Strony
▼
piątek, 31 stycznia 2020
Zdumienie w zenicie!
Trudno odgrodzić się od aktualnych doniesień mediów, bo jeśli nie w Tv, to w radiu, jeśli nie w radiu to w sieci, a i nagłówki czasopism krzyczą do nas politycznymi treściami.
Trudno też być obiektywnym, gdy miewa się określone poglądy, ale niektóre przykłady zachowań czołowych polityków czy przedstawicieli ważnych instytucji wprawiają mnie w prawdziwe zdumienie.
Zaznaczam, że mało znam się na prawie, meandrach dyplomacji itp. ale do zaobserwowania niektórych zjawisk nie trzeba być polityczną alfą i omegą.
Nie wszystkie też przykłady, które za chwilę to aż polityka, ot życie po prostu.
A zdrowy rozsądek jest chyba najlepszym miernikiem szaleństwa tu i ówdzie.
I tak, gdy przed snem słuchamy radia, przecieram uszy i wybijam się ze snu, gdy autor felietonu podaje takie oto rewelacje, że style wege i eko, tudzież sprzeciwy wobec wycinki drzew, co to je kornik toczył lub protesty przeciw wybijaniu dzików i żubrów to marksizm w czystej postaci i takie lewackie trendy zagrażają naszej tradycji.
Miłościwie panujący nam pan prezydent grzmi w telewizji, że wstajemy z kolan i nie będą nas w obcych językach pouczali, tymczasem sam w obcym języku za granicą przemawia, jego żona jest nauczycielką niemieckiego, a ostatnio pan premier chwali się, że kupiliśmy całą niemiecką linię lotniczą. Czyli co? niemieckie jednak nie jest be?
Pan Karczewski, były już marszałek senatu radził młodym lekarzom, by dla idei pracowali, a sam jako zawodowy senator dorobił na boku 400 tysięcy...ale nie, on nie zarabiał, on życie ludzkie ratował, wszak tylu młodych do pracy się nie pali.
Ja za pracę dla idei to najwyżej uśmiech dziecka dostanę...ale to więcej warte, niż 400 tysięcy.
Straszą nas wszystkich przepisami RODO, skomplikowane są bardzo, ale zdumiałam się, ze przepisy owe obowiązują jedynie dla sędziów, co są na listach poparcia do KRS, bo zwykłych obywateli na innych listach już nie...ale ja miałam szkolenie dla szaraków, a nie dla polityków.
Z jeszcze większym zdumieniem czytam, że kilku magistrów z otoczenia pana Ziobry czuje się bardziej umocowanych w prawie, aniżeli profesorowie wyższych uczelni czy sędziowie Sądu Najwyższego. Nie wspomnę nawet o pewnym mędrcu, który krzyknął, że w nosie ma 60 sędziów SN i ich wyroki...
Nie jest także zabawne przekonywanie nas do walki z komunistycznymi naleciałościami w dzisiejszym państwie, podczas gdy obsadza się urzędy osobami o podejrzanej przeszłości, byle swoimi i wiernymi. Nie mówiąc o wieku emerytalnym kandydatów... gdy pani Gersdorf za stara była, ciekawe.
Niewiele mniej zdumiał mnie pomysł podniesienia podatku od wyrobów słodkich z dodatkiem cukru, wszak cukier nie krzepi, a źle wpływa na nasze zdrowie i trzeba klientów zniechęcać poprzez podnoszenie cen. Zapomniał ów ktoś od pomysłu cukrowego, ze zacząć należałoby od producentów i receptur oraz edukacji konsumentów. o dziwo, dzisiaj w sklepie chciałam kupić jogurt i serek bez dodatku cukru, a tu niespodzianka - wyroby bez cukru dwa razy droższe od słodzonych. Fajny pomysł na zniechęcanie do cukru.
Ale wisienką na torcie jest wprowadzanie najniższej krajowej kwoty wynagrodzenia pracowników.
Kwota ta ma wynosić 2600 zł. W rozmowie z koleżanką, która teraz zarabia 2580 zł dowiaduje się, że podniosą jej pensję o 20 zł do najniższej krajowej, ale nowy pracownik przyjęty do pracy też dostanie 2600! Ona po 30 latach pracy dostanie jedynie o dodatek stażowy więcej. Bo premie zależą od humoru pracodawcy.
Powie ktoś - niechaj zmieni pracę. No cóż, teoretycznie może, ale w pewnym wieku i przy zdrowotnych ograniczeniach pracy już się raczej nie zmienia, ani nie robi rewolucji, więc głos takiego wyborcy nie liczy się...
Media i wypowiedzi polityków robią nam wodę z mózgu, bo okazuje się, że każda opcja ma rację, przepisy można interpretować dowolnie, a my zwykli obywatele i tak na nic nie mamy wpływu.
wtorek, 28 stycznia 2020
Bajzel...
Bajzel w domu i bajzel na blogu, bo o różnych różnościach będzie.
Zanim zaczęliśmy ferie zimowe dzieciaki z mojej szkoły świętowały dzień śmiesznych skarpet, było kolorowo i wesoło.
Ferie miały zacząć się u mnie remontem - niestety, firma remontowa jak na razie nie dojechała, a szef nie pofatygował się zadzwonić, przysłał tylko sms-a, że następnego dnia rano zadzwoni.
Nie dzwonił, więc mój chory mąż wykonał telefon, by dowiedzieć się, że auto firmowe się popsuło...taki pech. A my od soboty przygotowywaliśmy mieszkanie, by nie zrujnowali nam podłogi i okien z wymienionymi dopiero co szybami...
Zdarliśmy nawet stare tapety, by robota majstrom szybciej szła.
Tak wygląda mój salon, siedzę w kuchni i tak pewnie całe ferie...
Robiąc porządki przed wywiezieniem starych mebli natknęłam się na skarb prawdziwy.
Oto nasze karykatury wykonane przez syna, gdy miał 7 lat, nawet nie pamiętam na jaką okazję, czy w szkole, czy może w domu?
Oj, ta pamięć, co nie zapisane, przepada...
A taka nagroda dla strudzonych porządkami i przygotowaniami do remontu, pyszna pizza z mozzarellą, własnej roboty, rzecz jasna:-)
W telefonie znalazłam także zdjęcie z pleneru, na który wybraliśmy się na poczatku stycznia, tuż po Nowym Roku...taką teraz mamy zimę!
I ostatni akcent wspomnianego bałaganu w treści posta - zrobiłam zdjęcie uczennicy przed feriami - nowa fryzura na lepszy humor, podziwiam wykonawcę za cierpliwość, podobno powstawała trzy dni, nosić można miesiąc, podobno nie przeszkadza...tylko jak ona myje włosy?
Trzymajcie kciuki, bym przetrwała ten remont, o ile się zacznie, przy zdrowych zmysłach...
Zanim zaczęliśmy ferie zimowe dzieciaki z mojej szkoły świętowały dzień śmiesznych skarpet, było kolorowo i wesoło.
Ferie miały zacząć się u mnie remontem - niestety, firma remontowa jak na razie nie dojechała, a szef nie pofatygował się zadzwonić, przysłał tylko sms-a, że następnego dnia rano zadzwoni.
Nie dzwonił, więc mój chory mąż wykonał telefon, by dowiedzieć się, że auto firmowe się popsuło...taki pech. A my od soboty przygotowywaliśmy mieszkanie, by nie zrujnowali nam podłogi i okien z wymienionymi dopiero co szybami...
Zdarliśmy nawet stare tapety, by robota majstrom szybciej szła.
Tak wygląda mój salon, siedzę w kuchni i tak pewnie całe ferie...
Robiąc porządki przed wywiezieniem starych mebli natknęłam się na skarb prawdziwy.
Oto nasze karykatury wykonane przez syna, gdy miał 7 lat, nawet nie pamiętam na jaką okazję, czy w szkole, czy może w domu?
Oj, ta pamięć, co nie zapisane, przepada...
A taka nagroda dla strudzonych porządkami i przygotowaniami do remontu, pyszna pizza z mozzarellą, własnej roboty, rzecz jasna:-)
W telefonie znalazłam także zdjęcie z pleneru, na który wybraliśmy się na poczatku stycznia, tuż po Nowym Roku...taką teraz mamy zimę!
I ostatni akcent wspomnianego bałaganu w treści posta - zrobiłam zdjęcie uczennicy przed feriami - nowa fryzura na lepszy humor, podziwiam wykonawcę za cierpliwość, podobno powstawała trzy dni, nosić można miesiąc, podobno nie przeszkadza...tylko jak ona myje włosy?
Trzymajcie kciuki, bym przetrwała ten remont, o ile się zacznie, przy zdrowych zmysłach...
sobota, 25 stycznia 2020
Kapsuły czasu...
Każdy z nas coś tam wie o mumiach, ale zawsze znajdzie się jakaś garść informacji, które mogą nas zadziwić.
Tak było i ze mną.
Uczymy się całe życie i to jest fajne, póki nas coś ciekawi, czujemy, że żyjemy, a świat wart jest zachodu.
Z książki, której okładkę widzicie wynotowałam kilka ciekawostek, może i Wam przypadną do gustu.
Jeśli jednak nie lubi ktoś szczegółów na pograniczy medycyny sądowej niechaj sobie daruje czytanie...
1. Mumie dzielimy na preparowane przez człowieka lub naturalne.
2. W pewnych warunkach naturalnych ciało ludzkie i zwierzęce potrafi przybrać pustać mumii. Czynnikiem konserwującym może tu być lód, powietrze wewnątrz jaskiń, torf, piasek pustynny.
3. Pierwszymi twórcami mumii byli członkowie ludu CHINCHORRO, a słowo to oznacza sieci rybackie. Chinchorro żyli na wybrzeżu Północnego Chile.
Wiek najstarszych zmumifikowanych ciał sięga 7 tysięcy lat.
Mumie zmarłych pokryto gliną i pochowano wraz z harpunami i kościanymi haczykami na ryby. Sposób mumifikacji był odmienny, niż w Egipcie. Ciała rozbierano na czynniki pierwsze, składano ponownie, malowane były na kolor czarny lub czerwony, nakładano na twarz gliniane maski i peruki na głowę.
grafika - Pablo Trincado [CC BY (https://creativecommons.org/licenses/by/2.0)]
4. Mumie naturalne dają badaczom więcej wiedzy, niż preparowane – jest w nich bowiem utrwalony obraz przeszłości bez ingerencji człowieka, często w chwili śmierci.
5. W grobowcach znajdowano także mumie zwierząt – kotów, sokołów, krokodyli, węży, psów.
Wierzono, że towarzyszące ludziom domowe zwierzęta też zyskają życie wieczne.
6. Najbardziej znane mumie naturalne to:
Juanita – dziewczyna znaleziona na terenie Peru, w wysokich górach.
Otzi – człowiek z lodowca, znaleziony na terenie Pn Włoch.
Dziewczyna z Windeby – znaleziona na terenie Pn Niemiec na bagnach (utopiona nago z opaską na oczach)
Człowiek z Tollund – znaleziony na duńskich bagnach, choć zmarł na skutek powieszenia.
7. Wiele naturalnych mumii znaleziono na terenach Ameryki Pn i Grenlandii, gdyż lód doskonale zachowuje szczegóły ludzkiego ciała.
8. Od ok.400 r.p.n.e praktykowano tworzenie mumii FARDO – konserwowanie ciała metodami naturalnymi. Nie usuwano wnętrzności, a ciało krepowano linami, owijano wieloma warstwami tkanin, tworząc jednolity tobołek. Tkaniny absorbowały wodę, prowadząc do wysuszenia zwłok.
grafika (Internet Archive Book Images - No restrictions)
9. Bardziej współczesne mumie to:
- Ciało Abrahama Lincolna
- mumie Włodzimierza Lenina, Józefa Stalina czy komunistycznych przywódców Azji
- ciało Evity Peron, żony prezydenta Argentyny
10. Do pocz. XX wieku egipskie mumie mielono na proszek, który po zmieszaniu z olejem dawał farbę dla artystów zwaną brązem mumiowym.
W Europie używano go przez setki lat, aż do wyczerpania zapasów mumii. Znany angielski malarz Edward Burne-Jones był tak przejęty zawartością tubki z farbą, że sprawił jej godny pogrzeb we własnym ogrodzie, a na grobie posadził stokrotki.
11. W XIX w. w Wielkiej Brytanii użyźniano glebę sproszkowanymi mumiami zwierząt, zwłaszcza psów i kotów.
Mam nadzieję, że choć trochę zaciekawiłam...
Tak było i ze mną.
Uczymy się całe życie i to jest fajne, póki nas coś ciekawi, czujemy, że żyjemy, a świat wart jest zachodu.
Z książki, której okładkę widzicie wynotowałam kilka ciekawostek, może i Wam przypadną do gustu.
Jeśli jednak nie lubi ktoś szczegółów na pograniczy medycyny sądowej niechaj sobie daruje czytanie...
1. Mumie dzielimy na preparowane przez człowieka lub naturalne.
2. W pewnych warunkach naturalnych ciało ludzkie i zwierzęce potrafi przybrać pustać mumii. Czynnikiem konserwującym może tu być lód, powietrze wewnątrz jaskiń, torf, piasek pustynny.
3. Pierwszymi twórcami mumii byli członkowie ludu CHINCHORRO, a słowo to oznacza sieci rybackie. Chinchorro żyli na wybrzeżu Północnego Chile.
Wiek najstarszych zmumifikowanych ciał sięga 7 tysięcy lat.
Mumie zmarłych pokryto gliną i pochowano wraz z harpunami i kościanymi haczykami na ryby. Sposób mumifikacji był odmienny, niż w Egipcie. Ciała rozbierano na czynniki pierwsze, składano ponownie, malowane były na kolor czarny lub czerwony, nakładano na twarz gliniane maski i peruki na głowę.
grafika - Pablo Trincado [CC BY (https://creativecommons.org/licenses/by/2.0)]
4. Mumie naturalne dają badaczom więcej wiedzy, niż preparowane – jest w nich bowiem utrwalony obraz przeszłości bez ingerencji człowieka, często w chwili śmierci.
5. W grobowcach znajdowano także mumie zwierząt – kotów, sokołów, krokodyli, węży, psów.
Wierzono, że towarzyszące ludziom domowe zwierzęta też zyskają życie wieczne.
6. Najbardziej znane mumie naturalne to:
Juanita – dziewczyna znaleziona na terenie Peru, w wysokich górach.
Otzi – człowiek z lodowca, znaleziony na terenie Pn Włoch.
Dziewczyna z Windeby – znaleziona na terenie Pn Niemiec na bagnach (utopiona nago z opaską na oczach)
Człowiek z Tollund – znaleziony na duńskich bagnach, choć zmarł na skutek powieszenia.
7. Wiele naturalnych mumii znaleziono na terenach Ameryki Pn i Grenlandii, gdyż lód doskonale zachowuje szczegóły ludzkiego ciała.
8. Od ok.400 r.p.n.e praktykowano tworzenie mumii FARDO – konserwowanie ciała metodami naturalnymi. Nie usuwano wnętrzności, a ciało krepowano linami, owijano wieloma warstwami tkanin, tworząc jednolity tobołek. Tkaniny absorbowały wodę, prowadząc do wysuszenia zwłok.
grafika (Internet Archive Book Images - No restrictions)
9. Bardziej współczesne mumie to:
- Ciało Abrahama Lincolna
- mumie Włodzimierza Lenina, Józefa Stalina czy komunistycznych przywódców Azji
- ciało Evity Peron, żony prezydenta Argentyny
10. Do pocz. XX wieku egipskie mumie mielono na proszek, który po zmieszaniu z olejem dawał farbę dla artystów zwaną brązem mumiowym.
W Europie używano go przez setki lat, aż do wyczerpania zapasów mumii. Znany angielski malarz Edward Burne-Jones był tak przejęty zawartością tubki z farbą, że sprawił jej godny pogrzeb we własnym ogrodzie, a na grobie posadził stokrotki.
11. W XIX w. w Wielkiej Brytanii użyźniano glebę sproszkowanymi mumiami zwierząt, zwłaszcza psów i kotów.
Mam nadzieję, że choć trochę zaciekawiłam...
środa, 22 stycznia 2020
Z Krzysiem o feriach...
Chłopiec wpadł jak zwykle zdyszany.
- czy jest jeszcze Katarynka?
- ostatni egzemplarz, a co, jeszcze nie czytałeś?
- czytałem, ale dziś potrzebuję na lekcje, a zapomniałem zabrać z domu...
- taka gruba, ja ma inną!
- bo to jest zbiór nowel
- a, no jasne!
- jak twoje plany na ferie?
- zimowe? nic specjalnego, poczytam, pospaceruję z psem, posiedzę z bratem, lubię na niego patrzeć...ale zapisałem się na obóz letni, nasi wuefiści organizują obóz sportowy
- super, a dokąd ?
- Jastrzębia Góra!
- nad morze, fajnie, byle pogoda była!
- a wie pani, że moi koledzy myśleli, że to w górach?
- to pewnie przez górę w nazwie?
- no bo kto to widział, żeby miasto nad morzem tak nazywać, czy tam są jakieś góry, może pagórek dla jastrzębi właśnie?
- to dobra okazja by poszperać w googlach lub w przewodniku turystycznym, nie uważasz?
- no może, ale jak pojadę to będzie większa niespodzianka!
- skoro tak uważasz, a zapłaciłeś już zaliczkę za ten obóz?
- jeszcze nie wołali, ale muszę mieć zgodę taty, by pojechać, chyba się zgodzi?
- nie wiem, powinien, to fajne wakacje taki obóz nad morzem, ale to sportowy, a ty nie jesteś sportowcem, jak pamiętam?
- ale to nie dla wybitnych sportowców przecież, to lecę, nie chcę się spóźnić na sprawdzian z lektury!
- czy jest jeszcze Katarynka?
- ostatni egzemplarz, a co, jeszcze nie czytałeś?
- czytałem, ale dziś potrzebuję na lekcje, a zapomniałem zabrać z domu...
- taka gruba, ja ma inną!
- bo to jest zbiór nowel
- a, no jasne!
- jak twoje plany na ferie?
- zimowe? nic specjalnego, poczytam, pospaceruję z psem, posiedzę z bratem, lubię na niego patrzeć...ale zapisałem się na obóz letni, nasi wuefiści organizują obóz sportowy
- super, a dokąd ?
- Jastrzębia Góra!
- nad morze, fajnie, byle pogoda była!
- a wie pani, że moi koledzy myśleli, że to w górach?
- to pewnie przez górę w nazwie?
- no bo kto to widział, żeby miasto nad morzem tak nazywać, czy tam są jakieś góry, może pagórek dla jastrzębi właśnie?
- to dobra okazja by poszperać w googlach lub w przewodniku turystycznym, nie uważasz?
- no może, ale jak pojadę to będzie większa niespodzianka!
- skoro tak uważasz, a zapłaciłeś już zaliczkę za ten obóz?
- jeszcze nie wołali, ale muszę mieć zgodę taty, by pojechać, chyba się zgodzi?
- nie wiem, powinien, to fajne wakacje taki obóz nad morzem, ale to sportowy, a ty nie jesteś sportowcem, jak pamiętam?
- ale to nie dla wybitnych sportowców przecież, to lecę, nie chcę się spóźnić na sprawdzian z lektury!
poniedziałek, 20 stycznia 2020
Podobno...
Podobno 20 stycznia wypada Blue Monday czyli najbardziej depresyjny dzień w roku.
Aby nie wpaść w jego macki pośmiać się warto!
(źródło Pinterest)
Aby nie wpaść w jego macki pośmiać się warto!
(źródło Pinterest)
piątek, 17 stycznia 2020
Wieczory filmowe...
W długie zimowe wieczory, zwłaszcza w dni wolne od pracy mamy ochotę obejrzeć jakiś film i słowo jakiś dobrze oddaje to, co można znaleźć w sieci.
Trudno o dobry film. Oczywiście każdy lubi co innego, ale doprawdy niektóre filmy wprawiają mnie w zdumienie - kto takie kręci i dla kogo?
Udało nam się ostatnio kilka obejrzeć, może ktoś z tego zestawienia skorzysta. Nie napiszę o tych najgorszych, na które szkoda czasu, bo po wyczerpaniu naszej cierpliwości jako odbiorców wyłączyliśmy, nie zapamiętując tytułu.
Były wśród nich 2-3 ponoć nagradzane... no cóż, widać nie jestem wyrobionym kinomanem.
Pierwszy film mogę polecić całym sercem.
Togo - opowieść o dzielnym psie na dalekiej północy, o przyjaźni człowieka ze zwierzęciem.
Trochę humoru, sporo wzruszających scen, ciekawostki o trudach życia ludzi na Alasce.
Jeśli lubicie filmy o zwierzętach i potrzeba Wam nieco emocji w jakiś zimowy wieczór, to polecam.
Ad astra zapowiadał się dobrze, nawet obsada zachęcająca, tematyka nie dla wszystkich, bo kosmiczna, ale Marsjanin bardzo mi się podobał, więc zasiadłam z nadzieją.
Nie dotrwałam do końca, bo nie za bardzo zrozumiałam przesłanie filmu, nie mówiąc o fabule, ale nie skreślam, bo mąż obejrzał, choć bez zachwytu, więc chyba ocena będzie pół na pół, musicie zdecydować sami.
Na noże to ten gatunek, który należy do moich ulubionych.
Obsada cymesik, same mocne nazwiska.
Film, będący mieszanką kryminału, komedii, thrillera i czego tam chcecie plus zaskakujące zakończenie.
Bawiłam się dobrze od pierwszych chwil do końca.
Więcej nie zdradzę, bo zepsułabym cały efekt.
Czarownica 2 to jak logika wskazuje, dalsze losy bohaterów części pierwszej.
Do obsady dołączyła Michelle Pfeiffer jako zła teściowa.
Nawet jeśli nie obejrzeliście części pierwszej, druga dostarczy Wam równie mocnych emocji, a bajkę o walce dobra ze złem czasami warto obejrzeć, chociażby po o, by oderwać się od brudów świata nam współczesnego.
Efekty specjalne dodają smaczku, nawet żałuję, że i tej drugiej części nie obejrzeliśmy w kinie.
The room to film może nie najwyższych lotów, ale w sumie fabuła dość oryginalna w zalewie thrillerów o przewidywalnym zakończeniu.
Obraz stosunkowo nowy, były już filmy o tym samym tytule, więc gdybyście szukali, to zwróćcie uwagę na rok produkcji - 2019.
Sedno fabuły zasadza się na ostrzeżeniu - uważajcie o co prosicie, byście nie stali się ofiarami swoich marzeń lub raczej życzeń.
The Grey, przetłumaczony nie wiedzieć czemu na Przetrwanie to kolejna próba opowiedzenia o zmaganiach człowieka z przyrodą i własnymi słabościami po katastrofie samolotu.
Do tego mróz, pustkowie i zero przygotowania, poza jednym z bohaterów.
Obraz nie najgorszy, ale głównym minusem jest to, że z wilków zrobiono krwiożercze bestie. Powiedziałabym nawet, że jest to wilcza wersja Szczęk.
Przedstawiając swoje spostrzeżenia liczę na to, że podpowiecie, co tam ostatnio widzieliście ciekawego, oprócz seriali, bo nie oglądam...
(fotosy - filmweb.pl)
Trudno o dobry film. Oczywiście każdy lubi co innego, ale doprawdy niektóre filmy wprawiają mnie w zdumienie - kto takie kręci i dla kogo?
Udało nam się ostatnio kilka obejrzeć, może ktoś z tego zestawienia skorzysta. Nie napiszę o tych najgorszych, na które szkoda czasu, bo po wyczerpaniu naszej cierpliwości jako odbiorców wyłączyliśmy, nie zapamiętując tytułu.
Były wśród nich 2-3 ponoć nagradzane... no cóż, widać nie jestem wyrobionym kinomanem.
Pierwszy film mogę polecić całym sercem.
Togo - opowieść o dzielnym psie na dalekiej północy, o przyjaźni człowieka ze zwierzęciem.
Trochę humoru, sporo wzruszających scen, ciekawostki o trudach życia ludzi na Alasce.
Jeśli lubicie filmy o zwierzętach i potrzeba Wam nieco emocji w jakiś zimowy wieczór, to polecam.
Ad astra zapowiadał się dobrze, nawet obsada zachęcająca, tematyka nie dla wszystkich, bo kosmiczna, ale Marsjanin bardzo mi się podobał, więc zasiadłam z nadzieją.
Nie dotrwałam do końca, bo nie za bardzo zrozumiałam przesłanie filmu, nie mówiąc o fabule, ale nie skreślam, bo mąż obejrzał, choć bez zachwytu, więc chyba ocena będzie pół na pół, musicie zdecydować sami.
Na noże to ten gatunek, który należy do moich ulubionych.
Obsada cymesik, same mocne nazwiska.
Film, będący mieszanką kryminału, komedii, thrillera i czego tam chcecie plus zaskakujące zakończenie.
Bawiłam się dobrze od pierwszych chwil do końca.
Więcej nie zdradzę, bo zepsułabym cały efekt.
Czarownica 2 to jak logika wskazuje, dalsze losy bohaterów części pierwszej.
Do obsady dołączyła Michelle Pfeiffer jako zła teściowa.
Nawet jeśli nie obejrzeliście części pierwszej, druga dostarczy Wam równie mocnych emocji, a bajkę o walce dobra ze złem czasami warto obejrzeć, chociażby po o, by oderwać się od brudów świata nam współczesnego.
Efekty specjalne dodają smaczku, nawet żałuję, że i tej drugiej części nie obejrzeliśmy w kinie.
The room to film może nie najwyższych lotów, ale w sumie fabuła dość oryginalna w zalewie thrillerów o przewidywalnym zakończeniu.
Obraz stosunkowo nowy, były już filmy o tym samym tytule, więc gdybyście szukali, to zwróćcie uwagę na rok produkcji - 2019.
Sedno fabuły zasadza się na ostrzeżeniu - uważajcie o co prosicie, byście nie stali się ofiarami swoich marzeń lub raczej życzeń.
The Grey, przetłumaczony nie wiedzieć czemu na Przetrwanie to kolejna próba opowiedzenia o zmaganiach człowieka z przyrodą i własnymi słabościami po katastrofie samolotu.
Do tego mróz, pustkowie i zero przygotowania, poza jednym z bohaterów.
Obraz nie najgorszy, ale głównym minusem jest to, że z wilków zrobiono krwiożercze bestie. Powiedziałabym nawet, że jest to wilcza wersja Szczęk.
Przedstawiając swoje spostrzeżenia liczę na to, że podpowiecie, co tam ostatnio widzieliście ciekawego, oprócz seriali, bo nie oglądam...
(fotosy - filmweb.pl)
środa, 15 stycznia 2020
Dziwne i kłopotliwe...
Nie wiem czy tylko ja tak mam, ale spotykają mnie dziwne rzeczy na blogach.
Jakby ktoś chciał mnie zniechęcić do komentowania u innych.
Co się dzieje?
1. Mam w profilu bloggera zdjęcie, które na niektóre blogi wchodzi wielkie, zasłaniając pole komentarza, co jest uciążliwe dla właścicieli blogów oraz innych komentujących.
2. Na niektórych blogach znika pole komentarza lub bywa nieaktywne.
3. W zakładkach nie wyświetlają mi się czasem nowe posty na blogach, więc muszę zaglądać sama co tam nowego.
4. Nie tylko u mnie zdarza się chyba, że komentarze znikają,nawet w spamach ich brak.
Czy to jakaś plaga, spisek czy co innego?
Komputer mam wyczyszczony, Windows 10, szablon bloga zwyczajny, bez udziwnień.
Proszę o wyrozumiałość, bo u niektórych wpisuję się w trybie Anonim z podpisem, by nie zaśmiecać im komentarzy wielkimi fotkami, które wszystko zasłaniają.
Zdarza mi się przegapić jakieś Wasze wpisy, bo nie mam info o nowinkach lub nie mogę nic wpisać, bo pole komentarza jest martwe.
Na przykład na blog Piotra z Mozaiki Rzeczywistości wchodzę tylko z komputera w pracy, gdzie mam zwykły system XP, z Windowsa 10 ni du du! Z innej przeglądarki też nie...
Czy ktoś coś kuma w tym temacie, bo ja nic ?!
Jakby ktoś chciał mnie zniechęcić do komentowania u innych.
Co się dzieje?
1. Mam w profilu bloggera zdjęcie, które na niektóre blogi wchodzi wielkie, zasłaniając pole komentarza, co jest uciążliwe dla właścicieli blogów oraz innych komentujących.
2. Na niektórych blogach znika pole komentarza lub bywa nieaktywne.
3. W zakładkach nie wyświetlają mi się czasem nowe posty na blogach, więc muszę zaglądać sama co tam nowego.
4. Nie tylko u mnie zdarza się chyba, że komentarze znikają,nawet w spamach ich brak.
Czy to jakaś plaga, spisek czy co innego?
Komputer mam wyczyszczony, Windows 10, szablon bloga zwyczajny, bez udziwnień.
Proszę o wyrozumiałość, bo u niektórych wpisuję się w trybie Anonim z podpisem, by nie zaśmiecać im komentarzy wielkimi fotkami, które wszystko zasłaniają.
Zdarza mi się przegapić jakieś Wasze wpisy, bo nie mam info o nowinkach lub nie mogę nic wpisać, bo pole komentarza jest martwe.
Na przykład na blog Piotra z Mozaiki Rzeczywistości wchodzę tylko z komputera w pracy, gdzie mam zwykły system XP, z Windowsa 10 ni du du! Z innej przeglądarki też nie...
Czy ktoś coś kuma w tym temacie, bo ja nic ?!
poniedziałek, 13 stycznia 2020
Natura chomika...
Zawsze uważałam siebie bardziej za minimalistkę, niż chomika, bo z łatwością wyrzucam niepotrzebne lub zniszczone rzeczy, w przeciwieństwie do mojego męża.
Nastąpił postęp jednak z tym jego chomikowaniem, bo zrobił porządek w swojej części szafy, gdzie gromadził tzw. przydasie i teraz mamy więcej miejsca na buty, które powkładałam do kartonów i opisałam, by łatwiej było znaleźć odpowiednia parę.
Pisałam już , że czeka nas remont na przełomie stycznia i lutego, oby ekipa nie wystawiła nas do wiatru.
W związku z tym zaczęliśmy przeglądać szafy i inne schowki, bo zamierzamy też wymienić meble. Później, ze skromnej emerytury będzie to trudne.
I tutaj okazuje się, ile niepotrzebnych przedmiotów gromadzimy w domach przez lata, bo gdy już zaczęłam, to nie poprzestałam na tzw.salonie, poszłam dalej i... wyrzuciłam kilkanaście toreb różnych przydasi, które zalegały szafki, szuflady, schowek w kanapie, komody w przedpokoju i zakamarki w kuchni.
Obiecałam sobie, że 4 razy się zastanowię, zanim kupię kolejny gadżet do domu.
Ale to nie tylko moja wina, wśród owych przydasi były także przez lata gromadzone nietrafione prezenty, bo żal wyrzucić, bo może coś z tym zrobię, może komuś oddam...
Syn doradził, by wystawić na OLX, ale to wymaga jakiegoś jednak zachodu, bycia w domu, wysyłania paczek itd. a ja nie mam na to siły, ani ochoty.
Część naczyń oddałam córce sąsiadki do domku letniskowego, milion kubków zaniosłam do pracy.
Na swoją kolej czeka przepastna szuflada z dokumentami, które trzeba dokładnie przejrzeć i wyrzucić stare gwarancje, PiTy sprzed 10 lat i wszystko, co się tam wrzuca ( to znaczy ja wrzucam, a mąż próbuje zaprowadzić ład).
Najbardziej cieszę się z uporządkowania książek, co zajęło mi dwa dni i najstarsze mąż zawiózł do biblioteki publicznej,lektury zabrałam do biblioteki szkolnej, a my mamy wreszcie trochę wolnego miejsca na nowe.
Pewnie przed wywiezieniem mebli jeszcze coś tam wyrzucimy, wtedy poczuję się lżejsza o nadbagaż życiowy :-)
A jak to jest z Wami, jesteście minimalistami czy macie raczej naturę chomika?
Nastąpił postęp jednak z tym jego chomikowaniem, bo zrobił porządek w swojej części szafy, gdzie gromadził tzw. przydasie i teraz mamy więcej miejsca na buty, które powkładałam do kartonów i opisałam, by łatwiej było znaleźć odpowiednia parę.
Pisałam już , że czeka nas remont na przełomie stycznia i lutego, oby ekipa nie wystawiła nas do wiatru.
W związku z tym zaczęliśmy przeglądać szafy i inne schowki, bo zamierzamy też wymienić meble. Później, ze skromnej emerytury będzie to trudne.
I tutaj okazuje się, ile niepotrzebnych przedmiotów gromadzimy w domach przez lata, bo gdy już zaczęłam, to nie poprzestałam na tzw.salonie, poszłam dalej i... wyrzuciłam kilkanaście toreb różnych przydasi, które zalegały szafki, szuflady, schowek w kanapie, komody w przedpokoju i zakamarki w kuchni.
Obiecałam sobie, że 4 razy się zastanowię, zanim kupię kolejny gadżet do domu.
Ale to nie tylko moja wina, wśród owych przydasi były także przez lata gromadzone nietrafione prezenty, bo żal wyrzucić, bo może coś z tym zrobię, może komuś oddam...
Syn doradził, by wystawić na OLX, ale to wymaga jakiegoś jednak zachodu, bycia w domu, wysyłania paczek itd. a ja nie mam na to siły, ani ochoty.
Część naczyń oddałam córce sąsiadki do domku letniskowego, milion kubków zaniosłam do pracy.
Na swoją kolej czeka przepastna szuflada z dokumentami, które trzeba dokładnie przejrzeć i wyrzucić stare gwarancje, PiTy sprzed 10 lat i wszystko, co się tam wrzuca ( to znaczy ja wrzucam, a mąż próbuje zaprowadzić ład).
Najbardziej cieszę się z uporządkowania książek, co zajęło mi dwa dni i najstarsze mąż zawiózł do biblioteki publicznej,lektury zabrałam do biblioteki szkolnej, a my mamy wreszcie trochę wolnego miejsca na nowe.
Pewnie przed wywiezieniem mebli jeszcze coś tam wyrzucimy, wtedy poczuję się lżejsza o nadbagaż życiowy :-)
A jak to jest z Wami, jesteście minimalistami czy macie raczej naturę chomika?
piątek, 10 stycznia 2020
Nie chcę już z tobą być...
Wierzyła, że będzie dobrą matką. Starała się, zwłaszcza gdy odszedł jej partner.
Niełatwo jest podołać roli samotnego rodzica, gdy nie ma się nikogo do pomocy, a pracować trzeba.
Lżej było po przyznaniu niewielkich alimentów i gdy zaczęły się wypłaty 500+
Pracowała dużo i na zmiany, by córce niczego nie zabrakło.
Wracała często nocą, rano nie mogła się obudzić, kiepski nastrój i brak sił fizycznych były jej towarzyszami.
Była jednak dumna z samodzielności córki, która sama robiła sobie śniadania do szkoły, często także obiady. Ojciec czasami zabierał dziewczynkę na urlop, na święta, kupował prezenty.
Po ostatniej Gwiazdce dziewczynka wróciła jakaś inna, ale nigdy ze sobą tak od serca nie rozmawiały, ona nie miała sił, córka ochoty, więc i tym razem wszystko było jak zwykle.
Pewnego dnia matka po powrocie z pracy zastała spakowane rzeczy córki, poupychane w worki na śmieci i plecak szkolny wypchany książkami.
Gdy zapytała co to ma znaczyć, usłyszała:
- Książki oddaj w szkole, ubrania spakowałam, jutro tato po mnie przyjedzie, nie chcę już z tobą być
- Ale jak to? Co ty mówisz? To niemożliwe! Mam tylko ciebie!
- Zamieszkam z tatą i jego narzeczoną, mam tam swój pokój i łóżko i wreszcie KTOŚ będzie w domu, tato wybrał mi już szkołę
- Ale ja kupiłam bilety do kina !
- To nic nie da, ja już podjęłam decyzję, chcę być z tatą, ciebie i tak nigdy nie ma, a telefon to nie wszystko
Kobieta klęcząc błagała córkę, by jeszcze porozmawiały, by dała jej czas na oswojenie się z tą decyzją.
- Mamo, ja chcę mieć normalny dom, a nie czekać w pustym mieszkaniu na twój powrót z pracy wieczorem, bo gdy wracasz jesteś tak zmęczona, że zasypiasz przy stole w kuchni
- Ale to wszystko dla ciebie!
- Dla mnie? Po co? ja wszystko mam, tylko mamy nie mam wtedy, kiedy potrzebuję...kiedy się razem wybrałyśmy na spacer, kiedy pytałaś co w szkole, czy wiesz jakie mam koleżanki?
- Ja wiem, ja wszystko naprawię, tylko zostań...
- Za późno, ja już nie chcę z tobą być, zrozum!
Nie chciałabym usłyszeć takich słów od swojego dziecka....
Niełatwo jest podołać roli samotnego rodzica, gdy nie ma się nikogo do pomocy, a pracować trzeba.
Lżej było po przyznaniu niewielkich alimentów i gdy zaczęły się wypłaty 500+
Pracowała dużo i na zmiany, by córce niczego nie zabrakło.
Wracała często nocą, rano nie mogła się obudzić, kiepski nastrój i brak sił fizycznych były jej towarzyszami.
Była jednak dumna z samodzielności córki, która sama robiła sobie śniadania do szkoły, często także obiady. Ojciec czasami zabierał dziewczynkę na urlop, na święta, kupował prezenty.
Po ostatniej Gwiazdce dziewczynka wróciła jakaś inna, ale nigdy ze sobą tak od serca nie rozmawiały, ona nie miała sił, córka ochoty, więc i tym razem wszystko było jak zwykle.
Pewnego dnia matka po powrocie z pracy zastała spakowane rzeczy córki, poupychane w worki na śmieci i plecak szkolny wypchany książkami.
Gdy zapytała co to ma znaczyć, usłyszała:
- Książki oddaj w szkole, ubrania spakowałam, jutro tato po mnie przyjedzie, nie chcę już z tobą być
- Ale jak to? Co ty mówisz? To niemożliwe! Mam tylko ciebie!
- Zamieszkam z tatą i jego narzeczoną, mam tam swój pokój i łóżko i wreszcie KTOŚ będzie w domu, tato wybrał mi już szkołę
- Ale ja kupiłam bilety do kina !
- To nic nie da, ja już podjęłam decyzję, chcę być z tatą, ciebie i tak nigdy nie ma, a telefon to nie wszystko
Kobieta klęcząc błagała córkę, by jeszcze porozmawiały, by dała jej czas na oswojenie się z tą decyzją.
- Mamo, ja chcę mieć normalny dom, a nie czekać w pustym mieszkaniu na twój powrót z pracy wieczorem, bo gdy wracasz jesteś tak zmęczona, że zasypiasz przy stole w kuchni
- Ale to wszystko dla ciebie!
- Dla mnie? Po co? ja wszystko mam, tylko mamy nie mam wtedy, kiedy potrzebuję...kiedy się razem wybrałyśmy na spacer, kiedy pytałaś co w szkole, czy wiesz jakie mam koleżanki?
- Ja wiem, ja wszystko naprawię, tylko zostań...
- Za późno, ja już nie chcę z tobą być, zrozum!
Nie chciałabym usłyszeć takich słów od swojego dziecka....
poniedziałek, 6 stycznia 2020
Zadziwiające lampy...
Na mojej tablicy Pinterest zapisuję czasami to, co w danym momencie mi się spodoba - zdjęcia, cytaty, przepisy, ciekawostki.
Przeglądając od czasu do czasu zapisane piny, wpadam na pomysł kolejnego wpisu na blog.
Tym razem wpadły mi w oko lampy.
Niby zwykłe przedmioty, a ile od nich zależy!
Rozpraszają mrok, pokazują drogę, nadają wnętrzom przytulny klimat, aranżują wnętrze - czasem kilka lamp wystarcza za całą dekorację mieszkania. Lampy podłogowe, biurkowe, plafony, kinkiety, lampy użytkowe i wyłącznie ozdobne...
Zanim pojawiły się we wszystkich domach przeszły długą historię.
W zasadzie koło dziejów dziś się zamyka, bo często rezygnujemy z oświetlenia elektrycznego na rzecz bardziej nastrojowego płomienia świec i światła z kominka.
I pomyśleć, że niegdyś na świece stać było tylko ludzi zamożnych. Kaganki i lampy oliwne lub naftowe dawały o wiele mniej światła, a nasze prababcie czytały i cerowały wyłącznie przy takim świetle.
Prymitywnych lamp używano już w starożytnej Grecji w epoce neolitu, powszechne też były w cywilizacji egejskiej.
Wykonywane z różnych materiałów, miewały piękne kształty, choć światło dawały nikłe, często gorsze od świec.
Sytuacja uległa poprawie po 1830 roku gdy wynaleziono szklane cylindry do lamp oliwnych.
Oczywiście prawdziwą rewolucją było zastosowanie elektryczności, zaczęły znikać kopcące lampy i świece, a oświetlenie żarówkowe stawało się coraz tańsze.
Dziś nie wyobrażamy sobie innego, zwłaszcza gdy mamy do wyboru taką różnorodność kształtów, mocy i zastosowania.
Na potrzeby bloga wybrałam lampy bardzo ozdobne, w większości w moim ulubionym stylu - Secesja i wariacje na temat.
Nie do każdego wnętrza pasują, ale pozachwycać się formą i światłem zawsze można.
Jestem przed remontem mieszkania i zaczęłam myśleć o zmianie także lamp, szukać zamierzam długo, bo nie śpieszy mi się, a chcę wybrać dobrze, by były ładne, odpowiednie do funkcji w każdym pomieszczeniu, no i nie zrujnowały skromnego budżetu.
A czy Wy przywiązujecie wagę do lamp w mieszkaniu?
Przeglądając od czasu do czasu zapisane piny, wpadam na pomysł kolejnego wpisu na blog.
Tym razem wpadły mi w oko lampy.
Niby zwykłe przedmioty, a ile od nich zależy!
Rozpraszają mrok, pokazują drogę, nadają wnętrzom przytulny klimat, aranżują wnętrze - czasem kilka lamp wystarcza za całą dekorację mieszkania. Lampy podłogowe, biurkowe, plafony, kinkiety, lampy użytkowe i wyłącznie ozdobne...
Zanim pojawiły się we wszystkich domach przeszły długą historię.
W zasadzie koło dziejów dziś się zamyka, bo często rezygnujemy z oświetlenia elektrycznego na rzecz bardziej nastrojowego płomienia świec i światła z kominka.
I pomyśleć, że niegdyś na świece stać było tylko ludzi zamożnych. Kaganki i lampy oliwne lub naftowe dawały o wiele mniej światła, a nasze prababcie czytały i cerowały wyłącznie przy takim świetle.
Prymitywnych lamp używano już w starożytnej Grecji w epoce neolitu, powszechne też były w cywilizacji egejskiej.
Wykonywane z różnych materiałów, miewały piękne kształty, choć światło dawały nikłe, często gorsze od świec.
Sytuacja uległa poprawie po 1830 roku gdy wynaleziono szklane cylindry do lamp oliwnych.
Oczywiście prawdziwą rewolucją było zastosowanie elektryczności, zaczęły znikać kopcące lampy i świece, a oświetlenie żarówkowe stawało się coraz tańsze.
Dziś nie wyobrażamy sobie innego, zwłaszcza gdy mamy do wyboru taką różnorodność kształtów, mocy i zastosowania.
Na potrzeby bloga wybrałam lampy bardzo ozdobne, w większości w moim ulubionym stylu - Secesja i wariacje na temat.
Nie do każdego wnętrza pasują, ale pozachwycać się formą i światłem zawsze można.
Jestem przed remontem mieszkania i zaczęłam myśleć o zmianie także lamp, szukać zamierzam długo, bo nie śpieszy mi się, a chcę wybrać dobrze, by były ładne, odpowiednie do funkcji w każdym pomieszczeniu, no i nie zrujnowały skromnego budżetu.
A czy Wy przywiązujecie wagę do lamp w mieszkaniu?
piątek, 3 stycznia 2020
Właściwe słowa...
Choroby chodzą po ludziach.
Czasami ktoś umiera, ale to nie znaczy, że mamy trzymać się tej ciemnej strony mocy.
Inaczej trzeba by usiąść na kanapie i czekać na najgorsze.
Wkurzyłam się na sąsiadkę.
Za pesymizm i czarnowidztwo.
Wiemy przecież, że słowa mają moc, że wiara czyni cuda, że właściwe podejście ma znaczenie itd.
Ale od początku:
Nasz sąsiad jest w wieku mojego męża, aktywny, zawsze pogodny, uczynny.
W ubiegłym roku zasłabł w pracy, pogotowie, szpital. Stwierdzono wylew.
Długo nie było go widać, ale rehabilitacja w takich razach nie trwa ekspresowo, każdy organizm jest inny, wiek też robi swoje.
Na pierwszy rzut oka nie widać spustoszenia w organizmie sąsiada, gdy spotkaliśmy go na schodach sam stwierdził, że miewa lekkie zawroty głowy i słaby jest strasznie.
Czas mijał, mężczyzna stawał się coraz bardziej aktywny, zaczął wychodzić z domu, dużo spacerował, jeszcze tylko do roweru nie palił się specjalnie.
Za każdym razem staramy się dodać mu otuchy, chwalimy za postępy, co go bardzo cieszy, bo to widać.
Upewnia się w rozmowie czy na pewno nie widać, że miał wylew, czy jego chód nie wygląda ślamazarnie.
Pociesza się nawet tym, że inny sąsiad, też po wylewie, po pół roku wrócił do pracy. Wprawdzie trochę kuleje, ale nie przeszkadza mu to w normalnym funkcjonowaniu.
Tuż przed Nowym Rokiem wracamy ze spaceru, żona sąsiada zamyka drzwi, idzie popilnować wnuki.
Składamy sobie życzenia noworoczne, prosimy o przekazanie życzeń sąsiadowi, a jego zona na to:
- To już nie ten człowiek, już skończone życie, wolniej wszystko robi, czasami zapomina, jeszcze nie taki stary, ale już po nim...
- Ale trzeba być dobrej myśli, mąż dobrze sobie radzi, cieszy się z każdej samodzielnej czynności.
- Tak pani mówi, ale to już po życiu!
Byłam tak zdołowana jej reakcją, że opadło we mnie wszystko do podłogi i powiedziałam do mojego męża:
- Mam nadzieję, że ona mu tego nie mówi, bo takim gadaniem nie pomaga mężowi dojść do formy!
- Oby nie, bo ja w podobnym stanie nie chciałbym tego usłyszeć...
A chłopisko tak się stara, w niepogodę nawet po schodach maszeruje, byle być w ruchu, byle się nie dać! Trzymamy z mężem za niego kciuki, by odpędzić negatywną energię sąsiadki!
Czasami ktoś umiera, ale to nie znaczy, że mamy trzymać się tej ciemnej strony mocy.
Inaczej trzeba by usiąść na kanapie i czekać na najgorsze.
Wkurzyłam się na sąsiadkę.
Za pesymizm i czarnowidztwo.
Wiemy przecież, że słowa mają moc, że wiara czyni cuda, że właściwe podejście ma znaczenie itd.
Ale od początku:
Nasz sąsiad jest w wieku mojego męża, aktywny, zawsze pogodny, uczynny.
W ubiegłym roku zasłabł w pracy, pogotowie, szpital. Stwierdzono wylew.
Długo nie było go widać, ale rehabilitacja w takich razach nie trwa ekspresowo, każdy organizm jest inny, wiek też robi swoje.
Na pierwszy rzut oka nie widać spustoszenia w organizmie sąsiada, gdy spotkaliśmy go na schodach sam stwierdził, że miewa lekkie zawroty głowy i słaby jest strasznie.
Czas mijał, mężczyzna stawał się coraz bardziej aktywny, zaczął wychodzić z domu, dużo spacerował, jeszcze tylko do roweru nie palił się specjalnie.
Za każdym razem staramy się dodać mu otuchy, chwalimy za postępy, co go bardzo cieszy, bo to widać.
Upewnia się w rozmowie czy na pewno nie widać, że miał wylew, czy jego chód nie wygląda ślamazarnie.
Pociesza się nawet tym, że inny sąsiad, też po wylewie, po pół roku wrócił do pracy. Wprawdzie trochę kuleje, ale nie przeszkadza mu to w normalnym funkcjonowaniu.
Tuż przed Nowym Rokiem wracamy ze spaceru, żona sąsiada zamyka drzwi, idzie popilnować wnuki.
Składamy sobie życzenia noworoczne, prosimy o przekazanie życzeń sąsiadowi, a jego zona na to:
- To już nie ten człowiek, już skończone życie, wolniej wszystko robi, czasami zapomina, jeszcze nie taki stary, ale już po nim...
- Ale trzeba być dobrej myśli, mąż dobrze sobie radzi, cieszy się z każdej samodzielnej czynności.
- Tak pani mówi, ale to już po życiu!
Byłam tak zdołowana jej reakcją, że opadło we mnie wszystko do podłogi i powiedziałam do mojego męża:
- Mam nadzieję, że ona mu tego nie mówi, bo takim gadaniem nie pomaga mężowi dojść do formy!
- Oby nie, bo ja w podobnym stanie nie chciałbym tego usłyszeć...
A chłopisko tak się stara, w niepogodę nawet po schodach maszeruje, byle być w ruchu, byle się nie dać! Trzymamy z mężem za niego kciuki, by odpędzić negatywną energię sąsiadki!