Lubię czasami poczytać w przerwie śniadaniowej, to wiecie.
Tym razem książka napisana z humorem, z punktu widzenia nastolatka, który obserwuje środowisko szkolne i swoich rodziców, a przemyślenia i uwagi, które zapisuje są świetną okazją dla nas dorosłych, do spojrzenia na świat nastolatków.
Gdy pracuje się z dziećmi i młodzieżą, dobrze wiedzieć, co wróg zamyśla - taki żarcik oczywiście.
Jeśli czytaliście kiedyś "Sekretny dziennik Adriana Mole'a" i odpowiada Wam ten rodzaj humoru, to i ta pozycja przypadnie Wam do gustu.
Dobrze czasem spojrzeć na siebie oczami nastolatka, bo szybko zapominamy, jacy byliśmy w podobnym wieku.
Oto niektóre z zakreślonych przeze mnie fragmentów:
* każdy dzień w mojej szkole trwa 3 wieki
* szkoła nie ma absolutnie nic wspólnego z moją karierą, bo chcę zostać komikiem
* na lekcji moja noga poszła spać i chętnie bym do niej dołączył
* mam tylko jedną wielką ambicję - gdy skończę 20 lat, chciałbym myć sałatę w restauracji hotelowej
* od zajęć na kółku francuskiego, wolałbym spaghetti z dżdżownic
* poszedłem spać kompletnie wyczerpany - długotrwałe bycie miłym dla rodziców to naprawdę bardzo wyczerpujące zajęcie!
* puste miejsce po telewizorze w moim pokoju wyglądało, jak świeżo wykopany grób
* mój pokój zamienia się w obóz pracy - tato , zmuszając mnie do robienia dodatkowych zadań łamie wszelkie prawa nieletnich
* jaka jest różnica między brokułami a glutami? dzieci nie jedzą brokułów!
* dbaj o czystość Ziemi - siedź w łóżku!
* moi rodzice ciągle coś do mnie mówią i próbują mi wcisnąć coś edukacyjnego, cierpię na przeciążenie rodzicami!
* nie pytamy więźnia jak mu minął dzień, a rodzice chcą znać każdy szczegół mojego szkolnego życia.
* jest takie japońskie powiedzenie - "Problem, to tak naprawdę góra pełna skarbów"
Hahahaa! Młodzież jest rewelacyjna! Uwielbiam młodych ludzi :) Dobrego dnia!
OdpowiedzUsuńCiągle się od nich czegoś uczę, nawet od tych najmłodszych:-)
UsuńSzkoda , że nikt ich nie słucha ...dorośli zawsze wiedzą lepiej. Może właśnie z przekory zostałam w przeszłości pedagogiem... sama nienawidziłam szkoły, nauczycieli, z których może poza trzema osobami, żaden nie był pedagogiem z prawdziwego zdarzenia, a o psychologi wiedział tyle co "świnia o pieprzu" ... Oczywiście to były dawne czasy gdy wystarczyło mieć maturę lub skończyć pomaturalne dwuletnie studium i można było kazać się tytułować "profesorem" :) Dziś sporo się zmieniło mimo to strasznie dużo jest jeszcze do zrobienia.
OdpowiedzUsuńNie miałam przykrych doświadczeń ze szkołami, wręcz przeciwnie. Jakieś tam zgrzyty bywały, ale dziś byłoby to nie do pomyślenia, co nie znaczy, że wiele jest do zrobienia...wszystko zależy od ludzi, jak w każdym zawodzie.
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńRodzice i tak wszystko wiedzą najlepiej, jakby zapomnieli, że też dziećmi byli.
Pozdrawiam serdecznie.
A może właśnie dlatego starają się, by ich dzieci uniknęły pewnych błędów?
UsuńTo prawda. Nie chcą, by dzieci popełniały błędy, na których rodzice potykali się. Dziecko i tak jednak sprawdzi, czy faktycznie lepiej nie wkładać palca do wrzącej wody.
UsuńTo normalne, uczymy się najlepiej na własnych, nie na cudzych:-)
UsuńWiek nastu lat jest najgorszym we wspólnym współżyciu. To czas odcinania pępowiny. Boli obydwa jej końce.
OdpowiedzUsuńPodobno tak, u nas przebiegło to łagodnie, na szczęście dla mnie:-)
UsuńPodejrzewam ze jest wiecej tych uwag i zazalen, ze nie wszystkie ujrzaly swiatlo dzienne.
OdpowiedzUsuńO ile pamietam niewiele mialam pod katem wlasnych rodzicow i sposobu wychowywania mnie i brata, moze nawet zadnych? Jednak to byly inne czasy, mielismy bardziej ograniczone rozrywki i wymagania, nasza droga rozwoju byla nieskomplikowana i jasna.
Faktycznie, o wiele więcej, ale nie sposób wszystkie umieścić na blogu:-)
UsuńMyślę, że dziś rodzice i nauczyciele mają gorzej, więcej zagrożeń...
Spaghetti z dżdżownic - dobreeee :) :)))))
OdpowiedzUsuńRóżne robale ludzie jadają:-)
UsuńJa to zawsze myślę, że takie książki mnie nigdy nie reprezentują. ;) Sama najwięcej miałam problemów takich bardziej egzystencjalnych, po co człowiek żyje na świecie i takie tam, z typowo nastolatkowych to głównie obsesja na punkcie niezadowolenia z wyglądu.
OdpowiedzUsuńAle o tych brokułach to bzdura! U mnie w rodzinie jak się chce zrobić coś, co na pewno zje wybredna dziewczynka, to akurat brokuł jest jednym z pewniaków (za to długo nawet nie tykała żadnych klusek, placków, naleśników itp., więc faktycznie, może nie być reprezentatywna).
Za to z tym wypytywaniem, co słychać, się zgodzę! :)
W przypadku starszych nastolatków i tych bardziej wrażliwych na pewno przeważają problemy egzystencjalne, ale wśród młodszych i tych niefrasobliwych problemy chyba inne...
UsuńBardzo zabawne te uczniowskie myśli…zastanawiałem się czy miałem podobnie w wieku szkolnym… i nic mi nie przychodzi do głowy … widać i w tym zakresie czasy były inne😊😊😊
OdpowiedzUsuńTez musiałabym się zastanowić, o czym myślałam w podobnym wieku...
UsuńCóż, każdy wiek ma swoje prawa :) Mam nadzieję, że będę o tym pamiętać, gdy junior zacznie wchodzić w ten najtrudniejszy wiek.
OdpowiedzUsuńW dodatku młodzież zmienia się z pokolenia na pokolenie:-)
UsuńKomunikacja międzyludzka bywa skomplikowana, a międzypokoleniowa jeszcze trudniejsza. Dużo dobrej woli do tego trzeba i to wszystkich zainteresowanych.
OdpowiedzUsuńTo prawda, na pewno nie można młodych traktować z góry lub lekceważąco.
UsuńPrzypomianło mi się jak mój starszy syn po maturze powiedział: "A teraz to już nigdy nie zajrzę do żadnego podręcznika i nie pójdę do żadnej szkoły". /to a propos tego mycia sałaty ...i ambicji/. A 3 miesiące póżniej zaczął bardzo trudne studia - :-))
OdpowiedzUsuńNo tak, typowe po okresie wzmożonego wysiłku umysłowego, ja tak miałam po studiach:-)
UsuńDzieciaki inaczej patrzą na świat i całe szczęście. Szkoda, że z tego wyrastają i stają się tacy sami jak ci, których krytykowali. A rzeczywistość na plus zmieniają nipoprawni marzyciele o duszach dzieci...🍀
OdpowiedzUsuńPięknie to, Aniu powiedziałaś, zostańmy więc dziećmi jak najdłużej!
UsuńUśmiałam się przy czytaniu tych fragmentów :) Chyba podsunę tę lekturę mojej starszej córce ;)
OdpowiedzUsuńDobry pomysł, może podzieli się, co o tym myśli?
UsuńRaczej unikałąm konfrontacji z despotyczną matką. To siostra wiecznie się jej stawiała i były awantury. Jednak pewnego razu w czasie dyskusji przytoczyłam przysłowie "Zapomniał wół jak cielęciem był", ale niewiele mi to pomogło, bo zostałam wyśmiana. Ze swoim dzieckiem(także jako nastolatkiem) próbowałam zbudować zupełnie inne relacje, ale mi się nie udało. Gdybym miała dawać synowi rady jak ma postępować ze swoim dzieckiem, by czuło się szczęśliwe, to chyba nie miałabym nic do powiedzenia. Ale książeczka zabawna i może nawet kupiłabym ją młodym(gdyby przypadkiem kiedyś zostali rodzicami), ale oni wolą internet od książki. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńChyba żaden poradnik czy nasze starania nie gwarantują sukcesu, gdyby to było proste, terapeuci i poradnie nie mieliby wiele roboty...nawet psychologowie miewają problemy wychowawcze.
UsuńLubię takie odzywki nastolatkówzawierają dużą dawkę czarnego humoru i czasami trafne spostrzeżenia.
OdpowiedzUsuńNiektórzy mają niezły refleks i i odpowiednie riposty:-)
UsuńAsiu Najmilsza - przecież dziś jest Dzień Babci - a więc także TWÓJ po raz pierwszy!!!
OdpowiedzUsuńNie nam żyje zdrowo i długo Babcia wnuczusia Leosia!!!
Dziękuję, Stokrotko, jest mi niezmiernie miło.
UsuńDziś dostaliśmy życzenia, a jutro będziemy świętować u wnusia w Poznaniu:-)
Ostatnia grafika najlepsza. Coś w tym jest :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, a przecież każdy zdobywa swoje doświadczenie...
Usuńw każdym wieku świat nas zjada
OdpowiedzUsuńDlatego trzeba być dzielnym!
Usuń"Długotrwałe bycie miłym dla rodziców to naprawdę bardzo wyczerpujące zajęcie!" Mój faworyt <3 Chociaż rozciągnęłabym to na ludzi w ogóle :P
OdpowiedzUsuńW zasadzie tak, zwłaszcza gdy inni mili nie są dla nas...
Usuń.. zapisywanie wypowiedzi dzieci jest bezcenne! ;)
OdpowiedzUsuń.. uśmiechałam się czytając, powróciły wspomina, kiedy byłam nastolatką :)
- pozdrawiam najserdeczniej JoAsiu, udanego weekendu! 💖
Dziękuję, kochana i wzajemnie:-)
UsuńWłaśnie wróciłam z Dnia Babci i Dziadka:-)
Jejku jaka cudowna książka! Myślę, że to dość ważna pozycja szczególnie dla rodziców, bo czasem łatwo się zatracić w dorosłym-pędzie i zapomnieć jak to było jak samemu się chodziło do szkoły. Tutaj mamy idealnie przypomnienie jak to jest i co wtedy dzieję się w głowie dziecka :D
OdpowiedzUsuńTak właśnie sobie pomyślałam i chyba to także książka dla nauczycieli, opiekunów itp.
UsuńZawsze warto posłuchać, co dzieci mają do powiedzenia. ;)
OdpowiedzUsuńOczywiście i zawsze można się czegoś od nich nauczyć.
UsuńW wieku nastu lat uwielbiałam czytać "Sekretny dziennik Adriana Mole'a" i inne tego typu książki. I chociaż raczej lubiłam szkołę, to czasami utożsamiałam się z ich bohaterami. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńChyba każdy z nas o szkolnym życiu mógłby opowiedzieć wiele...
UsuńJa to.chyba bylam nudną nastolatką;)
OdpowiedzUsuńRaczej inne zapiski w pamiętniku miałam, chociaż... z pewnością rodziców było w nim wiele:)
Jejku jak człowiek sobie pomyśli, jak bardzo chciał być dorosły;) ale to chyba bardziej jako dziecko, nie nastolatka :)
No tak, najpierw chcemy być dorośli, a potem żałujemy młodości...chyba wszyscy tak mamy?
UsuńNie miałabym nic przeciwko temu, żeby moje dziecko zachowywało się w młodości tak jak ja. Niestety, jest o wiele spokojniejsze ode mnie. BOJĘ SIĘ, że wdało się w tatusia i będzie lebiegą :-)
OdpowiedzUsuńOj tam, zaraz lebiegą, będziecie się ciekawie różnić:-)
Usuńinteresująca pozycja. ciekawe, skąd przyszło natchnienie - z pamięci, czy z autopsji. może to jakiś terapeuta, który pozbierał od pacjentów? bez względu na pochodzenie - cudne i paskudne.
OdpowiedzUsuńA tego nie wiem, może można sprawdzić?
UsuńHahaha nie znam tej książki, ale wydaje się zabawna. Na pewno dobrym podsumowaniem jest ten obrazek na końcu. Tylko z drugiej strony ,,a zapomniał wół jak cielęciem był". ;)
OdpowiedzUsuńOj, ciężko być rodzicem, zwłaszcza zbuntowanego nastolatka;-)
UsuńKiedyś lubiłem czytać Adriana Mola, więc może i ta książka by mi się spodobała? Jestem ciekaw, czy w mojej osiedlowej bibliotece mają
OdpowiedzUsuńCzyta się świetnie, napisana z humorem:-)
UsuńAle się uśmiałam :) oj humor na wieczór pojawił mi się :)
OdpowiedzUsuńTo może i sen dobry będzie?
Usuń