Gdy byłam u wnuka, towarzyszyłam mu w zabawach po powrocie z przedszkola.
W jednej z zabaw chłopiec wyobrażał sobie, że mechaniczny rekin połyka samochody wyścigowe. W pewnym momencie drapieżnik "podpłynął' do garażu o kilku poziomach i zaczął przegląd aut - ten po dacie, do kosza! ten czerwony też po dacie - do kosza!
W jednej z zabaw chłopiec wyobrażał sobie, że mechaniczny rekin połyka samochody wyścigowe. W pewnym momencie drapieżnik "podpłynął' do garażu o kilku poziomach i zaczął przegląd aut - ten po dacie, do kosza! ten czerwony też po dacie - do kosza!
No niezdrowo jadać dania z nieaktualnym terminem do spożycia!
Pewnego dnia miałam ugotować wnukowi marchewkę do obiadu. Chciałam to zrobić po spacerze, bo pogoda była wyśmienita, więc zapisałam sobie na kartce : Marchewka! Długopis wzięłam ze stoliczka wnuka. Zanim wyszłam z domu zerknęłam na kartkę, która leżała na moim laptopie. Kartka była pusta! Okazało się, że pisałam długopisem ze znikającym tuszem! a gdyby takim długopisem podpisywać ważne dokumenty?
Spotkałam na cmentarzu koleżankę, jej mama miała na imię Leokadia, Zawsze chciałam ją zapytać o zdrobnienie tego imienia. Okazało się, że Lodka, Lodzia. Przy okazji zastanowiłam się , jak zdrabniano takie imiona jak: Prakseda, Wawrzyniec, Ildefons, Judyta?
A czy lubicie wersje imion typu: Seba, Aga, Grażka? Bo ja nie bardzo...
Na jednym ze spotkań towarzyskich, pewna młoda mama wspominała swój drugi poród w publicznym szpitalu. Pierwsze dziecko rodziła 4 lata temu. Jaka zmiana w podejściu do pacjentek! Osobna sala, przekąski i owoce do samego porodu, co chwilę pytanie o samopoczucie, znieczulenie na życzenie. Pytanie tylko, czy to zmiana ogólna w podejściu do rodzących? A może spowodowana niżem demograficznym, gdy o każdy poród szpitale rywalizują między sobą ? Swojego porodu sprzed 33 lat wole nie wspominać...






Jeej, mnóstwo się zmieniło naprawdę xD Kiedy moja mama mnie rodziła wparowali robotnicy coś naprawiać w sali....
OdpowiedzUsuńTeraz moje siostry rodziły - personel szpitala był uprzejmy, usłużny :)
Dwa światy^^
POzdrawiam serdecznie
Dwa światy, dokładnie tak...a to nie tylko system, to przede wszystkim ludzie!
UsuńBardzo ładny ten kwiatek z klocków LEGO, można się pomylić. Miłego weekendu :)
OdpowiedzUsuńMagia modelarstwa:-)
UsuńTo Twój Mąż też utalentowany :-)
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim cierpliwy!
Usuńoch Twój mąż to artysta. oraz ostatnia kartka żurnalowa mnie zachwyciła
OdpowiedzUsuńArtysta w każdym calu ;-)
UsuńCieszę się, tez mi się podoba:-)
Grażka jest ładnie, ale wiadomo to rzecz gustu - ważne by ta osoba sama lubiła to w jaki sposób się do niej zwraca. Znam takich, którzy nie lubią zdrobnień.
OdpowiedzUsuńTo prawda, miałam na studiach koleżankę, które nienawidziła zdrobnienia Marysia...
UsuńJa tam podlewam wszystkie kwiatki, tego z klocków też bym podlał 😁 (taki ładny!)
OdpowiedzUsuńNa pewno by mu to nie zaszkodziło:-)
UsuńMoja matka, która przecież sama wybrała mi imię, wołała na mnie Ina, czego serdecznie nie znosiłam. Uważam, że zanim zaczniemy stosować skróty jakiegoś imienia, to powinniśmy zapytać daną osobę, jak chciałaby być nazywana. Ten znikający tusz, to może był znak, że marchewka, to może nie jest przez wnuka zbyt lubiana(ja nie lubię pod żadną postacią). Twój mąż musi być bardzo romantycznym człowiekiem, bo kiedy nie może dać Ci kwiatów ciętych lub doniczkowych, to daje tak, który nigdy nie zwiędnie. Biję Mu szczere brawa za pomysł. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńFaktycznie, nie zjadł marchewki, woli chrupać surową:-)
UsuńIna też mi się nie podoba i nie pasuje do Ciebie.
Mąż połączył dwa jednym, bo lubi klockowe wyzwania, a dla mnie przy okazji coś na poprawę nastroju:-)
A co powiesz o Halinie, na którą wołano Nela? Po prostu imię nietrafione i wymyślili sobie inne- i to wymyślone się przyjęło🤭
OdpowiedzUsuńKoleżanka z pracy miała córkę Kornelię i zdrobniała Nela właśnie:-)
UsuńKornelia całkiem dobrze się broni, ale Halina?… prędzej Inka czy Linka.😄
UsuńMasz rację, ja znam tylko Halinka.
UsuńNie zdążyłam napisać, że moją ulubioną książką dzieciństwa była Mary Poppins, mam swoje stare trzy części.."katowałam" nimi moje córki i jedną wnuczkę, z którą jestem częściej. Córki nie bardzo były zainteresowane jak pamiętam, ale wnuczka już lubiła. Dla mnie to było cudo. Dostałam na Mikołaja, bo jest napis w wieku 8 lat i czytałam latami.
OdpowiedzUsuńMój dziadek miał na imię Wawrzyniec, to francuski Laurent, ale nie słyszałam nigdy żadnego zdrobnienia 🤔
Ja miałam bardzo lekkie porody, bolało, ale krótko
Mary Poppins też jest fajna! Kupiłam do biblioteki nowe wydania, bo stare się rozpadały, ale mało dzieci czytało...
UsuńKrótko, to dobrze, u mnie długo i fatalnie wspominam warunki szpitalne!
Hehehe cudnego masz wnuka Jotko, wszak takim przeterminowanym samochodem to taki rekin by się struł jak nic!!! ;) W pracy z dziećmi najbardziej lubiłam rozmowy z nimi, była taka jedna dziewczynka której riposty pamiętam do dzisiaj. Ja do niej: o wymalowane paznokcie; ona do mnie: bo ja jestem mamą lalek. W Dniu Dziecka na moją uwagę że ja też jestem dzieckiem bo przecież mam mamę i tatę, zmierzyła wzrokiem moją długość i odpaliła: mnie tato w wanny wyciąga!
OdpowiedzUsuńW galerii handlowej przechodzę koło sklepu z klockami lego i na wystawie stoją poskładane kwiaty, no i bardzo mi się spodobały, a twój mąż właśnie jednego kupił dla ciebie, superowskiego masz męża!!! :)
Wolę jak mówią do mnie Maria niż Marysia, ale Mania, Marynia, Maryś mi nie przeszkadza. Konopnicka mi nabruździła z tą sierotką ;)
Mnie spodobała się riposta: jestem Marysia, ale nie sierotka. To chyba z jakiegoś filmu:-)
UsuńNo coz imiona i zdrobnienia moga sie roznic znacznie. Znalam Wawrzynca - Wawrzek (ladny chlopak i bardzo cichy byl), Praksedy i Ildefonsa nie znalam osobiscie choc Konstantego tak i podobalo mi sie zdrobnienie Kostek. Judyta to Judka/Jutka. Nas bylo troje rodzenstwa. Najmlodsza siostra nazywala nas Mak i Maga, a ciocie Grazynke - Gaga. Potem tak zostalo. A Marysia ma chyba najwiecej zdrobnien. Mania jest najlepsza :)))), potem Ryśka. Ja mialam ciocie Lusie i ciocie Dzidzie. Do tej pory nie wiem jakie mialy imiona.
OdpowiedzUsuńBylam raz na imieninach u malzenstwa z chlopczykiem jeszcze w lozeczku ale stal i umial mowic. Przyszla tez na imieniny jedna pani i zaczela cos zagadywac do malucha a ten wypalil: Na zdrowie... starej krowie! Zapanowala cisza grobowa. Starsza pani na to: Dziecko ma choc dobre rozeznanie w wieku.
Chryzantemy zlociste bardzo udane! Nie sadzilam ze to Lego.
Sila czy moc kobiet? Te oprawione w ramki sa naj.
Ale wypalił! niczym papuga kapitana piratów:-)
UsuńDzieci są szczere do bólu i czasami powtarzają jak leci, nie zawsze adekwatnie, a bywa, że wkopią rodziców:-)
Super kwiatek, wspaniałego masz męża Asiu. Wnuczek po Babci bacznie obserwuje świat i zapamiętuje ważne rzeczy. Super wpisy Asiu. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńMoże i po babci, geny się wszak mieszają:-)
UsuńUściski, Madziu:-)
Uwielbiam klocki Lego i żałuję, że moi wnukowie już z nich wyrośli (14 i 16 lat) i wywędrowały z domu.
OdpowiedzUsuńMój dopiero dojrzewa do Lego, już z dziadkiem składali dwa auta!
UsuńLodzia - znałem od dawna, dość popularne zdrobnienie /Loda Halama, nogi wszechczasów/...
OdpowiedzUsuńPrakseda?... nie mam pomysła...
Wawrzyniec - Wawrzek, zero problemu, choć obecnie imię rzadkie...
Ildefons? - Ildek?... tak teraz z sufitu wziąłem... ale generalnie nie wiem...
Judyta?... proste: Dytka albo Judi/Judy... to drugie to po linii modnej od jakiegoś czasu anglosaskiej konstrukcji: końcówka -i lub -y...
Seba?... w ogóle mi nie przeszkadza to imię i to zdrobnienie, dla mnie żaden obciach wbrew popularnym opiniom... jest jeszcze fajne zdrobnienie Bastek... a kto pamięta serial "Bella i Sebastian", o takim pięknym psiaku?... to na bohatera wołano Bastian...
Aga?... zero problemu: Agnieszka lub Agata... miałem też kiedyś koleżankę, na którą mówiono Agi (Agie), tak po linii wspomnianej już konstrukcji...
Grażyna?... samego imienia nie lubię za bardzo, ale zdrobnienia Graża lub Grażka wydają mi się jedyne naturalne...
a tak od siebie to intrygujące jest imię męskie Kosma, dość rzadkie, ale znałem takiego... był kłopot ze zdrobnieniem: można wcale, można Kosmo /Kosmos bez "s"/, można Kosmek, ale takie jakieś blade to wychodzi...
...
co do porodu, jego realiów, to muszę się przygotować merytorycznie, bo Anita, bohaterka moich znanych opowiadań szykuje się za jakieś około pół roku do tego wydarzenia... real-fantasy o czarownicach to trudny gatunek do tworzenia, to nie jest jakiś tam Harry Potter, czy Czarnoksiężnik z Archipelagu, żeby zmyślać dowolne bajki z sufitu...
p.jzns :)
Dytka? o nie, masakra!
UsuńKosmy chyba faktycznie lepiej nie zdrabniać.
No fakt, będziesz miał zagwozdkę, ale to chyba dobrze, główka pracuje!
co prawda miałem koleżankę, która na piersi, zwane też cyckami, także swoje mówiła "dytki", ale jakby nie było kobiecy biust jest czymś pozytywnym, więc chyba nie taka masakra?... zwłaszcza, że te jej konkretne dytki były takie niczego sobie, godne pokazania i pomacania, przykrości w bezpośrednim kontakcie nie sprawiały :D
UsuńNo mimo wszystko, Dytka nie brzmi dobrze, jak dykta lub Dydko z dawnych wierzeń...
UsuńMam alergię na AŚKĘ po prostu drętwieję, gdy ktoś się do mnie w ten sposób zwraca. W ogóle nie przepadam za zdrobnieniami imion, zwłaszcza durnymi typu Lodzia, Grazia, Ziuta.
OdpowiedzUsuńKiedyś mój kolega pisał w dzienniku długopisem wymazywalnym, z taką gumeczką. Po dwóch latach, przy kontroli z kuratorium okazało się, że dzienniki są puste w miejscach, gdzie pisał tym czymś. Na szczęście teraz są elektroniczne. Generalnie lubię długopisy żelowe, cienkopiszące 0,4 z Pilota.
żurnal - super, zwłaszcza kocia muzyka. :)
Dobrego weekendu.
PS Porodu nie jestem w stanie wspominać.
Pusty dziennik albo pusta kartoteka pacjenta!
UsuńCienkopisy żelowe są super, też lubię. Moje pismo jest straszne, najładniej zawsze pisałam piórem...
Pięknej niedzieli:-)
Piękne szare 🩶 🩶 🩶 komórki (do wynajęcia) 😀
OdpowiedzUsuńRodziłam 29 lat temu, w grudniu. Na zewnątrz było -18 stopni, w środku cieplutko i miło. Na trakcie porodowym choinki i kolorowe światełka. Lekarze uśmiechnięci. Mój poród trwał 15 minut i nikt mnie nie pytał, czy chcę znieczulenie. I tak nie potrzebowałabym. Anestezjolog, który przyszedł mnie uśpić przed czyszczeniem macicy (nie urodziłam łożyska), miał wygląd archanioła i zasypiając, myślałam, że jestem w niebie 😀
O matko, to zazdroszczę! Ja też w grudniu i temperatura była podobna, ale cała reszta już nie!
UsuńO, a którego grudnia urodziłaś? Ja 14 💝
UsuńTrzydziestego, Sylwestra spędziłam w szpitalu!
UsuńA moja mama święta 😄
UsuńO, to masz świąteczne urodziny!
UsuńZabawa wnuka, miodzio😁😁😁
OdpowiedzUsuńJa akurat lubię Aga i mam kilka takich Ag wokół i one też to lubią. Seba gorzej
Skoro lubicie, to wszystko jest O.K. Każdy lubi co innego:-)
UsuńI cała szczęście!
UsuńSporo tematów dzisiaj, moj wnuk mi tłumaczył o samochodach, naprawach ale ja zielona.Mam koleżankę Judytę (podoba mi się to imię), mówiło się do niej Juta .Twoje kartki perfekcyjne.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńA tak, coś mi świta ta Juta, ale chyba lepiej brzmi Judytka.
UsuńJa też wolę nie wspominać swoich porodów i pobytów w szpitalach położniczych.
OdpowiedzUsuńCo do zdrobnień imion...Mnie się moje bardzo podobają/ły. Jeśli nawet nie poznawałam (na przykład) głosu w telefonie, to po zdrobnieniu wiedziałam, kto dzwoni :)
A to fajne, ja też mam bliskich, które używają różnych zdrobnień, a kiedyś jednym z nich ktoś nazwał swojego psa, byłam zdziwiona, nie powiem...
UsuńMoja teściowa miała psy o imionach ludzkich: Agatę i Tobisia. Bardzo mi się to nie podobało. Ciekawe, jak by się czuła, gdyby to jej ktoś jej imieniem nazwał jakiegoś kundla?
UsuńNo dziwnie mi było, gdy słyszałam swoje imię, oglądam się, a to pudla ktoś wołał...
UsuńZnam mezczyzne, ktory otrzmal imie od psa. :))) Nigdy nie mial tego za zle rodzicom.
UsuńMam nadzieję, że nie był to Azor!
UsuńCzarek.
UsuńCzyli Cezary, nie ma o co się kłócić!
UsuńKarty jak zawsze wspaniałe, ale kwiat - tylko wow! mi wyszło.
OdpowiedzUsuńNo tak, wiele się zmieniło w ciągu tego czasu, który upłynął od porodu.
Ładne zdrobnienie Lodzia, nie mam w rodzinie nikogo o takim imieniu.
Pozdrawiam serdecznie :)
Wiele starych imion wraca, ale z Leokadią czy Praksedą nie spotkałam się jeszcze...
UsuńDzieci uczą nas patrzeć uważniej. Świat dorosłych w ich oczach nabiera lekkości i humoru.
OdpowiedzUsuńMoja mama mówi do mnie Aniu, a nie mam na imię Anna:-) Zupełnie nie wiem dlaczego...
Karty AJ bardzo mi się podobają. Wszystkie:-)
Moja babcia też nazywała mnie po swojemu, rzadko używała prawdziwego imienia:-)
UsuńMam stareńką ciocię Lodzię i nie wyobrażam sobie inaczej o niej mówić. Moja koleżanka Agata całe życie przedstawiała się jako Aga, a " Agatka" wywoływała u niej wściekłość.
OdpowiedzUsuńCo do kartek...
-niektórzy, choćby się nie wiem jak starali nie mieliby czego wynajmować. Może liczba by była porównywalna do innych osobników, tylko jakość fatalna.
Trafne, jakość szarych komórek jest tak różna...
Usuńznikający tusz fajna rzecz możemy zaoszczędzić w ten sposób kartki...
OdpowiedzUsuńAlbo utracić ważne zapiski...
UsuńSuper kwiatek :)
OdpowiedzUsuńSympatyczny jest:-)
UsuńTo prawda, dzieciaki to świetni obserwatorzy.
OdpowiedzUsuńLEGO uwielbia mój syn ale te trudniejsze rzeczy składa z tatą. Pozdrawiam serdecznie
Mój sen też uwielbiał, teraz wnuk dojrzewa:-)
UsuńImię Wawrzyniec "chodziło" w mojej rodzinie (mam kilku bezpośrednich przodków o tym imieniu, ostatni był brat dziadka, ale nie pamiętam jak to zdrabniano) oraz miałam ciocię Lodzię i ciocię Tolę. Sama używam od zawsze nietypowego zdrobnienia (dzięki mojej mamie), dlatego moje własne imię wypowiadane w całości wydaje mi się nieco dziwne.
OdpowiedzUsuńCzy Tola to od Antolka? Czasami słyszałam Tosia...
UsuńNaszym bliskim wymyślamy różne zdrobnienia lub zupełnie inne imiona, taki szyfr rodzinny:-)
Wyobraź sobie, że to od Otylii (aż musiałam spojrzeć w genealogię, bo nie pamiętałam).
UsuńOd Otylii? a od Ofelii w takim razie Fela...jakoś słabo.
UsuńBrat mojej babci był Tolkiem, od Teodora 🙂
UsuńOch te zdrobnienia, ile ciekawych skojarzeń!
UsuńMoja bratanica kiedyś w pewnej zabawie zaczęła wysyłać zabawki na kwarantannę: która została uznana za chorą, była wywożona w specjalne miejsce :D A była wtedy mała, ze 2-3 latka ;)
OdpowiedzUsuńNie lubię zdrobnień typu "Kaśka", "Gośka". Ale "Aga" już mnie nie razi. "Seba" z kolei brzmi dresiarsko.
Co za czasy, zabawki w kwarantannie!
UsuńSeba, to jak kibol...
Bardzo ciekawe i trafne spostrzeżenia. :)
OdpowiedzUsuńTo świat wokół jest ciekawy:-)
UsuńA mojej babce było Eudokia, serio!
OdpowiedzUsuńO, jak zdrabniano to imię?
UsuńMiałam kolegę Sebastiana i nikt nie mówił inaczej niż Seba (nawet on sam):) Nie wiem jak inaczej zdrobnić Grażynę? Nie przepadam za twardo brzmiącymi imionami, ale to kolejny temat gustu. Mamy znajomą rodzinę, gdzie nie używa się zdrobnień, nawet do najmłodszych (co brzmi dziwnie, zwłaszcza przy niemowlęciu). Dla mnie zdrobnienia są mile widziane i słyszane. Twoje Artystów super, masz ciekawe pomysły.
OdpowiedzUsuńNiektóre imiona trudno zdrobnić, lepiej brzmi pełne imię, bo czasem trudno domyślać się pełnego imienia ze zdrobnienia.
UsuńDziękuję:-)
Myślę, że Twój wnusio to prawdziwy bystrzak.💕
OdpowiedzUsuńSebuś to najlepszy skrót dla Sebastiana.
Zdrobniale Grażynka, Michalina - Misia, Wawrzyniec - Wawryś, Prakseda - Praksia, Ildefons - Ilduś, Judyta - Judytka.
Mówmy do siebie ładnie. 🤗🫶
Otóż to, mówmy do siebie ładnie!
UsuńSłyszałam jeszcze Michasia, Wawrzek, Sebek, a Grażynka jest chyba najbardziej sympatycznie:-)
Seba - kojarzy mi się źle ("seba s..a do chleba), Sebastian brzmi pięknie. Gdybym miała zdrobnić to Sebuś do malucha. Bastian też super. Moja mama miała w szkole Scholastykę :) Już chyba nic gorszego nie ma 😄Mówiły do nie Scholasia. Mam nadzieję, że dziś nikt tak nie skrzywdzi córki...
OdpowiedzUsuńRodzice miewają różne pomysły, teraz nie mam wglądu do spisów nazwisk w szkole, ale bywało masakrycznie.
UsuńSiedzę sobie na paznokciach i przeglądam Twojego bloga. Bardzo lubię tu zaglądać ☺️. Dzieci widzą znacznie więcej niż nam się wydaje...
OdpowiedzUsuńWidza i naśladują , zapamiętują i nigdy nie wiadomo, kiedy wykorzystają:-)
UsuńSiostra mojej babci miała na imię Leokadia 😃 Dla mnie była ciocią Leosią, dla swoich wnucząt babcią Lusią, moja babcia nazywała siostrę Leośką albo Leochą (to ostatnie kiedy była na nią zła 😄). Nikt nie nazywał jej Lodzią.
OdpowiedzUsuńMnie imię Agnieszka zawsze kojarzy się bardziej ze zdrobnieniem niż formą podstawową, ale jest też takie wesołe, odnoszę wrażenie 😃
Ja nie lubię takich skrajnych zdrobnień - Basieńka, Kasieńka, Oleńka, Gosieńka itp.
A raz spotkałam faceta dobiegającego 90., na którego znajomi mówili Kaziutek/Kaziczek 🫣😂
Jeśli chodzi o dorosłe osoby, to tez nie lubię skrajnych zdrobnień, zwłaszcza w książkach, gdy na wielkiego faceta mówią Maciuś lub Edzio, to odpuszczam lekturę.
UsuńJedna bliska osoba mówi do mnie Asieńka, o dziwo nie przeszkadza mi to ;-)