Dziś przerywnik w tematach wakacyjnych.
Czy zdarza Wam się mówić czasem do siebie lub inaczej głośno myśleć ?
Okazuje się, że nie jest to oznaka choroby umysłowej czy zdziwaczenia. Kanadyjscy naukowcy twierdzą nawet, że może to być dowód na wysoką inteligencję...
Gdy chodziłam do szkoły często na głos powtarzałam różne rzeczy, zwłaszcza te, które chciałam lepiej zrozumieć i nie jestem pewna czy był to dowód na moją inteligencję czy raczej brak zdolności szybkiego przyswajania wiedzy.
Z badań naukowców podobno wynika, że mówienie do siebie pomaga w pracy umysłowej, poprawia koncentrację i rozładowuje negatywne emocje. Jeśli więc nie potrafimy się skupić, a mamy do wykonania ważne zadanie, warto zacząć mówić o nim głośno i nie przejmować się, że w pomieszczeniu poza nami nikogo nie ma. To pomoże uporządkować myśli, zaplanować dalsze działanie i kontrolować ciało.
Ileż to razy ciche rozmawianie z sobą pomagało także pokonać strach:
- Nie bój się, po ciemku wszystko wygląda inaczej.
- Nie panikuj, ten facet za tobą nie musi być mordercą!
- Ale burza, mam nadzieję, że w nas nie trafi!
Tak właściwie cały niemal czas gadamy do siebie, tylko w myślach. Ciekawe jakbyśmy odbierali tych wszystkich, którzy zamiast w myślach mówiliby na głos?
Obserwuję jak dzieci w pracowni komputerowej często mówią do siebie, grając w gry lub rozwiązując zadania w programach edukacyjnych.
Widujemy także sportowców mamroczących pod nosem jakieś zaklęcia, co pozwala im się lepiej skupić i zaczarować wynik.
A ile razy zdarzało Wam się gadać do swego odbicia w lustrze:
- Boże, jak Ty wyglądasz, było tyle nie pić!
- Czy ja zgłupiałam, przecież ta kiecka jest za krótka...
- No co to ma być? trzeba zmienić fryzjera...
Gdy chcemy utwierdzić się w słuszności naszego postępowania, a nie mamy pod ręką arbitra - rozmawiamy ze sobą czyli na głos wyrażamy wszelkie wątpliwości i faktycznie, wyartykułowane sprawiają, że czasem zmieniamy zdanie...
Trudno także zaprzeczyć, że mówienie do siebie niweluje uczucie samotności, na podobnej zasadzie gadamy do naszych zwierzęcych domowników, a trudno to nazwać dialogiem...
A w jakich sytuacjach Wam zdarza się gadać do siebie i czy w ogóle przyłapaliście się na tym?
Chyba każdemu się zdarza. Z różnych powodów i w różnych sytuacjach, nie przywiązywałbym do tego wagi.
OdpowiedzUsuńNo wiesz, łatwo można przekroczyć granice i zostać uznanym za dziwaka co najmniej...
UsuńJeśli mówię sama do siebie to tylko z premedytacją. To znaczy myślę, że coś powiem głośno i mówię. Nie jest to nawyk i nie robię tego często. Czasem na siebie krzyczę "Beata ty durna babo, co ty robisz". Takie tam uprzejmości. Także z tą inteligencją to nie wiem nie wiem:)))
OdpowiedzUsuńTa inteligencja to też mnie jakoś nie przekonuje, ale tak twierdzą autorzy badań.
UsuńJa czasami sama do siebie zaklnę po cichu ;) Ostatnio to mi się zdarzyło, kiedy mój palec znalazł się między drzwiami szafy :) a co było dalej to juz wiesz.
OdpowiedzUsuńJa to nie tylko po cichu, a ostatnio w pracy to już na potęgę, oczywiście gdy dzieci nie słyszą...
UsuńBardzo często mówię do siebie i zawsze mam tę świadomość. Kończę przeważnie akordem: "No, tom sobie wreszcie pogadała z kimś inteligentnym". A mój brat mawia, że "trzeba sobie czasem porozmawiać z kimś na swoim poziomie" :)
OdpowiedzUsuńWidziałam takie demotywatory właśnie:-) Kto nas lepiej zrozumie niż my sami?
UsuńJa praktycznie cały czas gadam do siebie, ale Bóg mi świadkiem, że nigdy na głos, nawet jak jestem sam. I teraz zabiłaś mi przysłowiowego ćwieka – czy jestem mało inteligentny, bo dialogu ze sobą nie używam głosu? ;)
OdpowiedzUsuńNigdy przenigdy? Ja tam nie wiem, naukowcy mogą się mylić :-)
UsuńNigdy, przenigdy. Pytałem moich żon - nawet przez sen nie gadam ze sobą ;)
UsuńTo wysoce podejrzane:-)
UsuńMówię do siebie bardzo często - w domu, w pracy, czasem na spacerze. W myślach wciąż, na głos bardzo często... ale jakoś nie wydaje mi się żeby to wpływało na inteligencję. Raczej na zrozumienie samej siebie.
OdpowiedzUsuńTaki też jest chyba proces myślowy, nie wiem czy można inaczej...
UsuńZ premedytacją mówiłam do siebie na głos, kiedy przygotowywałam się do jakiegoś wykładu. Nie uznawałam "przemawiania z kartki", więc wcześniej ćwiczyłam, czy pamiętam, co chcę powiedzieć, no i ile mi to zajmie czasu.
OdpowiedzUsuńSpontanicznie to jedynie przeklinam (nie zawsze bardzo brzydko :) ), kiedy się zezłoszczę, także na siebie lub czegoś się wystraszę.
Przed wykładem to zrozumiałe. Ja często zapisuję w punktach o czym mam mówić, a później i tak się tego nie trzymam, bo myśli wędrują swoją drogą...
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńPrócz wymienionych przez Ciebie, rozmawiam ze sobą, gdy chcę, by jakiś wymyślany dialog nie brzmiał sztucznie:)
Mało tego - niemal nieustannie coś nucę:) Mam to po swojej Babci, która nawet przy czytaniu coś sobie podśpiewywała:)
A tak w ogóle - uśmiechnęłam się na użycie formy "nas" ze strachu przed burzą. Nie wiem, czy zabieg celowy, ale wyszło zabawnie:)
Pozdrawiam:)
Napisałam nas, bo przeważnie ktoś mi towarzyszy, ale faktycznie, jakbym używała formy MY, mówiąc o sobie, to dopiero byłby zły objaw...
Usuń"Rozmawiałam" z moim piesiem a efekt był taki, że potem wisiała w domu kartka z wypisanymi wyrazami, których nie należy wymawiać głośno, bo pies je rozumie. A to był dobry słuchacz, najbardziej lubił słuchać, że jest śliczny i kochany. Do siebie to mówią tylko w myślach, najczęściej gdy się sama na siebie złoszczę- zacytować nie mogę, nadaje się tylko do wykropkowania;)
OdpowiedzUsuńDo córci mówiłam od jej pierwszego dnia życia bardzo szybko zaczęła mówić z sensem.
Nie jestem wcale pewna, czy mówienie do siebie to objaw inteligencji- może raczej jakiś sposób uporządkowania pewnych spraw, lepszego zapamiętania lub wspomożenie własnej koncentracji.
Dlatego biedne te dzieci, do których mówi tylko smartfon lub tablet.
UsuńZ tym ostatnim uzasadnieniem zgadzam się całkowicie.
Znakiem tego jestem wysoko inteligentny:)))
OdpowiedzUsuńNo widzisz, zawsze można podnieść sobie samoocenę ;-)
UsuńA jak!
UsuńMówienie do kota nie jest dialogiem? Nie rozmawiałaś z moim Maciejem, to kot z którym można pogadać :D Mówienie do siebie porządkuje myśli no i dobrze jest się czasami posłuchać, bo to co w głowie niekoniecznie brzmi dobrze puszczone na powietrze.
OdpowiedzUsuńNo szacun dla Macieja! A ile dialogów słyszę na osiedlowych trawnikach:-)
UsuńPisząc teksty czasami czytam je na głos, by usłyszeć jak brzmią...
Bardzo często gadam do siebie. Częściej w myślach, ale wcale nie rzadko na głos. Zwłaszcza jak skupiam się nad wyjątkowo trudną robotą. Właściwie... nad prostą też. :) I nie wstydzę się tego. Czasem ktoś podsłuchuje i przychodzi pomóc, to też fajny efekt.
OdpowiedzUsuńA mnie śmieszy gdy gadam do siebie, a ktoś włącza się do rozmowy, jakbym mówiła do niego...
UsuńWitaj Asiu :)
OdpowiedzUsuńJa często mówię do siebie w myślach, a tak na głos też mi się zdarza, w zależności od sytuacji. Mówię do swoich zwierzaków, rozmawiam sobie z Panem Bogiem, może dla kogoś brzmi to dziwacznie, ale ja się tego nie wstydzę i dobrze mi z tym ;)
Pozdrawiam ciepło
A czego tu się wstydzić? Ty rozmawiasz z Bogiem, ktoś inny z psem, ja mogę z górskim strumieniem lub świętym Antonim... dziwactwo i normalność to bardzo względne pojęcia:-)
UsuńFajnie, że wpadłaś:-)
Już po pierwszych zdaniach ,które przeczytałam musiałam się uśmiechnąć.Asiu -takie mówienie do siebie to dla mnie "chleb powszedni". Pamiętam gdy jeszcze pracowałam ,a był czas gdy byłam sama to nawet koledzy wiedzieli ,że rozmawiam ze sobą,no chyba ,że z komputerem. Teraz też nie jest mi to obce.To co piszesz ,że to może świadczyć o inteligencji....?Już dawno stwierdziłam,że to nie jest taka kiepska "przypadłość". Mietek nieraz przychodzi do mnie i pyta co mówiłam bo nie dosłyszał i dziwi się jak mówię,że nie do niego mówiłam....a rozglądając się nikogo innego nie widzi...Nieraz mamy nawet trochę śmiechu z tego.
OdpowiedzUsuńGrażynko, to witaj w klubie:-)
UsuńKiedyś tak gadałam do siebie w pracy i czytelnik podjął rozmowę, ale byłam zdziwiona! do komputera też gadam, mąż żartuje, że mamy komputer i tv interaktywne:-)
Skoro to dowód na wysoką inteligencję to przyznaję, że zdarza mi się ;)
OdpowiedzUsuńA tak na poważnie to mówię, ale bardzo mało - najczęściej jak jestem sama w domu, a do tego wściekła ;)
Takie badania trzeba chyba traktować z przymrużeniem oka:-)
UsuńZdarza mi się dość często mówić: "O żesz, ty kulson twoja mać". Ale nie wiem czy to jest mówienie do siebie, czy np. do mojej nogi, gdy się potknę. ;)
OdpowiedzUsuńCiekawe, że przekleństwa przeważnie wypowiadamy na głos?
UsuńOd małego gadam do siebie i zawsze uczyłam się półgłosem, jak byłam sama. Kiedy siebie słyszę, nabieram dystansu. Najczęściej gadam do siebie, kiedy mam problem, albo w śmiesznych sytuacjach, kiedy sama z siebie żartuję. Nigdy nie widziałam w tym niczego nienormalnego.
OdpowiedzUsuńZastanawiam się , od jakiego momentu uważa się takie gadanie za nienormalne, bo tak bywało, że ludzi mówiących do siebie na głos uważano za stukniętych...
UsuńNawet jest takie powiedzenie- "Wadzi się jak stara baba z chodnikiem". U nas mówi się: "Co tam dudrzesz pod nosem?", ale nieprzychylnie. Kiedyś wsiowe głuptoki gadały do siebie to i określenie zostało. Odwieczne kompleksy i chęć bycia lepszym- inne było zawsze określane jako "głupek". Tylko dzieci miały dozwolone bajać sobie do woli nagłos. i to było "śliczne"
UsuńTego o babie nie znałam :-) inność zawsze była źle przyjmowana, bo niezrozumienie budziło obawy, lepiej kogoś nazwać stukniętym czy dziwakiem niż starać się zrozumieć...
UsuńCzęsto mówię do siebie nawet śpiewając. Wydaje się mi, że większość tak ma.
OdpowiedzUsuńSerdeczności.
Ciekawe więc, dlaczego zajęli się tym naukowcy?
UsuńHmm ciężko powiedzieć. Może będą badać przyczynę dlaczego tak jest i się okaże że to po prostu przypływ jakichś emocji?
UsuńNa pewno emocji, lepiej coś wyrzucić na zewnątrz, niż dusić w środku.
UsuńMałe dzieci mówią do siebie opisując np. to co robią, planując, ale także podsumowując swoje dokonania. Mówią do siebie i dla siebie. Z czasem ta mowa zewnetrzna przechodzi w wewnętrzną. Doroślejemy. A na koniec, w starszym wieku znowu myślimy na głos i znowu pełni ważne funkcje regulacyjne. Tak przynajmniej uważał Piaget. uczenie sie na głos to inna kwestia. Swoją drogą bardzo efektywna strategia zapamietywania o której coraz częściej się w nauczaniu zapomina.
OdpowiedzUsuńZauważyłam, że lepiej zapamiętuję to, co usłyszę, choć też nie zawsze i nie wiem od czego to zależy...bo jednak wzrokowcem też bywam.
UsuńPrzy uczeniu się bardzo często robiłam to na głos. Gdy w roku 2013 byłam w szpitalu(a tego nie cierpię, bo się rozklejam, staję się jeszcze bardziej nerwowa i płaczliwa), to gdy czułam, że grozi mi właśnie załamanie się po diagnozie, to wtedy mówiłam na głos "Iwona nie wygłupiaj się, wytrzymałaś tydzień, to dasz radę i drugi". Lekarka, która była świadkiem takiej przemowy spojrzała na mnie niepewnie i zapytała czy często tak się zachowuję. Odparłam, że zawsze wtedy, kiedy potrzebuję wziąć się w garść. Wiązałabym inteligencję z mówieniem do siebie i to ściśle. Rozmowa ze zwierzakiem jest dialogiem, a nie mówieniem do siebie. Zwierzę rozumie co się do niego mówi, tyle tylko, że nie artykułuje swoich odpowiedzi. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCzyli jednak w stresie mówienie do siebie lepiej się chyba sprawdza, bo uspokaja...
UsuńGdyby nasze zwierzaki umiały mówić, to dopiero powiedziałyby nam do słuchu:-)
Zdarza mi się, ale bardzo rzadko. Uczenie się na głos szło mi zawsze lepiej niż tylko wkuwanie wzrokiem. Nigdy nie uważałam tego za nic dziwnego, to raczej oczywiste, że ludzie czasem do siebie mówią.
OdpowiedzUsuńDla mnie to też nie dziwne, ale nie wszyscy tak uważają...
UsuńMnie też zdarza sie dosyć często. Mówię do swojego odbicia w lustrze albo kiedy mam jakiś problem do przemyślenia, to rozważam na głos różne rozwiązania. Staram sie jednak nie robić tego w obecności innych ludzi, żeby nie pomysleli, że mam coś z głową ;)
OdpowiedzUsuńW obecności innych przeważnie mamy u kogo zasięgnąć opinii, w samotności radzimy sie samych siebie lub utwierdzamy np. w powziętej decyzji.
UsuńO, bardzo często zdarza mi się gadać do siebie samej ale po cichu, w myślach (ciekawe co kanadyjscy naukowcy na to?). O pogaduchach z moim kotem nie wspomnę bo jak się rozpiszę to nie skończę. To częste i długie rozmowy, w których On bierze czynny udział, wszystko rozumie i po swojemu odpowiada. To jest cudowne! Tylko Ciccino dziwnie wtedy na mnie patrzy...
OdpowiedzUsuńA ile nagadałam się z moim chomikiem lub z papużkami!
UsuńW końcu nasi bracia mniejsi:-)
Do roślin w domu też gadam, lepiej rosną!
Oj, gadam często ze sobą, ale tylko w domu, a z moim psem na spacerze i nie czuję się z tym dziwnie,A nawet nie patrzę na reakcję ludzi.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Ludzi to czasem wszystko dziwi, zdziwienie powinno być pozytywne, potęguje ciekawość świata:-)
UsuńCodziennie ze sobą rozmawiam. Robię to po polsku i po angielsku, bo się uczę tego języka. Bardzo lubię na głos ze sobą rozmawiać. Emocje wychodzą, zawsze po takiej rozmowie czuję się lepiej. :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, emocje wyartykułowane uspokajają lub pozwalają podjąć decyzję...
UsuńNo tak mówienie do siebie na głos może wyglądać dziwnie...Dobrze, że są ci naukowcy, którzy nam wyjaśniają rzeczywistość.
OdpowiedzUsuńDziwnie dla kogoś, kto nigdy tak nie robi:-)
UsuńJa na głos to się awanturuje ;) i gadam z kotem...tak zeby sobie spokojnie pogadać to sporadycznie ;) bo do lustra to myślę ;)
OdpowiedzUsuńJakoś nie wyobrażam sobie Ciebie w trakcie awantury:-)
UsuńU mnie jeżeli już to sobie tak po cichu myślę do siebie, ale nie wypowiadam tego na głos. Świadomie mówię do siebie, gdy się uczę, dzięki temu mogę się słyszeć. Za to na moją mamę się dziwnie patrzyli raz w sklepie, bo mówiła na głos co ma jeszcze kupić.
OdpowiedzUsuńTo mama też ćwiczyła pamięć:-)
UsuńAsiu dziękuję Ci za ten post, jest suoer. Nie wpadłam na pomysł tego zjawiska, zawsze rozglądam się czy nikogo nie ma jak mi to się ...:) Tak czasem gadam do siebie np. strofuję no widzisz Jolanta po co Ci to było...;) Lustro też i niedozwolone:)O Jezu jak ty Jola wyglądasz, i w myślach:) Małpa musiała się pchać( to w metrze) buziaki;)
OdpowiedzUsuńNic co ludzkie, nie powinno być nam obce:-)
UsuńSzczerze to bardzo często gadam sama do siebie, ale to chyba dlatego, że sama mieszkam, a z natury jestem gadułą. Z kotem zaś nie umiem złapać wspólnego języka :). Ale żebym od razu była przez to inteligentniejsza? Nie sądzę... Zresztą u mnie w domu się mówiło, że "tylko głupi ze sobą gada..." Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńStarsze pokolenia miały swoje mądrości, z którymi dziś nie zawsze się zgadzamy...
UsuńMawiają że jak brakuje w otoczeniu mądrego to lepiej samemu ze sobą pogawędzić
OdpowiedzUsuńPytać można
Ale lepiej nie odpowiadać sobie samemu na pytania
Dlaczego nie, z mądrym warto pogadać zawsze:-)
UsuńMówię do siebie. Czasem właśnie jak mam coś do zrobienia albo chcę coś lepiej zrozumieć, bo za pierwszym razem nie załapałam. Czytałam o tych badaniach naukowców. Trudno mi określić czy tak faktycznie jest. Może jest. Znam więcej osób, które mówią do siebie, a to by znaczyło, że znam po prostu inteligentnych ludzi, co w sumie mi odpowiada. I im właściwie też, bo kto by się nie cieszył z bycia inteligentnym? ;D
OdpowiedzUsuńO właśnie, dobrze podsumowałaś!
UsuńWitaj!
OdpowiedzUsuńBoję się ludzi mówiących do siebie samych w miejscu publicznym. Zawsze myślę, że to zaczepki.
Sama ze sobą nie rozmawiam, za do kwiatów, jak najbardziej:)
Pozdrowionka:)
Czasami gdy myślę, że ktoś gada do siebie, okazuje się, że gada przez telefon, bo używa słuchawek.
UsuńAleż oczywiście, że gadam do siebie, staram się nie za głośno, ale prowadzę czasem ciche interesujące dysputy. Innym razem się dopinguję lub sobie radzę. Szczególnie, kiedy nie mam możliwości porozmawiać z kimś trzecim (bo w tym wypadku jestem tą drugą), na przykład z okazji fanaberii operatorów telefonicznych! Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńTo tak jak ja :-)
UsuńSerdeczności:-)
hm... "gadanie do siebie"... no cóż... zawsze to miło porozmawiać z kimś mądrym :-) :-) :-)
OdpowiedzUsuńW trasie... oczywiście, że z sobą rozmawiam czasami... no bo z kim miałbym???
Chociaż u mnie przeważa raczej myślenie, tzn. myślę z samym sobą... innym razem wymyślam jakieś opowieści, dialogi, ba, nawet anegdoty. Niestety rzadko mi się zdarza bezbłędnie odtworzyć to, o czym się narozmyślałem...
Och, ja często zapominam, nawet jak w drodze do pracy coś układam, ostatnio noszę długopis i zapisuję, bo mój telefon nie ma dyktafonu...
UsuńNie wiem, czy to świadczy akurat o inteligencji, lecz mój mąż twierdzi, że zawsze do siebie gada, gdy ja wyjadę:)
OdpowiedzUsuńKto wie, na pewno świadczy o tęsknocie:-)
Usuń