O podobnej wyprawie pisałam rok temu TUTAJ, więc postaram się napisać o tym, czego nie było poprzednio i co nas zdziwiło.
Wybraliśmy się 1 maja w sam środek Polski, czyli do Łęczycy. Opodal jest skansen w Kwiatkówku, a obok archikatedra i grodzisko w Tumie. Zwiedzanie można rozpocząć dowolnie, od skansenu lub od katedry, bilety zakupicie zarówno w skansenie, jak w grodzisku.
Trasa prowadzi przez mokradła i łąki, tłumów nie było, cisza i spokój. Towarzyszyło nam kumkanie żab, nawoływały się bażanty i żurawie.
W skansenie mała galeria sztuki, bo odbywają się tam warsztaty i plenery.
Warto zwiedzić młyn wiatraczny i chaty wsi łęczyckiej. Gospodarze przygotowali wiele prostych zabaw dla dzieci i dorosłych, pokaz obracania wiatraka wedle własnej osi, były liczne miejsca na piknik i leżaki do opalania się.
Do wyboru są toalety typu sławojka lub bardziej współczesna z kafelkami.
Ze skansenu poszliśmy do średniowiecznego grodziska, takiej namiastki Biskupina.
Można wspiąć się na mury obronne jak i na wieżę. Widoki są spektakularne, wokół ocean zieleni i olbrzymia bryła archikatedry w oddali.
W wieży zainstalowano tym razem stanowisko średniowiecznego skryby, zwoje pergaminu, ptasie pióra, lakowe pieczęci. Ślady grodziska pochodzą z VIII w. Jednak drewniany gród spłonął w X w., a na jego miejscu powstał nowy, z wałami wysokości 8 metrów.
Ten drewniany kościółek pod wezwaniem św.Mikołaja, to także Tum, niestety nie udało się obejrzeć wewnątrz, choć w Tumie byliśmy już 3 razy. Kościół z drewna powstał w XVIII w. na czas remontu katedry z kamienia.
Katedra z XII w. robi wrażenie, tym bardziej, że stoi niemal w polu, a i wewnątrz jest co podziwiać.
Na zdjęciu widać nowy strop, zbyt współczesny w porównaniu z resztą świątyni. Poprzedni spłonął we wrześniu 1939 roku.
Pod jedną ze ścian kościoła wystawiono odrestaurowane polichromie stropu z XVI w.
Obok prezentowane są gotyckie stalle, po konserwacji w 2021 roku.
No i nie mogłam przejść obojętnie obok tych pięknych drzwi, a jakie wydeptane były kamienne schody!
Naszą wyprawę zakończyliśmy w Łęczycy. Przywitał nas diabeł Boruta, ale nie wchodziliśmy do zamku (poznaliśmy jego zbiory rok temu), postanowiliśmy wejść na wieżę, by ogarnąć miasteczko z góry. O dziwo, bilety od ub. roku podrożały z 7 do 12 zł...
Na szczęście na zamku też są toalety, może to dziwne, że o tym wspominam, ale turysta musi nie tylko jeść i zwiedzać...
Schodząc z wieży zamkowej, nabraliśmy ochoty na kawę i lody, ale w lodziarni TYLKO expres na kapsułki, a pani została jedna kapsułka. Upsss!
Sytuacje uratowała Żabka, gdzie i kawa dobra, i lodów w bród.
Polecić możemy naleśnikarnię w Łęczycy, okazało się, że i tutaj można zamówić kawę i lody, ale to był już czas na konkretny posiłek. Dobrze, że zamówiłam pół porcji...farsz z kurczaka i warzyw w sosie curry pyszny, ale porcja zbyt obfita, mąż nie dał rady...
Fajnie tak snuć się po okolicy bez pośpiechu, w miłym towarzystwie, cały dzień upłynął relaksowo i edukacyjnie zarazem:-)
Pięknie. Ach, jakie to fajne jest, móc się tak włóczyć swobodnie. Ja już powoli przestaję wierzyć, że będzie taki czas, kiedy wyjdę sobie z domu dokądkolwiek i kiedykolwiek... Byle doczekać w zdrowiu. Czego i Wam życzę oczywiście (zdrowia!) 😍
OdpowiedzUsuńNadejdzie, nadejdzie, trzymam kciuki z całych sił i również zdrowia życzę!
UsuńWspaniała relacja i super wycieczka Asiu. Też lubię takie klimatyczne miejsca. Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńDziękuję kochana, właśnie kolejną kartkę zaczynam robić, bo czas wysłać na imieniny!
UsuńNiestety moje nogi mają inne zdanie nt. pieszych wycieczek. Przymierzam się do microcara, który ma nieco poniżej metra szerokości, wjeżdża tam, gdzie nawet rowerem trzeba lawirować.
OdpowiedzUsuńJak widać diabeł Boruta nadal w cenie ...
A my przyglądamy się rowerom elektrycznym, bo człek coraz starszy...
UsuńW milym towarzystwie czas przyjemnie plynie. Dodatkowo przestrzen, kulinaria, historia, sztuka i Boruta.
OdpowiedzUsuńTak, lubimy wszystko w jednym, gdy i zdrowie dopisuje, cóż chcieć więcej?
UsuńKolejna piękna relacja - w cudownej okolicy mieszkacie.
OdpowiedzUsuńTo akurat nie nasz województwo, ale dość blisko na jednodniową wyprawę:-)
UsuńJaka "prosta" w swym wystroju jest ta katedra. Surowa...
OdpowiedzUsuńZapiszę sobie te miejscowości, w razie co, na pokazanie dla Marie.
Podobna jest nasza "Ruina", tyle że mniejsza.
UsuńGdyby mało wam było atrakcji, to blisko są termy w Uniejowie i zamek także.
Piękne zdjęcia z pięknej wyprawy :)
OdpowiedzUsuńA toalety - toalety to arcyważna rzecz! Dobrze, że były :)
Pewnie, że ważna, jak się ma swoje lata, to ciężko kucać w krzaczorach!
UsuńBa - choćby jeszcze krzaczory były, bo nie zawsze są! I wtedy bida z nyndzom :-)
Usuń:))) Kucac to jeszcze latwo ale podniesc sie z godnoscia to juz trudniej.
UsuńA i kleszcza można przywieźć do domu...
UsuńJa szczęśliwa, że pomimo endoprotezy kucnąć w razie potrzeby umiem 😅
UsuńOj, szczęśliwa:-) ja z kucaniem problemu nie mam, ale nie zawsze jest gdzie kucać...
UsuńStare budowle zawsze robią ogromne wrażenie. A ogrom aż przytłacza. Fajna wycieczka.
OdpowiedzUsuńPrzytłacza, a mury przetrwają niejedną zawieruchę!
UsuńTa jedna kapsułka mnie z lekka zaskoczyła 😁
OdpowiedzUsuńMnie także, a byliśmy we czworo!
UsuńSuper, zawsze lubiłam takie miejsca, robią wrażenie. Wspaniały wpis i świetna wycieczka :)
OdpowiedzUsuńDzięki i polecam!
UsuńPięknie spędzony dzień, sporo kilometrów w nogach, pokazałaś same perełki i te kulinarne też, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńKilometrów nie było dużo, ale czasowo sporo, no i na obiad czekaliśmy prawie godzinę...
UsuńJak ciekawie! Kiedyś bardzo chciałam zobaczyć katedrę w Tumie. Potem o niej zapomniałam. A w Łęczycy ani okolicy nigdy nie byłam. Poddałaś mi pomysł na wycieczkę :) Połączę zwiedzanie z jakimś noclegiem ;) Może jakaś woda się znajdzie "po drodze" i Mój da się namówić na wyjazd (pod pretekstem łowienia ryb, jako zapalony wędkarz, na ryby pojedzie chętnie). Uściski!
OdpowiedzUsuńW pobliżu tez Uniejów, jak nie ryby, to pływanie w termach!
Usuńno właśnie, porcja zbyt obfita... też nie zjem zbyt dużo na jedno posiedzenie... ale ostatnio oglądam na YT stream "Gustaw Chiny" o tematyce kulinarno - krajoznawczej, bardzo ciekawy zresztą, tylko pojąć nie mogę, jakim sposobem autor i jego dziewczyna pochłaniają koszmarne ilości żarcia... mój stryjek zawsze mawiał na takich ludzi: "przerwani są"...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
W Poznaniu jest lokal, gdzie dają masakryczne porcje, ale widziałam kobiety, które zjadały to, czemu nie dali radzi mężczyźni, nie wiem jak to robią!
Usuńprzerwane są...
Usuńale...
w jednym odcinków sam autor narzekał, że za dużo zamówił, a wtedy przechodzący obok Chińczyk mu doradził: - jedz powoli...
jest to jakiś pomysł :)
Niby tak, niektórzy lubią godzinami biesiadować, ja niekoniecznie...
UsuńFantastyczna wycieczka. My mamy karpacką Troję, przefajna jest.
OdpowiedzUsuńTakie wypady lubię najbardziej, wiele różnych aktywności!
UsuńSwoją drogą, Kwiatkówek to cudna nazwa.
OdpowiedzUsuńPrawda? natomiast Tum jakaś taka tępa...jak obuch.
UsuńUwielbiam takie wyprawy i miejsca, a naleśniczka to bym sobie zjadła. Pyszota. Dobrego czasu Jotko! 🌻🦋🌺
OdpowiedzUsuńNaleśników był spory wybór, nawet na słodko!
UsuńNo i kolejną wyprawę krajoznawczą mam odhaczoną :)
OdpowiedzUsuńDo usług, cieszę się:-)
Usuńtakie miejsca powstały chyba specjalnie dla Ciebie. żebyś mogła tam pojechać i porobić zdjęcia.
OdpowiedzUsuńMoże tak być, niewykluczone:-)
Usuń:-)mamy uszlajane wszystko w okolicy w pewne miejsca lubimy wracać, na przykład na Czarne wesele do Kluk a skanseny lubię. i zamki.
OdpowiedzUsuńBardzo podobały mi się Kluki i cała okolica, już mówiłam mężowi, że chciałabym tam wrócić.
UsuńPrzy Borucie wyglądasz jak mała wystraszona Dziewczynka :-)
OdpowiedzUsuńAle wcale się go nie bałam :-)
UsuńNiestety nigdy nie byłam w Łęczycy a nazwa miejscowości kojarzy mi się tylko i wyłącznie z......chlebem o nazwie łęczycki, po kupno którego często w dzieciństwie byłam wysyłana i.......zawsze była afera, bo po drodze do domu obgryzałam "przylepkę" ciepłego jeszcze chleba. Gdy już dorosłam to w warszawskich piekarniach nie było już chleba o tej nazwie.
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o chlebie łęczyckim, ale skoro zjadałaś już w drodze, to musiał być dobry!
UsuńNiesamowite. Ten skansen robi wrażenie :)
OdpowiedzUsuńSam skansen jest mały, ale całość warta odwiedzenia!
UsuńPiękna fotorelacja, Jotko.
OdpowiedzUsuńSiedziałam w Tumie 2 sezony, od maja do października, a tylko raz udało mi się zajrzeć do kościoła św. Mikołaja. Skorzystałam z okazji, że robili tam przegląd przeciwpożarowy.( nie chcesz wiedzieć, co zobaczyłam po otwarciu drzwi) Nie wiem co tam teraz jest, od moich czasów pieczę nad zabytkiem ma trzeci proboszcz.
Uświadomiłaś mi, że bardzo dawno nie byłam w Kolegiacie.
Chyba przesadzili trochę z kolorami stalli...
Cieszę się, że wyraziłaś pozytywną opinię o Naleśnikarni, bo to moim zdaniem najmilszy lokal gastronomiczny w Łęczycy. Znoszą nas na przykład gdy godzinami przesiadujemy ze swoimi szydełkami i drutami, większość spotkań Klubu Książki jest właśnie tam, tym bardziej, że menu zawiera dużą różnorodność smacznych potraw i napojów.
Pozdrawiam Cię serdecznie
O widzisz, gdy my byliśmy w lokalu, tez siedziało tam kilka starszych pań przy jednym stole, a siedziały chyba długo, bo jedna stwierdziła, że pora się zbierać, skoro przyszły przed południem, a było już po drugiej...
UsuńSmacznie tam i niedrogo, ale chyba obsługi zbyt mało, bo sala pełna i stoliki na zewnątrz, czekaliśmy godzinę na obiad.
Zaciekawiło mnie Twoje spostrzeżenie co do obsługi.
UsuńMoże jeszcze nie poczuli sezonu, może tej obsługi było rzeczywiście za mało?! Wierzę, że wyciągną wnioski i uświadomią sobie, że są dni, kiedy trzeba pracować na większych obrotach. W zwykłe dni tygodnia jest nieco sennie, mało gości, łatwo to ogarnąć. A przychodzi weekend albo święto i jak widać robi się prawdziwe wyzwanie.
Panie naprawdę się uwijały, więc to chyba problem dodatkowej obsługi na dni świąteczne i sezon wakacyjny.
UsuńNo i jakoś mało ludzi co mi zawsze odpowiada. Lubię historię i czieszy mnie, że zaczynamy dbać o tego typu miejsca.
OdpowiedzUsuńMarek z E
Mobilne zrobiło się społeczeństwo, na szczęście nie wszyscy lubią skanseny i zamki, to tłumów jeszcze nie ma, no i baza gastronomiczna nie nadąża...
UsuńNo to miałaś kolejną udaną wycieczkę. :) Ja liczę, że przyjdą lepsze czasy - finansowe - i nie będziemy musieli liczyć się z każdym litrem paliwa, dzięki czemu w końcu będzie można zwiedzać.
OdpowiedzUsuńOj, życzę wam tego bardzo, wyrwać się z miasta, to sama radość!
UsuńZawsze tak ciekawie oprowadzasz i wyłapujesz szczegóły i ciekawostki, że piszę się na każde zwiedzanie. 😀 Pozdrawiam i życzę pięknego miesiąca maja.
OdpowiedzUsuńDziękuję, postaram się o więcej:-)
UsuńŚcieżka przez mokradła z kumkaniem żab, ooooo to mi się podoba najbardziej :)
OdpowiedzUsuńA jak widać na zdjęciu Boruta to poooootężny diabeł ;)
O tak, potężny i ma wiele wcieleń, co widać było w muzeum.
UsuńBardziej od żab zachwyciły mnie żurawie:-)
Oj nigdy nie słyszałam o tym miejscu. Jednym słowem Polska ma wiele , nieznanych pięknych miejsc.
OdpowiedzUsuńBardzo wiele, życia nie starczy, by poznać choć część!
Usuń"Niespieszne" jest najlepsze, tylko czasu ciągle brakuje...;o)
OdpowiedzUsuńO, jesteś! pewnie zagrzebana po uszy!
UsuńNawet już mi uszu nie widać...;o)
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńJak zawsze - fajna wycieczka opatrzona sympatycznymi zdjęciami:)
Też już tęsknię do jakiejś dłuższej eskapady, ale to już raczej bliżej wakacji.
Pozdrawiam:)
To życzę szybkiej realizacji planów wyjazdowych w piękne miejsca:-)
UsuńA ja się zastanawiałam, skąd we Wrocławiu wziął się Ostrów Tumski. Ostrów to wiadomo, bo moje miasto też jest z tą nazwą jest związane, to wyspy na rzece lub nawet na błotach. A tum to dawna niemiecka nazwa katedry i domu. Stąd ta imponująca katedra łęczycka w Tumie.
OdpowiedzUsuńNie byłam w Łęczycy, ale ten niezwykły romański kościół chętnie bym zobaczyła. To unikat w Polsce.
Również nieraz obserwuję w restauracjach Jak ludzie się objadają. Powoli się robi Ameryka i grubasów coraz więcej.
Tak, katedra robi wrażenie, wewnątrz jest na tyle skromny wystrój, że jej wielkość nie przeraża. O dziwo, nie pobierają opłat za zwiedzanie!
UsuńPorcje w niektórych lokalach są zdecydowanie zbyt wielkie, a nie wszystkie dania można zamówić jako pół porcji...
Na stanowisku skryby chętnie bym spróbowała coś napisać na pergaminie :) Irena
OdpowiedzUsuńTo chyba było poglądowe jedynie, ale próbowałam kiedyś japońskiego pisma w Biskupinie:-)
UsuńSkanseny jak wiesz ubóstwiam. Niedługo znów się wybieram do Nowego Sącza. Tam jest taki wielki. Byłam tam rok temu. Mnóstwo obiektów na terenie 20 ha. Jest co oglądać.
OdpowiedzUsuńMoże i my tam kiedyś dotrzemy? zobaczymy!
Usuń