Oj coś ta wiosna łaskawa dla mnie, przynajmniej twórczo, bo co chwilę jakieś rymy się mnie czepiają, ale jeśli myślicie, że to sam miód to nic mylnego, bo idziesz sobie ulicą, a tu wciskają się do głowy słowa, wersy, obrazy i musisz zapisać, wyrzucić to z siebie, bo głowa pęknie...
Tym razem padło na dwie blogerki, których pisanie bardzo cenię, każde za co innego.
Pierwsza do głowy pchała się pani L. i oto co wyszło:
Gdy pani L.
się rozejrzy
i pstryknie parę fotek
przemyśli i poszpera
napisze kilka notek -
już blog powstaje
niezwykły
ciekawy jak sama
stolica.
Do pani L. wstępując
oglądam i się zachwycam.
Budynki,
stare podwórka
wystawy i tajemnice,
żywa barwna ulica
i piękne kamienice.
Jak mawiał
ongi poeta
gdy lipą zachwycał się
usiądź sobie
wygodnie
i zajrzyj do pani L.
Druga dedykacja pojawiła się niemal po pierwszej, umówiły się chyba czy co? Rzadko się zdarza, żebym układała dwie jednocześnie. Ale jak już kiedyś mówiłam niewiele zależy ode mnie, właściwie ja tylko zapisuję, co tam po głowie lata...
A oto link do Plantacji
Gaja - to imię bogini,
tajemnicze wielce,
w autorce Plantacji
wielkie bije serce.
Wyhoduje myśli,
refleksje pozbiera
optymizm i empatia,
radość ją rozpiera.
Tu i tam poczyta,
poglądy wykłada,
refleksji pozytywnych
już cała szuflada.
Na Plantację do Gai
wybierz się koniecznie!
Poczujesz się tu swojsko,
miło i bezpiecznie.
środa, 30 marca 2016
niedziela, 27 marca 2016
Przywołówki...
Przywołówki Szymborskie to zwyczaj wielkanocny pielęgnowany od pokoleń. Organizowane są w Szymborzu - dzisiejszej dzielnicy Inowrocławia, już od 1832 roku. Organizatorem od samego początku jest działające Stowarzyszenie Klubu Kawalerów. Członkiem tej organizacji mogą zostać jedynie pełnoletni, nieżonaci mężczyźni mieszkający w Szymborzu. Powołany przez członków klubu komitet przez cały rok czuwa nad reputacją miejscowych panien.
W okresie Wielkiego Postu wszyscy członkowie stowarzyszenia zbierają się, by ułożyć treść tzw. przywołówek. Są to rymowanki, które wychwalają zalety lub ganią wady młodych mieszkanek Szymborza.
Dwa tygodnie przed WIelkanocą w Szymborzu rozbrzmiewa trąbka. Jest to sygnał dla narzeczonych, ojców, braci owych panien, że mogą dokonać ich wykupu. Wówczas przywołówki będą miały wyłącznie pozytywny wydźwięk.
W Niedzielę Wielkanocną po zmroku rozpoczynają się Przywołówki. Obchody poprzedza Msza Święta w tutejszym kościele. Następnie w asyście Orkiestry Inowrocławskich Kopalni Soli, mieszkańców dzielnicy i innych przybyłych gości członkowie Klubu Kawalerów zmierzają w kierunku centralnego punktu Szymborza. Tam ze specjalnego podestu, tzw. szubienicy, przywołują panny. Jeżeli panna została wykupiona, usłyszy o sobie jedynie pochlebne wierszyki. W przeciwnym razie przywołówki będą miały negatywny wydźwięk. Kawalerowie decydują także, ile każda z panien ma dostać "dyngusa" w Wielkanocny Poniedziałek (łyżeczkę, szklankę, wazon, wiadro czy Gopło wody).
Przywołówki trwają do późnych godzin wieczornych, lecz na tym obyczaj się nie kończy. W śmigus-dyngus, czyli Lany Poniedziałek kawalerowie odwiedzają domy dziewcząt i zgodnie z tutejszą tradycją zapraszani są na poczęstunek. Dawniej odbywało się to w mniej elegancki sposób, gdyż klubowicze przybywali do panien z wiadrami wody.
Podczas przywołówek występuje często zespół ludowy z przyśpiewkami związanymi tematycznie z tradycjami wielkanocnymi.
Treść takich rymowanek jest mniej więcej taka:
Jest pod numerem 5 taka Anna, na którą potrzeba wiadro wody, ale niech śpi, niech się nie boi, bo za nią Adrian Kowalski stoi i on ją wykupił.
Z okresu dzieciństwa pamiętam chodzenie kuzynów i wujków po dyngusie i nie było zmiłuj, wolałam jednak dyngus samą wodą niż pachnidłami typu Przemysławka lub inna woda po goleniu, bo śmierdziało tydzień w całym łóżku...
Dyngusowanie przybiera czasami ekstremalne formy, co nie jest bezpieczne, zwłaszcza gdy temperatura jest raczej zimowa, niż wiosenna.
Pisałam kiedyś o innej ludowej tradycji czyli chodzeniu z kozą na koniec karnawału, gdyby ktoś nie czytał odsyłam TUTAJ
W okresie Wielkiego Postu wszyscy członkowie stowarzyszenia zbierają się, by ułożyć treść tzw. przywołówek. Są to rymowanki, które wychwalają zalety lub ganią wady młodych mieszkanek Szymborza.
Dwa tygodnie przed WIelkanocą w Szymborzu rozbrzmiewa trąbka. Jest to sygnał dla narzeczonych, ojców, braci owych panien, że mogą dokonać ich wykupu. Wówczas przywołówki będą miały wyłącznie pozytywny wydźwięk.
W Niedzielę Wielkanocną po zmroku rozpoczynają się Przywołówki. Obchody poprzedza Msza Święta w tutejszym kościele. Następnie w asyście Orkiestry Inowrocławskich Kopalni Soli, mieszkańców dzielnicy i innych przybyłych gości członkowie Klubu Kawalerów zmierzają w kierunku centralnego punktu Szymborza. Tam ze specjalnego podestu, tzw. szubienicy, przywołują panny. Jeżeli panna została wykupiona, usłyszy o sobie jedynie pochlebne wierszyki. W przeciwnym razie przywołówki będą miały negatywny wydźwięk. Kawalerowie decydują także, ile każda z panien ma dostać "dyngusa" w Wielkanocny Poniedziałek (łyżeczkę, szklankę, wazon, wiadro czy Gopło wody).
Przywołówki trwają do późnych godzin wieczornych, lecz na tym obyczaj się nie kończy. W śmigus-dyngus, czyli Lany Poniedziałek kawalerowie odwiedzają domy dziewcząt i zgodnie z tutejszą tradycją zapraszani są na poczęstunek. Dawniej odbywało się to w mniej elegancki sposób, gdyż klubowicze przybywali do panien z wiadrami wody.
Podczas przywołówek występuje często zespół ludowy z przyśpiewkami związanymi tematycznie z tradycjami wielkanocnymi.
Treść takich rymowanek jest mniej więcej taka:
Jest pod numerem 5 taka Anna, na którą potrzeba wiadro wody, ale niech śpi, niech się nie boi, bo za nią Adrian Kowalski stoi i on ją wykupił.
Z okresu dzieciństwa pamiętam chodzenie kuzynów i wujków po dyngusie i nie było zmiłuj, wolałam jednak dyngus samą wodą niż pachnidłami typu Przemysławka lub inna woda po goleniu, bo śmierdziało tydzień w całym łóżku...
Dyngusowanie przybiera czasami ekstremalne formy, co nie jest bezpieczne, zwłaszcza gdy temperatura jest raczej zimowa, niż wiosenna.
Pisałam kiedyś o innej ludowej tradycji czyli chodzeniu z kozą na koniec karnawału, gdyby ktoś nie czytał odsyłam TUTAJ
piątek, 25 marca 2016
Wiosna i święta...
Pozwólcie, że dziś wpis będzie podwójny, świąteczno - wiosenny, bo nie wszyscy święta celebrują, a na wiosnę chyba cieszy się każdy, zresztą wiele symboli wiosennych funkcjonuje także w tradycji wielkanocnej: zajączki, kurczaczki, jajeczka, , pochwała nowego życia, odrodzenia się...
Zacznę więc od wiersza, który powstał wraz z cieplejszymi promieniami słońca:
Z wiosną mi po drodze
Dzisiaj
mi z wiosną po drodze
chociaż
poranki mroźne
Dziś się
do słońca uśmiecham
otwarta
jestem na wiosnę.
Chociaż
żonkile w wazonie
ledwo
budzą się z pąków
jednak
już żywię nadzieję
na kwietne
dywany na łąkach.
Bo kosy
i szpaki wspólnie
do słońca
wskazują mi drogę
zdążając
za śpiewem ptaków
jest mi dziś
z wiosną po drodze.
A teraz pora na życzenia:
"Niech kochają Was ci, co Was kochają, a tym, co Was nie kochają, niech Bóg odmieni serce, a jeśli nie odmieni ich serca, to niech im skręci kostkę, abyśmy mogli ich poznać po kulawym chodzie."
Miejcie dobry nastrój, wyśmienite zdrowie, niechaj dopisuje Wam apetyt, ptaszki śpiewają, a słońce popieści...dobrych świąt moi drodzy, dla Was i Waszych bliskich :-)
Zacznę więc od wiersza, który powstał wraz z cieplejszymi promieniami słońca:
Z wiosną mi po drodze
Dzisiaj
mi z wiosną po drodze
chociaż
poranki mroźne
Dziś się
do słońca uśmiecham
otwarta
jestem na wiosnę.
Chociaż
żonkile w wazonie
ledwo
budzą się z pąków
jednak
już żywię nadzieję
na kwietne
dywany na łąkach.
Bo kosy
i szpaki wspólnie
do słońca
wskazują mi drogę
zdążając
za śpiewem ptaków
jest mi dziś
z wiosną po drodze.
A teraz pora na życzenia:
"Niech kochają Was ci, co Was kochają, a tym, co Was nie kochają, niech Bóg odmieni serce, a jeśli nie odmieni ich serca, to niech im skręci kostkę, abyśmy mogli ich poznać po kulawym chodzie."
Miejcie dobry nastrój, wyśmienite zdrowie, niechaj dopisuje Wam apetyt, ptaszki śpiewają, a słońce popieści...dobrych świąt moi drodzy, dla Was i Waszych bliskich :-)
wtorek, 22 marca 2016
Przesłanie z tamtej strony...
Opowiem dziś dwie historie, które potwierdzają teorię, że istnieją rzeczy niezbadane mędrca szkiełkiem i okiem, ale pewnie osoby bardziej pragmatyczne powiedzą, że to nadinterpretacja. Sami wybierzcie, która wersja bardziej do Was przemawia.
Obie historie otrzymałam mailowo i postanowiłam podzielić się nimi na blogu, bo są niesamowite.
Pierwsza opowieść:
Koleżanka z pracy dostała maila od znajomej z prezentacją, jakie często wysyła się łańcuszkowo na kolejne adresy. Prezentacje takie zawierają piękne zdjęcia, zbiory cytatów i tym podobne treści. Zapisała prezentację na dysku, obiecując sobie obejrzeć ją w wolnej chwili. To było kilka lat temu. Zagoniona, po kilku też problemach ze zdrowiem, znalazła niedawno ową prezentację, obejrzała i łzy stanęły jej w oczach. Prezentację otrzymała bowiem od znajomej, która przegrała walkę z rakiem, a treść prezentacji przypomina jakby z zaświatów, co jest w życiu najważniejsze.
Skopiowałam ostatni slajd, który zawiera najważniejsze punkty.
Druga opowieść:
Grażynka z Dukli podzieliła się ze mną historią kwitnącej rośliny, której zdjęcie mi przysłała. Parę dni temu roślinka zakwitła, a dostała ją od syna koleżanki - Krysi jako "pamiątkę " po Niej, bo niestety po półrocznej walce z rakiem Krystyna przegrała. Odeszła w zeszłym roku - 27 marca właśnie minie rok. A teraz zakwitł pierwszy raz, dosłownie dwa dni przed imieninami Krystyny - tak jakby dla Niej w prezencie, bo przecież corocznie Grażynka chodziła do Krysi na imieniny. Może solenizantka chciała przyjaciołom o sobie przypomnieć...
A tak wygląda kwiatek z "wiadomością" od Krysi.
Obie historie otrzymałam mailowo i postanowiłam podzielić się nimi na blogu, bo są niesamowite.
Pierwsza opowieść:
Koleżanka z pracy dostała maila od znajomej z prezentacją, jakie często wysyła się łańcuszkowo na kolejne adresy. Prezentacje takie zawierają piękne zdjęcia, zbiory cytatów i tym podobne treści. Zapisała prezentację na dysku, obiecując sobie obejrzeć ją w wolnej chwili. To było kilka lat temu. Zagoniona, po kilku też problemach ze zdrowiem, znalazła niedawno ową prezentację, obejrzała i łzy stanęły jej w oczach. Prezentację otrzymała bowiem od znajomej, która przegrała walkę z rakiem, a treść prezentacji przypomina jakby z zaświatów, co jest w życiu najważniejsze.
Skopiowałam ostatni slajd, który zawiera najważniejsze punkty.
Druga opowieść:
Grażynka z Dukli podzieliła się ze mną historią kwitnącej rośliny, której zdjęcie mi przysłała. Parę dni temu roślinka zakwitła, a dostała ją od syna koleżanki - Krysi jako "pamiątkę " po Niej, bo niestety po półrocznej walce z rakiem Krystyna przegrała. Odeszła w zeszłym roku - 27 marca właśnie minie rok. A teraz zakwitł pierwszy raz, dosłownie dwa dni przed imieninami Krystyny - tak jakby dla Niej w prezencie, bo przecież corocznie Grażynka chodziła do Krysi na imieniny. Może solenizantka chciała przyjaciołom o sobie przypomnieć...
A tak wygląda kwiatek z "wiadomością" od Krysi.
poniedziałek, 21 marca 2016
Dzień poezji i konkurs
21 marca to data ważna dla wszystkich miłośników poezji. Wkrótce wyjdzie drukiem kolejny tomik wierszy Anioła Lirycznego czyli Gabrysi Kotas. Patronat medialny nad tym wydarzeniem objął m.in.blog Recenzje Agi.
Tym razem Gabrysia wydaje swoje wiersze dla dzieci, pięknie ilustrowane. Oprócz tego poetka zaczęła też pisać opowiadania dla dzieci, czytałam, są świetne. Czytałam je także uczniom i bardzo się spodobały.
Jeśli dysponujecie czasem i chcielibyście wygrać książeczkę dla dzieci weźcie udział w konkursie wiosennym. Szczegóły są na blogu RECENZJE AGI, ale można też wpisywać się w komentarzach na blogu Gabrysi Kotas POGODNA DOJRZAŁOŚĆ.
Tym razem Gabrysia wydaje swoje wiersze dla dzieci, pięknie ilustrowane. Oprócz tego poetka zaczęła też pisać opowiadania dla dzieci, czytałam, są świetne. Czytałam je także uczniom i bardzo się spodobały.
Jeśli dysponujecie czasem i chcielibyście wygrać książeczkę dla dzieci weźcie udział w konkursie wiosennym. Szczegóły są na blogu RECENZJE AGI, ale można też wpisywać się w komentarzach na blogu Gabrysi Kotas POGODNA DOJRZAŁOŚĆ.
sobota, 19 marca 2016
Podróże cieszą i zaskakują...
Nie ma co marudzić - wiosna nadchodzi i choć jeszcze ranki mroźne ja już czuję pociąg do weekendowych podróży. Dostałam nawet od męża aparacik cudnej urody w kolorze mojego laptopa czyli ciemnoczerwony i pstrykam fotki w drodze do lub z pracy. Aparaty (lustrzanki rasowe) mamy dwa, ale ten jest malutki i leciutki. Zdjęcia nim zrobione będą na blogu później, bo teraz wygrzebałam z domowego archiwum smaczki, które powodują, że w podróżach możemy się nie tylko dokształcić, ale też przeżyć coś miłego, a nawet się zdziwić.
Na początek konstrukcje kwiatowe spotykane w Krynicy, Szczawnicy i pewnie wielu innych miejscach.
Inne atrakcje typu pokazy balonowe, rzeźby, fontanny oraz inne ciekawostki.
Na koniec towarzyszące podróżom niespodzianki: wyścig Tour de Pologne w Zakopanem, wyścig kolarzy crossowych z metą w Krynicy, znowu pokazy balonowe, występy na scenach w parkach uzdrowiskowych, łódź wikingów w Biskupinie czy pokazy akrobacji rowerowych na rynku w Gnieźnie.
A jakie były Wasze niespodzianki spotykane w podróżach?
Na początek konstrukcje kwiatowe spotykane w Krynicy, Szczawnicy i pewnie wielu innych miejscach.
Inne atrakcje typu pokazy balonowe, rzeźby, fontanny oraz inne ciekawostki.
Na koniec towarzyszące podróżom niespodzianki: wyścig Tour de Pologne w Zakopanem, wyścig kolarzy crossowych z metą w Krynicy, znowu pokazy balonowe, występy na scenach w parkach uzdrowiskowych, łódź wikingów w Biskupinie czy pokazy akrobacji rowerowych na rynku w Gnieźnie.
A jakie były Wasze niespodzianki spotykane w podróżach?
środa, 16 marca 2016
Dwie dedykacje....
Dziś kolejne dedykowane rymowanki.Pierwsza spłynęła na mnie nagle w drodze do pracy, wprawdzie zimno było , a na drzewach szadź, ale jakoś mózg mi nie zamarzł. Druga powstawała stopniowo bo ciągle mi czegoś brakowało, po głowie tłukł się tylko motyw.
Co jakiś czas, jak wiecie, chodzi coś za mną i muszę to zapisać, najpierw chodził mi po głowie obrazek prozą Leny z jej bloga, a wiersze są równie magiczne...
Zauroczona zawartością brulionu Leny polecam go wszystkim wrażliwym na piękne słowo i obrazy, które powstają pod powiekami po przeczytaniu kolejnych kartek...
KARTKI Z BRULIONU
Jest taki brulion,
z którego kartek
obrazy
spływają
na dno ciszy
by tam
ich magię
słów czarem
popartą
w tej ciszy
lepiej usłyszeć...
Jest taki brulion,
w którym liryka
z prozą
idzie pod rękę,
pewności
nie masz
co bardziej
zachwyca
swoim ulotnym
pięknem.
Jest taki brulion,
którego kartki
cenniejsze są
od ciszy,
a słowa
cudne
w nich zawarte
chętnie
po wielekroć
usłyszę...
Druga dedykacja poświęcona jest pewnej niezwykłej blondynce, która twierdzi, że bywa ruda, przynajmniej z usposobienia, co faktycznie wyczytać można w jej postach na blogu, ale tak w ogóle świetna z niej babka.
U Rudej Blondynki
Blondynka czy ruda?
nie masz pewności
lecz humor Jej
to rzecz pewna.
U rudej blondynki
masz swojskie klimaty,
na każdą okazję
zdjęcia.
Dowcipnie i lekko
napisze o wszystkim
i uśmiech na twarzy
zapewnia.
Dwa blogi prowadzi
i zawsze chętnie
odpowie na każdy
komentarz.
Co jakiś czas, jak wiecie, chodzi coś za mną i muszę to zapisać, najpierw chodził mi po głowie obrazek prozą Leny z jej bloga, a wiersze są równie magiczne...
Zauroczona zawartością brulionu Leny polecam go wszystkim wrażliwym na piękne słowo i obrazy, które powstają pod powiekami po przeczytaniu kolejnych kartek...
KARTKI Z BRULIONU
Jest taki brulion,
z którego kartek
obrazy
spływają
na dno ciszy
by tam
ich magię
słów czarem
popartą
w tej ciszy
lepiej usłyszeć...
Jest taki brulion,
w którym liryka
z prozą
idzie pod rękę,
pewności
nie masz
co bardziej
zachwyca
swoim ulotnym
pięknem.
Jest taki brulion,
którego kartki
cenniejsze są
od ciszy,
a słowa
cudne
w nich zawarte
chętnie
po wielekroć
usłyszę...
Druga dedykacja poświęcona jest pewnej niezwykłej blondynce, która twierdzi, że bywa ruda, przynajmniej z usposobienia, co faktycznie wyczytać można w jej postach na blogu, ale tak w ogóle świetna z niej babka.
U Rudej Blondynki
Blondynka czy ruda?
nie masz pewności
lecz humor Jej
to rzecz pewna.
U rudej blondynki
masz swojskie klimaty,
na każdą okazję
zdjęcia.
Dowcipnie i lekko
napisze o wszystkim
i uśmiech na twarzy
zapewnia.
Dwa blogi prowadzi
i zawsze chętnie
odpowie na każdy
komentarz.
niedziela, 13 marca 2016
Nie tylko Rainman...
Pamiętacie zapewne świetny film RAINMAN o mężczyźnie, który posiadł niezwykłą umiejętność pamięciowego opanowywania długich partii tekstu (książka telefoniczna) oraz dokonywania w pamięci niesamowitych obliczeń matematycznych. Grał go znakomicie Dustin Hoffman. To chyba od tego filmu zaczęła się moja fascynacja autyzmem i jego odmianą czyli zespołem Aspergera. Oczywiście takie spektakularne zachowania nie są jedynymi objawami u osób dotkniętych autyzmem, a ponieważ nie jestem specjalistą, posłużyłam się informacjami z sieci. Wybaczcie więc trochę długie wyjaśnienie i fachowe słownictwo.
Autyzm zaliczany jest do grupy całościowych zaburzeń rozwojowych. Warunkiem postawienia rozpoznania jest pojawienie się nieprawidłowości w relacjach społecznych, komunikowaniu się oraz w rozwoju funkcjonalnej lub symbolicznej zabawy już przed 3 rokiem życia dziecka. Warto podkreślić, że obserwowane u dziecka nieprawidłowości rozwoju mają charakter jakościowy. Co to oznacza? W autyzmie mówi się o tym, że dziecko nie nawiązuje np. kontaktu wzrokowego z innymi osobami, lub że jest to kontakt bardzo krótkotrwały i ulotny. Rodzice czasami mówią „patrzy na mnie jakby mnie nie widział, jakbym był przezroczysty”.
Jako całościowe zaburzenie rozwoju, autyzm ma wpływ na wszystkie obszary funkcjonowania dziecka. Powoduje zaburzenia relacji społecznych i kontaktu, trudności z podporządkowaniem się regułom społecznym wynikające z braku ich zrozumienia. Większość dzieci autystycznych jest niemówiąca, nie komunikuje się gestem, ma trudności ze wskazywaniem, naśladowaniem, spełnianiem poleceń. Jeśli dzieci mówią, to są to często echolalie (automatyczne powtarzanie) . Nie potrafią one tworzyć dłuższych rozbudowanych wypowiedzi, mają trudności z inicjowaniem i podtrzymywaniem rozmowy.
Cechuje je brak lub ograniczenie rozumienia pojęć abstrakcyjnych, zaburzenia zachowania – liczne stereotypie i rytuały, koncentrowanie się na niefunkcjonalnych właściwościach przedmiotów, skrajne formy zaburzeń koncentracji. U niektórych pojawiają się także zachowania agresywne i autoagresywne.
Oczywiście podany powyżej opis funkcjonowania dziecka autystycznego jest bardzo ogólny i niepełny. Każdy, kto zetknął się chociaż z kilkorgiem dzieci chorych na autyzm wie, jak bardzo różny obraz funkcjonowania mogą one prezentować. U niektórych dzieci autystycznych pojawiają się także zaburzenia dodatkowe takie jak upośledzenie umysłowe, mózgowe porażenie dziecięce, wady wzroku, słuchu itp.
Wszystko to sprawia, że wychowywanie dziecka autystycznego jest niezwykle trudnym zadaniem dla rodziców. Często czują się oni bezradni i pozostawieni samym sobie. To poczucie zagubienia i bezradności wynika również z faktu, że przeważnie rozwój ich dziecka przebiegał przez pewien czas prawidłowo, a niepokojące objawy były bagatelizowane przez otoczenie. Sytuację rodziców pogarsza też niespójność informacji, które otrzymują od lekarzy czy psychologów
Doskonałym filmem pokazującym drogę rozwoju dziecka autystycznego przy ogromnej determinacji matki i wsparciu odpowiednich instytucji oraz osób jest obraz TEMPLE GRANDIN. Pierwowzorem tytułowej bohaterki jest realna osoba, o tym samym nazwisku, można znaleźć filmy o niej i jej wykłady na kanale youtube. Film pokazuje, jaką drogę przeszła od uznania jej za dziecko upośledzone poprzez mozolne otwieranie się na świat i innych ludzi, aż do kariery naukowej. Dziś kobieta ta jeździ z wykładami na temat autyzmu, wyjaśnia jak funkcjonuje autystyczny mózg, jak wiele przeszkód musi pokonać osoba dotknięta autyzmem, by doceniono jej inteligencję i zalety niewidoczne gołym okiem oraz jak wiele zależy od wsparcia rodziny i odpowiedniej diagnozy.
Oprócz poruszającego filmu polecam także książkę o chłopcu dotkniętym autyzmem i o wielkiej determinacji jego rodziców, aby dotrzeć do świata dziecka i otworzyć go na innych ludzi.
Proces ten zostaje przyspieszony dzięki niezwykłemu przypadkowi, który spowodował, że sprzymierzeńcem rodziców chłopca stał się kot ze schroniska. Kot niezwykły, gdyż potrafił nawiązać taki kontakt z autystycznym dzieckiem, jakiego nie udało się nawiązać ani rodzicom, ani specjalistom.
Zespół Aspergera
Jest to zaburzenie rozwoju mieszczące się w spektrum autyzmu. Charakteryzuje się upośledzeniem komunikacji dwustronnej, komunikacji słownej i pozasłownej, niechęcią do zaakceptowania zmian, brakiem giętkości myślenia oraz bardzo szczególnymi zainteresowaniami. Mocną stroną osób z AS jest zapamiętywanie faktów, dat, postaci. Wielu z nich jest uzdolnionych matematycznie. Istnieje duża rozbieżność w nasileniu symptomów w tym zespole: dziecko z łagodną formą, które nie było zdiagnozowane może po prostu wydawać się trochę dziwne, ekscentryczne. Chociaż Zespół Aspergera jest częściej spotykany niż autyzm, nadal jest rzadko rozpoznawalny zarówno przez rodziców jak i specjalistów.
Doskonałą ilustracją funkcjonowania osoby z zespołem Aspergera jest książka mojej ulubionej pisarki "W naszym domu". Aby zachęcić was do jej przeczytania dodam, że zawiera także wątek kryminalny, a poza tym możemy dowiedzieć się np. co to znaczy podporządkować życie całej rodziny przyzwyczajeniom aspergerowca, bo co na przykład skomponowalibyście na całodzienne menu w dniu niebieskim, kiedy wszystkie części garderoby MUSZA być niebieskie i wszystko, co jemy danego dnia MUSI być niebieskie...
Im więcej czytam o nietypowych zachowaniach różnych osób lub obserwuję nawyki ludzi dookoła siebie, to zadaję sobie pytanie: co tak naprawdę możemy nazwać normą, a co odstępstwem od niej? Dotyczy to także mnie samej oczywista...
Autyzm zaliczany jest do grupy całościowych zaburzeń rozwojowych. Warunkiem postawienia rozpoznania jest pojawienie się nieprawidłowości w relacjach społecznych, komunikowaniu się oraz w rozwoju funkcjonalnej lub symbolicznej zabawy już przed 3 rokiem życia dziecka. Warto podkreślić, że obserwowane u dziecka nieprawidłowości rozwoju mają charakter jakościowy. Co to oznacza? W autyzmie mówi się o tym, że dziecko nie nawiązuje np. kontaktu wzrokowego z innymi osobami, lub że jest to kontakt bardzo krótkotrwały i ulotny. Rodzice czasami mówią „patrzy na mnie jakby mnie nie widział, jakbym był przezroczysty”.
Jako całościowe zaburzenie rozwoju, autyzm ma wpływ na wszystkie obszary funkcjonowania dziecka. Powoduje zaburzenia relacji społecznych i kontaktu, trudności z podporządkowaniem się regułom społecznym wynikające z braku ich zrozumienia. Większość dzieci autystycznych jest niemówiąca, nie komunikuje się gestem, ma trudności ze wskazywaniem, naśladowaniem, spełnianiem poleceń. Jeśli dzieci mówią, to są to często echolalie (automatyczne powtarzanie) . Nie potrafią one tworzyć dłuższych rozbudowanych wypowiedzi, mają trudności z inicjowaniem i podtrzymywaniem rozmowy.
Cechuje je brak lub ograniczenie rozumienia pojęć abstrakcyjnych, zaburzenia zachowania – liczne stereotypie i rytuały, koncentrowanie się na niefunkcjonalnych właściwościach przedmiotów, skrajne formy zaburzeń koncentracji. U niektórych pojawiają się także zachowania agresywne i autoagresywne.
Oczywiście podany powyżej opis funkcjonowania dziecka autystycznego jest bardzo ogólny i niepełny. Każdy, kto zetknął się chociaż z kilkorgiem dzieci chorych na autyzm wie, jak bardzo różny obraz funkcjonowania mogą one prezentować. U niektórych dzieci autystycznych pojawiają się także zaburzenia dodatkowe takie jak upośledzenie umysłowe, mózgowe porażenie dziecięce, wady wzroku, słuchu itp.
Wszystko to sprawia, że wychowywanie dziecka autystycznego jest niezwykle trudnym zadaniem dla rodziców. Często czują się oni bezradni i pozostawieni samym sobie. To poczucie zagubienia i bezradności wynika również z faktu, że przeważnie rozwój ich dziecka przebiegał przez pewien czas prawidłowo, a niepokojące objawy były bagatelizowane przez otoczenie. Sytuację rodziców pogarsza też niespójność informacji, które otrzymują od lekarzy czy psychologów
Doskonałym filmem pokazującym drogę rozwoju dziecka autystycznego przy ogromnej determinacji matki i wsparciu odpowiednich instytucji oraz osób jest obraz TEMPLE GRANDIN. Pierwowzorem tytułowej bohaterki jest realna osoba, o tym samym nazwisku, można znaleźć filmy o niej i jej wykłady na kanale youtube. Film pokazuje, jaką drogę przeszła od uznania jej za dziecko upośledzone poprzez mozolne otwieranie się na świat i innych ludzi, aż do kariery naukowej. Dziś kobieta ta jeździ z wykładami na temat autyzmu, wyjaśnia jak funkcjonuje autystyczny mózg, jak wiele przeszkód musi pokonać osoba dotknięta autyzmem, by doceniono jej inteligencję i zalety niewidoczne gołym okiem oraz jak wiele zależy od wsparcia rodziny i odpowiedniej diagnozy.
Oprócz poruszającego filmu polecam także książkę o chłopcu dotkniętym autyzmem i o wielkiej determinacji jego rodziców, aby dotrzeć do świata dziecka i otworzyć go na innych ludzi.
Proces ten zostaje przyspieszony dzięki niezwykłemu przypadkowi, który spowodował, że sprzymierzeńcem rodziców chłopca stał się kot ze schroniska. Kot niezwykły, gdyż potrafił nawiązać taki kontakt z autystycznym dzieckiem, jakiego nie udało się nawiązać ani rodzicom, ani specjalistom.
Zespół Aspergera
Jest to zaburzenie rozwoju mieszczące się w spektrum autyzmu. Charakteryzuje się upośledzeniem komunikacji dwustronnej, komunikacji słownej i pozasłownej, niechęcią do zaakceptowania zmian, brakiem giętkości myślenia oraz bardzo szczególnymi zainteresowaniami. Mocną stroną osób z AS jest zapamiętywanie faktów, dat, postaci. Wielu z nich jest uzdolnionych matematycznie. Istnieje duża rozbieżność w nasileniu symptomów w tym zespole: dziecko z łagodną formą, które nie było zdiagnozowane może po prostu wydawać się trochę dziwne, ekscentryczne. Chociaż Zespół Aspergera jest częściej spotykany niż autyzm, nadal jest rzadko rozpoznawalny zarówno przez rodziców jak i specjalistów.
Doskonałą ilustracją funkcjonowania osoby z zespołem Aspergera jest książka mojej ulubionej pisarki "W naszym domu". Aby zachęcić was do jej przeczytania dodam, że zawiera także wątek kryminalny, a poza tym możemy dowiedzieć się np. co to znaczy podporządkować życie całej rodziny przyzwyczajeniom aspergerowca, bo co na przykład skomponowalibyście na całodzienne menu w dniu niebieskim, kiedy wszystkie części garderoby MUSZA być niebieskie i wszystko, co jemy danego dnia MUSI być niebieskie...
Im więcej czytam o nietypowych zachowaniach różnych osób lub obserwuję nawyki ludzi dookoła siebie, to zadaję sobie pytanie: co tak naprawdę możemy nazwać normą, a co odstępstwem od niej? Dotyczy to także mnie samej oczywista...
czwartek, 10 marca 2016
Chciałabym....
Mówi się, że gdy spada gwiazda powinno się wypowiedzieć jakieś życzenie. Co prawda nie widziałam na nieboskłonie spadającej gwiazdy, ale czasami wzbiera we mnie lista życzeń, których spełnienie czyniłoby świat bardziej znośnym dla wrażliwych ludzi...
Chciałabym aby:
- sen przynosił wypoczynek, a płacz ukojenie
- można było zjadać ulubione przysmaki bez ciągłego myślenia o dietach i skutkach zdrowotnych
- wynaleziono wreszcie skuteczny lek na zwykły ból głowy
- małe dzieci nie doświadczały chorób zarezerwowanych niegdyś dla dorosłych
- pacjent nie był przypadkiem chorobowym ,a lekarze mieli więcej empatii
- ludzie odchodzili razem i nie musieli przeżywać żałoby po ukochanej osobie
Chciałabym aby:
- ludzie nie zazdrościli sobie sukcesów, ale raczej sami wzięli się do roboty
- praca nie niosła ze sobą niepotrzebnych stresów, które tylko przeszkadzają w rozwoju i zabijają motywację do działania
- ludzie mówili sobie prawdę prosto w oczy, bez obgadywania za plecami
- każdy mógł liczyć na pomoc bez przymusu okazywania wdzięczności
- obowiązywał szacunek dla pracy każdego człowieka, bez lekceważenia i wartościowania
Chciałabym:
- aby nikt nie wywyższał się ponad innych z racji majątku, pochodzenia czy jakichkolwiek innych względów
- byśmy szanowali prawo innych do wypoczynku, ciszy, ładu, własności
- by rodzice uczyli swoje dzieci, jak być szczęśliwym, a nie bogatym
- by ludzie cenili pasje i zdolności, a nie tylko majątek i zaradność życiową
Chciałabym:
- by ławki w parkach służyły do siedzenia i relaksu, a nie do innych celów
- by graffiti domorośli artyści ćwiczyli w domach, a nie miejskich murach
- aby śmieci trafiały do koszy, a butelki do skupu
- nie słuchać wulgaryzmów i nie widzieć plujących na chodniki
Wiele jeszcze mogłabym wymieniać, ale o niektórych podobnych życzeniach już pisałam, o innych napiszę.
Chciałabym aby:
- sen przynosił wypoczynek, a płacz ukojenie
- można było zjadać ulubione przysmaki bez ciągłego myślenia o dietach i skutkach zdrowotnych
- wynaleziono wreszcie skuteczny lek na zwykły ból głowy
- małe dzieci nie doświadczały chorób zarezerwowanych niegdyś dla dorosłych
- pacjent nie był przypadkiem chorobowym ,a lekarze mieli więcej empatii
- ludzie odchodzili razem i nie musieli przeżywać żałoby po ukochanej osobie
Chciałabym aby:
- ludzie nie zazdrościli sobie sukcesów, ale raczej sami wzięli się do roboty
- praca nie niosła ze sobą niepotrzebnych stresów, które tylko przeszkadzają w rozwoju i zabijają motywację do działania
- ludzie mówili sobie prawdę prosto w oczy, bez obgadywania za plecami
- każdy mógł liczyć na pomoc bez przymusu okazywania wdzięczności
- obowiązywał szacunek dla pracy każdego człowieka, bez lekceważenia i wartościowania
Chciałabym:
- aby nikt nie wywyższał się ponad innych z racji majątku, pochodzenia czy jakichkolwiek innych względów
- byśmy szanowali prawo innych do wypoczynku, ciszy, ładu, własności
- by rodzice uczyli swoje dzieci, jak być szczęśliwym, a nie bogatym
- by ludzie cenili pasje i zdolności, a nie tylko majątek i zaradność życiową
Chciałabym:
- by ławki w parkach służyły do siedzenia i relaksu, a nie do innych celów
- by graffiti domorośli artyści ćwiczyli w domach, a nie miejskich murach
- aby śmieci trafiały do koszy, a butelki do skupu
- nie słuchać wulgaryzmów i nie widzieć plujących na chodniki
Wiele jeszcze mogłabym wymieniać, ale o niektórych podobnych życzeniach już pisałam, o innych napiszę.
wtorek, 8 marca 2016
Pelargonie, miłość i Białe Pióro...
Nie ma lepszej okazji na promocję babskiej literatury , niż Dzień Kobiet. Spełniło się marzenie Ani z KONWENANSÓW i wyszła jej książka "Pod pelargoniowym balkonem".
Trafiła do mnie piękna, pachnąca z zakładką do kompletu i z dedykacją na stronie tytułowej, za co autorce bardzo dziękuję.
Wydawnictwo Literackie Białe Pióro dało szansę młodej debiutantce, a do wydania książki przyczyniło się także kilku sponsorów. Akcja książki toczy się głównie w Iławie, mieście rodzinnym autorki. Nie ośmielę się na recenzowanie powieści, bo po pierwsze żaden ze mnie recenzent, a po drugie nie byłabym obiektywna. Jeśli lubicie tzw. literaturę na obcasach, z wieloma zwrotami akcji i barwnymi postaciami z krwi i kości, jeśli czytacie blog KONWENANSE i lubicie jego autorkę, sprawcie sobie prezent wiosenny w postaci książki "Pod pelargoniowym balkonem".
Odniosłam wrażenie, że główna bohaterka ma wiele cech Anny Balińskiej, nawet takie same inicjały i podobnie jak młoda pisarka emanuje pozytywną energią, pomimo bagażu doświadczeń, w jaki wyposaża ją życie.
Premiera 8 marca, więc książka Ani jest świeżynką na rynku wydawniczym, pytajcie u źródła, jak można ją nabyć...
Ciekawostką jest fakt, że książkę wydrukowano w moim mieście, stąd powędrowała do Ani , potem dotarła znów do mnie za pośrednictwem poczty, zataczając koło w czasie i przestrzeni.
A przy okazji wszystkim wspaniałym czytelniczkom mojego bloga życzę samych radosnych chwil, zachwytów wiosennych nad przyrodą i sobą, bo każda z Was jest jedyna w swoim rodzaju i najpiękniejsza :-)
Trafiła do mnie piękna, pachnąca z zakładką do kompletu i z dedykacją na stronie tytułowej, za co autorce bardzo dziękuję.
Wydawnictwo Literackie Białe Pióro dało szansę młodej debiutantce, a do wydania książki przyczyniło się także kilku sponsorów. Akcja książki toczy się głównie w Iławie, mieście rodzinnym autorki. Nie ośmielę się na recenzowanie powieści, bo po pierwsze żaden ze mnie recenzent, a po drugie nie byłabym obiektywna. Jeśli lubicie tzw. literaturę na obcasach, z wieloma zwrotami akcji i barwnymi postaciami z krwi i kości, jeśli czytacie blog KONWENANSE i lubicie jego autorkę, sprawcie sobie prezent wiosenny w postaci książki "Pod pelargoniowym balkonem".
Odniosłam wrażenie, że główna bohaterka ma wiele cech Anny Balińskiej, nawet takie same inicjały i podobnie jak młoda pisarka emanuje pozytywną energią, pomimo bagażu doświadczeń, w jaki wyposaża ją życie.
Premiera 8 marca, więc książka Ani jest świeżynką na rynku wydawniczym, pytajcie u źródła, jak można ją nabyć...
Ciekawostką jest fakt, że książkę wydrukowano w moim mieście, stąd powędrowała do Ani , potem dotarła znów do mnie za pośrednictwem poczty, zataczając koło w czasie i przestrzeni.
A przy okazji wszystkim wspaniałym czytelniczkom mojego bloga życzę samych radosnych chwil, zachwytów wiosennych nad przyrodą i sobą, bo każda z Was jest jedyna w swoim rodzaju i najpiękniejsza :-)
niedziela, 6 marca 2016
Zakręceni na punkcie książki...
Moda książkowa
Zafiksowanie na punkcie literatury lub książki jako przedmiotu może dawać różne objawy, świadczy o niezwykłej kreatywności w różnych dziedzinach i cieszy zmysły oglądających. Wyszperałam ciekawostki modowe, plastyczne i użytkowe, bo wyobraźnia twórców nie zna granic. Mam nadzieję, że przypadną Wam do gustu, a może zainspirują...
Na początek przykłady zdobienia paznokci i makijażu oka, potem tatuaż dla bibliofila, torebka z ulubionej lektury oraz suknia balowa haut couture...
Sztuka
Inne przykłady właściwie nie wymagają komentarza, mnie zachwyca kreatywność twórców. Na zdjęciach są bowiem figurki drewniane inspirowane postaciami z książek, zapewne rozpoznacie jakimi, portrety pisarzy wykonane na tradycyjnej maszynie do pisania, figury czytających postaci, jakie można spotkać w parkach i na skwerach, wreszcie abstrakcyjne dzieła sztuki wykonane ze starych woluminów oraz rzeźby wykonane z trzonów książek.
Inne takie...
Na koniec zostawiłam smaczki typu: zakopana biblioteka - dla mnie metafora sztuki słowa, która schodzi do podziemia, staje się niszowa, zapomniana. Śmieszne zakładki do książek, pokoje hotelowe inspirowane fabułą literacką - tu pokój w stylu zamku Hogwart z H.Pottera. Podziwiać mozna takze papierowe bombki inspirowane "Alicją w krainie czarów". Nie wspominam o przykładach malarstwa, bo książka w malarstwie funkcjonuje od wieków, a przykładów jest tak wiele, ze wystarczy na kilka postów lub na kilka blogów nawet.
Pomysły i grafika - booklips.pl
Zafiksowanie na punkcie literatury lub książki jako przedmiotu może dawać różne objawy, świadczy o niezwykłej kreatywności w różnych dziedzinach i cieszy zmysły oglądających. Wyszperałam ciekawostki modowe, plastyczne i użytkowe, bo wyobraźnia twórców nie zna granic. Mam nadzieję, że przypadną Wam do gustu, a może zainspirują...
Na początek przykłady zdobienia paznokci i makijażu oka, potem tatuaż dla bibliofila, torebka z ulubionej lektury oraz suknia balowa haut couture...
Sztuka
Inne przykłady właściwie nie wymagają komentarza, mnie zachwyca kreatywność twórców. Na zdjęciach są bowiem figurki drewniane inspirowane postaciami z książek, zapewne rozpoznacie jakimi, portrety pisarzy wykonane na tradycyjnej maszynie do pisania, figury czytających postaci, jakie można spotkać w parkach i na skwerach, wreszcie abstrakcyjne dzieła sztuki wykonane ze starych woluminów oraz rzeźby wykonane z trzonów książek.
Inne takie...
Na koniec zostawiłam smaczki typu: zakopana biblioteka - dla mnie metafora sztuki słowa, która schodzi do podziemia, staje się niszowa, zapomniana. Śmieszne zakładki do książek, pokoje hotelowe inspirowane fabułą literacką - tu pokój w stylu zamku Hogwart z H.Pottera. Podziwiać mozna takze papierowe bombki inspirowane "Alicją w krainie czarów". Nie wspominam o przykładach malarstwa, bo książka w malarstwie funkcjonuje od wieków, a przykładów jest tak wiele, ze wystarczy na kilka postów lub na kilka blogów nawet.
Pomysły i grafika - booklips.pl
czwartek, 3 marca 2016
Serca na drodze...
Co mają ze sobą wspólnego: półsierota z bidula, wytatuowany ksiądz, nauczycielka tańca klasycznego oraz sraluch (zabłąkany kurczak)? Jeśli zaintrygowało Was to pytanie musicie obejrzeć film Jana Jakuba Kolskiego SERCE SERDUSZKO. Nie jest to film dla miłośników kina przygodowego, ani pospolitych komedii ze szczęśliwym zakończeniem. Nie jest to także mroczny kryminał ani trzymający w napięciu thriller.
Jest to film, który mnie oczarował swoim przekazem, grą aktorów, epizodami zwykłego życia szarych ludzi uwikłanych w perypetie rodzinne i psikusy losu. Film zapadający głęboko w duszę, obraz, po obejrzeniu którego dźwięczy cisza, bo emocje muszą opaść, aby głos mógł odzyskać siłę...
Jest to film opowiadający perypetie dziewczynki goniącej za marzeniem : zdać egzamin do szkoły baletowej, co w jej przypadku nie jest łatwe, ale zbieg okoliczności i życzliwi ludzie, których spotyka na swej drodze zbliżają ją powoli do celu...
Jest to niejako film drogi, bo większość zdarzeń ma miejsce w drodze przez całą niemal Polskę, różnymi środkami transportu w zetknięciu z ludźmi, którzy normalnie nie mieli szans się spotkać.
Film ten powinni obejrzeć wszyscy, którzy obwiniają los za swoje niepowodzenia, rodzice, którzy lekceważą pragnienia swoich dzieci, ludzie, którzy uważają, że posiedli wszystkie mądrości tego świata, a tak niewiele wiedzą o duszy człowieka. Ale nie jest to film smutny ani tragiczny, ma nawet momenty humorystyczne i zaskoczenia. A taniec Mai Komorowskiej w zwiewnej koszuli nocnej czy solo Marcina Dorocińskiego a'la "Jezioro Łabędzie" warto zobaczyć...
"Nie jest to idealistyczna wizja świata bez przemocy i trudności, ale obraz nieustannego dążenia do tego, co dobre i piękne, pomimo własnych słabości czy nie najszczęśliwszych okoliczności losu. To świat, w którym karci się za zło i głupotę" - czytamy w recenzji S.Blady na stronie tominowina.pl
Jest to film, który mnie oczarował swoim przekazem, grą aktorów, epizodami zwykłego życia szarych ludzi uwikłanych w perypetie rodzinne i psikusy losu. Film zapadający głęboko w duszę, obraz, po obejrzeniu którego dźwięczy cisza, bo emocje muszą opaść, aby głos mógł odzyskać siłę...
Jest to film opowiadający perypetie dziewczynki goniącej za marzeniem : zdać egzamin do szkoły baletowej, co w jej przypadku nie jest łatwe, ale zbieg okoliczności i życzliwi ludzie, których spotyka na swej drodze zbliżają ją powoli do celu...
Jest to niejako film drogi, bo większość zdarzeń ma miejsce w drodze przez całą niemal Polskę, różnymi środkami transportu w zetknięciu z ludźmi, którzy normalnie nie mieli szans się spotkać.
Film ten powinni obejrzeć wszyscy, którzy obwiniają los za swoje niepowodzenia, rodzice, którzy lekceważą pragnienia swoich dzieci, ludzie, którzy uważają, że posiedli wszystkie mądrości tego świata, a tak niewiele wiedzą o duszy człowieka. Ale nie jest to film smutny ani tragiczny, ma nawet momenty humorystyczne i zaskoczenia. A taniec Mai Komorowskiej w zwiewnej koszuli nocnej czy solo Marcina Dorocińskiego a'la "Jezioro Łabędzie" warto zobaczyć...
"Nie jest to idealistyczna wizja świata bez przemocy i trudności, ale obraz nieustannego dążenia do tego, co dobre i piękne, pomimo własnych słabości czy nie najszczęśliwszych okoliczności losu. To świat, w którym karci się za zło i głupotę" - czytamy w recenzji S.Blady na stronie tominowina.pl
Subskrybuj:
Posty (Atom)