Mieliśmy jechać do Torunia, ale w tym dniu na lotnisku odbywał się festyn dla mieszkańców miasta, a że lotnisko po drodze, to wyjechać z miasta było trudno. Zawróciliśmy więc rumaki i decyzja padła, by odwiedzić Pałuki. a jak Pałuki, to Lubostroń i Żnin. Tam zawsze cos się dzieje.
W galerii parkowej w Lubostroniu wystawa prac Ilony Gawrońskiej z Inowrocławia, zdjęcia marnej jakości, bo zrobione przez szybę , nie można było wejść do środka, a szkoda...
Po nacieszeniu oczu malarstwem i fotografią spotkanie z naturą. Leniwa rzeka, urokliwy zakątek, ale widać obecność człowieka na każdym kroku, a kawałek dalej przygotowano stanowiska na niedzielny konkurs dla wędkarzy.
Widać, że nie tylko my podróżujemy. Bobry wybrały solidne drzewo w pobliżu nurtu rzeki, ciekawe kiedy się położy jak most , bardziej solidny, niż ludzka kładka?
Będąc w Lubostroniu nie można nie zajrzeć do pałacu, wprawdzie byliśmy tam wiele razy, ale zawsze jakaś ciekawostka rzuci się w oczy.
Piwnice pod pałacem są rozległe i tajemnicze, mają kilka poziomów, kiedyś drążono podobno przejście podziemne od pałacu do zabudowań gospodarczych, ale natrafiono na litą skałę i projekt zarzucono.
Na wyższym poziomie piwnic prywatna kaplica właścicieli Skórzewskich...
kredens na srebra i porcelanę...
oraz łazienka, dodana dużo później, bo na początku w XX wieku
Zachwycają nie tylko ściany i meble, równie piękne bywają sufity i podłogi...
a te dwa piece to tylko część kolekcji, w każdym pomieszczeniu ciekawe okazy sztuki zduńskiej.Posileni kawą i lodami w pałacowej restauracji, ruszyliśmy do Żnina, bo dzień był jeszcze młody, a tam na rynku biegi przełajowe w kilku kategoriach wiekowych i na różnych dystansach. Pokibicowaliśmy najwytrwalszym w biegu na 10 km i ruszyliśmy na poszukiwanie ciekawostek.
Ślady kolejki wąskotorowej, która kursuje ze Żnina do Wenecji i Biskupina oraz niezbyt udany posąg Chopina w parku przy jeziorze, gdyby nie nuty na postumencie, trudno zgadnąć czy to kompozytor czy Kopernik.
Za to kawałek dalej zachwyt całkowity - nowo pobudowana marina, z molami, nowoczesną siedzibą Centrum Sportów Wodnych, kawiarniami pod chmurką i trasami spacerowymi wokół Jeziora Żnińskiego. Można wynająć domki i wypożyczyć sprzęt pływający.
Za to kawałek dalej zachwyt całkowity - nowo pobudowana marina, z molami, nowoczesną siedzibą Centrum Sportów Wodnych, kawiarniami pod chmurką i trasami spacerowymi wokół Jeziora Żnińskiego. Można wynająć domki i wypożyczyć sprzęt pływający.
Ciekawe, jak wyglądałyby dziś niektóre miejscowości bez wsparcia funduszy europejskich?
Wokół jeziora zadomowiły się dzikie gęsi, które prowadzają teraz swoje młode. Widok uroczy , ale ptaków są takie ilości, że ich odchody utrudniają spacerowanie, nie mówiąc o letnim plażowaniu, za to trawy nie trzeba kosić!
Jest marina, są i łodzie wszelkiego kalibru, a mola szerokie i daleko sięgające w głąb jeziora.
Tak nas to wszystko wakacyjnie nastroiło, że zjedliśmy kolejne lody z lokalnej manufaktury i powiem Wam, że ambrozja!
W niedzielę odwiedziliśmy Kórnik i Rogalin, a we wtorek Toruń, ale to już zostawiam do opisu na inną okazję...
Cudowne te Twoje relacje z wędrówek po bliskich okolicach.
OdpowiedzUsuńDziękuje za uznanie, bardzo to miłe:-)
UsuńDobrze, że zwiedzasz. I dobrze, że opowiadasz :)
OdpowiedzUsuńCzyli 3 korzyści w jednej, bo i dla mnie przyjemność:-)
UsuńUrokliwe miejsca i w środku pałacu i na zewnątrz 🙂 Jak zawsze jest sporo do zobaczenia i nie raz nie sposób wszystkiego ogarnąć, szczególnie jeśli człowiek się czymś bardziej interesuje 😉 Ale te dawne piece, to normalnie istna sztuka, zawsze mi się podobały te bogate zdobienia i kafle. Ponoć niektórzy do tego wracają i obecnie zduni mają terminy prac zarezerwowane na lata 😄
OdpowiedzUsuńMam gdzieś zdjęcia pieców z różnych pałaców, muszę poszukać!
UsuńMialas nastepna interesujaca wycieczke.
OdpowiedzUsuńMnie nie odpowiada nowoczesny "artyzm" i fotografika, gdy u nas sa tego typu wystawy wogole na nie nie zagladam.
Natomiast stara architektura i pokazane wnetrza bardzo mi sie podobaja.
Mają klimat, a poza tym wyobrażamy sobie ówczesnych mieszkańców, ich styl życia itd.
Usuńkolejna aktywna sobota za Tobą . Super. Dzięki temu pośrednio i my coś z tego mamy . :) Dzięki :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mogę pokazać trochę swoich stron...
UsuńWspaniała wycieczka, łazienka mnie zauroczyła i ten duży piec tylko chcąc mieć w mieszkaniu takie coś to chyba by mi został malutki pokój i kuchnia.Bobry to ciekawe stworzenia.Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńPiece podziwiam, ale palić w nich i popiół wynosić nie chciałabym...
UsuńWychodzi na to, ze Wy non-stop jestescie w ruchu:) Chyba w domu nie mieszkacie? Albo od czasu do czasu pomieszkujecie Tak na emeryturze tez chcialabym zyc:)
OdpowiedzUsuńNatomiast jak wygladalyby te male miejscwosci gdyby nie Unia? Szare, bure, ponure bez turystycznych atrakcji:)
Staramy się w każdy weekend gdzieś wyskoczyć, choćby blisko, w domu nasiedzimy się jesienią i zimą...mąż jeszcze pracuje, więc tylko w weekendy lub w jego wolne dni.
UsuńBBM: Trochę nietypowo to drzewo nadgryzione przez bobry. Widywałam takie obgryzanie dookoła… A wycieczka jak zawsze ciekawa.
OdpowiedzUsuńNie znam się na zwyczajach bobrów, ale obgryzają dokładnie :-)
Usuńzwłaszcza te prace na początku ciekawe... a bobry... pomyśleć, że kiedyś były tylko trzy żeremia, trzy rodziny na całą Polskę...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
Żubry tez prawie wytłukli, ale na szczęście stada się odrodziły!
UsuńW Kórniku i Rogalinie byłam w czasie ostatnich wakacji. Znowu blisko...
OdpowiedzUsuńJakieś 100 km ode mnie, ale prawdopodobieństwo spotkania spore:-)
UsuńPodobają mi się prace tej artystki. Zamek? Pałac ma fajne wnętrza i widać- zadbany. Tej bliskości Kórnika to Ci zazdroszczę- no wiesz, drzewa, krzewy, kwiaty.... itp.
OdpowiedzUsuńArboretum ciekawe i bogate, ale wstęp nie jest tani, a do zamku w Kórniku wstęp płacisz oddzielnie, kiedyś wchodziło się na jeden bilet.
UsuńMój dziadek ze strony mego ojca urodził się w Żninie, potem do szkół chadzał w Poznaniu i w końcu wylądował na studiach w Wiedniu. I co roku jeździł do Żnina, bo tam nadal mieszkała jedna z jego sióstr. Zawsze mi opowiadał, że Żnin ma piękne okolice, ale babcia, która nie przepadała za rodziną swego męża nigdy tam nie jeździła i mnie nie pozwalała tam jechać. No cóż- umrę nie poznawszy Żnina. A polskim pomnikom wyraźnie brakuje ręki Michała Anioła. Serdeczności;)
OdpowiedzUsuńPamiętam, pisałaś o tym kiedyś i szkoda, że nie udało Ci się zobaczyć stron rodzinnych dziadka...
UsuńNiektóre pomniki to wstyd po prostu:-(
Witaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńCzasem warto postawić na spontaniczność:)
Bardzo interesujące te prace pani I. Gawrońskiej, a na takie bobrze przekąski często natykam się podczas wędrówek:)
Pozdrawiam:)
Tam czasami spotykamy tez czaple, taki spokojny zakątek...
UsuńUprzejmie proszę o wydobycie mnie ze spamu :-)
OdpowiedzUsuńAleż nie ma sprawy, zawsze sprawdzam spam!
UsuńŁazienka fajna, Toruń mile wspominam chętnie znów odwiedzę
OdpowiedzUsuńTrafiliśmy na mnóstwo wycieczek szkolnych, ale taki to wycieczkowy czas:-)
UsuńZachwyciły mnie te dwa piece. To istne dzieła sztuki a do tego na pewno świetnie grzały. I te kredensy na srebra. Cudne!:-))
OdpowiedzUsuńW każdym razie, służba miała się co uwijać przy tych wszystkich piecach!
UsuńMnie też piece "rzuciły się w oczy", na jeden fragment kredensu ja bym się chętnie rzuciła 🙂 Dziękuję za wycieczkę, która i pożyteczna, i miła, i oczy ucieszyła 🙂🌺
OdpowiedzUsuńPiece to istotna ozdoba pałacu i w dodatku każdy w innym stylu!
UsuńBuziaki, Aniu:-)
Musimy zabrać dzieci do Lubostronia. Tam nas jeszcze nie było :)
OdpowiedzUsuńJak Lubostroń, to i Pakość, a tam kalwaria godna uwagi!
UsuńJutro będę już na Pałukach:)))
OdpowiedzUsuńW Pakości miałam kiedyś rodzinę i jeździłam z babcią na odpusty:-)
UsuńJak to nie można wejść na wystawę? O_o
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ten pałac.
Iście wakacyjna wyprawa. :)
Najbardziej chyba czekam na Toruń. Lubię to miasto. :)
Bo to wystawa w wielkiej szklarni, może gdyby zapytać, to ktoś by otworzył, ale nie chciało nam się szukać, obejrzeliśmy przez szyby...
UsuńSporo tego zwiedzania i oglądania, ale miejsca fajne :)
OdpowiedzUsuńSporo, a i tak nie wyczerpaliśmy możliwości...
UsuńBardzo ciekawa wystawa, interesujące malarstwo.
OdpowiedzUsuńW Biskupinie byłam dwa razy, ale wszystkie zdjęcia mi zaginęły; dobrze, że pamiętam co nieco :)
W Biskupinie tez sporo się przez lata zmieniło...
UsuńWspaniale opisujesz swoje przygody. Z przyjemnością tu wracam. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDziękuję i zapraszam nieustająco:-)
UsuńNo to i dusza i ciało w pełnym zadowoleniu...
OdpowiedzUsuńJak najbardziej, po całości!
UsuńTyle razy byłam w Lubostroniu, a do piwnic jeszcze nie zajrzałam...
OdpowiedzUsuńZajrzyj koniecznie, warto!
Usuńpogoda sprzyja wycieczkom. jeśli do tego są chęci i możliwości - to tylko korzystać. szerokiej drogi i mnóstwa pomysłów na następne dni.
OdpowiedzUsuńOtóż to, życie jest za krótkie, by siedzieć w domu!
UsuńNie miałem okazji być w tych okolicach, a robią wrażenie na mnie. :)
OdpowiedzUsuńTeraz ciężarówką przez RPA się przedzierał. Jeszcze mam parę odcinków nagranych do obejrzenia.
:) Mam nadzieję, że będzie okazja do odwiedzenia ciekawych miejsc przeze mnie w przyszłości.
Pozdrawiam!
https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com/
Marzenia zamieniaj w plany, a plany czasem udaje się zrealizować!
UsuńWidzę, że nie próżnujesz 🙂. Miejsca i ciekawostki różnorakie, cieszę się, że emerytura hojnie Cię obdarza szerokim wachlarzem możliwości. Przyroda zdecydowanie bardziej mi się podoba niż malarstwo pani Gawrońskiej a te lody z manufaktury to już w ogóle faworyci odcinka 🙂
OdpowiedzUsuńBardziej podobały mi się konie, niż portrety:-)
UsuńStaram się korzystać, póki zdrowie dopisuje!
Piękne są takie wędrówki... I zostają w pamięci na długo.
OdpowiedzUsuńStokrotka
Oj tak, zwłaszcza jeśli miejsca ciekawe i towarzystwo znakomite:-)
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńObraz nastroił mnie bardzo optymistycznie, pomyślałam sobie, że pozory mogą mylić, a sztywny uniform nie musi przeszkadzać swobodzie myśli:)
Piękny bukiet. To tak miło przekonać się, że dziecko pamięta także o Dniu Matki:)
Pozdrawiam:)