sobota, 14 grudnia 2024

Zapiski różne...

 Czas pędzi, tydzień spędziłam u wnuka, obserwując jego rozwój i otrzymując niesamowitą energię w postaci uścisków, przytulasów i najsłodszych zapewnień "kocham cię , babciu".

Dziś kilka aktualności z z tygodnia przed wyjazdem, inne wpisy czekają na dopracowanie.

Staram się dawać przeczytanym książkom drugie lub trzecie życie. Zaniosłam koleżance kilka książek z prośbą, by po przeczytaniu przekazała dalej, sama kiedyś zaniosłam dwie pozycje na regał w galerii handlowej. Mąż zawiózł także do biblioteki osiedlowej.

Kiedyś już gościłam koleżankę u siebie, wypiłyśmy kawę, powspominałyśmy, wzięła ode mnie i wtedy jakieś lektury. Już wówczas zaczęły się u niej problemy ze zdrowiem, a w zasadzie nasiliły się, bo chorowała już, gdy razem pracowałyśmy. Okazało się, że lekarze kompletnie zlekceważyli nie tylko objawy, ale i wyniki obrazowania, bo jak można leczyć kogoś na ucho i bóle głowy, a nie zauważyć guza wielkości piłki do golfa. A guz sobie rósł i generował kolejne objawy: zawroty głowy, drętwienie rąk, pogorszenie widzenia. Przestała jeździć rowerem, z trudem pokonywała schody. Wreszcie, dzięki synowej trafiła do dobrego diagnosty, przeszła operacje, rehabilitowana 8 tygodni, doszła do siebie i pojawia się na kontrolach. Jest dobrze, choć miewa gorsze dni. Gdy zanosiłam jej książki, to był właśnie ten gorszy dzień, a i pogoda fatalna, więc lepiej by nie wychodziła z domu.

Do mnie przyjechał kolejny stosik do czytania, napisałam też do Mikołaja, że najlepszym prezentem będą książki, pożyjemy zobaczymy...

Na spacerze po parku znalazłam na ławce taki kamyk, malowany w charakterystyczny wzór. Nie mam konta na FB, ale słyszałam o akcji zostawiania podobnych kamyków w różnych miejscach i informowania, gdzie zostały znalezione. Widzew, więc chyba o Łódź chodzi? kto ma fejsa, może poinformować o znalezisku ;-)

Dziwimy się czasami, skąd wysokie ceny niektórych artykułów. Mąż jest pasjonatem pięknych zegarków, sam ma kilka, bo lubi.  Ma znajomego, który prowadzi sklep z biżuterią i zegarkami właśnie. Właściciel sklepu stara się trzymać umiarkowane ceny, kosztem zysku, by nie zniechęcać klientów, których i tak coraz mniej. Pewnego dnia mąż zauważył zmianę cen na zegarki, którym się przyglądał. Okazało się, że ktoś ze strony producenta śledził ofertę sklepu w Internecie i nakazał podwyższanie cen produktów danej marki, bo sklep zaniża sugerowane ceny! w ilu przypadkach , o których nie wiemy dzieje się podobnie?


Tym razem odwiedziłam kolejny gabinet poprawiana urody, z racji talonów prezentowych. Polecam takie zabiegi i polecam takie upominki, a święta za progiem!
Dobrze mieć porównanie różnych miejsc, bo różnie podchodzi się do dbania o klienta!

Brak pomysłu na obiad i lenistwo kulinarne zaowocowały taką oto pizzą, tym razem użyłam specjalnej mąki do pizzy. Jakość ciasta bez porównania lepsza, bardziej plastyczne i w smaku delikatniejsze!


Zimy u nas nie widać, więc zostawiam na koniec taki piękny obrazek, nadesłany przez znajomego.
Mój wnuk bardzo czeka na śnieg - babciu, ja chciałbym ulepić dużego bałwana...


Życzę Wam dobrego nastroju, bo na pogodę nie ma co liczyć!

31 komentarzy:

  1. u mnie też nagle wyrósł stosik książek do ogarnięcia, co rzadko się zdarza, bo staram się być na bieżąco... bo trzy przywiozłem z wyjazdu, a do tego jeszcze po powrocie oddałem biblioteczne, bo termin mijał, a skoro coś oddałem, to z rozpędu też coś wziąłem...
    za to pani doktór wet, u której ostatnio byliśmy z kotami okazała się spostrzegawcza i w porę wyłapała u jednego zęba do rwania, więc po niedzieli kolejna wycieczka nas czeka...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My sami możemy się upomnieć o swoje, zwierzęta pod tym względem są bezbronne...

      Usuń
  2. Jej, ta historia z niezauważeniem guza jest okropna! Stan polskiej służby zdrowia jest opłakany...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście nie wszędzie, grunt to trafić na dobrych medyków!

      Usuń
  3. Kiedy jeszcze bez teściowej mogliśmy jeździć do Szczawnicy (więcej miejsca w bagażniku, co nie znaczy, że ona tam jedzie 😂) zawoziliśmy książki do tamtejszej biblioteki. Teraz mam już dwa kartony przygotowane, ale jak i kiedy - tego nie da się przewidzieć... Jak już mówiłam - zaczęłam słuchać sagi Margit Sandemo, oczy trochę oszczędza i czas. Wprawdzie zawsze wolę czytać, ale cóż, ślepy wzrokowiec musi się przestawiać na inne formy odbioru. A stosik do czytania wciąż spory 🙂

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może i ja dojdę do tego etapu, w sumie przy prasowaniu idealne rozwiązanie!

      Usuń
    2. Dokładnie tak. Robiłam ciastka z makiem (z ciasta francuskiego, żeby nie bylo, że coś skomplikowanego) i słuchałam. Skończyłam trzeci tom.

      Usuń
  4. Samo zycie! Nas zasypalo biela i pada sniegiem dalej. Nastrojowo, swiatelkowo, swiatecznie tez sie zrobilo. Taki to czas zarowno ciemny i bialy, i lsniacy kolorami wszelkimi. Balwana nie lepimy, wszystko wyglada balwankowato; drzewa, domy, samochody. Zajaczek przykical po marchewke. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taka świąteczna biel też mi się marzy, jest wtedy zupełnie inny nastrój :-)

      Usuń
  5. Ja jadę do pl żeby sobie stosik zakupić
    Wczoraj skończyłam książkę o Konopnickiej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz to czytałam głównie wnukowi, muszę nadrobić książki dla dorosłych :-)

      Usuń
    2. Podobno ksiazki dla dzieci pisze sie jak dla doroslych tylko troche lepiej, madrzej i ciekawiej :))

      Usuń
  6. Kochana!
    Pięknie dziękuję za kartkę z życzeniami świątecznymi💝😊
    Pozdrawiam serdecznie w przedświątecznej krzątaninie🤗

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że doszła.
      Ja słucham właśnie zimowych piosenek Piaseczny/Krajewski.

      Usuń
  7. BBM: Czasem biorę książkę z „ wędrujących”, ale jak jakąś kupię/dostanę i wiem, że do niej nie wrócę, to z kolei odnoszę do „wędrujących”. I książki są w ciągłym ruchu- ten punkt żyje!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi brakuje u nas takich punktów, zanoszę , ale nic ciekawego nie znajduję...

      Usuń
  8. Oglądałam kiedyś wywiad z Adamem Kayem, bardzo mi się podobał. Ja sama na razie nie mam serca do pozbycia się jakichś książek.
    Żeby wstawić kamyczek na Facebook, trzeba wpisać kod pocztowy widoczny na odwrocie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, to nie sprawdziłam, nie jestem w temacie...

      Usuń
  9. Takie pomalowane kamyczki byly u nas nagminne w czasie pandemi, szczegolnie w okresie calkowitego zamkniecia ale moznoscia spacerowania. Lezaly na klombach, sciezkach, kraweznikach, jeden pojawil sie na glazie mej grzadki - mam go do dzisiaj. Kazdy zawieral oprocz dekoracji jakas pozytywna sentencje.
    Zegarki - moj maz tez mial do nich zamilowanie i posiadal kilkanascie. Te mechaniczne staja sie wypartymi przez elektroniczne i moze dlatego nastapil wzrost cen by tym sposobem nadrobic deficyt zarobku.
    A dla mnie zawsze ten mechaniczny bedzie bardziej eleganckim - ciesze sie ze Twoj maz takie nosi.
    Gdy mnie pytano co chce na prezent odpowiedzialam NIC! To jest prawda, rzeczywiscie niczego nie potrzebuje oprocz zdrowej, szczesliwej rodziny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, nieraz się przekonaliśmy, że choroba w rodzinie tłumi wszelką radość.
      Mąż namawia mnie na nowy zegarek, ale ja prawie nie używam, rzadko sprawdzam czas, zwłaszcza na emeryturze...

      Usuń
  10. Kamykowa akcja bardzo modna się zrobiła, na fejsie na pewno są dwie grupy, ale może być ich więcej. Ten kamyk który ty znalazłaś to wypracowany nie jest, twórca w twórczości chyba nie czuje się najlepiej ;) Ja znalazłam taki z bardziej rozbudowaną kompozycją, ale bardzo dużo malujących kamienie w tych akcjach to ludzie o dużych zdolnościach plastycznych, małe arcydzieła tworzą :)
    Z lekarzami to właściwie loteria jest, jak masz szczęście to trafisz do dobrego ;) Żyję już długo mam więc porównanie i zawsze tak było, ja niestety rzadko miewałam szczęście trafić do dobrego, ale zdarzało mi się ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jest to pocieszające o tych medykach i pewnie będzie coraz gorzej, a my coraz starsi...

      Usuń
  11. Talony na zabiegi - nie dla mnie...;o)
    Wczoraj też miałam pizzę w repertuarze...;o)
    U nas jeszcze białawo, ale na bałwana to by trzeba skrobać liście z całego powiatu...;o)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oby dzieci nie musiały poznawać zimy tylko z książek.
      Czytam wnukowi o sankach i bałwankach, o zimowych przygodach zwierząt, a tu za oknem deszcz...

      Usuń
  12. U mnie dziś "0" stopni i ma być chwilami "śniegodeszcz", chodnik mokry, więc pewnie niedawno padało. A ja mam "zimową śpiączkę"- poszłam spać o 1 w nocy, obudziłam się o 9,00, wyjrzałam przez okno i ...ponownie obudziłam się ze 20 minut temu. Jestem zapewne z linii rodowej tych, co przesypiają zimę - zwłaszcza tę miejską.

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja ciągle mam coś do czytania, a czas się kurczy. Hmm pizza wygląda smakowicie! Sama mam zawsze pustkę, jeśli chodzi o obiady, zwykle zawsze w biegu, więc gotuję na szybko...
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Już jestem zabezpieczona w książki na święta, zażyczylam sobie grube objętościowo 🙂 Jest tomiszcze E.Ruthefurda Dublin, do tego Zbrodnie Watykańskie, jakiś kryminał, nawet N.Roberts Życie nocne o złodzieju, coś jeszcze, nie pamiętam tytułu. Mamy troszkę śniegu na Pogórzu, była cudowna, księżycowa noc, mróz, ale teraz wieje, chmury, idzie ocieplenie. Skąd macie te wędrujące książki? sama wymieniłabym coś. Maria z PP.

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja mam w tej chwili odwrotnie..odpoczywam od wnuczek, trochę mi dały popalić przez te siedem miesięcy, chociaż muszę przyznać, że na „kocham cię dziadziu” i mnie pompa mięknie
    Marek z E

    OdpowiedzUsuń
  16. Przekazywanie książek fajna sprawa a pizza też może być dobrym obiadkiem, widzialam w sklepie taką mąkę ale czy jest aż taka różnica, pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  17. Zimowy obrazek, ze słońcem koi duszę :) Kiedy będzie słońce? W dawnym ZSRR było miasto za kołem podbiegunowym, Norylsk. Tam dzieci w ramach zajęć szkolnych miały codziennie pare godzin soluxu. Mnie też by sie przydał. Nie znoszę ( psychicznie) szarości. U nas dziś światło zmierzchowe zapaliło sie o 14,50! Do czego to podobne!? Przecież jesteśmy na szerokości geograficznej Hagi (mniej więcej), a tam i cieplej i więcej słońca. Ech, tak trudno wykrzesać z siebie optymizm.
    Książki raz przeze mnie przeczytane też daję znajomym (mówiąc oczywiście, że raz czytane). Zwłaszcza kryminały są dla mnie takie "jednorazowe", więc wole je pożyczać w bibliotece. Ale czasem sie skuszę i kupię. Twój stosik i mnie by ucieszył :)
    A drogie zegarki, to hobby - inwestycja, raczej nie stracą na wartości. Jeszcze wnuk sie będzie nimi cieszył ;)
    Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń