środa, 30 listopada 2016

Bo w tym kraju...

Niektórzy ludzie nie doceniają tego, co mają.
Gdyby chodziło o nieustanną potrzebę rozwoju, bo ciekawość świata, ludzi i praw rządzących naturą jest jak najbardziej pozytywna, to wypadałoby tylko przyklasnąć. Nie mówię też o potrzebie otaczania się przedmiotami czy gromadzenia majątku, bo to jeszcze można zrozumieć.
Dziwne dla mnie są osoby, które mimo niezłej sytuacji życiowej i zaspokajaniu kolejnych potrzeb czy zachcianek wciąż okazują niezadowolenie ze swojego życia, nic ich nie cieszy lub we wszystkim widzą jakieś wady.
Na czym to polega postaram się przedstawić na przykładzie dialogu z pewną znajomą. Jest to osoba energiczna, wesołego usposobienia (w pierwszym kontakcie), ale wprowadza jakiś element niepokoju, a każda z nią rozmowa toczy się wokół pieniędzy lub polityki. O polityce ludzie rozmawiają często, ale jaki cel ma taka rozmowa w przypadku osoby, która powtarza, że nie interesuje ją polityka, niech rządzi kto chce, byle jej było dobrze. Z drugiej strony narzeka na każdą opcję polityczną i na tych u władzy, ktokolwiek by to był.
Jej samej ptasiego mleka tylko brakuje, ale temat do narzekania znajdzie zawsze, nawet gdy chwali się nowy strój czy fryzurę tej pani, to zaraz dodaje, że strasznie utyła...

A oto przykład dialogu:

- Oj zima idzie, musiałabym jakiś płaszcz sobie kupić...
- No to leć, wyprzedaże teraz duże, coś na pewno znajdziesz.
- Kasy nie mam...nie wiem kiedy następna gotówka wpadnie, to co miałam wpłaciłam na lokatę. W tym naszym kraju to nigdy nie wiadomo.
- Czyli kasę masz, nie narzekaj.
- A ty wiesz, jakie mam kredyty?
- Jak każdy, ale masz dom z ogrodem, dwa samochody, ostatnio motocykl kupiliście...
- E, taki tam grat, bo mąż miał kaprys, młode lata mu się przypomniały.
- To chyba dobrze, że ma jakąś pasję?
- A ty wiesz, ile taka pasja kosztuje? A tu dziecku trzeba pomagać.
- Dziecko masz wykształcone, pracuje, mieszkanie mu kupiliście w dużym mieście.
- Ale babcią chciałabym zostać!
- Nic na siłę, sama mówiłaś, że to typ naukowca i samotnika, nie wiadomo czy rodzinę założy...
- To fakt, ale tak w ciepłe kraje by się chciało...
- Przecież jeździsz co roku...
- A co to za ciepłe kraje, Chorwacja, Hiszpania - tak Kanary albo Hawaje...
- To zlikwiduj lokaty, będziesz miała na Kanary.
- No coś ty, czy ja wiem, co w tym kraju jeszcze mnie czeka? Tu nikt się nie dorobi...

niedziela, 27 listopada 2016

Dobre serce...

Braci było dwóch, a tak różnych, jak tylko bracia mogą sie różnić i właściwie nie o wygląd chodzi, ile raczej o charaktery i podejście do życia.
Starszy ożenił się i miał dzieci, młodszy został z matką, którą zaopiekował się na stare lata. Mieszkali w małym miasteczku, w starej kamienicy z piecami na węgiel, więc pomoc syna przydawała sie starszej pani, nawet gdy była jeszcze sprawna i samodzielna.
Młodszy syn był bardzo pracowity, dojeżdżał codziennie do pracy do dużego miasta, żyli z matką skromnie, więc na wszystko starczało. Matka ze skromnej emerytury pomagała starszemu synowi i wnukom.
Starszy syn miał skłonności do popadania w tarapaty, bo jak mówił rodzina kosztuje, a robota się go nie trzymała... Kiedyś poprosił młodszego o podżyrowanie pożyczki, pieniądze GDZIEŚ sie rozeszły, pracy nie było, więc pożyczkę spłacał młodszy brat. Niektóre problemy bracia zresztą ukrywali przed matką, żeby jej nie martwić.
Po pewnym czasie w ślady ojca poszedł jeden z synów starszego brata, więc były już dwie rodziny oczekujące pomocy. Każde dodatkowe pieniądze i premie świąteczne szły na pomoc dla rodziny.
Gdy zmarła matka obu braci i babcia wnukom, ani starszy brat, ani jego dzieci nie mieli już powodów aby krępować się prosić o pomoc. Przez pewien czas nawet młodszy brat gościł bratanka z rodziną, żywił ich i opierał, organizował potrzebną odzież i drobiazgi dla dzieci.
Na szczęście bratanek z żoną wyprowadzili się do dużego miasta i wydawało się, że młodszy z braci odbije sie od dna. Marzył o kupnie nowego samochodu, bo stary się sypał, a codziennie trzeba dojeżdżać do pracy.
Odwlekał jednak kupno nowego auta, jakby przeczuwał, że znów pojawią się kłopoty. Jakby zgadł. Nie dość, że starszy brat od jakiegoś czasu miał odcięty prąd, bo nie płacił rachunków, to jeszcze , po odrzuceniu kolejnych ofert z urzędu pracy, eksmitowano go z mieszkania.
Dzieci odmówiły przyjęcia ojca do siebie, nad bezdomnym i jego żoną ulitował się znowu młodszy brat. Idzie zima, święta za pasem, więc rodziną trzeba sie zająć. Może na wiosnę, gdy poszukają pracy...
Wszyscy wiedzą przecież, że na młodszego z braci zawsze można liczyć, bo on ma takie DOBRE SERCE...

środa, 23 listopada 2016

Dziwak, ekscentryk, odmieniec...

Ileż to razy słyszymy określenia: to stary dziwak; tam mieszka taka nieszkodliwa dziwaczka; nie bądź dziwakiem; on na stare lata zdziwaczał...
Ale co tak naprawdę to określenie znaczy? I czy zawsze ma wydźwięk negatywny?
Według słownika języka polskiego DZIWAK - to człowiek o osobliwych upodobaniach i przyzwyczajeniach, oryginał, cudak, ekscentryk.
Dziwaczny zaś znaczy - zwracający uwagę swoją osobliwością, nietypowością, śmieszny, cudaczny, osobliwy.
Właściwie w dzisiejszych czasach już nic nie powinno nas dziwić, ani to , że ktoś zakłada dwie różne skarpetki, farbuje włosy na niebiesko, nie ma w domu telewizora, jada tylko na surowo, śpi w trumnie, chodzi na bosaka - przykłady kiedyś uznawane za ekstrawagancję już nie szokują.

W drodze do pracy mijam czasami młodego człowieka w krótkich spodniach i T-shircie, z plecakiem płóciennym na plecach. Tak, jesienią, gdy ja w ciepłej kurtce i rękawiczkach i zastanawiam się czy to choroba, czy niezwykła odporność na zimno czy ekstrawagancja za cenę zdrowia...
Ekstrawagancje ubraniowe są chyba najbardziej zauważalne, rzucają się w oczy, inne czasami poznajemy po pewnym czasie lub w bliższych kontaktach z daną osobą. W naszym mieście widuje się panią ubraną zawsze w stroje wyjęte jakby żywcem z teatralnej garderoby i wielkie kapelusze i muszę przyznać, że w galerii handlowej wygląda dziwacznie, ale już w parku na koncercie w muszli koncertowej stanowi urokliwy dodatek do parkowego klimatu.

W jednej z definicji dziwactwa wspomniano o stronieniu od ludzi, akurat to wydaje mi się dyskusyjne, bo wielu z nas woli bardzo wąskie grono znajomych i na co dzień żyje jeśli nie samotnie, to w zaciszu swoich 4 ścian i ulubionego fotela. Więc jeśli nie chadzam na imprezy i nie robię co tydzień przyjęcia to jestem dziwakiem? A jeśli nie znam wszystkich sąsiadów wokół i nie plotkuję z sąsiadkami, to jestem odludkiem?

Wśród wyznawców wysokoprocentowych trunków dziwakiem jest smakosz wina lub nalewek domowych, dla mięsożerców dziwnym jest wystrzeganie się produktów pochodzenia zwierzęcego itd.
Czasami za zachowania dziwaczne odpowiedzialne są tzw. trendy. Jeśli "obowiązkowe" są : depilacja owłosionych części ciała, regulacja brwi, malowanie paznokci, farbowanie siwych włosów itp. to osoby, które robią inaczej uważane są za dziwne.
Nawet w temacie telefony uważamy za ekscentryka kogoś kto ma zwykły klawiszowy aparat, zamiast wypasionego smartfona...
Jako posiadacze auta jesteśmy z mężem uważani za dziwnych, bo wszędzie chodzimy na własnych nogach, a samochód wyciągamy z garażu tylko na dłuższe wyjazdy.
Każde odstępstwo od ogólnie przyjętych standardów budzi zdziwienie, z drugiej strony powiedział ktoś, że dziś bycie uważanym za dziwaka, to zaszczyt, bo w ogólnym parciu do podążania za modami i trendami niełatwo zachować oryginalność stylu życia.
Gdzie więc leży granica między oryginalnością i życiem według własnych zasad i upodobań, a dziwacznością w sensie negatywnym, o ile taki negatywny wydźwięk w ogóle istnieje...

niedziela, 20 listopada 2016

Pomysł na prezent

Założę się, że przynajmniej część z Was myśli już o prezentach na Gwiazdkę, bo święta za rogiem, a wydatki lepiej rozłożyć w czasie.
Dziś zatem pozwolę sobie podzielić sie moimi refleksjami na temat prezentów, a być może w komentarzach podrzucicie jakiś swój pomysł.
Chyba nikt z nas nie lubi tzw. prezentów praktycznych lub zupełnie nietrafionych, jak na przykład kieliszki dla osoby nie pijącej alkoholu lub sól do kąpieli dla kogoś kto nie ma wanny. Trudno jednak wybrać upominek, jeśli nie zna się kogoś dobrze. Podobno istnieją prezenty uniwersalne, takie jak książka, kosmetyki, słodycze, ale też nie do końca, bo możemy uszczęśliwić kogoś romansem, podczas gdy obdarowany czyta tylko literaturę faktu, na kosmetyki można byc uczulonym, a i słodkości każdy lubi inne.
Lepiej też chyba nie pytać potencjalnych obdarowanych, co chcieliby znaleźć pod choinką, bo może się okazać, że nas zwyczajnie nie stać na ten wymarzony prezent lub nie poradzimy sobie z wyborem, jeśli będzie to super specjalistyczny sprzęt wędkarski lub grający...
Najmniej problemów jest chyba w tej materii z małymi dziećmi, a gdy rosną to i problem prezentowy jakby większy. W gronie rodzinnym zawsze można polegać na prostej zasadzie, że każdy robi listę mile widzianych upominków, dzięki czemu mamy jakieś pole manewru.
Przy tej okazji chcę Wam polecić dwa pomysły na prezent dla kogoś lub siebie samych, w zależności od upodobań i fantazji.

Pierwsza podpowiedź to dwie książki Jadwigi Śmigiery widoczne na zdjęciu powyżej. Mam obydwie z dedykacją. Część czytelników na pewno zna doskonale i owe książki i autorkę, która równie świetnie prowadzi swój blog ZIELONO MI GDY WSPOMINAM.
Kogo ucieszy taki prezent? Każdego, bez względu na płeć (mój mąż przeczytał w jedno popołudnie) choć może bardziej dojrzałych czytelników, którzy cenią wartość wspomnień z ciekawie przeżytego życia, opisy wielu krajów i ciekawych miejsc w Polsce, humor sytuacyjny zdarzeń codziennych.
A jeśli książkę wzbogaca autograf pisarki z dedykacją dla obdarowanego?

Druga propozycja skierowana jest do wszystkich, którzy mają małe dzieci, wnuki, dzieci przyjaciół, siostrzeńców itd. Propozycja o tyle ciekawa, że za jednym zakupem mamy książeczkę o misiach i drugą do kompletu z wierszykami na różne okazje, a do tego maskotki wykonane własnoręcznie przez autorkę na szydełku, mogące posłużyć jako kukiełki do odgrywania misiowych historii.
Dlaczego polecam książeczki i maskotki Gabrieli Kotas ? Bo to ciekawa alternatywa dla drogich zabawek reklamowanych w mediach, bo widziałam jak reagują dzieci , które weszły w ich posiadanie na spotkaniach z przemiłą mobilną poetką, która nawiązuje z czytelnikami magiczny kontakt oraz z powodu przepięknych ilustracji, wśród których są także rysunki dzieci.

piątek, 18 listopada 2016

Truciciele...

Zbulwersowała mnie wiadomość najpierw z lokalnego radia, potem doczytałam w Internecie, że w naszym parku znaleziono ponad 500 martwych ptaków, głównie gawronów i kawek. Zamknięto natychmiast tę część parku, gdzie martwych ptaków było najwięcej, a jest to tzw. ptasia sypialnia, bo rosną tam stare, wysokie drzewa.
Na szczęście wykluczono ptasią grypę, której epidemia mogłaby być groźna dla ludzi. Podejrzewa się zatrucie pokarmowe. Zachodzi więc pytanie, z czym ową truciznę ptaki spożyły? Czy była to woda, czy karmę zatrutą ktoś podrzucił, czy próbował utylizować na terenie parku jakieś chemikalia? Każdy sposób jest karygodny, tym bardziej, że mógł byc groźny także dla psów, kotów, być może dla ludzi...
Faktem jest, że gawrony i kawki rozmnożyły się w mieście monstrualnie i bywają ulice czy części parku, gdzie trudno uniknąć upstrzenia przez ptaki siedzące na drzewach, ale żeby masowo truć?

Przy tej okazji przypomniały mi się doniesienia o próbach skrzywdzenia psów wyprowadzanych przez właścicieli. Jacyś okrutni, bezmyślni ludzie rzucają na trawniki kawałki kiełbasy z pinezkami, gwoździami, które połknięte mogą doprowadzić do śmierci czworonoga. Równie okrutne jest przywiązywanie psów do drzew w lesie, topienie kociąt i szczeniaków. Gdy szukałam ilustracji do tego posta i wpisałam w wyszukiwarkę słowa okrucieństwo wobec zwierząt, przeraziły mnie zdjęcia, które zobaczyłam. Dlatego oszczędzę ich moim czytelnikom.

Jakim trzeba byc człowiekiem, aby w ten sposób traktować zwierzęta? Mój mąż rzucił uwagę, że gdy ktoś robi takie rzeczy zwierzakom, niewiele mu brakuje, aby zrobił coś podobnego ludziom. Skąd tyle okrucieństwa ? Nawet zwierzęta nie traktują tak swoich ofiar...

wtorek, 15 listopada 2016

Zastępcze słowa...

Często spotykam się ze stwierdzeniem, że szczerość jest jedną z bardzo cenionych cech. Na pewno wielu ludzi tak deklaruje w teorii, ale czy naprawdę chcemy tej szczerości i czy mamy odwagę szczerze powiedzieć każdemu co myślimy?
Myślę, że łatwiej być szczerym na tematy, które nie dotykają nikogo osobiście, gdy wyrażamy swój pogląd w jakiejś sprawie. Inaczej, gdy mamy wyrazić opinię w stosunku do bliskiej osoby. Nie powiemy przecież przyjaciółce: co ona ci z tymi włosami zrobiła, wyglądasz jak własna babcia!
Podobno przyjaźń wymaga szczerości, ale niech walnie się w pierś ten, kto tak potrafi...Małe dzieci bywają do bólu szczere i mówią co myślą lub zauważają, bo nie nie mają jeszcze wyobrażenia na temat, jak ich szczerość może ranić czyjeś uczucia. Człowiek dorosły nie zapyta nagle w autobusie : a czemu ta pani ma taki wielki nos?
A która kobieta na pytanie: kochanie, chyba przytyłam, nie sądzisz? chce usłyszeć odpowiedź twierdzącą...

Zauważyłam, że najczęściej udzielamy wymijających odpowiedzi lub używamy słów i zdań zastępczych i nie jest to do końca złe czy fałszywe. Po prostu chęć zaspokojenia własnej potrzeby szczerości nie powinna prowadzić do zdołowania bliźniego. Nasze dobre samopoczucie nie zawsze równa się dobre samopoczucie rozmówcy, a jeśli trafimy na kogoś z niskim poczuciem wartości, to raczej nie dokładamy mu jeszcze od siebie... Oczywiście istnieją sytuacje, gdy taka szczerość jest konieczna, bo pomoże uchronić kogoś od złej decyzji lub brnięcia w szkodliwe nawyki. Z drugiej strony, nie każdy te naszą szczerość odbierze jako dobrą monetę. Ileż to razy słyszymy, że mówimy tak lub inaczej z zazdrości, z niewiedzy, że jesteśmy niegrzeczni lub brak nam empatii.

Kiedy więc używamy słów zastępczych?
* gdy nie chcemy kogoś urazić
* gdy nie umiemy odmówić wprost
* gdy nie jesteśmy zdecydowani lub czekamy na lepszą propozycję
* gdy wstydzimy się powiedzieć, że nas nie stać
* gdy zapomnieliśmy o jakimś terminie
* gdy nie jesteśmy pewni swoich możliwości

Jakie to zwroty zastępcze stosujemy?
@ zamiast TEGO NIE LUBIĘ - dziękuję, nie mam ochoty; jestem na diecie; mam alergię na jeden ze składników; mam chory żołądek
@ zamiast NIE CHCĘ SIĘ Z TOBĄ SPOTKAĆ - zdzwonimy się; odezwę się później; skontaktujemy sie z panią
@ zamiast TEGO NIE ZROBIĘ - pomyślę o tym; propozycja warta rozważenia; to jest jakiś pomysł
@ zamiast ŹLE WYGLĄDASZ - to chyba nie twój kolor; chyba źle spałaś; powinnaś raczej chodzić w sukienkach; wolałam Cię w poprzedniej fryzurze
@ zamiast TO JEST STANOWCZO ZA DROGIE - muszę się zastanowić; rozejrzę sie jeszcze; chodźmy do innego lokalu - tu jest za ciemno;
@ zamiast OBIECUJĘ - postaram się; zobaczę co da się zrobić; nie obiecuję, ale popytam
@ zamiast CAŁKIEM ZAPOMNIAŁAM - nie przywiązuję do takich rzeczy wagi; tyle mam teraz na głowie; wyjechałam służbowo

Na pewno nie wyczerpałam wszystkich przykładów, więc jeśli wpadnie Wam coś do głowy, napiszcie proszę w komentarzach, co kilka głów, to nie jedna:-)



sobota, 12 listopada 2016

Moje święto

Święto Niepodległości to nie tylko dzień wolny na wypoczynek i spędzenie czasu z bliskimi. To także czas refleksji o tym, jak jest obchodzone i jaki mamy do niego stosunek. Budujące są rozmaite formy świętowania, od wspólnego szycia flagi, poprzez biegi uliczne , do marszy i wieców , o dziwo w tym roku spokojnych. Świątecznym prezentem było także zwycięstwo naszych piłkarzy w meczu z Rumunią.
Każdy z nas świętował na swój sposób. U nas było kameralnie, spacerowo z dodatkiem niespodzianek, ale i refleksji, że nie ma wokół tylu flag i akcentów patriotycznych, jakie bywają choćby w czasie rozgrywek piłkarskich.
Na świątecznym spacerze trafiliśmy do pijalni wód mineralnych, gdzie otwarto wystawę poświęconą postaci Jerzego Giedroyca i jego emigracyjnej działalności, a wokół przy stolikach kuracjusze z całej Polski w czasie rozmów przy kawie i kujawskich przysmakach. Obok pijalni palmiarnia z ptaszarnią, gdzie udało się podpatrzeć zaloty ptaszków, zaloty przyjęte przez samiczkę, co wróży optymistycznie, że ptaszków przybędzie.
W parku mnóstwo biegaczy i kijkarzy, którzy aktywnością fizyczną uczcili święto.
W domu swojski obiad z pierogami dwojakiego rodzaju, a potem pyszny placek drożdżowy, dzieło mojego męża. Przy kawie, zajadając drożdżówkę obejrzeliśmy na małym ekranie, jak w kraju obchodzono Święto Niepodległości.
Cieszę się, że obyło sie bez ekscesów, które zwykle pomniejszają radość ze świętowania. Do ideału daleko, ale nie wymagajmy zbyt wiele.
Jeśli jesteście ciekawi jaka drożdżówka wyszła z rąk mojego męża, oto ona:
Rogali marcińskich próbowaliśmy, ale żadne nas nie zachwyciły, może tylko zadziwiły cenami...
Nie ma to jak domowy placek upieczony z miłością:-)

środa, 9 listopada 2016

Gdzie czyha niespodzianka?

Nie trzeba daleko podróżować, by natknąć się na różne ciekawostki. W miejscu zamieszkania lub kawałek dalej jest tyle niespodziewanych elementów architektury, jakaś nowa wystawa, płyta pamiątkowa na ścianie lub wmurowana w chodnik, figura z brązu itp.
W pośpiechu dnia codziennego mijamy często kolejne ulice i gdy czasem podnosimy głowę dziwi nas coś, czego przedtem nie było lub nie zwracaliśmy na to uwagi...

Rowerzystę mijamy często będąc w Poznaniu i wiele osób robi sobie przy nim zdjęcia, ale mężczyznę z saksofonem dostrzegłam po raz pierwszy i zauwazyłam, że ma bardzo zniszczone buty. Czyżby nocami schodził z parapetu starej kamienicy i koncertował pod oknem ukochanej?


Sympatyczny kataryniarz pojawił sie w parku mojego miasta wczesną wiosną. Był przejazdem, ale pasował tu bardzo, uśmiechał sie do wszystkich, chętnie pozował i tylko pytał, dokąd zawędruje jego fotka...
Figura królowej Jadwigi stoi dumnie na rynku, wypatrując czy głównym deptakiem jej imienia nie zbliża sie królewski orszak.
Dwie pozostałe ciekawostki wypatrzone zostały objazdowo, wisząca rzeźba w poznańskim Browarze oraz przydrożny świątek za miastem na wycieczce rowerowej.


To już wszystko poznańskie smaczki, wystawa rowerów w galerii handlowej (Boże, jakie tam były rowery!),figura przy fontannie na starym rynku oraz inna fontanna w pobliżu Muzeum Narodowego, wreszcie ciekawa fasada budynku z charakterystycznym elementem Poznania czyli sylwetką przelatującego samolotu.


Niezwykłe zaskoczenie w galerii handlowej (coś często bywam w tych galeriach) - wystawa przedstawiająca replikę słynnej Terakotowej Armii rodem z Chin, o której możecie przeczytać TUTAJ. Niesamowite wrażenie, idzie sobie człowiek w poszukiwaniu powiedzmy spodni, a tu takie cacko i o spodniach zapomniałam oczywiście...


Kolejna wystawa, z której zdjęcia dostałam od syna, nie wszystkie były dobrej jakości, ale nawet te tutaj zamieszczone dają obraz ciekawej ekspozycji - rzeźby z piasku : Harry Potter, Gra o tron, Pokemony i wielu innych znanych bohaterów książek i filmów.
Biegnąc gdzieś do zwykłych zajęć rozejrzyjcie się, może wokół Was znajdzie sie coś ciekawego, co możecie pokazać na blogu...

Wpis dedykuję Pani L. - jest mistrzynią wypatrywania miejskich ciekawostek.

niedziela, 6 listopada 2016

Gang wróbli

Na moim balkonie zamieszkały kiedyś wróble.
Codziennie odwiedzają nas 4 dorodne osobniki. Czasami nad ranem budzą nas tuptaniem po parapecie, czasami słychać ich zawzięte kłótnie. Bałam się, że znikną, bo gdy ocieplali nasz blok, zniknęły. Poza tym sąsiad próbował zalepić im wejście do gniazda między balkonami (widocznie nie lubi wróbli). One jednak zrobiły nowe lokum i są nadal z nami.
Ostatnio pojawiły sie także sikorki. Rzadko , na szczęście, pojawiają sie gołębie, przybyło natomiast hałaśliwie skrzeczących srok. Gdy zrobiło się zimno zawiesiłam sikorkom dwa kawałki słoniny. Mój ulubiony fotel stoi przy oknie, więc mam dobre miejsce do obserwacji. O dziwo, jako pierwsze przy słonince pojawiły sie wróble, nie wiedziałam, że te małe ptaszki są mięsożerne.
Sikory nieśmiało czekały na swoją kolej. Gdy jedna z nich siadła obok większego kawałka sadła wróbel natychmiast ją przegonił. Próbowała druga, też ją przegonił. Przyleciała wielka sroka i dwoma szarpnięciami zerwała jeden z kawałków słoniny. Teraz było dopiero o co walczyć!
Biedne sikorki czekały cierpliwie na swoją kolej i czasami pod nieobecność wróbli udawało im się uszczknąć co nieco. Gdy wróble wracały, zastosowały specjalną taktykę biesiadowania - jeden się posilał, trzy pozostałe pilnowały, by mógł jeść w spokoju. Nie znam hierarchii tych ptaszków, ale wyglądało, jakby jeden z wróbli był przywódcą gangu...
Po kilku dniach ze słoniny zostały strzępy, mizerne resztki i wróble straciły zainteresowanie łupem. Sikorki natomiast z rozkoszą delektują się resztkami z pańskiego (wróblego) stołu .
Planuję zawiesić na zimę karmnik, będzie co oglądać, na TV nie ma co liczyć :-)

czwartek, 3 listopada 2016

Nadchodzi lawina...

Tak to już jest, że gdy rozpoczną sie nominacje, to lawinowo. Ostatnio zostałam nominowana przez dwie fantastyczne blogerki, warto do nich zajrzeć, jeśli ktoś jeszcze nie był i nie czytał. Ktoś mi kiedyś powiedział, że nie jestem asertywna, ale tu akurat nie muszę, bo lubię takie zabawy, a zwłaszcza gdy zapraszający robi to premierowo, to trudno odmówić.
Za nominacje dziękuję i mam nadzieję, że nie przynudzam...


Pytania od Iwony Kmity:

1. Czym jest dla ciebie pisanie bloga?
Właściwie wszystkim: zaspokojeniem potrzeby pisania, kontaktem z ciekawymi ludźmi, wymianą poglądów, wypełnieniem wolnego czasu...

2. Gdybyś mogła zmienić jedną rzecz w swoim otoczeniu, co by to było?
Chciałabym by ludzie przestali jesienią ubierać się na czarno, by byli dla siebie lepsi, by wokół było więcej zieleni, a mniej samochodów...

3. Lubisz urlop aktywny czy słodkie lenistwo?
Jedno i drugie, zależnie od tego jak bardzo jestem zmęczona i od tego gdzie jestem...

4. Gdybyś jeszcze raz po maturze decydowała o swojej przyszłości, czy wybrałabyś tak samo?
Chyba tak...

5. Ulubiona książka z dzieciństwa?
Nie miałam jednej ulubionej, dostawałam dużo na wszelkie okazje.

6. Czym jest dla ciebie przyjaźń?
Zaufaniem, szczerością, pewnością, niekrępującym milczeniem, wspólnymi pasjami...

7. Gdybyś mogła zamieszkać w wybranym miejscu na świecie, gdzie by to było?
Gdzieś gdzie nie ma skrajnych temperatur typu +37 lub – 25, nie ma kataklizmów i przemocy... czy jest gdzieś takie miejsce?

8. Czego w sobie nie lubisz?
Wielu rzeczy, najbardziej braku silnej woli i lenistwa...czasami.

9. Z jakiego zdarzenia w życiu jesteś dumna?
Może nie ze zdarzenia, a raczej z tego, że cieszę się zaufaniem wielu osób i pędzą jak w dym po różne rzeczy, od filiżanki kawy po porady życiowe, ale to jednocześnie wielka odpowiedzialność – jak mówi detektyw Monk, to dar i przekleństwo...

10. Co z naszej rzeczywistości najbardziej cię denerwuje?
Chamstwo, bezmyślność, nie zważanie na innych ...

11. Co myślisz o tego typu zabawach?
Lubię czytać , lubię być pytana, lubię poznawać poglądy innych uczestników

Pytania od autorki bloga OTO JA:

1. Czy teraz, kiedy już wiesz na czym polega blogowanie, podjęłabyś/ podjąłbyś się jeszcze raz tego zadania?
Oczywiście, nawet żałuję, że nie zrobiłam tego wcześniej, ale podobno wszystko ma swój czas...

2. Co daje Ci pisanie bloga?
Pozwala uporządkować myśli, przelać pomysły na klawiaturę, daje poczucie kontaktu ze światem, pomaga zwalczać lenistwo i ogarnąć marazm duszy, który czasem się skrada perfidnie...

3. Jedna potrawa, którą zjesz zawsze, to......
Makaron, w każdej postaci i o każdej porze, byle nie na słodko i dobry chleb oczywiście!

4. Wolisz góry, czy morze? I dlaczego?
Zdecydowanie góry. Nad morze lubię się wybrać, ale nie w celach plażowych...

5. Książka czy film? Co preferujesz?
Lubię obejrzeć dobry film, ale zawsze książkę wybiorę, bo bez filmów mogłabym żyć, bez czytania nie.

6. "Świat bez muzyki" ......... dopisz co uważasz
Byłby jak świat bez kolorów.

7. Co poprawia Ci humor?
Spacer, smakołyk, czytanie blogów...

8. Każdy jest kowalem swojego losu? Tak czy nie?
I tak i nie do końca, bo na wiele spraw mamy wpływ, ale jeśli dopada nas lub bliskich ciężka choroba lub inne nieszczęście, to nie zawsze sami zdołamy wyleźć z tego dołka...

9. Otrzymujesz kartę płatniczą bez limitu? Co zrobisz?
Można odpowiedzieć żartem: gdybym wygrał milion to bym nie oniemiał, tylko szybko go wydał i znowu nic nie miał.Ja jednak nie jestem aż tak rozrzutna i zrobiłabym plan wydatków, ale na pewno jakaś cudowna podróż...

10. Twoje trzy powody do dumy, to ........
a) mój syn b) moje tu i teraz c) czytelnicy mojego bloga, bo sami piszą ciekawie i są aktywni w różnych dziedzinach, a jeszcze znajdują czas by komentarz napisać...

11. Podobały Ci się pytania, czy może wręcz odwrotnie?
Podobały mi się. Pytanie nr 2 czasem w takich zabawach sie powtarza, ale to nic dziwnego, chcemy poznać motywy prowadzenia blogów przez inne osoby.

Wszystkie blogi, które mam w zakładkach traktujcie jako NOMINOWANE :-) Miałam nie wymyślać pytań, ale same do mnie przyszły, gdy siedziałam w wannie, więc jeśli jeszcze macie cierpliwość i wolny czas - zapraszam:

1. Kim na pewno nie chciałbyś być - sędzią, adwokatem, prokuratorem, komornikiem?
2. Czego nigdy nie chciałbyś usłyszeć od swojego dziecka?
3. Jakie imię źle Ci sie kojarzy i dlaczego?
4. Uciążliwy sąsiad - znosisz cierpliwie czy toczysz wojny?
5. Czy czekasz na prezenty w butach w Mikołajki?
6. Czy lubisz chodzić na śluby i wesela?
7. Jaki prezent bardzo Cię kiedyś rozczarował?
8. Co spowodowało u Ciebie ostatnio wyrzuty sumienia?
9. Jak urozmaicasz sobie długą podróż lub oczekiwanie w kolejce?
10. Jak dużo rzeczy nosisz w swojej torebce? ( dla panów w kieszeniach)
11. Czy masz coś co przynosi szczęście lub przynajmniej w to wierzysz?

wtorek, 1 listopada 2016

Tradycja

Ta polska tradycja gromadzi przy grobach naszych bliskich całe rodziny i choć z radością świąteczną ma niewiele wspólnego, cenimy powagę i zadumę tego Dnia, wspominamy tych, którzy odeszli przed nami.
Niekiedy wspomnienia bolesne są bardzo, bo przypominają o stracie, ale tak trzeba i tego uczymy nasze dzieci i wnuki. Zapalamy znicze na grobach rodziców, dziadków, przyjaciół, pamiętamy o poległych na wojnach, zapalamy światełka pamięci na opuszczonych mogiłach.
A czasami, w ten refleksyjny czas wiersz powstaje...

Listopadowe pielgrzymowanie

Ten sam
coroczny rytuał
zniczowe pielgrzymowanie.
Chryzantem
biel nagrobna
cmentarne rozpamiętywanie.

Ten sam
w sercu ból rozłąki,
tęsknoty wszechpanowanie
i nieme
pod niebem smutku
z bliskimi obcowanie.

Ta sama
łuna wieczorna
to samo dusz wspominanie,
lecz prośba
o spokój daremna,
znów próżne oczekiwanie....