Strony

sobota, 28 września 2024

Pałac z pasją!

 Kiedyś trzeba opuścić las i wyjechać na drogi, a że towarzystwo zgłodniało, zaczęliśmy szukać miejsca z klimatem i fajnym jedzonkiem. Padło na Grochowiska Szlacheckie, bo niedaleko, a i połączenie zwiedzania z degustacją pysznych potraw. Gdy traficie do Biskupina, to do pałacu zaledwie kilka kilometrów.


Pałac z XVIII w. zakupiło 25 lat temu małżeństwo z innej części kraju, pokochali ten zakątek  na Pałukach i postanowili dać ruinie drugie życie. Nie korzystali z żadnych dofinansowań, bo funduszy unijnych wtedy jeszcze nie było, a  i miejscowi urzędnicy restauracji obiektu nie ułatwiali. 


Pałac otoczony parkiem, jest nawet staw, obok ogród gospodarzy, gdzie zioła dla restauracji rosną, a w zaciszu, z dala od spojrzeń gości, pościel hotelowa schnie.


Od strony parku widoczna dobudowana altana lub zimowy ogród, jak kto woli, na pozwolenie jej zainstalowania czekali właściciele 2 lata. Długo urzędnik myśli...


Zwiedzić warto nawet piwnice, bo tu nie tylko toaleta ukryta, ale i klimatyczne zakamarki różne, dla schadzek we dwoje lub spotkań przy barze... istny labirynt!


A oto i zimowy ogród! dach wyposażony w rolety i klimatyzację, by latem także dało się siedzieć. Widoki cudne, obiad smakował znakomicie.


Inne sale restauracyjne już bardziej z epoki, wszędzie ślady domowych prac, typu przetwory, butelkowanie wina, nakrywanie do stołu, jakby dawni gospodarze wyszli na chwile do ogrodu...


 Na piętrze pokoje hotelowe, na parterze w hallu wygodne fotele i albumy ze zdjęciami z kolejnych faz renowacji zabytku. Obejrzeliśmy z ciekawością!
Właściciele zapraszają nie tylko na obiady, można tam i ślub zorganizować!


Najedzeni, połaziliśmy po parku i ogrodzie, a w drodze powrotnej wstąpiliśmy do Żnina na pyszne lody i kawę. Nie wiedziałam, że można skomponować sobie tak pyszny deser: dwie kulki lodów (wanilia i czekolada) zalane gorącym espresso, w wysokiej szklance! A jakie pyszne rogaliki z powidłami...


W miejscowej marinie, odkryłam nowy mural wewnątrz muszli koncertowej. Poznajecie żnińską wieżę?

Takie wyprawy długo się wspomina, jeszcze teraz ślinka mi leci...


środa, 25 września 2024

Z lasu do lasu...

 Piękny wrzesień, to niemal kontynuacja wakacji, więc każdą możliwość wykorzystujemy, by wybyć w plenery. Wrześniowe wycieczki są fantastyczne - bez upałów, bez tłumów, z nowymi wrażeniami kolorystycznymi...

Nasze wypady, to głównie okoliczne lasy, ale także Kruszwica i Gopło, Kórnik oraz Bnin, malownicze Pałuki.

Dziś donoszę o odwiedzeniu dwóch pięknych tras przez knieje - Nadleśnictwo Miradz oraz Dolina Rzeki Gąsawki.


W Miradzu otwarto nową ścieżkę , a właściwie dwie, bo obok trasy przyrodniczej, powstała ścieżka historyczna, na pamiątkę odkryć archeologicznych z okresu neolitu.



Ścieżka przyrodnicza wzbogaciła się o nowe tablice poglądowe i nowe ławeczki, cała trasa doskonale oznaczona, nie sposób się zgubić. zapytaliśmy miejscowego spacerowicza o długość tras i chyba wrócimy raz jeszcze, by dojść do rozlewisk, bo nie byliśmy dość przygotowani na dłuższą wędrówkę.


Trasa Las dla ludzi i przyrody, to nie tylko szkółki leśne , edukacja ekologiczna i pomniki przyrody, ale też urokliwe mostki, mała retencja wodna, paśniki i polany, nad którymi słychać głos kruka. 



Obok tego paśnika stały też solne lizaki, z których zwierzęta korzystały ochoczo, o czym świadczyły tropy na ziemi...

Piękny witacz zaprasza do wejścia na kolejną ścieżkę, która niedawno została otwarta. 


Nowa trasa piesza, to ścieżka neolityczna. W miradzkich lasach odkryto bowiem pozostałości po nekropolii. Tuz przy samej ścieżce istnieją ślady ponad 50 grobów, z czego niektóre mają po 150 metrów długości.


Ciekawa tablica na szkle, według której można zwizualizować sobie położenie i wielkość grobowców neolitycznych na tym terenie.
Do pełni szczęścia zabrakło nam małej choćby rekonstrukcji ówczesnych grobów, makiety lub kurhanu, by kamienne miasto nie było takim tylko z nazwy...

Dolina rzeki Gąsawki


Do tej doliny wybraliśmy się rodzinnie, bo co jakiś czas spotykamy się w plenerach zamiast przy stole.
Pałuki znowu zaskoczyły nas pozytywnie, bo trasa niezwykle urokliwa, momentami miałam wrażenie, że jestem w górach, a ścieżki urozmaicone bardzo.


Były schodki, mostki, tereny podmokłe, powalone drzewa, cieki wodne , żaby i ptaki.




Co jakiś czas wyłaniały się z gęstwiny punkty widokowe, które zapierały dech.



Odkryliśmy nawet wąwóz, niczym w Kazimierzu, ale wypełniony wodą, dookoła cisza i żywiczne zapachy, no po prostu bajecznie!



Zakończyliśmy naszą wędrówkę przy jeziorze Gąsawskim, ale nie był to koniec naszej wyprawy.
Ciąg dalszy nastąpi!


niedziela, 22 września 2024

Zapiski codzienności cz.6

 Dla dobrostanu psychicznego i fizycznego, potrzebne są spacery i kontakt z naturą. Prawie codziennie odwiedzamy więc nasz park uzdrowiskowy i tężnie. Bywają dni, gdy niemal wszystkie ławeczki zajęte, wszak kuracjuszy zjeżdża sporo i chwalą, co miło słyszeć. Na lokalnych stronkach czytam, że zainstalowano w mieście czujniki czystości powietrza, bo jeśli miasto ma zostać uzdrowiskiem, to musi spełniać normy, a z tym jest różnie.


W piątek wyszykowałam się i wybrałam "na miasto", ale widać gołębiom nie spodobała się moja stylizacja, bo w połowie drogi obsrały mi spodnie . Na szczęście dobrzy ludzie wilgotnymi ściereczkami wsparli, nie musiałam zawracać, więc po drodze zrobiłam fotki skate parku dla młodzieży oraz nowego placu zabaw dla niepełnosprawnych dzieci. Jeszcze obok siłownia dla dorosłych i byłby komplet.


Wypatrzyłam zaproszenie na festiwal roślin doniczkowych w weekend, więc skorzystałam . Ludzi mnóstwo, bo dawno takiej imprezy nie było i nie dość, że kusili pięknymi okazami zieleni doniczkowej, to jeszcze przed halą sprzedawano słodycze i bardziej wytrawne dania.
Słodkości nie zakupiłam, bo greckie były, a tych po wyjeździe letnim mam po kokardy.


Wybór roślin niesamowity, donice, konewki, ziemia i odżywki, kilka kas i  jedyne co zasmucało, to wysokie ceny, wielu starszych ludzi tylko oglądało...


Niektóre rośliny i sposoby ich prezentacji widziałam pierwszy raz, wiele osób sprawdzało od razu w Internecie , co to za roślinka i czy warto kupić.


Zakupiłam taką oto ślicznotkę, podobno mało wymagająca i kwitnie.
Nemetantus, inaczej całusek.



Raz podałam numer telefonu , by paczkę odebrać i opędzić się nie mogę od spamu w telefonie, blokuję do skutku, w końcu kiedyś numery im się skończą, mam nadzieję!


Obudziła nas ostatnio awantura na osiedlu. Miejsc parkingowych coraz mniej, aut przybywa lawinowo, niektórzy chcieliby takie miejsca na wyłączność, a tu ktoś inny parkuje i i palec środkowy pokazuje.
Dlatego nasze auto w wynajętym garażu, bo gdy wracamy z bagażami, to i tak nie ma gdzie auta zaparkować. Zostaje opcja kiss and go! jak przy dworcu kolejowym...

I to by było na tyle :-)

piątek, 20 września 2024

O czym? o niczym?

 

Kiedyś mówiło się, że przy stole nie rozmawia się o polityce i religii, to były dwa tematy, które potrafiły popsuć każde spotkanie i skłócić rodzinę.

Czy zauważyliście, że im dalej, tym więcej... nie grzybów , ale tematów tabu?

Nie tylko w relacjach prywatnych czy służbowych, w dyskusjach polityków, ale i na blogach.

Czy to wina ogólnego podziału społeczeństwa, który się pogłębia, czy brak umiejętności dyskutowania, czy szczególna drażliwość niektórych osób, brak dystansu do siebie i obiektywnego spojrzenia? Bywają oczywiście tematy, które każdego z nas angażują bardzo mocno, ciśnienie skacze, myśli kłębią się przed zaśnięciem, ale co innego samemu zgłębiać temat, poszukiwać odpowiedzi, a co innego podjąć dyskusję z innymi osobami, czasem o skrajnie różnych poglądach.

Mało tego, pojawiły się doniesienia, że niektórym znikają posty na blogach, bo ktoś/coś uznaje je za niepoprawne, niewłaściwe, niezgodne z regulacjami.

Zaprzyjaźnionej blogerce Oldze, skasowano posty o tematach kontrowersyjnych (ciekawe wedle kogo?). Słyszałam o ingerencji w treści na FB, ale z czymś takim na blogspocie spotykam się pierwszy raz. 
Mam tablicę na Pintereście, gdzie zapisuję obrazy, cytaty, przepisy itp. Zakwestionowano mi kilka pinów pod pretekstem, że treści naruszają wytyczne. A chodziło o żartobliwe obrazki, często na zasadzie - umiejmy śmiać się z siebie samych.
Część z nich przywrócono, więc chyba algorytm był nieprawidłowo wprowadzony. 
Och, sztuczna inteligencja nie raz napsuje nam krwi lub zniechęci do trwania w sieci! 

Blogi przecież, to nie tylko pamiętniki czy kroniki działalności wszelakiej,  ale często miejsce dyskusji na różne tematy, zadawania pytań i poszukiwania odpowiedzi, bywa że pod wpływem innych osób, które zgłębiły już temat, zmieniamy zdanie lub poszukujemy dalej.

Powie ktoś, że najłatwiej dyskutuje się z osobami o podobnych zapatrywaniach na wiele spraw i często nazywa się to przebywanie we własnej bańce. Z drugiej strony, podejmowanie dyskursu z przedstawicielami innych opcji często do niczego nie prowadzi, bo każda ze stron chce przekonać drugą o swej racji, a gdy to nie wychodzi :
foch ( nie chce mi się z tobą gadać dłużej)
dyskredytowanie rozmówcy ( czytasz/oglądasz nie te media, co ty tam wiesz, itp.)
- powoływanie się na obrażanie uczuć religijnych ( krytykujesz Kościół czyli obrażasz Boga)
- wmawianie negatywnych cech charakteru ( jesteś konfliktowy, szukasz zaczepki, nie szanujesz rozmówcy)


Oczywiście mogą zachodzić podejrzane sytuacje, gdy ktoś faktycznie prowokuje, jątrzy, chce zaistnieć w jakikolwiek sposób, nawet negatywnie. Ale to można wyczuć i wszyscy znamy takich uczestników blogosfery. Przeważnie komentują anonimowo i obrażają się, że usuwamy ich wpisy.

Wielu doświadczonych blogerów odczuwa już przesyt pewnych tematów, bo bogate doświadczenie blogowe podpowiada - chcesz mieć święty spokój - nie poruszaj pewnych treści.

Czasami mam ochotę  poruszyć trudny/ kontrowersyjny temat, ale miewałam problemy z hejterami i długo zastanawiam się, czy nie zostać przy tematach bezpiecznych. Faktem jest, że dla niejednego hejtera każdy temat może być powodem do złośliwych komentarzy, każda dyskusja może powodować stan zapalny.

 A może trzeba liczyć na to, że w końcu zaczniemy ze sobą spokojnie rozmawiać : o religiach i ateistach, o aborcji, o różnych preferencjach seksualnych, o szkole, ekologii, wegetarianach czy Unii Europejskiej.


A Wy, macie jakieś tematy tabu lub kwestie, których wolicie unikać w dyskusjach ze znajomymi lub na blogach?
A może już napsuła Wam krwi sztuczna inteligencja?


środa, 18 września 2024

W oczekiwaniu...

 Bez zbędnych wstępów i rozważań, dziś mój wiersz napisany na gorąco. Jako sprzeciw przeciw tym, którzy wykorzystują sytuację klęski żywiołowej dla swoich celów - ekonomicznych, politycznych, przeciw wszelkiemu złu wymierzonemu w poszkodowanych. Dla równowagi, zdjęcia przyrody , która koi w każdym nieszczęściu...

Wody opadną

jak zwykle

łzy wyschną

być może

wściekłość da siłę 

nielicznym

nadzieja umrze ostatnia...


Wśród łez

i zakasanych rękawów

z dziur czarnych 

wychodzą padalce

by swój chleb

jeszcze grubiej

masłem posmarować...


Wody opadną

jak zwykle

uśmiech znowu 

na twarzach zatańczy

być może

nadzieja wygra z rozpaczą

raz jeszcze...


Wśród łez

i zakasanych rękawów

niech ziemia

pochłonie

tych bez sumień

co na cudzej

tragedii się pasą!


I jeszcze na koniec, "złota myśl" dla tych, co za wierszami nie przepadają.


Siły i wytrwałości dla wszystkich dotkniętych powodzią! 
Nie trzeba wojny, natura zawsze nas pokona!

poniedziałek, 16 września 2024

Zapiski codzienności cz.5

 Zapiski jak zwykle o przeróżnych sprawach. Po pierwsze, piękna aleja pełna hortensji na jednym z  miejscowych cmentarzy. Wreszcie mogiły żołnierzy doczekały się należytej oprawy i to nie tylko przy okazji 1 listopada. Spoczywają tutaj zarówno powstańcy wielkopolscy, jak i żołnierze i mieszkańcy cywilni polegli w obu wojnach światowych. Na końcu alei, pomnik ku czci poległych w latach 1914-1921, odsłonięty w 1930 roku, zmieniony po roku 1945 i przywrócony do stanu pierwotnego w 2001 roku. Monument zaprojektował poznański architekt Lucjan Michałowski.


Przy okazji sierpniowych okazji imieninowo - urodzinowych przytuliłam dwie piękne rośliny doniczkowe, obficie kwitnące i w niesamowitych kolorach, zdjęcie tylko w połowie oddaje realia.


Chciałam zrobić dobry uczynek i oddać list adresatowi, bo listonosz pomylił skrzynki. W dodatku ktoś wyjął list i odłożył byle gdzie, nie martwiąc się , że może ktoś na niego czeka. Poszłam pod właściwy adres, zagadnęłam sąsiada, ale okazało się, że adresat od dawna już mieszka gdzie indziej. poprosiłam więc tylko, by wrzucił list do właściwej skrzynki, może listonosz  lub aktualny lokator dostrzegą pomyłkę...


Moje ostatnie zamówienie lekturowe - zaczęłam czytać "Małą niespodziankę", bo znam inne książki autora i polecam - taka nietypowa komedia pomyłek z czarnym humorem i świetnymi postaciami dramatu :-)


Aby mieć więcej czasu na spacery i czytanie, obiady muszą być szybkie i bez wymyślania, bo kuchnia, to nie jest moje ulubione pomieszczenie w domu. Szybka potrawa, która często gości w naszym domu : makaron włoski, sos polski, ser szwajcarski, wyszło kosmopolitycznie :-)


Z ostatnich doniesień medialnych przerażają obrazy powodziowe. Przypominają się wydarzenia z roku 1997. Byliśmy wtedy w Zakopanem, uciekaliśmy ostatnim pociągiem po 3 dniach ulewy, z pociągu obserwowaliśmy, jak woda wdziera się na pola, podchodzi pod tory. Rok później widziałam ślady powodzi we Wrocławiu. Straszne przeżycie, mocne emocje!
Polecam film Wielka woda, jeśli jeszcze nie widzieliście.
Gdy szliśmy wczoraj na spacer w przerwie między deszczami, zajrzeliśmy do kilku studzienek odpływowych. Zapchane totalnie liśćmi i rozmaitym śmieciem. Nikt tego nie czyści, a potem zdziwienie, że po ulewach woda zalewa miasto...

sobota, 14 września 2024

Diabeł, kusy, czort i inne licha...

 

Wystawa czasowa w skansenie w Dziekanowicach  - zbiór około 100 rzeźb, ukazujących diabła oczami artystów nieprofesjonalnych z różnych rejonów kraju.

Diabły zobaczymy tu w różnych odsłonach : jako opasłego i krępego typa z ogonem i rogami, jako przystojnego mężczyznę lub piękną kobietę -diablicę. Ubrania także nosi diabeł rozmaite: od stroju mieszczańskiego, poprzez szlachecki, po mundury i sutanny.

Rzeźby zgromadzone na wystawie ukazują diabły na tle ich rozmaitej działalności - rozpijające chłopów, niszczące małżeństwa, topiące ludzi w bagnach, rujnujące wesela, wiodące na pokuszenie duchownych.

Domeną diabła mogła być także muzyka - widoczne na zdjęciu powyżej diabelskie skrzypce ( instrument charakterystyczny dla Kaszub, ale i spotykany na Kurpiach i Mazurach) mogły służyć za całą orkiestrę, tyle wydawały różnych dźwięków. Mówiło się, że gdy w skrzypcach diablik zamieszka, to wykonawca muzyki staje się wirtuozem bez większego wysiłku!


Słowo DIABEŁ pochodzi z j.greckiego - diabalein oznacza przewracanie, pomieszanie, dzielenie.
SZATAN zaś wywodzi się z hebrajskiego i oznacza przeciwnika, prześladowcę, oszczercę.
Aby nie wywoływać jego imienia zastąpiono słowa diabeł i szatan nazwami kusy, zły, rogaty, czarny, licho, pokuśnik.
U Słowian, w kulturze przedchrześcijańskiej występowały duchy i postaci demoniczne - skrzaty, wodniki, południce, błędne ogniki, zmory, upiory itp.


Tu diabeł Boruta jako podpalacz ( teraz wiem, skąd niewyjaśnione pożary), ale na wystawie były też diabły przemysłowe, czarownice figlujące z kusym, diabeł pod postacią Hitlera, diabeł w kielichu i diabeł rozwodnik.


Nie zabrakło też kusiciela, co to nawet papieży zwodzi na manowce...


... oraz diabła w habicie franciszkańskim, a obok wyobrażenie piekła - kolejka do sklepu GS, a na górze prezes.


Nietypowa na wystawie rzeźba - historia kuszenia Marii, matki Jezusa, w której obronie stanęły anioły.


Nie zabrakło też sowy, bo to nie tylko symbol mądrości, ale w kulturze chrześcijańskie ptaki te postrzegano jako wysłanniczki diabła właśnie.
Niektórzy twierdzą nawet, że brosza czy biżuteria w kształcie sowy przynosi pecha...

Wystawa trwa do października, a niebawem w skansenie dożynki chmielowe!