piątek, 20 grudnia 2024

A przed świętami...

 Czytam i słucham o rozlicznych przygotowaniach i obowiązkach, o gorączce świątecznych zakupów, o wymiataniu pajęczyn z najdalszych zakamarków. Nawet wierzący w narodziny Jezusa, zapominają czasem, o czym są te święta i że nie o liczbę potraw czy rozmiar prezentów tu chodzi. 

Ale wiadomo, gdy przyjmujemy gości lub zjeżdża się cała rodzina, to i tak przygotowań moc, a po świętach drugie tyle pracy...

Niekiedy odchodzimy od tradycji świątecznego biesiadowania, równie miło można spędzić czas inaczej, a Jezus nie pogniewa się o brak kilku potraw, wszak sam urodził się w ubogiej stajence.

Takie rozmyślania przypomniały mi jak wiele jest sposobów, by spędzić z sensem czas z dziećmi czy wnukami, a nastrój świąteczny przyjdzie sam. Powiesz - no tak, ja będę się nastrajać na wycieczkach, a makowiec sam się upiecze! Gdyby nawet makowca zabrakło czy pierogów, to co się stanie? 

Pierwsza propozycja, to wizyta w fabryce bombek. Byłam kilka razy (Gniezno, Bydgoszcz) i wróciłam pełna podziwu dla mistrzostwa pań malujących szkiełka i dla wielkiej różnorodności ozdób.

Były nawet bombki robione na indywidualne zamówienie i bardzo kosztowne, strach wieszać na choince. W czasie zwiedzania można samemu ozdobić swoją bombkę i nadać jej imię.


Druga propozycja, to pobyt w muzeum piernika. Nie tylko oglądamy dawne formy do pieczenia i wystrój młyna czy piekarni, ale sami uczestniczymy w procesie robienia ciasta, wypiekania i zdobienia tych korzennych ciastek. Niektóre takie miejsca częstują też nalewkami, grzańcem - oczywiście tylko dorosłych.


Wiele osób lubi odwiedzać jarmarki i kiermasze świąteczne. Ceny bywają tam wygórowane, ale klimat miejsca nietuzinkowy, czasem i karuzela czy sesja z Mikołajem się trafi. Mój mąż kupił na szkolnym kiermaszu słoik domowej konfitury z wiśni.


Kto pragnie spełnić się twórczo, może skorzystać z oferty licznych warsztatów plastycznych i kulinarnych. Nasza biblioteka publiczna czy centrum kultury często zapraszają na warsztaty robienia szopek i ozdób choinkowych.
Mój syn uczestniczył ostatnio w warsztatach tworzenia czekolady. Fajna sprawa dla rodziny czy znajomych by wesoło spędzić czas przed świętami...


Udział w akcjach charytatywnych nie musi oznaczać wielkich nakładów pracy czy finansowych. Co roku ROBÓTKA zaprasza do wysyłania kartek i drobnych upominków dla swoich podopiecznych.
Naprawdę warto, dla czystej przyjemności sprawiania innym radości.
Do poczytania o akcji TUTAJ
Gdy pracowałam, angażowałam w ten projekt nie tylko dzieci w czytelni, ale pół szkoły. Serce rosło, jak się dzieciaki angażowały!


Kontakt ze sztuką jest potrzebny cały rok, a przed świętami szczególnie. Teatr Baj Pomorski w Toruniu co roku zaprasza na przedstawienia "Opowieść Wigilijna" według Ch.Dickensa.
Teatr gości nie tylko grypy szkolne, często pojawiają na spektaklach dziadkowie z wnukami.


A cóż bardziej świątecznego, niż wspólne oglądanie filmów? Oby nie był to kolejny raz "Kevin sam w domu". Moja propozycja, to piękne filmy KLAUS lub Express Polarny. Gwarantuję, że i dorośli wciągną się w fabułę i niejedna łza spadnie...


Jeśli mało komuś obcowania ze sztuką i kulturą, polecam koncerty, nie tylko w kościołach organizowane, a i pośpiewać wspólnie można. szczęście ma ten, kto potrafi grać na instrumencie i kolędować z rodziną.


Razem z dziećmi napiszcie list do Mikołaja w Laponii, adres jest dostępny w sieci, jest także szansa na otrzymanie odpowiedzi. Tak zrobiliśmy z synem lata temu, zapraszałam też do pisania dzieci w szkole, wysłaliśmy nasze listy przez szkolny sekretariat.
Mikołaj przysłał odpowiedź w pięknej kopercie, w treści listu mnóstwo ciekawostek o pracy Mikołaja i elfów. Radość dziecka bezcenna!



Ostatnia moja propozycja, to świąteczne spotkania przy piernikach. To moja tradycja od kilku lat. Spotykamy się na kawie z koleżanką, czasem w większym gronie, zawsze jest wesoło, a jakieś drobne upominki z tej okazji, to sama przyjemność.


Czy któraś z powyższych propozycji bywa też Waszą świecką tradycją?


wtorek, 17 grudnia 2024

Pudełko radości, słoik wdzięczności...

 Każdy z nas miewa gorsze dni, wstaje lewą nogą, z muchami w nosie, czasami krzywym okiem ocenia świat. Każdy lubi sobie czasem ponarzekać.

Brak słońca i codzienna mżawka nie poprawiają  nastroju, stresy w pracy potrafią zabić każdą radość.

O pesymistach i optymistach napisano już wiele, nie mniej powstało memów i skeczy. Każdy nadmiar może być szkodliwy, każda skrajność mecząca dla otoczenia.

Dwie osoby przypomniały mi ostatnio o istnieniu prostych sposobów na radzenie sobie z z własnymi ograniczeniami, na przypominanie tego, co ważne.

Pudełko radości, słoik wdzięczności, zapiski szczęścia -  jak zwał, tak zwał, ale pomaga. Nie jesteśmy szczęśliwi czy nieszczęśliwi nieustannie, liczą się miłe chwile, cenne drobiazgi, niezapomniane spotkania, ulotne wrażenia!

Na czym to polega? Jeśli wybierzesz słoik wdzięczności, wrzucasz do niego codziennie karteczki z notatką, za co dziś mogę być wdzięczny (Bogu, losowi,  rodzicom, naturze, sobie samemu, komukolwiek). Karteczki zebrane w słoju i czytane co jakiś czas podnoszą na duchu, uświadamiają, co dobrego nas w życiu spotyka, a możemy się zdziwić, ile tego jest!
Podobnie działa pudełko radości, o którym wspomniała Hania. Tyle, że tu wrzucamy karteczki z zapiskami, co miłego nas spotkało każdego dnia. Nawet chwila zadumy nad tymi karteczkami może poprawić nastrój. 

Nic nie dadzą porównania z innymi ( ten ma gorzej, tamten lepiej, innemu nie zazdroszczę)bo dla każdego jego problem bywa najważniejszy,  to my musimy się z nim uporać, bywamy zmęczeni liczbą tych problemów i różne osoby spotykamy na swej drodze.

Nie chodzi jednak o ciągły banan na twarzy, raczej o to, by codziennie mieć powód do założenia korony i zapanowania nad swoim światem.

Jeśli nie lubisz słoików, pudełek, zapisków - wystarczy, że codziennie po przebudzeniu wyliczysz sobie pozytywy dnia codziennego. Staram się tak robić:
- obudziłam się bez bólu głowy
- przespałam całą noc
- katar w odwrocie, kaszlu na razie brak
- zaraz wypiję pyszną kawę i zjem piernika z marcepanem
- deszcz nie pada, mogę iść na spacer
- moi bliscy są zdrowi

Zapamiętaj te chwile, które dodają skrzydeł i przypominaj je sobie w trudniejszych momentach. Taka autoterapia , tania i dostępna na życzenie.


sobota, 14 grudnia 2024

Zapiski różne...

 Czas pędzi, tydzień spędziłam u wnuka, obserwując jego rozwój i otrzymując niesamowitą energię w postaci uścisków, przytulasów i najsłodszych zapewnień "kocham cię , babciu".

Dziś kilka aktualności z z tygodnia przed wyjazdem, inne wpisy czekają na dopracowanie.

Staram się dawać przeczytanym książkom drugie lub trzecie życie. Zaniosłam koleżance kilka książek z prośbą, by po przeczytaniu przekazała dalej, sama kiedyś zaniosłam dwie pozycje na regał w galerii handlowej. Mąż zawiózł także do biblioteki osiedlowej.

Kiedyś już gościłam koleżankę u siebie, wypiłyśmy kawę, powspominałyśmy, wzięła ode mnie i wtedy jakieś lektury. Już wówczas zaczęły się u niej problemy ze zdrowiem, a w zasadzie nasiliły się, bo chorowała już, gdy razem pracowałyśmy. Okazało się, że lekarze kompletnie zlekceważyli nie tylko objawy, ale i wyniki obrazowania, bo jak można leczyć kogoś na ucho i bóle głowy, a nie zauważyć guza wielkości piłki do golfa. A guz sobie rósł i generował kolejne objawy: zawroty głowy, drętwienie rąk, pogorszenie widzenia. Przestała jeździć rowerem, z trudem pokonywała schody. Wreszcie, dzięki synowej trafiła do dobrego diagnosty, przeszła operacje, rehabilitowana 8 tygodni, doszła do siebie i pojawia się na kontrolach. Jest dobrze, choć miewa gorsze dni. Gdy zanosiłam jej książki, to był właśnie ten gorszy dzień, a i pogoda fatalna, więc lepiej by nie wychodziła z domu.

Do mnie przyjechał kolejny stosik do czytania, napisałam też do Mikołaja, że najlepszym prezentem będą książki, pożyjemy zobaczymy...

Na spacerze po parku znalazłam na ławce taki kamyk, malowany w charakterystyczny wzór. Nie mam konta na FB, ale słyszałam o akcji zostawiania podobnych kamyków w różnych miejscach i informowania, gdzie zostały znalezione. Widzew, więc chyba o Łódź chodzi? kto ma fejsa, może poinformować o znalezisku ;-)

Dziwimy się czasami, skąd wysokie ceny niektórych artykułów. Mąż jest pasjonatem pięknych zegarków, sam ma kilka, bo lubi.  Ma znajomego, który prowadzi sklep z biżuterią i zegarkami właśnie. Właściciel sklepu stara się trzymać umiarkowane ceny, kosztem zysku, by nie zniechęcać klientów, których i tak coraz mniej. Pewnego dnia mąż zauważył zmianę cen na zegarki, którym się przyglądał. Okazało się, że ktoś ze strony producenta śledził ofertę sklepu w Internecie i nakazał podwyższanie cen produktów danej marki, bo sklep zaniża sugerowane ceny! w ilu przypadkach , o których nie wiemy dzieje się podobnie?


Tym razem odwiedziłam kolejny gabinet poprawiana urody, z racji talonów prezentowych. Polecam takie zabiegi i polecam takie upominki, a święta za progiem!
Dobrze mieć porównanie różnych miejsc, bo różnie podchodzi się do dbania o klienta!

Brak pomysłu na obiad i lenistwo kulinarne zaowocowały taką oto pizzą, tym razem użyłam specjalnej mąki do pizzy. Jakość ciasta bez porównania lepsza, bardziej plastyczne i w smaku delikatniejsze!


Zimy u nas nie widać, więc zostawiam na koniec taki piękny obrazek, nadesłany przez znajomego.
Mój wnuk bardzo czeka na śnieg - babciu, ja chciałbym ulepić dużego bałwana...


Życzę Wam dobrego nastroju, bo na pogodę nie ma co liczyć!