czwartek, 13 listopada 2025

Termos w roli głównej...

 Jesienne wycieczki zawsze w towarzystwie termosu i pudełka z kanapkami, nie szkodzi też zabrać kilka cukierków, najlepiej czekoladowych, czekolada jest dobra na wszystko.


Termos, taki zwyczajny i popularny, a okazuje się, że nawet w rozprawach sądowych uczestniczył.  Wynaleziony niezależnie przez dwóch panów w końcu XIX, ale batalia sądowa o nazwę Thermos toczyła się dużo później. Ale najważniejsze, że termos opuścił laboratoria i trafił pod strzechy!
Poczytać możecie TUTAJ

Z tym więc zwykłym niezwyczajnym naczyniem, wybieramy się w nasze trasy, jedynie ulewny deszcz może nas zatrzymać.


Raz jest to las , który nigdy nie zasypia, bo jak nie piękne paprocie, to stukanie dzięcioła i ślady zwierząt na każdej ścieżce.


Gorzej ze śladami działalności człowieka...a nie był to jedyny fragment lasu ze stertami drewna.


Tu termos przysiadł na barierce punktu widokowego. Widok miał być na ogromne rozlewisko terenów podmokłych, ale pomimo obficie padającego deszczu ostatnio, bagno wyschło. Sarenki równie zdziwione jak my, umykały w pola, pokazując nam tylko białe zady...



W drodze powrotnej z lasu postanowiliśmy obejrzeć nowy skwer, czy raczej park kieszonkowy w Strzelnie. Całkiem miłe miejsce, na wiosnę pewnie jeszcze barwniejsze będzie.
Ciepło się robi na sercu, gdy brzydkie zaniedbane miejsca pięknieją, by cieszyć oczy.


Innym razem, nasz termos spotkał się z innym pod wieżą widokową w miejscowości Duszno.


Wieża wśród pól, z pięknymi widokami. W dzień dobrej widoczności podobno można i Gniezno zobaczyć...


Gdy docieramy do Gniezna, kończy się w termosie herbatka, ale w restauracji indyjskiej zamawiamy herbatki zimowe, rozgrzewające i pachnące!


Z trasy spacerowej wokół jeziora podziwiamy sylwetę katedry i słuchamy salw na cześć Niepodległej.


Kibicujemy także uczestnikom biegu z okazji Święta Niepodległości. Biegli sportowcy w różnym wieku, z flagami i trąbkami kibica, zdążali do rynku, gdzie na mecie wręczano medale.
O 12.00 zaśpiewaliśmy z wszystkimi hymn Polski, później zwiedziliśmy katedrę i poszliśmy na obiad.


Auto zostawiliśmy w pobliżu Muzeum Początków Państwa Polskiego, skąd nad jezioro Jelonek blisko, a po drodze odkryliśmy pomnik, upamiętniający przyjaźń Polski i Azerbejdżanu.

Pogoda była łaskawa, zaczęło padać dopiero w drodze powrotnej do domu i to nie bardzo ulewnie.

Termos poczeka cierpliwie w szafie do kolejnej wyprawy...

poniedziałek, 10 listopada 2025

Hurtem, ale uporządkowane :-)

 Karty art żurnala tematycznie. Trochę powyklejam ostatnio, bo aura sprzyja. Znowu jakiś anonim napisze, że beznadziejne, ale trudno, nie jestem artystką, nie liczę na laury, bo nie o to tu chodzi. 

Najpierw o kobietach:



Motyw bajkowy:



Znane cytaty:




Refleksyjnie:




O podróżach:




Teraz pewnie nastąpi przerwa w wyklejaniu, bo czas z wnukiem mam w planie, no i na kartki świąteczne czas najwyższy.

Spokojnego świętowania!

piątek, 7 listopada 2025

Zapiski codzienności cz.25

 Codzienność zaskakuje na każdym kroku. Kto twierdzi, że dni są jednostajne i mało się dzieje, niechaj wyjdzie życiu na przeciw, nawet wizyta w sklepie może owocować  ciekawymi obserwacjami.


Byłam w markecie budowlanym po ziemię do kwiatów (ciągle coś przesadzam). Widzę kątem oka, że coś lata po sklepie, a hala przecież spora. To sikorka  spryciara wyszukała stoisko z karmą dla zwierząt i wyjadała ziarenka z opakowań dla ptaków.
Ale to nie jedyne spotkanie z tym ptaszkiem. Często wietrzymy mieszkanie, siatki przeciw owadom zdjęte na zimę i pewnego dnia wleciała nam do pokoju sikorka właśnie.
Na szczęście nie zaplatała się w firanki , a okno balkonowe było blisko. Wyleciała bezpiecznie, ale wyobrażam sobie, jak była przerażona...


Do gwiazdki kawał czasu, ale już od października zamawiam w Internecie upominki dla bliskich, zwłaszcza dla wnuka. Spokojniej , taniej, zamówione odbieram w sklepie stacjonarnym lub paczkomacie.
Na zdjęciu, dwie gry edukacyjne, kolejne są w drodze, bo jeszcze po drodze urodziny wnuka.


Przeniosłam z kuchni do pokoju roślinę, która wyrosła niemożliwie, sami widzicie, że wyższa od lampy, to ten sam gatunek, co sansavieria. Wzięłam kiedyś szczepkę ze szkoły , koleżanka dbała by roślin w jej klasie było dużo, ta akurat mnie zainteresowała, bo łodygi jak ołówki, ale w klasie miały wysokość kilkunastu centymetrów...


Księżyc powyżej to jego halloweenowa wersja, jakby wiedział, jaki to dzień.



Dwa kolejne zdjęcia, to księżyc ostatnich dni, hiperksiężyc, nazywany też bobrowym, bo podobno bobry przy takim księżycu są szczególnie aktywne.



Na emeryturze mój mąż zajmuje się składaniem Lego, zajęcie fajne , a  i pojazdy do zabawy z wnukiem się przydadzą, tylko gdzie to wszystko trzymać, a potem odkurzać?


Kolejny stos do czytania, jedna książka nowa, reszta od koleżanki, bo już nie ma gdzie chować, nawet stoliki koło łózka zapełnione, więc wzięłam trochę.


Mój krokomierz pokazał wynik za październik, niezły dystans, ale rekord lipca nie został pobity.
Nie wędrujemy jednak dla rekordów, a dla zdrowia!


Na jednym ze spacerów odkryliśmy blisko nas winnicę. Na płaskich Kujawach winnica!
Trzeba będzie się zainteresować i może zapisać na degustację?


Zakupiłam schodki do kuchni, bo szafki po sam sufit, zgrabne, żółte pasuje do szarego, ale do najwyższych szafek i tak nie sięgam. na szczęście na najwyższych półkach mało używane przydasie.

Dobrego weekendu, a po weekendzie będzie o wycieczkach...