Strony

niedziela, 25 sierpnia 2024

Wakacyjne anegdoty i pamiątki

 Z wakacji przywozi się nie tylko wrażenia i opaleniznę. Zdarza się także dowcip sytuacyjny, no i oczywiście pamiątki. Upominki dla rodziny i przyjaciół, widokówki, czasami smakołyki...

Tego lata zapisałam takie oto anegdoty:

W snack barze przy basenie -  nałożyłam sobie lody i pytam panią z obsługi o hamburgery. Pytam po angielsku, bo hotel grecki. Pani odpowiada mi po polsku: jak są to są, jak nie ma, to wyszły!

To zdanie przejdzie do historii w naszej rodzinie, a skąd pani wiedziała, że ja z Polski?

Idziemy z wnukiem na plażę, bo przy basenie za gorąco. Znajdujemy dobre miejsce do budowania zamku w piachu, obok nas staje pani w bardzo skąpym bikini. Na to mój wnuk woła - babciu, ta pani ma gołą pupę! Spoglądam w tym kierunku i faktycznie, goła, bo sznureczek zniknął w obfitych pośladkach.

☺  W naszym hotelu pojawiło się w pewnym momencie wielu rodaków. Kiedyś podeszłam do baru z napojami i słyszę, że jeden z panów chce zamówić drinki, ale po angielsku ani dudu. Pokazuje dwa palce i głośno krzyczy ZIE-LO-NE. Barmanka nie bardzo wie o jakie chodzi, więc mówię two green drinks, a do pana, że zielony to green. Pan cieszy się, jakby wygrał w totka:-)

Swoją drogą, kto wymyśla nazwy tych wszystkich drinków? Ionian breeze, cuba libre, Cinderella, raki lemon, tutti frutti...

Na tarasie hotelowej restauracji wieczorem obserwujemy fajerwerki na wyspie. Biorę malucha na ręce, by lepiej widział, a on na to - babciu, ale wielkie Halloween, możemy tam iść? - Nie możemy, to za daleko. - To chodźmy do małego Halloween!

A pamiątki wakacyjne przywiozłam na poły praktyczne, na poły dekoracyjne, sami oceńcie.


Nowy kapelusz, bo stary cały w soli morskiej i nieco zdeformowany w walizce.


W filiżankach codzienna kawa z niecodziennymi wspomnieniami.


Korkowe podkładki pod szklanki.


Drobiazgi: mydełko, brelok i magnes na lodówkę.
Smakołyków tym razem nie kupowaliśmy, najedliśmy się na zapas wszelkich delicji!

A jakie u Was w tym roku pamiątki z wakacji?


96 komentarzy:

  1. A u nas pamiątek żadnych, bo wakacje spędziliśmy w Irlandii, pracując (mąż) lub pracując i obijając się (ja). Z wyjazdów ostatnio przywożę głównie książki. Za kilka dni wylatujemy na chwilę do Polski, dosłownie na cztery dni. Poza książkami przywożę niewiele pamiątek. Wiele lat temu kolekcjonowałam magnesy na lodówkę, ale jakoś to zaczęło się mi kojarzyć z eksem ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książki, to zabieram na wakacje, choć kiedyś w Kazimierzu trafiłam na wyprzedaż w namiocie i kupiłam spory stosik:-)

      Usuń
  2. JoAsiu Kochana💚
    dziękuję bardzo za uśmiech z rana, a słowa Malucha : 'To chodźmy do małego Halloween!' po prostu fantastyczne! 🥰
    .. pamiątki śliczne, kapelusik kapitalny, kapelusze uwielbiam, podoba mi się torba .. filiżanki urocze, podstawki piękne i oczywiście brelok śliczny z zółwikiem i pozostałe pamiątki urocze..
    nie mam żadnych swoich pamiątek, bo nie wyjeżdżałam nigdzie, nie miałam urlopu, ale od Syna mam piękne pamiątki z Grecji😍

    - pozdrawiam cieplutko, cudowności każdego dnia🤗😘🍀🍃

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Starałam się kupić cos przydatnego, ale i ładnego.
      Miło, że syn obdarował Cię upominkami z wyjazdu:-)
      Pięknej końcówki sierpnia Ci życzę:-)

      Usuń
  3. Hahaha wczasy w Grecji puszczaja ludzi z gola pupa! Pamiatki bardzo rozsadne, praktyczne.
    Lup tegorocznych wakacji to sloiki miodu do degustacji i kilka ksiazek do...czytania. miod na serce obie pamiatki. Malo. Miod sie skonczyl, ksiazki przeczytane. Czas na powtorke wakacji. Chyba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powtórka z wakacji zawsze mile widziana, można pamiątki powtórzyć, a można poszukać innych:-)
      Połączenie zakupów dla ciała i dla ducha , to idealne podejście!

      Usuń
  4. W zasadzie never nie byłam na wakacjach. Ale lubię sobie przywozić pamiątki, zwłaszcza mydełka bo się zmyją i nie zajmują miejsca następnym.
    Ale lubię też kubeczki do kawy.

    Się zobaczy, co się przywiezie.
    Może kolejną rybkę?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mydełka się wymydlą, oliwki skonsumują, można zaczynać od nowa:-)

      Usuń
  5. Skąd pani wiedziała ,że z Polski...otóż bardzo widać gdy ktoś wstydzi się własnego pochodzenia. Pani wszak jest z opcji Pana Stuhra, niedawno zmarłego , nieprawdaż ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo jestem zaciekawiona, co to znaczy być z opcji Pana Stuhra?

      Usuń
    2. Rybeńko, to odwrotność opcji Pana Kaczyńskiego, jeszcze żyjącego.

      Usuń
    3. To chyba też jestem ta opcja
      Wszyscy wokół mnie wiedzą, że jestem Polką. Na pewno dlatego, że się wstydzę ojojojoj
      😁😁😁😁

      Usuń
    4. Opcja pana Stuhra bardzo mi schlebia, nie wiem wprawdzie, co Kloszard miała na myśli, ale w moim przypadku to nic pochlebnego, bo byłam już komunistką, faszystką i nie pamiętam kim jeszcze.

      Usuń
    5. Pani Kloszard
      Oj proszę pani...

      Usuń
  6. Odciski !! ;o)
    A ciapelutek zacny...;o)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odciski, to z Wrzosowiska, ale z wnukami jeździcie tu i tam...

      Usuń
    2. Opcja Pana Stuhra ?-ot wstydzić się ,że się jest Polakiem , wstydzić się używać języka polskiego, gardzić Polakami o innych niźli nasze poglądach i nimi pomiatać . Myślałam ,że to oczywiste ale widzę ,że warto doprecyzować. Pozdrawiam serdecznie wszystkich urażonych z platformianym uśmiechem.

      Usuń
    3. Czego wymagać od osoby, która nawet się podpiąć z komentarzem na blogu nie umie.
      A jeżeli chodzi o definicję opcji.pana Stuhra to dokładnie opis pisowców prowadzonych przez Jarka dzielącego Polaków na sorty.
      A uśmiech mam chrześcijańskiej.

      Usuń
    4. 😃😂😂dokładnie tak.

      Usuń
  7. Anegdoty wakacyjne w sam raz do porannej kawy :)
    Może ekspedientka nie wiedziała, że jesteś z Polski, tylko nie mówiła w żadnym innym języku? ;)
    Mnie się najbardziej podoba kapelusik. Gustowny i praktyczny (nie klei się do głowy, jak materiałowe).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może z Polakami najczęściej miała do czynienia lub słyszała, jak rozmawiam z wnukiem?
      za kapeluszami nie przepadam lub raczej moja głowa nie do kapeluszy, ale jak mus to mus!

      Usuń
  8. Jak wiesz jotko, niedawno likwidowalam dom ktory mial kolekcje choc czego nazbieranego przez dekady, m, in. podobne wakacyjne pamiatki do Twoich. Lezaly bo sentymentalne a takze mialam na nie miejsce. Przy likwidacji musialam czesc oddac do uzywanego sklepu ale duzo poszlo do smieci. Tyle wiec pozytku bylo z tych pamiatek - wylezaly sie po szufladach, nikt ich nie przegladal, nie wspominal - az sie rozeszly.
    Mam nadzieje ze z Twoimi nie stanie sie podobnie bo byloby szkoda.
    Mnie tez, jak szarabajce, najbardziej podoba sie kapelusik.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie pamiątki, mapy, drobiazgi mają swoje miejsce, zobaczymy, jak to się potoczy...bo mieszkanie z gumy nie jest.

      Usuń
  9. Torba też ładna 😍
    W charakterze pamiątek przywiozłam... no cóż... 32 książki i 3 seriale 🤣
    Magnesów już nie kupuję, bo mam lodówkę w zabudowie. Te stare gdzieś tam leżą i się kurzą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książki przywiozłam kiedyś z Kazimierza, dobrze że byliśmy autem:-)

      Usuń
  10. Nie byłam na wakacjach, jakiś jednodniowy wypad do Brennej, kiedyś przywoziłam pamiątki w postaci serwisów do kawy z Bułgaria, czy miski z Budapesztu.W zeszłym roku jakieś drobnostki z Ustronia dla maluchów.Twoje pamią są super, pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Różnie bywa, czasami kupimy jeden magnes, ale wozimy sery, chleb, kubki...

      Usuń
  11. Witaj Jotko, magnesy zawsze z każdego miejsca...taka słabość i zawsze miejscowe wiktuały, tym razem miód z trzciny, chałwa, hibiskus, herbata z ziaren kozieradki, mięty, krem z wielbłąda;-) biżuteria drobna i koniecznie sztuka. wyższa niższa ale zawsze.
    Twoje pamiątki bardzo stylowe. bardzo tesknie za Grecją...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Biżuterię, oliwę itp. przywiozłam z Krety.
      Krem z wielbłąda, na co służy?
      Chciałabym wrócić na jakąś wyspę, ale w maju lub we wrześniu...
      Dzięki za komentarz:-)

      Usuń
    2. Krem z wizerunkiem wielbłąda jest fajnie nawilżającym kremem ja zakupiłam dodatkowo o zapachu arbuza 😃

      Usuń
    3. A, takie buty, a moja wyobraźnia powędrowała dalej ;-)

      Usuń
  12. Komentarze wnuka wyjątkowo celne :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Fajnie tak spisać anegdoty z wakacji, musiało być wesoło :) U nas też zawsze mnóstwo pamiątek przyjeżdża

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się zapamiętać, zwłaszcza gdy śmiechu jest co nie miara:-)

      Usuń
  14. Ja z polskim miałem odwrotnie. Kiedyś usłyszałem, że para rozmawia po naszemu. Podszedłem i powiedziałem coś po polsku na przywitanie. Widać wstyd im się zrobiło, bo udali, że nie zrozumieli i odeszli. Bywa i tak.
    Marek z E

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może kogoś wcześniej obgadywali i sądzili, że słyszałeś albo chcieli udawać kogoś lepszego?

      Usuń
    2. Ja powiem jak ja to widzę po kilkunastulatach poza Polską. Kiedyś zadawałam sobie bowiem podobne pytania, gdy zagajałam po naszemu słysząc polski, a ludzie od razu przechodzili np na francuski albo udawali głuchych i odchodzili. Dziś sama niekoniecznie mam ochotę gadać z każdym Polakiem ze względu na złe doświadczdenia z "naszymi" i zwykle nie lubię być zagajana przez przypadkowych ludzi na ulicy. Oczywiście wszystko zależy od sytuacji - co innego gdy siedzę gdzieś w knajpie czy na dworcu i nie mam nic na głowie - wtedy z checią pogadam, ale jak idę w swoich sprawach to wolę trzymać dziób na kłódkę i się oddalam słysząc polski. No, jak ktos zagai to czuję się w obowiązku odpowiedzieć, ale nie znaczy że zawsze mnie raduje spotkanie rodaków, bo często wprost przeciwnie. Inna też sytuacja, gdy ktos potrzebuje pomocy takiej czy innej, a inna cele czysto towarzystke.

      Usuń
    3. Dzięki za podzielenie się obserwacjami.
      W hotelu poznaliśmy kilkoro Polaków, byli sympatyczni i rozmowni, ale to były tylko takie pogaduchy w hallu czy przy basenie, zdarzali się tez mało sympatyczni, takie gwiazdy sezonu, zwłaszcza panie.

      Usuń
  15. Witaj, Jotko.

    Wyjazdowe anegdoty przeważnie najbardziej docenia się już po powrocie. Stanowią barwny dodatek do wspomnień o odwiedzanych miejscach:)
    A pamiątki są równie miłym, namacalnym dowodem tych wspomnień:)

    Kapelusik - druga klasa, bo jednak pierwsza to - Wnuk ;)

    Buziaki dla Najmłodszego:)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wnuk rozjaśniał nam dni od samego poranka:-)

      Usuń
  16. BBM: Podkładki piękne. Aż szkoda używać, żeby się nie zniszczyły!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda? Ale może tam wrócę i przywiozę nowe?

      Usuń
  17. Piękny kapelusz, dobrze, że sobie kupiłaś.
    Pozdrowienia dla wnuka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mogłam się oprzeć, bo przypasował mi od razu!

      Usuń
  18. Lubię takie anegdotki. :)
    W barze przy dworcu autobusowym w Lloret de Mar na Costa Brava chciałam sobie kupić kanapkę i pan z obsługi nie dał mi nawet szansy poprosić po hiszpańsku ani nawet po angielsku, bo od razu zapytał po polsku, co podać. Ale zanim kupiłam, to się musiałam na głos pozastanawiać. :) Może tamta pani też słyszała, jak z kimś rozmawiasz, albo słyszała wcześniej i zapamiętała?
    Poszukałam sobie z ciekawości historii kilku nazw i ma to sens. Na przykład można znaleźć wyjaśnienie, ze cuba libre podobno zostało skomponowane w Hawanie po wojnie amerykańsko-hiszpańskiej, po której Kuba formalnie uzyskała niepodległość, i cola jest amerykańska, a rum kubański, więc to takie połączenie jednego z drugim. Ale samo wymieszanie coli z rumem i dodanie limonki wydaje się mało oryginalnym pomysłem. :) Raz sobie wymieszałam prosecco z sokiem porzeczkowym i też się potem dowiedziałam, że to się jakoś nazywa. :)
    Dzieci to zawsze źródło dobrych komentarzy. :D
    A z pamiątek w tym roku tylko magnesy, sól z oliwkami i wachlarz - już jeden wachlarz mam, z Andaluzji, gdzie był sto razy lepszy wybór, ale chciałam taki do codziennego użytku. Kusiły mnie talerzyki do tarcia czosnku, takie ceramiczne z małymi ostrymi wypustkami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wachlarze bywają piękne, na Zante tez widziałam, ale takie odpustowe. Ja żałuję, że nie kupiłam więcej filiżanek...

      Usuń
    2. W Kanadzie, szczególnie w okolicach aglomeracji Toronto, język polski jest tak powszechny, że nawet nie zwracam na to uwagi. A ostatnio w polskich sklepach to większość sprzedawczyń to Ukrainki. Na wakacjach wszędzie spotyka się Polaków, zresztą dużo rodaków przykleja na tył samochodu orzełka lub inne polskie plakietki. Będąc w USA, też spotkałem Polaków, ale zazwyczaj byli oni już urodzeni poza Polską, jednak po polsku zamieniliśmy kilka słów.
      Natomiast na Kubie trzykrotnie spotkałem swoich klientów (a raz nawet razem lecieliśmy samolotem) oraz bardzo dużo innych z Kanady (z Polski też, ale mniej, z pewnością głównie podróżują do Europy), to popularna i bardzo tania destynacja.

      Co do drinków, to generalnie mało piję, ale będąc na Kubie, gdzie wszystko jest wliczone w cenę, początkowo starałem się spróbować, czego się dało. Niektóre napoje były arcy-kolorowe… ale jak się szybko okazało, jedynie ładnie wyglądały na zdjęciach, bo pić się tego nie dało (słodkie i pełne chemii). Cuba Libre jest jako-taka, ale z “normalną” Coca-Cola byłaby o wiele lepsza (używają zwykle lokalnej Tuka Cola, bardzo słodkiej). Dlatego zazwyczaj piję piwo, czerwone wino i czasem Pina Colada.

      A o pamiątkach jeszcze mówiąc… W Kanadzie można kupić wiele “indiańskich” pamiątek-z tym, że bardzo dużo z nich jest robionych w Chinach. Mało tego-mój znajomy widział, jak w sklepie z tego rodzaju pamiątkami pracownik wyjmował jakieś “indiańskie” wyroby pudełek, odcinał przyczepione etykietki z napisem “Made in China” i przytwierdzał nowe, “Made in Canada”.

      Zresztą na Kubie też natknąłem się na dużo tandetnych “pamiątek”, z pewnością robionych w Azji. Niemniej jednak można nadal kupić coś bardzo ciekawego, jak np. “trójwymiarowe”, ręcznie robione rzeźby z drewna (coś w tym stylu: https://www.amazon.com/Cuban-Guayacan-Carved-Sealife-Carving-36/dp/B01M2WKZVD).

      A swoją drogą, to ciekaw jestem, jakiego rodzaju pamiątki przywożą z zagranicznych podróży Chińczycy–jako że większość z nich i tak jest robionych w Chinach…

      Usuń
    3. Tak, tymi drinkami nawet upić się nie można, bo mało w nich alkoholu, może i dobrze, bo w taki upał szybko zwalałyby z nóg.
      Te pamiątki made in China to już legenda, także u nas, zresztą czego nie dotkniesz, to chińskie, z Tajlandii lub Bangladeszu...
      Dobre pytanie - co przywożą Chińczycy?

      Usuń
  19. swojego czasu z racji pewnej dawnej pracy znakomicie rozpoznawałem z jakiego kraju jest dany turysta i wcale nie musiał się odzywać... ale nie umiałbym wyjaśnić, po czym rozpoznawałem, bo jest na czucie, a nie myślenie... myślę, że podobnie intuicyjnie rozpoznała Cię pani z obsługi...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja przyglądałam się ludziom różnych nacji przy basenie, ale jedynie Anglicy byli charakterystyczni...

      Usuń
    2. gdybyś była np. ratowniczką na tym basenie, to być może z biegiem czasu mogłabyś się nauczyć identyfikować inne nacje...

      Usuń
    3. Najgorzej z kolorowymi, bo gadają w różnych językach...

      Usuń
    4. taki kolorowy to nawet nie musi płynąc, do tego nawet w wodzie, bo i tak jeden bulgot wtedy słychać...

      Usuń
  20. Masz dar do spisywania anegdotek:) Pamiątki świetne upolowałaś (te filiżanki jakie ładne), u mnie tym razem grecka bransoletka, długopisy, magnesy nawet dwa i dużo drobiazgów i słodkości dla bliskich. My też się wystarczająco najedliśmy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bransoletki przywiozłam z Krety, takie typowo wakacyjne, z muszelkami, także na prezenty:-)

      Usuń
  21. Od lat przestałem kupować pamiątki. Ostatnie, jakie kupiłem, to 3 obrazy olejne z Kuby. A tak to staram się przywieźć coś symbolicznego, np. muszelkę czy też oryginalny kamyk. Co najciekawsze, w tutejszych sklepach z używanymi rzeczami (“Thrift Stores”, “Goodwill”, “Salvation Army”, itp.) znalazłem bardzo dużo takich pamiątek, kosztujących o wiele mniej, niż w krajach, z których pochodzą.

    Natomiast kilka razy spotkałem w podróżach ludzi, którzy napisali książki i zwykle je od nich kupiłem/dostałem. Ba, 3 dni temu, biwakując na uroczym miejscu w Narodowym Lesie (“National Forest”) w stanie Wisconsin, spotkałem faceta, który właśnie wydał książkę o podróży, jaką samotnie odbył na kanu 30 lat temu, “Siedem Miesięcy na rzekach Missouri i Mississippi”. Z pewnością będzie to bardzo wartościowa dla mnie pamiątka!

    A w ogóle to najlepszą dla mnie pamiątką z każdej podróży to spotkania z ludźmi, zdjęcia oraz (jeżeli czas pozwala) opisanie ich w moich blogach!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, doskonale to rozumiem. Dla mnie podróże, także po kraju, to nie tylko przyroda i zabytki, ale głównie spotkania, rozmowy, obserwacje...
      Zajrzałam do Ciebie i widzę, że sporo masz za sobą, poczytam chętnie. Syn znajomych poleciał właśnie do Kanady w ramach wymiany uczniów, a oni goszczą dziewczynkę z Meksyku.

      Usuń
  22. moją najlepszą wakacyjną pamiątką jest syn ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oooo
      Lubię takie pikantne historie!

      Usuń
    2. O, to naprawdę pamiątka na całe życie i bez daty ważności:-)
      Znam kilka takich wakacyjnych historii:-)

      Usuń
  23. Cudne historyjki, a te w wydaniu dziecięcym są odlotowe :)
    Superowe gadżety, i w dodatku przywoływać będą wspomnenia. Takie lubię najbardziej.
    No i Grecja! Któż jej nie kocha...
    Buziaki :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mimo gorąca, Grecja ma w sobie jakiś magnes...a jeszcze tyle do odkrycia.

      Usuń
  24. Pamiątki- baaardzo, bardzo ładne i przydatne. Skąd wiedziała? - szósty zmysł;))Tu panuje, przekonanie "miejscowych", że Polki lepiej się ubierają, zawsze mają strój dostosowany do swego typu urody. No nie wiem, ja jak rok długi łażę w dżinsach, a że zaprzestałam farbować skalp to jestem staruszką w dżinsach - tutejsze staruszki nie chadzają w dżinsach i zawsze mają porządek na głowie - ja prawie nigdy, bo nie używam lakieru, a Berlin to bardzo wietrzne miasto.W pobliskim sklepie dobrze wiedzą skąd jestem bo płacę polską kartą. Dobrze, że w Grecji jeszcze nie doszli do wniosku, że budowanie zamków z piasku niszczy plażę - na plażach we Francji jest to surowo zabronione - taką informacje dostałam od koleżanki która w ub. roku spędzała lato we Francji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie mało dzieci bawiło się na plaży, najwyżej całkiem małe, starsze szukały innych rozrywek, takich z adrenaliną w tle.
      A wiesz, że chyba faktycznie, Polki przebierały się w tym hotelu najczęściej...zwłaszcza matki z dorastającymi córkami:-)

      Usuń
  25. Zagramanicą nie byłam, a z naszych lokalnych wycieczek przywoziłam tylko zdjęcia, dużo zdjęć, bo zdjęcia są najlepsze. Nie kupuję już żadnych typowych pamiątek, a jak już to właśnie takie praktyczne - coś do ubrania, kubek, czy jakieś urządzenie lub narzędzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja typowych pamiątek tez nie kupowałam, bo wszyscy najbliżsi byli z nami, jedynie upominki dla tych, co zostali w kraju.

      Usuń
  26. Drink Cindirella musi być so cute. :))) Pamiątki fajowe, zwłaszcza filiżanki. Ja na razie jeszcze zbieram magnesy, a z Porto przywiozłam też córce ściereczki kuchenne w czarne koty, bo jej kot jest czarny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cinderella to głównie sok pomarańczowy, sok z granatu, kostki lodu i woda sodowa, bez alkoholu:-)
      A widzisz, mogłam poszukać ściereczek z żółwiami!

      Usuń
  27. Asiu wszystkie pamiątki świetne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najbardziej cieszą mnie torba i filiżanki:-)

      Usuń
  28. Bardzo ładne pamiątki. Breloczki z podróży są świetne. Często jak trzymam klucze w ręku, przypominają mi o wakacjach. Anegdoty zabawne. Nauka języków się popłaca.😉👍 Mówi się, że podróże kształcą. Dobrego tygodnia!

    OdpowiedzUsuń
  29. Fajne pamiątki :) Filiżanki śliczne i do wykorzystania, każda kawa w nich to wspomnienia. Wyjazd z dziećmi - zawsze atrakcje i zabawne powiedzonka. Twój wnusio akurat w takim wieku kiedy dzieci są najbardziej urocze.
    Pamiątek sobie już nie przywożę, dzieciakom jakieś drobiazgi, przyjaciółkom. Calineczka dwa lata temu zażyczyła sobie czerwone korale, a Wera dawno temu chustę jaką miała Janosikowa Maryna. Wówczas była na etapie oglądania serialu i przebierania się za Marynę. Jakie to były szczęśliwe czasy :)
    Pięknego końca wakacji :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, dziś fryzjer, potem kosmetyczka, bo dostałam talon prezentowy, a od września wnusio do przedszkola, więc czekam w gotowości, oby był zdrowy!

      Usuń
    2. Początki przedszkolnego życia to zawsze choroby, nie da się uniknąć. Coś na odporność, jakieś witaminki, suplementy albo bardziej naturalne "ratunki" pewnie trzeba mieć pod ręką. OBY nie były potrzebne🙂

      Usuń
    3. Oby, bo szkoda dzieciaka!

      Usuń
  30. Prześliczne filiżanki, będą przywoływać piękne chwile.
    Wielu z naszych rodaków można rozpoznać po zachowaniu, ilości spożywanego alkoholu i uniwersalnemu słowu na "k" ułatwiającemu wyrazić cały wachlarz najróżniejszych emocji. Ciebie nie podejrzewam o żadną z wymienionych rzeczy zatem pewnie pani z obsługi usłyszała jak rozmawiasz z kimś z rodziny.
    Ja przywożę mnóstwo pamiątek, na starość chyba dziczeję 😀. Obowiązkowo magnes i zakładkę do książki, czasem ołówek, materiałową torbę na zakupy, ręcznie robioną bransoletkę albo kolczyki i co tam mi się jeszcze spodoba, mam np. podstawki pod kubki z Jordanii i przyczepione do regału z książkami drewniane holenderskie chodaki. Niedługo znów będę z Norwegii i przywiozę sobie kapcie bo żałuję, ze ich nie kupiłam na Lofotach. A z Maroka przywiozę sobie dywan 😀.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wow, to dom kurczy ci się bardzo, ale zakupy świetne robisz :-)
      W Norwegii pozdrów Anię, bo pewnie na kolejna wyprawę wyruszacie?
      Wspaniałych wrażeń z podróży!

      Usuń
  31. Po ostatniej wycieczce a był to zlot rodzinny jako pamiątkę miałem bolącą głowę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytam twoje wpisy i komentuję, ale moje komentarze gdzieś znikają, niestety...

      Usuń
  32. "A jakie u Was w tym roku pamiątki z wakacji?"
    😭😭😭😭
    Coś w tym stylu.
    To tak jest jak się człowiek nigdzie nie rusza niestety.

    Od znajomych trzy magnesy na lodówkę dostałam.
    Z Sandomierza z ojcem Mateuszem
    I dwie maski weneckie

    OdpowiedzUsuń
  33. Może to i dobrze, że nigdzie nie wyjeżdżam, bo studencki rok lektoratu z angielskiego, dawno wywietrzał i byłabym jak ten pan przy barze. Pamiątki sympatyczne, ale bardziej ciekawi mnie, czy ta pani, po wypowiedzi syna, zakupiła nowe bikini. Uściski dla Ciebie i Rodziny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może nawet nie zrozumiała, bo chyba nie była Polką ;-)

      Usuń
  34. Raczej nie przywożę pamiątek, bo nie znajduję dla nich zastosowania. Natomiast córka, która kolekcjonuje kaczki, ma już solidną kolekcję tych ptaszków z różnych stron świata.

    OdpowiedzUsuń
  35. Hej Asiu widzę, że byłaś w Grecji. Fantastycznie. Ten kraj również jest na mojej liście marzeń. Niesamowite. Bardzo się cieszę. Mam nadzieję, że dobrze wypoczęłaś. Nie było za gorąco. Ja po powrocie z gór zaraz się rozchorowałam. Jeszcze się kuruje. Ściskam najmocniej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, Kasiu, to zdrowiej szybko, przytulam mocno!

      Usuń
  36. Piękne souveniry! I boskie anegdotki, zwłaszcza ta pierwsza! Uściski!

    OdpowiedzUsuń
  37. Miło się to czyta :) Ja niestety nie jestem rodzinną osobą, zresztą w sumie poza mamą nie mam tu żadnej rodziny (są jakieś pociotki, ale nie pałam sympatią). Siostra mamy z rodziną mieszka za granicą i to taką bardzo daleką. Czasem przylatują. Rodzina mojego faceta jest większa, ale z natury nie znoszę spotkań ani spędów, bardzo mnie to męczy i fizycznie i psychicznie.

    ps. świetne pamiątki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja rodzina tak już skurczona, że tłoku przy stole nie ma...

      Usuń
  38. Przywódca radziecki, Leonid Breżniew, również lubił zbierać pamiątki ze swoich podróży. Będąc w Warszawie, sam Pierwszy Sekretarz PZPR, Edward Gierek, oprowadził go po Muzeum Narodowym, a potem poprosił zacnego gościa, aby sobie wybrał 2 dowolne eksponaty z muzealnych zbiorów.

    – Rakietu i harmoszku – powiedział Breżniew.

    Pół godziny później dzwoni do Gierka dyrektor Muzeum, że mają pewien problem w związku z wyborem tychże prezentów.

    – Z pierwszym prezentem poszło gładko – po prostu zdjęliśmy gaśnicę ze ściany. Ale nie bardzo wiemy, w jaki sposób wyjąć kaloryfery!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli sezon był letni, to kaloryfery łatwo wyjąc, gorzej zimą :-)
      Dzięki za anegdotę!

      Usuń