Pojawiła się kilka dni temu w sieci pewna informacja, która umknęła uwadze czytelników, a mi nie daje spokoju.
Jakiś włoski lekarz o specjalności anestezjolog miał powiedzieć, że obserwując beztroskę ludzi po zniesieniu obostrzeń pandemicznych w jego kraju i tłumy na ulicach, nie zamierza podejmować leczenia kretynów, którzy dobrowolnie narażają się na złapanie wirusa.
Z jednej strony rozumiem jego zdenerwowanie. Siedział zamknięty z chorymi w szpitalu w oku cyklonu epidemicznego, czasem pewnie musiał podejmować decyzję, kogo podłączyć do respiratora, a komu pozwolić umrzeć.
Chciał także zapewne wstrząsnąć niektórymi osobami, co to zbytnio zawierzyły rządowym ulgom od zakazów, posłuchały głosu serca, uległy tęsknocie za spotkaniami i normalnym życiem...
Z drugiej strony, żadna sytuacja nie usprawiedliwia takiego przekazu.
Taka to profesja, podobnie jak kilka podobnych, że ratuje się biednych i bogatych, rozsądnych i głupich, chorych przewlekle i okazjonalnie, ofiary wypadków i kaleki od urodzenia.
Idąc bowiem tokiem rozumowania tego lekarza nie powinno się udzielać pomocy nierozsądnym turystom , idącym o zmierzchu zimą na Zawrat; kierowcy, który z powodu zbyt szybkiej jazdy złamał kręgosłup; palaczowi, który umiera na raka płuc; dziewczynie, która chciała schudnąć i najadła się szkodliwych pigułek spalających tłuszcz; samobójcy pokonanemu przez depresję lub zawód miłosny.
Wymieniać można długo, prawda?
Sama często jestem wkurzona na ryzykowne zachowania niektórych rodaków, może niektórym z nas przemknie przez głowę myśl - ma to kalectwo na własne życzenie, nie trzeba było skakać do wody w nieoznaczonym miejscu...
Ale czy to znaczy, że my tacy rozsądni i ostrożni mamy odwracać się od tych mniej rozsądnych, słabszych, pod wpływem ?
Nawet seryjny morderca ma prawo do obrony, sprawiedliwego procesu i leczenia w więzieniu.
Nasz stosunek do chorych, kalekich i wszystkich potrzebujących pomocy odróżnia nas właśnie od istot barbarzyńskich, które za nic mają życie i cierpienie ludzkie.
Takie jest moje zdanie, a Waszego jestem ciekawa w komentarzach.
Ta niechęć do "do leczenie idiotów", jest narrację podobną do tej, że "policjant trzymał pałkę, ale nie zadawał bólu". https://wyborcza.pl/7,75398,25999217,jak-bije-policja-trzymal-palke-ale-nie-zadawal-bolu.html
OdpowiedzUsuńSłyszałam też, że przewiezienie kogoś na komendę w celu wyjaśnień nie jest zatrzymaniem, wcale!
UsuńJotko! Nie chcę usprawiedliwiać owego anestezjologa, ale podejrzewam, że to tylko słowa. Wielokrotnie utyskuje się na różne "zjawiska", po kolejnej awanturze rzuca tę robotę w cholerę, a potem i tak idzie się na dodatkowy dyżur, "bo nie ma nikogo w grafiku". Taka specyfika zawodu. Wręcz odwrotnie niż u niektórych polityków- dużo obiecują, pięknie mówią, a po cichu robią zupełnie coś innego
OdpowiedzUsuńPolitycy, to zupełnie inna bajka...
UsuńTylko słowa lub aż słowa. Mimo wszystko powinien zważać na to co mówi, zwłaszcza w takim czasie.
Nie wyobrażam sobie, by opiekun dzieci miał nazywać je wstrętnymi bachorami a rodziców głupkami...
Czasem lepiej ugryźć się w język.
Dzięki, że zajrzałaś:-)
Mam podobne zdanie, co Aga-joz powyżej. Dopóki nie wprowadzi słów w czyn, mają one charakter opinii mającą wstrząsnąć nadmiernymi optymistami. Mnie też żona groziła, że jak mi nie smakuje jej jedzenie, to ona przestanie w ogóle mi, i tylko mi gotować.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie bardziej groźna wydaje się być ustawa dotycząca naszych „świętych” ginekologów, która zwalnia ich nawet ze wskazania placówki, gdzie kobieta może dokonać LEGALNEJ i koniecznej względami zdrowotnymi aborcji.
ustawa zaiste skandaliczna, nawet na tle do tej pory istniejącego skandalicznego prawa aborcyjnego, podłość ludzka nie zna granic...
Usuńtylko wiesz Asmo, to nie jest do końca tak, że rośnie ilość ginekologów wrogich kobietom, a ustawa nie nakazuje im odmawiania udzielania informacji... niemniej jednak można mówić o pewnej presji, wręcz terrorze, któremu podlegają lekarze w większych placówkach jeśli dyrekcja jest nawiedzona, a kapelan pełni rolę politruka...
p.jzns:)
Piotrze, "klauzula sumienia" jest dla "świętych" ginekologów, o czym wspomniałem w komentarzu. Jej się nie stosuje z nakazu, ale z przekonań religijnych. A te bywają bardziej surowe niż nakaz prawny.
UsuńKlauzula sumienia to jeszcze co innego. Moim zdaniem, jeśli ktoś przedkłada światopogląd religijny nad prawo czy zdrowy rozsądek to powinien pomyśleć o zmianie zawodu.
UsuńPodobne zdanie wyraził także jeden ze znanych ginekologów.
To samo dotyczy także osób nie będących lekarzami, które np. sprzeciwiają się przetaczaniu krwi.
Mimo wszystko, groźba żony to nie publiczna wypowiedź lekarza w czasie pandemii.
exactly Jotko... nigdy bym się nie zatrudnił jako policjant, bo miałbym konflikt wewnętrzny w temacie posiadaczy MJ... być strażnikiem szkodliwego prawa, to jest dla mnie nie do przyjęcia...
UsuńPodobnie ja nie mogłabym reklamować czy sprzedawać czegoś, co uważam za naciągnięcie klienta...
Usuńzdarzało mi się spotykać ludzi pracujących z ludźmi, którzy po prostu nie lubili swoich podopiecznych... czyli np. lekarz/psycholog/terapeuta nie lubiący pacjentów, nauczyciel nie lubiący uczniów, itd, itp, etc, a nawet trafił mi się kiedyś weterynarz nie lubiący kotów /sam się przyznał do tego/... to jest pewien fenomen, zjawisko warte omówienia, ale nie wydaje mi się, żeby ten włoski lekarz należał do tej grupy... on tylko tak akurat wyraził swoje emocje, złość na ludzką głupotę, ale na poważnie bym jego słów nie brał...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
Można nie brać, ja też w pewnym sensie go rozumiem, ale czasami od słów się zaczyna, nie tylko w tym wypadku.
UsuńKiedyś byłam pacjentką szpitala, trafił mi się gronkowiec. Większość lekarzy w czasie konsultacji podeszła profesjonalnie, ale jeden laryngolog z obrzydzeniem spojrzał w gardło i tak skomentował, że poczułam się jak padlina...
Lekarz jak lekarz. Ograniczają go rzeczy, których nauczono go na studiach. Jak każdego z nas. Wzięliśmy coś za swoje i trzymamy się kurczowo, jako jedynej prawdy. A nawet w nauce, prawda jest jak zadek, każdy ma swój. Wystarczy prześledzić jak wiele rzeczy oczywistych teraz, kiedy uważano za czary, opętanie czy zabobon. Są włoscy lekarze i nie tylko, którzy ostro wypowiedzieli się na temat wirusa: nie jest tak groźny jak nam wmówiono. Komu wierzyć? My wybieramy. I z tym żyjemy. Tylko tak powiem: wybierzmy i odczepmy się od innych.
OdpowiedzUsuńTu nie chodzi nawet o czepialstwo, ale zwyczajnie właściwy stosunek do potencjalnego pacjenta...
UsuńCiebie tez pewno wkurzają niektórzy czytelnicy , ale nie posyłasz ich na drzewo?
No weś :) To klienci, profesjonalizm mi nie pozwala. po książkę przyszedł, książkę dostanie.
UsuńNo właśnie, ale jak oddaje w kiepskim stanie to szlaczek trafia?
UsuńOj trafia, nawet czasem była ochota w łeb walnąć... ćwiczenie siły woli, żeby się opanować...
Usuńanka
Można pięści w kieszeniach zaciskać:-)
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńLekarz, to lekarz. Ma leczyć każdego i kropka. Odmowa czy sposób leczenia i traktowania raczej uzależnia się zawsze i wszędzie od zasobności portfela, a nie kretynizmu. Kretynizm - to coś nowego.
Ja także widuję kretynów, przez których boję się chodzić do sklepu. Nie zakładają maseczek i rękawiczek ani nie dezynfekują rąk. Podchodzą blisko, rozmawiają nie zwracając uwagi na to, że czynią to pod nosem innych. Odeszłam dalej i grzecznie zwróciłam uwagę. Padła odpowiedź: my się nie boimy. A co z tymi, których ci, co się nie boją narażają? Też są kretynami, bo poszli do sklepu żądni chleba i kiełbasy?
Przed chwilą widziałam w telewizji duże i gęste zbiorowisko rozmawiających ludzi bez maseczek pod stacją metra "Politechnika" w Warszawie. Kretyni to? Czy koronawirusa już nie ma?
Przecież oni stworzyli niebezpieczeństwo dla innych - nie będących kretynami - użytkowników metra.
Pozdrawiam serdecznie.
Mam podobne obserwacje, do szkoły wpadają różni ludzie, niektórzy przepisowo w maseczkach i rękawicach nawet, inni obrażeni, że muszą dezynfekować ręce...
UsuńProszę jednak uprzejmie wziąć pod uwagę i to, że u nas kretyni są pod szczególną ochroną [ w szkole, urzędzie, pracy, kościele, Partlamencie i in.] i nie należy im ich skretynienia nazbyt usilnie uświadamiać, bo to narusza ich tak zwaną "godność osobistą". Oni mogą nas obrażać i lekceważyć. Są bowiem kretynami...
UsuńTo prawda, oni mogą wszystko, my musimy jeszcze udawać miłych...
UsuńJa tego lekarza rozumiem. Gdy byłam w ciąży prowadzący mnie lekarz, zaraz po stwierdzeniu tego faktu powiedział mi, że to na mnie spoczywa
OdpowiedzUsuńodpowiedzialność za jej donoszenie bo on nie uważa za słuszne podtrzymywanie ciąży lekami hormonalnymi i jeżeli mi się to nie podoba to mam sobie zmienić lekarza.Nie zmieniłam, dbałam. Współcześnie mamy coraz więcej ludzi nieodpowiedzialnych, nie zdających sobie sprawy z faktu, że jego "tumiwisizm" jest zagrożeniem dla innych. I dotyczy to nie tylko postępowania związanego z pandemią, zawsze nieodpowiedzialność jednej osoby dotyka i innych. A na mój rozum - jest wciąż jeszcze duże zagrożenie i powinno się ten fakt ludziom uświadamiać nim się wprowadza "poluzowania."
Obserwują stopień bezmyślności bliźnich mam wrażenie, że gdyby wirus był wielkości piłki tenisowej to też nie zdawaliby sobie sprawy z zagrożenia.
Ludzie są różni, niedowiarki zawsze będą i nadmiernie wyczuleni także...dla jednych i drugich prawo powinno być miejsce w społeczeństwie...
UsuńA czy nie chodzi o coś, co nazywamy 'poprawnością polityczną'? Tak naprawdę facet powiedział głośno to, co wielu z nas myśli; może gdyby taki 'kretyn' wiedział, że musi sam ponosić konsekwencje swoich zachowań, to chwilę by się zastanowił? Choć to wątpliwe...
OdpowiedzUsuń(a swoją drogą, jeśli lekarz lub farmaceuta mogą odmówić pacjentce zabiegu czy lekarstwa, to dlaczego nie odmówić kretynowi ratunku? 😊 )
Żartuję...
Dlatego nie zgadzam się, że lekarz może w takich sytuacjach odmówić!
UsuńTo podobnie, jakbym ja odmówiła wypożyczenia pewnych książek, bo uważam je za złe lub kiepsko napisane...
Oczywiście zgadzam się z Tobą, też w kwestii trzymania języka za zębami i niewyrażania opinii pod wpływem impulsu/złości/zmęczenia, zwłaszcza tych stygmatyzujących i obraźliwych, co nie przeszkadza mi rozumieć włoskiego lekarza. Uff 😊
UsuńTak jak napisałam wcześniej, też go w pewnym sensie rozumiem:-)
UsuńAleż Jotko!!! Przecież "od zawsze" w bibliotekach szkolnych [a w różnym charakterze spędziłem pod szkolnymi dachami 57 lat życia] spotykałem się od czasu do czasu z reprymendą typu: - To nie dla ciebie! Raz nawet [w liceum pedagogicznym] zadenuncjowano mnie do dyrektora za "bezczelność". Spytałem bowiem [ja - osiemnastolatek]: - A dla kogo jak nie dla czytelników są w bibliotekach książki? Dyrektor poprosił o zapisanie inkryminowanej publikacji na jego kartę czytelniczą i.... dał mi ją do przeczytania [przy tej pani "bibliotekarce"!]. Musiał ją najwidoczniej później "ustawić do pionu", bo podobne odzywki przestnały padać pod adresem moich kolegów i moim także.
UsuńCzyżbyś nie słyszała o nieformalnej cenzurze dobrze się obecnie mającej w bibliotekach publicznych? Na makulaturę idzie wszystko, co nie odpowiada swoiście cnotliwym i "patriotycznym" kontrolerkom [bo to baby; kobietami trudno mi je nazwać] "poziomu" powiatowego. Tak dzieje się w moim powiecie - bezwzględnie sPiSSmaczonym...
Sama tego doświadczyłam i obiecałam sobie być innym bibliotekarzem, choć robię notki ołówkiem, kto szczególnie niszczy lub gubi książki, dla siebie.
UsuńPisałeś kiedyś o tej niechlubnej praktyce i w głowie mi się to nie mieści...
Jedynie "Słownik przekleństw i wulgaryzmów" chowam do szafy, by w czytelni ósmoklasiści nie gorszyli młodszych, bo lubią się popisywać.
Hm Jakby ja rozumiem, czemu tak powiedział. Facet zmęczony, powiedzmy, że z serca pragnie pomagać, a tu patrzy, jak tylu ludzi zapomina, że ten wirus zupełnie istnieje, a potem on znów będzie siedział dniami i nocami i leczył. Z drugiej zaś strony... No wydaje mi się, że póki tak se tylko gada, to nie ma problemu, ważne, by leczył. Może chciał tymi słowami dać coś do zrozumienia tym, którzy sobie folgują... No nie wiem. hehe Ja, to zanim znajdę dobrego lekarza, to wieki mijają, ale dzięki Bogu znajduję. Mam myśli, że ten konkretny mógł chcieć wzbudzić sensacje i dać do zrozumienia, by jednak uważać. U mnie w mieście jest coraz więcej chorych, a większość zachowuje się, jakby wirusa wcale nie było. Już nawet w mojej rodzinie jest wirus, ja dzięki Bogu bezpieczna. No, ale mnie właśnie też przeraża ta beztroskość, kiedy na śląsku tylu chorych... Czasami chce mi się nagadać ludziom, bo nawet w sklepach bez masek, be dezynfekcji... może to lekarza wkurza, bo i mnie to wpienia na całego.
OdpowiedzUsuńZdrówka nam wszystkim życzę. :)
No i właśnie o to chodzi, że nie wiadomo, kto bezmyślny, kto rozumny, bo mógłby ktoś powiedzieć, że jestem kretynką, skoro idę na zakupy do Biedronki lub na targowisko...a podobne opinie też słyszałam.
UsuńNo tak, jestem tego samego zdania. Rozumiem złość jednak, to jego praca. Jest w pracy, powinien wykonywać swoje obowiązki. Po prostu
OdpowiedzUsuńPo prostu. Gdybyśmy publicznie mówili, co myślimy, to niezły byłby galimatias...
UsuńJak sie okazuje takich :idiotów" nie brakuje
OdpowiedzUsuńKażdy odpowiada za siebie i na siłę nikogo w domu nie zamkniesz, chyba że w więzieniu...
UsuńTo fakt ale niektórym wypadałoby najpierw wyleczyć głowę
UsuńTo już inna dziedzina medycyny:-)
UsuńNic nie rozumiem z tego świata, z tej ludzkości, z tej naszej cywilizacji.
OdpowiedzUsuńJa chyba też coraz mniej...
UsuńMoże tyle w sobie kisił rozgoryczenia, że po prostu mu się ulało... Lekarz też człowiek, ma swoje lepsze i gorsze dni.
OdpowiedzUsuńNie zaprzeczam i mam nadzieję, że nie gada tak do pacjentów...
UsuńZgadzam się ze zdaniem BBM, żeby nie powielać poniżej. anka
UsuńDzięki, buziaki:-)
UsuńMam wrażenie, że niektórzy lekarze to w ogóle by nikogo nie leczyli, tylko kasę brali i traktują swoich pacjentów jak natrętne muchy. Skladali przysięgę? Składali. Tylko już niekażdy pamięta jej treść. Potrzebuję normalnosci w swoim życiu i cieszę się, że poznosili już te zakazy. Trzy miesiące wyrwane z życia są już wystarczające. Przeczytałam sporo ksiażek o lekarzach, z wieloma miałam do czynienia, oni nie są bogami choćby chcieli być, a ludzie jedni sa odpowiedzialni, drudzy niekoniecznie. Nie powinien mówić, że kogoś nie będzie leczył, bo on od tego jest i za to pieniądze dostaje.
OdpowiedzUsuńNie możemy odpowiadać za tych, którzy lekceważą wszelkie zasady, a i lekarze bywają różni, zdążyłam się przekonać...
UsuńNonszalancja ludzi może być denerwująca. W przypadku wirusa akurat zachowania ludzi mnie nie dziwią, bo przecież spływa tyle różnorakich informacji. Każdy wierzy w coś innego i każdy ciagnie do życia normalnie. Widać ten lekarz tego nie pojmuje.
OdpowiedzUsuńTrochę psychologicznego podejścia by się przydało, ale zasadnicze są te wykluczające się informacje, a wymogi w każdym kraju inne.
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńW idealnym świecie każdy powinien wykonywać przydzielone mu zadania na sto procent, adekwatnie do możliwości:) Rolą potencjalnego pacjenta byłoby w maksymalnym stopniu unikać zagrożeń, a rolą lekarza - maksymalnie wykorzystywać posiadaną wiedzę, by temu pacjentowi pomóc.
Ale to utopia:)
Myślę, że słowa tego lekarza miały raczej uczulić na wciąż istniejące zagrożenie. Może niezbyt fortunny sposób na uświadamianie innych, ale czasem "terapia wstrząsowa" też skutkuje:)
Pozdrawiam:)
No raczej mało fortunny, bo ludzie bywają różni i mogą to różnie odebrać, a zdrowie to także psyche...
UsuńCzy lekarzy do tej grupy różnych ludzi też da się zakwalifikować;)?
UsuńA poważnie, myślę, że jako osoby "bezpośredniego kontaktu" również mają prawo do lekkiego nadwyrężenia psychiki.
Pozdrawiam:)
Mają, to prawda, tak jak nauczyciele czy ekspedienci, ale prawo do nadwerężenia psychiki, a obraźliwe komunikaty to dwie bajki.
UsuńWolno mi myśleć i być wkurzoną, ale nikt mi nie dał prawa wyładowania się na uczniach...taka profesja.
Każdy chciałby żyć normalnie w czasach pandemii.
OdpowiedzUsuńJednak należy zachować podstawowe środki ostrożności - kto ich nie przestrzega naraża sam siebie. Nie znaczy to jednak, że tych osób nie powinno się leczyć. Moim zdaniem lekarz wypowiedział się w przemęczeniu i zdenerwowaniu.
Serdecznie pozdrawiam :)
I chyba tylko to go tłumaczy...
UsuńTo prawda, że niektórzy ludzie są bardzo nie rozsądni,
OdpowiedzUsuńjednakże do życia każdy ma prawo, a osoby idące na medycynę powinni służyć wszystkim ludziom bez wyjątku. Takie jest moje zdanie :)
Pozdrawiam!
Tak wybrali, tak przysięgali.
UsuńZnam paru lekarzy, którzy pomstują na głupotę ludzką, odgrażają się, a potem lecą o północy ratować takiego idiotę. I właśnie oni "szybcy w słowach" są również szybcy w niesieniu pomocy.
OdpowiedzUsuńA ile razy każdy z nas odgrażał się, że czegoś nie zrobi dla drugiego, bo on na to swoim głupim zachowaniem nie zasłużył? Czasem po prostu człowieka poniesie, co nie znaczy, że wprowadza w czyn swoje słowa.
I całe szczęście, bo to dopiero byłby cyrk i kryminał!
UsuńPodejrzewam, że słowa wypowiedziane w emocjach...
OdpowiedzUsuńPewnie wszyscy taką mamy nadzieję:-)
UsuńPodejrzewam, że to emocje rozdmuchane przez media. A one potrafią zrobić coś z niczego i każdą drobnostkę doprowadzić do absurdu.
OdpowiedzUsuńTo w zasadzie była zwykła krótka informacja, jakoś specjalnie nie nagłośniona....
UsuńJa to ujmę tak: "Traktuj innych tak, jak sam chciałbyś być traktowany..."
OdpowiedzUsuńProsta zasada, ale jak widać trudna w zastosowaniu...
UsuńZgadzam się w 100%! Każdy człowiek zasługuje na udzielenie mu pomocy, niezależnie od jego życiowej mądrości i zdrowego rozsądku. Pięknie to napisałaś, że to właśnie troska o najsłabszych czyni nas społeczeństwem cywilizowanym.
OdpowiedzUsuńNo właśnie, a jeśli ktoś postępuje nierozsądnie, bo ma pewne ograniczenia psychiczne? Wszak jemu należy się szczególna opieka...
UsuńChyba puściły mu nerwy... Ale jako lekarz powinien sie jednak zastanowić, jakie słowa puszcza w eter...
OdpowiedzUsuńDla mnie oczywiste, że zawód lekarza to także misja, której należy bezwzględnie być wiernym przez całe swoje życie. I w odniesieniu do każdego życia...
Buziak :*
Nam wszystkim czasami puszczają...
UsuńJest im ciężko, tak i pielęgniarkom, salowym, ratownikom...
Niektórzy wierzą, że jesteśmy zwierzętami. Dlaczego więc nie przeprowadzić selekcji naturalnej? Dlaczego nie zagryźć wszystkich chorych?
OdpowiedzUsuńBywają zwolennicy selekcji naturalnej, bywają przeciwnicy podróżowania, niektórzy chcieliby nas zamknąć w domach na rok - jakoś jednak musimy ogarnąć to wszystko...
UsuńMyślę, że ten lekarz po prostu był bardzo zdenerwowany i musiał sobie słownie ulzyć. Pewnie potem, jak sie uspokoił, pożałował tego, co powiedział. Czasem każdy z nas mówi albo pisze coś zanim pomysli, zbyt spontanicznie, zbyt emocjonalnie.A ponieważ robimy to wszyscy, to moim zdaniem trzeba innym te "wpadki" wybaczać, żeby i nam wybaczano oraz zapomniano.
OdpowiedzUsuńTeż prawda, ale takie usprawiedliwianie niefortunnych wypowiedzi, także polityków do niczego dobrego nie prowadzi.
UsuńRozumiem, że poniosły go nerwy i emocje. Jednak ten komentarz, a zwłaszcza zawarte w nim epitety, powinien zachować dla siebie. Takie słowa są niedopuszczalne. Jest lekarzem i jego obowiązkiem (takim na 'z') jest leczenie chorych.
OdpowiedzUsuńMiłego weekendu, Jotko:-)
Zgadzam się, nie możemy usprawiedliwiać słów, bo później zaczynamy usprawiedliwiać także czyny.
UsuńPrzyjemności:-)
Trochę się nie dziwię frustracji lekarzy. Wielu, nie tylko tego Włocha. Najpierw się ich nagradzało oklaskami, a później, w strachu, wyganiało z osiedla. Ale lekarz to powołanie i służba. Nieudzielenie pomocy jest w Polsce karane. I dotyczy to wszystkich obywateli.
OdpowiedzUsuńW Indonezji nie ma powszechnego ubezpieczenia zdrowotnego. Najpierw musisz zapłacić za usługę, dopiero potem jesteś leczony.
I tak, uważam, że osoby bagatelizujące zagrożenie to idioci. Narażają nie tylko siebie, ale i innych. Wiem, że wielu z nich mnie uważa za głupią, bo przecież pandemii nie ma.
Na wszystko jest paragraf, choć zdarza się, że nie wszyscy paragrafem są równo traktowani, jednym się wybacza, innym wręcz przeciwnie...
UsuńJedni twierdzą, że epidemii nie ma, inni, że muszą przetrwać najsilniejsi...dziwny jest ten świat!
Jest coś takiego, jak etyka lekarska, no i ta cała przysięga Hipokratesa, która mniej więcej mówi, że kto cierpiący się zgłosi, tego będę leczył itd.
OdpowiedzUsuńAle wszyscy jesteśmy tylko ludźmi ze swoimi większymi lub mniejszymi ułomnościami. Jeśli niegodne czyny księży w taki sposób się tłumaczy, to tym bardziej lekarz mógł się unieść, słusznym zresztą, gniewem :-D
Niegodne czyny księży nie załapują się u mnie na jakiekolwiek tłumaczenia...zero tolerancji!
UsuńLekarzowi puściły nerwy w jakiejś rozmowie, dziennikarze tylko na to czekali. A lekarz zapewne dalej pomaga, bo to jego zawód, nie wie, kto 'idiota", a kto siedział w domu. Słabszym należy pomagać, innym w potrzebie - pomagać. To powinno być jedno z przykazań. Nie boskich, ludzkich.
OdpowiedzUsuńCelnie podsumowałaś, Haniu.
UsuńDo bycia człowiekiem, nie trzeba przykazań, trzeba być przyzwoitym.
Ja myślę, że to było pod wpływem emocji, bo faktycznie mogą puścić nerwy widząc lekkomyślność niektórych osób. Będzie leczył... bo nie ma wyjścia, ale nie dziwię mu się wcale.
OdpowiedzUsuńGabrysiu, ale w ten sposób usprawiedliwiamy zawsze mniejsze lub większe zło, bo się zdenerwował, bo był zmęczony...zaczyna się od błahostek, a kończy...? Znamy to z pracy na przykład...
Usuńdość często narzekam, i zarzekam się: nie pomogę, nie pożyczę, nie użyczę ale gdy przychodzi rzeczywistość, zaciskam zęby i oddaję nie z tego, czego mi zbywa, a z tego, czego mi brakuje:))
OdpowiedzUsuńAle nie krzyczysz o tym publicznie...zaciskasz zęby i robisz swoje.
UsuńTrudno zająć jakieś obiektywne stanowisko nie znając okoliczności i kontekstu tej wypowiedzi. Może akurat był zajęty czymś ważniejszym, np. przygotowaniem do konsultacji, czy operacji ... Poza tym mógł chcieć tą wypowiedzią osiągnąć efekt odstraszający, czy profilaktyczny. No i w końcu nie wiemy jak w rzeczywistości by postąpił. Ja bym z tego nie robił wielkiego "halo", no chyba, że właśnie o to chodziło.
OdpowiedzUsuńNie wiem czy chodziło o halo, mnie zainteresowało także to, że w przestrzeń publiczną wypuszczane są bezkarnie takie kwiatki, a potem słyszymy jednego z drugim z mównicy sejmowej i też są usprawiedliwiani, każdego można wytłumaczyć...
UsuńGada chłop żeby gdac, bo jak kto będzie leczył jak nie on... Teraz wkurzony jest na głupotę ludzka2 i coś musi gadać...
OdpowiedzUsuńNie wiem czy musi, łatwo gadać, trudniej przepraszać...
UsuńPrzepracowanie, stres, emocje zrobiły swoje!
OdpowiedzUsuńJesteśmy tylko ludźmi!
A czy my czasem nie miewamy tak, że najpierw coś mówimy, a dopiero później myślimy?
Pozdrawiam🙋
Nie wiem czy usprawiedliwiłabyś chamstwo lekarza wobec siebie samej, kiedyś pani doktor źle potraktowała moje dziecko, bo była zmęczona po nocnym dyżurze i przeziębiona, ale jak mam to wytłumaczyć dziecku, sama poczułam się źle, a nie była to moja wina...
UsuńGadanie, będzie leczył. Natomiast czy jest naganne to, co powiedział? W dzisiejszych czasach miękkość wypowiedzi w mediach może spowodować, że adresaci w ogóle nie przyjmą jej do siebie. Jak nie zaczniesz od "Ty chamie!", to myślą, że to o kimś innym :)
OdpowiedzUsuńTeraz to nawet określenie język parlamentarny straciło znaczenie...
UsuńChciał wstrząsnąć to wstrząsnął, nie wiem czy Włochami, ale Tobą na pewno...;o)
OdpowiedzUsuńTo fakt, może faktycznie się czepiam...
UsuńJakiś czas temu pokazali jak burmistrz czy prezydent jakiegoś włoskiego miasta w czasie szczytu pandemii krzyczał wręcz na mieszkańców, by zachowywali się rozsądnie. Nie wiem jaki rezultat był, jednak podobnie jak ten lekarz działał w emocjach.
OdpowiedzUsuńKiedyś w Czechach zwiedzałem ciekawe muzeum z zabytkowymi autami. :)
Ja też jakoś tak czytam dłużej książkę niż dawniej. Nie wiem w czym rzecz jest.
Pozdrawiam!
Widziałam chyba to, przeganiano jakiegoś mężczyznę, który samotnie biegał po plaży...
UsuńTeż uważam, że lekarzowi się ulało, ale od słów do czynów jest jednak pewna droga. Mimo to, mam z zagadnieniem lekarzy problem, a w zasadzie go nie mam, tyle tylko, że moja wizja nie jest czarno-biała. Jestem bowiem przeciwnikiem robienia z lekarzy niewolników na zasadzie: "Przysięgałeś, to masz do usranej śmierci leczyć jak ci każemy, a w dodatku jeżeli zechcemy, to każemy ci się zamknąć i nie komentować dyletantów, którzy do komentarzy mają prawo - w przeciwieństwie do fachowców (ten dodatek tyczy się różnych antyszczepionkowców i innych wiedzących lepiej jak się leczy, choć nie byli w stanie wykazać się wiedzą, by dostać się na medycynę, bądź farmację)".
OdpowiedzUsuńNatomiast, jeżeli lekarz podpisał kontrakt, to obowiązuje go w czasie trwania. Nie może tak, że się zgodził wykonywać obowiązki przez rok, a po trzech miesiącach mówi, że ma to w dudzie i idzie do domu. Dlatego też uważam, że lekarze stosujący "klauzulę sumienia", powinni być wyraźnie oznakowani, tak w kontrakcie, jak i na drzwiach gabinetu, żebym wiedział który z lekarzy nie zamierza mnie leczyć wszelkimi dostępnymi środkami.
Zgadzam się, dla idei lub ponad siły nikt nie powinien pracować, ideami rachunków się nie zapłaci, powołanie jest potrzebne, ale nie oznacza pracy za darmo, dotyczy to także innych zawodów.
UsuńPracowałam kiedyś przez dwa lata po 2 godziny tygodniowo za friko dla widzimisię pani minister.
Klauzula sumienia jest nie do ruszenia, podobnie jak KK...
Cóż, każdemu mogą puścić nerwy. Wcale mu się nie dziwię, bo tak jak sama zauważasz przeszedł najgorsze. My siedzieliśmy w domach i czekaliśmy. On był w tym wszystkim i na wszystko musiał uważać. Myślę jednak, że ich przysięgi ciągle obowiązują i gdyby musiał to by leczył. Któż z nas nie rzuca swojej roboty przynajmniej raz w miesiącu, tak tylko w myślach, wyzywając kierownika od najgorszego kretyna...
OdpowiedzUsuńJa się odgrażam wcześniejszą emeryturą, głośno, nie w duchu...
UsuńAch, emerytura... :) Jak sobie pomyślę ile jeszcze czasu musi minąć bym i ja mogła na takową iść, o ile w ogóle jeszcze będzie można ;)
UsuńAle tak, to trzeba robić głośno.
Trzeba, odważnie i dla swego dobra...
UsuńLekarz wg mnie powiedział to pod wpływem emocji. Też mnie denerwuje, gdy w telewizji widzę ludzi beztrosko tłoczących się na ulicach, plażach, parkach. Wydaje mi się, ze na własną prośbę chcą zachorować.
OdpowiedzUsuńNigdy ludzie nie myślą i nie postępują jednakowo w różnych sytuacjach, każdy z nas ma swój rozum i sam powinien o siebie zadbać, choćby przez unikanie ryzyka. Problem w tym, że wedle różnych źródeł to ryzyko różnie wygląda...
UsuńCo tu komentować, każdy człowiek w chwili emocji, coś palnie a potem tego żałuje. Dobrze to wiem z autopsji.
OdpowiedzUsuńFakt, warto więc uważać, by nie żałować:-)
UsuńTak mi się wydaje, że jedynym sposobem na to, aby ukrócić niepotrzebnie podejmowane ryzyko jest finansowa lub inna ale dotkliwa kara. Szlag mnie trafia, gdy turyści zbaczają z turystycznego szlaku, aby poczuć więcej adrenaliny i kiedy popadną w tarapaty trzeba ich ratować narażając nierzadko życie i oczywiście ponosząc koszty. Uważam, że TOPRy czy WOPRy powinny służyć bezpłatną pomocą jedynie tym, którym pomimo przestrzegania przepisów zdarzyło się jakieś nieszczęście...
OdpowiedzUsuńUważam podobnie, zresztą u naszych południowych sąsiadów podobno płaci się za usługę śmigłowca lub akcję GOPRu...
UsuńOj temat rzeka...
OdpowiedzUsuńMyślę, podobnie jak większość. Pewnie puściły mu nerwy.
Jednak wiadomo słowa mają wielka moc. I trzeba uważać, co gdzie i kiedy oraz dlaczego...
Czasem uczniowie też potrafią być trudni, oj pilnuję wtedy języka :D
Jeszcze tu wrócę. Jestem dzisiaj po zajęciach online wykończona :(
Uściski!
To prawda, trzeba pilnować, nie ma zmiłuj...
UsuńOj, to zdalne nauczanie!
Nie dziwię się temu lekarzowi, tak szczerze mówiąc.
OdpowiedzUsuńJednak jestem pewna, że to tylko takie gadanie, emocje przemęczonego człowieka. Może miały wstrząsnąć głupimi, którzy narażają i siebie i innych.
Oczywiście, że ratować trzeba i palaczy i alkoholików i narkomanów i piratów drogowych etc. etc. etc...
Trzeba, choć czasami nasze myśli nas samych przerażają...
Usuń