Bolało, bolało, smarowałam maścią, według mądrości męża - samo wlazło, samo wyjdzie.
W piątek rano tabletka przeciwbólowa, ubranie do pracy... a tu ledwo mogłam zejść ze schodów.
Dotarłam jakoś do przychodni, a pani w rejestracji mówi, że moja lekarka na emeryturze.
Podsunęła deklarację, by zapisać się do innej, wybrałam tę, która przyjmuje rano, dostałam drugi numerek.
Ucieszona, jak z wygranej na loterii weszłam na piętro, patrzę - pusto, tylko jedna osoba pod "moim"gabinetem, lekarz przyjmuje.
Co z tego, gdy przed pierwszą pacjentką wszedł ktoś na konsultację, siedział do 9.00.
Pacjentka nr 1 też sporo czasu zajęła, koniec końców wyszłam ok.10
Nowa pani doktor nawet spodobała mi się. Doświadczona, specjalista chorób płuc, przy okazji mnie osłuchała, choć plecy mnie bolały, przejrzała kartotekę i ostatnie badania, zrobiła szczegółowy wywiad, dała skierowania na prześwietlenie i do neurologa, wypisała recepty i poinstruowała co i jak brać, nie patrzyła tylko w biurko czy monitor.
Miałam iść jeszcze na prześwietlenie, ale punkt czynny od 11.00, nie miałam siły czekać, pójdę jak mi się polepszy.
Nie dziwi mnie więc, że tak długo czekałam, mimo że była druga w kolejce.
Z jednej strony chcielibyśmy szybko, z drugiej narzekamy na lekceważenie ze strony personelu medycznego.
Wolę już uważne podejście do pacjenta, niż taśmę na akord.
O dziwo nie było w poczekalniach ludzi kaszlących, smarkających itp.
Sami seniorzy, niektórzy pod opieką bliskich.
Czyżby młodsi pacjenci przenieśli się do innej przychodni?
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńI mnie coś wlazło, ale podczas zwykłego odkurzania. Nie idę jednak do lekarza, czekam aż samo wyjdzie. Doszłam do wniosku, że emeryci powinni mieć służbę w domu, skoro ciąganie odkurzacza powoduje kontuzje.
Łączę się w bólu i serdecznie pozdrawiam.
Ja też myślałam, że samo przejdzie , a wyszło jak wyszło...
Usuńdzięki serdeczne:-)
Czasami to jest nerw kulszowy, tak działa tzn są trudności przy schodzeniu, pochyleniu. Nic tylko gimnastyka. Oczywiście ja nie jestem lekarzem, ale u mnie to było to. Serdeczne pozdrowienia znad sztalug malarskich przesyła Krysia
OdpowiedzUsuńTym razem nie, znam objawy rwy kulszowej, gimnastykowałam się po remoncie...widać, starość mnie dopada:-(
UsuńTu o są jednak specjalne ćwiczenia np siad po turecku(zresztą na ten temat można znaleźć dużo na YouTube). Serdeczne pozdrowienia znad sztalug malarskich przesyła Krysia
UsuńPoszukam ćwiczeń koniecznie, bo chyba czas się ratować samemu, dziękuję:-)
UsuńZdrowiej szybko !!
OdpowiedzUsuńA z tą przychodnią to chyba farta miałaś...Do mojego "Łobuza" zawsze pełno...;o)
Może dlatego, że doszły dwie nowe lekarki i jeszcze nie mają swoich pacjentów?
UsuńMówiłam, żeś Farciara...;o)
UsuńAle na kolejne remonty się nie porywaj...;o)
O nie, odechciało mi się:-(
UsuńZ kolejkami do lekarza pierwszego kontaktu przychodnie sobie radzą. Organizacyjnie. Ja dzwonię, umawiam się na konkretną godzinę, czasami jest poślizg, ale nie większy niż jeden pacjent.
OdpowiedzUsuńSezon na przeziębienia zacznie się lada dzień. A może ludzie boją się koronawirusa?
U nas wprowadzili kartonowe numerki, bo przedtem ludzie oszukiwali i próbowali ominąć swoją kolejkę...
UsuńTo mimo wszystko miałaś szczęście. Jakby nie było, lekarz który nie zlewa pacjenta to skarb. I tak samo trudno na niego trafić.
OdpowiedzUsuńW sumie miła niespodzianka, chociaż poprzedni lekarz też O.K.tylko mało rozmowny...
UsuńJotko,
OdpowiedzUsuńrzadko chodzę do lekarza rzadko,
ale mój lekarz, Rosjanin,
też zawsze porozmawia, dopyta, poradzi, umawia na określoną godzinę, ale szczególne przypadki
przyjmuje bez kolejki i rejestracji.
Moje tzw.korzonki też czasem bolą,
ostatnio odkryłam podróbkę Amola:
Aromatol. Poleciła mi pani w aptece. Naprawdę pomaga.
Zdrowia Ci życzę, zwłaszcza, że wiem, jak potrafi utrudnić życie ból pleców. 🍀🌹😘
Moja poprzednia pani doktor raz przyjęła mnie na parterze w pokoju poboru krwi do badań, bo nie byłam w stanie wejść na piętro.
UsuńZe zwykłym bólem sobie radzę, używamy maści Dicloziaja, ale czasem potrzeba silniejszych środków.
Ja też.
UsuńCzasem są to zastrzyki.
Wolę zastrzyki, bo nie cierpię nic łykać...
UsuńTo pewnie skutki remontu - zapewne coś dźwignęłaś w niekontrolowany sposób, a jak się przekonałam to nawet podniesienie leżącego na podłodze papierka może się dla osób 50+ skończyć niemal tragicznie.
OdpowiedzUsuńJak Ci już ból minie( oby szybko) pomyśl nad jakąś gimnastyką by ścięgna i mięśnie były elastyczne.
Będę musiała, bo spacery to widać za mało. Masz rację, remont plus dźwiganie podręczników w pracy nie robią dobrze na moje plecy.
UsuńOstatnio opisywaną historię mojego łokcia tenisisty pewnie pamiętasz. Postawiłam na swoim i wyleczyłam. Już nie boli. I najważniejsze,że nie poddałam się lekarzowi, tylko On sie poddał :) :)
OdpowiedzUsuńW mojej przychodni tez kultura bo umawiam się na godzinę i raczej idzie jak nalezy. Ale, dziękować Bogu, korzystam sporadycznie :)
Życzę Ci szybciutkiego powrotu do formy :*
Dziękuję, ja też niezbyt często korzystam, ale jak mus to mus. Nawet gdy z infekcją chcesz poleżeć, to i tak po zwolnienie trzeba iść.
Usuńniestety wielu lekarzy idzie na ilość i np. taki kardiolog wyznacza sobie 10 min. na pacjenta, co de facto nie działa i zwykle są poślizgi w czasie, nawet spore... inna sprawa, że po części jest to też wina systemu i braków kadrowych... ale w mojej przychodni rodzinnej wszystko gra jak w zegarku i terminy są zwykle króciutkie, czasem wręcz z dnia na dzień, nawet w sezonie przeziębieniowym...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
U nas raz się tylko zdarzyło, że musiałam rejestrować się na kolejny dzień, ale to nie wina lekarza, każdy ma granice wytrzymałości, gdy tylu chorych naraz przychodzi i nie szłabym wcale, gdyby nie zwolnienie...
UsuńNajgorzej jak się trafi na kogoś kto na konsultację,tylko się o coś zapytam i takie tam podobne.
OdpowiedzUsuńUważam ,że lekarz na jednego pacjenta powinien mieć minimum 20 minut na wizytę
To fakt, a tych co chcą tylko zapytać, nie wpuszczam, bo wiem z doświadczenia, że to chwyt nie fair - siedzą pół godziny...
UsuńLepiej dłużej, a uważnie. Czasem warto poczekać.
OdpowiedzUsuńOkazuje się, że tak.
UsuńJak obserwuję to Asiu uważam ,że miałaś szczęście .A tak w ogóle to życzę Ci abyś pozbyła się tego bólu. Kiedyś też próbowałam maści,ba nawet liści z kapusty ale i tak musiałam odwiedzić doktora. Kiedyś byłam też 1 w kolejce ,ale miałam wyjątkowego pecha bo weszła pani z firmy farmaceutycznej i "gawędziła" z doktorem 45 minut.A ja cały czas byłam pierwsza.....
OdpowiedzUsuńTo już bezczelność, bo pani z firmy powinna umówić się w innym terminie, a nie zabierać czas pacjentom.
UsuńMuszę chyba jakieś ćwiczenia wdrożyć, bo zbyt często się to powtarza.
Moja Poradnia zawsze, nawet w najgorszym okresie grypy, przyjmowała wszystkich w dniu zgłoszenia. Dlatego ma duże wzięcie i dużo pacjentów i...niestety mniej czasu dla pacjenta. Ale coś za coś. Jak mam sprawę, która może poczekać, to okładam na "luźniejsze dni" i godziny, np. koniec tygodnia (czwartek, piątek) popołudniu.
OdpowiedzUsuńGdy będę na emeryturze to też tak zrobię, ale na razie jestem zmuszona iść gdy jest taka trzeba...chociaż u nas są dni popołudniowe dla pracujących, to kiedyś zastałam pod gabinetem same panie emerytki, a ja po pracy czekałam 3 godziny!
UsuńWiesz, nikt nikomu okresów przyjęć nie wyznacza. Po prostu w czwartek i piątek matki z dziećmi (i nie tylko) rzadko przychodzą, bo L4 najlepiej brać od poniedziałku ;)
UsuńA u nas niby popołudniowe przyjęcia miały być dla pracujących, ale panie z rejestracji ulegają widać naciskom...
UsuńNie bardzo wiem, co się teraz w naszej przychodni dzieje. Ostatni raz byłam latem zeszłego roku. Fajnie, że pani doktor okazała się starannym lekarzem. Niefajnie, że Cię boli. Oby jak najmniej bolało i jak najszybciej ból przeszedł.
OdpowiedzUsuńBól, na szczęście już mniejszy, mam dobre leki, ale z chodzeniem jeszcze kiepsko...
UsuńMiałaś szczęście Asiu, bo jeszcze złapać wirusa grypy w pakiecie - średnia przyjemność... Zdrówka Asiu.
OdpowiedzUsuńTo fakt, może wszyscy już się wychorowali lub dopiero zaczną?
UsuńAch, chciałabym, by w każdej przychodni lekarze poświęcali pacjentom więcej niż 5 minut.
OdpowiedzUsuńBo tak powinno być, ale gdy idziesz z grypą, to chcesz jak najszybciej wyjść...
UsuńJa też bym tak wolała. U mnie umawiają, co 10 minut, ale opóźnienia i tak są do półgodziny. Inaczej by nie przyjęli wszystkich. Mogliby umawiać tak, że ktoś wchodzi na 20 - 30 minut, lekarz w tym czasie zdąży o wszystko wypytać, zbadać i wypisać, co trzeba. Wszyscy zadowoleni. Jednak brakuje personelu medycznego i nikomu się już do lekarza nie chce chodzić, wolimy się leczyć sami. Ja osobiście czuję się bardziej chora, idąc do lekarza, niż do niego nie idąc. Możemy pomarzyć o dobrej opiece zdrowotnej. A wielu niedługo przejdzie na emerytury.
OdpowiedzUsuńJa w sumie tez idę wtedy, gdy już sama nie daję rady, gdyby nie zwolnienie nie chodziłabym wcale.
UsuńNie cierpię także, gdy ktoś bohatersko chodzi zainfekowany do pracy i zaraża innych...
Ot i niespodzianka. Wyczytałem w Angorze, źe nasi chorzy przebywają najczęściej na zwolnieniu w całej Europie.
OdpowiedzUsuńZdrówka życzę.
Bo u nas i profilaktyka leży i jakość życia też mizerna, nie mówiąc o sposobach leczenia...
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńWspółczuję i życzę, byś jak najszybciej uporała się ze swoim bolesnym kłopotem.
U nas jest dziwnie - godziny nam się nie przyjęły:(
Masz wyznaczoną wizytę na konkretną godzinę, przychodzisz i - poczekalnia pełna osób, które wchodzą po tobie. Siedzą od rana, bo "godzina godziną, pani, a kolejkę dobrze zająć":)
Nie złoszczę się jednak. Dla niektórych ten czas spędzony w poczekalni to sposób na odpędzenie samotności: mogą podzielić się historią schorzeń, "poimponować:)" ilością zażywanych medykamentów, wymienić się preferencjami w temacie wszelkiej maści specyfików:)
Siedzę i słucham, a kiedy wychodzę po wizycie, uśmiecham się, widząc na moim krześle kolejną słuchaczkę:)
Pozdrawiam:)
U nas podobnie, wprowadzono więc numerki, pacjent dostaje kartonik, bo gdy ustnie przydzielano numerki , pacjenci oszukiwali.
UsuńKilometrowe kolejki są w szpitalu, bo pacjenci przyjeżdżają z całej okolicy i siedzą w poczekalniach od świtu, nawet kanapki i termosy mają.
Na szczęście do przychodni zachodzić nie muszę... i w sumie nie śpieszno mi don niej. Cieszę się ze nie choruje
OdpowiedzUsuńJa tez niezbyt często, apteki na mnie nie zarobią:-)
UsuńA na mężu? xD
UsuńTo już wcale!
UsuńBrawo :D Ja antybiotyków itp również nie lykam, jedynie witamina D i K2 :)
UsuńOd kilkunastu lat już parę razy mi "wchodziło i wychodziło". Niestety trzeba się dostosować do zmian.
OdpowiedzUsuńNo chyba tak i unikać zagrożeń, tylko wiesz - głowa zapomina, ile lat ma ciało...
UsuńSkutki uboczne remontu:)) A na poważnie mam nadzieję że już jest lepiej. Dobrze trafić na taką lekarkę/lekarza, który traktuje człowieka jak człowieka.. Tutaj w Szkocji raczej kolejek nie ma, nawet pusto bywa. Każdy umawiamy jest na konkretną godzinę, lekarz wychodzi po pacjenta na poczekalnie, rozmawia..
OdpowiedzUsuńŻyczę zdrówka i serdecznie pozdrawiam:)
Dziękuję bardzo, obyśmy jak najmniej chorowali:-)
UsuńGdy idzie się prywatnie, to lekarz czasami wychodzi do poczekalni, ale nie zawsze...
Jotko, podczas remontu mogłaś przeciążyć, dlatego "wlazło" i boli. W takich sytuacjach mnie pomaga ibuprom w tabletkach i woltaren forte do smarowania. Zdrówka Ci życzę. A pusta poczekalnia to wprost nie do uwierzenia!
OdpowiedzUsuńTeż przecierałam oczy!
UsuńMam dobrą maść, którą zwykle się ratuję, tabletek unikam wszelkich, ale tym razem organizm zastrajkował chyba.
Dziękuję Ci bardzo:-)
Swój (organizm) znam na tyle, że wiem kiedy mu podać tabletki, żeby nie zastrajkował tak do końca, by mnie uziemić na długo. Wolę łyknąć przy pierwszych objawach, zdusić stan zapalny, bo jak się "rozhuśta" to uprzejmie dziękuję, nie chcę powtórki. Pomaga mi tylko ibuprom, nic innego nie działa.
UsuńTak mam z migrenami, biorę od razu Metafen, polecony przez znajomą panią doktor i jestem zadowolona, choć na niektóre migreny nic nie działa...
UsuńBo każdy organizm reaguje na co innego. Dobrze jest wiedzieć, co nam konkretnie pomaga w różnych sytuacjach. Buziaki i tygodnia bez problemów :)))
UsuńLubię takich lekarzy z podejściem do pacjenta, a nie wszystko na odwal, byle pacjenta zaliczyć i do domu.
OdpowiedzUsuńBo tak powinno być, byś nie czuła się kolejnym przypadkiem lub numerkiem...
UsuńJa ostatnio zmieniłam endokrynologa. Okazało się że mam nadczynność a dopiero co miałam niedoczynność tarczycy. Tamta przychodnie gdzie chodziłam z likwidowali a lekarz poszedł gdzieś indziej. Muszę teraz skserowac dokumentacje. Oby szybko Ci przeszlo Jotko.
OdpowiedzUsuńStaram się, a gdy ból minie całkowicie biorę się za ćwiczenia, przecież już tęsknie za górami!
UsuńDobry specjalista i do tego empatyczny to skarb :)
OdpowiedzUsuńOby współpraca nadal dobrze się układała...
UsuńMam takie wrażenia, że służba zdrowia na poziomie lekarzy pierwszego kontaktu bardzo się ucywilizowała. Też mam podobne do Twoich doświadczenia z moją lekarką. Gorzej jest na poziomie lekarzy specjalistów...
OdpowiedzUsuńChyba masz rację, ale jeśli idziesz prywatnie do specjalisty to już inna bajka...
UsuńPodobnie jak @Anka reaguję na pierwsze sygnały i ratuję się maścią. Jeśli nie pomaga, zastrzyki. Już seria pięciu stawia na nogi. Szybkiego powrotu do zdrowia życzę!:)
OdpowiedzUsuńSugerowałam zastrzyki, ale pani doktor zapisała mi to, co jej samej pomaga, zobaczymy...
UsuńOd lat korzystam wyłącznie z prywatnej słuzby zdrowia, wolę zapłacić, ale nie czekać i miec luksus spotkania z lekarzem na spokojnie. Mąż był ostatnio w przychodni i to, co opowiedział o przyjmującej go pani doktor było żenujące.
OdpowiedzUsuńZ prywatnych gabinetów też czasem korzystamy, inaczej się nie da, ale z błahymi sprawami nie będę latać prywatnie, w końcu płacimy składki...
Usuńchyba byłaś w Leśnej Górze:))))
OdpowiedzUsuńzazdroszczę. W piątek miałam termin u prywatnego endokrynologa. Niestety, pani dochtor nie przyszła, kiedy zadzwoniłam, powiedziała, że nie miała czasu uprzedzić, że jej nie będzie. Cena mojej podróży: 22 zł i czas. No i nerwy.
To już skandal prawdziwy! Mamy XXI wiek i trudno zadzwonić? Po co więc biorą od pacjentów numery telefonów?
UsuńNajważniejsze, żeby kuracja pomogła. Zdrowia życzę!
OdpowiedzUsuńDziękuję, z dnia na dzień trochę lepiej:-)
UsuńNa chorowanie u nas to trzeba mieć zdrowie... Dobre myśli wysyłam Jotko :*
OdpowiedzUsuńDobre myśli zawsze w cenie.
UsuńTak mawiał mój tato - żeby chorować, trzeba mieć końskie zdrowie...
Mam nadzieję, że wrócisz szybko do formy. Mnie coś szyja od paru dni boli, dość mocno nawet. Ale daję jakoś radę.
OdpowiedzUsuńW sumie to nawet nie wiadomo jak do końca w tych Chinach jest. Nawet teraz nie wiemy dokładnie ilu jest zarażonych albo zmarłych w wyniku koronawirusa. Po prostu mówią światu tyle, ile sami zechcą.
Pozdrawiam!
To chyba od ślęczenia w tych papierach i wyśrubowanych norm...
UsuńMasaż by Ci się przydał!
W moim stadle małżeńskim narzeka teraz mąż. Podobno , jak ktoś ma pecha, to mu w drewnianym kościele cegła na głowę spadnie. Przecież w tym roku nie ma zimy, a moja biedula pośliznęła się niefortunnie jednego dnia ( a tego śniegu szukał całą zimę, aż znalazł na wyjeździe na Mazowszu) i nadwyrężył chyba ścięgno lub jakiś mięsień pod kolanem. Pani dr dała skierowanie na prześwietlenie do ortopedy, ten nic złego nie widzi, a jak bolało, tak boli. Jutro następna wizyta u dr ogólnej. To już trwa 2,5 tygodnia.
OdpowiedzUsuńU Ciebie mam nadzieję pójdzie szybciej, remonty, niestety, tak skutkują.Zyczę zdrowia, Jotko :)
A dziękuję, Twojemu mężowi także poprawy życzę, bo kontuzje nóg też do łatwych nie należą...
UsuńGdy mój mąż narzekał na kolana, ortopeda poradził chodzić w miękkim obuwiu, jakby w szpilkach chodził :-)
Dziękuję, Od ręki sprawdziła, obuwie ma miękkie, Ufff!
UsuńJa nie mmam szczęścia do lekarzy, nowa reumatolog niestety nic nie pomogła. Więcej pisała nieudolnie na komputerze ( bo starsza) niż rozmawiała, czy oglądała stos moich wyników!
OdpowiedzUsuńNadal stawy dokuczają, a pogoda deszczowa tylko wzmaga ból.
Ech...
Zdrówka życzę, bo ono jest najważniejsze, w pewnym wieku zwłaszcza🤗
Serdeczności zostawiam moc 🧡🏵️😘☕🍰
Dobra diagnoza to 90% sukcesu.
Usuńnajbardziej dla mnie wkurzające jest to, że mówi się o profilaktyce i obserwowaniu siebie, a gdy zgłaszasz lekarzowi problem, niepokój,zmiany - lekceważy się nasze obserwacje, bo lekarz wie lepiej.
Ja od roku zapisuję się do nowej lekarki(tudzież lekarza) domowej i jakoś mi nie po drodze. To prawda - lepszy dokładnie badający lekarz, niż robiący wszystko po łebkach. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa nawet nie wiedziałam, ze mojej już nie ma...
UsuńMasz szczęście, mnie nigdy nie trafiła się pusta poczekalnia, a w niej w dodatku kompetentny lekarz. Z reguły to ja proszę o dodatkowe skierowania i badania, a są i takie sytuacje, kiedy lekarz przerywa mi i mówi, że on wie lepiej, co mi dolega.
OdpowiedzUsuńSerdeczności
Też to znam, dlatego z jednej strony irytowało mnie czekanie, z drugiej - mile byłam zdziwiona podejściem lekarza.
UsuńPrawie pusta przychodnia - to rzeczywiście rzadkość. Mam nadzieję, że to nie z powodu umiejętności twojej nowej doktorki. Jednak, skoro jest taka dokładna, to chyba dobrze o niej świadczy. Życzę zdrowia Asiu :)
OdpowiedzUsuńJest nowa, więc chyba jeszcze nie wyrobiła sobie opinii:-)
UsuńTyle życzliwych komentarzy, że na pewno szybko mi się poprawi, dziękuję:-)
A ja właśnie rehabilitację starych gnatów dziś zaczynam ...:-))
OdpowiedzUsuńChyba też muszę się jakąś rehabilitacją zainteresować, a Tobie życzę dobrych efektów!
UsuńMiałaś po prostu dobry dzień, bezkolejkowy. Wszechświat ci pomógł. Kuruj się, badaj i rehabilituj. U mnie wlazło też przecież w grudniu i samo nie wyłaziło. Nie ma co czekać. Zdrowia życzę bardzo :)
OdpowiedzUsuńDlatego nie czekałam, i tak łaziłam z tym tydzień, dbajmy więc o siebie i Tobie zdrówka życzę:-)
UsuńPrzychodnia bez kolejek? I rzeczywiście nie zamknięta? Gdzie to takie rzeczy się dzieją...
OdpowiedzUsuńna Kujawach:-)
UsuńWspółczuję i zdrowia życzę ...
OdpowiedzUsuńJuż lepiej, dziękuję:-)
UsuńJak to mówią - szczęście w nieszczęściu, Jotko.
OdpowiedzUsuńDobrze, że bez kolejki dostałaś się w dobre ręce troskliwej pani doktor. Teraz tylko odpoczywaj, kuruj się i wracaj do pełni zdrowia.
Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie.
Dziękuję ślicznie, zmierza ku poprawie:-)
UsuńTo najważniejsze. :) Super.
Usuńzdecydowanie miałaś szczęście!
OdpowiedzUsuńTeż tak myślę:-)
Usuńteraz czas grypowy, a jak do tego dodamy koronawirusa to już mamy odpowiedź. Nikt nie chce iść w takim czasie do przychodni i coś od kogoś łapnąć
OdpowiedzUsuńPewnie tak lub niezdecydowani pacjenci, bo mamy nowych lekarzy.
UsuńPodaj adres! Już tam się wybiorę.
OdpowiedzUsuńI zrobisz tłum?
UsuńJa na początku jakiejkolwiek infekcji zwykle zaczynam od padmy 3 x po 4 tabletki. Padma to ziołowy szwajcarski lek zbadany przez koleżankę mojej córki, która jest naukowcem. Według mnie to środek bardzo skuteczny. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNie słyszałam, warto wiedzieć!
UsuńChodziłam kiedyś do lekarza bez dużych kolejek. Odkąd postawił mi złą diagnozę i nieomal zabił, tak teraz chodzę do tego, do którego ludzie sznurem. Pierwszy raz jestem naprawdę zadowolona z pomocy medycznej.
OdpowiedzUsuńBo dobra diagnoza to skarb i bezpieczny pacjent...
UsuńTo super, że nie było kolejek, rzadko tak się zdarza. Pamiętam jak mieszkałam w Polsce to czasami pomimo numerków albo godzin, czekało się bardzo długo.
OdpowiedzUsuńNo niestety, tak bywa cały czas...
UsuńDobrym rozwiązaniem są tutaj wizyty u lekarza na konkretne godziny, ale nie wszędzie tak jest...
OdpowiedzUsuńZdrówka życzę!
U nas też bywa, ale pacjenci nie zawsze zdyscyplinowani:-(
UsuńSzczęściara z Ciebie! Oczywiście nie o przypadłość neurologiczną lub ortopedyczną mi chodzi, a o tytułową pustkę.
OdpowiedzUsuńOstatnio, żeby dostać się do lekarza rodzinnego i załapać się na jakiś początkowy numerek, musiałam sterczeć pod przychodnią 1,5 godziny przed jej otwarciem.
Parę lat temu położyłam się spać zdrowiusieńka. Rano nie byłam w stanie stąpnąć na nodze. Ból nie ustępował, a nawet się wzmagał, więc zmuszona byłam wybrać się do lekarza ortopedy. Prywatnie oczywiście, bo ze skierowaniem czekałabym pół roku. Dał zlecenie na zabiegi (oczywiście odpłatne), ale efekt był prawie natychmiastowy.
Pozdrawiam i zdrówka życzę:)
To faktycznie miałaś nagłe zdarzenie!
UsuńA płacimy tyle kasy na służbę zdrowia...
Współczuję dolegliwości i mam nadzieję, że lekarstwa przepisane przez lekarza szybko je załagodzą. Nie ma nic gorszego od złego samopoczucia.
OdpowiedzUsuńŻyczę zdrówka, Jotko.
Dziękuję i wzajemnie, już lepiej:-)
UsuńWiem co to ból(także pleców) i nie wiem czy dobrze zrobiłaś rezygnując z prześwietlenia tego konkretnego dnia. Gdy po lekach objawy się zmniejszą, obraz na prześwietleniu też może być "mniejszy", a więc nie w pełni zgodny z pra-przyczyną bólu. Zdrówka życzę, lekarki zazdroszczę, bo w mojej przychodni odmówiono mi wizyty domowej. Buziaki.
OdpowiedzUsuńOdmowa wizyty domowej to skandal, u nas się nie zdarzyło, jeszcze...
Usuńna prześwietleniu tego dnia nie byłam, bo punkt otwarty od 11.00 a drugi raz nie miałam siły iść.
I dla Ciebie dużo zdrowia:-)
Młodzi wybierają zazwyczaj prywatne wizyty. Sporo firm ma umowy z placówkami medycznymi. Miesięcznie odciągają z konta niewielką kwotę, a masz dostęp do większości specjalistów i nie musisz czekać miesiącami. Wygodna opcja. Ja mam problemy z kręgosłupem. Duzo dają ćwiczenia. Bagatelizowałam je. Powód? Lenistwo. Teraz ćwiczę i polecam każdemu oczywiście po konsultacji z lekarzem czy fizjoterapeutą. Wiem, że lekarze odruchowo przepisują leki, a my je odruchowo łykamy, ale zmiana diety i więcej ruchu naprawde potrafią zdziałać cuda. Nie wiem jak jest z Tobą, ale trzymam kciuki i dużo zdrówka życze.
OdpowiedzUsuńMój syn ma dobry dostęp do lekarzy przez swoją firmę własnie.
UsuńRuszam się sporo, ale muszę wdrożyć ćwiczenia wzmacniające plecy.
Tak naprawdę, do przychodzi chodzimy z lekkimi dolegliwościami, a na cito to i tak prywatnie...
OdpowiedzUsuń