wtorek, 28 września 2021

Tajemnica...

 

Bywają filmy, które oglądamy dla zabicia czasu, bywają długo poszukiwane , bo ktoś nam polecił lub otrzymały wiele nagród i wreszcie takie, które znajdujemy i obejrzymy przez przypadek, ale ich treść zostaje z nami na długo.
Nazywam je filmami grającymi na emocjach i zmieniającymi nas samych lub przynajmniej zmuszającymi do refleksji, takich prawdziwych, a nie powierzchownych.
Takim filmem jest  FUGA. Z genialną rolą Gabrieli  Muskały.

Film trudny, wymagający uważności i czasu na dyskusję po jego obejrzeniu, bo tu nie da się wyłączyć myślenia po napisach końcowych.
Widziałam kilka filmów o zanikach pamięci, czy to na skutek chorób, wypadków czy traumatycznych przeżyć. Ten obraz jest nieco inny. Bohaterka na skutek amnezji zmienia się całkowicie. Z przykładnej żony, matki i belferki przeistacza się w wulgarną postać wolnego ptaka, bez przeszłości i bez pomysłu na jutro .

W filmie nie ma szczęśliwego zakończenia, gdyż pomimo odzyskania pamięci , przynajmniej na temat najbliższej rodziny, bohaterka nie tylko nie akceptuje dawnego imienia, ale i życia, jakie dotychczas prowadziła. Amnezja spowodowała zmianę   osobowości do tego stopnia, że kobieta nie wraca do dawnego życia, nie widzi tam siebie. Nawet uczucia macierzyńskie nie wracają z dawną siłą, ona należy już do innego świata.


Niezbadane są w dużym stopniu własności i możliwości naszego mózgu.
Czy to, kim naprawdę jesteśmy  drzemie w nas głęboko i czeka na wyzwolenie , a niecodzienny przypadek sprawia, że stajemy się kimś zupełnie innym, bez powrotu do dawnej natury?


Według słownika języka polskiego fuga to:

1. «utwór polifoniczny instrumentalny lub wokalny, w którym poszczególne głosy kolejno podejmują temat»
2.  «reakcja ucieczkowa na jakieś przykre bodźce»

Obie definicje świetnie pasują do tego filmu, druga to wiadomo, a pierwsza - osoby dramatu także kolejno próbują się zmierzyć z zaistniałą sytuacją, ale żadnej nie wychodzi to dobrze, jakby każda grała  w innej aranżacji lub podejmowała własny wątek bez wnikania w sedno sprawy.

Ciekawe, jaka natura drzemie w każdym z nas, bo przecież ukształtowały nas różne okoliczności...

sobota, 25 września 2021

Bronić wartości...

Zaglądając w medialne  zakamarki, co rusz natykam się na wypowiedzi polityków, dotyczące obrony wartości chrześcijańskich i tradycji przodków.

Powiem szczerze, że chyba tylko owi politycy i hierarchowie kościelni nie zauważyli, że nasz świat się zmienia, zmieniamy się my wszyscy, a przede wszystkim zmieniają nam rzeczywistość ci politycy właśnie, którzy wartości i tradycję mają na ustach , a postępują wedle własnych zasad lub ich braku po prostu.

Wartości i zasady wynosimy z domu, koleje losu i ludzie na naszej drodze weryfikują wszystko, czym nasiąkamy za  młodu. 

Politycy znani są z tego, że często zmieniają poglądy, partie i stanowiska, często postępują wbrew wszelkim zasadom przyzwoitości i uczciwości. Zaufanie w tym przypadku idzie w las lub raczej w knieje, bo tam ginie bezpowrotnie, choć niektórzy łudzą się, że po kolejnych wyborach musi być lepiej.

Przedstawiciele kościoła też nie są lepsi, co wykazały ostatnie afery i wypowiedzi hierarchów. Jak ma się świat polityki do kościelnego? Możesz nie głosować na konkretnego polityka lub wycofać swoje poparcie dla danej partii, a co duchownymi?  Zdarzają się nieliczne przypadki buntu w parafiach, gdy wierni nie zgadzają się z postępowaniem  miejscowego proboszcza, ale i tak o wszystkim decyduje kuria.

Ale nie o kościele zamierzam pisać. Niechaj martwią się ci, którzy należą i korzystają. Szczerze mówiąc, nie mają chyba wyboru.

Słyszę z ust polityków prawicy, że zamierzają bronić tradycyjnych wartości i walczyć o polską suwerenność. Obrona i walka kojarzą mi się z wojną. Z kim zatem walczą i przed czym chcą nas bronić?

W dobie przewartościowania wielu zasad, zakłamania , braku tolerancji i zwykłej życzliwości dla innych (nie swoich) wypada zapytać - drodzy politycy i ojcowie kościoła, jakim to jesteście dla nas autorytetem i wykładnią, by wmawiać nam, że "walczycie" o nasze dobro, kręgosłup moralny i kodeks etyczny dla następnych pokoleń?

Idąc za ciosem zapytam, bo sama już mam wątpliwości - czy widzicie  jeszcze  tradycyjne polskie wartości, o które powinni walczyć nasi przedstawiciele w Unii Europejskiej?


środa, 22 września 2021

Podglądanie, podziwianie ...

 Kolejna seria zdjęć i ciekawostek, które zapodziały się na dysku. Czasami jest to podglądanie ludzi i przyrody, czasami odkrywanie innego spojrzenia na świat daleki i bliski...


W Gnieźnie na rynku spotkaliśmy kiedyś cyklistów, którzy popisywali się sztuczkami na swoich rowerach. Czego oni nie wyprawiali!


Taką fontannę trafiliśmy na wieczornym spacerze, bodajże w Krynicy, kolory podświetlenia i natężenie wody zmieniały się co chwila.


Odwiedzając miejscowość Zamek Bierzgłowski znaleźliśmy klasztor, na dziedziniec którego można było wejść i pospacerować ścieżkami dumania, w upalne dni to bardzo przyjemny ogród.


W miejscowości Kluki, nad jeziorem Łebsko kończyła się nagle asfaltowa droga, wysiedliśmy więc z auta i dróżka zawiodła nas do wieży widokowej, ze szczytu której zrobiłam zdjęcie tego mola, a widoki wokół były cudowne. Stamtąd tez zauważyliśmy zbliżającą się burzę i zanim zeszliśmy z wieży dopadły nas pierwsze krople deszczu...


Balony to piękny widok na tle nieba, tu akurat jest jeden tylko, bo nie mogłam znaleźć fotki , na której uwieczniłam ich całe mnóstwo...


Znowu rowery! Jazda rowerem może być trudna w trudnym terenie, ale jazda po terenach górskich , w dodatku po deszczu, to nie byle jaki sprawdzian i dla ludzi, i dla jednośladów. A przecież swoją wytrzymałość na trudy górskich wyścigów prezentowały także panie! 


Nowa instalacja w naszym parku miejskim - hotel dla owadów. powstają, z tego co wiem niemal wszędzie, ale pierwszy raz widziałam tak duży.


W Lubostroniu przyroda wdziera się w ramy zabytków, budowla popadająca w ruinę udzieliła gościny różnym roślinom, a kwitnące drzewko owocowe na tle pustych oczodołów okien, to niemal symbol...
 

Kogo podejrzałam tym razem? W upalny dzień zobaczyłam z okien biblioteki , jak dzieci z III  klasy rozsiadły sie pod drzewem w szkolnym ogrodzie i słuchały swojej pani, czytającej im książkę - przepiękny widok!


Wracając z pracy, zatrzymałam się przy osiedlowej oazie nad stawem, by przyglądać się rodzinie dzikich gęsi. Gdzieś w pobliżu musiały założyć gniazdo i wychować młode. 
Moja obserwacja nie trwała długo, bo nadeszła pani z dziećmi, które rzuciły się na ptaki, jak na trofea myśliwskie...


Wyszłam w szkole na korytarz , a tu po posadzce biegały roboty, którymi dzieciaki sterowały za pomocą aplikacji w swoich telefonach. Roboty zmieniały tez kolory i wydawały różne dźwięki:-)


Na spacerze po bulwarach toruńskich nad Wisłą pomachaliśmy pasażerom statku wycieczkowego, my na brzegu, korzystając z leżaków piliśmy lemoniadę i jedliśmy lody.


Wiewiórka jest symbolem naszego parku solankowego i chyba miasta w ogóle, a taka graficzna ruda pojawiła się na jednym z budynków i o dziwo, od kiedy zaistniała, przestano bazgrać na tej ścianie byle jakie  graffiti ...


Takie kolorowe domki stawia w swoim ogrodzie starszy pan, który w zimowe wieczory wyczarowuje z drewna ozdoby dla uciechy przechodzących turystów (okolice Kudowy).

Wyszedł kompletny galimatias, ale kto powiedział, że zawsze musi być porządek?

niedziela, 19 września 2021

Kocha, lubi, gotuje...

 

Niektórzy gotują, pieką z miłości do czynności kulinarnych i smaków, inni z miłości do osób, którym przygotowują ulubione dania.

Ja należę raczej do tych drugich, mój syn prezentuje oba przypadki. Nie wiem, po kim to ma, na pewno nie po mnie. twierdzi, że praca w kuchni go relaksuje, a zadowolenie zjadaczy bardzo satysfakcjonuje.

Mój mąż ma swoje wypracowane dania i wypieki, którymi wyręcza mnie w kuchni, więc kiedy mam kulinarnego lenia, bardzo chętnie zrobi placki ziemniaczane, pulpety, wątróbkę, placek drożdżowy. Jedynie zupy nie zyskały jego zainteresowania, ale moje chwali i chętnie zjada.

Z miłości do bliskich chętnie zrobię pizzę, omlet z warzywami, sałatkę, placek z owocami lub babkę oraz wszelkie jednogarnkówki. Cała reszta to szara codzienność. Lubię , by było szybko, łatwo, a składniki nie kosztowały fortunę.

Synowa chwali moje dorosłe dziecko nie tylko za konkretne dania, ale głównie za zapał i chęć spełniania zachcianek, które w przypadku ciężarnej są uzasadnione.

Ale nie ma rozważań o kulinariach bez fotek, będą i tutaj.


To słynny i chwalony placek męża, ja drożdżówki nie tykam...


Czasami upiekę placek z owocami, ale niezbyt często, bo sama lubię, więc pokusa zbyt duża...


Ostatnio syn wypieka pyszne i kolorowe tarty na kruchym spodzie, no mówię Wam, niebo w gębie!


To pizza w jego wykonaniu...


a to moja, skromniejsza i niezbyt kształtna.


To racuchy drożdżowe męża, piękne i wyrośnięte...


a to moje liche gofry, ile razy bym nie robiła, nie są takie jak w cukierni...


A to już wyższa szkoła jazdy, kolacja meksykańska u mojego syna. Dostał kiedyś w prezencie od żony kupon na kurs gotowania, wybrał kuchnię meksykańską. Dla mnie zbyt pikantna, ale nawet wizualnie robi wrażenie:-)

Każdy pewnie ma swoje ulubione dania i wypieki, które wychodzą mu zawsze i takie, których nie tyka, bo na pewno nie wyjdą.

Będę wdzięczna, jeśli w komentarzach podzielicie się swoim kulinarnym doświadczeniem:-)



czwartek, 16 września 2021

Znalezione, polubione :-)

 Obrazki, memy, mysli w pigułce, to czasami dobra alternatywa do wyrażenia swoich refleksji, bez zbędnego rozpisywania się na temat. Tak też robię i dziś i mam nadzieję, że przeciwnicy wpisów obrazkowych mi to wybaczą.


Ten mem dedykuję nie pracodawcom, bo i tak pewnie nie przeczytają, ale raczej pracownikom i poszukującym pracy. Szanujmy się i pamiętajmy, że atmosfera w pracy jest równie ważna, jak zapłata za wykonaną pracę.

Memy na temat czytelnictwa zawsze niezmiennie mnie bawią, a ten szczególnie, bo nie tylko o czytaniu traktuje...

Marzenie wielu osób, nieprawdaż? Wiele substancji przecież wydala nasz organizm, tylko tego jednego nadmiaru nie chce...


Ten obrazek znalazłam, gdy szukałam wzoru na kocyk dla wnuka, idealnie wpasowuje się w zmiany zachodzące w świecie, nawet przecież mogę podłączyć komputer do drukarki 3D i robótkę wydrukować ( no wiem, że jeszcze nie, ale pomarzyć można)


To chyba pasuje do słynnej piosenki Młynarskiego i świetnie uzasadnia zapał w każdej dziedzinie!



Każdy ma swoją religię i swojego boga :-)



Chyba właściciel szafy opacznie zrozumiał sugestię, ale czy nie dzieje się tak często, zwłaszcza gdy używamy skrótów myślowych?


Pomysł racjonalizatorski na miarę naszych czasów! Po dłuższej ulewie jedynie zbiornik może nieco ciążyć podczas wędrówki przez miasto. 

Życzę Wam zdrowia, bo moje nieco kulawe, ale tragedii nie ma!

poniedziałek, 13 września 2021

Opowiem Wam...

 

... o marnowaniu publicznych pieniędzy na darmowe podręczniki i ćwiczenia dla uczniów.

Te kartony na zdjęciu to tylko czubek góry lodowej, zależy zresztą, jak duża jest szkoła.

O podręcznikach pisałam kilka razy, więc pewnych rzeczy nie będę powtarzać, skoro raz wprowadzono darmowe dla wszystkich uczniów podstawówki, to pewnie tak zostanie, jak i zasiłek 500plus czy inne dodatki.

Nie o to nawet chodzi, jest to ulga finansowa i logistyczna dla rodziców, sama pamiętam bieganie po księgarniach, gdy syn chodził do szkoły, ale jednak koszty tego przedsięwzięcia są potężne.

Podręczniki obecnie wymieniane są co 3 lata, w tym roku na makulaturę trafiły w całości podręczniki dla klasy drugiej , piątej i ósmej. We wszystkich szkołach, w całej Polsce. Ćwiczenia co roku są nowe.

Niektóre podręczniki bywają mocno zniszczone, to fakt, zwłaszcza do j.polskiego i matematyki, bo te lekcje są niemal codziennie. W czasie nauki zdalnej wiele książek uniknęło zniszczenia, bo leżały w domach na półce.

Wiele z tych książek można by wykorzystać w kolejnym cyklu, bo nie są w ogóle zniszczone, byłoby więcej takich, gdyby uczniowie używali owijaczy, ale wyprawka 300 plus nie obliguje do tego...

Nie można  podręczników z poprzedniej dotacji wykorzystać dla kolejnego rocznika, bo  nowa dotacja MUSI być zrealizowana, poza tym nowe podręczniki nieco różnią się od poprzednich. W tym NIECO tkwi sedno, bo najczęściej jest to brak mapki lub jakiegoś ćwiczenia, albo wiersz do omówienia znalazł się na innej stronie.

Podobnie z ćwiczeniami do poszczególnych przedmiotów. Miałam w szafie zapasowe ćwiczenia i podręczniki w dobrym stanie z lat ubiegłych, ale nie mogę ich rozdać dzieciom, bo różnią się od nowych w szczegółach.

A najważniejsze jest to, że nauczyciel nie realizuje podręcznika, tylko program, do którego wybiera podręcznik według własnych preferencji. Podręcznik jako taki jest więc mniej ważny, pełni funkcję pomocniczą.

Gdyby pieniądze wydawane co roku na papierowe podręczniki przeznaczyć na ich cyfrowe odpowiedniki, dzieci miałyby lżejsze plecaki, a ewentualne zmiany można by ściągać jak aplikacje ze strony wydawnictwa.

Gdy wyrzucam co roku tysiące starych podręczników, czasami mało otwieranych nawet, to serce boli , w dodatku od jakiegoś czasu szkoła musi sama płacić za utylizację tej makulatury, bo nie można ich zwyczajnie wywieźć do skupu...

Zapomniałabym wspomnieć, że od kiedy wprowadzono darmowe podręczniki, wydawnictwa wyceniły je nadzwyczaj nisko, nawet te do języków obcych, można?

piątek, 10 września 2021

Czas właściwy...


Gdy usłyszycie słowo CZAS, co najpierw przychodzi Wam na myśl?
- najwyższy czas
- jeszcze nie czas
- czas pokaże
- nie czas na to
- czas leczy rany
- szkoda czasu
- komu w drogę, temu czas
- czas przelatuje przez palce

Wymieniać można długo. Najczęściej słyszymy chyba zwroty, że jeszcze nie czas lub wręcz przeciwnie, że na coś już za późno.


 Za późno

na dawne przyjaźnie

spopielone wspomnienia

pogrzebane marzenia.

Za późno

na skarbu szukanie

na ukryte spojrzenia

nieodwzajemnione westchnienia.

Za późno

na gry i uniki

flirty i drobne kłamstwa

na pozory, mody i draństwa.

Czas już

zrobić życia rachunek

wejrzeć w głąb serca i duszy

zobaczyć co ważne

i zrobić, co warto.


Najwyższy już czas...


Każdemu z nas czas płynie inaczej , każdy inne odebrał wychowanie, wykształcenie, innych dokonaliśmy wyborów życiowych...

Czy naprawdę bywa tak, że na coś jest dla nas już za późno , a na inne rzeczy zawsze jest właściwy czas?

poniedziałek, 6 września 2021

W weekendowym pakiecie...

 Gdy człek źle się czuje i ogrom spraw ma na głowie, wtedy nie wyściubia nosa z domu, najlepszy ulubiony fotel i herbatka. Ale gdy globus głowę opuści i pogoda piękna nastaje, to ciągnie człeka w plenery. Tam odreagować można stres i i odetchnąć pełną piersią. Wszelkie prace domowe idą w niepamięć, najważniejsze to zadbać o siebie, Sanepid z kontrolą nie wpadnie, a zjeść można cokolwiek.

Zdjęcia ułożyły się w odwrotnej kolejności, zacznę więc od niedzieli. Decyzja spontaniczna - chcemy do lasu. A w tym lesie także jezioro. Długi spacer z parkingu , by dotrzeć do jeziorka, a po drodze kilka grzybów wpadło w ręce, więc teraz suszą się na słońcu.



Jeziorko bardzo urokliwe, cisza, spokój, ludzi jak na lekarstwo, trzy czaple gdzieś na wysepce, ale za daleko, by telefonem ściągnąć. Krótka pogawędka z wędkarzami - brat uczy siostrę wędkować, wielką frajdę jej to sprawia . Inny wędkarz chwali się karpiem i kilkoma płotkami. Ucieka tutaj z domu od marudzenia żony, ale czas na mecz wracać, dziś nasi grają...


W sobotę botaniczne odkrycie - zakwitła agawa! Pierwszy raz widzę taki kwiatostan, niczym drzewo, ale liście już obumierają... wyczytałam, że agawy kwitną raz w swym roślinnym życiu, a dojrzewają do tego 6-20 lat. 




Sobota w naszym mieście pod rządami klasyków, zjechały na wystawę i triumfalny przejazd po mieście, a na wystawie wiele atrakcji dla mieszkańców. Zorganizowano także zbiórkę charytatywną dla chorej dziewczynki, nie braliśmy udziału  w aukcji, ale wrzuciliśmy datki do skarbonki.

Po obiedzie pojechaliśmy nad inne jezioro, bo tam też ulubiona ścieżka, cisza i ptaki...

Mój licznik kroków poinformował, że w weekend przeszłam ponad 26 km na własnych nogach, więc teraz nie straszna mi żadna fizyczna praca.
Na razie bawię się w magazyniera, kiedy zacznę pracę bibliotekarza? Może za tydzień...

Dobrego tygodnia Wam wszystkim, bo i pogoda będzie nas rozpieszczać:-)

piątek, 3 września 2021

Ostatnie wakacyjne wycieczki - Kórnik, Rogalin

Resztką wakacji staramy się odwiedzać ulubione miejsca, zwykle są to wycieczki weekendowe i na tyle blisko, by nie wracać późno i nie korzystać z noclegów.
Nawet w znanych od dawna miejscowościach zawsze coś się zmienia lub przyciąga nas tam sentyment.
Najpierw Kórnik i Rogalin, bo leżą obok siebie, akurat trasa na jedną wycieczkę.



Najbardziej znany jest zamek w Kórniku, ale i miastu warto poświęcić trochę uwagi. na fotkach powyżej kórnicki ratusz i kościół, bardziej przypominający zamek, niż świątynię.





Jest i kórnicka nowość! Wzdłuż brzegu jeziora zbudowano, oczywiście przy wsparciu funduszy unijnych, promenadę z wieżą widokową, fontanną i muszlą koncertową, a na promenadzie można posilić się i napoić w sympatycznych lokalach nad jeziorem, w iście wakacyjnym stylu.


Jest i zamek, bilety nie są tanie, ale jeśli nie musicie parkować pod samym zamkiem, to zaoszczędzicie 12 zł, bo nieco dalej , na jednym końcu promenady darmowy duży parking, toalety i restauracja, gdzie za małe pieniądze zjeść można świeże dania z kurczaka.





Zdjęć z wnętrz zamkowych mogłabym zamieścić ze sto, ale nie mam tyle miejsca na blogu, poza tym, kto zechce pojechać, to nie miałby niespodzianki.
Te, które widzicie, to sala mauretańska ze zbrojami, klatka schodowa z figura białej damy, kasetony sufitowe z herbami szlachty polskiej i wreszcie biblioteka na antresoli nad salą mauretańską.


Jest i pałac w Rogalinie, już kiedyś o nim pisałam, przecudny po restauracji, która trwała ponad dwa lata.


Nie każdy fatyguje się do pobliskiego kościoła ( imponujące drzwi), w podziemiach którego pochowane są osoby związane z historią Rogalina. Piękne wnętrze, piękne sarkofagi.


Zwiedzając park w Rogalinie nie można nie dotrzeć do punktów widokowych i słynnych dębów, których świetność mija na naszych oczach, aż serce płacze, że te monumentalne drzewa umierają po kawałku.

Tablica upamiętniająca pobyt Henryka Sienkiewicza w Rogalinie, gdzie pisał fragmenty książki RODZINA POŁANIECKICH.

Kto nie był, polecam bardzo. Nie wiem jak jest teraz, ale przed pandemią w Kórniku odbywały się różne imprezy kulturalno-historyczne i festiwale roślinne w arboretum.
Warto wiedzieć, że za wstęp do zamku i do arboretum płacimy osobno...