piątek, 20 grudnia 2024

A przed świętami...

 Czytam i słucham o rozlicznych przygotowaniach i obowiązkach, o gorączce świątecznych zakupów, o wymiataniu pajęczyn z najdalszych zakamarków. Nawet wierzący w narodziny Jezusa, zapominają czasem, o czym są te święta i że nie o liczbę potraw czy rozmiar prezentów tu chodzi. 

Ale wiadomo, gdy przyjmujemy gości lub zjeżdża się cała rodzina, to i tak przygotowań moc, a po świętach drugie tyle pracy...

Niekiedy odchodzimy od tradycji świątecznego biesiadowania, równie miło można spędzić czas inaczej, a Jezus nie pogniewa się o brak kilku potraw, wszak sam urodził się w ubogiej stajence.

Takie rozmyślania przypomniały mi jak wiele jest sposobów, by spędzić z sensem czas z dziećmi czy wnukami, a nastrój świąteczny przyjdzie sam. Powiesz - no tak, ja będę się nastrajać na wycieczkach, a makowiec sam się upiecze! Gdyby nawet makowca zabrakło czy pierogów, to co się stanie? 

Pierwsza propozycja, to wizyta w fabryce bombek. Byłam kilka razy (Gniezno, Bydgoszcz) i wróciłam pełna podziwu dla mistrzostwa pań malujących szkiełka i dla wielkiej różnorodności ozdób.

Były nawet bombki robione na indywidualne zamówienie i bardzo kosztowne, strach wieszać na choince. W czasie zwiedzania można samemu ozdobić swoją bombkę i nadać jej imię.


Druga propozycja, to pobyt w muzeum piernika. Nie tylko oglądamy dawne formy do pieczenia i wystrój młyna czy piekarni, ale sami uczestniczymy w procesie robienia ciasta, wypiekania i zdobienia tych korzennych ciastek. Niektóre takie miejsca częstują też nalewkami, grzańcem - oczywiście tylko dorosłych.


Wiele osób lubi odwiedzać jarmarki i kiermasze świąteczne. Ceny bywają tam wygórowane, ale klimat miejsca nietuzinkowy, czasem i karuzela czy sesja z Mikołajem się trafi. Mój mąż kupił na szkolnym kiermaszu słoik domowej konfitury z wiśni.


Kto pragnie spełnić się twórczo, może skorzystać z oferty licznych warsztatów plastycznych i kulinarnych. Nasza biblioteka publiczna czy centrum kultury często zapraszają na warsztaty robienia szopek i ozdób choinkowych.
Mój syn uczestniczył ostatnio w warsztatach tworzenia czekolady. Fajna sprawa dla rodziny czy znajomych by wesoło spędzić czas przed świętami...


Udział w akcjach charytatywnych nie musi oznaczać wielkich nakładów pracy czy finansowych. Co roku ROBÓTKA zaprasza do wysyłania kartek i drobnych upominków dla swoich podopiecznych.
Naprawdę warto, dla czystej przyjemności sprawiania innym radości.
Do poczytania o akcji TUTAJ
Gdy pracowałam, angażowałam w ten projekt nie tylko dzieci w czytelni, ale pół szkoły. Serce rosło, jak się dzieciaki angażowały!


Kontakt ze sztuką jest potrzebny cały rok, a przed świętami szczególnie. Teatr Baj Pomorski w Toruniu co roku zaprasza na przedstawienia "Opowieść Wigilijna" według Ch.Dickensa.
Teatr gości nie tylko grypy szkolne, często pojawiają na spektaklach dziadkowie z wnukami.


A cóż bardziej świątecznego, niż wspólne oglądanie filmów? Oby nie był to kolejny raz "Kevin sam w domu". Moja propozycja, to piękne filmy KLAUS lub Express Polarny. Gwarantuję, że i dorośli wciągną się w fabułę i niejedna łza spadnie...


Jeśli mało komuś obcowania ze sztuką i kulturą, polecam koncerty, nie tylko w kościołach organizowane, a i pośpiewać wspólnie można. szczęście ma ten, kto potrafi grać na instrumencie i kolędować z rodziną.


Razem z dziećmi napiszcie list do Mikołaja w Laponii, adres jest dostępny w sieci, jest także szansa na otrzymanie odpowiedzi. Tak zrobiliśmy z synem lata temu, zapraszałam też do pisania dzieci w szkole, wysłaliśmy nasze listy przez szkolny sekretariat.
Mikołaj przysłał odpowiedź w pięknej kopercie, w treści listu mnóstwo ciekawostek o pracy Mikołaja i elfów. Radość dziecka bezcenna!



Ostatnia moja propozycja, to świąteczne spotkania przy piernikach. To moja tradycja od kilku lat. Spotykamy się na kawie z koleżanką, czasem w większym gronie, zawsze jest wesoło, a jakieś drobne upominki z tej okazji, to sama przyjemność.


Czy któraś z powyższych propozycji bywa też Waszą świecką tradycją?


wtorek, 17 grudnia 2024

Pudełko radości, słoik wdzięczności...

 Każdy z nas miewa gorsze dni, wstaje lewą nogą, z muchami w nosie, czasami krzywym okiem ocenia świat. Każdy lubi sobie czasem ponarzekać.

Brak słońca i codzienna mżawka nie poprawiają  nastroju, stresy w pracy potrafią zabić każdą radość.

O pesymistach i optymistach napisano już wiele, nie mniej powstało memów i skeczy. Każdy nadmiar może być szkodliwy, każda skrajność mecząca dla otoczenia.

Dwie osoby przypomniały mi ostatnio o istnieniu prostych sposobów na radzenie sobie z z własnymi ograniczeniami, na przypominanie tego, co ważne.

Pudełko radości, słoik wdzięczności, zapiski szczęścia -  jak zwał, tak zwał, ale pomaga. Nie jesteśmy szczęśliwi czy nieszczęśliwi nieustannie, liczą się miłe chwile, cenne drobiazgi, niezapomniane spotkania, ulotne wrażenia!

Na czym to polega? Jeśli wybierzesz słoik wdzięczności, wrzucasz do niego codziennie karteczki z notatką, za co dziś mogę być wdzięczny (Bogu, losowi,  rodzicom, naturze, sobie samemu, komukolwiek). Karteczki zebrane w słoju i czytane co jakiś czas podnoszą na duchu, uświadamiają, co dobrego nas w życiu spotyka, a możemy się zdziwić, ile tego jest!
Podobnie działa pudełko radości, o którym wspomniała Hania. Tyle, że tu wrzucamy karteczki z zapiskami, co miłego nas spotkało każdego dnia. Nawet chwila zadumy nad tymi karteczkami może poprawić nastrój. 

Nic nie dadzą porównania z innymi ( ten ma gorzej, tamten lepiej, innemu nie zazdroszczę)bo dla każdego jego problem bywa najważniejszy,  to my musimy się z nim uporać, bywamy zmęczeni liczbą tych problemów i różne osoby spotykamy na swej drodze.

Nie chodzi jednak o ciągły banan na twarzy, raczej o to, by codziennie mieć powód do założenia korony i zapanowania nad swoim światem.

Jeśli nie lubisz słoików, pudełek, zapisków - wystarczy, że codziennie po przebudzeniu wyliczysz sobie pozytywy dnia codziennego. Staram się tak robić:
- obudziłam się bez bólu głowy
- przespałam całą noc
- katar w odwrocie, kaszlu na razie brak
- zaraz wypiję pyszną kawę i zjem piernika z marcepanem
- deszcz nie pada, mogę iść na spacer
- moi bliscy są zdrowi

Zapamiętaj te chwile, które dodają skrzydeł i przypominaj je sobie w trudniejszych momentach. Taka autoterapia , tania i dostępna na życzenie.


sobota, 14 grudnia 2024

Zapiski różne...

 Czas pędzi, tydzień spędziłam u wnuka, obserwując jego rozwój i otrzymując niesamowitą energię w postaci uścisków, przytulasów i najsłodszych zapewnień "kocham cię , babciu".

Dziś kilka aktualności z z tygodnia przed wyjazdem, inne wpisy czekają na dopracowanie.

Staram się dawać przeczytanym książkom drugie lub trzecie życie. Zaniosłam koleżance kilka książek z prośbą, by po przeczytaniu przekazała dalej, sama kiedyś zaniosłam dwie pozycje na regał w galerii handlowej. Mąż zawiózł także do biblioteki osiedlowej.

Kiedyś już gościłam koleżankę u siebie, wypiłyśmy kawę, powspominałyśmy, wzięła ode mnie i wtedy jakieś lektury. Już wówczas zaczęły się u niej problemy ze zdrowiem, a w zasadzie nasiliły się, bo chorowała już, gdy razem pracowałyśmy. Okazało się, że lekarze kompletnie zlekceważyli nie tylko objawy, ale i wyniki obrazowania, bo jak można leczyć kogoś na ucho i bóle głowy, a nie zauważyć guza wielkości piłki do golfa. A guz sobie rósł i generował kolejne objawy: zawroty głowy, drętwienie rąk, pogorszenie widzenia. Przestała jeździć rowerem, z trudem pokonywała schody. Wreszcie, dzięki synowej trafiła do dobrego diagnosty, przeszła operacje, rehabilitowana 8 tygodni, doszła do siebie i pojawia się na kontrolach. Jest dobrze, choć miewa gorsze dni. Gdy zanosiłam jej książki, to był właśnie ten gorszy dzień, a i pogoda fatalna, więc lepiej by nie wychodziła z domu.

Do mnie przyjechał kolejny stosik do czytania, napisałam też do Mikołaja, że najlepszym prezentem będą książki, pożyjemy zobaczymy...

Na spacerze po parku znalazłam na ławce taki kamyk, malowany w charakterystyczny wzór. Nie mam konta na FB, ale słyszałam o akcji zostawiania podobnych kamyków w różnych miejscach i informowania, gdzie zostały znalezione. Widzew, więc chyba o Łódź chodzi? kto ma fejsa, może poinformować o znalezisku ;-)

Dziwimy się czasami, skąd wysokie ceny niektórych artykułów. Mąż jest pasjonatem pięknych zegarków, sam ma kilka, bo lubi.  Ma znajomego, który prowadzi sklep z biżuterią i zegarkami właśnie. Właściciel sklepu stara się trzymać umiarkowane ceny, kosztem zysku, by nie zniechęcać klientów, których i tak coraz mniej. Pewnego dnia mąż zauważył zmianę cen na zegarki, którym się przyglądał. Okazało się, że ktoś ze strony producenta śledził ofertę sklepu w Internecie i nakazał podwyższanie cen produktów danej marki, bo sklep zaniża sugerowane ceny! w ilu przypadkach , o których nie wiemy dzieje się podobnie?


Tym razem odwiedziłam kolejny gabinet poprawiana urody, z racji talonów prezentowych. Polecam takie zabiegi i polecam takie upominki, a święta za progiem!
Dobrze mieć porównanie różnych miejsc, bo różnie podchodzi się do dbania o klienta!

Brak pomysłu na obiad i lenistwo kulinarne zaowocowały taką oto pizzą, tym razem użyłam specjalnej mąki do pizzy. Jakość ciasta bez porównania lepsza, bardziej plastyczne i w smaku delikatniejsze!


Zimy u nas nie widać, więc zostawiam na koniec taki piękny obrazek, nadesłany przez znajomego.
Mój wnuk bardzo czeka na śnieg - babciu, ja chciałbym ulepić dużego bałwana...


Życzę Wam dobrego nastroju, bo na pogodę nie ma co liczyć!

środa, 11 grudnia 2024

Golgota

 O Licheniu parę razy pisałam, bo to miejsce pełne niespodzianek i choć budzi kontrowersyjne odczucia, u wielu wręcz niechęć, to jednak warto chłodnym okiem przyjrzeć się niektórym ciekawostkom.

Powtórzę jedynie, że oprócz olbrzymiej Bazyliki z całym otoczeniem, są w Licheniu Starym także inne kościoły, zbudowano plaże z pomostami nad rozległym jeziorem, kursuje statek elektryczny w sezonie turystycznym, niszczeją szczątki drewnianego wiatraka, pobudowano hotel Stara Gorzelnia i domy pielgrzyma.

Teren wokół świątyni, to niemal park i ogród botaniczny w jednym, a w nim liczne fontanny z rybami, kaplice, ołtarze i miejsca pamięci, źródło cudownej wody i parkingi na wszystkie gabaryty aut. Raj dla pielgrzyma!

Zanim jednak dotrzecie przed oblicze jej wysokości Bazyliki, czeka na was Golgota (według Wikipedii - wzgórze, gdzie dokonała się śmierć Chrystusa oraz metafora męki pańskiej).

Góra kamieni w Licheniu robi wrażenie, ale tylko z daleka. No cóż, nie zawsze chęciom służenia sprawie dorównują umiejętności artysty. Ważne, że Golgota spełnia swe zadanie i budzi chęć modlitwy u wiernych, a widywałam wielu na kolanach i żarliwie modlących się.

Inspiracją do budowy Golgoty w Licheniu było zadośćuczynienie za grzech świętokradztwa, którego dopuściła się w czasie II wojny  niemiecka nauczycielka Berta Bauer. Podziurawiła ona krucyfiks, który na pamiątkę tego wydarzenia można oglądać w kaplicy Świętego Krzyża. Pomysł usypania góry z kamieni, jako formy pokuty i przebłagania za grzechy powstał podobno w 1976 roku. ( źródło TUTAJ)


Rzut oka na szczyt, a zdjęcie robione nie od wejścia, a o wiele wyżej...niezła wspinaczka.


Z tarasów wzniesienia rozlegle widoki, choć z wieży kościelnej lepsze. Po lewej stronie zdjęcia kościół, w którego piwnicach znajduje się kaplica zniszczonego krzyża. 


Po drodze na szczyt liczne schodki, zakamarki, tajne przejścia, niczym w Jerozolimie.



Jeśli macie wrażliwe nerwy, nie zapuszczajcie się w ciemne groty, bo spotkać tam można dziwne figury, trumny i anioły o złowieszczym obliczu. Sama słyszałam, jak jakaś dziewczyna krzyknęła do matki - mamo, tu leży trup! a to był grób Marii, matki Jezusa...


Wyjście ze schodów pokutnych, niżej jest wejście, po przekroczeniu którego można tylko na kolanach dostać się na górę. Marmur zimny, twardy, nie polecam... 



Figur pojedynczych i grupami ciąg dalszy, oprócz tego plastik i kolorowe szkiełka.


Szkiełka w formie witraży robią nawet fajne wrażenie, zwłaszcza w słoneczny dzień.
Oprócz tego, na Golgocie mnóstwo głazów, z rzekomo różnych świętych miejsc, no i tablic dziękczynnych.

Nie widziałam projektu tej budowli, ale mam nadzieję, że całość dobrze trzyma się kupy, bo w sezonie wiosenno-letnim mnóstwo ludzi odwiedza golgotę i depcze jej ścieżki.

sobota, 7 grudnia 2024

Oblicza biedy

Okres zimowy, a zwłaszcza okołoświąteczny sprzyja różnym akcjom charytatywnym. Jesteśmy wręcz epatowani obrazami w mediach, zbiórkami wszędzie i na wszystko, plakatami, balami na cele wzniosłe, aukcjami itp.

Publikowano niedawno raport o biedzie w Polsce, z którego wynika smutny obraz społeczeństwa, dotyczy to zwłaszcza ludzi starych, na zasiłkach, rentach ze starego portfela, schorowanych i samotnych, ale są też podobno w Polsce głodne dzieci. Co jest o tyle oburzające, że oprócz 800+ i  zasiłków dla rodzin niżej uposażonych, jest jeszcze opieka społeczna, śniadania i obiady w szkołach, dotacje na dożywianie. Znałam kiedyś rodzinę, w której matka dysponowała kwotą 6 tysięcy na dzieci, oprócz alimentów, a już w połowie miesiąca , najstarszy syn pisał do ojca, że nie ma w domu nic do jedzenia. Tutaj więc żadna pomoc finansowa nie była w stanie poprawić sytuacji. 

Nie zawsze bieda bywa wyznacznikiem pomagania. Czasem pomoc potrzebna jest ludziom, opiekującym się obłożnie chorymi. Znam przypadek matki, której syn potrzebuje opieki, także nocnej, ona więc nie pracuje, mąż haruje za dwoje. Gdy kobieta była po operacji bioder, nie należała się jej pomoc pielęgniarska, bo syn dostaje zasiłek, który na zatrudnienie prywatnej pomocy nie wystarcza. Mąż musiał wziąć urlop,  potem pomagali znajomi....

Czy zauważyliście, że obraz biedy w mediach łączony jest z brudem, niechlujstwem, bałaganem...
Przecież wielu biednych ma czyste domy, sami są schludni, oszczędni, nie biegają po instytucjach by wzbudzać współczucie. Jeden z reportaży ukazał dwie panie potrzebujące pomocy. Pomagać jest szlachetnie, ale czy nie dziwi obraz zlewu pełnego brudnych naczyń, walające się po meblach ubrania, brudna podłoga i drzwi?
Inny pokazuje matkę sześciorga chyba dzieci, dom wymagający remontu. Wiadomo, sama kobieta nie poradzi. Opowiada, że trudna sytuacja, bo mąż zmarł 3 lata temu, tragedia. Tylko jedno mi się nie zgadza. Mąż nie żyje od 3 lat, a na kolanach kobiety niemowlak. Ciąża nie trwa dwa lata...

Moi dziadkowie żyli skromnie, ale dbali o czystość, naprawiali przedmioty i cerowali ubrania. Gdy przyszło do wymiany pieców w całej kamienicy, inspektorzy mieli wątpliwości czy dziadkom piec wymieniać, bo w dobrym jeszcze stanie. Na to babcia, że ich piec ma tyle samo lat, co wszystkie inne, ale czysty i reperowany.

Wchodzę na stronę akcji charytatywnej. Przeglądam charakterystyki rodzin z mojej okolicy. Jedna z rodzin - wielodzietna, ojciec "poza domem" , matka opiekuje się dziećmi, żyje z bezrobotnym partnerem, z którym ma kolejne dziecko... znowu coś mi się tu nie zgadza.

Jeden z podopiecznych Szlachetnej Paczki wychodzi z bezdomności, bo dostał mieszkanie socjalne, ale nie stać go na remont. I to rozumiem, bo to i koszty spore i pomoc fizyczna potrzebna.

Ilu biednych, skromnych ludzi żyje na granicy ubóstwa i tu jednorazowa pomoc na święta nie poprawi ich sytuacji, kiedy muszą wybierać miedzy kupnem butów, a zakupem leków na receptę. Nie mieści mi się w ogóle w głowie, jak można systemowo nie waloryzować starych emerytur, gdy miliardy wydawane są na inne cele, nie zawsze uzasadnione priorytetami społecznymi. Przecież ci ludzie pracowali latami, często tracąc zdrowie, a dziś muszą korzystać ze stołówek Caritasu...



Zdarzają się wypadki i katastrofy, choroby i pożary, przesądzające o dalszych losach całych rodzin. Zdarzają się także osoby , które przerasta funkcjonowanie w społeczeństwie i bez pomocy z zewnątrz nie poradzą sobie z samodzielnym życiem. Ale od tego są instytucje i pomoc zorganizowana, asystenci rodzin. Powstają centra opiekuńczo-mieszkalne, gdzie umożliwia się samodzielność osobom z niepełnosprawnościami. 
Z drugiej strony, wybudowano u nas za grube miliony dom dla matek z dziećmi i kobiet ciężarnych, który stał pusty wiele miesięcy. Zapadła decyzja, by przekształcić go w dwa domy dziecka. Czyżby przeszacowano potrzeby w tym temacie? 

Kiedyś umówiłam znajomą na spotkanie w sprawie pracy, dzieci podrosły, deklarowała chęć podjęcia pracy. Zapytałam kogo trzeba, poleciłam, ustaliłam termin - okazało się, że nawet nie stawiła się na rozmowę.... no cóż, łatwiej pewnie było składać wnioski o zapomogi.

Pomaganie jest szlachetne, ale nie można żerować na wrażliwości darczyńców poprzez zmanipulowany obraz zjawiska. Nie zawsze pomocą będzie konkretna kwota, nie każdy dobrze wykorzysta dary materialne, wielu nie uszanuje pomocy danej na tacy. Często taka polityka powoduje wzrost roszczeniowości w pewnych grupach społecznych.

Dziś na spacerze mijały mnie kolejne grupy młodzieży z puszkami. Pod sklepami stoją przedstawiciele różnych organizacji lub żebrzące kobiety z dziećmi. Zbierają szkoły, przedszkola, harcerze. 

A, i jeszcze nagrody za pomaganie...
Pomagamy dla nagród, medali, zdjęć na ściance? Lokalna telewizja donosi o wzniosłej uroczystości z wręczaniem nagród za pomaganie, czy nie lepiej fundusze wydane na organizację takiej  imprezy dołożyć do wspomnianego pomagania?

Takie refleksje nachodzą mnie ostatnio, żeby nie było za lukrowo ... bo życie to nie tylko lukier i miód.

środa, 4 grudnia 2024

Byle do świąt...

Byle do świąt, byle do wiosny, byle do wakacji...jak często tak mówimy, wciąż przyspieszając to, co i tak nadejdzie. A przecież żyjemy tu i teraz, i niczego nie warto odkładać na później, ani wybiegać myślami za bardzo w przyszłość, bo za rok, pół roku będziemy przecież starsi.
Warto więc cieszyć się każdym dniem, kolekcjonować miłe chwile, przywiązywać wagę do rzeczy małych, bo wielkie mogą nie nadejść...
Trochę się powtarzam, ale ważne rzeczy i wielekroć przypomnieć nie zaszkodzi.


Umyłam okna, bo nie lubię dekorować mieszkania gdy firany brudne, no i jak to zwykle bywa, zaczął padać deszcz, a mama mawiała - chcesz wywołać deszcz, umyj okna!
Ale nic to, pachnie świeżością i choinka świeci!
Naskakałam się po drabince, a kolana zardzewiały, muszę je rozchodzić, człowiek zapomina o Peselu.


Choineczka w skali mikro, ale cieszy w skali makro!
Kartki na święta wysłane, pierniki kupione, część prezentów w szafie, zacznę chyba słuchać piosenek świątecznych, bo lubię...
ale najbardziej utworów Zbigniewa Preisnera


Wybraliśmy się też do kina, ale nie na Listy do M.
Padło na Gladiatora cz.2
Co tu dużo opowiadać, tego typu filmy nie każdy lubi, różne opinie przeczytacie w Internecie.
Film widowiskowy, emocje wciskają w fotel, ale i wzruszeń nie zabrakło.
Swoją drogą, chciałabym obejrzeć dokument o tym , jak kręcono film, jak powstawały efekty specjalne.
W kinie kameralnie, tylko 10 osób, sala odświeżona i nie trafiliśmy na hałaśliwych widzów.
W dodatku tani wtorek, akurat dla emerytów:-)




Spacer po mieście i odkrywanie świątecznych dekoracji. akurat stawiano choinkę na rynku, wieszano ozdoby i lamki, niektóre sklepy i lokale stroiły się na bogato.


Była też weekendowa wycieczka za miasto, a tam odkrycie świeżej działalności bobrów, zresztą nie pierwszy raz w tym miejscu, a jest to zatoczka na jeziorze z dala od plaży i ruchu spacerowego.
Skąd w jeziorze bobry? Jeziora na tym terenie łączy kanał, którym dostać się można także do rzeki Warty.



Na wycieczce miał być obiadek w pałacyku, ale restauracja zarezerwowana na andrzejkowe harce.
Z obiadku nici, ale dojrzałam w rogu regalik z książkami, a tam zaproszenie do korzystania z zasobów.
Zabrałam więc dwa grube tomiszcza, a przy okazji podrzucę jakieś swoje na wymianę, bo często tamtędy przejeżdżamy.


Czytam teraz cykl sympatycznych opowieści o seniorach, bawiących się w detektywów . Są prawdziwe zbrodnie, jest humor jaki lubię, przyjaźń do grobowej deski , jest po prostu dobra rozrywka.


Oglądam namiętnie angielski  serial Vera na Ale kino+, lubię główną bohaterkę, choć bywa irytująca, lubię klimat angielskich kryminałów.

Co polecam do obejrzenia na Netflixie?
Każdy lubi co innego, ale może coś dla siebie znajdziecie:
Joy - historia badań nad zapłodnieniem in vitro.
Pani Harris w Paryżu - lekki film na sobotę :-)
Reaserching i Cyfrowe ślady - to świetne filmy o poszukiwaniach bliskich dzięki możliwościom Internetu i wyszukiwarek.
Tylko sprawiedliwość - to już nie lekki film, to opowieść o nierównym traktowaniu "czarnych" obywateli USA, zwłaszcza tych, których nie stać na dobrych prawników, a sąd wydaje opinia publiczna.
Gifted - wzruszająca opowieść o manipulowaniu losem dziecka dla zaspokojenia ambicji dorosłych.

To by było na tyle.
Życzę Wam zdrowia i miłego oczekiwania na czas świąteczno - noworoczny.
Dobry nastrój nie przychodzi pocztą, wszystko jest w głowie i sercu!

niedziela, 1 grudnia 2024

Ludzie są dziwni...


Czesław Niemen śpiewał, że dziwny jest ten świat, ale to raczej ludzie bywają dziwni i nie chodzi mi o jakieś ekstremalne zachowania, bo każdy sam odpowiada za siebie, a normalność to pojęcie względne.

Ludzie bywają dziwni, bo postępują często jakby jutra miało nie być, a zamieszkana przez nas planeta odnawiała swe zasoby co kilkaset lat i zachęcała do czerpania z niej garściami.

Ludzie marzą o pokoju i raju na Ziemi, ale robią wszystko, by to marzenie nie miało szansy się ziścić.

Zabrzmiało to wszystko globalnie i złowieszczo, ale także w drobniejszych kwestiach ludzie bywają dziwni.

1. Marzą o bliskości, ale nie mają czasu lub ochoty na spotkania w realu.
2. Mówią o ekologii, ale nie ograniczają konsumpcji.
3. Narzekają na ceny żywności, ale nadal wiele wyrzucają na śmietnik.
4. Propagują auta elektryczne, ale prąd do nich wytwarzają z węgla!
5. Koszą trawniki do gołej ziemi, a jednocześnie zakładają łąki kwietne dla owadów.
6. Betonują osiedla i centra miast, by stawiać drzewa i krzewy w donicach.
7. Podróżują po całym świecie samolotami, a nie poznali najbliższej okolicy.


8. Zaniedbują żywych, a oddają cześć grobom i pomnikom.
9. Sięgają po używki, leki i nieznane substancje, a potem leczą swoje uzależnienia.
10. Twierdzą, że świat jest globalną wioską, a Internet zbliża ludzi i jednocześnie odmawiają prawa do pobytu emigrantom.
11. Wydają krocie na produkcję i reklamy niezdrowej żywności, by za chwilę reklamować diety i zdrowy styl życia.


12. Podziwiają i często ślepo naśladują świat show biznesu i wpędzają się w kompleksy, bo nie wyglądają jak gwiazdy filmowe.
13. Zapełniają siłownie i sale ćwiczeń, zamiast zażywać ruchu na świeżym powietrzu i podziwiać piękno natury.

14. Chcą być sławni , bogaci i rozpoznawalni, a potem uciekają przed paparazzi i chronią życie prywatne.
15. Wierzą w niewidzialnych bogów, a modlą się do figur i obrazów.
16. Wyprowadzają się z miasta na wieś, a później narzekają na zapachy i pianie koguta.


17. Tracą zdrowie, by zarobić mnóstwo pieniędzy, a później wydają te pieniądze, by ratować zdrowie.
18. Palą ziarna kawy, by napar był czarny, a potem dolewają mleka by złagodzić jego smak.
19. Szukają szczęścia daleko w świecie, zapominając, że szczęśliwym się bywa i sami mamy na to duży wpływ.
20. Mają szafy pełne ubrań i nadal nie mają co na siebie włożyć.

Tyle udało mi się zebrać dziwnych sytuacji i paradoksów, może dorzucicie cos od siebie?

czwartek, 28 listopada 2024

Zapiski codzienności cz.12

 Tyle czytam i słucham ile tragedii ludzi spotyka, a ja tu o takich pierdołach się rozpisuję, ale z drugiej strony, nasze życie, to w większości same pierdoły, a najczęściej w sytuacjach ekstremalnych ratuje nas zimna krew lub poczucie humoru...

Byłam kiedyś świadkiem niepokojącej akcji - jest u nas szkoła katolicka, która zajmuje część wielkiego budynku parafialnego, a obok na boisku dzieci korzystają z przerwy. Boisko otacza barak dawnej kaplicy, która służyła jako świątynia tymczasowa. Barak ów zaadaptowano na sale o różnym przeznaczeniu i wymieniono dach, oprócz środkowej części. I właśnie widziałam, jak dwóch panów na prowizorycznym rusztowaniu, bez żadnych zabezpieczeń ściągało z dachu stare azbestowe płyty i układali je w stertę. Obok na boisku bawiły się dzieci, opiekunki spacerowały, pilnując uczniów. Z tego, co wiem , takie płyty powinny być odpowiednio zabezpieczone, bo azbest jest niegroźny, gdy się go nie rusza. Czy nie można było wykonać tej operacji w innym terminie?


Znajomi przysłali pozdrowienia z pobytu w sanatorium. Ciechocinek niedaleko, z zabiegów i wyżywienia zadowoleni, solą w oku  natomiast jest opłata za parking - za 300zł na 3 tygodnie, to przynajmniej garaż by się przydał...
Zbiegiem okoliczności spotkali też dawną sąsiadkę, która wyprowadziła się nie tylko z ich bloku, ale nawet z miasta. My także kiedyś, będąc w Krynicy spotkaliśmy naszą sąsiadkę, która przeprowadziła się do Bydgoszczy:-) Niesamowite są takie spotkania po latach...

Usłyszałam niedawno anegdotę z rodzaju humor  wzięty z życia. Pewna starsza pani trafiła do szpitala. Odwiedziła ją synowa i ponieważ staruszka leżała podłączona do różnych rurek oraz aparatury, a prosiła o umycie zębów, synowa podeszła do pokoju pielęgniarek by poprosić o jakieś naczynie do umycia zębów teściowej. Na to pielęgniarka - a nie może pani umyć w zlewie? - Ale jak to w zlewie, przecież teściowa ma własne zęby! kurtyna...


Mając wnuki, trzeba być obeznanym z aktualnymi bajkami, kreskówkami, zabawami. Niedawno był Bing, Kicia Kocia i Pucio, teraz kolej na Psi Patrol i dinozaury. A weź zapamiętaj wszystkie imiona członków psiego patrolu, na razie znam Marshala, Chase'a i Sky i w dodatku każdy ma inny pojazd!
Nawet tort urodzinowy ozdobiony został stosownym zdjęciem, a pyszny był bardzo, mocno malinowy na czekoladowym spodzie!

Nie ma nic lepszego na listopadowe randki, jak masaż dla dwojga w salonie SPA. Cicha muzyczka w japońskim klimacie, delikatne zapachy, przytłumione światło i zręczne ręce pań masażystek.
Polecam każdemu!

Na koniec apel o pomoc!

Tutaj link  do zrzutki - nasza blogowa koleżanka musi zebrać sporą kwotę, by ratować swoją ukochaną kotkę Fantę, może wspólnie damy radę?