To był tydzień pełen niespodzianek. Szykowaliśmy się na urodziny wnuka, miałam później zostać na tydzień u syna. Zawsze zabieram ze sobą laptop podróżny, którzy czeka w szufladzie.
Przed wyjazdem mąż sprawdza aktualizacje itp. Jakie było nasze zdziwienie, gdy okazało się, że baterie w myszce wylały, choć alkaliczne i kwas wyżarł dziurę w obudowie, Na szczęście uszkodzenie nie było znaczne, zakleiłam je naklejką i wymieniłam myszkę, bo a nuż powtórka z rozrywki...
W drodze niebo dawało ciekawy spektakl, co chwila inne widoki.
Wnuk w przedszkolu, babcia na spacerze. Odkryłam obok kościoła piękny dom ukryty za ogrodzeniem i drzewami, teraz drzewa bez liści, to lepiej widoczny. Piękny, ale zaniedbany, opuszczony, aż żal, że nikt go nie chce!
Kawałek dalej wielka kwiaciarnia i takie kompozycje świąteczne, od razu uśmiech i nastrój świąteczny, w dodatku zapach kawy, bo w kwiaciarni kawiarnia:-)
Niespodziankę sprawił mi także mąż, kupując nowy ekspres do kawy, a promocja to nie tylko znaczna obniżkę ceny, ale i dodatek w postaci czajnika elektrycznego, 2 kg kawy i odkamieniacza do ekspresu.
Dumny łowca promocji!
Ale już wisienką na torcie był sms od koleżanki z pracy, której wysłałam obrazek z okazji Dnia Życzliwości. Pod obrazkiem jej odpowiedź, po prostu miód na serce!
Tradycyjnie karty z art żurnala...
Dobrego tygodnia i dobrego nastroju Wam życzę!










Czyli dni pełne niespodzianek :) Dobrych, bo osłodziły tę wpadkę z myszką :)
OdpowiedzUsuńPiękne karty, zresztą jak zawsze.
Serdecznie pozdrawiam i życzę dobrego tygodnia dla Ciebie :)
Jak to w życiu, niespodzianki miłe i mniej miłe, byle tych miłych było więcej:-)
UsuńŁadny ten dom za drzewami.
OdpowiedzUsuńCo ciekawe, mój też kupił nowy express na kapsułki, nie wszystko mi smakuje.
Rzut oka the best! Ale wszystkie karty bardzo ciekawe.
Dobrej niedzieli, udanego nowego tygodnia!
Kawę z kapsułek piłam u koleżanki, akurat tamta mi smakowała, może trochę zbyt letnia...
UsuńO rany! Taki właśnie dom bym brała!
OdpowiedzUsuń/gdybym miała kasę oczywiście/
Ja także, tylko ta kasa...
UsuńJak się ma sprzęt elektroniczny którzy używa się okazjonalnie to trzeba być czujnym. Powerbank brata który był długo nieużywany spuchł, tak po prostu to co we wnętrzu zwiększyło dwukrotnie objętość i rozsadziło obudowę. Bo baterie to tak w ogóle są awaryjne, bratu spuchła także i bateria w smartfonie z którego korzystał na co dzień, także pękła obudowa. Zwróciłam mu na to uwagę i przeniósł dane do nowego smarka zanim ten całkowicie odmówił swoich usług ;)
OdpowiedzUsuńTo oko patrzące na miasto, niezwykle uważne i jakieś takie przejmujące!
Pięknego czasu z wnukiem :)
Ojoj, to mnie nastraszyłaś, musze spojrzeć na powerbanki...
UsuńTo chyba nie zdarza się często ale warto wiedzieć że się zdarza.
UsuńZ pewnością, jak i to, by zamykać okna przed wyjściem, by nam sąsiad petami nie spalił mieszkania...
UsuńPiekny ten opuszczony dom ! Juz go widze odremontowany, pomalowany, z uporzadkowanym ogrodem.....
OdpowiedzUsuńPrzez wiekszosc mego tutaj zycia bylismy z mezem tylko we dwoje a on kawe pil tylko okazyjnie wiec kawoszem u nas bylam jedynie ja - czyli zaden kawowy express nie byl mi potrzebny bo kawe zalewam wrzatkiem i po sprawie. Niemniej express mialam ( i mam ) na okazje gosci czyli wiekszosc roku stoi w spizarce bezczynnie.
A my tylko z expresu pijemy, inna nie wchodzi w grę, wiadomo, na wyjeździe czasem rozpuszczalna, ale to nie to!
Usuń"Rzut oka na miasto"- Miasto jest OKo. :)))
OdpowiedzUsuńSwiatecznie robi sie ... coraz bardziej. I coraz wiecej sniegu dla milej atmosfery przedgrudniowej.
A kolezanka bardzo dobrze Cie zna! Z taka to mozna i konie krasc.
Smacznej kawusi a myszy powyzucaj jak sie nie umieja zachowac.
Dom pokazuje sie i znika w zaleznosci od pory roku. Dlatego ja lubie jesien i brak lisci. I chyba nie jestem odosobniona.
Niebo swoim pieknem nigdy nie zawodzi.
Brak liści ukazuje różne cuda, gniazda, budynki, zapomniane ścieżki...
UsuńU nas mroźno i szadź na wszystkim.
Nigdy nie pasjonowały mnie dni(tygodnie) wyprzedaży i tak jest nadal, chociaż w październiku i listopadzie też nabyłam kilka drobnych rzeczy. Tym razem z myślą o sobie. Narzekamy na brak mieszkań dla młodych, a nie potrafimy uregulować prawnie takich pustostanów, które zamiast służyć potrzebującym, niszczeją. Dzięki Tobie wciągnęłam w słowoku, ale im więcej oglądam aj, to zaczynam nabierać chęci i na tę rozrywkę. Wytrwale dążysz do mistrzostwa-trzymam kciuki. Uściski.
OdpowiedzUsuńIwonko, spróbuj, to naprawdę fajne zajęcie, zwłaszcza na długie wieczory lub ponure dni, polecam!
UsuńŻyczliwie cię pozdrawiam (z opóźnionym zapłonem) i dziękuję za rozliczne chwile przyjemności 💖
OdpowiedzUsuńOd robienia świąt już w listopadzie robię się chora.
Dziękuję, pozdrowienia zawsze o czasie:-)
UsuńJa lubię wszelkie iluminacje, weselej, a i choinki mile widziane.
Dom jak z baśni, otoczenie też!
OdpowiedzUsuńA Twoje wyklejanki coraz ciekawsze.
Dziękuję:-)
UsuńSzkoda tego domku, bo marnieje pewnie!
Piękny tydzień, pełen drobiazgów, które składają się na ciekawą opowieść. Szacun dla męża–łowcy promocji:-) Taki zestaw niespodzianek potrafi naprawdę poprawić humor i to na długo.
OdpowiedzUsuńMy mieliśmy dziś małe święto- spotkanie w kawiarni z synem, synową i wnuczką:-)
O, też miłe spotkanie, oby takich jak najwięcej:-)
UsuńTaka promocja to cieszy .Matko z tymi bateriami szok
OdpowiedzUsuńChcemy czy nie chcemy święta obok nas.Pozdrawiam serdecznie.
Lubię takie świąteczne klimaty i coraz mniej mi przeszkadza, że tak wcześnie :-)
UsuńMam tak samo!
UsuńZawsze weselej i jaśniej!
UsuńWspaniałe wpisy Asiu. Dom piękny, może i ktoś by go chciał, ale przepisy... Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie. Pewnie sprawy spadkowe lub inne przeszkody...
Usuń"Rzut oka na miasto" jest genialny!
OdpowiedzUsuńDzięki, ściskam mocno!
UsuńEkspresy mają jedna drobną wadę. Nie podają kawy do stołu, do łóżka ale może w komplecie dostała Pani od męża...podawanie ?...
OdpowiedzUsuńPrzy okazji jakichś poszukiwań w necie zakupiłam troche irańskich produktów. Syropy owocowe w przepięknych szklanych butelkach z napisem jak dawna coca cola. Nakrętka bez sznura. Pomyślałam ...jak my w Europie jesteśmy zacofani nie mając takich opakowań.
Smacznej kawy z nowego ekspresu, podanej, życzę.
W łóżku kawy nie pijam, ale mąż jak najbardziej podaje:-)
UsuńSyropy do kawy? najbardziej lubię czarna, ale ładne opakowania zawsze mile widziane!
Dziękuję:-)
A propos opuszczonego domu- gdy byłam jeszcze w szkole średniej miałam koleżankę, która mieszkała w wolno stojącym domu, należącym do jej rodziców. I szalenie jej tego mieszkania "we własnym domu" zazdrościłam. Do czasu - tak się zdarzyło, że miałyśmy razem opracować jakiś temat i ona zaprosiła mnie do siebie.Potraktowałam to niczym święto i byłam wielce przejęta. Pierwsze zderzenie z rzeczywistością to był fakt, że droga ze szkoły w zupełnie drugi koniec miasta zdawała się
OdpowiedzUsuńnie mieć końca. Potem od pętli tramwajowej przy Cmentarzu Wojskowym
(teraz jest to cmentarz Komunalny) wiodła w pole i była bardzo błotnista i zabrała nam minimum 20 minut całkiem szybkiego marszu pod wiatr. Potem było mocowanie się z bramą wejściową, zamykanie jej i sprawdzanie czy aby na pewno jest zamknięta gdy już byłyśmy "na obejściu", potem przebieżka do piwnicy by podkręcić ogrzewanie bo przecież gdy nikogo nie było cały dzień w domu to grzanie było minimalne i na początku miałyśmy na sobie kurtki a zamiast kapci musiałam założyć gościnne grube wełniane skarpety żeby mi nogi nie zmarzły, potem każda z nas się otuliła kocem i po dwóch godzinach gdy już miałyśmy gotowy brudnopis z wielką ulgą opuściłam ten własny dom jej rodziców. I ten pobyt uświadomił mi że posiadanie w mieście własnego domu to więcej kłopotu niż radości zwłaszcza że w Polsce klimat do ciepłych raczej nie należy a sezon grzewczy jest długi i kosztowny. I to wspomnienie uratowało mnie przed pomysłem posiadania własnego domu w Warszawie gdy nasi przyjaciele namawiali nas gorąco byśmy kupili jeden z domów na obrzeżach Warszawy. I nie dziwi mnie taki całkiem ładnie wyglądający dom na który nikt nie ma ochoty.
Ważny aspekt poruszyłaś, co innego marzenia, a co innego rzeczywistość, a jeszcze odśnieżanie, czyszczenie rynien itp.
UsuńNa stare lata, to prawdziwy kłopot. Widuję stare domy, gdy jestem u syna. Tam, gdzie starsi mieszkańcy, nawet ogrody zaniedbane, brak sił i ochoty pewnie...
Jak znam życie, to dom czeka na orzeczenie sądu o spadkobiercy. Poczekają jeszcze ho ho ho....
OdpowiedzUsuńBardzo możliwe, my na termin rozprawy czekaliśmy rok!
UsuńSzczęściarze...
UsuńTo bywa dłużej?
UsuńStarszy "rozwodził się" przeszło 6 lat (sprawa opieki nad wnuczką została ustalona szybko), więc naprawdę nie była to jakaś wyjątkowo trudna sprawa. Zmarł przed terminem apelacji (czekali 11 m-cy na termin, nie doczekawszy się go), więc jakby tych 6-ciu lat nie było - synowa ku wielkiej swojej radości została wdową, choć w międzyczasie zmieniła już nazwisko i związała się z kimś innym.
Usuń6 lat, to kawał czasu, nasz rok , to w porównaniu pikuś, ale jednak opłaty dodatkowe były, w dodatku spadkobiercy nie tylko w Polsce...
Usuńz domami bywa rożnie, na przykład nadzór budowalny może trzymać na nim łapę, blokować ruchy, a to bardzo nierychliwa instytucja, ona Dnia Życzliwości raczej chyba nie obchodzi...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
Nie tylko nadzór, sądy też nierychliwe, a może spadkobiercy na innym kontynencie...
UsuńNo ja kupiłam wlanie nowy młynek , ale u ciebie promocja przy expresie to była super.
OdpowiedzUsuńDlatego mąż się skusił, bo jeszcze nie mieliśmy w planach...
UsuńAsiu uwielbiam Twoje „zapiski codzienności” — zawsze pełne ciepła i drobnych niespodzianek! 😊
OdpowiedzUsuńHistoria z laptopem, piękne widoki po drodze, spacerowe odkrycia, no i mąż-łowca promocji — świetny tydzień! A taka wiadomość od koleżanki to prawdziwy miód na serce.
Dobrego, spokojnego tygodnia! 💛
Wzajemnie, Aniu, niechaj niespodzianki będą tylko miłe!
UsuńWydaje mi się, że dawniej baterie rozlewały się częściej. Ale niedawno znalazłam w woreczku przygotowane do wyrzucenia i zapomniane i też były rozlane.
OdpowiedzUsuńStare domy uwielbiam, ale niekoniecznie chciałabym w takim mieszkać, dużo wkładu wymaga i dla mnie chyba jednak mają za dużo klimatu i historii.
Jestem na wakacjach za granicą i myślałam, że tylko tutaj mają obsesję świąteczną, umieszczają dekoracje i puszczają piosenki - zapomniałam, że w Polsce też zaczynamy już w listopadzie ;)
Tak, już teraz świątecznie, dziś widziałam na spacerze, jak zawieszano lamki na urzędzie miejskim i stawiano choinkę na skwerze.
UsuńWakacje w listopadzie? super! udanego relaksu!
Rzut oka na miasto... świetne:)))))
OdpowiedzUsuńWiadomość od koleżanki z okazji Dnia Życzliwości BOMBOWA ! Brawo Ty!
Brawo Ona, że doceniła i napisała, a nie musiała...
UsuńNie licytujmy, ale gdyby to co napisała prawdą nie było to byś takiej wiadomości zwrotnej od niej nie dostała... coś by innego ułożyła. Dlatego to jest w pewien sposób uznanie dla Twojego charakteru i usposobienia.
UsuńTym bardziej ciepło na sercu:-)
UsuńKawa z nowego ekspresu pewnie smakuje cudnie :) W takie krótkie i ciemne dni muszę się czasem ratować, bo jakoś człowiek zasypia na siedząco...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Kawa ma piankę jak na dobrym piwie, udany zakup!
Usuńmożemy puścić wodze fantazji i zastanawiać się,dlaczego taki fajny domek jest pusty,może właściciele pewnego dnia po prostu wyszli,udali się na lotnisko i zostawili wszystko za sobą,z tego mogłaby wyjść jakąś fajną opowieść...
OdpowiedzUsuńTo prawda, nawet niezły kryminał może...
UsuńWzajemnie, miłego tygodnia i niezapomnianego czasu z wnukiem
OdpowiedzUsuńMarek z E.
Czas z wnukiem już był , jak zwykle pełen miłości i radości!
UsuńTakie domy są pożywką dla wyobraźni, ale zamieszkać bym nie chciala ne znajac historii właścicieli....i wydarzeń, ktore miały tam miejsce. Piękny z zewnatrz i na zdjeciu-ale nie przekonuje mnie....Za to miski polarne- w wystriju- jak najbardziej. AJ- bez dwoch zdań. Mam i swoja nazwę dla nr.1 ,, Perspetywiczne spojrzenie,, :-)
OdpowiedzUsuńDobrze, że z lapciem wszystko w porządku . Zadowolenia z nowego sprzętu życzę. Czasem trzeba odświeżyć/ zmienic wyposażenie.
To prawda, jeden zakup może poprawić humor znacznie, zwłaszcza że to była niespodzianka po powrocie od wnuka:-)
UsuńRozlane baterie to faktycznie problem. Dobrze, że nic wielkiego się nie stało.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam "rozlane bakterie" i zdębiałam, bo jako żywo nie przypominałam sobie, żeby Jotka pisała coś o bakteriach i jak w ogóle można rozlać bakterie? 🤣 🤣 🤣
UsuńNa szczęście, bo komputer, to już niezły wydatek!
UsuńFaktycznie urokliwy domek :)
OdpowiedzUsuńU mnie też już powoli panuje świąteczny nastrój :)
Dziś wyjęłam świąteczne poduszki i światełka...
UsuńWciąż wracam do oglądania Twoich artystycznych kolaży i za każdym razem odkrywam coś nowego. Nie wiem tylko, co ostatecznie znajduje się na słonecznikowym talerzu i to mnie niepokoi.
OdpowiedzUsuńZa to grzyby kocham, uwielbiam, ubóstwiam, wielbię, wyznaję, suszę i marynuję 🍄 🍄 🍄!
Najpierw myślałam, że to tatar z żółtkiem, ale tam są ziarna, więc chyba nie tatar!
UsuńJakieś takie pomarańczowe z czerwonymi mętami. Może połówka brzoskwini...?
UsuńNie mam pojęcia!
UsuńMam w domu taki sam ekspres - w każdym razie podobny. Ale zauważ, że powiedziałem "mam w domu", a nie po prostu "mam". Bo to nie ja go mam, tylko Koleżanka Małżonka. Ja do dziś nie nauczyłem się go obsługiwać, bo wolę kawę z przelewowej kawiarki.
OdpowiedzUsuńMój brat też woli z przelewu, ja miałam w pracy, ale jednak wolę z ciśnieniowego.
UsuńNiefajna historia z tą myszką, nie lubię takich sytuacji... Może baterie były zleżałe i stare już w chwili zakupu? Czasem tak się zdarza... Dobrze, że obyło się bez jakichś poważniejszych uszkodzeń. Nie zazdroszczę.
OdpowiedzUsuń...zazdroszczę natomiast ekspresu do kawy. :)
Baterie były dobre, mąż o to dba, tym większe nasze zdziwienie.
UsuńKawa jest pyszna, lepsza, niż z tamtego...
A ja na Black weekach kupiłam nowego laptopa właśnie.
OdpowiedzUsuńEkspres świetny! Na pewno kawka z niego smakuje wybornie! Uściski ♥️
Tak, były dobre ceny, mąż sprawdzał, ale jego laptop się naprawił i zakup oddalony w czasie...
UsuńJotko, super, że spędziłaś tydzień z wnusiem. To że nie mieszkacie w tym samym mieście, nawet ma zaletę - bardziej docenia się wspólne chwile. A przy okazji każdy taki wyjazd to przygoda i oderwanie się od codzienności domowej. I zawsze coś nowego można wypatrzeć. :)
OdpowiedzUsuńTwoje kartki z art journala wzbudzają mój nieustanny zachwyt!
Są szalenie pomysłowe - rzut oka nad miastem: rewelacja!
Ta o grzybobraniu też. :) Świetne ćwiczenie na kreatywność.
Kochana, dziękuję za wszystkie ciepłe słowa, to miód na serce!
Usuń