sobota, 26 lutego 2022

A zabierzemy misie?

 

Miał być inny wpis, ale ta opowieść mnie i wzruszyła i rozbawiła.

O wojnie mówią już nawet dzieci, na szkolnych korytarzach często pada słowo WOJNA, czytelnicy wchodząc do biblioteki witają się słowami - a wie pani, że jest wojna?

Koleżanka z pracy opowiedziała o rozmowie dorosłej córki z kilkuletnią dziewczynką, a  wnuczką owej znajomej. 


Mała bawiła się w pokoju, w którym dorośli słuchali wiadomości, usłyszała słowo wojna i pyta mamę, co to znaczy WOJNA?

- wojna to taka sytuacja, kiedy źli ludzie z jednego kraju robią złe rzeczy ludziom z innego kraju i czasami trzeba uciekać  z domu...

- ale ja nie chcę zostawiać mojego pokoiku, lubię nasz domek i moje zabawki

- gdy jest wojna ludzie muszą uciekać w bezpieczne miejsce...

- a moje misie? zabierzemy misie?

- zabierzemy tylko niezbędne rzeczy, najwyżej jednego misia

- a telewizor z bajkami?

- telewizor nie będzie nam potrzebny, a jak przyjdzie nam nocować  w lesie?

- to powiesimy telewizor na drzewie!

Słuchając tej opowieści przypomniały mi się książki dla dzieci, które pomogą im zrozumieć ten trudny temat:

środa, 23 lutego 2022

Na przełamanie...

 Dla siebie i dla wszystkich, którzy mają kiepski nastrój wyszperałam kilka rozweselaczy, choć niektóre to i ku refleksji posłużyć mogą.

Życie nie jest łatwe, ale ile można słuchać i czytać o groźbie wojny, chorobach, śmierci bliskich i znajomych, o problemach uczniów i oszczędzaniu na obywatelach, bo władza sobie nie ujmie.

Zapowiadają poprawę pogody, więc może chandra nas nie  powali na łopatki. Byle do weekendu!











poniedziałek, 21 lutego 2022

Ile można znieść ?

 

Gdy obserwuję , ile nieszczęść czy trudności życiowych dopada niektórych ludzi, to zastanawiam się czy to zbieg okoliczności czy jakaś inna niewyjaśniona przyczyna.

Ile trzeba mieć samozaparcia, dobrej woli, optymizmu, zdrowia by przetrwać łańcuch złych wydarzeń w naszym życiu? 
Nie zawsze mamy to wszystko na własne życzenie, tak się po prostu dzieje, bo nie sami mamy wpływ na to, co nas spotyka.

Życie  B. nigdy nie było łatwe, najpierw rozwiedli się jej rodzice i to wcale nie było rozstanie w przyjaźni. Męża trafiła zaradnego, ale im szybciej robił karierę i mnożył majątek, tym bardziej był nieprzyjemny dla żony i wymagający dla dzieci. Nie zostawiła go w zasadzie dla dzieci, obiecywała sobie, że po maturze syna, odejdzie już na pewno. Nie odeszła, bo zachorowała jej teściowa, którą opiekowała się do śmierci starszej pani , a stosunki między nimi zawsze były dobre.

Być może decyzję o odejściu od męża opóźniła także choroba przyjaciółki, rak jelita. Nie dość, że opiekowała się koleżanką, załatwiała leczenie, podtrzymywała na duchu, to jeszcze troszczyła się o jej rodzinę, bo dla dzieci chorej była najmilszą ciocią. Przyjaciółka zmarła, a B. została bez jedynej bratniej duszy...

Nie odeszła także później, bo wesele syna, opieka nad matką, która zaczęła niedomagać... a mąż z wiekiem zrobił się jakby łagodniejszy. 
Gdy już wszystko wychodziło na prostą i zaczęła myśleć o sobie, matka  B. zachorowała na raka, opieka spadła znowu na nią, bo brat nie mieszkał w Polsce. 

Pandemia też nie ułatwiła jej życia, zachorowała sama na covid, ciężko przeszła chorobę, do tej pory odczuwa jej skutki. Gdy odwoziła mamę do szpitala dostała wiadomość o śmierci bratanka. Młody chłopak zmarł nagle na zator płucny, jej ukochany chrześniak...

Po pogrzebie  bratanka czekała na powrót mamy ze szpitala, by znów zorganizować  opiekę, bo sama pracuje przecież zawodowo, gdy okazało się, że nie może matki odwiedzić nawet, bo leży w izolacji - zarażona covidem. Lekarz doradził załatwienie opieki paliatywnej dla mamy,  o ile przeżyje covid, bo słaba bardzo i niezaszczepiona.

Jakby tego było mało, dowiedziała się o problemach zdrowotnych syna, który potrzebuje operacji, ale zabieg odraczany jest w nieskończoność przez restrykcje covidowe.

Gdy rozmawiałam z B. ostatnio, doradziłam wizytę u lekarza, bo wygląda jak zdjęta z krzyża, oczy podkrążone, nie je, nie  sypia,  wszystko ją drażni, skupienia na pracy zero. 
Zadzwoniła do przychodni, pani doktor łaskawie dała 3 dni wolnego i zapisała prochy.
Obawiam się, że w końcu te wszystkie zdarzenia odbiją się na jej zdrowiu, odpukać!

I pomyśleć, że czasami  narzekam na fatalną pogodę...




piątek, 18 lutego 2022

Wyrazy kłopotliwe...


 

Polska języka, trudna języka - jak mawiają obcokrajowcy, ale i dla nas nie wszystko zawsze jest takie oczywiste, zwłaszcza gdy niektórych słów lub sformułowań nie używamy na co dzień.

Skoro możemy uświetnić Dzień Języka Ojczystego, który przypada 21 lutego wybrałam kilka ciekawostek ze Słownika Wyrazów Kłopotliwych .

ALADYN - po arabsku Al ad-Din, więc nie ma uzasadnienia pisownia Alladyn, przyczyną błędu może być skojarzenie z balladą, Balladyną lub Allahem.

BADMINTON - często błędnie używa się nazwy badmigton lub babington, gdy właściwa nazwa pochodzi od rezydencji księcia Beaufortu, gdzie po raz pierwszy grano w te grę w Anglii.

CHURAŁ - nazwa parlamentu w Mongolii, nie mylić z chórem, ani z chorałem.

DWÓCHSETLECIE, rzadziej dwusetlecie, ale nigdy dwustulecie, ani dwieścielecie. Dalej więc : trzechsetlecie, czterechsetlecie itd.

EURAZJA - ale nie Euroazja, gdyż słowo pochodzi od niemieckiego EURASIEN, otworzonego w XIX wieku.

GALL czy GAL? Gall Anonim, od łacińskiego Gallus, a Gal - jako mieszkaniec Galii.

JĘZYCZEK U WAGI - to przenośnie rzecz drobna, ale o decydującym znaczeniu. Błędnie używane jako języczek uwagi, a w wyrażeniu chodzi przecież o ruchoma strzałkę wskazującą wychylenie się wagi towaru.

KAZASKI czy KAZACHSTAŃSKI ? Kazaski dotyczy narodu Kazachów, a kazachstański, Kazachstanu jako państwa.

MANNA - problemy z odmianą łączą się zapewne ze skojarzeniem z innymi rodzajami kasz. Tymczasem manna odmienia się jak panna. Nie kupujemy więc pół kilo kaszy mannej, ale pół kilo kaszy MANNY.

MOL, MÓL, MOLL - mol to termin chemiczny, mól to owad, a moll to termin muzyczny.

NA UMÓR, NA ZABÓJ - mówimy pic na umór, kochać na zabój, ale nigdy odwrotnie :-)

POSIADAĆ, MIEĆ - to często spotykane nadużywanie, gdy stosuje się styl nadmiernie urzędowy.
Posiadamy więc dom, majątek, wiedzę, fortunę, ale mamy brodę, bilet, reumatyzm, autobus ma 30 miejsc.
Podobnie z użyciem określeń mąż, małżonek. Mąż i żona na co dzień.  Małżonek, małżonka np. w dyplomacji - pan prezydent z małżonką.

ZASŁONIĆ firankę - zasłaniamy okno firanką lub zasłaniamy firankę zasłoną. Lepiej użyć zwrotu zasuń firankę lub zasłoń okno.

Zbliżone przykłady można mnożyć, ale nie o to chodzi, by przepisywać słownik...

Podobno najczęstsze problemy naszych rodaków dotyczą słów takich jak:
na razie, na pewno, naprawdę, na co dzień, wziąć, pojedynczy, oryginalny, wyłączać ...


Czy często zdarza Wam się korzystać ze słowników? Ja w razie wątpliwości czasem piszę dwie wersje wyrazu i intuicyjnie wybieram tę, która wydaje mi się prawidłowa, a jeśli nadal mam wątpliwości - wtedy słownik!

wtorek, 15 lutego 2022

Rozmaitości z gazetki

 

W drogerii dostałam gazetkę z ciekawostkami ekologicznymi, niektóre warte przytoczenia na blogu. Może i Was zainteresują.

1. Od tego roku nie znajdziemy ubrań z angory w kolekcjach wielu domów mody, gdyż wedle raportu PETA Asia większość królików, wykorzystywanych do  produkcji tego surowca jest hodowana w nieludzkich warunkach.

2. Kolorem roku 2022 ma być Veri Peri czyli dynamiczny błękit. Jest to najcieplejszy odcień niebieskiego z domieszką czerwieni, podobny do koloru kwiatów bławatka. Barwa o nr 17-3938 ma symbolizować pewność siebie i ciekawość.

3. Największe drzewo w Polsce to daglezja zielona, która rośnie w Górach Bardzkich. Ma wysokość ponad 59 metrów czyli tyle co 20-piętrowy budynek. Rozmieszczenie drzew w Polsce można sprawdzić dzięki Krajowej Mapie Koron Drzew.

4. Rocznie produkuje się na świecie ok.100 mld sztuk odzieży. Nawet gdyby nagle zaprzestano produkcji ubrań, to i tak mielibyśmy w czym chodzić przez 50 lat.

5. Dzieci wychowywane w zielonym otoczeniu mają zwiększone funkcje poznawcze i niższy poziom stresu, natomiast powietrze bez zieleni, ze sporą domieszką trujących cząstek sprzyja depresji i powoduje uszkodzenia mózgu.

6. Przeciętny Polak wypija podobno 95 litrów kawy rocznie, po której zostają spore ilości fusów. Można je wykorzystać na różne sposoby: do posypywania ulic zima zamiast soli, jako nawóz, jako doskonały peeling do ciała, jako pochłaniacz zapachów w lodówce, jako pułapkę na insekty w mieszkaniu.

7. Ekologiczny seks to najnowszy trend światowy, produkuje się nawet prezerwatywy dla wegan! Jako najbardziej ekologiczne uważa się prezerwatywy z jelit owcy, ale nie chronią one przed chorobami wenerycznymi. Nieekologiczny jest seks pod prysznicem (nie oszczędzamy wody) oraz seks przy zapalonym świetle :-)

sobota, 12 lutego 2022

Drzewa



 Chylą ku ziemi

swój koronny majestat

złorzecząc wichrom

z którymi

muszą się brać

za bary.

Niebosiężne

dziuplami gościnne

korzeniami

w głąb ziemi wryte

siłą zachwycające.


Czasem padają

zmęczone trwaniem

na przekór żywiołom

i walką

o każdy konar

o kolejny dzień.

Czas ich przemija

ale uśpione w ziemi

nasiona czekają 

na iskrę życia

która da początek 

nowym płucom 

planety.



środa, 9 lutego 2022

Petent wszystko zniesie

 


Nie wiem czy załatwialiście cokolwiek w urzędzie państwowym w okresie covidowym, ale moje doświadczenia to materiał na ponurą komedię, o ile taki gatunek istnieje.

Próbujemy uporządkować sprawy spadkowe po teściach, segregator z dokumentami pęcznieje, jakby chodziło o skomplikowane sprawy rodziny Rockefellerów.

Moja wyobraźnia nie ogarnia na przykład, po co notariuszowi numer Pesel osoby, która zmarła 30 lat temu, skoro jest akt zgonu? Tak naprawdę , gdy odebraliśmy akt ślubu teściów, to okazało się, że są w nim wszelkie dane osobowe, łącznie z danymi dzieci zmarłych, ale to dla urzędnika za mało. Wiadomo przecież, że  za każdy dokument płaci petent 22 zł. Podobno kwitnie w Polsce cyfryzacja i mamy całe ministerstwo do tych spraw, tymczasem wydziały jednego urzędu  nie przekazują danych między sobą. Nie dość, że wrzucamy wnioski o wydanie dokumentów do skrzynki, to jeszcze z jednego działu odbieramy je osobiście, po umówieniu się z urzędnikiem, inne natomiast przychodzą listem poleconym. Z tego samego urzędu! 

W dodatku trzeba wiedzieć, jaki wniosek pobrać ze strony urzędu w konkretnym dziale i jeszcze mieć w domu drukarkę by go wydrukować. Pobieraliśmy jeden z wniosków dwa razy, bo okazało się, że są dwa bardzo podobne i konia z rzędem temu,  kto zgadnie który dokument wypełnić.

Mąż podsłuchał rozmowę petenta z pracownicą, która dyżuruje przy urnach dla klientów wysokiego urzędu. Pan napisał wniosek o zgodę na wybudowanie szamba. Pani pyta, do kogo ten wniosek, bo trzeba do właściwej urny wrzucić. 

- pani kochana, nie wiem, skąd mnie wiedzieć takie rzeczy,...

- to nie wie pan, do kogo się zwraca z wnioskiem?

- chcę wybudować koło domu szambo, nie wiem do jakiego wydziału go kierować, gdyby urząd był otwarty, to bym poszukał, a pani nie wie?

To jak w tym powiedzeniu - prowadził ślepy kulawego!

Nie wspomnę nawet o tym, że w większości urzędy wszelkie pracują w godzinach dogodnych jedynie dla emerytów i bezrobotnych, a na dokumenty czeka się co najmniej tydzień.

W innym urzędzie umawiasz się z panią na odbiór zaświadczenia po 2 tygodniach, bo wniosek wysłany mailem zaginął i czekasz na zimnie pół godziny, bo pani załatwiała innego petenta telefonicznie, a hol urzędu przestronny jak lotnisko...

Sukces jednak osiągnięty, segregator gruby, resztę dokumentów dostarczy rodzina z daleka i miejmy nadzieję, że notariusz wszystko przyklepie...

Oczywiście już wiemy, że gdy przyjdzie do sprzedaży tego i owego, zgromadzimy kolejny segregator, a kasą podzielimy się z następnymi urzędami.



sobota, 5 lutego 2022

Poznajcie Maksa

 


Te oczy mówią wszystko. Maks został znaleziony w lesie. Jakiś ******** przywiązał go do drzewa i skazał na śmierć. 
Na szczęście, siostra mojej bratowej jechała rowerem ze szkoły  (uczy na wsi) i usłyszała pieska w lesie. Zabrała go do koszyka i przywiozła do domu.

Od tej pory są razem, a Maks jest ulubieńcem całej rodziny. Uwielbia spacery na długich dystansach, w parku skacze na drzewa, jakby chciał dorównać wiewiórkom.
Jest bardzo łagodny, nie słyszałam, by szczekał, kładzie się zawsze w pobliżu człowieka.
Tęskni bardzo za swoją panią, ale na szczęście zawsze jest ktoś, kto chętnie go gości.
Gdy widujemy się na spotkaniach rodzinnych, a Maks leży na kolanach swej opiekunki, to łapki kładzie na kolanach osoby siedzącej obok, jakby chciał powiedzieć: ciebie tez lubię, śmiało pogłaszcz mnie!

Gdy pandemia ogarnęła świat, opiekunka Maksa nie martwiła się o siebie, tylko pytała, czy w razie gdy trafi do szpitala, zaopiekujemy się psem?
Oczywiście, nie zastanawialiśmy się ani sekundy. Nie było na razie takiej potrzeby i dobrze, bo Maks nie lubi rozstawać się ze swoja panią.

Maks miał szczęście, ale ile takich piesków spotkał gorszy los?



środa, 2 lutego 2022

A czy ma pani...

 

Po feriach dzieciaki ze zdwojoną energią wróciły do szkoły i z podobną przybiegły do biblioteki. 

Część uczniów oddawała lektury, inni oddawali książki i wypożyczali kolejne, a jeszcze inni przybiegli poczytać czasopisma i pogadać.

Gdy kilkoro dzieci przychodzi do wypożyczalni, to pytaniom i życzeniom trudno sprostać, a czasami trzeba wejść w rolę detektywa, by zgadnąć, co czytelnik ma na myśli.


Lista pytań jest dość ciekawa, więc przytaczam te, które zapamiętałam:
- czy ma pani książki o  zwierzętach?
- a jakie cię interesują?
- no takie normalne!

- czy są książki o statkach? najlepiej o Titanicu!
- interesują cię katastrofy?
- tak, a wie pani kiedy zatonął Titanic? w 1912 roku!

- ja bym chciała książkę o zwierzętach, a najlepiej o jakimś psie, który się zgubił i błąkał po świecie!

- czy są jakieś nowe książki o króliczkach?

- ja poproszę książki o wojnie, bo mnie interesuje II wojna i my z tatą czytamy!

- a czy ma pani książki o koniach, bo ja mam konika u wujka i na nim jeżdżę

a czy są  straszne książki, takie horrory?
- takie opowieści z dreszczykiem?
- nie, prawdziwe horrory, bo z dreszczykiem nie są wcale takie straszne!

- a ja bym chciała chudą książkę, żeby szybko się czytała...

Do biblioteki wchodzi też zapłakana Kornelka, ale nie wybiera książki, tylko towarzyszy koleżance.
Pytam, skąd takie zapłakane oczy? 
Koleżanka odpowiada, że Kornelia w klasie płakała, ale pani dała jej klasowe pudełko.
- a co to za pudełko?
- to nasze Pudełko Dobrych Słów, gdy ktoś ma smutki, losuje jedną karteczkę i smutki znikają...
- a jakie słowo wylosowała Kornelka?
- to tajemnica!
Pytam dziewczynkę, skąd jej dzisiejsze smutki?
- miałam dziś zły poranek...
Ale mimo złego poranka Kornelka jednak wypożycza książkę "O szpiegu, który lubił szkolne obiady"