wtorek, 14 stycznia 2025

Pożegnanie...

 

Składamy sobie życzenia przy różnych okazjach, zwłaszcza z końcem lub początkiem roku, a tu taki szok...

Pożegnaliśmy naszego bliskiego znajomego, który zmarł nagle i w wielkim smutku pozostawił rodzinę i przyjaciół. 

Pogrzeb był bardzo uroczysty, z wojskowymi honorami. Kościół garnizonowy i cmentarz ledwie pomieściły żałobników. 

Wspominamy niezwykle życzliwego i pogodnego człowieka, wielkiego patriotę i społecznika, oczytanego i kulturalnego, z niesamowitym poczuciem humoru, niezrównanego gawędziarza , znakomitego organizatora.

Dziś jedynie świeczkę mogę Mu zapalić i skromny wiersz zamieścić:

Dla Janusza

Przywitałeś Nowy Rok
na chwilę tylko
lecz gdy serce stanęło
a światło w oczach zgasło, 
zostawiłeś nas w żalu
bezdennym, by samemu 
na zawsze zasnąć.
Szok i smutek
naszym udziałem
lecz i wdzięczność
za lat wspólnych wiele.
Kiedyś może znów się spotkamy - 
Twoi przyjaciele.

I jeszcze niesamowita historia, która mnie spotkała, w czasie między otrzymaniem smutnej wiadomości, a pogrzebem.

Jesteśmy z mężem na długim spacerze, rozmawiamy o nagłej śmierci przyjaciela, zbliżamy się do cmentarza. Jest zimno, ale słonecznie, mąż szuka toalety, ja zatrzymuję się koło kwiaciarni.
Słońce świeci prosto w oczy, bo zimą nisko przebiega po niebie.
Ktoś krzyczy: Dzień dobry!
Rozglądam się, ale pod słońce niewiele widzę.
- Tu jestem, dzień dobry, pod słońce nic nie widać - znowu ten głos.
Faktycznie, po drugiej stronie ulicy stoi jakiś pan, na tle niebieskiego malucha (Fiata 126 p), ale nie rozpoznaję człowieka, może mnie z kimś pomylił?
Odpowiadam na powitanie, pan odjeżdża, gdy spojrzałam na tył auta, zobaczyłam na szybie wielki napis : JANUSZ.
Pierwsza moja myśl - Janusz przyjechał się pożegnać, ale dlaczego maluchem?

54 komentarze:

  1. Ja to nazywam "znakami". Kiedyś parę godzin przed wyjściem na pogrzeb kogoś bliskiego wpadł mi do mieszkania mały ptaszek. Nie potrafił potem trafić z powrotem do okna. Latał jak oszalały po całym mieszkaniu a ja nie mogłam go skierować do wolności. W końcu uderzył się śmiertelnie o ścianę...

    OdpowiedzUsuń
  2. Smutna wiadomość, ale chyba dla twojego przyjaciela nie bardzo. Wszak krzyknął do ciebie: dzień DOBRY. Więc i dał znać, że wszystko po Tamtej Stronie jest OK.
    Czasem Wszechświat musi użyć tego co ma pod ręką, na przykład malucha. Współczuję Jotko, bo musiała być między wami więź, skoro dostałaś przekaz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właściwie bliżej mi było do jego żony, bo razem pracowałyśmy, ale dawno z nim nie rozmawiałam, może dlatego?

      Usuń
  3. Maluch mocno zwiazal sie z pewnym pokoleniem.
    Jestes osoba bardzo wrazliwa, Jotko.
    Dla niektorych pod sloncem nic nie widac. Tak to jest...
    Stan smutku plata figle.

    OdpowiedzUsuń
  4. pracując swego czasu w Polmozbycie, a dokładniej to na rzecz Polmozbytu /prowadziłem prace remontowo - modernizacyjne/ miałem okazję zaobserwować, jak auto, a szczególnie "maluch" może być obiektem uwielbienia, wręcz kultu dla swoich właścicieli... może nie znałaś Janusa dobrze od tej strony?...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno jeździł kiedyś maluchem, może gdzieś tam się odnaleźli?

      Usuń
  5. Serdeczne wyrazy współczucia Asiu. Też myślę, że Pan Janusz dał Wam znak. Z innej beczki - Asiu daj mi proszę znać czy dopisać Cię do wymiany kartkowej na Fb, dziś ostatni dzień zapisów. Tulę serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie chyba trafił w dobre miejsce:-)

      Usuń
  6. Ja tam też wierzę w znaki, jeżeli są dobre. To był dobry znak. Niech Janusz radośnie spędza tam gdzieś czas.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to na pewno pływa lub tańczy!

      Usuń
    2. Oooo, to ja tak będę właśnie robić kiedyś. Bratnia dusza.

      Usuń
  7. Takich ludzi się ceni i dobrze wspomina. Wystarczył mi Twój opis.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piękne przemówienia były, wzruszające niesamowicie!

      Usuń
  8. Ciekawa historia. Różne są sytuacje...

    OdpowiedzUsuń
  9. Smutna historia - rozumiem, że znajomy odszedł nie tylko nagle, ale przede wszystkim przedwcześnie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla bliskich to zawsze za wcześnie, tym bardziej, że z długowiecznego rodu...

      Usuń
  10. Fajne są takie znaki, zawsze przyprawiają mnie o lekki dreszczyk.

    OdpowiedzUsuń
  11. Przykro mi, to boli .Trzymaj się, pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie wierzysz w duchy? Niebywałe zdarzenie, można w duchy uwierzyć. Współczuję straty. Nagła śmierć jest trudna do zaakceptowania (ale ja dla siebie takiej bym sobie życzyła).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja babcia przeżyła kilka takich zdarzeń, nawet pisałam o tym na blogu.

      Usuń
  13. Może to jakaś jego reinkarnacja? Ale takie wydarzenia jak to z "dzień dobry) bywają bardzo budujące. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz racje, jakby dawał znak, że wszystko dobrze...

      Usuń
  14. Piękne pożegnanie zamieściłaś na blogu. Aż łza się w oku kręci...

    OdpowiedzUsuń
  15. Joteczko, ściskam! Bardzo współczuję.
    To prawda, początek roku - tyle dobrych życzeń i tu taka strata!
    W tym morzu dobroci i nadziei na Nowy Rok - chyba jeszcze bardziej boli i uderza: no bo jak to? nie tak miało być...

    Ano właśnie. Pożegnania za nic mają kalendarz.
    Dużo sił, Jotko. A wiersz i historia z cmentarza piękne i wzruszające.
    Też wierzę, że to był znak od przyjaciela. By Ci było choć trochę lżej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, kochana! Samo życie, każdy musi sobie poradzić z tym po swojemu, a wspomnienia zawsze są lekarstwem...

      Usuń
  16. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  17. Współczuję Wam serdecznie. Przyjmijcie moje najszczersze kondolencje.
    A takie dziwne zdarzenia na pograniczu parapsychologii- wierzę, że się dzieją.
    W czasie pandemii zmarła na covid moja bardzo dobra, z okresu szkolnego i licealnego, koleżanka. Osierocając dwóch synów nastolatków i matkę. Bardzo współczułam tej matce. Przekazując jej od czasu do czasu dobre wibracje, czyli w moim wykonaniu była to modlitwa za nią. Ostatnio przyŝniła mi się osoba, której we śnie za nic nie mogłam rozpoznać, kiedy mowa o wyglądzie ale " sercem" , czy też u tyłu głowy czułam- wiedziałam, że mam do czynienia z matką owej koleżanki. Prosiła o dobre wibracje, bo ich potrzebuje. Muszę sprawdzić czy ta pani przypadkiem nie odeszła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci bardzo!
      Tak, takie sytuacje przyprawiają o dreszcze, moja babcia doświadczała podobnych wrażeń i to kilka razy, za każdym sprawdzało się wszystko, czego doświadczyła.
      Tego oko i szkiełko mędrca nie potrafi wyjaśnić...

      Usuń
  18. smutne.
    no i nie wiem o co chodzi. i mnie sie zdarzają takie zjawiska.
    choć ja w żadne strony tamte inne nie wierzę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No widzisz, ja też nie, a to się dzieje poza nami...

      Usuń
  19. Przykra wiadomość. Ja wierzę, że jest coś takiego, że zmarli do nas przychodzą.

    OdpowiedzUsuń
  20. Miałem kilka dziwnych przypadków związanych ze śmiercią, ale ten był zastanawiający. Otóż nakręcony budzik przy łóżku chorej, w obecności wielu osób, zatrzymuje się dokładnie w chwili, gdy chora umiera. Budzik nie daje się uruchomić, ale startuje sam dopiero po pogrzebie.

    OdpowiedzUsuń
  21. Przykro.

    Ja miałam kiedyś koleżankę Aśkę. Asia miała bardzo silną, lekoodporną schizofrenię, większą część roku spędzała w szpitalach psychiatrycznych. Były różne teorie, ksiądz powiedział jej kiedyś, że jest opętana, jak na moje bardziej od księdza pomógłby jej rabin, ale to takie moje schizo-teorie.

    Nie pamiętam kiedy to dokładnie było, chyba na początku 2018 roku. Napisała do mnie sms-a (tak korespondowałyśmy), że znowu jest w szpitalu, odratowana po próbie samobójczej, bo wzięła jakaś dużą dawkę leków weterynaryjnych. Napisałam do niej nieco później, bo miałam wtedy problemy w domu i... już nie odpisała. Nie mogłam potwierdzić, że tym razem jej się udało, bo nie miałyśmy żadnych wspólnych znajomych, a do jej matki nie miałam żadnego kontaktu. Jakiś czas później przyśniło mi się, że dostałam od niej sms-a z dziwnego numeru, o treści "u mnie już wszystko w porządku". Asia odnalazła spokój w świecie niematerialnym, bo jej ziemskie życie było jednym wielkim piekłem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No naprawdę, Nobla dla tego, kto potrafi takie sytuacje wyjaśnić.
      Dzięki za tę opowieść!

      Usuń
  22. Serdecznie Wam współczuję...♥
    Kulturalny Człowiek zawsze się żegna...;o)

    OdpowiedzUsuń
  23. Witaj, Jotko.

    Wiadomość o śmierci zawsze jest przykra, więc szczerze współczuję.

    Mieliśmy kiedyś bardzo piękną sąsiadkę, która cierpiała na poważne zaburzenia psychiczne. Podczas ataków stawała w oknie w białej nocnej koszuli i śpiewała. To powtarzało się coraz częściej, więc rokowania na poprawę były bardzo mizerne.
    Często zza zasłonki przyglądałam się jej i myślałam sobie: jaka biedna jest ta nasza piękna pani sąsiadka. Byłam mała i nie wszystko rozumiałam, ale to, że jest z nią bardzo źle - wiedziałam doskonale.
    Jakież więc było moje zdumienie, gdy niedługo później ujrzałam ją w granatowej sukni i grafitowych czółenkach, z wysoko upiętymi włosami, wychodzącą z bramy. Ucieszyłam się bardzo, powiedziałam "dzień dobry", ona uśmiechnęła się, a ja pobiegłam do domu i, oczywiście, pochwaliłam się spotkaniem, dokładnie opisując jej zachwycający wygląd. Pamiętam wzrok Rodziców, długą chwilę milczenia i szybką zmianę tematu. Dopiero po latach, już jako dorosła, dowiedziałam się od Taty, że pani sąsiadka zmarła kilka dni przed naszym spotkaniem, a pochowana została w stroju, który tak dokładnie opisałam:)

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli także przyszła się pożegnać, może właśnie z tobą, bo podziwiałaś jej śpiew, współczułaś itd. Poznała twoją wrażliwą duszę!

      Usuń
    2. :)
      A czy nie wydaje ci się czasami, że dzieci w ogóle widzą więcej?

      Usuń
    3. Oczywiście, reagują także inaczej od dorosłych, mój wnuk jest nad wyraz wrażliwy na pewne rzeczy...

      Usuń
  24. Moje kondolencje.
    A mnie się ostatnio przyśnił niedawno zmarły wujek. Zdrowy, uśmiechnięty. Odbieram to tak, jakby było mu dobrze, tam gdzie jest
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  25. Jesteśmy tutaj tylko na chwilę, mnie nurtuje pytanie - po co... Odchodzimy w tak różnym wieku, żyjemy w tak różnych warunkach, trudno mi znaleźć wspólny mianownik...
    Piękne pożegnanie, a końcówka zastanawiająca... zbieg okoliczności... raczej niemożliwe :-).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudno znaleźć, ale śmierć zaskakuje wszystkich jednako.
      Do dziś mnie to nurtuje...

      Usuń
  26. Każda śmierć jest smutna ale kiedy umiera ktoś zdrowy, jeszcze młody i w pełni sił, echhh na taką to nawet nie ma słów. Jest człowiek i nie ma człowieka, bez szans na pożegnanie i na cokolwiek pomiędzy tym byciem i niebyciem. Przykro mi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najsmutniejsza są pożegnania dzieci, nie wyobrażam sobie nawet bólu rodziców.

      Usuń