W ramach duchowego nastrajania się na święta, zawitaliśmy do domu rodzinnego Jana Kasprowicza. Poeta urodził się w Szymborzu pod Inowrocławiem, dziś jest to część miasta. Często chodzimy tam na spacery, choć zimą oddychać trudno, bo domy w większości ogrzewane tradycyjnie i z kominów perfumami nie pachnie.
Wspomniany dom został niedawno odnowiony i stał się prężnym centrum kultury i sztuki. Organizuje wystawy, warsztaty, spotkania z lokalnymi twórcami. O jednej z wystaw pisałam TUTAJ
Tym razem Dom Kasprowicza zaprosił na otwarcie nietypowej szopki. Scenerią dla postaci wyrzeźbionych w drewnie są znane inowrocławskie zabytki.
Na wejściu wita nas ludowa choinka, ubrana w ozdoby ze słomy, bibułki, orzechów i wstążek.
Pilnują jej portrety wieszcza Jana i jego matki Józefy z Kloftów Kasprowiczowej.
Opiekunka Domu częstuje piernikami, chętnie opowiada o autorach szopki, zaprasza do przypomnienia sobie życiorysu i twórczości Jana Kasprowicza z prezentacji multimedialnej, bardzo ciekawej swoją drogą.
Na zdjęciu powyżej fragment inowrocławskiej tężni.
Na pierwszym planie wspominany Dom Rodziny Kasprowicza, w którym już siostra poety urządziła niegdyś izbę pamięci słynnego brata.
Makieta hotelu Bast, który powstał z inicjatywy Augusta H.Basta, pierwsza wzmianka pochodzi z roku 1864. Do roku 1901 hotel przechodzi kolejne przebudowy, by wreszcie stanąć otworem dla znamienitych gości. Do roku 1939 klientami hotelu bywali: Jan Kasprowicz, Stanisław Przybyszewski, Władysław Sikorski, Stanisław Starzyński, Janusz Kusociński...
Jedna z najstarszych kamienic w mieście, tzw. Złoty Róg czyli dom Czabańskich z 1832 roku, klasycystyczny styl szachulcowy, zdobiona na fasadzie płaskorzeźbami wybitnych Polaków. Płaskorzeźby nie przetrwały jednak II wojny.
Najbardziej znany i najstarszy zabytek , Bazylika Mniejsza czyli kościół "Ruina". Nazwa wywodzi się stąd, że bardzo długo po pożarze w 1834 roku pozostawał w stanie kompletnej ruiny, czyli ściany zewnętrzne i wieżyczki bez dachu. Po odbudowie i awansie do stopnia Bazyliki Mniejszej kościół nadal nazywany jest "Ruiną"
Stajenka z figurami świętej rodziny, zwierząt i pasterzy...
Autorem figur drewnianych jest inowrocławski artysta Jan Szafrański, który zaczął rzeźbić figurki 20 lat temu dla swojej wnuczki. najpierw powstały postaci Marii, Józefa i dzieciatka, z czasem przybywało innych figur. Dziś kolekcja liczy ponad 100 postaci.
Makiety inowrocławskich zabytków wykonane zostały we współpracy z Bractwem Toruńskich Belenistów, które specjalizuje się w sławieniu piękna Torunia w szopkach bożonarodzeniowych i zaprasza chętnych do rozwijania pasji, uczestnictwa w warsztatach i wystawach.
O innych szopkach pisałam TUTAJ
A czy Wy odwiedzacie szopki w święta?
Kasprowicza lubię i dobrze, że wspominasz, może się zdarzy zobaczyć.
OdpowiedzUsuńSzopkę mamy w Dolinie charlotty. chodziliśmy tak co roku na spacery...we wsiach okolicznych są też szopki, w kurortach nadmorskich. nie przeszkadzają mi ale nie powinno być w nich żywych zwierząt.
Szopki z żywymi zwierzętami jeszcze się zdarzają, niestety, u nas podobno tez, ale jeszcze nie byłam...
UsuńBodajże w Marsylii w katedrze jest szopka na stałe. Dziwnie się ją ogląda w październiku.
OdpowiedzUsuńJa oglądałam ruchomą szopkę w lipcu! W chacie niedaleko Kudowy :-)
UsuńNie dojść, że nie odwiedzam szopek, to na dodatek gdzieś schowałam swoją tak, że jej nie znalazłam w tym roku. A jest naprawdę urocza: wyrzeźbiona z jednego kawałka drewna Święta Rodzina z Dzieciątkiem.
OdpowiedzUsuńOj szkoda, obejrzałabym, z jednego kawałka?
UsuńSzopki. Istnieja dla mnie we wspomnieniach z dziecinstwa. Byly wpisane w okres swiateczny troche szerzej pojmowany. Zwykle podziwialam pasje tworzenia. Podziwiam tez terez choc ogladam tylko za pomoca innych przekaznikow.
OdpowiedzUsuńKiedyś szerzej robiło się szopki, z tego co było pod ręką, czasem dzieciaki chodziły z szopkami po domach i zbierały drobniaki, teraz chodzą w Halloween.
UsuńTymi szopkami pobudzilas mocno wspomnienia. W szkole, w ktorej kiedys pracowalam dzieci przestawialy swiateczne zdarzenia i to nazywalo sie jaselkami. Z czasem obydwa te wyrazy zlaly sie w jedno. W jaselkach chyba sama kiedys uczestniczylam jako pastuszek :)))) z fujarka, na ktorej grac nie umialam. Teraz mnie to cieszy, wtedy raczej nie. Na szopke czekalo sie z wypiekami na policzkach. Pamietam, ze taka grupa zawitala w nasze progi, wszystko zaczelo sie krecic, mowic, jedne figurki wypadaly z dolu wielkiego pudelka, inne wpadaly w czeluscie, gdzies w dol. Nagle swieczka prychnela, zajasniala, zapalila bibulke okna w szopkowej dekoracji i opalila brode jednej kukielce. Gdzies z glebi zabrzmialy siarczyste przeklenstwa :))). W bardziej doroslym zyciu wrocilam do zabawy w pacynki, marionetki, kukielki czyli teatru lalkowego... Do czego beda wracac dzieci wychowane na Halloweenach?
UsuńJasełka to tez fajna sprawa, w naszej szkole co roku siostra zakonna i katechetka przygotowywały ciekawe scenariusze.
UsuńDo czego będą wracać? To zależy od domu. Jeśli robią kostiumy i make up z udziałem rodziców, potem wspólnie omawiają doświadczenia i jedzą słodycze, to tez może tworzyć wspaniałe relacje. Byle towarzyszyć dziecku i wspierać we wszystkim, co robi.
Bywa, że szkoła, biblioteka, wychowawca przygotowali z dzieciakami fajne rzeczy, a rodzice nie przyszli, bo mieli ważniejsze sprawy...
Ależ perełki odnajdujesz w swojej okolicy :) Gdy byłam mała chodziłam oglądać szopkę z żywymi zwierzętami. Teraz już nawet nie mam kiedy. Cieszę się, że w ogóle z Wigilią zdążyłam..
OdpowiedzUsuńSzopki stoją długo, jeszcze zdążysz, polecam wielką szopkę w Licheniu.
UsuńNiektóre szopki mają baśniową scenerię. Miłe jest to, że częstują pierniczkami. ☕
OdpowiedzUsuńPierniczki były pyszne, mocno korzenne!
UsuńW moich czasach szkolnych to chyba aż jedna lekcja była poświęcona Kasprowiczowi, no ale ja chadzałam do szkoły za czasów głębokiej komuny. Gdy byłam dzieckiem to zawsze chodziłam z dziadkiem na Warszawską Starówkę i oglądaliśmy szopki we wszystkich kościołach.
OdpowiedzUsuńO Kasprowiczu to u nas wiele mówiono, w mieście wiele jest jego śladów. Lubię szopki tradycyjne, te nowoczesne czasami dziwne są...
UsuńBardzo ciekawe miejsce, lubię takie. Uściski!
OdpowiedzUsuńKolejna ciekawostka na mapie miasta:-)
UsuńTo już tylko ciekawostka niestety, przez kilkadziesiąt lat była we Wrocławiu szopka ruchoma w Kościele Marii Magdaleny na Piasku.
OdpowiedzUsuń"Najsłynniejsza we Wrocławiu ruchoma szopka była złożona z ok. 2 tysięcy elementów. Zbudowana w 1967 r. przez ks. Kazimierza Błaszczyka z myślą o osobach niesłyszących. Miała ona oddziaływać na zmysł wzroku i sprawiać radość. Dziś pamiętają o niej tylko najstarsi wrocławianie.
Ruchoma szopka zniknęła z kościoła w 2021 roku
Szopka w latach swojej świetności była prawdziwym cudem, który można było oglądać nie tylko w okresie Świątecznym, ale w pozostałe dni w roku. Niestety przez krytyczny stan techniczny elementów konstrukcyjnych i napędzających szopa musiała trafić do magazynu."
https://gazetawroclawska.pl/znana-w-calym-wroclawiu-ruchoma-szopka-od-lat-kurzy-sie-w-magazynie-mieszkancy-zastanawiaja-sie-czy-kiedys-wroci/ar/c1-18242041
Ta szopka to była atrakcja nie tylko dla dzieci, ale dzieci podziwiały ją z otwartymi buziami, z niejednym dzieckiem odwiedziłam tą szopkę :) Mieściła się w bocznej kaplicy kościoła w której odbywały się nabożeństwa dla niesłyszących.
Link do artykuły w którym znajduje się film o szopce
https://archiwum.wroclife.pl/czas-wolny/co-sie-stanie-z-wroclawska-ruchoma-szopka/
Bardzo ciekawa historia. Widziałam kilka ruchomych szopek, włożono w nie wiele pracy i talentu, niektóre można oglądać cały rok.
UsuńSzkoda, że opisana przez Ciebie zniknęła...
Z pewnoscia sa w katolickich kosciolach ale nie, nie chodze i nie ogladam.
OdpowiedzUsuńU nas, w USA, juz po swietach bo nie ma tu drugiego dnia swiat. Corka i ziec ida dzis do pracy, syn i ja bedziemy leniuchowac. Zaraz po 1 styczen rozbieramy choinke. Jednak co sie liczy to ze jestesmy ze soba, ze syn mogl dolaczyc.
Milego swietowania jotko.
My jeszcze świętujemy, w wielu firmach pracownicy dostali lub wzięli dni wolne i wracają dopiero po 1 stycznia.
UsuńTo dobry czas na spotkania z dawno niewidzianymi bliskimi i przyjaciółmi.
Wiem, że szopka jest ważnym elementem bożonarodzeniowej tradycji, ale nie jestem szczególną fanką.
OdpowiedzUsuńJa lubię oglądać, bo pomysłowość twórców jest zadziwiająca!
UsuńPięknym zwiedzaniem rozpoczęliście przedświąteczny czas.!
OdpowiedzUsuńJak wiesz staram się zwiedzać i oglądać przeróżne miejsca i wystawy i muzea, ale od pewnego czasu muszę bardzo na siebie uważać więc mniej wychodzę z domu.
A twórczość Kasprowicza bardzo cenię. Jak jestem pod Tatrami to zawsze zaglądam na Harendę do Muzeum Kasprowiczów.
Serdeczności Asiu.
No tak, czasami ograniczenia fizyczne ściągają nas na ziemię, ale na szczęście jest Internet i kontakty wirtualne:-)
UsuńDbaj o siebie, kochana!
Święta spędziliście w ciekawy I aktywny sposób.
OdpowiedzUsuńA tak, cały czas gdzieś nas nosi, teraz spowolnimy, bo czekamy na przyjazd wnuka!
Usuń