Strony

poniedziałek, 5 sierpnia 2024

Kawa w Biskupinie

 Jakoś nigdy nie polubiłam kawy zbożowej, no może za wyjątkiem Inki, ale nie wiem czy to taka zwykła zbożówka, bo kawa jaką pamiętam z dzieciństwa, miała nieciekawy smak.

Moja babcia i  teściowa parzyły w dzbankach kawę zbożową, w upały podobno zimna kawa najlepiej gasiła pragnienie.

Ale próbowałam niedawno kawy z jęczmienia palonego, wytwarzanej tradycyjną metodą,  za pomocą specjalnych przyrządów i powiem Wam - wspaniała kawa. Gdybym nie wiedziała, że z jęczmienia, powiedziałabym, że to normalna łagodna kawa.

Skąd ta kawa zbożowa? W Biskupinie trafiliśmy na prezentację regionalizmów i warsztaty związane z Pałukami , a do skosztowania napoju zachęcał stary kredens i przemiła para w dawnych wiejskich strojach.


Urządzenia i przepis do produkcji pysznej kawy z jęczmienia odkrył na babcinym strychu pan Grzegorz Kosowski i metodą prób i błędów opracował autorską metodę parzenia owej kawy, za co otrzymał nagrodę Grand Prix w konkursie "Smaki na lato 2023"


Urządzenia do produkcji kawy jęczmiennej - piecyk do palenia ziaren jęczmienia oraz młynek do kawy.


Palone ziarna należy dwa razy przepuścić przez młynek, by były dostatecznie drobne i by wydobyć ich smak.
Jedynym zmartwieniem pana Grzegorza jest brak następców w kontynuowaniu pasji przywracania dawnych smaków teraz i w przyszłości. Młodzi nie garną się do pracochłonnych zajęć.
Przeszkodą może być też brak urządzeń. Te w posiadaniu pana Grzegorza, to jedyne sprawne, drugi egzemplarz posiada muzeum, ale nie nie jest używany... 


A co jeszcze ciekawego w Biskupinie? Za każdym pobytem coś nowego, a to nowa wystawa czasowa, a to zasłyszane w jakiejś chacie ciekawostki, a to nowe smaki czy obserwacje.


Zawsze warto zajrzeć , poczuć zapach drewna i słomianej strzechy, zamyślić się nad skromnym i prostym życiem ówczesnych ludzi. Można było wziąć udział w warsztatach lepienia z gliny, wycinanek z papieru, kupić miód, wina regionalne, chleby czy zjeść dobry obiad.


Uliczki, mury, palisady - niezła gratka do fotograficznego oka...


Na górnym zdjęciu uprawy w skansenie - dawne zboża i rośliny strączkowe.
Na dolnym widoczne święte źródełko, którego woda wybija spod mulistego dna sadzawki.
Dla dociekliwych podaję link do ciekawego artykułu o tym źródle TUTAJ


W chacie mincerza miła pani opowiadała o znaczeniu awersów i rewersów dawnych monet, odkrywanych a trakcie kolejnych wykopalisk. Chętne osoby mogły wybić za opłatą pamiątkowe monety: rzymskie, celtyckie lub średniowieczne.

W biskupińskim muzeum nowa wystawa w 90-tą rocznicę rozpoczęcia wykopalisk, a dla wszystkich chętnych, zaproszenie na festyn archeologiczny we wrześniu :-)


Na zdjęciu poniżej niezwykła mapa - w okresie prowadzenia badań na terenie dzisiejszego skansenu, nie było ani dronów, ani specjalistycznej aparatury do zabezpieczania poszczególnych stanowisk. 
Archeolodzy ręcznie, z benedyktyńską cierpliwością przenosili na papier wszystkie szczegóły odkrywanych detali, ich położenie względem siebie , z zachowaniem proporcji i stanu zniszczenia.


Pozdrawiam Was serdecznie, pakując powoli walizki przed kolejnym wyjazdem :-)


78 komentarzy:

  1. Gotowałam kiedyś zbożówkę, doprawiałam itd., smakowała mi. Ale nie mogę pić nawet Inki, bo negatywnie na mnie wpływa. Gastrycznie negatywnie.

    Kredens z czasów mojej babci, stroje państwa chyba jednak przedstawiają czasy znacznie starsze.

    Myślałam żeby kiedyś wrócić do Biskupina. Byłam tam z podstawówką, mało pamiętam. Jest taki wiek w życiu człowieka, gdzie turystyka nie ma zupełnie sensu, bo i tak niczego nie zapamiętuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poza tym, w wieku nastoletnim na inne rzeczy zwraca się uwagę, co obserwowałam w czasie licznych szkolnych wycieczek :-)

      Usuń
    2. Na zupełnie inne. Pamiętam tylko to, co nie było związane z tym historycznym miejscem. ;)

      Usuń
    3. Dzieciaki w Malborku biegały głównie za pamiątkami i lodami, a i toalety ważna rzecz :-)

      Usuń
  2. Kawe zbożową pamiętam ze szkoły , piłam ale nie przepadałam za tym. Wolę goracą czekoladę :-) Do Biskupina nie dotarłam, póki co.Ciekawa wycieczka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najciekawsze festyny są we wrześniu właśnie, bo wiele stoisk tematycznych, występy i bogata gastronomia, ale i ludzi sporo...

      Usuń
  3. W dziecinstwie pijałam duzo kawy zbożowej. I mile to wspominam, chocby dlatego, że owa kawa była częścią owego dobrego dziecinstwa, wspomnieniem o Mamie. Prostym, codziennym rytuałem, bliskością i poczuciem bezpieczeństwa rodzinnego.
    Ciekawa jestem smaku kawy jęczmiennej! Na pewno te by mi przypadła do gustu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Smakowała jak normalna kawa!
      Pamiętamy takie smaki z dzieciństwa, na wspomnienie których ślinka i łezka leci...

      Usuń
  4. Też nigdy nie lubiłam zbożówki i tak mi zostało. Ale chętnie bym spróbowała nowości czyli starości

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spróbować zawsze warto, choćby dla zaspokojenia ciekawości:-)

      Usuń
  5. Nigdy nie smakowała mi żadna kawa, no więc się nie zmuszałam do polubienia no i nie pijam kaw ;)
    Fajne jest to że w skansenach można zobaczyć jak kiedyś wyglądało życie, ale to już przeszłość. Ludzie nie powrócą masowo do prymitywniejszych form życia, przecież po to wymyślają ciągle nowe udogodnienia aby nie trzeba było ciężko fizycznie pracować. Dobrze by jednak było aby ludziska nauczyli się stosować złoty środek, czyli nie rezygnować całkowicie ze wszystkiego co stare bo nie wszystko co stare jest złe i nie wszystko co nowe jest bardzo dobre. Jednak znajdowanie złotych środków to ludzkości zazwyczaj nie wychodzi ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świetnie podsumowane!
      Ja kawę zaczęłam późno pić, ale nigdy nie lubiłam parzonej w szklance. gdy mam do wyboru kiepska kawę lub dobrą herbatę, wybieram to drugie...

      Usuń
  6. Dalas mi szanse zobaczenia tego dawnego piecyka i mlynka. Oj, jak dobrze ze sie zachowal. Chyba musi byc przyjemnie a takze napawac duma posiadanie czegos bedacego jedynym na swiecie egzemplarzem - swietnie ze istnieja ludzie zachowujacy takie przedmioty.
    Gdy bylam mloda i zastanawiajaca sie nad studiami myslalam o archeologii (podoba mi sie do dzisiaj) - wiec kto wie czy jeslibym zrealizowala zamiar nie musialabym tworzyc takich odrecznych map.
    Dokad sie tym razem wybierasz? Skoro mowisz o walizkach musi byc daleka podroza?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tez myślałam o archeologii, ale zagrzebałam się między regałami.
      Wybieramy się na grecką wyspę, zdam relację po powrocie:-)

      Usuń
  7. BBM: Dobrze jest pooglądać skanseny i przypomnieć sobie niektóre momenty z własnego siermiężnego dzieciństwa, nawet je z sympatią powspominać, ale powrotu do tamtych czasów już bym nie chciała!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, w dodatku okazuje się, że część skansenu. to nie muzeum, ale nasze dzieciństwo:-)

      Usuń
  8. Taka stara kawa zbożowa którą się chyba gotowało trochę, przecedzona , z mlekiem i cukrem była bardzo dobra a na zimno to bez mleka ,lubię.Świetna wycieczka a ja skanseny lubię, pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My tez lubimy i często odwiedzamy, zawsze tam się cos dzieje, bo teraz to żywe muzea...

      Usuń
  9. Z kawy zbożowej chyba tylko Inkę znam. Czasami piłam jeszcze cykorię. Zaintrygowało mnie, jak smakuje taka, jaką próbowałaś, ciekawe, czy kiedykolwiek będę miała okazję spróbować...
    Ostatnio się zainteresowałam, co to na Śląsku znaczy "bonkawa" i wyszło mi, że po prostu kawa z ziaren kawowca, w odróżnieniu od zbożowej właśnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gwara śląska jest ciekawa, rozumiem, że bonkawa czyli dobra kawa:-)

      Usuń
    2. Tak by mi też pasowało, ale jak to "bon" tam trafiło? Mam taką teorię, że w śląskim jest dużo słów z niemieckiego, a w niemieckim część (większa niż można by się spodziewać) pochodzi z francuskiego, ale to taki mój wymysł. :D Nie znalazłam informacji, skąd taka nazwa. Znalazłam tylko, że to można przetłumaczyć jako "prawdziwa kawa".

      Usuń
    3. Podobnie w naszej gwarze kujawskiej jest sporo naleciałości niemieckich, to wszystko spuścizna po zaborach, niestety...

      Usuń
    4. Bonkawa to kawa ziarnista, są u nas rejony z gdzie są te naleciałości z niemieckiego ale są też rejony ze jest typowa gwara, bądź naleciałości często morawskie.Bonen to określenie też ziaren fasoli w niemieckim a są niektóre podobne do ziaren kawy.

      Usuń
    5. O, super, dziękuję za wyjaśnienie, faktycznie pamiętam, jak babcia nazywała bonem fasolę lub bób. Języki i gwary to fascynująca dziedzina...

      Usuń
  10. zawsze lubiłem kawę zbożową, byle bez mleka, ale obecnie z lenistwa zadowalam się właśnie Inką, mimo gderania mojej Lady, jakoby tą Inkę apgrejdowano jakimiś dziwnymi dodatkami... a ja uważam, że lepsza taka Inka, niż sieciowe piwo, które mimo, że też z jęczmienia, to na chemii warzone...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Smak Inki mi pasuje, ale mleko odpada, musiałabym jakieś roślinne zastosować.

      Usuń
    2. teraz Inki są w różnych smakach: waniliowa, kokosowa, czekoladowa, lodowa(?) i coś tam jeszcze... a co było przed Inką?... to się nazywało Marago, smaku już nie pamiętam...

      Usuń
    3. A tak, była taka kawa w puszce, ale nie piłam...

      Usuń
    4. W jednym z seriali padło zdanie: kawa Marago i figo-fago :-)

      Usuń
    5. jest jeszcze taka w torebkach do zaparzania Anatol... w smaku okay, a sposób parzenia wiadomo...

      Usuń
    6. Ktoś tu wspominał Anatola:-)

      Usuń
  11. Zimna kawa wypieknia czyli poprawia urode!
    Ostatnio dowiedzialam sie, ze czesc ludzi pije kawe przelewowa (????), cokolwiek to znaczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To albo z expresu przelewowego, albo specjalną metodą powolnego przelewania przez filtr w dzbanku, ale nie piłam takiej.

      Usuń
    2. Dzieki za wytlumaczenie. Nie znalam tego pojecia bo u mnie wszystkie normalne kawy sa wiec przelewowe. Jak to wraz z nowymi wynalazkami rowniez jezyk ewoluuje :)). (ufff!)

      Usuń
    3. Jak mawiała moja babcia - człowiek całe życie się uczy i głupi umiera...

      Usuń
    4. :))) gupi jak but! Prawda to.
      Czy ktos pamieta kawe zbozowa Dobrzynke?

      Usuń
    5. Pamiętam, i była też kawa Turek!

      Usuń
    6. ...i popijajac kawe Turek siedzialo sie jak na tureckim kazaniu; dorosli tylko mieli prawo glosu.

      Usuń
    7. Turek i Dobrzynka... wiem, pamiętam... która lepsza?... nie pamiętam... tylko to jest zabawa nie dla leni... jak już wspomniałem w innym miejscu, mnie urzekłam Inka, bo nie przepadam za bardzo za grami wstępnymi...

      Usuń
    8. @ Echo
      dobrze, że te czasy minęły...
      @ PKanalia
      Smak Turka był taki sobie, ale Inka chyba wszystkim smakuje i fakt, mniej z nią zachodu!

      Usuń
  12. Och, skanseny, warsztaty i jak tu nie kochać Twojego bloga? 😉
    Zbożowej też nigdy nie lubiłam, niedawno kupiłam orkiszową ale też mi nie podeszła - oddałam tacie, on lubi takie wynalazki. Serdeczności 🤗

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, kawa to kawa!
      Dzięki i wzajemnie:-)

      Usuń
  13. "zamyślić się nad skromnym i prostym życiem ówczesnych ludzi" - to zdanie najbardziej zapadło mi w pamięć po przeczytaniu notki. Syn powiedział mi dziś, że "żyjemy na absolutnym minimum", a ja pomyślałam o mojej babce, mamie w czasie wojny a i wcześniej...To były takie same dzieci, potem kobiety, jak ja...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, zawsze gdy zaczynam marudzić przychodzi wspomnienie życia babci, od razu przestaję, zawstydzona...

      Usuń
  14. Bardzo ciekawie opowiadasz:) Byłam w Biskupinie tak dawno temu, że niewiele pamiętam. Głównie to, że po powrocie z wycieczki chciałam zostać archeologiem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sporo się zmieniło, zaplecze turystyczne poprawione i nawet parking darmowy:-)

      Usuń
  15. Kawa zbożowa kojarzy mi się z PRL em, jako, że z prawdziwą kawą były wtedy kłopoty. Tak czy inaczej, podziwiam ludzi, którzy starają się kultywować takie stare sposoby przyrządzania czegokolwiek. To przecie część naszej kultury.
    Marek z E

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To musi być pasja, tylko szkoda, że następców brak...

      Usuń
  16. Kawa zbożowa - przez wiele lat była to stała pozycja w codziennym menu.
    Nie wiem czy ja piłem "prawdziwą" kawę przez 20 rokiem życia.
    Teraz też mamy ją w spiżarni i pewnie raz na tydzień jest w użyciu.
    Dziękuję za przypomnienie dawnych czasów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawdziwą piłam jeszcze później, chyba po 30-ce, może dlatego, że nie było wtedy dobrej kawy...

      Usuń
  17. Oj, pamiętam taką kawę zbożową niesioną w kance na pole.
    Wspaniała wizyta w Biskupinie i bardzo ciekawa fotorelacja.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, każda wizyta w skansenach niesie coś nowego...

      Usuń
  18. Witaj, Jotko.

    Jak zwykle - interesująco:)
    Bardzo lubię kawę zbożową, więc jest stałym elementem moich śniadań.

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  19. Choć nie jestem miłośniczką kawy, to takiej niezwykłej kawy w Biskupinie bym chętnie spróbowała. Podziwiam ludzi, którzy odkrywają dawne zwyczaje i pielęgnują je, by nie zaginęły. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, pasja nadaje sens życiu, a i my przy okazji korzystamy!

      Usuń
  20. Był czas, gdy wybierałam kawę zbożową, zamiast tradycyjnej. Ale nawet teraz chętnie spróbowałabym tej z palonego jęczmienia. Wizyta w Biskupinie bardzo dla mnie ciekawa. Czy woda w źródełku na tyle crysta, aby móc ją pić?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Woda mocno żelazista, ale nie wiem czy można pić...

      Usuń
  21. Miałam w zeszłym roku to nieszczęście trafić na festyn we wrześniu (ten na zakończenie sezonu). Pogoda była przepiękna i takich tłumów, jak tam w okolicach skansenu, nie widziałam nigdy przy żadnym muzeum. Koszmar. Nawet nie próbowaliśmy wejść do środka(byliśmy z małym wnukiem). Człowiek przy człowieku, jak w moskiewskim metrze w godzinach szczytu. Nie cierpię tłumu, boję. Ale widocznie są ludzie, którzy lubią 'sie przytulać' do innych, zwykle nieznajomych. Cóż ich wybór.
    A Tobie życzę przyjemnych wakacji i czekam na relacje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tez nam się tak raz zdarzyło, niestety.
      Wrześniowe festyny są o tyle tłoczne, że pełno wycieczek szkolnych.
      Mój tato uwielbiał tłum, rozmowy, stragany z jedzeniem:-)
      Dziękuję, już się spakowałam:-)

      Usuń
  22. Kawoszką nie jestem ale Inkę akurat lubię, inne kawy zbożowe też, np. Anatol, z takim miłym starszym panem na opakowaniu. Ale koniecznie doprawioną mlekiem. Jak byłam dzieckiem to moja babcia parzyła Inkę w wielkim dzbanku i może faktycznie coś w tym jest, że gasi pragnienie bo pół podwórka się nią raczyło, czarną z cukrem.
    Fajnego kolejnego wyjazdu. Tym razem może morze?😀

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja w ogóle smak kawy polubiłam późno, ale zbożową lubię najmniej, Inka ma nieco inny smak, ale teraz z kolei mleko mi nie służy.
      Zgadłaś, tym razem nad morze!

      Usuń
  23. Piłam i "Dobrzynkę" i "Turka" oraz Inkę(ale nie dlatego, że nazwa przypomina zdrobnienie mojego imienia). Prawdą jest, że zimna zbożówka dobrze gasi pragnienie. W czasie żniw, moja babka tylko taki napój posyłała pracującym w polu. Życzę dalszych udanych wędrówek i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znany sposób, prosty i tani:-)
      Dziękuję, dam znać!

      Usuń
  24. Przepiękna wycieczka, Jotko. I mnóstwo rzeczy nie tylko do zobaczenia, ale też do przeżycia, doświadczenia, czy posmakowania jak choćby ta kawa jęczmienna. W Biskupinie byłam lata temu z wycieczką klasową, ale widzę, że wiele się zmieniło. I to na plus. Warto podjechać. Dziękuję za relację.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sporo się zmieniło i chyba warto zajrzeć, gdy jest się w pobliżu:-)

      Usuń
  25. Byłam w Biskupinie kilka razy. Nigdy nie piłam kawy zbożowej jęczmiennej, ale generalnie bardzo lubię pić zbożową kawę. To moje smaki z dzieciństwa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszyscy mamy jakieś smaki ulubione, to prawdziwa magia, że nawet smaki pamiętamy:-)

      Usuń
  26. Również nie byłam i nie jestem fanką kawy zbożowej, ale takiej jęczmiennej nie piłam, więc może jestem w błędzie. Na pewno, zachęcona przez Ciebie, spróbuję gdy nadarzy się okazja. Wspaniała wycieczka i miejsce godne polecenia.
    Dziękuję za ten wirtualny spacer i pozdrawiam serdecznie, Alina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno, jeśli lubi się skanseny i takie klimaty, polecam:-)

      Usuń
  27. I ja nie zaliczam się do kawoszy. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  28. Mój tato do dziś piję kawę zbożową :) ja nigdy nie lubiłam tego smaku :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie, bo to ani kawa, ani napój, takie nie wiadomo co...

      Usuń
  29. Ja w ogóle nie piję kawy. Ani czarnej tradycyjnej, ani wariacji na temat kawy, ani wspomnianej przez Ciebie zbożowej. Jestem wierna herbacie. Pozdrawiam.😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja późno poznałam smak kawy, ale polubiłam dopiero, gdy odkryłam expresy do kawy:-)

      Usuń