Maria zainspirowała mnie do powspominania swoich zabaw dziecięcych, och kiedy to było...
Dziś dwoimy się i troimy, by dzieci zainteresować nowymi zabawkami, gadżetami, filmami, a zapominamy o najprostszych sposobach i przedmiotach, które mamy w domu, w każdej szafie i szufladzie. Nawet papierowe rurki z papieru toaletowego mogą posłużyć do wymyślenia świetnych zabaw.
Sama zapisuję pomysły na tablicy Pinterest, by później wykorzystać je w zabawach z wnukiem.
Powie ktoś, że dziś inne czasy. Nieprawda - mój wnuk ma sporo zabawek, bo jedynak i z różnych źródeł dostaje, ale nadal chętnie przystaje na zabawy zaproponowane przez dorosłych i sam fajne zabawy wymyśla, także z użyciem przedmiotów codziennego użytku. Wystarczy duży karton po jakiejś przesyłce i już zabawa na kilka dni...
Podobnie było z synem, najlepsze okazały się zabawy przyborami kuchennymi, do których miał dostęp, gdy ja musiałam coś ugotować. Nie mówiąc o stertach kolorowych czasopism czy albumach ze zdjęciami.
Ale miało być o zabawach z moich wspomnień.
Babcia ze strony taty była krawcową, nie profesjonalną, ale szyła dużo i dobrze , miała wiele klientek, ale i sporo pracy. Każda krawcowa używa guzików, zamków błyskawicznych oraz innych drobiazgów krawieckich , które babcia kupowała w pasmanterii, a część dostawała od klientek.
Spędzałam u dziadków każde ferie i wakacje, lubiłam bawić się szyciem dla lalek , ale i zabawy guzikami bywały zajmujące.
W naszym mieście istniała niegdyś fabryka guzików i czasami babcia dostawała od kogoś całe worki guzików z tzw. odpadów pokontrolnych. W stertach wybrakowanych znalazły się zawsze dobre, które można było wykorzystać przy kolejnych projektach.
Jaka moja w tym była rola? najlepsza! najpierw segregowanie guzików kolorami, później podział na kształty i wielkości, wreszcie wciąganie posegregowanych guzików na pałąki z drutu, które robił dziadek. A guziki produkowano w tylu kształtach i kolorach, że mieniło się w oczach, tak jak na poniższym zdjęciu, które przedstawia regał w pasmanterii. Nawet dziś mnie to zachwyca!
Gdy byłam starsza, od babci nauczyłam się szycia podstawowych krojów ubrań, jeszcze na starym deptanym Singerze. Z czasem nowoczesność zawitała do babcinej kuchni i pojawiła się maszyna elektryczna. Dlaczego do kuchni? Bo kiedyś w kuchni toczyło się całe życie domu, a dziadkowie mieli wielki stół z rzeźbionymi nogami, na którym świetnie robiło się wykroje, segregowało guziki, prasowało...
Pamiętacie swoje zabawy z dzieciństwa, te improwizowane z byle czego i na szybko?
Oj z takich guzików można zrobić naszyjnik, stworzyć obrazki nazywając guziki na poduszkę. Oczywiście kiedyś próbowałam , ale niestety nie zachowałam. Guziki dają dużo możliwości. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTo prawda, dzieci lubią kolorowe guziki, trzeba tylko uważać, by nie połknęły itp.
UsuńOczywiscie guziki! Ja sie bawie w segregowanie guzikow do tej pory!
OdpowiedzUsuńPamietam tez powiedzenie "guzik z petelka" :). Mialam tez w szkole kolezanke o nazwisku Guzik i zart z pytaniem na lekcji: "Guzik! Wiesz?"
Guziki, guzły, pętelki, haftki, zatrzaski...tyle możliwości!
UsuńJakie miłe wspomnienia :)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o improwizownae zabawy, to pamiętam, że kolekcjonowałam pudełka od leków i całe osiedle bawiło się w lekrza xD
POzdrawiam seredecznie