Strony

wtorek, 31 maja 2022

Marzenia czy cele?


Koleżanka wciągnęła mnie w dyskusję o marzeniach, bo taki temat zamierzała omawiać ze swoimi wychowankami.
Czy marzenie jest tożsame z celem, czy jednak marzenia powinny czasami pozostać w sferze niezrealizowanych planów?

Zaproponowałam podejście pragmatyczne, czyli podążanie za marzeniami małymi kroczkami. Jeśli ktoś na przykład marzy o tym, by zostać kosmonautą, musi wyznaczyć sobie małe cele możliwe do zrealizowania: 
- studiowanie nauk ścisłych
- zadbanie o kondycję i zdrowie
- aplikowanie do odpowiedniej instytucji itd.

Oczywiście, mogą się po drodze zdarzyć trudności i obiektywne przeszkody, ale zawsze marzenie ma szanse realizacji.
Co jednak w wypadku, gdy marzymy o zostaniu baletnicą lub śpiewakiem operowym, a tu ani warunki fizyczne, ani możliwości obiektywne nie gwarantują realizacji wymarzonego celu?
Odpuścić sobie, czy próbować dalej, ale w nieco innej formie?

Czytałam o osobach niewidomych czy pozbawionych kończyn, które marzyły o zdobyciu szczytu górskiego. Marzenie zostało spełnione, ale przy pomocy osób zdrowych i sponsorów, jednak spełnianie marzenia rozpoczęło się od małych kroczków, odpowiednich kontaktów i determinacji marzycieli.

Gdy mówimy o celach, mamy raczej na myśli konkretne działania - wyznaczam cel i pracuję nad jego realizacją. Przecież marzenie nie musi być nierealne, czasami wystarczy cierpliwość, ocena własnych szans i skorzystanie z wcześniejszych doświadczeń.
Wedle Słownika Języka Polskiego:
marzenie to
1. powstający w wyobraźni ciąg obrazów i myśli odzwierciedlających pragnienia, często nierealne
2. przedmiot pragnień i dążeń
3. ciąg myśli i wyobrażeń powstających podczas snu

Czy nie sądzicie jednak, że utożsamianie marzeń z celami pozbawia je pewnej dozy romantyzmu?

Może jest tak, że marzenia jednak powinny  pozostać w sferze nierealnych pragnień, jako siła napędowa naszej psychiki , pokarm dla duszy, obietnica lepszej przyszłości, coś doskonałego, ale nieosiągalnego? 


sobota, 28 maja 2022

O emeryturze nie tylko żartem...

 Odliczam tygodnie i dni do mojej emerytury, której nie traktuję jako dopust boży, ale jako nowy rozdział w życiu z obietnicą na nowe możliwości. 

Trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść, taka kolej rzeczy, bo nie chodzi o to, by pracować do śmierci. Słyszałam głosy, że istnieje konieczność podwyższania wieku emerytalnego, ale to pomysł urzędników, którzy nigdy ciężko fizycznie nie pracowali, więc rozważać im wolno. Media pokazywały nawet pracujących nadal 85-letniego lekarza, równie wiekowego profesora, pisarza itd.

Praca pracy nierówna, ale urzędnika to nie obchodzi, a poza tym ważna jest możliwość wyboru, a nie przymusowa harówka do śmierci. Niedawno, bo 1 kwietnia tego roku zmarła moja koleżanka z pracy, a tak bała się iść na emeryturę. Zasłabła na lekcji, w szpitalu niestety serce nie podjęło pracy.

Nie chcę pracować do śmierci, bo życie to nie tylko praca. Poza tym, w moim zawodzie nie zarobię na dom z ogrodem, wypada więc chociaż zachować resztkę zdrowia , by móc zobaczyć coś jeszcze, oprócz regałów z książkami.

Wyszukałam kilka memów na  okoliczność oczekiwanej  emerytury, może pośmiejecie się razem ze mną...







Obyście z pracy czerpali radość, a przyszła emerytura nie była jedynie zasiłkiem na leki...

środa, 25 maja 2022

Zdumienie pod niebiosa ...

 Gdy słucham doniesień o aktach wandalizmu, to zadaję sobie pytanie, czy to zwykła głupota, czy niespożyta energia źle ukierunkowana , czy kompletny brak wyobraźni?

No nie wiem już jak to nazwać?

Dopiero co słyszeliśmy o zniszczeniu ponad dwóch milionów pszczół, miodu i pasieki, a już media donoszą o rajdach motocyklowych i samochodowych po polach obsianych zbożem, bo pewnie kierujący lubią patrzeć, jak im się żyto przed kołami kłania...

Na moim osiedlu nagminnie  zdarza się niszczenie samochodów mieszkańców, a to porysowane gwoździem, a to wgniecenia na masce, bo ktoś skakał po autach...dlatego samochód trzymamy w garażu, blaszak, ale zawsze.

Działkowcy często skarżą się, że ktoś im rujnuje zbiory lub altanki działkowe i żeby choć coś zabrał i poszedł. Nie, zniszczy, podepce, śmieci zostawi i pójdzie...

Podobnie na cmentarzach, poprzewracane płyty nagrobków, tablice polane farbą, poodrywane metalowe napisy , pokradzione kwiaty i duże znicze.

Niemal żaden budynek nie ostoi się przed graficiarzami z bożej łaski, którzy raczej szpecą ściany domów i instytucji, niż przyozdabiają w estetyczne murale.

Cieszymy się, gdy na skwerach i w parkach przybywa ławek, ale to także woda na młyn dla wandali. Albo ławka zniszczona czy przewrócona, albo wokół śmieci po plenerowych imprezach ogrom.

A przy okazji - niech mi ktoś wytłumaczy, dlaczego młodzież siada na oparciach ławek, nogi w brudnych butach trzymając na siedzisku?

Kuriozalnymi są kradzieże włazów do studzienek w chodnikach lub jezdniach, kabli i szyn kolejowych, skradziono nawet kiedyś koła ratunkowe rozmieszczone nad Wisłą w Toruniu...

Na internetowej stronie miasta czytam, że grupa wandali wybiła mnóstwo szyb okiennych w budynku jakiejś instytucji, z rejestracji obrazu na monitoringu okazało się, że wiek wandali to 6-9 lat!

Skąd biorą się ludzie, którzy lubią niszczyć, brudzić, robić komuś przykrość, narażać na straty lub nawet na niebezpieczeństwo?

Nigdy tego nie zrozumiem i nie pogodzę się z bezmyślnością, okrucieństwem i bezkarnością...  


P.S.

Codziennie odnajduję w spamie Wasze komentarze, podobnie jest z moimi u Was, co dziwne, te pisane z konta anonima przechodzą bez problemów, więc jeśli nie macie opcji komentowania anonimowego, to wielu komentarzy nie przeczytacie. Mam 3 blogi i ta sama osoba na jednym komentuje bez problemu, na drugim jej komentarz wchodzi jako spam. Nie ogarniam tego...

sobota, 21 maja 2022

Menonici nad Wisłą

Odwiedziliśmy nowy skansen, stosunkowo nowy, bo otwarty w 2018 roku.

 Olenderski Park Etnograficzny w Wielkiej Nieszawce, bo o nim mowa jest pierwszym w Polsce skansenem poświęconym osadnictwu olenderskiemu. Zagrodę olenderską widzieliśmy już kiedyś w skansenie w Dziekanowicach.

 "Rozwój tego osadnictwa rozpoczął  się w XVI w. Początkowo byli to osadnicy z Niderlandów i Fryzji –  członkowie protestanckiej grupy menonitów, którzy w tolerancyjnym Królestwie Polskim mogli swobodnie wyznawać swoją wiarę. " (tyle przewodnik)

Olendrzy przybywali  na  tereny zalewowe  Żuław i dalej w okolice Torunia, aż po Mazowsze. Z biegiem czasu termin olender/olęder zaczął być używany także w stosunku do  Niemców (luteran).

Menonici zasiedlali tereny niezamieszkane, nieużytki, specjalizowali się w regulacji rzek oraz innych zbiorników wodnych, osuszaniu bagien, świetnie radzili sobie z powodziami, byli bardzo religijni, skromni i pracowici.

Skansen w Wielkiej Nieszawce to 3 pełne zagrody z różnych okresów, oceniane jako najcenniejsze przykłady architektury charakterystycznej dla osadników olenderskich.

Odtworzono także wygląd pól, ogrodów, łąk i dróg między zagrodami, odnaleziono pozostałości cmentarza menonickiego, a wyposażenie domów mieszkalnych jest niezwykle bogate i oddaje świetny obraz życia ówczesnych osadników.


Wiele nagrobków zostało niestety zdewastowanych przez miejscową ludność, bo po 1945 roku olendrzy uciekli z tych ziem, w obawie przed armią radziecką.

Zagrody bogatszych olendrów były świetnie wyposażone, mieli nawet pralki , wędzarnie w kominie i bieżącą wodę w kuchni.



Sypialnie zawsze znajdowały się na piętrze, aby wody wylewających rzek nie zaskoczyły gospodarzy w czasie snu. Z wyglądu surowe, miały wszystko , co konieczne dla wygody mieszkańców.

W salonie, pod licznymi warstwami farby i innych tapet odkryto fragment oryginalnej tapety gospodarzy i takiż wzór odtworzono w całym pomieszczeniu.


Układ pomieszczeń i drzwi w domach olenderskich był taki, że woda powodziowa swobodnie przepływała przez dom, nie zalegała w pomieszczeniach parteru, a ogrodzenie obejścia zatrzymywało szlam i pływające gałęzie drzew.


Ustrojstwo na zdjęciu to pralka z wyżymaczką, kręcenie tymi korbami to była niezła siłownia...

Na początku XXw. budowano nawet pomieszczenia gospodarcze z cegły, a bogatsze domy miały krużganki i ozdobne okiennice.



W kuchni i przedsionku zachowały się ozdobne kafle na podłodze, teraz nieliczne, dawniej pokrywały całą posadzkę.


Stodoły olendrzy budowali ogromne i wysokie, ale sufity robili nisko, bo wszystkie zapasy gromadzono nad sufitami pod dachem, co chroniło zbiory przed powodziami.

Skansen nieduży, ale i wstęp nie przygnębia ceną, a zwiedzanie umila pani przewodnik, która opowiada ciekawie i wyczerpująco. Na miejscu można wygodnie zaparkować i zjeść posiłek na powietrzu, a i toalety to nie sławojki z pająkami, tylko czyste i pachnące pomieszczenia.
Niby drobiazg, ale ważny.

Dla turystów zmotoryzowanych informacja, że do Torunia blisko, a wokół piękne lasy z miejscami do biwakowania.

środa, 18 maja 2022

Wyrzeźbiona muzyka...

 Jak mawiał doktor House ze znanego serialu - po zażyciu pewnych substancji można słyszeć kolory i widzieć muzykę. Nie potwierdzę tego, bo nie zażywam, ale gdy spotkałam wystawę rzeźby ludowej twórców Wielkopolski, to skojarzenie było jednoznaczne - oni wyrzeźbili muzykę!

Każda postać lub grupa postaci to niezwykła energia, radość, muzykę niemal słychać w każdym pociągnięciu dłuta. Prezentowany zbiór nie jest pełny, bo ustawienie niektórych eksponatów uniemożliwiało zrobienie dobrego zdjęcia, ale były tam śpiewające i grające anioły, chóry, kapele i grajkowie przydrożni oraz weselni, ludzie w tańcu, figury i płaskorzeźby, drewno surowe, lakierowane lub malowane.

Nie umiem rzeźbić, ani grać na instrumencie, więc tym bardziej podziwiam pasje ludowych twórców.

1.Grający mnich

2. chórek anielski

3. dziwna kapela

4. anielski chórek i zespół muzyczny 

5. zabawa weselna

6. w drodze na wesele

7. kapela pod krawatem

8. kapela z wąsami

Który eksponat najbardziej do Was przemawia?

niedziela, 15 maja 2022

Majowe kiermasze książki

Maj to nie tylko miesiąc zakochanych.

Odkąd pamiętam, maj był zawsze miesiącem poświęconym książkom i kulturze, kiedyś nosiło to nazwę Dni Kultury, Oświaty , Książki i Prasy.

Dzisiaj spotykamy raczej Targi Książki, Giełdy Antykwaryczne, wyprzedaże okolicznościowe ...

Ja natomiast z sentymentem wracam myślą do dawnych kiermaszy książek, majowych, radosnych, które odbywały się niemal w każdej miejscowości i na które chodziło się całymi rodzinami, jak na festyn.
Na stoiskach kolorowe pachnące książki, papierowe torby z nazwami wydawnictw, kwiaty, balony...
Na ławkach i trawnikach młodzi czytelnicy zachłyśnięci nowościami.

Ceny książek musiały być umiarkowane, bo wracało się z licznymi zdobyczami, a po kiermaszu szliśmy jeszcze  na lody. Czekaliśmy na te dni, bo choć można było kupować książki w księgarni, to jednak na kiermasze przygotowywano specjalną ofertę i dodatkowe atrakcje w postaci zakładek, autografów, z dumą wracało się do domu .

Teraz podobne imprezy bywają, ale mam wrażenie, że głównie w dużych ośrodkach, a i atmosfera nie jest już taka sama, ceny bardziej przygnębiające, niż zachęcające, a klientela raczej wybrana, niż masowa...pandemia ograniczyła takie przedsięwzięcia bardzo.

Dlatego tak cieszą mnie doniesienia o spotkaniach i imprezach dla młodych, gdzie mogą załapać bakcyla czytania, obcowania z książkami i czasopismami. Im wcześniej, tym lepiej!

Czy obok Was odbywają się kiermasze książek, na których można łapać okazje i prawdziwe perełki?

czwartek, 12 maja 2022

Z dziećmi czy bez?

 

Nie wszyscy muszą i nie wszyscy chcą mieć dzieci.

Ci, którzy nie mogą poświęcają nieraz wiele, by stać się rodzicami naturalnymi lub zastępczymi. 
Wielu młodych tak ustawia priorytety, by najpierw poznać świat i zdobyć stabilizację, a dopiero w dalszej kolejności zostać rodzicami.
Inna sprawa, że czasami życie daje nam po nosie i nie współpracuje w realizacji priorytetów tak, jak byśmy sobie życzyli.

Sama późno zostałam matką, późno urodził się mój wnuk, ale nie był to wynik kalkulacji, tylko wielu obiektywnych i subiektywnych czynników. I wierzcie mi, nie ma nic gorszego, niż ciągłe dopytywanie bliskich i znajomych - a kiedy dziecko?

Rozmawiałam niedawno z koleżanką, która ma także dorosłe dzieci i gdzieś tam w duchu chciałaby zostać babcią. Córka w szczerej rozmowie przy lampce wina zapytała ją - załóżmy, że zdecyduję się na dziecko, bo to już ostatni dzwonek, to jakie korzyści będę z tego mieć? Co zmieni dziecko w moim życiu na lepsze? czuję się spełniona, niczego mi nie brakuje, jest mi dobrze w tym momencie życia. Po co to zmieniać?

Czy zadaliście sobie kiedyś pytanie - po co ludzie mają dzieci? 
Odpowiedź pozornie prosta. Pierwsze skojarzenia są oczywiste dla tych, którzy dzieci już posiadają.
Ale gdybyście mieli odpowiedzieć na pytania tej młodej kobiety?


poniedziałek, 9 maja 2022

To się nazywa marka !

 

Znajoma znajomej wybrała się na wycieczkę do Krakowa.

Pech chciał, że spadły jej okulary, popękały tak nieszczęśliwie, że nijak nie dało się ich założyć, a bez okularów ani rusz.
W drodze do hotelu napotkali malutki zakład optyczny, za lada dwie miłe dziewczyny. Wywieszka na drzwiach informowała, że za pięć minut zamykają.

Znajoma weszła z partnerem do środka, wytłumaczyła w czym problem.
Jedna z młodych kobiet przeprosiła, bo  zaraz zamykają, ale ona chętnie weźmie okulary do domu i zobaczy, co można z nimi zrobić, zaprosiła następnego dnia rano po odbiór.

Właścicielka okularów była tak zdeterminowana, że chętnie na to przystała i tylko partner dziwił się, że oddała okulary bez pokwitowania...
Zgodnie z obietnicą poszli po śniadaniu do zakładu optycznego. Okulary czekały gotowe na klientkę, która, obejrzawszy je ze wszystkich stron, miała podejrzenie, że dostała nowe oprawki.
Młoda kobieta za ladą zapewniła, że oprawki są stare, a ona miała niezłą zagwozdkę, by je naprawić, a to fajne wyzwanie.
Klientka zapytała, ile się należy za usługę? Okazało się że naprawa jest gratis, bo pani miała frajdę, ćwicząc swoje umiejętności.

Wyobrażam sobie zdziwienie obojga turystów, bo gdy sama poprosiłam kiedyś o drobną naprawę łańcuszka u zegarmistrza, to usługa kosztowała więcej, niż ten łańcuszek (fakt, nie był srebrny).

Takie sytuacje i tacy ludzie powodują, że życie staje się lżejsze...



czwartek, 5 maja 2022

Szkolne scenki...

 

Wszyscy chyba pamiętają satyrę w krótkich majteczkach  "Przekroju".

Zebrane przeze mnie historie są autentyczne i jak najbardziej mogłyby się znaleźć w podobnej rubryce.

Część znam z autopsji, resztę zasłyszanych zapisałam.

Wszystkie dotyczą rzeczywistości szkolnej, bo póki co, w takiej się obracam, do emerytury :-)


****

Pewna pani, po odprowadzeniu dziecka do szkoły rozmawia przez telefon:

- wczoraj wieczorem sprawdziłam mu zeszyt do matmy, a tam nieodrobione zadanie z ułamków

- ????

- jak to co, do nocy rozwiązywałam te ułamki, przecież znowu dostałby jedynkę!

****

Uczeń 4 klasy szkoły podstawowej przyszedł na zajęcia w koszulce z napisem Rosja. Następnego dnia mama chłopca miała pretensje do wychowawcy klasy, że koledzy dokuczali jej synowi, przezywając go od konfidentów.

****

Na zastępstwie w pierwszej klasie, przyszło zmierzyć się mojej koleżance z legendą o Syrence. Po zapoznaniu się z treścią legendy dzieci otrzymały kolorowankę. W pewnej chwili zgłasza się dziewczynka:

- proszę pani, czy mogę dorysować syrence stanik, bo ona taka goła...

****

W czytelni chłopcy z młodszych klas oglądają różne książki, siedzą wygodnie na kanapce z pianki. Nagle jeden woła:

- proszę pani, a tu jest zboczony obrazek!

Podchodzę zaniepokojona, co to za książkę dorwali, a tu na ilustracji dwoje ludzi i dziecko, tata całuje mamę. 

- dlaczego nazywasz obrazek zboczonym, przecież na ilustracji są kochający się rodzice z dzieckiem, a jeśli się kochają, to pocałunkiem okazują sobie miłość

- całowanie się jest grzechem!

****

Uczeń zerówki wychodzi z zajęć z kartką w dłoni. Tata pyta, co to za kartka.

- masz podpisać zgodę na wycieczkę na safari

- safari, ale dokąd?

- no na safari po prostu

Tato bierze kartkę i czyta:

"Wyrażam zgodę na wycieczkę mojego syna do muzeum w Szafarni"

****

Uczennica siódmej klasy wpada na przerwie do biblioteki:

- proszę pani, jest taka sprawa,  czy będę musiała zapłacić za podręcznik do angielskiego?

- a co się stało?

- wpadł w klasie za szafę

- o, sam wpadł i nie chce wyjść?

- za szafą są już dwa podręczniki, bo koleżanki podręcznik też wpadł

- a pan woźny nie może ich wyciągnąć?

- nie może, po regał przytwierdzony do ściany!

- jeśli podręczniki nie wyjdą zza szafy, to musicie zapłacić!

Dopisek:

Mama ósmoklasisty pisze usprawiedliwienie do wychowawcy - proszę usprawiedliwić nieobecność syna w szkole z powodu peregrynacji KOPII obrazu jasnogórskiego...

Przyznam, że jak długo żyję, takiego usprawiedliwienia nie czytałam, ale zdarzało się zwalnianie z lekcji z powodu kolędy lub zebrania ministrantów.

poniedziałek, 2 maja 2022

Nowe życie, nowe odkrycia ....


 Pamiętnik ogrodnika to nie ostatnia ciekawostka z kolejnej wyprawy. W zasadzie w Gołuchowie tyle odkrywamy, że starczyłoby na cały cykl.

Skoro jest wiosna, to dziś o nowym życiu w świecie fauny i horoskopie dendrologicznym.

W aurze coraz cieplej, więc żubry zmieniają okrywę zimową na letnią i leniwie wylegują się w słońcu.

Wokół nich uwijają się małe ptaszki, które oczyszczają prawdopodobnie futro, rogi i uszy żubrów z pasożytów. Widać było, że tym wielkim ssakom bardzo się to oczyszczanie podoba.





Równie ciekawe bywają obserwacje koni w zagrodzie zwierząt, rasa Koniki Polskie. Wielka radość dla opiekunów tych zwierząt, gdyż w tym roku pojawiły się dwa śliczne źrebaki. Udało mi się uwiecznić na zdjęciu, jak jeden z maluchów pije mleko.


Kolejna nowość, to horoskop dendrologiczny, poszczególnym drzewom przypisano daty urodzin i można z łatwością znaleźć swoje drzewo i dowiedzieć się o sobie ciekawych rzeczy. Właściwie to nie tyle chyba horoskop, ile charakterystyka typów ludzkich wedle daty urodzenia.

Okazało się, że jestem CEDREM, mój syn to JABŁOŃ, a mąż i synowa to JARZĄB, ciekawe rzeczy można z tych charakterystyk wyczytać.



W wolierze koło pałacyku myśliwskiego, w parku gołuchowskim mieszkają pawie, dawniej była tylko parka, teraz jest ich więcej, w tym pawie białe. Widziałam także jajo, ale nie byłam pewna, czy wysiadywane czy opuszczone...



W nowo odkrytej przez nas części parku podziwialiśmy natomiast kolejne pawie, które chętnie pozowały zwiedzającym oraz płochliwe daniele.


Zawsze miło przyjrzeć się z bliska różnym gatunkom magnolii i podziwiać kształt ich płatków oraz zapach.
Jak widać z kolejnych postów, dnia nie starczy, by dobrze poznać zespół pałacowo-parkowy w Gołuchowie, a sam zamek i towarzyszące mu zabudowania to kolejna porcja zwiedzania.