Wiem, że nie każdego zainteresuje takie muzeum, ja też nie jestem miłośniczką uzbrojenia, walk i podobnych klimatów, ale pasje bywają różne i skoro grupa pasjonatów zorganizowała taką ekspozycję, a mąż wyszukał taką atrakcję w Internecie, to jestem za tym, by zobaczyć, posłuchać i zrobić kilka fotek. Pogoda, poza tym sprzyja częściej zwiedzaniu muzeów, aniżeli penetrowaniu leśnych zakątków.
Muzeum Broni Pancernej w Poznaniu to stosunkowo nowy obiekt, świetnie zaprojektowany, bo cała ekspozycja mieści się pod dachem, jeśli nie w 4 halach wystawowych, to także pod wiatą, więc nawet jeśli pada czy grzmi, to zwiedzać można nadal.
Poza tym dla turystów zorganizowano miejsca piknikowe, sklepik z pamiątkami , całkiem przyzwoite toalety i darmowy parking.
Ekspozycja obejmuje nie tylko wielkoformatowe działa i maszyny bojowe, ale także samochody opancerzone, wozy pomocnicze, czołgi, modele silników, makiety działań wojennych, mapy ścienne oraz urządzenia multimedialne. Z powodów sanitarnych multimedia wyłączono z użycia, ale kiedyś będzie można z nich skorzystać w dogodniejszym czasie.
To tylko dwa z wielu aut prezentowanych w muzeum, zwłaszcza lizmuzyny dyplomatyczne zrobiły na mnie wrażenie, a wojskowego dżipa zawsze chciałam obejrzeć z bliska.
Czołgi swą wielkością też robią wrażenie, zwłaszcza amerykańskie, ale miejsca w środku bardzo mało i nie wyobrażam sobie siedzieć w środku, zwłaszcza zimą czy w upały.
Ciekawym zabiegiem wystawienniczym dla mnie była prezentacja multimedialna na tle czołgu.
Z ekranu lektor opowiada o budowie i przeznaczeniu czołgu, a na tle pojazdu wyświetlane są elementy typu: rozkład miejsc dla obsługi, umiejscowienie zbiornika z paliwem, rozmieszczenie amunicji, różne typy oznakowania czołgu w zależności od armii, w jakiej służył itp.
Największą ciekawostką w zbiorach jest czołg STUG IV, prezentowany w barwach maskujących.
Czołg nadal działający, znaleziony w częściach w głębi bagnistego dna rzeki i dzięki determinacji 40 ochotników i pasjonatów wydobyty i wyremontowany.
Rozmawialiśmy z jednym z nich, a opowieść stanowiłaby świetną fabułę dokumentalnego reportażu.
Każdy z przewodników w kolejnych halach wystawowych opowiada z pasją i chętnie różne ciekawe historie.
I wreszcie wisienka na torcie czyli znany z serialu CZTEREJ PANCERNI I PIES czołg Rudy 102, pokazany także w przekroju, dzięki czemu można zajrzeć do środka pojazdu i zobaczyć jak mało miejsca mieli czołgiści i chyba sceny filmowe kręcono w makiecie , bo niektóre sceny nie były, na moje oko, możliwe do nakręcenia w prawdziwym czołgu.
Kiedy zajrzycie do środka kabiny dojrzycie zdjęcie i ordery Olgierda, akordeon Tomasza oraz ekran monitora, na którym wyświetlane są sceny z filmu.
Myśleliśmy, że będziemy zwiedzać wśród nielicznych zainteresowanych, bo i bilety tanie nie są, a tu okazało się, że ludzi całkiem sporo, także dzieci.
Starsi chłopcy bardzo zainteresowani, niektórzy zwiedzali z dziadkami, ale bywały także liczne rodziny i tu jedna uwaga - uczmy dzieci od najmłodszych lat, że w muzeum, restauracji, bibliotece, sklepie zachowujemy się w określony sposób, a nie jak na placu zabaw...
Czy polecam? Polecam bardzo, bo choć nie jestem dużym chłopcem , spędziłam ciekawie pół dnia i tylko żałowałam, że burza nie pozwoliła nam zjeść własnego posiłku na świeżym powietrzu...a być może organizatorzy pomyślą z czasem o jakiejś kawiarni?
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńTakże nie jestem miłośniczką uzbrojenia, ale chętnie obejrzałabym.
Pozdrawiam serdecznie.
Naprawdę ciekawe to było:-)
UsuńMiłego weekendu!
Tym razem dostarczyłaś nam mocnych wrażeń :) Nie trzeba zaraz być fanem militariów by odwiedzić takie muzeum. Wydaje mi się, że z edukacyjnego punktu widzenia jest jak najbardziej wskazane i to dla każdego. :)
OdpowiedzUsuńNa pewno, może niektórym brakowało jeszcze wystrzałów czy wybuchów, ale dla mnie to wystarczające doświadczenie...
UsuńOby broń wszelaka była już tylko w muzeach. Tak się rozmarzyłam :)
OdpowiedzUsuńTo także moje marzenie, bo gdy pomyśleć, że to wszystko wymyślili ludzie przeciw innym ludziom, to zgroza ogarnia...
UsuńOdpowiadam "pacyfką". Młodzi pewnie już nawet nie wiedzą, co to...
UsuńI oby nie musieli się o to martwić, a pacyfka była tylko wzorem na czapki...
UsuńPierwotnie, ale wtedy nikt nie wiedział nic o pacyfce.
UsuńPolecam "Bunkier w Konewce". A także skansen nad Pilicą: http://ekstraktzycia.blogspot.com/2018/04/skansen-rzeki-pilicy.html Obok którego mieści się przepiękny krajobrazowo rezerwat niebieskich źródeł: http://ekstraktzycia.blogspot.com/2018/04/rezerwat-przyrody-niebieskie-zroda.html (+ mapka)
OdpowiedzUsuńI tam chyba gdzieś niedaleko masz jeszcze kopalnię piasku: https://ekstraktzycia.blogspot.com/2018/04/groty-nagorzyckie.html
Pamiętam, jak pisałaś o Niebieskich źródłach, mój mąż był tam przed laty. Nas zachwyciły bunkry w Czechach niedaleko Nahodu, kilka pięter pod ziemią...
UsuńBunkry i jaskinie są moją zajawką od niepamiętnych lat. Tylko czasu wciąż brakuje na te wycieczki.
UsuńDziwne to życie, gdy pracujemy brak nam czasu, a później brakuje zdrowia lub kasy...
UsuńRaz w życiu dałem się skusić. Jednostka wojskowa na rynku miasteczka gminnego zrobiła pokaz swojego sprzętu. Dzieciarni było, co niemiara, nie brakowało też kombatantów, nie, nie wojny a tych, co w tej jednostce służyli. Ponieważ to wybitnie nie moje klimaty, nie dałem sobie zrobić żadnej fotki, sam żadnej też „nie strzeliłem”.
OdpowiedzUsuńAle Ty prezentujesz się całkiem, całkiem na tle broni pancernej. Niczym sanitariuszka Marusia w poszukiwaniu zaginionego Janka ;))
A wiesz, że na studiach miałam szkolenie wojskowe, ale ogólnoobronne, choć elementy szkolenia sanitarnego też były:-)
UsuńTeraz to już raczej emerytowana sanitariuszka...
Ja miałam PO co znaczyło Przysposobienie Obronne w szkole średniej. Uczyliśmy się między innymi zakładać maski gazowe, robić opatrunki, rzucać granatem i na strzelnicy strzelaliśmy do celu.
UsuńO tak, pamiętam w liceum te śmierdzące maski, okropność...
UsuńJako dziecko bardzo lubiłam chodzić do Muzeum Wojska Polskiego. Ludzkość od zarania dziejów najwięcej inwencji wykazywała w wymyślaniu sposobów unicestwiania swych bliźnich "zza miedzy" bliższej lub dalszej. To smutne, ale prawdziwe.
OdpowiedzUsuńMiłego;)
Fakt, broń, narzędzia tortur, trucizny - nic chyba nie wychodziło ludziom tak dobrze!
UsuńByłam raz w Muzeum Wojska Polskiego i nasyciłam się na lata. Nie moje klimaty.;(
OdpowiedzUsuńZ technicznego punktu widzenia to całkiem ciekawe...
UsuńNie za bardzo lubię militaria, ale z ciekawością obejrzałam..
OdpowiedzUsuńTaka lekcja poglądowa ;-)
Usuńuprzedzenia do broni to osobna sprawa, ale od strony technicznej wygląda to bardzo interesująco... zwłaszcza Centaur w zbliżeniu robi wrażenie, kojarzy się z filmami gatunku "steam punk"... niedawno oglądałem sobie /po raz któryś/ film "Zabójcze maszyny", tak jest wręcz całe takie miasto bojowe samobieżne...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
Ilość żelastwa jest imponująca!
UsuńWszędzie chyba, gdzie są ludzie z pasja, bywa ciekawie:-)
Moim zdaniem zwiedzenie takiego muzeum nie powinno byc kierowane orientacja polityczna - przedstawiaja historie, nie zmuszaja przeciez do kupna czy innego sposobu popierania zbrojen. Tak myslac nikt by nie zwiedzal np. obozu w Oswiecimiu. Poza tym dobrze jest na wlasne oczy zobaczyc w jakich warunkach zolnierze przebywali i walczyli - to forma oddania im szacunku za poswiecenie.
OdpowiedzUsuńTo prawda, nawet jako ostrzeżenie dla przyszłych pokoleń!
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńNie dziwię się, że "wsiąkłaś" mimo mało kobiecej tematyki, ponieważ nawet zdjęcia prezentują się bardzo interesująco. Zwłaszcza limuzyna właśnie i dżipy, do których mam słabość:)
Pozdrawiam:)
Takie miałam skojarzenie, że wielu współczesnych mężczyzn nie zmieściłoby się w ówczesnych autach, jakieś takie miniaturowe, mimo wszystko...lub panowie nam się rozrośli:-)
UsuńCzasem wciąga nas coś nieoczywistego. Ważne, że nie masz poczucia, że straciłaś czas.
OdpowiedzUsuńAbsolutnie, no i ten "Rudy" znany z serialu!
UsuńOj to ja bym chyba Bogdana stamtąd nie wyciągnęła :)
OdpowiedzUsuńNa bank, a jeszcze sklep z pamiątkami!
UsuńDeszcze niespokojne....odpalamy ten czołg i dawaj na....Żoliborz 😂😂😂..
OdpowiedzUsuńAle dalibyśmy czadu ;-)
UsuńMiłośniczką militariów też nie jestem, ale takie muzeum bardzo chętnie bym odwiedziła :)
OdpowiedzUsuńKiedyś w ramach Nocy muzeów byliśmy w bydgoskim Muzeum Wojsk Lądowych i było zaskakująco ciekawie.
O widzisz, a tam my nie byliśmy, jak dobrze wiedzieć!
UsuńJedynie samochody wzbudziły me zainteresowanie, lubię takie stare(że opancerzone to trudno...), Rudy jest "oswojony" więc nie budzi we mnie przerażenia, reszta żelastwa tak, boję się tego Jotko...
OdpowiedzUsuńPóki żelastwo stoi pod dachem, nic nam nie grozi, Aniu:-)
UsuńNie ma to jak porządna lufa, ta wojsku, w restauracji i w łóżku.
OdpowiedzUsuńŻebyś wiedział! każdemu wedle potrzeb :-)
UsuńTo zdecydowanie coś dla juniora :) W Muzeum Marynarki Wojennej spędziliśmy bardzo dużo czasu :)
OdpowiedzUsuńNie dziwię się, tutaj tez sporo chłopców w różnym wieku było.
UsuńŚwietna wskazówka na wybór wycieczki, tym bardziej, że to Poznań. Naszego Kubę zainteresują nie tylko limuzyny, ale widzę tu inne "osobowe" ( widać że wiedzą motoryzacyjną pochwalić się nie mogę - ale mój wnuczek to i owszem). Jutro z rana pokaże mu Twoje fotki z tego posta. Będzie "kwiczał" z radości, że tam się wybierze :)
OdpowiedzUsuńNa pewno spodoba mu się taka ekspozycja, byłoby ciekawiej, gdyby multimedia udostępniono, ale cóż, reżim sanitarny...
UsuńTeż uważam że od strony technicznej bardzo ciekawa ekspozycja, takim łazikiem bym się przejechała, mogłoby być nawet po wertepach :)
OdpowiedzUsuńJa to nawet czołgiem bardzo chętnie, dla sprawdzenia, jak to jest...
UsuńDo czołgu jak by mi się udało jakimś cudem wejść to już wyjść na pewno nie, bo nie dość żem wielga to i nieruchawa ;)
UsuńGustlik mały też nie był, spokojna głowa!
UsuńA my na skansenie też mamy czołg. I to prawie identyczny z pancernymi.
OdpowiedzUsuńU nas na skwerze był nawet samolot, ale plac wykupiono pod Lidla...
UsuńLubię odwiedzać muzea; zawsz znajdzie się coś interesującego.
OdpowiedzUsuńChętnie obejrzałabym samochody, limuzyny, a także czołg z Czterech pancernych.
Serdecznie pozdrawiam :)
Masz rację, wszędzie znajdzie się cos ciekawego:-)
UsuńTrochę daleko...;o) Ale tematyka akuratnia...;o)
OdpowiedzUsuńNo ba, dla małych i dużych chłopaków jak znalazł:-)
UsuńJak to rzec, żeby nie skłamać, a prawdy nie powiedzieć :-) muzeum z pewnością ciekawe, a jako że swego czasu byłem w wojsku, to i nawet zdarzyło mi się być na wystawie sprzętu wojskowego od przedwojnia... ba, nawet prezentowałem bojowy wóz piechoty, tzw. BWP... więc sporo tego sprzętu wszelakiego widziałem, ale jestem znanym na całym świecie "antywojennikiem", więc w obecnych okolicznościach przyrody nie palę się do oglądania podobnych wystaw muzealniczych. Natomiast oczywiście z przyjemnością przeczytałem Twój reportaż okraszony zdjęciami :-)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że choć od strony reportażowej wpis się przydał:-)
UsuńI tak najfajniejsza ta Dziewczyna w jasnym ubranku ...:-))
OdpowiedzUsuńDziękuję, Stokrotko, buziaki przesyłam:-)
UsuńTo matem zapraszam do stolicy.nie zasmuciłaś, bo gdyby kiedyś udało Ci się zawitać do Warszawy, to Muzeum Wojska Polskiego nie zrobi na Tobie wrażenia. Na szczęście obok jest niezmilitaryzowane inne muzeum i to ciekawsze. Zatem zapraszam do stolicy.
OdpowiedzUsuńDo stolicy wybieram się co rok, ostatnio przeszkodziła pandemia, ale będę na pewno!
UsuńWojenne klimaty bardzo nie moje! jestem pacyfistką... ale może chociaż dla fotki obok Rudego 102 bym tam zajrzała? :) :) no nie wiem...
OdpowiedzUsuńSerdeczności...
Spodobałyby Ci się limuzyny dyplomatyczne i ciekawe opowieści przewodników:-)
UsuńPierwszy raz słyszę o tym muzeum. Mój mąż byłby zachwycony tym miejscem. Zresztą, ja też bardzo lubię muzea :)
OdpowiedzUsuńNiedawno otwarte, potem lockdown, trudno śledzić wszystkie nowości.
UsuńCiekawa ekspozycja ❤
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa, zwłaszcza razem z opowieściami przewodników.
UsuńDawno nie byłam w żadnym muzeum. Chętnie bym się tam wybrała. ;)
OdpowiedzUsuńMuzeów mamy sporo, zawsze coś wybierzesz:-)
UsuńNie interesują mnie militaria w znaczeniu "broń", ale te czołgi sama chętnie zobaczyłabym. Różnią się nie tylko wielkością, ale także przeznaczeniem i w dodatku przykuwają uwagę swoim wyglądem. Ty również jesteś dziewczęca, masz figurę modelki, szczupła, sympatyczna i miła.
OdpowiedzUsuńSerdeczności zasyłam
Niektóre czołgi są przerażające swa wielkością, gdy jechała cała masa takich machin, to pewnie ziemia drżała...
UsuńOch, Ultro, dziękuję, jesteś niemożliwa!
każda podroż jest świętem, nie, to nie moje odkrycie. Nawet takie muzeum, jeśli opowiada jakąś historię i jest się w miłym towarzystwie,dostarczy przyjemności:))
OdpowiedzUsuńTo prawda, o to właśnie chodzi:-)
UsuńRudego to bym chciała zobaczyć :) czołgi to raczej nie moja pasja :)
OdpowiedzUsuńMoja też nie, ale Rudy?!
Usuń