Spotkałam znajomą w sklepie. Zawsze elegancka, pogodna, rozmowna, tym razem smutna, nieumalowana, może chora?
Okazało się, że miała wypadek uliczny, ratując dziewczynkę przed zderzeniem z elektryczną hulajnogą, wyszła ze zdarzenia prawie ze zmiażdżoną stopą, pojechała do szpitala wprost z ulicy.
A w szpitalu, wiadomo. Kolejka oczekujących, różne dolegliwości, różne stany bólowe, spory rozrzut wiekowy, różny poziom cierpliwości... Znajoma została oznaczona opaską, pielęgniarka wytarła stopę, by nie brudziła podłogi i poleciła cierpliwie czekać.
Kobieta czekała na obdukcję lekarską od 16 do 21, okazało się, że ma złamany paluch w prawej stopie, stłuczenia i otarcia, paluch usztywniono, przepisano leki, sama wróciła do domu, pewnie taksówką...
Dlaczego w tytule o piciu? Bo w trakcie oczekiwania w szpitalnej izbie przyjęć zaobserwowała , że bez kolejki i zbędnych formalności przyjmowani są klienci pod znaczącym wpływem alkoholu, zabierani przez karetki z ulicy, bo upał, bo zagrożenie życia, bo pijak to też człowiek.
Nawet pielęgniarka zajmująca się znajomą stwierdziła, że teraz trzeba by się upić do nieprzytomności, zalec na ławce, a ktoś z rodziny zadzwoni po karetkę, która do szpitala zawiezie i na cito nawet badania robią, bo pacjent z karetki wymaga szczególnego traktowania.
Zrobiła więc znajoma dwa błędy - była trzeźwa i do szpitala pojechała sama....
P.S.
Jestem w górach, więc wybaczcie, jeśli nie wszędzie zajrzę i wpiszę komentarz, WiFi mam takie sobie, ale nadrobię wkrótce.
Bo pijanych chcą się jak najszybciej pozbyć.
OdpowiedzUsuńp.s. czekam na relację z podróży z niecierpliwością. :)
Niby tak, ale badania robią wszelakie...a pacjenci naprawdę chorzy czekają.
UsuńWiem o tym. Rok temu mąż trafił na sor ze zmiażdżonym palcem i czekał kilka godzin krwawiąc na podłogę.
UsuńMój kiedyś obciął sobie opuszek palca siekierą, ale na szczęście nie trafił do szpitala, tylko do pobliskiej przychodni, gdzie doświadczona pielęgniarka zrobiła fachowy opatrunek i potem chodził na zmianę bandaży...
Usuńileś tam lat temu dostałem się na SOR z przyczyn kardiologicznych i spędzawszy tam noc na sali /8 łóżek/ skonstatowałem, że jestem jedyny trzeźwy pacjent... reszta to były jakieś akcje związane ze spożyciem i nadużyciem... ktoś miał padaczkę poalkoholową, ktoś struł się jakimś wynalazkiem, ktoś wpadł pod auto będąc "w stanie", ktoś rozbił auto (i siebie) będąc "w stanie" i takie tam inne... czyli wiele od tamtego czasu się nie zmieniło, tak?...
OdpowiedzUsuńco prawda wtedy była zima i mróz, ale tak na dobrą sprawę, to jaka to różnica?... jak w znanej kolędzie: "w rowie leży, któż pobieży pijanemu pomoc dać... etc..."...
p.jzns :)
Kiedyś wożono delikwentów do izby wytrzeźwień, ale ta została zlikwidowana ...
UsuńEee, kiedyś byłem świadkiem takiej opieki pijanego. Wszystko było dobrze do czasu gdy obiecał płacić z własnej kieszeni, ale gdy przyszła rodzina i kategorycznie wybiła mu to z głowy, bo przecież płaci kasę chorych, wszystko obróciło się o 180 stopni. Jęczał jak zarzynany wieprzek, ale nikogo to nie interesowało.
OdpowiedzUsuńChoć z drugiej strony, nie będę twierdził, że takie sytuacje z pijakami się nie zdarzają. Mój rekord z tego roku – czekałem na decyzję „co dalej” sześć godzin.
Zdarzały się zgony na izbie przyjęć, czyli tam, gdzie pacjentowi powinni pomóc!
UsuńNa pocieszenie - gdy w 2019 r. pojechałam tu do szpitala o własnych siłach, też czekałam na oględziny i rtg kilka godzin. Wtedy pojęłam, że karetki mają pierwszeństwo, a skoro pacjent dał radę wyjść z domu, dojechać samochodem, to znaczy, że nic groźnego się nie dzieje.Ale w końcu mnie zbadano i zamknięto w szpitalu po badaniu i rtg. Ale pomimo trwającej pandemii w 2021 roku miałam dwie operacje okulistyczne- ambulatoryjnie.
OdpowiedzUsuńZgony na izbach przyjęć (w Polsce) to nieomal normalka, nawet przyjazd karetką nie pomoże - sprawdziłam to gdy mężowi przydarzyła się tamponada serca. Zostawili pacjenta i odjechali i gdybym się nie awanturowała to pewnie by cichutkao, grzecznie tam umarł.
Pacjent z karetki, to rozumiem, ale pijak? komu te izby wytrzeźwień przeszkadzały?
UsuńNa wszelki wypadek dobrze mieć przy sobie butelkę wódki, jak już coś się stanie opróżnić flaszkę i problem z czekaniem z głowy…chore to wszystko.
OdpowiedzUsuńMarek z E
Niezły pomysł, jak dla cukrzyka cukier w kostkach...
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńJakiś czas temu byłam na pogotowiu z powodu zapalenia migdałków (nie mojego) i zaobserwowałam identyczną sytuację - przywieziono karetką niemal drętwego ale agresywnego, zionącego alkoholem typa i "obsłużono" bez kolejki:(
Udanego pobytu życzę i pozdrawiam:)
Z tego wynika, że dobrze czasem wypić i awanturować się ;-)
UsuńA ja się lekarzom nie dziwię. Nie wiadomo, co takiemu pijakowi wpadnie do głowy? Poza tym jak się skupić na chorym, obawiając się o bezpieczeństwo innych? Tak jak napisałaś - izba wytrzeźwień z lekarzem stażystą ;)
OdpowiedzUsuńZ różnych punktów widzenia różnie to wygląda, pewnie, ale i tak najgorzej mają pielęgniarki i salowe...
UsuńCzekanie w szpitalu.
OdpowiedzUsuńNiestety to norma, również w Australii.
W zeszłym roku trafiłem do szpitala kilka razy - standard to 6 godzin w zatłoczonej poczekalni. Teraz podobno jest gorzej. Kilka razy telefon pogotowia (000) był zablokowany przez długie godziny.
Jeśli się wezwie pogotowie to o tyle dobrze, że od początku ma się kontakt z fachowymi pielęgniarzami.
W prywatnych szpitalach jest dużo lepiej, ale tam płaci się na wstępie ponad $300 i tego prywatne ubezpieczenie nie refunduje.
Kilka lat temu miałem wypadek - przecięty łuk brwiowy - to bardzo mocno krwawi. W szpitalu opatrzyli i polecili czekać aż pojawi się chirurg - to było 5 godzin, przez ten czas krew się lała więc kilka razy zmienili opatrunek.
A myślałam, że choć u Was jakoś normalniej, a to tylko filmy idealizują rzeczywistość...i jak tu żyć?
UsuńNie bywałem na SORach zbyt często i długo, więc nie wiem jak to u nas jest.
OdpowiedzUsuńByłam raz sama, dwa razy z synem i z mężem, ale to było w bardziej normalnych czasach i karetką, jedynie syn dłużej czekał, bo zawieziony autem...
UsuńZ tymi pijaczkami, to chyba było tak od zawsze. Mają przywileje i już!
OdpowiedzUsuńMoże to też nasza tradycja?
UsuńPolska coraz bardziej zaczyna przypominać Wenezuelę.
OdpowiedzUsuńMiłego wypoczynku.
Wolałabym, by przypominała Eden ;-)
UsuńEchhh... temat dla mnie smutny, bo u mnie teraz prawie wyłącznie- szpitale i lekarze...
OdpowiedzUsuńNo fakt, oby kontakty ze służbą zdrowia zakończyły się pomyślnie!
UsuńMiłego pobytu w górach!- zapomniałabym... :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, kochana:-)
UsuńJeeej, ona nie ma rodziny, że tak się poświęciła dla kogoś obcego? :)
OdpowiedzUsuńczasami to odruch i nie ma czasu na zastanawianie się...
UsuńNie wiedzialam ze tak traktuja pijanego w izbach przyjec w Polsce. Masz racje - chcac byc szybko przyjetym z inna dolegliwoscia nalezy sie skropic alkoholem by dac wrazenie pijanego, hihi.
OdpowiedzUsuńNie mam doswiadczenia z naszymi punktami pogotowia ale w szpitalach sporo czasu sie traci na testy, na ogledziny przez specjaliste.... Ogolnie nie jest zle - gdy mnie dopadl lokiec i wygladal okropnie a spodziewalam sie dostac wizyte na drugi dzien, recepcjonistka znalazla okienko na przyjecie mnie w ciagu dwoch godzin.
Wspanialego pobytu w gorach - kocham gory.
Trzeba mieć czasami szczęście, by trafić na dobrą diagnozę i szybkie leczenie!
UsuńWędrujemy na miarę sił!
Głowa mała w takich przypadkach. Jeśli ktoś tak z poświęceniem pomaga komuś, żeby ta osoba nie ucierpiała, to przy ewentualnych urazach powinna być szybciej przyjęta. Oczywiście to wszystko w teorii i idealnym świecie mogłoby zaistnieć.
OdpowiedzUsuńDzięki za uznanie. Staram się pisać ciekawie i o książkach i o muzyce, którą mam do recenzowania od wydawnictw. Chociaż o muzyce pisze się nieco ciężej.
Pozdrawiam!
https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com
Czasami marzą mi się takie kapsuły do uzdrawiania chorych, jak w filmach SF.
UsuńBoże... nie wiem co powiedzieć... Tutaj takich rzeczy się nie widzi, a gdyby cos takiego miało miejsce to pewnie gazty by pisały, do tego po szpitalach nie chodzimy... ale tak jak mówisz chyba trzeba być naprutym żeby szpital obsłużył nas beż kolejki...
OdpowiedzUsuńCały system jest niedofinansowany, brak personelu, dziwne procedury...nic, tylko modlić się o zdrowie!
UsuńA ja się nie potrafię awanturować, jaka szkoda😕
OdpowiedzUsuńW których górach jesteś? Dobrego wypoczynku😘
W Beskidzie pod Diablakiem:-)
UsuńEch, takie absurdy... Nawet nie wiedziałam, że nie ma izb wytrzeźwień, raz przez okno słyszałam, jak dziewczyna sąsiada straszy jakiegoś znajomego, żeby powinien iść do domu, bo go jeszcze na izbę zabiorą.
OdpowiedzUsuńBratowa pracuje w szpitalu w jednym z miast uważanych za skupisko różnych patologii, na izbę przyjęć też czasami musiała schodzić, to czego ona się tam naoglądała i nasłuchała...
U nas zlikwidowali, jak wiele rzeczy, na które kasy brak!
UsuńJoAsiu, to bardzo smutne, że tak się dzieje, ale takie przerażające są realia dotyczące opieki medycznej :(
OdpowiedzUsuń..życzę Ci Kochana cudownego pobytu w górach ! 💚
- pozdrawiam najserdeczniej i najcieplej, moc pięknych chwil 💚
Na zbrojenia i politykę kasy nie żal, a ludzie umierają z błahych powodów....
Usuńoj tak, niestety mam takie same spostrzeżenia co do kolejności obsługwania ludzi w poczekalni. Sama kiedyś godzinami czekałam na pomoc, ba! Nawet ludzi poznałam wymienialiśmy sie doswiadczeniami.... a nawet kiedyś spotkaliśmy sie przypadkiem na mieście, miłe to spotkanie było.
OdpowiedzUsuńKiedyś tez zawarłam znajomości w szpitalu, ale raczej na oddziale...
UsuńAż sprawdziłam - nasza izba wytrzeźwień jak najbardziej funkcjonuje, doba hotelowa 340 zł 😁 A znana jest w całym kraju z adresu - mieści się mianowicie przy ul. Rozrywka.
OdpowiedzUsuńMoże tu i ówdzie miasto nie miało pieniędzy i zlikwidowało?
Pobyt na izbie zawsze był kosztowny i dobrze!
Usuńzawsze chodzi o kasę, niestety...
Wydłużonej opieki SOR-u doświadczyła Maria na trzeźwo, ponad 12 godzin czekała ze złamanym nadgarstkiem na "zaopatrzenie". Faktycznie jakaś zmiana w podejściu do opilców.
OdpowiedzUsuńPrzez 12 godzin to można nowej choroby się nabawić. Skandal!
Usuń"Szlachetne zdrowie, nikt sie nie dowie jako smakujesz aż sie zepsujesz..." Tak było, jest i będzie a dodatkowo jeszcze nasza fatalnie działająca słuzba zdrowia, że pozwoli nam o tej tej sentencji zapomniec. A przecież każdemu może sie cos przydarzyć w każdej chwili. Strach sie bać...
OdpowiedzUsuńOlga Jawor
Dokładnie, największy strach czy pogotowie przyjedzie na czas i czy pomogą...
UsuńPo prostu pacjentów przywiezionych przez karetki przyjmuje się w pierwszej kolejności /takie procedury/ ...by nie blokować karetki . Zabranego pacjenta czy to pod wpływem alkoholu czy też trzeźwego jak noworodek nie można ot tak sobie porzucić na korytarzu szpitala i odjechać .
OdpowiedzUsuńA , że opilstwo to nasz narodowy sport - to już inna sprawa. To , że trzeźwi pacjenci się irytują, bo uważają się za bardziej godnych i ważniejszych to druga sprawa ... dlatego zapytam: czy upojony alkoholem człowiek przestaje być człowiekiem ?
Przecież wiesz, że nie o to chodzi... do pijanych wystarczyłaby straż miejska, chyba potrafią sprawdzić czy delikwentowi nic nie dolega, ewentualnie dowieźć go do szpitala, a najlepiej do izby wytrzeźwień, tam tez jest fachowa opieka.
UsuńMyślę, że służby medyczne mają tego świadomość ...dlatego jeśli kogoś zabierają do szpitala tzn , że zachodzi taka potrzeba .
UsuńU nas niestety nie ma izby wytrzeźwień, wiec jeśli ktoś zadzwoni, że gdzieś leży pijak, przyjeżdża pogotowie i wiezie do szpitala, nie wiem dlaczego tak...gdy delikwenci piją na ławce, wtedy zjawia się straż miejska, widocznie leżący podpadają pod interwencje pogotowia.
Usuńjotka
Gdy zobaczyłam tytuł tego posta, od razu pomyślałam że trafiony z moimi obserwacjami. Co prawda trochę myśl przewodnia trochę inna , ale koniec końców - trza się upić , bo... ostatnio zauważyłam że od 6 lat , kiedy to Bogdan kupował ostatni raz piwo i jakiś alkohol, ceny się nie zmieniły a wręcz spadły nieco. Czyli z jedzenia przestawiamy się na produkty płynne :)
OdpowiedzUsuńNo popatrz, nie zwróciłam uwagi, ale chyba tak jest, więc zamiast kiełbasy kupujmy winko!
UsuńZawsze przykro mi słuchać lub czytać na temat opieki zdrowotnej w naszym kraju, choć sama wiem jak jest i... różowo nie jest. Przykro mi z tego powodu, że jestem małą cząstką tego chorego "systemu" - niestety. Pozdrawiam :))
OdpowiedzUsuńUlu, podobnie ja mogę powiedzieć, że jestem częścią nie najlepszego systemu oświaty.
UsuńRobić swoje jak najlepiej to i tak dużo:-)
Czyli coś w tym jest, że w Polsce mówi się, że prędzej człowiek umrze niż się do lekarza dostanie. Można się jeszcze upić to też przyjmą poza kolejnością i ta opcja wydaje się przyjemniejsza i mniej smutna w skutkach 😄
OdpowiedzUsuńNie wystarczy, trzeba udawać pijaną w sztok i leżeć na ulicy...
UsuńTo też wydaje się łatwe, zwłaszcza leżenie 🙂
UsuńChyba, że pada deszcz;-)
UsuńNo wiadomo, pójdziesz to znaczy, że jesteś zdrowy i możesz czekać na tym niewygodnym krzesełku sto lat, a nawet nikt na ciebie nie spojrzy, a z karetki muszą się zająć, bo zagrożenie życia, inaczej dyspozytor by nie wysłał zespołu ratownictwa medycznego. Ten system jest chory i to bardzo poważnie.
OdpowiedzUsuńKiedyś podawano przykład człowieka, który umarł pod szpitalem, bo personelowi nie wolno było do niego wyjść, a wolnej karetki brakowało!
UsuńBardzo smutna ta nasza polska szpitalna rzeczywistość...
OdpowiedzUsuńczęsto tragiczna w skutkach!
UsuńTeż słyszałam, że do szpitala, to najlepiej karetką...
OdpowiedzUsuńoch, najlepiej to chyba nie chorować...
Usuń