Jeśli ci ciasno, kup sobie kozę - znacie to?
Ja też to znam, a mimo to zafundowałam sobie remont, a ściślej mąż mnie namówił, może i słusznie, póki siły jeszcze jako takie...
Gdyby robić remont samemu, to i pretensje można mieć tylko do siebie i terminy sobie człek sam wyznaczy.
Gdy jednak zamawia się firmę, to trzeba liczyć na szczęście lub uzbroić się w cierpliwość i stalowe nerwy.
Jeśli i Wy macie cierpliwość na dłuższą opowieść, to zaczynam...
Zamówiliśmy usługę już w listopadzie, a początek prac miał nastąpić 27 stycznia.
Sam szef wymierzył, obejrzał, ustalił szczegóły.
Krótko przed terminem mąż upewnił się, że firma jeszcze istnieje i usługa zostanie wykonana.
Przygotowaliśmy się solidnie, wywieziono stare meble, wszystko zabezpieczone folią i kartonami, czekamy. W niedzielę wieczorem sms, że jutro nie przyjadą, bo popsuł się samochód.
Mąż nie zdenerwował się nawet, bo w niedzielę źle się poczuł i cały poniedziałek leżał z jelitówką wśród tego bałaganu.
Ekipa pojawiła się we wtorek. Ekipa czyli dwóch panów z drabiną i materiałami na sufit. Został jeden i działał. Nie powiem - pracowity, od 7 rano do 17, tylko przerwa na obiad.
Sufit powstał w nowej szacie w dwa dni, zaczął pan robić ściany i to trwało już znacznie dłużej, z przerwą na weekend.
Obiecany termin zakończenia prac przedłużył się do środy następnego tygodnia.
Posprzątaliśmy pół pokoju, bo mieli przywieźć nowe meble, poza tym mąż umówił się z majstrem, że pomoże przy wnoszeniu mebelków.
W środę rano pan nie pojawił się, przyjechał jego szef z informacją, że pracownik ma problemy z zębami i szuka pomocy. Szef zabrał kilka przedmiotów, obejrzał ścianę, która wymagała poprawki i już go nie było.
Mąż więc za telefon, by poszukać ekipy do wniesienia mebli na 3. piętro, bo na szczęście przewóz ze sklepu zapewniony.
Gdy ekipa tragarzy została ugadana, mąż zabrał się za zakładanie listew przypodłogowych, byle prace pchnąć do przodu.
Okazało się, że druga ściana kiepsko wygląda, więc znowu telefon do szefa firmy remontowej, który pojawił się, pół ściany zwalił i zniknął (bo panie musi wyschnąć).
Opowiadam w maksymalnym skrócie, ale opowieść nie pokazuje, ile telefonów i ile nerwów nas to kosztowało.
Wreszcie meble w kartonach i folii stanęły pośrodku remontowego bałaganu ( a nie tak miało być).W czwartek przybył stały pracownik, bez żadnego tłumaczenia przystąpił do pracy, naprawił usterki, z którymi nie poradził sobie jego szef i obiecał w piątek pomalować co trzeba i zakończyć.
Dodam tylko, że nie ruszone były kaloryfery, maskownice na metalowe framugi oraz inne drobiazgi.
Powie ktoś, trzeba było nie płacić i domagać się wykonania reszty prac.
My natomiast marzyliśmy, by ekipa wreszcie zabrała wszystkie klamoty, poszła w siną dal, bo urlop nam się skończył, a my w połowie roboty jeszcze.
Gdy rozliczyliśmy się za wykonane prace i dostaliśmy zwrot za nadmiar zakupionych materiałów, zamknęliśmy drzwi za fachowcami z okrzykiem - NIGDY WIĘCEJ!
Robota paliła nam się w rękach przy sprzątaniu, by w sobotę mąż mógł zacząć składanie mebli z tysięcy klepek i milionów śrubek.
Wszystkie prace w doprowadzeniu mieszkania do ładu trwały jeszcze tydzień, bo wracaliśmy z pracy ok.17.30, więc ileż w naszym wieku można zrobić do wieczora?
Na koniec pochwalę się tylko, jaki kącik urządziłam sobie do czytania i blogowania.
Jeszcze tylko tulipany w wazonie, jakieś obrazy na ścianę i pełnia szczęścia!
Wnioski:
1. Cieszę się, że remont dobiegł końca.
2. Nigdy już nie zamówię żadnej ekipy remontowej.
3. Część drobnych prac i tak mąż musi wykonać sam.
4. Efekt nie jest wart nerwów, energii i zmarnowanego urlopu.
5. Pozostałe pokoje odnowimy we własnym zakresie.
Zrobiłam kiedyś remont w swoim pokoju sama. Skorzystałam z tego, że rodzina pojechała na wczasy. Nie wyrobiłam się, bo mi grafik pracy zmienili i całe dnie mnie w domu nie było. W ostatnich dniach musiałam spać w tym bałaganie, zamiast w sąsiednim pokoju, który już był zajęty. Mówi się trudno, trochę się nawdychałam, ale efekt remontu był zadowalający. :) A jaka satysfakcja!
OdpowiedzUsuńCzyli zostałaś bohaterką domu! jak w reklamie:-)
UsuńDoczekałam się wreszcie Twoich opowieści o remoncie.
OdpowiedzUsuńMam podobne wnioski z remontów prowadzonych w naszym domu.
Zamówione meble kuchenne opłacone wraz z montażem.
Termin zmieniany kilkakrotnie; a myśmy wegetowali
na prowizorycznie urządzonej kuchni w korytarzu;
w końcu pojawili się 10 listopada; robili na łapu capu,
bo 11.11. święto; zapłatę w całości zainkasowali
obiecując poprawki po świecie. Nigdy więcej się
nie zjawili i kontakt się urwał; mąż musiał sam
po nich poprawiać;
ciężko jest trafić na solidną firmę;dlatego byłam
ciekawa Waszych spostrzeżeń;
No niestety nie zdarzyło się chyba, byśmy po kimś nie musieli poprawiać, tak było z wymianą drzwi i z meblami w kuchni, dobrze że mąz wiele potrafi...
UsuńDziękuję i pozdrawiam Basia
UsuńTakże bardzo Ci dziękuję...
UsuńChyba najlepsze rozwiązanie.... samemu pomalować. Niełatwe to będzie, ale chyba szybciej będzie. Serdeczne pozdrowienia znad sztalug malarskich przesyła Krysia
OdpowiedzUsuńTu był do zrobienia sufit, najgorszy w całym mieszkaniu, ale resztę odnowimy sami.
UsuńProszę pomóż mi, co mam zrobić mam ok 5p książek z lat 50, 60 tych. Do biblioteki nie chcą przyjąć. Co mozna z tym zrobić. Serdeczne pozdrowienia znad sztalug malarskich przesyła Krysia
UsuńWielu ludzi ma podobny problem, do mnie też dzwonią, ale biblioteki szkolne nie są z gumy.
UsuńJedyna rada to antykwariaty lub sprzedaż na OLX czy na innych portalach. Czasami odbywają się zbiórki dla Polonii na Ukrainie lub bardziej na wschód.
Tak czy inaczej dzięki. Przynajmniej mam pewność, że niewiele z tym można zdziałać. Serdeczne pozdrowienia znad sztalug malarskich przesyła Krysia
UsuńCzeka mnie remont, do którego zbieram się już z 5 lat. Muszę wymienić podłogi w części mieszkania. I tak sobie myślę, że jak poczekam jeszcze z rok, to jeszcze coś wyniknie i wtedy to już NAPRAWDĘ WSZYSTKO zrobię hurtem ;) Chociaż wolałabym już nie doświadczać zalewania przez dach...
OdpowiedzUsuńU nas maja wymieniać rury w całym bloku, ale nie wiadomo kiedy, więc z odświeżaniem kuchni mi nie spieszno...
UsuńNajważniejsze, że remont już za Wami. Twój kącik czytelniczo-blogowy prezentuje się uroczo, a kwiaty i obrazy dodadzą mu przytulności.
OdpowiedzUsuńPrzede mną remont hiszpańskiego domu... Obawiam się, że w Hiszpanii to dopiero będzie...Meksyk!
Obawiam się, że tak, co kraj to obyczaj...obejrzałam kilka programów o tym i może być ciekawie:-)
UsuńMamy na szczęście takiego znajomego , który się tym zajmuje, i jak trzeba, to rach ciach i sprawa załatwiona. Ale i on zawsze coś zostawi nieskończone, więc ja się już nawet nie denerwuję, tylko robimy z mężem zakłady, co tym razem.
OdpowiedzUsuńI jak tu lubić remonty?
UsuńOstatnio chcieliśmy założyć system elektryczny do ciężkich rolet na drzwi balkonowe. Firma, która rozpoczęła prace, zakończyła je na etapie przed podłączeniem elektryczności. On nie zatrudniaja elektryka, ale moga polecic. Polecony obiecał, że przyjdzie w określonym terminie i wcześniej uprzedzi telefonem, aby klamki nie pocałować. Nie zadzwonił, i nie przyszedł. Na szczęście mamy jednefo pana sprawdzonego, od razu zareagował na naszą ofertę. Praca zakończyła się szybko z humorem i wspólną kawką. Nie ma to, jak zaufana, sprawdzona firma. Dlatego do budowy naszego domu mąż sprowadzał firmy z naszego dawnego miasta, które znał bardzo dobrze, mimo, że to 250 km stąd.
OdpowiedzUsuńNo niestety nie mieliśmy nikogo takiego, albo był zajęty albo praca po godzinach, więc znacznie dłużej...
UsuńPowinna być dodatkowa opłata za zszargane nerwy, oczywiście dla Was. Kącik do blogowania bardzo energetyczny. Uwielbiam czerwienie i pomarańcze. Samych słonecznych dni w nowej odsłonie mieszkaniowej.
OdpowiedzUsuńOdszkodowanie mile widziane:-)
UsuńPomarańczowy rozwesela, zwłaszcza przy pastelach.
Remonty to nie jest przyjemna rzecz. Czasochłonna i kosztowna, a jeszcze jak się coś spieprzy ... No sama wiesz. Kącik bardzo ładny. ;) U mnie zawsze remonty robimy sami, ale też już nikt nie ma na nie ochoty. Ostatnio kupiłam szafkę nocną, składałyśmy ją 3 godziny, a i tak nie wiedziałyśmy jak zamontować szyny do szuflad ... Obrazki są słabe.
OdpowiedzUsuńNiektóre instrukcje robił stok chyba po pijaku lub dla doświadczonych składaczy.
UsuńStandard ... nie słyszałam by jakiś remont skończył się w terminie:) Najważniejsze , że wreszcie jest po... Gratuluję :) Ciesz się już swoim odnowionym mieszkaniem, nowymi aranżacjami i zapomnij o całej reszcie . Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńCieszę się i powoli kupuję drobiazgi:-)
UsuńNorma, niestety. Już się napatrzyłam ile to zawsze u moich rodziców trwało i nie zawsze wszystko wykonane jak trzeba. Dlatego z mężem remontujemy sami ale idzie nam to jeszcze dłużej. Wiadomo ja zbyt wiele nie pomogę ile mąż po pracy da radę tyle da i powoli do przodu ale ważne, że będzie solidnie wykonane i tak jak chcemy :). Kącik do czytania super. Ja sobie cały pokoik poświęcam na biblioteczkę <3
OdpowiedzUsuńBiblioteczkę mam w sypialni, wszystko pod szkłem, bo nie chce mi się odkurzać:-)
UsuńMy wszystko remontujemy sami. Nigdy nie zamawialiśmy ekipy remontowej. Gdy czegoś nie umiemy, to zasięgamy porady lub uczymy się na bieżąco. Później możemy mieć pretensje jedynie do siebie.
OdpowiedzUsuńJedynie nowy dach zakładali nam fachowcy - w tym przypadku mąż sam nie dałby rady. Ah, zapomniałabym... podłączenie pieca centralnego ogrzewania też wykonywał nam fachowiec... "z bożej łaski". Doszło do tego, że musieliśmy wzywać straż pożarną, bo fachowiec, montując piec naruszył komin i między jego warstwami zrobiła się szczelina, przez którą wydobywał się dym. Narażony był cały dom i my. Szczęście, że stało się to w dzień i w porę zauważyliśmy, że coś się dzieje.
Ale wracając do Twojego remontu - to masz teraz piękny, odświeżony pokój i przytulny kącik czytelniczy !
Do tej pory mąż, ile mógł robił sam, z moją pomocą, ale jak piszesz, nie wszystko można...
Usuńbo fachmani robią dla pieniędzy, nie dla Ciebie:)) Dawno przepadł etos, honor rzemieślnika. Ktoś zakłada "Firmę" bierze ludzi z "łapanki", przypadkowych, a oni robią jak im płaci, a płaci tak, jak oni robią. Często bywa tak, ze zmarnują materiał, narobią szkód i pójdą sobie. Najlepsi pojechali na saksy:))
OdpowiedzUsuńO tak, bałam się by nie zniszczyli podłogi, bo wymiana paneli to dodatkowy wydatek...
UsuńNiestety mam podobne wnioski. Co się da, lepiej robić samodzielnie. A podobno ma być jeszcze gorzej, jeśli chodzi o ekipy remontowe...ech, trzeba mieć stalowe nerwy
OdpowiedzUsuńa jesteśmy coraz starsi i sił coraz mniej...
UsuńNajważniejsze ze już masz to za sobą :)
OdpowiedzUsuńMąż właśnie maluje kaloryfer ;-)
UsuńNaładował baterie pączkami? :D
UsuńNie, pączki to dopiero w czwartek jadł...
UsuńŚwiętował Tłusty Czwartek :)
UsuńTo gratuluję, odświeżone i tyle nowych elementów w zasięgu wzroku - to na pewno przez jakiś czas będą podnosić Twoje samopoczucie. Jak wspominałam, ubiegły rok to był dla mnie jeden wielki remont i dla mojej mamy też, ta w wieku 69 też musiała się całkowicie przeorganizować. Dzisiaj twierdzimy, że to był ostatni dzwonek na takie przedsięwzięcie, bardzo się umęczyliśmy, a mama tylko się poukładała i już nie pozwoliła nam na żadne prace remontowe w jej części domu. Wiek ma znaczenie i naprawdę nie lubię, kiedy ktoś udaje mądralę i chełpliwie twierdzi, że to tylko wymysły i użalanie się nad sobą.
OdpowiedzUsuńMa , przekonałam się na własnej skórze, sprzątanie okupiłam zawrotami głowy, ale szybko przeszły...
UsuńTo o tej "kozie" to nie tylko dowcip. Bo jak wiesz przecież "koza" to taki malutkim, okrągły piecyk żelazny, znakomicie uwalniającym przestrzeń mieszkalną.
OdpowiedzUsuńO tak, zwłaszcza jak nieźle kopci...
UsuńWspółczuję. Wszyscy fachowcy z prawdziwego zdarzenia wydaje się wyjechali na północ lub zachód. A ja niesłowność i niepunktualność karałabym więzieniem - wszak czas to pieniądz, a jego zabór to czyste złodziejstwo.
OdpowiedzUsuńJestem za! sama staram się być punktualna i słowna...
UsuńNiby konkurencja, niby wybór. Wszystko to jednak tylko niby bo gdzie nie spojrzysz patrzą tylko aby jak najtańszym kosztem wyciągnąć z Ciebie jak najwiecej. Takie czasy. Fachowców i ludzi, którzy są dumni ze swojej pracy jak na lekarstwo.
OdpowiedzUsuńA szkoda, bo rzemiosło zanika!
UsuńJotko, współczuję, ale całe szczęście już po, a Twój kącik blogowo-czytelniczy jest prześliczny. Niech Ci służy jak najlepiej.
OdpowiedzUsuńCo do ekipy remontowej, to chyba nie słyszałam jeszcze o solidnej. Zawsze pojawia sie jakaś rysa. Niby można remontować samodzielnie, ale w pewnym wieku to sił już brak.
No własnie, brak sił na remont i na sprzątanie po...
UsuńJotko, zmęczyło mnie samo czytanie. Mam z remontami dość spory kłopot. Generalnie wyznaję zasadę: jak buk dał, tak trza mieszkać ;)Mam fajnego męża, takiego jak twój, złota rączka. Sam większość rzeczy robi. Ale i tak, remonty to trudny warsztat. Kącik do posiedzenia masz za to fajowski. Fotel i podnóżek super. Są plusy dodatnie :)
OdpowiedzUsuńTeraz to są plusy tylko dodatnie, a tych ujemnych staram się nie widzieć:-)
UsuńBardzo się broniłam przed remontem, ale... mieszkanie odnowił syn i byliśmy w pełni świadomi, że zrobi to wtedy, gdy będzie mógł - i mieliśmy na to pełną zgodę . Trochę trwało, ale jesteśmy bardzo zadowoleni , bo zrobił to solidnie i fachowo.
OdpowiedzUsuńA "chwilowy" bałagan da się przetrwać!
Twój kącik baaaardzo sympatyczny!:)
Też jakoś przetrwałam, z naciskiem na jakoś, ale załamka była!
UsuńDobrze, że już po wszystkim! :)
UsuńCałe szczęście, bo musiałabym do psychiatry chyba...
UsuńTaki kącik do czytania to ja bym też chciała ;)
OdpowiedzUsuńOczywiście oprócz tego na ścianie pełno półek na książki.Szafki na książki też by się przydały ;)
Szafy oszklone mam w sypialni, w salonie tylko albumy z reprodukcjami:-)
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńRemont to dość stresotwórcza sytuacja, nawet gdy majstrowie są rzetelni, a sprzątanie idzie jak z płatka, więc po wszystkim ja też mówię
"Nareszcie!":)
Kącik uroczy i mam nadzieję, że spędzisz w nim dużo przyjemnych chwil:)
Pozdrawiam:)
Każde doświadczenie jest po coś, podobno:-)
UsuńGratulacje. Bo koniec najważniejszy.
OdpowiedzUsuńOgólnie też zawsze sami, nawet ja sama z mamą. W zeszłym roku mieliśmy tylko pana, który wyszpachlował i wygipsował ściany, bo Małż tego nigdy nie robił, a i sprzętu też nie miał, a tak to ogarnął facet raz dwa.
Raz jeszcze gratuluję i cichutko mówię, że zazdroszczę ślicznego fotela ;)
Dzięki, gdyby nie niektóre prace i sprzęt, to też zrobilibyśmy sami...
UsuńDo remontów u nas w mieszkaniu lepiej nie nawiązywać. Bo było parę poważnych problemów. Jak na razie nie mamy w planach powtórki.
OdpowiedzUsuńCzasem lubię takie naukowe książki, zwłaszcza z zakresu politologii i socjologii.
Na szczęście jakoś wszystko się w Sejmie dobrze zakończyło, chociaż od razu pojawiły się nowe zgrzyty i do dziś trwają.
Pozdrawiam!
Najlepiej szukać popularnonaukowych, bo bardzo mądre mogą przyprawić o ból głowy, jak pismo od notariusza...
UsuńTaaaaaa kocham remonty ;) Za sobą mamy montaż instalacji centralnego ogrzewania. Jutro zaczynają robić instalację ciepłej wody, jeszcze wymiana okien, rozbiórka pieców. To prace które czekają nas w mieszkaniu. Klatką schodową da się już przejść, ale do końca prac jeszcze ho ho ho...
OdpowiedzUsuńTak, że dobrze Jotko że doświadczenie remontowe macie już za sobą, Twój kącik bardzo fajny, fotel ma taki piękny energetyczny kolor :)
Energetyczny i wygodny.
UsuńMy skończyliśmy, sąsiadka remontuje łazienkę i na schodach leżą worki z gruzem...ale u Was to mega remont!
Kącik z charakternym dywanikiem...Czy to barwy odstraszajace, czy prowokujące?
OdpowiedzUsuńRaczej rozweselające:-)
UsuńJotko, jesteście wspaniale cierpliwi. Ten kącik jest do czytania świetny. Szkoda tylko, że radość z odnowionego pokoju zakłócili Wam ludzie, którzy nie szanują innych. Malowanie zrobiłyśmy z Młodą same- ona sufity, ja ściany we wszystkich pokojach i kuchni. Podłogi kładli nasi panowie. remont liczników i instalacji elektr. robił ojciec byłego ucznia z nim samym- super. Ale miałam też partaczy- przedłużaczy:) Czeka mnie remont klatki schodowej i to już musi zrobić fachowiec- za wysoko dla nas. Jeden się znalazł i czekam, kiedy poda termin. Ale powiem Ci tylko, że wszystkie przykre wspomnienia bledną- pamięta się tylko, że były przeboje i przy następnym razie dmucha się na zimne, patrzy na łapy i pilnuje termonów- umowa z karą za przeciąganie.
OdpowiedzUsuńNo ale grunt, że za Wami i macie ładnie z nowymi meblami, w odmalowanym pokoju:)
O tak, teraz miło i czysto, ale wychodzą ze mnie wszystkie nerwy...
UsuńŁadny kącik i tylko Twój! Śliczna i wygodna kanapa też pewnie Cię cieszy! I tak trzymaj! Zapomnij o remoncie! I podobno:
OdpowiedzUsuńnigdy nie mów nigdy!
Remonty mają to do siebie, że cieszą jak miną!
Pozdrawiam bardzo ciepło!
Dziękuję serdecznie i dziękuję, że zaglądasz:-)
UsuńChcemy odświeżyć resztę pomieszczeń, oprócz łazienki, którą mąż robił sam, ale odczekamy trochę:-)
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńJuż widzę Twoje wypoczęte nóżki na tym podnóżku i szczęcie w oczach z zakończenia prac. A prezentowany na zdjęciu fotel jest bardzo wygodny. Wiem, bo mam taki sam.
Pozdrawiam serdecznie.
To witaj w klubie, a podnóżki są świetne, polecam każdemu!
UsuńDlatego ja to taka zosia samosia jestem bo nikt tak nie zrobi jak ja bym chciała ;) Wyszło ładnie i przytulnie miło zobaczyć miejsce z którego odwiedzisz puch ze słów ;) Heheh taki żarcik mnie się trzyma...
OdpowiedzUsuńOczywiście, czasem odwiedzam z tego miejsca, a czasem z kuchni:-)
UsuńJeśli myślisz, że remont na własną rękę będzie mnie uciążliwy, to ja powiem, że z Ciebie niepoprawna optymistka ;)
OdpowiedzUsuńJest mniej uciążliwy, bo przerabiałam, a pretensje mogę mieć tylko do siebie lub męża.
UsuńTo Ty nie wiedziałaś jak jest z "fachowcami"? Nerwy, nerwami, najważniejsze, że efekt cieszy. Kącik przytulny jest i śliczny... Będzie blogowanko... :)
OdpowiedzUsuńNo niby wiedziałam, ale myślałam, że ludziom zależy na pracy, a firmom na opinii...
UsuńCieszę się że mój mąż budowlaniec i sam remonty robi :) ale elektrykę robił mam Norweg... Oj wtedy y myślałam że oszaleje, także wiem o czym piszesz :)
OdpowiedzUsuńNie zrobimy wszystkiego sami, a chciałoby się!
UsuńTaaaaa, remont. Trwał 7 tygodni i był remontem generalnym calutkiego mieszkania, z kładzeniem podłóg i glazury w kuchni, łazience i WC, z wymianą okablowania z aluminiowego na miedziane, ze złożeniem przez ekipę (2 facetów) wszystkich mebli w kuchni, łazience i w 1 pokoju, tudzież z malowaniem krat w oknach. I na koniec ze zniesieniem pudeł z naszymi wszystkimi rzeczami. I na koniec też powiedziałam- "NIGDY WIĘCEJ!!! Był tylko jeden dzień "zawalony" bo szef miał kaca i personel pracował solo. No ale masz teraz śliczny kącik- nic tylko czytać, blogować i posiedzieć i podumać.
OdpowiedzUsuńMiłego;)
Nie wyobrażam sobie tak długiego, chyba mało cierpliwa jestem,to cud, że wytrwaliście!
UsuńNo to witaj, czekałam na zakończenie tego waszego remontu. I powiem szczerze, że znalezienie obecnie dobrego majstra czy ekipy graniczy z cudem.
OdpowiedzUsuńMiałam w życiu szczęście, że znalazłam tego mojego, ale poprzednie ekipy też mnie wykańczały, a niekoniecznie dom.
No i bardzo ciężko się mieszka w mieszkaniu, w którym jednocześnie prowadzi się remont.
Może warto jednak na przyszłość skorzystać z ekipy poleconej przez kogoś?
Powodzenia i radości z jednak zakończonego remontu. :)
Uściski!
Żadnej ekipy! najlepiej byłoby wyprowadzić się do hotelu, ale to większe koszty...
UsuńBuziaki:-)
Wszystko się kiedyś kończy. Remonty też.
OdpowiedzUsuńA fotela zazdroszczę!
I cała w tym nadzieja:-)
UsuńFotel wygodny bardzo, polecam:-)
Jotko - to po tych wszystkich przejsciach zaliczam Was w poczet bohaterów :-))
OdpowiedzUsuńA medal będzie?
UsuńBardzo słuszny wniosek końcowy !! ;o)
OdpowiedzUsuńTak mi się przemyślało...
UsuńPowtórzę za Tobą Asiu nareszcie 😊 My to jednak mamy szczęście do fachowców , teraz to doceniłam . W czasie dużego remontu , tak się szybko uwinęli że tydzień czekaliśmy na panele , bo miało wszystko trwać dłużej i zamówiliśmy je niby- na styk . To teraz nic tylko odpoczynek i dobra kawusia w nowym otoczeniu 😊
OdpowiedzUsuńCo rusz kupuje jakieś drobiazgi i wreszcie tulipany, mam 3 wazony!
Usuń10 lat minęło w styczniu, jak doszłam do wniosku:
OdpowiedzUsuńnigdy więcej ekipy!
Ważne, że teraz masz ładnie i kącik do blogowania też. :)
Serdeczności!
O tak, odpoczywam w nowym otoczeniu, a mąż dłubie w swoim tempie...
UsuńNo, z takim doświadczeniem to nie dziwię się, że nigdy więcej. Ja zawsze miałam szczęście trafiać na solidnych i uczciwych majstrów, chociaż nie... Dużo lat temu mieliśmy spory kłopot z panem, który miał nam zrobić i zamontować piec CO i przekładał ciągle terminy, w końcu nie odbierał telefonów, zaliczkę na materiał wziął. Po dwóch miesiącach wzieliśmy kogoś innego. Zaliczkę z trudem, ale odzyskaliśmy.
OdpowiedzUsuńNo to też niezły bigos i nerwy, masakra!
UsuńŚliczny masz swój kącik.
OdpowiedzUsuńJa staram się nie widzieć brudnego sufitu i ścian w naszym mieszkaniu. Może w okolicach późnej wiosny ruszymy z odnawianiem. Zobaczymy. Na razie boję się nawet pomyśleć o bałaganie, który będzie w czasie prowadzonych prac.
My także odkładaliśmy w nieskończoność, ale nie dało rady dłużej,bo gdy wychodziło słonce brudny i krzywy sufit widać było gołym okiem.
UsuńAch te remonty... Mój wujek wynajął ekipę do całkowitego remontu mieszkania. Termin oddania przedłuża się o kolejny miesiąc, a razem z rodziną mieszka u teściów. Końca nie widać.
OdpowiedzUsuńTo współczuję, bo ile można siedzieć komuś na głowie?
UsuńDobrze, ze już masz remont za sobą. Kącik czytelniczy nasz uroczy, także narzy mi się taki fotel.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Tak się zdarzyło w zasadzie przez przypadek, drugi fotel nie zmieścił się przy wielkim narożniku, więc powędrował do sypialni, a ja zrobiłam sobie swój kącik pod lampą:-)
UsuńWniosek po przeczytaniu nasunął mi się taki... jestem już za stary na takie rewelacje! Mimo tego w łazience i w toalecie sam zamontuję dla żony uchwyty.
OdpowiedzUsuńWiesz, my też to odchorowaliśmy, jeszcze parę lat i chyba byśmy tylko pomalowali, jakkolwiek by wyszło...
UsuńAle ładny kącik. No zazdro pełne ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się jak dziecko z nowej zabawki:-)
UsuńU mnie remont zawsze to tylko tydzień :)
OdpowiedzUsuńTo masz szczęście.
UsuńTyle zamieszania z tą ekipą remontową, że się odechciewa...
OdpowiedzUsuńDokładnie tak, my mamy dość!
UsuńU nas remont trwał 4 miesiące. Tez mi się dłużyło strasznie. Z facetem od paneli byly problemy więc wzięliśmy innego. Drugi remont robiliśmy sami. Zajął nam miesiąc. Wszystko robiliśmy sami od A do Z bo nie mieliśmy kasy na ekipę.
OdpowiedzUsuńI tak tez zrobimy przy odświeżaniu innych pomieszczeń, żadnych ekip!
UsuńNiestety nierzetelnych firm jest sporo. My akurat jeszcze sami remontujemy (malowanie ścian), choć u mnie największym problemem jest … namówienie męża na choćby odświeżenie ścian, nie mówiąc już o remoncie generalnym :/
OdpowiedzUsuńOdświeżanie, malowanie nie jest problemem, gorzej z innymi pracami...
UsuńKochana
OdpowiedzUsuńPamiętasz mój post o kuchni, meblach na zamówienie, poleconym fachowcu?
To była masakra!
Teraz czeka mnie remont dużego pokoju i łazienki.
Mąż dużo umie, zrobi sam, tylko nie ma kiedy.
Gdybym dostała sanatorium, wtedy by coś zrobił.
Ja nie mogę pomagać, bo mi nie wolno, sprawności brakuje nadal, ból nie chce minąć.
Czekam na więcej fotek Twojego pokoju.
Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego nowego tygodnia 💚🍵🌷🌤️🤗
Mój mąż kilka lat temu sam zrobił łazienkę, wyszło super!
UsuńTeraz tez uzupełnia braki po fachowcach, ale cięższe prace wymagają choćby pomocy drugiej osoby, a ze mnie kiepska pomoc, za niska i za słaba...
Asiu, współczuję. Też przeżyliśmy taki remont i uwierz mi popadłam w autentyczną nerwicę. Ból brzucha i inne atrakcje towarzyszyły mi jeszcze długo. Od tamtej pory tylko malowaliśmy i robił to mąż.
OdpowiedzUsuńKażde doświadczenie czegoś uczy - umiesz liczyć - licz na siebie:-)
UsuńOjej, szkoda mi Was, Jotko.
OdpowiedzUsuńUrlop minął w nerwach i w robocie. Nie miałaś nawet, jak się zregenereować, może i dlatego teraz choroba przyszła.
Najważniejsze, że koszmar remontu się skończył.
A Twój kącik relaksacyjny godzien pozazdroszczenia! Cudowny. :)
To nagroda za trudy remontu, też go lubię:-)
Usuń