Dzień wigilijny był u nas wesoły i rodzinny, do domu wracaliśmy późnym wieczorem, ale i ten powrót był pełen wrażeń, oglądaliśmy z auta dekoracje świąteczne w kolejnych miejscowościach, iluminacje w różnych stylach i raczej na bogato. Droga była spokojna, nie trafiliśmy, na szczęście na piratów drogowych, co jak pokazały media, nie wszystkim było dane.
niedziela, 29 grudnia 2024
Świąteczne spacerowanie...
czwartek, 26 grudnia 2024
Szopka u Kasprowiczów
W ramach duchowego nastrajania się na święta, zawitaliśmy do domu rodzinnego Jana Kasprowicza. Poeta urodził się w Szymborzu pod Inowrocławiem, dziś jest to część miasta. Często chodzimy tam na spacery, choć zimą oddychać trudno, bo domy w większości ogrzewane tradycyjnie i z kominów perfumami nie pachnie.
Wspomniany dom został niedawno odnowiony i stał się prężnym centrum kultury i sztuki. Organizuje wystawy, warsztaty, spotkania z lokalnymi twórcami. O jednej z wystaw pisałam TUTAJ
poniedziałek, 23 grudnia 2024
Dziękuję!!!
Dziękować i życzyć nigdy za wiele!
Dziękuję wszystkim, którzy tu zaglądacie, za każde dobre słowo, za motywację do pisania i dzielenia się wrażeniami, za wspólne refleksje i wymianę myśli na różne tematy.
Dziękuję za serce widoczne w każdym komentarzu, za życzliwość, za obecność.
Dziękuję za możliwość bywania na waszych blogach i czerpania energii na teraz i na przyszłość.
Są dziś i życzenia, napisane kilka lat temu, zakurzone w blogowej szufladzie:
piątek, 20 grudnia 2024
A przed świętami...
Czytam i słucham o rozlicznych przygotowaniach i obowiązkach, o gorączce świątecznych zakupów, o wymiataniu pajęczyn z najdalszych zakamarków. Nawet wierzący w narodziny Jezusa, zapominają czasem, o czym są te święta i że nie o liczbę potraw czy rozmiar prezentów tu chodzi.
Ale wiadomo, gdy przyjmujemy gości lub zjeżdża się cała rodzina, to i tak przygotowań moc, a po świętach drugie tyle pracy...
Niekiedy odchodzimy od tradycji świątecznego biesiadowania, równie miło można spędzić czas inaczej, a Jezus nie pogniewa się o brak kilku potraw, wszak sam urodził się w ubogiej stajence.
Takie rozmyślania przypomniały mi jak wiele jest sposobów, by spędzić z sensem czas z dziećmi czy wnukami, a nastrój świąteczny przyjdzie sam. Powiesz - no tak, ja będę się nastrajać na wycieczkach, a makowiec sam się upiecze! Gdyby nawet makowca zabrakło czy pierogów, to co się stanie?
Pierwsza propozycja, to wizyta w fabryce bombek. Byłam kilka razy (Gniezno, Bydgoszcz) i wróciłam pełna podziwu dla mistrzostwa pań malujących szkiełka i dla wielkiej różnorodności ozdób.
Były nawet bombki robione na indywidualne zamówienie i bardzo kosztowne, strach wieszać na choince. W czasie zwiedzania można samemu ozdobić swoją bombkę i nadać jej imię.
Jeśli mało komuś obcowania ze sztuką i kulturą, polecam koncerty, nie tylko w kościołach organizowane, a i pośpiewać wspólnie można. szczęście ma ten, kto potrafi grać na instrumencie i kolędować z rodziną.
wtorek, 17 grudnia 2024
Pudełko radości, słoik wdzięczności...
Każdy z nas miewa gorsze dni, wstaje lewą nogą, z muchami w nosie, czasami krzywym okiem ocenia świat. Każdy lubi sobie czasem ponarzekać.
Brak słońca i codzienna mżawka nie poprawiają nastroju, stresy w pracy potrafią zabić każdą radość.
O pesymistach i optymistach napisano już wiele, nie mniej powstało memów i skeczy. Każdy nadmiar może być szkodliwy, każda skrajność mecząca dla otoczenia.
Dwie osoby przypomniały mi ostatnio o istnieniu prostych sposobów na radzenie sobie z z własnymi ograniczeniami, na przypominanie tego, co ważne.
Pudełko radości, słoik wdzięczności, zapiski szczęścia - jak zwał, tak zwał, ale pomaga. Nie jesteśmy szczęśliwi czy nieszczęśliwi nieustannie, liczą się miłe chwile, cenne drobiazgi, niezapomniane spotkania, ulotne wrażenia!
Na czym to polega? Jeśli wybierzesz słoik wdzięczności, wrzucasz do niego codziennie karteczki z notatką, za co dziś mogę być wdzięczny (Bogu, losowi, rodzicom, naturze, sobie samemu, komukolwiek). Karteczki zebrane w słoju i czytane co jakiś czas podnoszą na duchu, uświadamiają, co dobrego nas w życiu spotyka, a możemy się zdziwić, ile tego jest!sobota, 14 grudnia 2024
Zapiski różne...
Czas pędzi, tydzień spędziłam u wnuka, obserwując jego rozwój i otrzymując niesamowitą energię w postaci uścisków, przytulasów i najsłodszych zapewnień "kocham cię , babciu".
Dziś kilka aktualności z z tygodnia przed wyjazdem, inne wpisy czekają na dopracowanie.
Staram się dawać przeczytanym książkom drugie lub trzecie życie. Zaniosłam koleżance kilka książek z prośbą, by po przeczytaniu przekazała dalej, sama kiedyś zaniosłam dwie pozycje na regał w galerii handlowej. Mąż zawiózł także do biblioteki osiedlowej.
Kiedyś już gościłam koleżankę u siebie, wypiłyśmy kawę, powspominałyśmy, wzięła ode mnie i wtedy jakieś lektury. Już wówczas zaczęły się u niej problemy ze zdrowiem, a w zasadzie nasiliły się, bo chorowała już, gdy razem pracowałyśmy. Okazało się, że lekarze kompletnie zlekceważyli nie tylko objawy, ale i wyniki obrazowania, bo jak można leczyć kogoś na ucho i bóle głowy, a nie zauważyć guza wielkości piłki do golfa. A guz sobie rósł i generował kolejne objawy: zawroty głowy, drętwienie rąk, pogorszenie widzenia. Przestała jeździć rowerem, z trudem pokonywała schody. Wreszcie, dzięki synowej trafiła do dobrego diagnosty, przeszła operacje, rehabilitowana 8 tygodni, doszła do siebie i pojawia się na kontrolach. Jest dobrze, choć miewa gorsze dni. Gdy zanosiłam jej książki, to był właśnie ten gorszy dzień, a i pogoda fatalna, więc lepiej by nie wychodziła z domu.
Do mnie przyjechał kolejny stosik do czytania, napisałam też do Mikołaja, że najlepszym prezentem będą książki, pożyjemy zobaczymy...
Dziwimy się czasami, skąd wysokie ceny niektórych artykułów. Mąż jest pasjonatem pięknych zegarków, sam ma kilka, bo lubi. Ma znajomego, który prowadzi sklep z biżuterią i zegarkami właśnie. Właściciel sklepu stara się trzymać umiarkowane ceny, kosztem zysku, by nie zniechęcać klientów, których i tak coraz mniej. Pewnego dnia mąż zauważył zmianę cen na zegarki, którym się przyglądał. Okazało się, że ktoś ze strony producenta śledził ofertę sklepu w Internecie i nakazał podwyższanie cen produktów danej marki, bo sklep zaniża sugerowane ceny! w ilu przypadkach , o których nie wiemy dzieje się podobnie?
Brak pomysłu na obiad i lenistwo kulinarne zaowocowały taką oto pizzą, tym razem użyłam specjalnej mąki do pizzy. Jakość ciasta bez porównania lepsza, bardziej plastyczne i w smaku delikatniejsze!
środa, 11 grudnia 2024
Golgota
O Licheniu parę razy pisałam, bo to miejsce pełne niespodzianek i choć budzi kontrowersyjne odczucia, u wielu wręcz niechęć, to jednak warto chłodnym okiem przyjrzeć się niektórym ciekawostkom.
Powtórzę jedynie, że oprócz olbrzymiej Bazyliki z całym otoczeniem, są w Licheniu Starym także inne kościoły, zbudowano plaże z pomostami nad rozległym jeziorem, kursuje statek elektryczny w sezonie turystycznym, niszczeją szczątki drewnianego wiatraka, pobudowano hotel Stara Gorzelnia i domy pielgrzyma.
Teren wokół świątyni, to niemal park i ogród botaniczny w jednym, a w nim liczne fontanny z rybami, kaplice, ołtarze i miejsca pamięci, źródło cudownej wody i parkingi na wszystkie gabaryty aut. Raj dla pielgrzyma!
Zanim jednak dotrzecie przed oblicze jej wysokości Bazyliki, czeka na was Golgota (według Wikipedii - wzgórze, gdzie dokonała się śmierć Chrystusa oraz metafora męki pańskiej).
Góra kamieni w Licheniu robi wrażenie, ale tylko z daleka. No cóż, nie zawsze chęciom służenia sprawie dorównują umiejętności artysty. Ważne, że Golgota spełnia swe zadanie i budzi chęć modlitwy u wiernych, a widywałam wielu na kolanach i żarliwie modlących się.
Inspiracją do budowy Golgoty w Licheniu było zadośćuczynienie za grzech świętokradztwa, którego dopuściła się w czasie II wojny niemiecka nauczycielka Berta Bauer. Podziurawiła ona krucyfiks, który na pamiątkę tego wydarzenia można oglądać w kaplicy Świętego Krzyża. Pomysł usypania góry z kamieni, jako formy pokuty i przebłagania za grzechy powstał podobno w 1976 roku. ( źródło TUTAJ)