Maks to przesympatyczny i spokojny pies. Obiecałam zaopiekować się nim w razie potrzeby, bo to pies po przejściach i nie lubi długo zostawać sam.
Potrzebuje pieszczot i uwagi, szuka towarzystwa człowieka, nie jest absorbujący i miło z nim spacerować.
Przybył do nas z własnym kocykiem i od razu zajął miejsce na kanapie:-)
Sporo czasu spędził też na moich kolanach, ciekawie zerkał, co też robię w danej chwili...
O pieszczoty upominał się także u męża - zostaw myszkę i pogłaszcz mnie trochę:-)
Zrobiliśmy sobie selfie, a co! a wszystkie fotki wędrowały do właścicielki Maksa, by ją uspokoić...
Wieczorem Maks poczuł zew nocy i bardzo dobrze wiedział, gdzie jest nasza sypialnia, wygodnie i ciepło:-)
Dzień z Maksem pewnie jeszcze się powtórzy i nie mam nic przeciwko.
Dziś ma być wiosennie, więc szykujemy się na wycieczkę.
Wspaniałego weekendu Wam życzę!
Ja lubię być ciocią dla znajomych piesów. Moja najukochańsza podopieczna niestety już poszła za tęczowy most:(
OdpowiedzUsuńMaks też już niemłody...
UsuńMoja Tola nie była stara
UsuńAle zachorowała na raka
Cały czas po niej płaczę choć jej państwo mają już nową sunie i ona jest cudowna i już z nami mieszkała.
No niestety, choroby nękają też nasze psy i koty...
UsuńSłodki piesek, ale zbyt absorbujący, dlatego nie mam psa. ;P
OdpowiedzUsuńJa miałam dwa, trzeciego na stałe już nie wezmę...
Usuńtakie Maksie faktycznie potrafią wiele wprowadzić wesołego, luzującego i twórczego do domu...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
Skradł nasze serca:-)
UsuńOoo jak super się razem prezentujecie! Widać po piesku, że mu u Was dobrze było.
OdpowiedzUsuńAle mało jadł, jak to w obcym domu...
UsuńSympatyczny psiurek, kolorystycznie to najcudniej się komponuje z tą kolorową kołderką w kratkę, pod taką kołdrą to pewnie tylko kolorowe sny :)
OdpowiedzUsuńJak mieliśmy psy, to miały ten luksus, że w domu zawsze ktoś był, nie musiały więc ani zostawać same, czy wędrować do zaprzyjaźnionej osoby. Morus tylko raz powędrował na chałupki, w dniu pogrzebu mojego taty, odszedł za tęczowy most pół roku później.
Psy po przejściach szczególnie nie lubią zostawać same, czasami wiec trzeba pomóc:-)
UsuńZ tęsknoty psiaki nie jadają, wyją, czasem odchodzą za swoimi właścicielami.
Sama nie posiadam psa, ale moje Dzieci- owszem. Odwiedzają nas.
OdpowiedzUsuńA Zięć na co dzień, zajmuje się nimi profesjonalnie -szczegóły na blogu.
Pozdrawiam:)
O nie wiedziałam:-)
UsuńJa miałam różne zwierzaki, teraz nie mam żadnego, wiele radości daje mi wnuk.
Fajnie tak zostać z czyimś psem, nie jest to zobowiązujące tak, jak własny. A jeśli jest wychowany i miły, to już w ogóle. :) Chociaż ja pod to zostawanie cały dzień ustawiam, jakby to było dziecko - nieswojego psa samego u mnie w domu nie zostawię, więc wyjście do sklepu odpada, tak samo sprzątanie lepiej przełożyć na potem. A że spał, to i pranie pościeli było po nim, i trochę rytm dobowy przesunęłam pod niego, bo on wcześniej chodzi spać i wcześniej jest gotowy do wstawania. ;)
OdpowiedzUsuńKiedy koleżanka pierwszy raz zostawiła swojego u rodziców, też co chwilę dostawała zdjęcia. :)
Ja tez wysyłałam fotki właścicielce, by była spokojniejsza:-)
UsuńPieknie zajmujesz się pieskiem, ja lubię pieski ale z daleka, boję się ich ,jedynie od syna jeszcze jakoś, pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńMaksa nie można nie lubić!
UsuńTo nie znaczy że nie lubię, panicznie się boję.
UsuńRozumiem, niektórzy tak odczuwają, czasem na skutek zdarzeń z dzieciństwa.
UsuńŚliczna psinka. Super, że ma się u Was tak dobrze. Wtedy pewnie mniej tęskni :).
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że mniej...następnym razem będzie w ogóle lepiej:-)
UsuńTrochę zmiany w życiu codziennym jest pożądane. A zwierzaki ostatnio dostarczają więcej ciepła niż nasza rasa.
OdpowiedzUsuńMarek z E
O tak, odmiana zdecydowanie potrzebna:-)
UsuńBBM: Bardzo sympatyczny psiak i widać, że mu u Was dobrze.
OdpowiedzUsuńSpokojny, cichy i potrzebuje głasków:-)
UsuńMój brat też ma psinkę po przejściach, Dośkę, jest przekochana. Bardzo ładne selfie Wam wyszło. Psy są wspaniałe, naprawdę, mogłabym mieć jeszcze ze dwa. :) U mnie dziś było 18 'C. Wyszłam z pracy i nie chciało mi się wierzyć, że jest tak cieplutko. Pozdrawiam Ciebie i Maksa.
OdpowiedzUsuńDziękujemy:-)
UsuńDziś byliśmy na długiej wycieczce , było ciepło i przyjemnie, wróciliśmy zrelaksowani!
Przyjechała Jowita ze swoim kotem i mamy w domu zwierzyniec. Gdybym miała jeszcze większy dom, to bym miała całą zgraję kotów i shih tzu. Zwierzęta dają nam tak wiele, że jest to absolutnie bezcenne. Dobrego!
UsuńMoja bratanica ma w domu kota i psa, żyją ze sobą w zgodzie:-)
UsuńAle słodziak :) widać, że mordka siwa i piesek swoje lata ma. Ale typowy kanapowiec i pies domowy :)
OdpowiedzUsuńO tak, prawdziwy pieszczoch!
UsuńPasuje do Was taki Maksiu jak ulał. Nie myśleliście o tym, żeby dać dom jakiemuś porzuconemu kudłaczowi? Miałby z Wami super życie, kursując między wycieczkami, spacerami, sofą i laptopem ( i jak znam psy również lodówką ). Pisząc te kilka słów co i rusz przewijam stronę do Waszego selfie, minka Maksia bezcenna. A i Ty widać, że zadowolona.
OdpowiedzUsuńNa razie poprzestaniemy na pomocy znajomym psiakom, nie wszędzie można podróżować z psem...zresztą miałam już dwa psy i inne zwierzaki:-)
UsuńTaki pies to przyjemność. Coś widzę że chyba blogi lubi czytać, swój pies!
OdpowiedzUsuńLubi po prostu być blisko człowieka, najlepiej na kolanach:-)
UsuńMiło Cię zobaczyć i poczytać taki ciepły, psinkowy wpis:) Mój syn bardzo chciałby mieć psa, ale jednak zostaniemy przy rybkach i później chomiku. Łatwiej o swobodę i mniej się człowiek przywiązuje do takiego stworka. Dzisiejszy ciepły dzień dał przedsmak wiośnie już się nie mogę jej doczekac!
OdpowiedzUsuńPies to odpowiedzialność na długie lata, a gdy dzieje mu się krzywda, to cała rodzina przeżywa ...
UsuńDobrze Cię widzieć, pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńPies fajny:).
Serdeczności, Klarko:-)
UsuńMogłabyś wyłowić mój komentarz ze spamu bo wpadł tam kiedy komentowałam chwilę temu? Dziękuję.
OdpowiedzUsuńZawsze sprawdzam spam, więc nie ma problemu:-)
UsuńSama psa nigdy nie miałam, ale teściowa dwa i często do nas trafiały "na chwilę". Nie polubiliśmy się. Tobiś był głupi jak but, a Agata rozpuszczona jak pański bicz. W sumie chodziło zawsze o to, gdzie pies ma spać i leżeć. I człowiek i zwierzak ma swoje miejsce. I tu zdania nie zmienię.
OdpowiedzUsuńIdąc do teściowej zawsze ubierałam dżinsy, bo do nich najmniej przyczepiały się kłaki.
Psy czasami przejmują zwyczaje i charakter swych właścicieli, ja też nie wszystkie psy lubię ;-)
UsuńWłaściciele psów i kotów wiedza sporo o kłakach, to prawda...
Dobrzy ludzie z was :) I pies to czuje. Mnie pieski nie przeszkadzają, ale Mój nie wyobraża sobie, że pies miałby u nas spać. No i przez to, niestety mój wnuk do nas nie przyjedzie na pare dni, bo nie zostawi swojego pieska samego (a rodzice wyjeżdżają). trudno. Piesek spokojny, cichy, ale się ślini. taka rasa. Spałby zapewne ze swoim panem (i tego Mój w żadnym razie nie potrafiłby zaakceptować). Już i tak się "poświęca", gdy całą rodziną przyjeżdżają do nas na cały dzień, z psem.
OdpowiedzUsuńMiło Cię widzieć Joasiu :) Piękny portret podwójny, piesek bardzo sympatyczny :)
Haniu, u mnie podobnie, ale to chyba dlatego, że na osiedlu mamy tyle i tak różne psy, ze trudno mężowi byłoby zaakceptować u nas psa na stałe, choć nigdy nie mów nigdy. Mój teść był przeciwny psom, a na emeryturze, druga żona przekonała go do psa i chodził nawet na spacery...
UsuńBardzo sympatyczne wydarzenie.
OdpowiedzUsuńJa nie mam żadnych psich doświadczeń, poza tym, że przez kilka lat mieszkałem z Matką w małym domku na terenie większej prywatnej posesji, której właściciel trzymał psa na łańcuchu i od czasu do czasu drażnił do w okrutny sposów - "żeby pies był ostry" - ohyda.
Gdy wyjeżdżałam do rodziny na wieś, to strasznie żal mi było łańcuchowych psów, często zdziczałe, bywały niebezpieczne dla dzieci...
UsuńNo i pieseczek Maks zostal glownym bohaterem Twojego wpisu...
OdpowiedzUsuńSzczesciarz z niego :-)
Stokrotka
Ma szczęście, że z lasu trafił do dobrej rodziny:-)
UsuńTo musiał być cudowny dzień :) Nie wyobrażam sobie, żeby w moim domu nie było czworonoga. Jestem właścicielką psa - westa, ale jak już tylko przeprowadzimy się na swoje to chciałabym dać dom drugiemu psiakowi. Super, że poświęciliście swój czas z mężem, dlatego cudownego pieska jakim jest Maks :) Widać, że pieszczoty bardzo mu się podobały i czuł się u Was naprawdę dobrze. Piękne selfie!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko.
Dzień z Maksem był dobrą odmianą i szykuje się jeszcze jeden:-)
UsuńSzesnaście i pół roku żyłam z piesem pod jednym dachem - dla mnie to najcudowniejsze stworzenie pod Słońcem- wzięłam psa dopiero wtedy, gdy wiedziałam, że będę stale w domu i pies nie będzie sam w nim siedział. Raz tylko gdy jechaliśmy na ślub córki przez 3 dni mieszkała u nas moja przyjaciółka a ja z Niemiec telefonowałam do psa. Ale we wszystkie inne podróże po Europie pies jeździł z nami. Odszedł za TM w 2010 r a ja nadal za nim tęsknię.
OdpowiedzUsuńanabell
Zwierzęta w domu organizują nam życie, więc dziwię się jeśli ktoś bierze psa do domu , a potem zostawia na całe dnie samego... to nie mebel, ani zabawka.
UsuńPrzeszczęśliwy Lucky buszował wczoraj na Wrzosowisku...Dzisiaj odsypia...;o)
OdpowiedzUsuńPięknie się prezentujecie na "słodkiej foci"...;o)
Staruszkowie musza odpoczywać, Maks po spacerku tez długo regeneruje siły, ale na spacerze jest jak iskra!
UsuńZwierzęta zawsze przynoszą życiu wartość dodaną. Cudny pieseł!
OdpowiedzUsuńTo prawda, nawet te najmniejsze:-)
UsuńMoja Mima je i śpi, przez zimę tyje, latem troszkę gubi wagę. Jestem psiarą, razem z mężem, zawsze mieliśmy 2 psy, teraz kiedy odszedł Amik z bidula, została tylko Mima. Nie zamykamy się na psa, kiedy ona odejdzie, weźmiemy następnego, bo bez psa smutno.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Maria z PP.
Ja mieszkam w bloku na trzecim piętrze, terenów do biegania z psem coraz mniej, to dla psa nie za bardzo miejscówka...
UsuńNajbardziej podoba mi się selfi z Maksem! Widać, że świetny towarzysz z chłopaka 😀
OdpowiedzUsuńO tak, spokojny, przymilny, sama radość:-)
UsuńCudnie! Piękny Maksio i jego Ciocia również. Musi się u Was czuć bardzo dobrze. To fantastyczne!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, bo niebawem znowu zawita:-)
UsuńJesteście kochani i pomocni.
OdpowiedzUsuńMaks dobrze trafił i wyczuł "swoich" ludzi.
Trzeba sobie pomagać, a pomoc ma różne oblicza:-)
UsuńUroczy psiak z tego Maksa :D Fajnie, że zaopiekowaliście się nim :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i dziękuję bardzo za odwiedziny na moim blogu ♥
Zawsze zaglądam do Ciebie:-)
UsuńPieski są słodkie. Bardzo je lubię. Mamy naszą Colunię i zaskakuje nas swoją bystrością oraz komunikacją. Stała się takim pieściochem i jak się da to tylko: głaszcz mnie i baw się ze mną.
OdpowiedzUsuńMaksiu bardzo to bardzo ładny i słodki piesek. Piękne zdjęcia wyszły.
Nikt się tak nie cieszy na nasz powrót do domu, jak nasze zwierzaki:-)
UsuńJest takie powiedzenie Jotk, że :" Temu człowiekowi nawet psa nie zostawiłbym pod opiekę."
OdpowiedzUsuńNo ale Wam.... JAK NAJBARDZIEJ!
Toż on miał u Was jak u pana Boga za piecem.
Ja mojej Lunie ograniczam wskakiwanie na kanapę, a tu proszę obcy ludzie zajeli się czyimś psem po królewski.
Buziaki.
Jak gościna, to z wszelkimi wygodami, zresztą moje psy tez właziły mi do łózka:-)
UsuńDobrze mieć fajny dom!
OdpowiedzUsuńZwłaszcza, gdy pierwsi właściciele nie zdali egzaminu...
UsuńPiękny gest opiekuńczy. Brawo!
OdpowiedzUsuńTrzeba sobie pomagać :-)
UsuńPrzytulałabym i głaskała do upojenia :) Zazdroszczę ci, że masz takiego gościa czasem.
OdpowiedzUsuńDziś znów przybył i zaczepia męża, by go głaskał bez przerwy:-)
UsuńAle sympatyczny gość! My z kolei teraz gościliśmy u szwagra i jego uroczej labradorki. Mam nadzieję, że szybko to oni zawitają u nas z rewizytą :)
OdpowiedzUsuńLabradory to podobno bardzo wdzięczne psy i lubią dzieci:-)
UsuńSzkoda, że człowiek tak nie potrafi przywiązać się i okazywać radości jak te pieski
OdpowiedzUsuńMałe dzieci potrafią:-)
UsuńPrzesympatyczny też pies Maks. Przebywanie z nim może poprawić nastrój. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPoprawia i zmusza do aktywności:-)
UsuńDo twarzy Ci z Maksiem :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie leży sobie koło mnie po spacerku:-)
UsuńCudny ten Max i wcale się nie dziwię, że się nim chętnie zaopiekowaliście.
OdpowiedzUsuńMam to szczęście, że mam cudowną sąsiadkę piętro niżej.
Kiedy czasem chcę wyjechać na 2-3 dni, powierzam jej z pełnym spokojem Mozarta, bywa u niej, wie co i jak, i kot jest po jej opiece spokojny, normalny i wyważony. :)
O, to dla Ciebie fajny układ, no i dla kota także, a czasami bywają różne sytuacje...
UsuńUroczy piesek i wspólne zdjęcie. Trzeba sobie pomagać w miarę możliwości.
OdpowiedzUsuńOtóż to, tym bardziej, że samemu tez można liczyć na pomoc:-)
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńI to się nazywa obopólna korzyść:)
Fajnie że Wy czujecie się dobrze w towarzystwie psiułka, a on w Waszym.
Was pozdrawiam, a Maksowi-pieszczochowi przesyłam głaski:)
Dziękujemy, właśnie wróciliśmy z drugiego spaceru zmoknięci strasznie!
UsuńMyślałam, że już pisałam o cudnym Maksiu, ale mi się chyba tylko wydawało. Dobrze, że znalazł kochającą rodzinę 💗
OdpowiedzUsuńW spamie nic nie było...wczoraj wieczorem wrócił do właścicielki:-)
UsuńSłitaśne macie to selfie :) Pies wie gdzie się położyć. Moje ogony też wiedzą.
OdpowiedzUsuńA pewnie, a w łóżku najwygodniej!
UsuńAsiu to fajnie, że potrafisz zadbać o Maksia i sprawić, że czuje się jak w domu. Wygląda na to, że towarzystwo tego przesympatycznego psa przynosi wiele radości i ciepłych chwil. To miłe, że możesz mu zapewnić miłość i uwagę, których tak bardzo potrzebuje :) ja jestem bardzo wrażliwa na psiakiem bo sama mam małą sunie :)
OdpowiedzUsuńMaks jest kochany, nie sposób go nie polubić:-)
UsuńJaki słodziak!
OdpowiedzUsuńNo naprawdę, nic tylko przytulać;-)
Usuń