Rozmowy z dziećmi bywają pouczające, a niekiedy przerażające:
- Proszę pani, czy to prawda, że według konstytucji wszyscy jesteśmy równi?
- Tak, konstytucja mówi, że mamy równe prawa, ale skąd to pytanie?
- Mieliśmy lekcję o prawach dziecka i o konstytucji i nasza pani chyba złamała konstytucję!
- Co ty mówisz, skąd taki pomysł?
- Bo jeżeli mamy równe prawa, to nasza pani powinna wszystkich równo wybierać do gier na WF-ie, a inni byli częściej wybierani, o wiele częściej ...
- A nie pomyślałeś, że pani ma Was wielu i nie liczy na kartce, ile razy ktoś grał w dwa ognie, a ile razy ścigał się zespołowo? A poza tym, czasem dzieci wybierają się wzajemnie w grupach, o ile wiem.
- Ale to nie fair i ja to chce zgłosić!
- Możesz zgłosić się do pani pedagog lub opiekuna samorządu uczniów.
- I będzie rozprawa?
- Rozprawa od razu nie, jeśli sąd masz na myśli, ale na pewno sprawa będzie wyjaśniana ...
- A potem od razu wypad?
- ..................
Dodam tylko, że "pokrzywdzonym" był chłopiec z klasy trzeciej szkoły podstawowej.
Dzieci w dzisiejszych czasach bardzo uświadomione społecznie, politycznie. Odrazu chcą wyciągać konsekwencji.... Karać, wyrzucać....
OdpowiedzUsuńNiektóre bardzo uświadomione w kwestii praw, gorzej z obowiązkami...
UsuńOgląd rzeczywistości dookolnej przez dzieci, słynne "Król jest nagi!", jest przecież czarno-biały, dopiero dorastając nabierają tak zwanej elastyczności w werbalizacji "oglądu". Jednym słowem prostota i niewinność tylko szkodzą (dorosłym).
OdpowiedzUsuńA mnie zastanawia czy to jego ogląd czy skonkretyzowany przez domowników...
Usuńniemniej jednak nauczycielom WF zdarza się czasem faworyzować sprawniejszych uczniów i poświęcać im więcej uwagi, choć tak na pedagogiczną logikę powinno być odwrotnie...
OdpowiedzUsuńnatomiast nadzieje na załatwienie sprawy od ręki złóżmy na karb dziecięcej naiwności i niewiedzy, jak długo potrafią się wlec niektóre procedury...
p.jzns :)
Tu akurat chodziło o panią wychowawczynię, nie wiem czy to kwestia faworyzowania czy przypadku, jednak wie chłopak jak upominać się o swoje.
UsuńJeśli po równości, to wszyscy powinni mieć jednakowe oceny i ja to popieram, o ile to będą oceny bardzo dobre ;))
OdpowiedzUsuńWiesz, co mi w tej opowiastce nie gra? Ten malec, choć przemawia głosem liberała konstytucjonalisty jest klasycznym przykładem populisty. I nie chce mi się wierzyć, że ten populizm aż tak głęboko sięga, bo to już jest tragedia.
Ostatnio dziwne rzeczy dzieją się wszędzie, nawet w szkołach...
UsuńSwego czasu koleżanka nauczycielka usiłowała wprowadzić w swojej klasie (4-6) demokrację, skończyło się anarchią, jak się pewnie domyślasz:) do pewnych rzeczy trzeba dorosnąć, ale to się wie dopiero po czasie 😊
OdpowiedzUsuńzwłaszcza w szkole chyba demokracja słabo się sprawdza, bo tu także każdy dba o swoje interesy, a najbardziej lizusy...
Usuńdemokracja ( w tym wspólnoty mieszkaniowe) to najgorszy z możliwych sposób zarządzania czymkolwiek - jak jeden zechce, to drugi z przyczyn osobistych powie "nie". wzorem Kargula i Pawlaka. nie udaje się nic, kiedy wszyscy czują się Królami Życia, a przy okazji wiedzą niewiele.
UsuńWe wspólnotach tez nie wychodzi, to fakt, chyba że trafi się nadzwyczaj zgodna społeczność.
UsuńJa byłam zwolniona z lekcji WF-u więć nie bardzo wiem, czy młodzian ma rację. W pewnym sensie rozumiem co ma na myśli, bo też często uważałam, że jestem wyrywana do odpowiedzi więcej razy niż moje koleżanki. Szczególnie mocno odczuwałam tę niesprawiedliwość, gdy nie byłam należycie przygotowana do lekcji.:-)))
OdpowiedzUsuńTeż to przerabiałam, ale nie wiem akurat czy ma to związek z wolnościami obywatelskimi;-)
UsuńJotko, doskonale rozumiem chłopca. Może też chciał pograć czasem częściej, może nie był wybierany do konkretnej gry w którą uwielbiał grać mimo porażek, słabości. Myślę, że powinien wówczas porozmawiać z nauczycielka o tym przy której się właśnie tak czuje. Jednak o uczuciach mówi się ciężko.
OdpowiedzUsuńZ drugiej strony w szkole często zdarza się, że jedne dzieci są faworyzowane, a inne mniej.
Nauczycielka też może specjalnie kogoś nie dopuszczać do danej gry, bo wie że dziecko nie umie grać, czy robić coś na tyle źle że będzie pokrzywdzone (jeżli już nie było).
Tu powinna nastąpić rozmowa o obawach, o odczuciach.
Jest jeszcze jedna kwestia - mam wrażenie, że dzieci czują się bazkarne i że nic nie wolno im zrobić. Są za bardzo świadome, gdzie mogą dzwonić i co uczynić gdy rodzic wymierzy karę czy podniesie lekko głos z bezradności.
Zaciera się szacunek ...
Miłego łikendu Jotko.
No właśnie, z jednej strony powinno się rozmawiać, zwłaszcza z wychowawcą,który nie potrafi czytać w myślach, a z drugiej prościej złożyć skargę, niech inni mają problem:-(
UsuńTak szczerze to nie znając dokładnie sytuacji nie jestem w stanie stwierdzić, czy chłopak to pieniacz, czy jednak ma trochę racji. :D Ale można też uznać, że życie nie jest sprawiedliwe. ;)
OdpowiedzUsuńAle zapał polityczny mnie nie szokuje, moje zabawki miały wybory prezydenckie, polisy ubezpieczeniowe i pozwolenia na broń, a raz to nawet pewna dyskryminowana grupa szklanych kulek zorganizowała przewrót przeciw kulkom u władzy. ;)
U tak małego obywatela jednak trochę szokuje powiązanie konstytucji ze szkolną codziennością...
UsuńTo trochę przesada. ;) Albo wyrośnie, albo się to u niego rozwinie...
UsuńChociaż nie wziął pod uwagę, że spory należy rozwiązywać od dołu, od rozmowy, a nie od razu przed trybunał praw człowieka. :D
A może zbyt dużo wśród dorosłych przebywa?
UsuńDość wczesny wiek jak na robienie problemu z niczego...I nie ma co ukrywać, że to też skutek zmian wątpliwie "cywilizacyjnych" w podejściu do dziecka i jego praw.
OdpowiedzUsuńZ pewnością, trzeba naprawdę dojrzałej świadomości by respektować nie tylko prawa, ale i obowiązki!
UsuńDzieci są bezpośrednie. 😊
OdpowiedzUsuńO tak, czasami aż za bardzo;-)
UsuńSuper się Pani udała lekcja - efekty widoczne od razu :) :) :)
OdpowiedzUsuńPrawda? Widać, że uważał i prawidłowo skojarzył!
UsuńNo to rośnie nam nowy prezes Trybunału Konstytucyjnego 😃😃😃
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Trybunał będzie już wtedy normalny...
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńCzy wychowawczyni wie, że miecz Damoklesa już nad nią zawisł;)?
Uświadamianie dzieciom ich praw miało chronić najmłodszych przed krzywdzącymi działaniami dorosłych. W niektórych wypadkach stało się narzędziem rozgrywek na linii dorosły-dziecko (czasami zmanipulowane przez innego dorosłego).
Nie jest to najdoskonalsza metoda ochrony dziecka, ale często przyczynia się do odkrycia negatywnych relacji, co skutkuje interwencją.
Osąd zgłaszanej sytuacji nie leży w gestii domniemanej ofiary i nie tylko jej relacja jest brana pod uwagę. Konsekwencje zgłoszenia bywają też przykre dla domniemanego sprawcy, zwłaszcza gdy okazuje się on niewinny.
Trudno w takich sprawach znaleźć złoty środek, więc stosuje się (średnio sprawiedliwą) zasadę "mniejszego zła"...
Pozdrawiam:)
Na szczęście w takich sytuacjach wysłuchuje się racji obu stron, ale zauważ, że mały obywatel nie boi się konsekwencji, jakiekolwiek będą, ja w jego wieku nie miałam takiej odwagi...
UsuńMyślę, że temu dziewięciolatkowi brak jeszcze zdolności przewidywania. Nie zdaje sobie sprawy, że fałszywe pomówienie może zniszczyć życie pomówionej osobie, ponieważ presja środowiska w takich wypadkach (jeszcze przed udowodnieniem winy) jest ogromna.
UsuńCzęsto właśnie dzieci, które powinny zwracać się o pomoc, nie robią tego, bo znają cenę ewentualnej opieszałości decyzyjnych osób:(
Wydaje mi się, że to kwestia wychowania. Nas uczono odpowiedzialności za słowa i czyny oraz wymagano uczciwości od najmłodszych lat, nie pobłażając kłamstwu i nie tłumacząc go "dziecięcą wyobraźnią".
Pozdrawiam:)
Wychowania na pewno, obserwujemy u rodziców uczniów często zjawisko wręcz pieniactwa, jeszcze nie wyjaśniono sprawy , a już straszenie, donosy, napaść słowna...uczeń jak święta krowa.
UsuńU hu hu, aż się boję na kogo wyrośnie skoro już ma takie roszczenia, żeby rozprawa była. Z drugiej strony dobrze znać swoje prawa.
OdpowiedzUsuńSwoje prawa każdy powinien znać, ale dobrze tez wiedzieć jak z nich korzystać, by nikomu nie robić krzywdy.
UsuńMoże się wpierw poskarżył w domu i go nieco rodzice podpuścili. Bo ja samodzielny pomysł trzecioklasisty z podstawówki to za mocno nie wygląda.
OdpowiedzUsuńAkurat ten chłopiec wyedukowany życiowo, jak mało który, ale faktycznie sama się zdziwiłam takim podejściem u trzecioklasisty...
UsuńMocne, zwłaszcza końcówka. Zawsze w takich sytuacjach zastanawiam się jak wygląda życie rodzinne takiego dziecka, bo załatwianie sprawy przez donos i "wypad" nie w każdym domu jest gloryfikowane. Ewentualnie, jakie inne czynniki mogły wpłynąć na przekonanie o skuteczności takiego działania (szkoła, kościół, popkultura...).
OdpowiedzUsuńJeśli zaś o mnie chodzi, to bym zadał chłopcu pytanie: "Czy zasygnalizowałeś nauczycielce, że coś nie wydaje ci się równe?", "co na to klasa, poparła Cię, czy nie?", "czym nauczyciel uzasadniał ten, a nie inny system nagradzania udziałem w grze?", generalnie starałbym się naprowadzić chłopca na trop, że jego zdanie w temacie "co jest równe", niekoniecznie jest zbieżne ze zdaniem innych osób, czy na przykład uważa, że jak chce z koleżanką z klasy pójść do kina, to ma w związku z tym zaprosić wszystkie koleżanki, etc....
Życie rodzinne w wielu domach odbiega teraz od tzw. normy, a to odbija się na dzieciach. Gdy rozmawiam z uczniami to dziwię, że są jeszcze jakieś typowe układy.
UsuńZ dzieckiem zapewne rozmawiano, są od tego kompetentne osoby, ale nie zawsze autorytet obcych wygrywa z tym, czym dziecko nasiąknie w domu. Tu, jako dorośli jesteśmy bezsilni...
Mam niejasne wrażenie, ze ten młody człowiek pójdzie w posły...
OdpowiedzUsuńMożliwe, albo zostanie co najmniej przewodniczącym rady osiedla...
UsuńNowoczesny "szacunek" do nauczyciela...;o) Czym skorupka za młodu...;o)
OdpowiedzUsuńCałe szczęście, że idę na emeryturę, bo ta nowoczesność coraz mniej mi się podoba.
UsuńPrzez to zamknięcie dzieci przebywają w domu dużo więcej niż kiedyś, Więcej słuchają i rozmawiają z rodzicami. A rodzice są rózni. Dzieci też są rózne.
OdpowiedzUsuńA nauczyciele zawsze byli lekceważeni.... teraz wyjątkowo...
Wiesz, ja już przestaję rozumieć ten świat, czasami mam ochotę wyjechać daleko...
UsuńPrzyznam, że ciarki mi przeszły po plecach. Chłopiec mocno musiał nie lubić nauczycielki, bo na ogół - w młodszych klasach- "nasza pani" to wyrocznia a przynajmniej kiedyś tak było!
OdpowiedzUsuńChyba teraz też tak jest, tylko czasami dorośli zbyt głośno wyrażają swoje opinie przy dzieciach.
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńRośnie nowy polityk. ;) :)
Pozdrawiam serdecznie.
Czyli nie mamy zbyt dobrego zdania o politykach ;-)
UsuńNiezły mądrala z tego dziecka :D Aczkolwiek do gier na WF czasami ciężko jest nauczycielowi równo wybierać uczniów xD Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNie mówiąc o tym , że liderzy grup czasami sami wybierają, może chłopiec nie jest lubiany?
UsuńCiekawa jestem kim będzie ten chłopiec, gdy dorośnie. Jest w trzeciej klasie, a tak poważnie sprawy traktuje !?
OdpowiedzUsuńTeż o tym pomyślałam. Do kogo więc napisze gdy poważniejsza niesprawiedliwość go spotka?
UsuńCzytam komentarze i nadziwić się nie mogę. Pruski model nauczania trzyma się u nas mocno i nic nie wskazuje, żeby ktokolwiek chciał zmiany. Chłopak wydaje się być bardzo inteligentny, co nie znaczy, że być może i jest roszczeniowy. Ale z góry zakładam, że w razie 'rozprawy' stoi na przegranej pozycji. Nasz system edukacji to system schematów, testów i równania wszystkich niezależnie od predyspozycji czy talentów.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam raz jeszcze wszystkie komentarze i nie odnoszę takiego wrażenia, raczej są to próby dociekania, skąd u młodego człowieka taka przerysowana postawa, zauważ, że chodzi o drobiazg, a chłopak chciałby wyrzucić za to nauczyciela z pracy.
UsuńObie strony konfliktu tutaj mają swoje prawa, nie tylko uczeń...
nie wyciągałabym pochopnych i radykalnych wniosków, poza jednym, że chłopiec słuchał uważnie lekcji, ale zapamiętał to, co dla niego było ważne. Czy my, dorośli, nie mamy tak samo?
OdpowiedzUsuńNo właśnie, podziwiam go niejako za powiązanie tych spraw, swojego niezadowolenia z tematem lekcji...
UsuńDzieci są takie szczere i bezposrednie.
OdpowiedzUsuńPrzeważnie tak, czasami w tej szczerości bywają okrutne.
UsuńJako emerytowana nauczycielka nauczania zintegrowanego wcale nie jestem zaskoczona taką wypowiedzią. Dzieci w tym wieku mają często tendencje do przerysowywanie i wyolbrzymiania. Powiedzenie ,, to niesprawiedliwe"często pojawia się w ich ustach. Trzeba wiele cierpliwości i spokoju , aby zrozumiały co to znaczy. Zawsze najlepiej skutkuje odwoływanie się do ich osobistych przeżyć. Pozdrawiam cieplutko ☀️
OdpowiedzUsuńStarsze za to powtarzają, że wszystko jest bez sensu ;-)
UsuńO rety... aż niewiadomo co powiedzieć na to. Spryciarz niezły na pewno. Oj nasłuchasz się Jotko czasem od tych dzieci. Ciężkie covidove czasy
OdpowiedzUsuńTrzymaj się Kochana.
oj, nasłucham się, czasem wolałabym nie...
UsuńJak powinno być każdy wie, a jak jest, każdy widzi i doświadcza. To temat rzeka, i kontekst szeroki winien być zanalizowany :) od domu rodzinnego począwszy :) Bo to dziecko jeszcze...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło...
Dziecko małe stosunkowo, ale niektóre dzieci przechodzą szybką szkołę życia.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPs. U mnie czas buntu przeciwko nauczycielom wystąpił dopiero w w wieku 12 lat.... nawet wzywano w tej sprawie mamę. do szkoły.... teraz wszystko przyspiesza..... ale nikt nas na lekcjach wychowawczych nie uczył o konstytucji - to były czasy stalinowskie.
OdpowiedzUsuńSam przeminął.
Teraz wszystko przyspiesza, to fakt i nie zawsze w dobrym kierunku.
UsuńImponujące rozważania. O_o
OdpowiedzUsuńDziś dzieci się śmiałe, zadają wszystkie pytania dorosłym.
OdpowiedzUsuńNie to co za naszych czasów, że "dzieci i ryby głosu nie mają".
Pozdrawiam serdecznie😃🌸
Śmiałość i dociekliwość to dobre cechy, byle nie przekraczać pewnych granic, ale cóż, szkoła daje usługi, rodzice są klientami...
UsuńDzieci są doskonałymi obserwatorami rzeczywistości... szybko wyłapują wszelkie niekonsekwencje w tym co mówią a co naprawdę czynią dorośli. :) Zachowanie naszych pociech nie bierze się znikąd…
OdpowiedzUsuńWyłapują i potrafią wykorzystać bez skrępowania, inne pokolenie...
UsuńWczoraj wnuczek 7lat i 4 m-ce stwierdził, że w szwalniach pracownicy nie mają wyobraźni., bo w jego nowych spodniach są guziki i ciasne dziurki. "Czy oni nie mają wyobraźni, że dziecko nie ma czasu barować się z guzikami i do tego takimi, których odpiąć się nie da, kiedy musi biec szybko do łazienki?"
OdpowiedzUsuńMama zabrała nowe spodnie do krawcowej, aby zamienić na napy, bo zgubiła paragon i nie mogła wymienić w sklepie na "właściwe". Całe szczęście, że obarczył winą szwalnię, a nie mamę :)
Bardzo rezolutny malec, w końcu on najlepiej wie, ile problemów mogą sprawić takie zapięcia ...
Usuń