środa, 9 lipca 2025

Pawie w Puławach

 To było dla mnie zaskoczenie, bo nie wiedziałam, że spotkamy tam pawie i to w takiej liczbie! Do  pałacu w Puławach postanowiliśmy wstąpić w drodze powrotnej do domu i to był dobry pomysł, bo wybrać się tam specjalnie? Może czułabym rozczarowanie, ale o tym innym razem.


Pierwsze ptaki już nad stawem z karpiami, spacerowały sobie wolno, nie zwracając uwagi na zwiedzających.


Kolejne, przy wejściu do pałacu. Zajęte poranną toaletą - trudno było zrobić im zdjęcie... 


Był także i biały paw, ale nie chciał zaprezentować swojego ogona.


Ptaki bardzo ruchliwe, wskakiwały na zewnętrzne parapety okien, na balustrady, na tarasy, niby duże i ciężkie, ale czyniły to z gracją, jak wielkie samoloty!


Tu przyłapałam pawia na tarasie, podejrzałam przez okno pałacu, jak samiec próbował oczarować samiczkę, ale ta nie zwracała na niego uwagi, może dlatego, że siedział obok niej inny samiec...
Bardzo ciekawa obserwacja!


Na ostatnim zdjęciu widać trzy pawie, w tym jeden na żerdzi koło lampy pod sufitem, wskoczył lekko, choć to wysoko. nawoływały się co rusz, a wiecie, jaki mają straszliwy głos...


Dobrze pawiom w pałacowym parku, a o parku i pałacu będzie następnym razem.

niedziela, 6 lipca 2025

Subiektywnie...

 O Kazimierzu mogłabym długo, bo to sympatyczne miasteczko, kto był, ten wie o czym mówię. Jednak polecam w tygodniu, weekendowo tutaj mnóstwo ludzi, o stolik obiadowy trudno.


Atrakcji nie zabraknie dla nikogo, jak nie rejs statkiem, to motorówką, spływy kajakowe, wypożyczalnie rowerów.  Muzea dla spokojniejszych i poszukujących, zwiedzanie meleksami, romantyczne przejażdżki dorożkami, galerie sztuki, występy na rynku.


Bulwarem nadwiślanym spacer trwa długo, wiaterek wieje, na rzece zawsze coś się dzieje.
Po drodze knajpki z piwem, lodami, smażone rybki.
Do Nałęczowa i Puław blisko, kursuje komunikacja prywatna i publiczna.


Wyżej dwa muzea - Dom Kuncewiczów i Muzeum Przyrodnicze w wyremontowanym spichlerzu.



Kamienice na rynku zachwycają, każda inna, każda ciekawa, by jednak zrobić zdjęcie bez aut i tłumów, trzeba wstać wcześnie i wyruszyć na spacer przed śpiochami!


Uliczki i zakamarki z niesamowitym klimatem, nie darmo nazywa się Kazimierz małym Krakowem.
Galerie obrazów, sklepiki z pamiątkami, stragany z różnościami, a w upalne dni lodów na pewno nie zabraknie. W pijalni czekolady Wedla nie tylko klimatyzacja, ale i niesamowite desery!


Kazimierz, to nie tylko piękne miasteczko, wokół wąwozy lessowe, blisko do Mięćmierza i Janowca, który podziwiamy przez Wisłę z punktów widokowych lub osobiście, po przeprawie promowej.


Zabytkowy wiatrak , przekształcony w dom letniskowy, wokół morze zieleni i widoki zapierające dech!


We wsi Mięćmierz kolejna studnia, których w tych okolicach sporo, nie wiem dokładnie ile, w samym rynku Kazimierza dwa, a jeszcze boczne uliczki...


Janowiec zaprasza równie serdecznie, ruiny zamku, skansen i punkty widokowe z panoramą Kazimierza z kolei.
W uliczkach pod zamkiem przytulne knajpki i znowu lody!


Góra Trzech Krzyży sławi Kazimierz, ale i w Janowcu znaleźliśmy podobne miejsce i za wejście nie trzeba płacić, a na drugim zdjęciu ogród w miejscowej kawiarni - kawa i ciasta pyszne i za połowę ceny, w porównaniu z Kazimierzem.


Spacery, wędrówki , zwiedzanie - w nogach przez tydzień ponad sto kilometrów, ale za to jak smakuje kawa na tarasie naszego pensjonatu!


Wąwozy, to nie tylko piękne miejsca, to oaza chłodu w upalne dni, ciekawa rzeźba lessowa i bujna roślinność, czasami spotykamy wiewiórki. Ludzi mało, chyba wolą okolice rynku.
Największy wąwóz korzeniowy, podobny do sandomierskiego, tymczasowo zamknięty, bo po ostatnich wichurach stał się niebezpieczny dla turystów, ale byliśmy tam 3 lata temu.


W tym domku, w pięknym ogrodzie zakochałam się, czyjaś letniskowa przystań, zazdroszczę...


Cmentarz żydowski, a raczej to, co po nim zostało, choć przed II wojną Kazimierz zamieszkany był w większości przez Żydów.
Niesamowite miejsce...


Płynie Wisła, płynie...kolejny punkt widokowy z Albrechtówki, niedaleko wspomnianego wcześniej wiatraka.


Te zadaszone schody, to wejście do Sanktuarium Matki Bożej Kazimierskiej, a obok młode malarskie talenty na rynku.


Czy te obrazki nie przypominają Wam Krakowa?


Sztuka duża i sztuka mniejsza, nawet o dzieci zadbano należycie...

Oj, wyszło długo, a to tylko ułamek tego, co chciałabym napisać, ale może wrócę do Kazimierza w tematycznych wpisach.

piątek, 4 lipca 2025

Turysta jeść musi...

 Mamy na naszej kwaterze ładną kuchenkę lub raczej aneks, ale kto by na wyjeździe obiady gotował? Śniadania i kolacje owszem, ale knajpek wokół bez liku, więc póki fundusze są, jadamy obiady na mieście.


Poranna lub popołudniowa kawka na tarasie lub w ogrodzie, ptaki śpiewają, obok donice z kompozycjami kwietnymi, raj na ziemi...


Lubimy klimatyczne miejsca, bo w takich kawa lepiej smakuje. A im dalej od centrum, tym ceny lżej strawne...


Na drodze powrotnej ze szlaku odpoczywamy w starym spichlerzu, a tam obiadek smaczny i niedrogi, choć brak witamin...


Placki ziemniaczane ze śmietaną i szczypiorkiem dla męża, ja zamówiłam zupę gulaszową z cebularzem makowym.


W centrum czyli na rynku, pizza hawajska, jedna na dwoje, choć widziałam apetyty takie, że w parze zamówiono po jednej pizzy na głowę, niesamowite.


Kolejna knajpka z dala od utartych szlaków, piękny wystrój, świeże kwiaty, klimatyzacja, a sałatki z lokalnym pieczywem, bajka!


Na szybko i w drodze, to kawa w słynnej piekarnio-cukierni, gdzie i wybór pieczywa zacny albo kawa mrożona w pijalni czekolady...


W tejże pijalni  innego dnia, deser lodowy dla mnie i kawa z lodami dla męża.


Wreszcie owoce w pełnej krasie. Tak na marginesie, nie wiem gdzie tubylcy robią zakupy, chyba w Puławach, bo tu ryneczek tylko dwa razy w tygodniu, a sklepiki jak norki kreta, warzyw i owoców brak, jedynie cytryny do drinków.


Uwagi końcowe:
1. Warto poszukać miejsc oddalonych od rynku, gdzie nie tylko dobrze karmią, ale i niedrogo, a obsługa niezwykle sympatyczna i uczynna.
2. Karta w restauracjach monotonna, jedynie w żydowskiej nieco inne dania, a wegetarianie mają do wyboru jedynie pierogi, naleśniki i niektóre sałatki. 
3. Gdy potrzeba człeka przymusi, warto zajrzeć do kawiarni, choćby napój zamówić, bo toaleta wtedy w gratisie, a płacić sobie każą tu 5 zł w najmniejszym i nie zawsze pachnącym punkcie.
4. Wywołaliśmy z pamięci natrętne Cyganki i już są, rynku nie przejdziesz, a żal patrzeć na tych, co opędzić się nie potrafią...
5. Lodów jemy na kilogramy, bo nie tylko dobre, ale w upały najlepszy deser i posiedzieć w kawiarni można.