Odkąd pamiętam istniała rywalizacja czy jakiś antagonizm między moim miastem, a Bydgoszczą. Mówiło się o mieszkańcach miasta nad Brdą - Krzyżoki, choć i w Toruniu przecież ruiny zamku krzyżackiego znajdziemy.
Nie wiem skąd akurat ta Bydgoszcz? a bywały też animozje między uczniami sąsiednich szkół, czy nawet klas w tej samej placówce.
Czy też się z tym spotkaliście?
Okazuje się, że każdy rejon czy miasto w Polsce mają swoje "łatki", ksywy, przydomki...
Znalazłam niektóre w Internecie, ale liczę, że może dopiszecie lub skorygujecie ksywy pochodzące ze swoich lub sąsiednich miejscowości.
O Bydgoszczy już było, więc lecimy dalej:
Toruń - pierniki i czasem Krzyżaki
Kraków - lajkoniki, centusie
Warszawa - słoiki, krawaciarze
Zielona Góra - falubazy, Kargule
Szczecin - paprykarze
Zakopane - Janosiki
Gdańsk - betony
Gdynia - śledzie
Lublin - cebularze
Poznań - pyry
Białystok - pingwiny, śledziki
Olsztyn - oponiarze, gumiaki
Katowice - hanysy
Kielce - scyzoryki
Płock - nafciarze
Rzeszów - topory
Niektóre z tych określeń wydają się oczywiste, ale nie wszystkie potrafię rozpracować. Mój region czyli Kujawy, to w części Wielkopolska, w części Pomorze, bo tak wynika z dziejów i położenia geograficznego. Ale o ksywach nic nie wiem, może ktoś z czytelników słyszał?
W filmie o Pawlaku i Kargulu padło zdanie: kiedy ludzie zrozumieją, że Polska nie dzieli się na tych zza Buga i resztę, a prosto, na mądrych i głupich.
Mój wujek mawiał o rodakach zza Buga "krzywe rydle", dlaczego? Nie mam pojęcia!
Nasze polskie historie, legendy i dykteryjki, to kopalnia ciekawostek!
Żart żartem, ale coś w tym jest !
o animozjach miedzymiastowych owszem, całe życie słyszę w miejscach zamieszkania ale nie uczestniczę. i w zasadzie to z cytatem filmowym sie nie zgadzam, bo ogromne znaczenie ma to jednak...czy zza Buga, czy z podhala czy ze wschodu, i jaki był zabór...zwłaszcza to widać w wyborach.
OdpowiedzUsuńOtóż to, podziały nie wzięły się znikąd, istniały zawsze chyba i dobrze się mają...
UsuńWlasciwie to w kazdym kraju tak jest. Choc granice oficjalne kraju niby sa wyrazne, jednak podzialy wewnetrzne tworza sie od srodka, czesto z malego powodu. Cos zawsze sie znajdzie, co lokalna ludnosc uwidacznia z duma lub chce ukryc ale sasiedzi wiedza lepiej. Wlasciwie to jest interesujace.
OdpowiedzUsuńNawet bardzo, bo z jakiego powodu jeden region uważany jest za lepszy lub ludzie za większych patriotów?
UsuńPatriotow lokalnych :)).
UsuńU nas to tez bardzo popularne podzialy np. smakowe, krajobrazowe, gwarowe, charakterne (jest miasteczko znane z oszczednosci czyli "skompstwa" :))), miejsce producji czegos, uprawiania np ziemniakow, folkloru czy tylko historyczne. Duzo tego i kazdy wie o kogo chodzi po jednym slowie. :))) Vzasem po gescie!
Włochów chyba można poznać po gestykulacji, nawet gdyby film był niemy, to gestykulacja ich zdradzi:-)
UsuńRzeszów? Topory? Jak żyję, nie słyszałam czegoś podobnego.
OdpowiedzUsuńZaraz... To ja jestem topór? A może toporzyca? Lub - zgodnie z poprawnością polityczną - toporzyni?
Skąd Ty w ogóle to wytrzasnęłaś?
Niektóre określenia znałam, coś mnie zainspirowało i poszperałam, w Internecie masz wszystko!
UsuńNo to miło mi, toporzyni jestem 🤣
UsuńFajne są takie ciekawostki.
Przy toporzyni czułabym się bezpiecznie :-)
UsuńO, to prawda, brzmi całkiem zachęcająco do nocnych spacerów po ciemnym parku 😅
UsuńOtóż to, toporzyni nikt nie podskoczy!
UsuńNie znałam tych nazw przypisanych mieszkańcom danych miast. Gdańszczanie to betony? Chyba kogoś poniosła fantazja 😊. A czemu np. nie Neptuny? Albo stoczniowcy? Jestem z Gdyni i pojęcie śledzie jest mi znane ale raczej w odniesieniu do mieszkańców całego Trójmiasta a nie tylko Gdyni. A że śledzie bardzo lubię w każdej wersji to ten śledź w ogóle mi nie przeszkadza 😃
OdpowiedzUsuńTego nie wiem i nie mam pojęcia co poeta miał na myśli, może w kolejnych komentarzach ktoś to naświetli?
UsuńBeton kojarzy mi się z zacofaniem umysłowym, czego o mieszkańcach Gdańska nie można powiedzieć.
Beton chyba od klubu sportowego :)))
UsuńMoże, nie znam się na klubach...
UsuńCiekawe spostrzeżenia.
OdpowiedzUsuńCóż, u nas są trzy rywalizujące ze sobą miasta. Nie każdy wie, co to za miasto - Łęczyca, gdzie leży i w ogóle. Jednak rzuć hasło- Diabeł Boruta, a wiele osób skojarzy. O Ozorkowie kolega mówił- kozie miasto, trudno powiedzieć dlaczego. Twierdził ,że rozciągnięte jak stare gacie, z kolei Kutno od lat organizuje we wrześniu Święto Róży, może chce, aby te róże do nich przylgnęły?!
Pozdrawiam. Dobrej środy, Jotko.
Dzięki, ile ciekawych informacji :-)
UsuńU nas coś burzowo!
W ubiegłym roku odwiedziłam Kielce i przed Domem Kultury ( to ma pewnie dłuższą i ciekawszą nazwę) jest "pomnik" scyzoryka i wszyscy się na jego tle fotografują. Wewnątrz tego Domu Kultury i chyba teatru jednocześnie, są podobno piękne stare mozaiki, jeszcze z czasów PRL, ale nie udało się wejść i zobaczyć.
UsuńU nas całą noc lało, teraz zimno.
Pozdrawiam
Byłam w Kieleckiem, ale samych Kielc nie zwiedziliśmy, a szkoda...
UsuńWitaj Joasiu,
OdpowiedzUsuńzadałaś sobie wiele trudu z wyszukaniem wszystkich określeń, o wielu z nich nawet nie miałam pojęcia. Nawet z własnego miasta, czyli z Warszawy znam tylko słoiki, o krawaciarzach nie słyszałam.
Natchnęły mnie topory z Rzeszowa. :)
pozdrowienia :)))
Sama byłam zdziwiona, w dodatku w komentarzach świetna dyskusja!
UsuńO Warszawiakach nie wiedziałam, że są nazywani słoikami. Znałam tylko określenie krawaciarze. Tak się na Mazurach mówiło o Warszawiakach.
UsuńSłoiki, to pewnie o napływowych, bo smakołyki w słoikach z domu przywożą:-)
UsuńCzęstochowa - medaliki.
OdpowiedzUsuńNo i w Zagłębiu gorole oczywiście.
O, super! Znowu cos nowego!
UsuńWszystkie wymienione przez Ciebie, to gorole :)
OdpowiedzUsuńHa, ha... no pewnie!
UsuńPoza Hanysami, oczywiście ;)
UsuńOczywiście!
UsuńWypatrywalam na Twej liscie Tarnowa ale nie ma, widocznie nie dorobil sie przydomka.
OdpowiedzUsuńPolanie - niezmiernie trafne!
Tarnowa nie było chyba lub przeoczyłam...
UsuńFajne ciekawostki. Z Ciechanowem nic nie kojarzę. Może w necie by coś znalazł?
OdpowiedzUsuńTrzeba by jeszcze poszperać:-)
UsuńJako ciekawostkę powiem, że słowo "hanys" na Górnym Śląsku nie jest pejoratywne, a wprost przeciwnie. Każdy szanujący się rodowity mieszkaniec Górnego Śląska to hanys. :) Bardzo pejoratywne natomiast jest określenie "gorol", oznaczające Polaków mieszkających poza Górnym Śląskiem. A szczególnie mieszkańców Zagłębia - no właśnie, u ciebie Bydgoszcz, a na Górnym Śląsku - Zagłębie, ze szczególnym uwzględnieniem Sosnowca. :) Istnieje mnóstwo żartów i memów z Sosnowcem, nie tylko na Śląsku, ale i w całej Polsce, więc na pewno też jakieś znasz.
OdpowiedzUsuńByl czas, ze w kopalni pracowali mieszkancy poludniowej Polski zachowujac jednak swoja odrebnosc. Na pytanie skad jestes - odpowiedz byla: Ze Slaska. Po gwarze bylo jednak slychac cos innego niz gware Slazakow. Wiec okreslano: Acha, tos golol ze Slonska. :)
UsuńNa polnocy kraju kazdy kto pochodzil z obszaru ponizej stolicy byl dla nich "gorol", ktorego poznawali (podobno) po slowie "zaś ". Odczulam to na sobie.
No proszę, kopalnia ciekawostek! U nas tez używano słowa "zaś".
UsuńDziękuję dziewczyny:-)
Jotka, wiesz jakie mieszkania w Katowicach są najtańsze? ...te z widokiem na Sosnowiec. :) itp.
UsuńNiezłe, takie smaczki ma chyba wiele miejscowości...
UsuńNo ma. Znany z dowcipow Wachock przykladowo.
Usuń"Dlaczego w Starachowicach nie ma domów wyższych niż dwa piętra?
- Z trzeciego piętra widać Wąchock."
O tak, było mnóstwo anegdot o Wąchocku!
UsuńA co do bardziej lokalnych antagonizmów - Zabrze "nienawidzi się" z Chorzowem, ale tutaj podstawą "konfliktu" są animozje między kibicami piłki nożnej. Druga znienawidzona przez kibiców Górnika drużyna to Piast Gliwice.
OdpowiedzUsuńOch, kibicowanie bywa zagrożeniem dla zdrowia i życia...
UsuńTo prawda, kiedyś po meczu - Górnik przegrał z Piastem - jakiś napruty kibol o mało nie zdemolował samochodu matki naszej znajomej, zaparkowanego w centrum Zabrza, bo... miał gliwicką rejestrację. Patologia.
UsuńW czasie pandemii, gdy wykryto na Śląsku wiele zakażeń, to podobno strach był pokazać się ze śląską rejestracją w innym rejonie kraju.
UsuńOdnoszę wrażenie, że my, Polacy, mamy dość wredne charaktery i na co dzień zbyt się skupiamy na lokalnym patriotyzmie zapominając, że tylko jedność i jednomyślność wszystkich mieszkańców przynosi krajowi pożytek. Wiem - zabrzmiało to nieco górnolotnie, ale w swojej pracy miałam przez kilka lat kontakt z ludźmi z różnych stron Polski i naprawdę nie mogłam zrozumieć skąd się biorą animozje pomiędzy mieszkańcami miast, które nie sąsiadują ze sobą. A najbardziej zadziwił mnie komentarz pewnej osoby dojeżdżającej do pracy w Warszawie, która autorytatywnie twierdziła, że warszawiacy są bardzo niemili. No i wtedy nie wyrobiłam - wiedziałam, że ta pani to tylko pracuje w Warszawie, a mieszka niemal 100km od stolicy i powiedziałam, że odkąd codziennie do Warszawy dojeżdża ok. miliona osób do pracy to niestety coraz trudniej spotkać na co dzień, zwłaszcza w sklepach sympatyczne osoby.
OdpowiedzUsuńPodobnie miałam w rozmowie osiedlowej. Pan, który zamieszkał w naszym mieście twierdził, że na Kujawach trudni ludzie mieszkają. Nie pytałam dlaczego tak uważa, bo spieszyłam się do pracy...
Usuńchyba w całej Polsce wiadomo od dawna, że oberwanie "kujawiaka" może się skończyć na OIOM-ie... "kujawiak" nie jest może ciosem zgodnym z kanonami klasycznego boksu, ale skutecznym...
UsuńWierzę na słowo, bo nie znam się na boksie:-)
UsuńW Kole mieszkają szprychy. Tylko , no właśnie, kolanki, kolnianki ? dorobiły się nazwy. Facetów raczej ominęło.
OdpowiedzUsuńNo właśnie nie wiem, kolnianki to mi się z Kolnem kojarzy, ale kolanki?
UsuńTeż dziwnie...ale szprychy, czemu nie?
"szprychy" zawsze było jednym z określeń fajnych dziewczyn niezależnie skąd pochodzą, nigdy nie słyszałem, żeby to miało dotyczyć mieszkanek jakiegoś konkretnego regionu...
UsuńPamiętam, mówiło się "ale szprycha", choć niektórzy nazywali tak tylko te chude...
Usuńna chude/szczupłe i wysokie mówiło się "gidia"...
Usuńza to stare warszawskie określenie atrakcyjnej, niezależnie od tuszy, bo to kwestia gustu, mawiało się "rosówa", bardzo pozytywnie zresztą... mnie to się kojarzyło z wdziękiem poruszania się i nabijaniem na haczyk...
ale...
rosówka to odmiana glizdy, jednak "glizda" odnosi się do charakteru, pejoratywnie i dotyczy też mężczyzn...
moja babcia nazywała "Glizdą" generała Jaruzelskiego, ale jej chodziło akurat o wygląd...
O widzisz, ile ciekawych skojarzeń i określeń, nasi dziadkowie, rodzice byli skarbnicą lokalnych ciekawostek. Żałuję, że wielu nie spisałam, a pamięć kurczy się z czasem...
UsuńSuper te skojarzenia chociaż czasami jakby nie trafione ale są.Moja kotlina to "szałociorze ",ludzie z mojego regionu uprawiali dużo warzyw i sprzedawali w ościennych miastach, przybysze że wschodu to chadziaje a reszta to gorole,pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńChadziaje/haziaje/hadziaje - gdzieś słyszałam...
UsuńW moim starym województwie kieleckim był odwieczny konflikt Kielce- Radom, jeszcze od czasów zaborów. Wzajemnie się obgadywali. Radom pomimo, że większe miasto, to Kielce zostało stolicą województwa.
OdpowiedzUsuńNastępnie drużyny sportowe, Korona Kielce - Radom Radomiak. Ale najbardziej rozpowszechnił Kielce Liroy, nazywając się kieleckim scyzorykiem. A Radom to kiedyś warchoły, od towarzysza Gierka, który tak ich kiedyś wyzywał w 1976 roku. Radom wtedy bardzo stracił na wartości. Miasto strasznie ucierpiało na tym.
Teraz to głównie drużyny piłkarskie powodują takie animozje.
Na Dolnym Śląsku są wsie, które nadal wyzywają się od "Ukraińców" i "Galicjoków.", ale to wiadomo kto skąd przybył po wojnie.
My na Rzeszów też mówiliśmy "Ukraińcy".
O, kolejny ciekawy komentarz, za to uwielbiam blogowanie, bo z pierwszej ręki można się tylu ciekawych rzeczy dowiedzieć!
UsuńDziękuję bardzo:-)
określenie "słoiki" nie jest takie stare i wymyślili je sami Warszawiacy, ci bardziej "prawdziwi", bardziej "rodowici" od tych mniej "prawdziwych" i "rodowitych", aby tych "mniej" tak właśnie nazywać... natomiast "krawat", "krawaciarz", czy też już raczej zapomniane "kataryniarz" na określenie jakiegokolwiek Warszawiaka to już faktycznie pomysł mieszkańców innych regionów...
OdpowiedzUsuńwracając do "słoików" to spotkałem to słowo w kilku wielkich miastach, używają go starsi stażem mieszkańcy w stosunku do świeżaków, czyli nie o Warszawę jako taką centralnie tu chodzi...
p.jzns :)
Też mi się wydaje, że termin "słoiki" powinien określać napływową część mieszkańców.
Usuńto jeszcze ciekawostka:
Usuńgórale to wszyscy mieszkańcy wszystkich gór, ale nam się kojarzą z polskimi tatrzańskimi, potem ewentualnie z pienińskimi, czy beskidzkimi... jednak górale sądeccy uważają, że mieszkańcy Beskidu Śląskiego i Żywieckiego to NIE są górale, tylko hanysy właśnie...
p.s. jako małolat pochodziłem z podwarszawskiego Mazowsza i generalnie uważaliśmy się za Warszawiaków... ale jeżdżąc po Polsce stopem szybko zauważyliśmy, jak bardzo Warszawiacy są nielubiani, więc żeby unikać drak z miejscowymi /bo to samobójstwo/ mówiliśmy, że my tylko "spod Warszawy" i wtedy traktowano nas przyjaźnie...
UsuńA tak, do dziś wielu ludzi pogardliwe mówi: o , warszawka przyjechała!
UsuńNie miałam negatywnych kontaktów z mieszkańcami stolicy, wprawdzie mieszkała tam ciotka męża, ale nie była rodowitą warszawianką.
Jako dzieciak pamiętam warszawkę jadącą nad morze. Moje miasto znajduje się przy głównej trasie Warszawa- Gdańsk. Oni , Warszawiacy, czuli się jak królowie szos. To była trasa wypadkowa i ten argument uratował parę razy nasz miejski szpital od likwidacji.
UsuńI to jest argument!
UsuńNajlepsze jest to, że ksywki funkcjonują na zewnątrz. W mieście nikt nie używa słowa paprykarze w kontekście mieszkańców. Ale przyznaję paprykarz mamy naprwdę smaczny, choć częściej jemy nasze rodzime paszteciki:)
OdpowiedzUsuńPaprykarz zawsze lubiłam, a teraz jest o wiele lepszy nawet:-)
Usuńpamiętam dworcowe paszteciki szczecińskie, były naprawdę świetne... ba, na dworcu szczecińskim serwowano też pyszny bigos... potrawy z dworcowych barów nie kojarzą się dobrze, ale w tym przypadku było kompletnie inaczej...
UsuńA ja, najlepsze flaki jadłam na dworcu w Żninie:-)
Usuńno nie!... flaki tylko u "Flisa" w samy centrum Warszawy, aczkolwiek pojęcia nie mam, czy to jeszcze funkcjonuje...
UsuńNa Bazarze Różyckiego tez dobre były, a żnińskie jadłeś?
Usuńna Różycu to przede wszystkim pyzy gorące, pyzy...
Usuńo żnińskich tylko czytałem... za to jadłem brwinowskie... miałem kiedyś wujka masarza... czegoż on nie robił i potem częstował...
flaki flakami, ale słyszałaś o "czarnym fiucie"?...
pewnie wujek tego nie wynalazł, ale jego wersja domowa była super...
Czarny fiut kojarzy mi się z kaszanką...
UsuńMożna by zrobić mapę smaków polskich :-)
U Ciebie zawsze można dowiedzieć się czegoś nowego i ciekawego.
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że Inowrocław rywalizuje z Bydgoszczą, wydawało mi się, że Bydgoszcz pozostaje w konkurencji jedynie z Toruniem, a tu proszę, proszę - jeszcze Inowrocław. :)
W sumie myślę sobie, że takie animozje są niepotrzebne, każde miasto ma coś ciekawego i "własnego" do zaoferowania, lepiej skupić się na sobie, a nie na "sąsiadach".
Fajne te nazwy i ciekawostki wyszukałaś. Przeczytałam z uśmiechem. :)
Teraz jeszcze pewna rywalizacja z Ciechocinkiem, bo i nas tężnia solankowa i niektórzy twierdzą, że ładniejsza, niż w Ciechocinku właśnie.
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńNie wiem, jak mówią na nas mieszkańcy sąsiednich miast, ale moje Miasteczko było kiedyś wojewódzkie, co tak rozsierdziło mieszkańców sąsiedniego (także pretendującego do tego miana), że po dziś dzień nie dopatrzysz się z niego drogowskazu z nazwą naszego miasta. Wszędzie funkcjonuje nazwa innego, oddalonego od nas o około trzydzieści kilometrów:)
Pozdrawiam:)
Och, te drogowskazy! zauważyłam , że gdy szukamy drogi, to często na tablicach nazwy odległe, a tej najbliższej, której szukamy brak. Na szczęście jest nawigacja!
UsuńMiłe takie regionalne nazwy.
OdpowiedzUsuńSwoją drogą, lata szkolne spędziłem w Kielcach, ale nigdy nie słyszałem żeby Kielczan ktoś nazywał scyzorykami. Skąd taka nazwa?
To podobno dużo późniejsze zjawisko, którego źródło tkwi w kieleckim festiwalu "Scyzoryki".
Usuńscyzoryk jest starym określeniem, to jest odpowiednik lwowskiego batiara, dziecko ulicy, bynajmniej nie chuligan i nie złodziejaszek, choć tacy też się zdarzali...
UsuńTo prawda, ale jak twierdzi Internet, dopiero Liroy upowszechnił to określenie.
UsuńO starych słyszałem, nowych nie znam!
OdpowiedzUsuńMówi się trudno...
UsuńJakby tak dobrze pokopać, to do każdej miejscowości coś się przyklei. Niektóre nazwy wymierają, bo młodzi nie podtrzymują tradycji.
OdpowiedzUsuńPewnie tak, za to wzrasta agresja bezpośrednia...
UsuńNajlepsze betony, chociaż pierwszy raz słyszę :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Ja też nie wiedziałam...
UsuńDziadowa Kłoda - woj. dolnośląskie. Ziuta
OdpowiedzUsuńCałowanie - niedaleko Otwocka. Ziuta
OdpowiedzUsuńPrzykłady ciekawe, ale nie chodzi o nazwy miejscowości.
UsuńZnów udało Ci się wyszukać naprawdę interesujące informacje. Niektóre z nich znałam, ale z niektórymi spotykam się pierwszy raz jak gdańskie betony czy też białostockie pingwiny.
OdpowiedzUsuńNo właśnie, cały czas coś nas dziwi:-)
UsuńKieleckie scyzoryki są mi znane, moja mama pochodziła z podkieleckiej wsi, do początku lat 80tych spędzałam tam sporą część wakacji, to były czasy, to se ne wrati.
OdpowiedzUsuńZe scyzorykami było, bo chłopaki wyrywne, szczególnie na weselach i na C², a szczególniej, jak wesele miedzywsiowe, czyli obcy dziewczynę "ukradl".
No tak, na weselach nie tylko sztachety szły w ruch!
UsuńOoooo moja przyjaciółka Asia z Gdańska chyba by się mocno zdziwiła. Krakowskie centusie to znam, lajkoniki też. Ciekawe te ksywy :)
OdpowiedzUsuńNajserdeczniej pozdrawiam
Buziaki, Kasiu:-)
UsuńOkreślenia Wrocławian mi zabrakło. Nikt nic nie wymyślił? Teraz to mogą być "krasnale" :) Irena
OdpowiedzUsuńFaktycznie - krasnale pasują:-)
UsuńAleż się zdziwiłam, że Olsztyn to gumiaki . Rozbawiła mnie ta nazwa. :)) Oponiarze to dość logiczna nazwa, bo w Olsztynie funkcjonowała fabryka opon. Gumiaki, ale fajne,... może dlatego, że miasto poprzez te opony miało dużo gumy, a może i dlatego, że to teren rolniczy.:)))
OdpowiedzUsuńO Poznaniu, że to pyry, wiedziałam. Krzyżoki Bydgoszcz lub Toruń zamiennie- też słyszałam. Białystok- śledziki- tak się u nas o nich mówiło.
Reszty nie słyszałam.
W komentarzach też sporo przykładów przybyło, dlatego uwielbiam blogowanie:-)
UsuńDo listy mogę dodać gorole. Znalazłam że na Śląsku pierwotnie oznaczało mieszkańców gór, a obecnie najczęściej używa się go do określenia osób mieszkających w innych częściach kraju
OdpowiedzUsuńTez tak słyszałam:-)
UsuńSłoiki to nie warszawiacy, tylko przeciwnie, przyjezdni (którzy od "ojców" ze wsi przywożą żarcie w słoikach, żeby przyoszczedzić)
OdpowiedzUsuńAle może uważają się już za warszawiaków, kto wie?
Usuń