Rozmowa - wzajemna wymiana myśli za pomocą słów.
Prosta definicja, prosta czynność, a tymczasem prowadzić konwersację z niektórymi osobami nie jest łatwo!
Rozmowy twarzą w twarz różnią się od tych prowadzonych przez telefon. Telefoniczne wolę krótkie i rzeczowe. Zimą nie odbieram telefonu na zewnątrz, bo ręka mi zamarza na mrozie.
Przez telefon niektórzy potrafią powiedzieć wiele przykrych rzeczy, czego nie odważyliby się prosto w oczy!
Rozmowy na żywo prowadzimy z różnymi osobami, czasami są to przelotne pozdrowienia z grzecznościowym pytaniem: co słychać, czy wszystko dobrze? To takie podtrzymywanie znajomości nawet z tymi, których znamy głównie z widzenia czy krótko.
Bywają rozmowy , w których jesteśmy głównie słuchaczami, a ilość informacji, które atakują nasz mózg przyprawia o ból głowy. Ale czasami dobrze wysłuchać drugiego człowieka, nie zawsze rozmówca czeka na dialog, chce się po prostu wygadać!
Mnie czasami zaskakuje lakoniczność konwersacji z niektórymi osobami , a nie są to ludzie nam obcy, spotykani przelotnie. Bo jaki sens mają dialogi, w czasie których muszę zadać ze sto pytań pomocniczych, by dowiedzieć się czegokolwiek, przecież to nie wywiad! a jeśli coś ma zostać tajemnicą, to wystarczy to wyraźnie zakomunikować.
Takie przykłady:
* - masz już plany wakacyjne?
- wyjeżdżam !
* - byłeś gdzieś w wakacje?
- tak, u babci
- a gdzie babcia mieszka?
- na wsi...
* - wyprowadzasz psa rodziców?
- tak
- a gdzie wybyli?
- daleko!
No i bądź tu człeku mądry, zadawać kolejne pytania czy odpuścić? Kiedy seria pytań będzie dopytaniem o szczegóły, a kiedy zostanie potraktowana jak wścibstwo?
Równie trudno rozmawia się z osobami zgorzkniałymi, urodzonymi pesymistami. Zapomnij wtedy o komplementach czy pochwałach, ryzykownie dyskutować o aktualnej sytuacji życiowej rozmówcy czy sytuacji w kraju. Jak to mówią - pesymista znajdzie problem na każdą okazję, zdusi w zarodku twój optymizm, popsuje humor, bo sam wstał lewą nogą.
Inny rodzaj rozmówcy, to tzw. dusza towarzystwa. Może i osoba dobra dla rozruszania małomównych smutasów, ale na dłuższą metę męcząca. Próbuje narzucić temat rozmów, chwali się ostatnio przeczytaną książką i odgrywa rolę eksperta, rzuca dwuznacznymi dowcipami. W rozmowie z takimi "ekspertami" czujesz się jak uczeń i masz ochotę uciekać...
Czy spotykacie czasami trudnych rozmówców? Może jakiś typ pominęłam?
Młodzież to są mistrzowie lakoniczności! Moja córka miała z tego co najmniej habilitację. Zwłaszcza gdy pisałam do niej wiadomość. Mogła być najdłuższa a odpowiedź to było
OdpowiedzUsuńOk.
To tak jak mój syn!
UsuńI moja Maryśka 🤣
UsuńEpidemia jakaś normalnie!
UsuńMoja Wera też !
UsuńJakby szyfrem gadali!
UsuńDokładnie tak.
UsuńOj tak. Generalnie ludzie nie chcą opowiadać o sobie , a jak rozmawiać z kimś jeżeli ta osoba nie chce powiedzieć gdzie była, co robiła , co lubi. Czasami sobie odpuszczam i zaczyna się i kończy ja
OdpowiedzUsuńCzęść , co słychać
Ok, w porządku.
Są tez tacy, którzy o sobie milczą, ale o tobie chcieliby wiedzieć wszystko...
UsuńWłaśnie w tym problem. Najpierw człowiek opowie o sobie, a później ta osoba spieszy się i już jej nie ma.
UsuńLub celowo wyciąga informacje...
UsuńSztuka Rozmowy, to jest trudna sztuka.
OdpowiedzUsuńUczę sie lakoniczności od moich studentów :-) i smsowo jestem coraz lepsza. Telefonicznie lubię pogadać, czasami długie godziny. z koleżankami z pracy, przyjaciółkami. zwłaszcza teraz.
Jotko jest jeszcze wiele typów rozmówców: Ja nie przepadam za rozmówcami - marudami, wszystko jest dodupy.
poza tym za typem co to wszystkie rozumy pozjadał ja go nazywam Wszystkowiedząca. oraz kolejny mój "ulubiony, dzwoni nagle, bo wie, że chorujesz, pyta co u ciebie , wytrzyma pół minuty i napierd....lalala o swoich chorobach, problemach, ciotkach co umarły na raka...
O tak, wszystkie wymienione typy tez znam, niestety.
UsuńCzasami długa rozmowa bywa konieczna, zwłaszcza gdy mieszka się daleko, a nie każdy lubi pisać/czytać maile.
To prawda - są różni rozmówcy. Z niektórymi rozmowa, to czysta przyjemność. Płynie swobodnie, bez żadnego wysilania i sztucznosci z każdej strony. Ale są i tacy, co rozmawiać nie potrafią, albo nawet nie potrzebują tego. To takie mruki. Odludki i troche dziwaki. Znam tu takiego jednego. Tragedia, jak go trzeba ciągnąc za słowo. Bardzo szybko odechciewa sie rozmowy.Są też ludzie zanadto wylewni. Zamęczajacy swoim gadulstwem. Ile ludzi, tyle typów. Tak czy siak - warto rozmawiać!:-))
OdpowiedzUsuńZawsze warto, tez tak uważam, nawet zagadnąć do kogoś, bo może czeka , a sam nie ma odwagi?
UsuńJa z taką wylewnością spotykałam się w Polsce u starszych ludzi. Samotnych, którzy nie mieli z kim pogadać.
UsuńOj tak, to widać zwłaszcza w przychodni...
Usuń
OdpowiedzUsuńGdy rozmowa sie nie klei to mowi sie, ze nadajemy z rozmowca na innych falach. Wielu ludzi tez kombinuje jak tu nie sklamac a prawdy nie powiedziec przy odpowiedzi na pytanie... Nie musi sie z wszystkimi dobrze rozmawiac, czasem trzeba i nalezy jakos wybrnac z sytuacji.
Z niektórymi nawet dobrze się milczy, to podobno niezwykłe pokrewieństwo dusz:-)
Usuń:) Szczegolnie milczec wszystkimi znanymi jezykami. :)))
UsuńO tak :-)
UsuńGłównie słucham, bardzo często wiem, w jakim kierunku rozmowa się potoczy. Jeżeli mi nie odpowiada, potrafię zwekslować na inny temat, albo ucinam rozmowę. Już nie mam takiej przyjemności spotykania się oraz rozmów jak dawniej. Może to rozczarowania człowiekiem, może nie mam już takiej potrzeby. Powiem szczerze, że największą przyjemność sprawia mi rozmowa z człowiekiem, który rozumie, co do niego mówię i potrafi odpowiadać konkretnie na zadane pytanie. A przy zadanym pytaniu nie wkurza mnie lakoniczność odpowiedzi, a raczej odpowiedź kompletnie nie klejąca się z pytaniem.
OdpowiedzUsuńteraz chętniej rozmawiam i słucham, ale gdy pracuje się na okrągło wśród ludzi i to w znacznej ich liczbie, to czasami system przegrzany i pragnie się ciszy...
UsuńO, widzisz i to jest to- całe życie na wysokich obrotach wśród uczniów, rodziców, studentów no i innych ludzi- po przyjściu do domu najchętniej w ogóle bym nie rozmawiała. I nadal nie mam ochoty na długie rozmowy.
UsuńMój mąż nawet radia nie włącza, a kiedyś słuchał od przebudzenia do zaśnięcia...
UsuńJa wyrobilam sobie system polegajacy na tym iz na przestrzeni czasu poznalam jak i o czym z dana osoba rozmawiac. Nawet z moimi dwoma dziecmi, choc sa wspolne tematy, rozmawiam inaczej dostosowywujac sie do ich osobowosci i zainteresowan. Przeciez ja sama mam tematy ktorych nie chce poruszac albo mnie nie interesuja czyli za bardzo nie znam wiec nie mam nic do powiedzenia. Gdy ktos odpowiada mi lakonicznie to urywam rozmowe bo to przyjmuje jako znak ze osoba nie chce rozmawiac.
OdpowiedzUsuńTo zrozumiałe, inaczej rozmawia się z mężem, inaczej z bratem czy koleżanką, ale faktycznie można wyczuć, gdy ktoś nie ma ochoty na rozmowę.
UsuńJa wiem, że nie jestem wybitną rozmówczynią. Zależy od sytuacji, ale przy wielu ludziach nie czuję się wystarczająco swobodnie, często też jestem chaotyczna w opowieściach. Ale odkąd przestałam się tym przejmować, to i rozmawia mi się lepiej. Najgorzej, jak przy kimś masz pustkę w głowie...
OdpowiedzUsuńGadatliwość innych ludzi czasami jest pomocna, ale na dłuższą metę męczy. Nie chodzi nawet o samą gadatliwość, co o przytłaczanie i zajmowanie sobą całej przestrzeni - można być gadatliwym bez takiego efektu.
Najgorzej, jak ktoś chce rozmawiać, ale nie słucha, co się do niego mówi. Znam takich ludzi, przy których kiedyś starałam się jakoś rozwinąć odpowiedź, żeby przekazać, co naprawdę myślę, ale obecnie już się nie wysilam, bo i tak nie będą słuchali albo z góry mają założoną odpowiedź.
Ale najbardziej lubię rozmawiać na żywo, przez telefon nie znoszę, pisać na komunikatorach też średnio.
Rozmowa z bratanicą czasami wygląda jak te Twoje dialogi. Ale to zależy. Jak sama ma ochotę coś opowiedzieć, będzie gadać przez pół godziny bez przerwy, ale jak jej zadasz pytanie sama z siebie, odpowie coś w rodzaju "tak", "nie", "fajnie", "nie wiem", "nie pamiętam". Jak pytanie zada obca osoba, to już zupełnie nie ma co liczyć na jakieś rozwinięcie.
Podobnie jest z pisaniem na blogach, niektórzy lakonicznie przekazują swoje przemyślenia, co nie znaczy , że nieciekawie, inni piszą całe elaboraty, ale mało w nich treści.
UsuńRadość z rozmowy zależy tez od nastroju i nastawienia do rozmówcy.
Rozmowy to prowadzę głównie telefoniczne z uwagi na miejsce zamieszkania. Osobiste słowne - tylko z rodziną. Sporo za to piszę. Dobrze, że lubię pisać;)
OdpowiedzUsuńI robisz to świetnie:-)
UsuńMnie się wydaje, że taka lakoniczność - i u dzieci i u dorosłych - może wynikać z lęku z dzieciństwa przed oceną i krytyką.
OdpowiedzUsuńJa sama za dzieciaka odzywałam się mało, bo zaraz byłam strofowana "jak ja mówię" i że "mam kluchy w buzi", "połykam końcówki" itp - dopiero po latach jako dorosła kobieta dowiedziałam się, że mam krzywą przegrodę nosową i problem w budowie podniebienia i dlatego czasem mówię niewyraźnie. Do tego z powodu długotrwałych zaburzeń lękowych nie zawsze umiałam się prawidłowo wysławiać...
Także zamiast mówić o kluchach w gębie, wystarczyło pójść z córką do lekarza i psychologa. Ale to też były inne czasy, nie powinnam ich mierzyć współczesną miarą.
Dzieciakowi to nie doda pewności siebie, że jest co chwila poprawiany i napominany. :(
A obecnie nie mam problemów, np. ochoczo rozmawiałam z sąsiadką z sali w szpitalu, która była w wieku mojej mamy, więc całe pokolenie różnicy. :)
Masz dużo racji, ale co innego kieruje młodymi ludźmi, a co innego dorosłymi, jakoś trzeba nawiązywać relacje, choćby w pracy, ale tak, każdy ma jakieś kompleksy, które trudno przezwyciężyć.
UsuńCzy spotykacie czasami trudnych rozmówców?
OdpowiedzUsuńTak
To ja 😁
A myślałam, że z sobą najłatwiej się dogadać :-)
UsuńNieraz nie 😉
UsuńBBM: Kiedyś gęba mi się nie zamykała, obecnie jestem dość oszczędna w wypowiedziach, za to podobno jestem dobrym słuchaczem. Tyz piknie!🤭
OdpowiedzUsuńNa pewnym etapie życia lepiej się słucha...mam to samo:-)
UsuńJa w pracy nie bardzo miałam o czym z kimkolwiek rozmawiać - większość ludzi była intelektualnie raczej nieskomplikowana, a jeśli mieli jakiekolwiek zainteresowania, to zupełnie inne niż moje.
UsuńTak tez bywa, czasami spotykamy osoby z innej bajki i żaden temat nie jest wtedy inspiracją...
UsuńRany, jakie fajne określenie- intelektualnie nieskomplikowany- takie eleganckie
UsuńPrawda? moja znajoma mawia z kolei, że inteligencja z oczu nie wyziera...
Usuńte przykłady, to nie rozmowa. dla mnie, to z jednej strony próba podjęcia dialogu, zaczepka, a z drugiej niechęć do nawiązania łączności. i tyle. rozmawiać muszą chcieć dwie strony. i nie da się nikogo zmusić do wylewności, gdy nie ma ochoty.
OdpowiedzUsuńTo prawda, dlatego odpuszczam takie kontakty...
UsuńSą też typy a raczej jeden taki co by tylko gadał nawet nie wiem czasami o czym, potrafi nawet pod sklepem czekać aż wyjdę i dalej iść i nadal gadać i jedna pani której unikam bo wiecznie opowiada o swoich dzieciach jakie zdolne, bogate i inteligentne a zma to na pamięć, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMiało być znam a nie zma.
OdpowiedzUsuńTen przykład podpada pod stalking...opowieści o dzieciach, to jeszcze pół biedy, ale o chorobach swoich i wszystkich znajomych?
UsuńInny rodzaj rozmówców? Domorośli lekarze, farmaceuci , uzdrawiacze i dietetycy. Współczesne zdobycze medycyny to pikuś przy ich wiedzy, rozpoznaniach i zaleceniach.
OdpowiedzUsuńTo fakt, każdy Polak niemal jest najlepszym lekarzem, a z drugiej strony, z tych porad można wyłowić cos dla siebie...kierując się zdrowym rozsądkiem:-)
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńZbyt mało mówiący interlokutor - źle, za dużo - równie niefajnie :)
Każdemu zdarzają się chwile milczenia i chwile gadulstwa, ważne by nie przeszły w stan chroniczny, bo nagle może się okazać, że ostatnim rozmówcą, który nie zwiał, jest własne lustrzane odbicie:)
Pozdrawiam:)
Miałam na myśli raczej te skrajne zjawiska, bo jak mówisz, każdemu z nas zdarzają się lepsze i gorsze nastroje, a nawet unikanie towarzystwa.
UsuńNie przepadam za rozmowami telefonicznymi, chyba że z Przyjaciółkami. Jeszcze bardziej odpowiadają mi wiadomości głosowe. Tak kontaktuję się np. z Australią ze względu na różnicę w czasie. Ale nie tylko.Jeśli chcę przekazać coś synowi, a podejrzewam, że mogę zapomnieć :))) to zostawiam mu taką wiadomość z dopiskiem "nic pilnego", żeby wiedział, że może odsłuchać, kiedy będzie miał dogodne warunki.
OdpowiedzUsuńDo kontaktów z bliskimi jest jeszcze kamerka , ale najczęściej esemesy, bo dziś pracuje się w różnych układach i rozmowa nie zawsze możliwa, ewentualnie wątpliwości wyjaśniamy na spokojnie w dogodnej dla wszystkich porze.
UsuńOd marudów i narzekaczy uciekam, nie lubię jak wampiry energetyczne chcą mnie pozbawić radości i optymizmu. Mądrali mogę posłuchać, ale przyjmuję tę mądrości wybiórczo. Za to uwielbiam rozmawiać z osobami, z którymi czuje się nadawanie na podobnej fali. Aż wtedy skrzydła rosną i chce się żyć :) Z moim Mężem rozmawiałam godzinami przez telefon (zanim zamieszkaliśmy razem) aż się wszyscy dziwili o czym można tyle gadać ;) Nadal dużo rozmawiamy, choć czasem brak chwili na swobodne pogaduchy..
OdpowiedzUsuńO, jakbym o sobie czytała, no coś podobnego!
UsuńNo cóż, ludzie są różni więc i rozmowy są różne.
OdpowiedzUsuńMieszkając w wielokulturowym kraju mam świadomość, że nikogo dookoła nie interesują sprawy, o których rzeczywiście chętnie bym porozmawiał.
I tu jest problem, ale może trafisz kiedyś na chętnego słuchacza?
UsuńNa zachodzie tak właśnie jest. To są z reguły smalltalk o pogodzie: jaka była, jaka jest, jaka będzie... wszyscy mili, uśmiechnięci a przy okazji obcy.
UsuńSamotność w tłumie, klasyka!
UsuńBardzo często przy próbie rozmowy, jedna ze stron, czasem obie, nie spełniają podstawowego warunku , potrzebnego w konwersacji-ochota na rozmowę. Jedni nie komentują takich nieudanych prób, inni odbijają sobie niespełnioną potrzebę rozmowy komentarzami, dlaczego to się nie udało. Oczywiście sami zazwyczaj w sobie nie znajdują defektu , który z niektórymi ludźmi rozmowę bardzo utrudnia lub uniemożliwia.
OdpowiedzUsuńChyba w rozmowie powinna także zadziałać ta "chemia", która zbliża do siebie ludzi lub oddala, gdy jej brak.
UsuńCzęsto z kimś nowo poznanym rozmawia się lepiej, niż z dawnym znajomym.
Moja rozmowa z kuzynem:
OdpowiedzUsuń- Co robisz?
- Czytam.
- A co czytasz?
- Nic...
Dobre, aż się roześmiałam na głos!
UsuńKiedys rozmowy o ksiazkach z moja mlodsza siostra.
UsuńOna czyta. Pytam: Co czytasz? Ona: Ksiazke. (!!!! to przeciez widze).
Logika dzieciaków jest niesamowita!
UsuńMój wnuk pomagał tacie w kuchni. Synowa pyta: co robisz?
No robię COŚ!
Cudne dzieciaki :)
UsuńHumor w krótkich spodenkach:-)
Usuń😀👍♥️
UsuńZanika sztuka konwersacji na żywo. Nie wiem z czego to wynika, ale może z tego, że ludzie się nie raz potknęli na otwartości? Zauważ też, że w domach rodzinnych dzieciaki siedzące na pięterku potrafią dzwonić do rodziców siedzących na dole:" A ten obiad już gotowy?", " Zrobisz mi herbatę?"
OdpowiedzUsuńAlbo na plaży - esemes posmaruj mi plecy ;-)
UsuńOdkąd pamiętam garnęłam się do ludzi i uwielbiałam z nimi rozmawiać. Mój syn tego nie cierpiał, bo twierdził "Ty mówisz wszystkim o wszystkim". Z niego samego trudno było wyciągnąć jedno dłuższe zdanie, mówił monosylabami. Wyłączając mnie, to chyba cecha rodzinna, bo ani rodzice, ani siostra i jej bliscy, też gadatliwi nie są. Pogłębia to moją samotność, ale przez tak długie życie, miałam czas by się przyzwyczaić. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJa tez lubię rozmawiać, ale i słuchać. Ile ciekawych opowieści można poznać czasami!
UsuńRozmowa na rynku:
OdpowiedzUsuń- Po ile?
- Po pięć
- A co po pięć?
- A co po ile?
To też była "rozmowa". Mówi się, że pesymista to lepiej poinformowany optymista.
Podobno, a realista to cos pomiędzy...
UsuńJeszcze ciekawsze są "rozmowy" w windzie, gdzie początek i koniec rozmowy wyznaczają przystanki w windzie.
OdpowiedzUsuńAlbo wsiada ktoś w środku rozmowy i nie wie o co chodzi...
UsuńRozmawia się łatwo z osobą życzliwą i taką, która ma wiele nam do opowiedzenia. Myślę, że cechą ułatwiającą kontakty z innymi jest otwartość. Osoby otwarte są ciekawe świata i Twoich opinii.
OdpowiedzUsuńTak, otwartość, to ważna cecha, nie każdy ja posiada...
UsuńTak, dokładnie, niektórym przydałoby się popracować nad sobą i przepracować traumy.
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńNajtrudniejsze rozmowy są z ludźmi, którzy to, co słyszą i widzą interpretują po swojemu.
1. Ja: Cały dzień wczoraj spędziłam u chorej bratanicy.
Ona: Nie kłam! Dobijałam się do twoich drzwi. Słyszałam, że byłaś, tylko nie chciałaś otworzyć.
Ja: ???
Ona: Telefonowałam i dzwonił Twój telefon.
(Zostawiłam telefon w przedpokoju)
2. Ja: Przez ostatnie dwa tygodnie byłam na wczasach.
Ona: Nie kłam. Widziałam ciebie w domu.
Ja: ???
Ona: Wieczorem świeciło się światło, coraz to w innym pokoju, a w dzień było otwarte okno raz tu, raz tam.
(Przed wyjazdem zainstalowałam tzw. "wędrujące światełko" czasowe, a okna otwierała i zamykała sąsiadka dla zmylenia ewentualnych złodziei.)
Męczący są także ludzie biorący wszystko dosłownie.
1. Ja: Co porabiasz?
Ona: Stoję na ulicy i rozmawiam z tobą.
2. Ja: No, to mamy lato w listopadzie.
Ona: Co ty pleciesz? Nawet głupek i dziecko wie, że w listopadzie jest jesień.
3. Ja: Ten .... (polityk) gdzie stanie, tam trawa nie rośnie.
Ona: Przecież trawa rośnie, nawet gdy na nią nadepnie się.
Pozdrawiam serdecznie.
Niewiarygodne, współczuję takiej rozmówczyni, przypadek ekstremalny!
UsuńNajbardziej cenię sobie rozmowy z moimi siostrami, które mieszkają daleko w Polsce. Są to rozmowy telefoniczne o naszych rodzinach, o życiu, o wspólnych znajomych. Te rozmowy trwają bardzo długo :)
OdpowiedzUsuńSiostry nie mam, a z bratem to wiadomo, krótko i na temat!
UsuńRozmówcy są różni i nie ze wszystkimi da się o wszystkim porozmawiać. Rozmów o niczym nie lubię i takie konwersacje ucinam najszybciej jak się da. Jestem gadułą i znalezienie fajnej osoby do ciekawej rozmowy jest dla mnie bardzo ważne 😊. Lubię też kiedy "iskrzy" między mną a nowo poznaną osobą, mamy mnóstwo wspólnych tematów i rozmawiamy bo chcemy a nie tylko dla zabicia ciszy. Oprócz umiejętności rozmawiania ważna jest również umiejętność słuchania, a to już bywa trudniejsze od gadulstwa 😊
OdpowiedzUsuńMnie samą zadziwia zjawisko braterstwa dusz, poznajesz kogoś nowego, a jakbyś znała go od dawna i rozmowa jak z przyjacielem:-)
UsuńOd czasu gdy byłem dyrektorem mam awersję do rozmów telefonicznych, unikam ich, a nawet mam problemy z kontaktami telefonicznymi z ośrodkiem zdrowia, gdzie mam lekarza rodzinnego. Żona może gadać godzinę z przyjaciółką, ja tego nie cierpię, a jeśli np. ta przyjaciółka chce usłyszeć ode mnie parę słów, szepczę do żony, że biorę kąpiel. Wiem, że jest to z jednej strony niegrzeczne, a z drugiej nielogiczne, bo teoretycznie potrafię mówić długo i składnie... trudno powiedzieć od czego to zależy. Najczęściej mówię do telefonu: - właśnie obieram ziemniaki albo wstawiam zupę.... i tyle...
OdpowiedzUsuńOd kiedy są telefony komórkowe, łatwo unikać niechcianych rozmów ;-)
UsuńNie cierpię rozmawiać z osobami, które mówią dużo na temat żaden. "Jaką masz śliczną szminkę", "Byłam wczoraj na zakupach...", "A mój Piotruś już chodzi do szkoły" - i po tym następuje nijakie rozwinięcie tematu. Brrr!
OdpowiedzUsuńMiałam w pracy koleżankę, która potrafiła godzinami o paznokciach i fryzurach, masakra!
UsuńPolacy w przeciwieństwie do np. Amerykanów z zasady są pesymistami. W narzekaniu na rzeczywistość, to chyba najlepsi w świecie!
OdpowiedzUsuńPodobno tak jest, nie mam za bardzo porównania, ale taka jest opinia o nas.
Usuńrozmowy można podzielić z grubsza, tak laboratoryjnie, na kilka odmian:
OdpowiedzUsuń1) rozmowy o "niczym" /"small talks"/... przekazywane wtedy informacje są kompletnie bez znaczenia... takie rozmowy służą jedynie do podtrzymywania więzi społecznych, to ludzki odpowiednik wzajemnego iskania się innych gatunków małp, np. pawianów... skuteczność takich prób bywa rozmaita...
2) rozmowy "o sobie"... ludzie w nich uczestniczący przekazują sobie informacje dotyczące siebie i swojego postrzegania innych współrozmawiających... czasem mogą być niezłą formą formą terapii: kogoś lub siebie, ale przeważnie jednak ich większość jest nic nie warta... często "2" jest miksowane z "1"...
3) rozmowy "na temat"... z takich rozmów może coś sensownego wyniknąć, ale niewielu ludzi tak umie rozmawiać... wtedy zwykle taka rozmowa zamienia się w grę "kto jest największą/ym idiotką/ą w zebranym gronie... jest nim ta/ten, kto pierwszy próbuje forsować zmianę z "3" na "2"... bardzo częste zjawisko w realu lub na różnych forach w necie, np. blogowych...
to tak w uproszczeniu, bo sprawa jest de facto bardziej złożona...
p.jzns :)
Każdemu zdarzają się small talks, zwłaszcza w przelocie czy w poczekalni, wiele osób chce się tez czasami wygadać, ale bywają rozmówcy ogólnie męczący, bo taka ich natura.
UsuńNajgorsze są rozmowy z osobami, które... niezależnie od tego na jaki temat się rozmawia...ciągle narzekają
OdpowiedzUsuńTam wyżej to Stokrotka była:-)
UsuńA tak, potrafią zepsuć najlepszy humor!
UsuńŚwietnie ujęłaś te różne typy rozmówców czytając, miałam wrażenie, że opisujesz połowę moich znajomych! Te lakoniczne odpowiedzi to klasyka, zawsze się zastanawiam, czy dopytywać, czy może odpuścić, żeby nie wyjść na wścibską. A dusza towarzystwa? O tak, czasem człowiek marzy o pilocie z funkcją 'mute'! Dodałabym jeszcze jedną kategorię: monologiści – tacy, którzy traktują rozmowę jak audycję radiową i nie dają ci wcisnąć ani słowa. Aż się czasem człowiek czuje jak publiczność na ich prywatnym stand-upie! Dzięki za ten post, fajnie jest wiedzieć, że inni też miewają podobne 'rozmowne' przygody!
OdpowiedzUsuńTo właśnie lubię w blogowaniu, wymianę doświadczeń i podnoszenie na duchu!
UsuńJa teraz dopiero zauważyłam,jak fajnie jest rozmawiać przez telefon z taką osobą,która zna i uczestniczyła w dawnym życiu rodzinnym,wtedy kiedy byłyśmy dziećmi ,a potem nastolatkami.Chociaż jest spora różnica wieku,to teraz jak jesteśmy starsze,to nie ma to znaczenia,bo np.jednakowo pamiętamy naszą babcię i teraz możemy wymieniać nasze spostrzeżenia jak to kiedyś wyglądało,albo inne jakieś spotkania rodzinne i przywołujemy sobie naszych bliskich (których już z reguły nie ma)bo my też jesteśmy już emerytkami.No mówię Wam,to jest coś kapitalnego,a jak się dobrze czuję po takiej rozmowie.Oczywiście nie czynimy tego często,żeby nam nie spowszedniało.Odkryłyśmy tę fanastyczną stronę rozmowy przez telefon i podpowiadam,że warto taką terapię sobie zastosować.Nadmienię,że mieszkamy w dwóch różnych miejscowościach i na odwiedziny nie mamy już zdrowia i finansowo byłoby to uciążliwe.Pozdrawiam M
OdpowiedzUsuńPiękne wspomnienia to ważna część naszego życia 👍
Usuńjotka
Ale trafiłaś z tematem :-) Akurat uczę studentów komunikacji/porozumiewania się. Cudzej umiejętności prowadzenia rozmowy nie poprawisz, swoją tak. Każdy z nas popełnia błędy w komunikacji, zupełnie nieświadomie i mając dobrą wolę porozumienia. Czasami ludzie są lakoniczni i nie wyciągniesz od nich wiecej niż kilka słów, ale czasami dlatego krótko odpowiadają, bo zadajemy im pytania zamknięte, zamiast otwartych. Np. można zapytać "czy byłeś na wakacjach?" - to jest pytanie zamknięte, bo odpowiedź jest tak lub nie. A jeżeli zapytasz "co będziesz robić na wakacjach?" lub "Jak planujesz wakacje?", to już na takie pytanie nie da się krótko odpowiedzieć. Przepraszam, że się tak wymądrzam, ale to już zboczenie zawodowe... :-)
OdpowiedzUsuńNie wymądrzasz się, zresztą ja tez miewam takie zapędy, jak chyba każdy nauczyciel ;-)
UsuńSęk w tym, że bywają osoby, które nawet na pytania otwarte odpowiadają bardzo krótko i takie, które chwalisz za dobre ciasto, a one już lecą z przepisem, poczynając od kupna składników ...
Ciężko się dziś dogadać z młodymi. Nieraz przysłuchuje się rozmowom młodzieży szkolnej w autobusie i tramwaju i słyszę podobne jak te, które tu przytoczyłaś. Idzie się załamać momentami jak do siebie mówią.
OdpowiedzUsuńPół biedy te monosylaby, mnie przeraza ilość wulgaryzmów i agresja...
Usuń