Jesienne wycieczki zawsze w towarzystwie termosu i pudełka z kanapkami, nie szkodzi też zabrać kilka cukierków, najlepiej czekoladowych, czekolada jest dobra na wszystko.
Termos, taki zwyczajny i popularny, a okazuje się, że nawet w rozprawach sądowych uczestniczył. Wynaleziony niezależnie przez dwóch panów w końcu XIX, ale batalia sądowa o nazwę Thermos toczyła się dużo później. Ale najważniejsze, że termos opuścił laboratoria i trafił pod strzechy!
Poczytać możecie TUTAJ
Z tym więc zwykłym niezwyczajnym naczyniem, wybieramy się w nasze trasy, jedynie ulewny deszcz może nas zatrzymać.
Raz jest to las , który nigdy nie zasypia, bo jak nie piękne paprocie, to stukanie dzięcioła i ślady zwierząt na każdej ścieżce.
Gorzej ze śladami działalności człowieka...a nie był to jedyny fragment lasu ze stertami drewna.
Tu termos przysiadł na barierce punktu widokowego. Widok miał być na ogromne rozlewisko terenów podmokłych, ale pomimo obficie padającego deszczu ostatnio, bagno wyschło. Sarenki równie zdziwione jak my, umykały w pola, pokazując nam tylko białe zady...
W drodze powrotnej z lasu postanowiliśmy obejrzeć nowy skwer, czy raczej park kieszonkowy w Strzelnie. Całkiem miłe miejsce, na wiosnę pewnie jeszcze barwniejsze będzie.
Ciepło się robi na sercu, gdy brzydkie zaniedbane miejsca pięknieją, by cieszyć oczy.
Innym razem, nasz termos spotkał się z innym pod wieżą widokową w miejscowości Duszno.
Wieża wśród pól, z pięknymi widokami. W dzień dobrej widoczności podobno można i Gniezno zobaczyć...
Gdy docieramy do Gniezna, kończy się w termosie herbatka, ale w restauracji indyjskiej zamawiamy herbatki zimowe, rozgrzewające i pachnące!
Z trasy spacerowej wokół jeziora podziwiamy sylwetę katedry i słuchamy salw na cześć Niepodległej.
Kibicujemy także uczestnikom biegu z okazji Święta Niepodległości. Biegli sportowcy w różnym wieku, z flagami i trąbkami kibica, zdążali do rynku, gdzie na mecie wręczano medale.
O 12.00 zaśpiewaliśmy z wszystkimi hymn Polski, później zwiedziliśmy katedrę i poszliśmy na obiad.
Auto zostawiliśmy w pobliżu Muzeum Początków Państwa Polskiego, skąd nad jezioro Jelonek blisko, a po drodze odkryliśmy pomnik, upamiętniający przyjaźń Polski i Azerbejdżanu.
Pogoda była łaskawa, zaczęło padać dopiero w drodze powrotnej do domu i to nie bardzo ulewnie.
Termos poczeka cierpliwie w szafie do kolejnej wyprawy...



































