Strony

wtorek, 23 kwietnia 2019

Między ludźmi...

Bywanie w różnych miejscach publicznych obfituje w obserwacje i podsłuchy, nawet mimowolnie.

W marcu bywałam w przychodni i szpitalu, więc takowych smaczków trochę się nazbierało, a wiecie , że lubię zapamiętać i napisać ku pokrzepieniu serc...

Siedzę przed okienkiem rejestracji do kardiologa:
- Musi się pani uzbroić w cierpliwość, bo logowanie do systemu kardiologicznego trwa i trwa
- mam czas i w końcu siedzę...
Pani rejestratorka odbiera telefon od syna, z rozmowy wynika, że wyszedł do szkoły bez tornistra:
- ale czego ty ode mnie oczekujesz, że rzucę pracę i ci ten plecak przywiozę do szkoły?
Uśmiecham się wyrozumiale, bo znam podobne sytuacje z własnego doświadczenia.
-Przepraszam panią, ale to dziecko do grobu mnie wpędzi...o, mamy połączenie, pani termin to kwiecień 2020...

W drodze ze szpitala do domu mijam dwóch panów sprzątających okolice bloku po remoncie:
- No mówię ci, ten piiiiiiiiii sprzedał wszystkie książki, takie ładne, teść mówił, że cenne, a on sprzedał za grosze! Nieuk je.....y, nie wie co dobre, tylko k...wa kasa się liczy!


W przychodni spotykają się dwaj zaawansowani wiekiem emeryci:
- A, witam kolegę!
- Uszanowanie, to jeszcze żyjesz?
- Żyję, nie mam innego wyjścia, zapisali mnie do specjalistów na tak odległe terminy, że szkoda aby przepadły...
- To ja podobnie, zdrowia życzę!

Kolejka do lekarza, pani pyta kto ma jaki numer, ja miałam 10:
- To dobrze, ja mam 28 dopiero
- I już pani przyszła?
- Kochana, tu chociaż jestem wśród ludzi, a w domu co? Nawet psa nie mam...


Gdy rejestrowałam się do lekarza jakąś starsza pani wyjaśniała, że musi się zapisać na popołudniowe godziny przyjęć:
- ale to godziny dla pracujących, emerytów rejestrujemy na godziny poranne
- Trudno, ja muszę wnuki do szkoły zaprowadzić i odebrać...

Na ulicy zaczepia mnie pani z dziewczynką w wieku przedszkolnym i pyta gdzie przystanek autobusu, który dowiezie je do galerii handlowej. Tłumaczę, że to blisko i zamiast stać na przystanku niech idą ze mną to pokażę drogę. Dziecko pyta czy daleko jeszcze...
Gdy docieramy do galerii dziewczynka wybucha płaczem:
- kochanie, aż tak bolą cię nóżki?
- Nieeee, ja chciałam się przejechać autobusem!
Okazało się, że są z małej miejscowości, gdzie nie ma komunikacji i mama obiecała , że tata wysadzi je z auta tak, by mogły dojechać do celu autobusem...

Przy kasie w Lidlu:
- Wymieniam punkty na lemura
- Lemury się skończyły
- To poproszę tygrysa...
No nie mogłam powstrzymać uśmiechu:-)

100 komentarzy:

  1. Super, humor mi się poprawił, bo poświątecznie jakaś chandra mnie dopadła. Pewnie przez pogodę- niby ładnie, trochę słońca, ale zimno i paskudny wiatr. Chciałam do ogrodu, a tu nici.
    Nie zamieniłabym lemura na tygrysa:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To na pewno sprawka wiatru, w głowie przeciąg normalnie, a pył wdziera się wszędzie :-(

      Usuń
  2. W kolejce do lekarza to czasem można naprawdę ciekawe rozmowy zasłyszeć :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Sytuacja w kolejce u lekarza pokauzje jak przykra jest samotność i jak bardzo człowiek szuka kontaktu z innymi...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, widuje się samotne osoby w różnych miejscach. Dobrze , że chociaż szukają tego kontaktu...

      Usuń
    2. Bardzo dobrze. Nie jest wskaznae zamykać się na otoczenie bo to moze źle się skończyć

      Usuń
    3. Rozmowa emerytów z jednej strony zabawna a z drugiej przerażajaca

      Usuń
  4. Uwielbiam takie niebanalne historie. Odnośnie tej galerii handlowej: szkoda, że pani z dzieckiem najpierw nie powiedziała, że koniecznie chce autobusem :P
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, gdyby poinformowała, zaprowadziłabym je na przystanek...

      Usuń
  5. Ojej, to za szybko masz ten termin! Życzę Ci dużo dłuższego życia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serce na razie spokojne, więc chyba pożyję:-)

      Usuń
  6. Przykro mi, że miałaś chodzone po szpitalach i przychodniach, ale z drugiej strony byłaś wśród ludzi i jak widać, bardzo ciekawych rzeczy się nasłuchałaś :)))

    Mam nadzieję, że czujesz się już lepiej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem trzeba, sam wiesz, ale jeśli można to przekuć w dowcip dnia, to nie jest źle:-)

      Usuń
  7. Tobie to dobrze- ja tu w ogóle nie słyszę rozmów w poczekalni do lekarza. Primo- wizytę umawia się telefonicznie, secundo - każdy przychodzi na oznaczoną godzinę. Tertio- w poczekalni jest wielce międzynarodowo i przezornie każdy milczy;))) Z "bywania" to byłam w operze - stroje od mocno popołudniowych do dżinsów i byle jakiego swetra. Te stroje bardziej wykwintne uważały za stosowane zasilić kasę baru i to nie kosztem kawy, ale czegoś na gorąco + wino, stercząc przy barowym stoliku.Osobiście nie lubię jeść na stojaka.;) Byłam również na tutejszym SORze - 3 osoby na krzyż w poczekalni, a czekałam prawie 3 godziny. Bo z drugiej strony wciąż podjeżdżały karetki i ci mieli pierwszeństwo. Teraz już wiem- trzeba po prostu wzywać karetkę a nie jechać indywidualnie.
    No a niedługo , na początku maja będę na występie chóru starszego Krasnala, bo mają wystawiać kawałek "Czarodziejskiego fletu".
    Ale jeszcze nie wiem za kogo będzie robił Krasnal, to niespodzianka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas ponoć najlepiej upić się w sztok, bo i szybko i sprawnie, nawet umyją:-)
      Jeść na stojaka też nie lubię, a tym bardziej pic kawę...
      Gratuluję krasnalowi, ale na pewno napiszesz co i jak?

      Usuń
    2. Oczywiście, że napiszę. Tylko zdjęć nie zamieszczę. Musiałabym miez na to zgodę wszystkich rodziców.

      Usuń
  8. Szacunek dla pana od sprzątania :-) Choć nie wiem, czy nie żałował, że za tanio sprzedane. On może sprzedałby drożej ;-)
    Uśmiałam się, choć to i śmieszne, i smutne jednak.
    Ech, życie Jotko. Miłego dnia :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, samo życie, jak jest wesoło, to i straszno być musi:-)

      Usuń
  9. Widać , że jesteś w dobrym humorze. A ten i nam się udziela :) więc wszystkiego dobrego na po świętach i niech poczucie humoru nigdy Cię nie opuszcza . Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem czy sprostam temu NIGDY, ale robię co mogę:-)

      Usuń
    2. wszystko kiedyś się kończy , więc i to co teraz Cię gnębi też odejdzie w niebyt ... pozdrawiam :)

      Usuń
    3. I tego mam zamiar sie trzymać:-)

      Usuń
  10. Punktów nie zbieram, ale lemura też bym chciała...;o)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie ma miesiąca, abym raz czy dwa, a nawet trzy razy, jak teraz w kwietniu, nie była w przychodni. Faktycznie, jest to dobre miejsce do obserwacji różnych zachowań ludzi. Niedawno, czekając godzinę do laryngologa, przyglądałam się ojcu ze ślicznym chłopczykiem, który był niesamowicie spokojnym dzieckiem, co rzadko się zdarza.
    Moje dzieci nie jeździły pociągami, ale z synem specjalnie się przejechałam, aby nie czuł się źle w towarzystwie kolegów, którzy jeździli wszystkimi środkami lokomocji.
    Nie obrażając nikogo, nie rozumiem tego pędu na zabawki z marketów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojne dzieci faktycznie sporadycznie bywają, ciekawe dlaczego?
      Dzieciaki uwielbiają te zbieranki, zwłaszcza w Biedronce...

      Usuń
  12. Ty zawsze piszesz ku pokrzepieniu serc. Przez to lubię tu wchodzić. A nawet jeśli poruszasz cięższy temat, to robisz to w taki sposób, że nie opuszczam Twojego bloga zdenerwowana.

    Za rok? Mam nadzieję, że to nic ponaglającego, ewentualnie zaciśnij kieszeń i idź prywatnie.

    Tak, ludzie często nie wiedzą co mają i sprzedają za grosze. Raz mojemu znajomemu ktoś sprzedał wzmacniacz do radia samochodowego, podobno firmy górującej na rynku. Model kosztował kilka tysięcy, a kupił go za 200 zł.

    Zawsze mogą wrócić autobusem. ;]

    I nie było awantury o lemura? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się nie marudzić, chociaż czasem coś mnie wkurza, ale gryzę się w język i czasem odpuszczam, wszak racja nie musi być mojsza...a poza tym szkoda życia na nerwy...
      Jak ponagli, pójdę oczywiście prywatnie, jak zwykle.
      Tygrysa wybierał chyba tato małolata, awantury nie było.

      Usuń
  13. Witaj, Jotko.

    Czyli już "tylko" roczek do wizyty u specjalisty?

    Miałam kiedyś okazję obserwować licytację dwóch pań w wieku 70+, której wynikiem były dwa kolorowe stosiki specyfików wyłożonych na dzielące je puste krzesełko:)
    Odniosłam wtedy wrażenie, że udowadnianie, która jest "chorsza" sprawiało im niebotyczną przyjemność:)

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, ja kiedyś musiałam wysłuchać pana, który opowiedział mi o swoich operacjach, ledwo miałam siłę wejść do gabinetu ;-)

      Usuń
  14. witam. tak, zwierzęta często wywołują nasz uśmiech ;) miłego dnia. asia

    OdpowiedzUsuń
  15. przed świętami pomagałam pozbierać takie "punkty" małemu kuzynowi. Ludzie dobrzy pomogli:)), oddawali swoje:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też czasem oddaję, wnuków jeszcze nie mam...

      Usuń
  16. Myśle, że trzeba było się wrócić na przystanek, niechby się dziewczynka przejechała.

    OdpowiedzUsuń
  17. Wcisnęli mi w Lidlu jakieś punkty razem z rachunkiem, ale nie wiem, na co? Może na leminga ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A może na patelnię? pełno tego, nie ogarniam...

      Usuń
  18. Ha ha ha :) Jolu powinnaś spisać swoje historije w jakiś tomik :) dobrze się przy nich bawię Dla nas samych to nie fajne chwilę ale potem można się pośmiać i ma się o czym mówić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To fakt, niektóre sytuacje wydają się zabawne po czasie:-)
      Mała uwaga: nie Jolu...Joanna mam na imię:-)

      Usuń
  19. Też noszę jakieś znaczki z Biedronki. Mam 3, a podobno trzeba mieć 15, więc nie zdążę zebrać, żeby coś zyskać. Trudno, obejdę się bez tego "misia".
    A czekanie już powoli staje się drugą naturą. Wyrabia cierpliwość.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nigdy nie biorę, bo albo gubię albo zapominam, ale zbieraczy jest wielu, głównie dla dzieci:-)

      Usuń
  20. w kolejce do lekarza zwykle chowam się w "bańce" /słuchawki na uszy i nos w książkę/...
    kiedyś zbierałem te różne pluszaki bonusowe, ale siostrzenice mi nieco podrosły, co prawda to nie problem, jednak ich dom nie chce być z gumy... mam tylko kartę z Biedry, ale nie swoją, tylko nabijam punkty mamie owych siostrzenic...
    pan sprzątający, ten od książek, przebił wszystkich z tego zestawu scenek...
    p.jzns :)...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takich zestawach każdy ma swój ulubiony wątek:-)

      Usuń
  21. to Ty zdrowiutka jesteś, skoro na za rok Cię zapisali. za rok przyjdziesz, to przełożą na kolejny - takie profilaktyczne spotkanie - rejestracja pierwszego kontaktu. tylko się cieszyć. na izbie przyjęć niektórzy leżą po trzy dni, żeby zapracować na łóżko oddziałowe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze wychodzi na to, że symuluję po prostu...

      Usuń
  22. Czasem można podsłuchać bardzo ciekawe rozmowy. :) Też kilka razy słyszałam różne zabawne dialogi. :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Emeryci i terminy do specjalistów- genialne - w końcu motywacja to połowa sukcesu :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Motywacja jest potrzebna nawet do wstania z łóżka.

      Usuń
  24. Fajnie, że zapamiętujesz te dialogi :) niektóre nadawałyby się do kabaretu.

    OdpowiedzUsuń
  25. Jeśli chodzi o dziewczynkę i autobus, to "zamienił stryjek siekierkę na kijek", wysiadły z samochodu, aby dla przyjemności pojechać autobusem, a ty ich całkiem przyziemnie, poprowadziłaś na piechotkę :) To chyba mama dziewczynki okazała się za mało komunikatywna, bo przecież mogła ci od razu powiedzieć o co chodzi :)
    Też lubię obserwować scenki rodzajowe i lubię takie opowiadania z życia wzięte :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Bardzo ciekawe dialogi, ten o dziewczynce mnie bardzo rozczulił, a jednoczesnie rozśmieszył, bardzo ciekawa sytuacja.
    A co do tych terminów, to są na prawdę odległe, nic tylko czekać i mieć nadzieję, że człowiek do tej pory będzie zdrowy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może liczą na to, że w międzyczasie ktoś ozdrowieje?

      Usuń
  27. To z książkami - przejmujące.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy nie wiemy, kto ceni książki, a kto wręcz przeciwnie...

      Usuń
  28. Też wczoraj byłam między ludźmi i nie mogę się pozbierać...:-)

    OdpowiedzUsuń
  29. O tak będąc w przychodni to się można nasluchać jakie kto ma choroby, kto się z kim rozszedł albo kto umarł w klatce z sąsiadów. A terminy do specjalistów są nieraz tak długie że człowiek nie wie czy doczeka. Szkoda gadać

    Pozdrawiam najserdeczniej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W przychodni to można się bardziej rozchorować lub przygnębić...

      Usuń
  30. U nas w Muzeum był ostatnio pan, który strasznie się bulwersował, że zamiast malarstwa wystawiamy jakiś szmelc, którego (według niego) nikt nie ogląda. Przez szmelc rozumiał pamiątki podniesione z pól bitewnych nad Bzurą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, przecież brudne, zardzewiałe ;-)
      Ciekawe, co powiedziałby na potłuczone skorupy i resztki butów średniowiecznych?

      Usuń
    2. Też mamy, ale nie dotarł aż tam. :D

      Usuń
  31. Super! Też lubię dyskretnie podsłuchać! Samo życie!!!
    Pozdrawiam bardzo serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  32. z tymi kolejkami i odległymi terminami to jednak chyba nie do śmiechu, ech

    OdpowiedzUsuń
  33. Jak lemury się mogły skończyć? W końcu to takie małe Juliany są. :) Król Julian nie byłby zadowolony, że się pokończyły lemury.

    Trudno jednoznacznie mi odpowiedzieć co z tym świętowaniem nie tak u mnie jest.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  34. Myślę, że ktoś z "normalnego" kraju, znający nasz język, nie bardzo by wiedział w jakiej epoce się znalazł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A może pomyślałby, że to plan filmu historycznego?

      Usuń
    2. normalny kraj... ciekawe który to. :D

      Usuń
    3. Dla nas to kraj marzeń chyba;-)

      Usuń
  35. Buuu, lemury się skończyły...

    OdpowiedzUsuń
  36. Podziwiam Cię - zawsze jesteś w pogodnym nastroju, zawsze na stanowisku blogowym, zawsze z fajnymi wpisami. Ten mnie ubawił po pachy :) A ostatnio mało mi do śmiechu, jakaś chandra wiosenna się czepiła i nie chce odejść. Nic się nie chce...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chandra strajkowa pojawia się co drugi dzień, dodajemy sobie otuchy, nawet kupiłam włóczkę i sweter robię, siedzimy i dziergamy na drutach i szydełkiem:-)

      Usuń
  37. Żyję bo szkoda, aby termin mi do lekarza przepadł... dobre :-)

    OdpowiedzUsuń
  38. Też się pośmiałam, chociaż tak naprawdę to mi wesoło nie jest. Pochodzić by się chciało, bo wiosna, a tu tylko leżenie.Od Wielkiej Soboty, pierwszy dzień jak udało mi się usiąść przy laptopie. Uściski.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iwonko, pewnie to niewiele pomoże, ale myślę, że wiele osób myśli ciepło o Tobie:-)

      Usuń
  39. Czytając, również nie mogłam powstrzymać śmiechu.
    Ale nie do śmiechu są te dłużyzny do specjalistów
    - nie mam cierpliwości do takiego czekania.
    Przewrotnie "biorę siebie" na przeczekanie - czasem
    choroba odpuszcza, a jeżeli nie, idę prywatnie.
    W ten sposób nie mam żadnych wizyt specjalistycznych
    w ramach NFZ. Zastanawiam się, dlaczego jeszcze płacę
    składkę (?) - pewnie za ratowanie w przyszłości życia,
    bo zdrowia chyba już nie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Robię podobnie, gdy coś boli dłużej niż 3 dni, to czasem trafiam do przychodni lub szukam domowych sposobów...

      Usuń
  40. Kiedy sie wyjdzie z domu, to ma się temat na bloga :)

    OdpowiedzUsuń
  41. Bo to życie pisze najlepsze scenariusze (i dialogi) :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, wystarczy dobrze słuchać i zapamiętywać:-)

      Usuń
  42. Lubię wychwytywać takie "smaczki", gdziekolwiek jestem. Historyjka z dziewczynką i autobusem przypomniała mi, jak sama lubiłam jeździć tramwajami jako dziecko. Teraz, gdy muszę dojeżdżać komunikacją do pracy, moje odczucia zmieniły się nieco... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie kiedyś dojazdy pociągiem zniechęciły do kolei, ale gdy jechałam szybkim pociągiem do Poznania, to zupełnie co innego...

      Usuń
  43. Można się pośmiać! Warto takie smaczki zapamiętywać i zapisywać:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okazuje sie, że tak, dzięki za odwiedziny:-)

      Usuń
  44. Ładne książki są super:) A z tym spacerem do dałaś plamy dziewczyno :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale że co, że przegnałam kawałek? no sorry, nieporozumienie...

      Usuń
  45. Że przegnałaś;)
    A tak naprawdę to mamie się dziwię, że nie zawalczyła o przejażdżkę córci:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie byłam przekonująca, zresztą sama stwierdziła, że mała ma za mało ruchu...:-)

      Usuń