Zasłyszane rozmowy, podsłuchane dialogi, z pozoru błahe, wcale takimi nie są, bo:
- zmuszają do refleksji, zwłaszcza gdy treści nie są typowe dla dziecięcych rozmów
- pozostają długo w pamięci
- powodują lawinę szczegółowych pytań, które nasuwają się po wstępnych przemyśleniach
Dzisiaj przytaczam trzy ostatnio zasłyszane i ciekawa jestem Waszych refleksji. Zapisuję tak, jak zapamiętałam.
Uczestnikami rozmów są dzieci ze szkoły podstawowej.
Dialog I
- Mój brat był w szpitalu!
- Miał operację?
- Nie, wypił 7 red bulli i dostał strasznych drgawek, o tak mu ręce latały, mama musiała zadzwonić po pogotowie! Został w szpitalu dobę!
- Dobę?
- No tak, cały dzień i noc. I płukanie żołądka mu robili!
- I po co tyle wypił?
- Założyli się z kolegą, o honor chodziło!
Dialog II
- Jak dziewczyny się całują to mi nie przeszkadza, ale chłopaki? To nienormalne!
- A u dziewczyn normalne?
- A tam, dziewczyny to nawet trzymają się za ręce, a chłopak z chłopakiem to geje!
- To co?
- Bo gej to nie Polak, ja nie popieram, dziewczyny mogą, ale chłopaki nie!
Dialog III
- Jakie ładne te konie...
- Jeden to chyba klacz
- A co to klacz?
- Koń to on, a klacz to ona, tak jak pies i suka, kogut i kura...
- To czemu dorośli tak mówią czasem na kobiety?
- Czyli jak?
- No klacz i suka...
Obawiam się, że ten rząd długo nie straci wyborców...:(
OdpowiedzUsuńObawiam się, że masz rację!
UsuńIndoktrynacja nowymi ideologiami przynosi skutki. Porażające!
OdpowiedzUsuńJaasne... Taka mentalność jest równie nowa, co moje buty ze ślubu.
UsuńMentalność nowa nie jest, ale rozwija się w złym kierunku. Kiedyś mówili po prostu pedał, dziś jest gej - niepolak i kilkuletni kibole, co to umawiają się na ustawki...
UsuńCóż... Przeczytałam. Nadal nie lubię dzieci :)))
OdpowiedzUsuńTylko to nie wina dzieci...
Usuńa ja przeczytałem i nadal dzieci lubię. to są piękne teksty.
Usuńw pierwszym jest sprawozdanie i podsumowanie sztampy
w drugim spostrzeżenia i wyraźna interpretacja świata troszkę podparta jakimś dorosłym autorytetem.
w trzecim - szukanie sensu w świecie dorosłych (z zawieszonym na końcu niezrozumieniem - to nieodłączne "dlaczego?", które nie doczekało odpowiedzi)
Trudno dzieciom świat tłumaczyć, gdy w domu i wśród starszych kolegów nasłuchają się różnych rewelacji...
UsuńNo, ja wiem, że nie wina dzieci, ale przecież ludzie nie lubią np. komarów i to też nie jest komarów wina :)
Usuńciekawe - po co są komary? nic nadaremnie nie powstało, bo przecież takie stwarzanie, to wysiłek, więc jakiś cel musi być. pokarm dla rybek? dla nietoperzy, które straciłyby zasadność bez robactwa? dla jerzyków, które ponoć potrafią każdego dnia spożyć 20 tys sztuk?
UsuńKomary gryzą...dzieci czasami też:-)
UsuńTakie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie - Jan Zamoyski
OdpowiedzUsuńTakich aforyzmów już nikt nie pamięta...no, prawie:-)
UsuńO jej, ostatnie jest najmocniejsze. ;D Ktoś jednak powinien im wytłumaczyć, że te określenie wcale nie są miłe. Jeszcze potem sami zaczną ich używać...
OdpowiedzUsuńHmm, to ciekawe przyzwolenie na to, że dziewczyny mogą się całować, a chłopaki nie, tym bardziej, że u dorosłych też się spotyka takie myślenie. To chyba wiąże się z tym, że jednak mężczyzn kojarzy się jako tych, którzy nie okazują emocji, facet z facetem chociażby nie całują się w policzek na powitanie, a kobiety ze sobą jak najbardziej i nikogo to nie dziwi.
Honor jest ważny, wiadomo, ale sposób głupi jak nie wiem... Te wszystkie energetyki to w ogóle jest świństwo i dzieci nie powinny tego pić w żadnym wypadku.
Sami takich rzeczy nie wymyślają, jak i tego, że za zbieranie papierków im nie płacą...
UsuńZwłaszcza w odniesieniu do ostatniego dialogu - niektórzy dorośli powinni sie nie tyle PUKNĄĆ, ile po prostu WALNĄĆ młotkiem w głupi niedorozwinięty ŁEB i sto razy uważać, co przy dzieciach albo koło dzieci mówią. Dzieciaki mają bogatą wyobraźnię, ale są rzeczy, których po prostu by sami NIE wymyślili...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
Masz rację, a gdybyś słyszał rozmowy rodziców pod szkołą...
UsuńDobrze napisane, z porozu błahe, w praktyce wcale takie nie sa. Najmocniejszy jak dla mnie to ostatni.
OdpowiedzUsuńA dla mnie drugi, byłam porażona kompletnie...
UsuńBiedne te dzieci, widocznie nie mają skąd czerpać głębszego rozumienia świata
OdpowiedzUsuńAlbo czerpią z niewłaściwych źródeł...w takim żyją świecie.
UsuńCo pierwsze mi się nasuwa przy tych dialogach to to ,że dzieci są doskonałymi obserwatorami i czasami "przenoszą" to co inni "wymyślają" (dorośli). Bo mimo czasami nawet wybujałej wyobraźni niezbyt wierzę ,że dzieci same drogą "dedukcji" doszły do takich a nie innych wniosków.
OdpowiedzUsuńOczywiście, słyszą , zapamiętują i choć nie wszystko rozumieją, powtarzają...i jak tu się przebić przez ten ogrom naleciałości?
UsuńOstatni dialog wymiata XD
OdpowiedzUsuńNo tak, a ile trzeba się nagimnastykować by dziecku to wyjaśnić?
Usuńjak zwykle doskonałe te dziecięce teksty :). JA po polowie red bulla odpływam, więc po 7...hm... chyba już SOR nie byłby potrzebny. A co do reszty - nie chcę wchodzić w politykę, ale tak, rosna nowi dziwni...
OdpowiedzUsuńNie próbowałam, ale na mojej podyplomówce jedna z prowadzących zajęcia wypijała dwa i jakoś nie latała...
UsuńTo o gejach: typowe dla mężczyzn, normalnie jakbym słyszała wszystkich swoich kolegów.
OdpowiedzUsuńDziś Dzień Dziecka, przytoczę Korczaka, mój największy autorytet w sferze dzieci:
Kochaj i dawaj przykład.
O tak, dawanie przykładu jest bardzo ważne!
UsuńDzieci są niesamowicie dobrymi obserwatorami,
Usuńte dialogi, które przytoczyłaś są kalkami rozmów
dorosłych.
A jeszcze co do energetyków - powinni zabronić ich sprzedaży.
Widziałam, jak rodzice kupują je małym dzieciom...
UsuńHonor, to honor! Dziewczyny są głupie i nigdy tego nie zrozumieją!
OdpowiedzUsuńTo fakt, dziewczyny są z Wenus, chłopaki z Marsa!
UsuńNie! Dziewczyny są głupie! Przynajmniej tak mówili koledzy ze szkoły :)))
UsuńPodobnie mówią dziewczyny o chłopakach:-)
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńUstrojone w nowe szatki pokutujące od dawna stereotypy:(
Moje poczucie humoru umknęło w kąt i nawet nosa nie chce wyściubić...
Pozdrawiam:)
Nie dziwię się nic a nic...
Usuńpierwszy przykład mnie utwierdza w moich wątpliwościach w temacie legalnej sprzedaży "turboptysiów" dzieciakom... niedawno u mnie zamieniliśmy dwa słowa na ten temat...
OdpowiedzUsuńdrugi przykład pobudził we mnie chęć sięgnięcia pamięcią do moich lat dziecinno/małolackich... to było wtedy jakoś tak, że całowanie się dziewczyn było akceptowalne, ale nieco irytujące, gdyż one chętniej całowały się ze sobą, niż z nami, chłopakami... ale racjonalizowaliśmy to sobie tak, że one po prostu tak trenują... co prawda chłopaki między sobą tak nie trenowali, ale nam się to wtedy wydawało poza dyskusją, nikt się nie zastanawiał dlaczego taki trening jest nam zbędny...
natomiast wytłumaczenie natury "narodowej" kompletnie wtedy nie funkcjonowało, to jest efekt obecnej indoktrynacji państwowej... wtedy "narodowe" to dzieciaki były biegnąc do domów, by zobaczyć zakończenie etapu Wyścigu Pokoju lub mecz reprezentacji w piłę, ale z kwestią całowania się w odniesieniu do kwestii płci nie miało to nic wspólnego...
trzeci przykład jest przykładem raczej ponadczasowym, gdy dzieciak wkracza w świat metafor używanych przez dorosłych i próbuje się w tym odnaleźć...
p.jzns :)...
Ja tam się z koleżankami nie całowałam, wolałam z chłopakami!
UsuńAle sytuacje, a pierwsza to dopiero, aż się wierzyć nie chce, też miałbym chyba podobnie po siedmiu takich napojach.
OdpowiedzUsuńMoże historia sama w sobie jest nieco straszna, jednak okraszona jest takimi różnymi faktami czy nawet ciekawostkami, że mimo wszystko chce się więcej i więcej.
Mi w upały to przede wszystkim serce trochę daje do wiwatu. Ale nie daję się i wieczorami jak robi się chłodniej sobie odpoczywam.
Pozdrawiam!
Ja zanim się przyzwyczaję do upałów, to znów robi sie chłodniej i tak w kółko. Nie lubię ekstremalnej pogody...
UsuńDzieciom zdarza się bardzo często odtwarzać świat ludzi dorosłych lub starszej od nich młodzieży i te trzy podane przez Ciebie dialogi są tego przykładem. Jeśli te wzorce są ułomne i powierzchowne, to efekt jest taki właśnie, jaki zdołałaś "podsłuchać". Myślę, że w obecnych czasach wolności bez ograniczeń i samokontroli oraz w czasach ideologicznych nakazów granice między okresem dzieciństwa, młodzieńczości i okresu dojrzałości są bardziej płynne, a to powoduje, że tym młodym ludziom i od nich młodszym nie dostarcza się informacji o życiu dostosowanych do ich biologicznego i psychologicznego wieku. Kiedyś już o tym pisałem, może i w komentarzach, że ubolewam nad tym, że dzisiaj w tak zwanym wspólnym, publicznym kanale telewizyjnym nie ma "dobranocki", że nie ma filmów dla młodzieży, programów quasi wychowujących, a jednak atrakcyjnych. Bardzo młody człowiek rzucany jest w wir problemów ludzi dorosłych (także pomiędzy dorosłymi), konfliktów politycznych i obyczajowych. Nazwałbym to sytuacją, w której praktycznie nie ma "czystych" okresów dzieciństwa i dojrzewania. Według mnie tak być nie powinno...
OdpowiedzUsuńTo ważne, co piszesz, dziś dzieci nie znają nawet typowo dziecięcych piosenek, oprócz tych, których naucza się w szkole. Gdy zaproponujesz, by coś zaśpiewały, to usłyszysz disco polo, a słuchają rapu z wulgaryzmami...okropne.
UsuńBardzo fajne dyskusje :-)))
OdpowiedzUsuńI jak wiele pokazują o nas, jacy jesteśmy
i jak dzieci nas widzą :-)
No właśnie, była kiedyś taka seria programów, nie pamiętam nazwy, ale dziennikarka rozmawiała z dziećmi w przedszkolu i zadawała im poważne pytania...
UsuńDziękuję za zaproszenie również na ten blog. Będę tu wpadać częściej.
OdpowiedzUsuńCzy wiesz już coś, co z tymi powiadomieniami o komentarzach? Może ktoś już o tym napisał?
Pozdrawiam początkiem czerwca
Myślę, to ma związek z RODO, blogger nie przekazuje informacji na gmaila...nie wiem jak to jest na Wordpressie czy gdzie indziej...
UsuńWitam pięknie:-)
Rozmowy dzieci są wiernym odbiciem tego co dziecko słyszy w domu. A dzieci zawsze słyszą zbyt dużo. Gdy byłam dzieckiem to panowała zasada, że o niektórych sprawach nie mówi się w obecności dziecka. I ja też hołdowałam tej zasadzie.
OdpowiedzUsuńGdy byli goście dzieci nie siedziały z dorosłymi przy jednym stole. Miały nakryty oddzielny stół a jedna z osób dorosłych siedziała razem z nimi pilnując by się dobrze zachowywały.
Miłego;)
Zasada ogólnie dobra, ale w małych mieszkaniach trudna do realizacji. Lubiłam jako dziecko słuchać rozmów dorosłych, nie lubiłam gdy za dużo pili...
UsuńDzieci są bystrymi obserwatorami, co nie znaczy, że zrozumieją ten świat bez naszej pomocy. A najgorsze jest pozostawienie pytania dziecka bez odpowiedzi.
OdpowiedzUsuńWtedy szuka odpowiedzi nie tam gdzie trzeba...
UsuńWiesz co, tego drugiego dialogu to ja nawet nie będę komentować :D
OdpowiedzUsuńNie dziwie się, bo mowę odbiera!
UsuńZresztą nie tylko w tym dialogu..
UsuńJak widać dzieciaków najbardziej interesują napoje i seks, czyli wszystko, co wydaje im się zakazane w ich wieku.
OdpowiedzUsuńPamiętam rozmowę dwóch córeczek mojej przyjaciółki bibliotekarki (dziewczynki często w szkolnej bibliotece czekały, aż mama skończy pracę).
Jedna z nich, starsza Mirka, czyta na głos w encyklopedii coś na temat Scytów, na to młodsza Iwonka, ją poprawia, że nie mówi się "scytów", lecz szczytów. Nie doszło do kłótni, bo wyjaśniłam Iwonce, że Mirka dobrze przeczytała i nie sepleni.
A propos seplenienia: kiedyś moja córka zdaje mi relację z badania logopedycznego w przedszkolu i mówi mi, że jej koleżanka sobie pleni. Długo trwało, zanim zaskoczyłam, że chodzi o seplenienie.
Takich pomyłek jest całe mnóstwo, nie nadążam nawet tego zapisywać, a byłoby co!
UsuńDzieci powtarzają to, co słyszą u dorosłych. Czego więc się dowiedziałam? Że jakiś tata lubi oglądać lesbijskie porno, że honor tyle właśnie znaczy co wypicie 7 red bulli i że w czyimś domu jest słowna przemoc. Trudno się uśmiechnąć :-I
OdpowiedzUsuńNo do śmiechu to raczej nie jest, mrozi i przeraża...
UsuńTak miałem wczoraj, najpierw upał, a wieczorem burza, schłodzenie powietrza do 20 kilku stopni, a dziś od nowa wszystko. Takie upały stopniowo mogą nawet się wydłużać poza miesiące letnie, skoro w tym roku już w maju zaczął się skwar.
OdpowiedzUsuńZgadzam się, sporo wyciągnąłem dla siebie z tej książki. :)
Pozdrawiam!
Deszcz pojawia się sporadycznie i równie szybko woda wsiąka lub paruje w powietrzu, trawy wysuszone na maksa...
UsuńDzieci to wierna kopia dorosłych, więc wiadomo, że nie tylko powiedzonka powtarzają, ale i sposób rozumowania powielają. Po kimś mają tę agresję i ten stosunek do drugiego człowieka.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam
Słyszą to w domu lub wśród rówieśników :-(
UsuńOtóż to. Postawy i działania wynosi się z domu. Psychologowie i pedagodzy potwierdzają, ale zamiast grzmieć głośno, delikatnie milczą, by "nie ranić rodziców". Ze złego domu się ucieka, nie z dobrego. Tam, gdzie nie ma miłości, dziecko będzie życiowym kaleką. I to w szkołach widać.
OdpowiedzUsuńSerdeczności
To prawda, nie chcą podpaść rodzicom, bo dziś rodzic jest klientem szkoły i ma swoje prawa...
UsuńJotko, masz wyjątkowe szczęście do dziecięcych rozmów. W każdej z zacytowanych moim zdaniem jawi się obraz Polaków, dzieci i ich rodziców. I niestety nie jest to obraz krzepiący.
OdpowiedzUsuńNie brzmią optymistycznie, to fakt, dla mnie zwłaszcza druga źle wróży...
UsuńTe dialogi są super, naśmiałam się i do rozmyślań przystąpiłam. Co potrafi mały człowiek i jak logicznie myśli. Dzieci cały czas mnie zaskakują są niesamowite w swoim sposobie rozumowania. Gdzie tracimy ich umiejętność analizy:) Wszystkie dialogi bardzo mi się podobały,a bardzo lubię ten cykl na twoim blogu, uściski.
OdpowiedzUsuńByłoby tych przykładów więcej, ale nie wszystkie zapamiętuję...
UsuńDzieci mówią to co myślą , bez zbędnych owijań w bawełnę. Czasem mogą opowiedzieć za dużo, ale to już problem rodziców 😊
OdpowiedzUsuńTo prawda i wcale nie trzeba wypytywać, mają potrzebę dzielenia się wszystkim na gorąco.
UsuńTeraz trzeba na siebie tak uważać, ze głowa mała. Pogoda daje nieźle do wiwatu moim zdaniem.
OdpowiedzUsuńTo faktycznie niespotykany często obraz, przynajmniej w Polsce. W USA to właściwie z tego co się orientuję norma, takie spotkania na koniec roku akademickiego. Ale może coraz więcej uczelni u nas przejmie tę tradycję.
Pozdrawiam!
Też słyszałam, że nie wszystkie uczelnie to stosują, a jest to piękna uroczystość, szczególnie dla rodziców.
UsuńCzasami dorośli mogliby uczyć się "mądrości" i rozumienia świata od dzieci:)
OdpowiedzUsuńO tak, bo tracimy to wewnętrzne dziecko...
UsuńI wiesz, że nie wiem, jak to skomentować. Za dużo myśli kłębi się w głowie, gdy czyta się takie zasłyszane dialogi. Dzieciaki są jak gąbki
OdpowiedzUsuńW takich wypadkach trudno o komentarz, nie dziwię się...ale dziękuję za obecność:-)
UsuńDzieci mają łatwość w obrazowym przekazywaniu swoich spostrzeżeń...
OdpowiedzUsuńPodglądów i podsłuchań także...
UsuńKocham te dziecięce rozmowy i ich proste postrzeganie świata. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTak mi wpadł pomysł, by zrobić cykl rozmów z dziećmi na różne tematy...
UsuńBo to taka jakby kontynuacja uroczystego zakończenia roku w szkołach. W sumie to nie widzę problemu we wprowadzeniu szerzej takiej możliwości.
OdpowiedzUsuń:) Dzięki. Zobaczę jeszcze jak mi to ostatnie zaliczenie wyjdzie.
To kurka nieco w takim wypadku. Ja na uczelni ledwo siedziałem tak gorąco było, zwłaszcza w sobotę.
Ja tam się nie przejmuję akurat tym. :) Na razie nie piszę o pogodzie już raczej.
Pozdrawiam!
Twój blog i Ty decydujesz o czym piszesz, nie ma przymusu czytania, prawda? kto chce i lubi ten czyta:-)
UsuńDzięki wymianie uwag pogodowych widzimy czy prognozy się sprawdzają:-)
Te rozmowy pokazują, że jeśli chodzi o niebezpieczeństwa, to świat się zmienia, a jeśli chodzi o ludzkie zachowania- to zupełnie nie.
OdpowiedzUsuńDobrze podsumowane:-)
Usuń