piątek, 19 października 2018

A może na ryby?

Grzybów u nas jak na lekarstwo, więc wybraliśmy się na ryby, a ściślej mówiąc do nowego w Biskupinie muzeum o ambitnej nazwie Interaktywne Muzeum Rybactwa.

Wprawdzie już niemal po sezonie, ale wszędzie zostawiono tablice z informacją, że jeśli ktoś chce zwiedzić, należy dzwonić pod podany numer.

Udało się za trzecim razem, pani z zajazdu oddzwoniła na mój numer, pan przyjechał po kilku minutach. Otworzył podwoje, włączył wszystko, sprzedał bilety. Budynek trzymał przyjemny chłodek, co jest istotne tej upalnej jesieni. Teren wokół zamieniony na wystawy pod chmurką, są także ławeczki, gdzie można spocząć i coś przekąsić, zwiedzanie trwa długo.
Przyjezdnych wita ciekawa aranżacja wejścia do budynku - wielki węgorz, sieci rybackie oraz łódź, w której można zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie.
Po przekroczeniu progu muzeum słyszymy odgłosy jeziora, szum fal, głosy ptaków, posadzkę pokrywa specjalna masa,która daje wrażenie, jakbyśmy chodzili po wodzie i widzieli dno jeziora.
Do tego wielkie akwarium z pięknymi rybami, największe wrażenie robi biały jesiotr.
Ciekawe dla mnie były eksponaty widoczne na zdjęciach, nie wiedziałam, że pęcherz pławny ryb zajmuje tyle miejsca wewnątrz ryby.
Bardzo skomplikowane także wydawały się pułapki na ryby i sieci. Zaaranżowano także chaty rybaków, gdzie zobaczyć można proces wykonywania wioseł, sieci, preparowania rybich głów.
Wzdłuż ścian wyeksponowano modele różnych gatunków ryb, przedstawione na tle przekroju jeziora lub rzeki, nauka obejmuje nazwy ptactwa i roślin wodnych.
Muzeum nosi nazwę interaktywnego, gdyż proponuje zwiedzającym zabawy edukacyjne z udziałem multimediów głównie. Oczywiście spróbowaliśmy wszystkich: siedząc w łodzi obejrzeliśmy film o łowieniu ryb, rozwiązywaliśmy quiz ze znajomości zwierząt wodnych,graliśmy w gry multimedialne na wielkim ekranie, mój mąż bawił się jak dziecko, łowiąc wirtualną rybę na wędkę...
Na zewnątrz można przejść labirynt z sieci, obejrzeć wielkie figury ryb z masy plastycznej, niczym w parku dinozaurów oraz dokształcic się lub sprawdzić wiadomości w rozróżnianiu ryb słodkowodnych i morskich.
Dla najmłodszych urocza gra typu memory o rybach także.
Droga do muzeum dobrze oznaczona, nawet zbudowano mini zamek z drewna, by najmłodsi wycieczkowicze mogli pobawić się w chowanego, postrzelać do tarczy, zrobić pamiątkowe zdjęcie...
Na koniec relacji z muzeum dwie moje fotki, byście mogli się pośmiać, jak bawią się dorośli zabawkami dla dzieci.
Będąc w Biskupinie postanowiliśmy po raz kolejny zajrzeć do skansenu. Cicho, spokojnie, ciepły wiatr od jeziora. Byłam tyle razy, a po raz pierwszy odkryłam biskupińską Wenus, a na fotce obok podziemne źródełko, z którego korzystali i cześć mu oddawali ludzie okolic Biskupina już w najwcześniejszych wiekach...

Nie była to jedyna wycieczka tej jesieni, napiszę jeszcze o spotkani z pszczołami...

71 komentarzy:

  1. Ale fajny "rybon", ten w hełmie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ty to zawsze jakies fajne miejsca wygrzebiesz w okolicy:), bardzo mi sie podoba.

    OdpowiedzUsuń
  3. Niestety, rybactwo i wędkarstwo, podobnie jak myślistwo kojarzy mi się wyłącznie źle. Człowiek zakuty w dyby - znacznie lepiej, choć akurat nie uważam, żeby trzeba było w nie zakuwać Ciebie :) A na pszczoły już czekam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może profilaktycznie każdemu się przydaje?

      Usuń
    2. Myślę, że nie. W każdym razie ja bym Cię nie zakuła. Za dobrze mi na Twoim blogu - kto by go pisał?

      Usuń
  4. a co na to wszystko wędkarze, którzy co poniektórzy potrafią strzelać ciężkie fochy za nazwanie ich "rybakami"?...
    p.jzns :)...

    OdpowiedzUsuń
  5. Podobno w głębi duszy na zawsze pozostajemy dziećmi więc nic dziwnego, że dobrze się tam bawiliście:) Ciekawe miejsce, sama z chęcią bym tam porozrabiała i zrobiła sobie fotkę z tym ryborycerzem. Koniecznie!
    Miłego weekendu Jotko:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No uciechy było sporo, pojechałam tuż po chorobie i trochę się rozerwałam...

      Usuń
  6. Wieki temu byłam w Biskupinie, ale tak miło nie było - wycieczka szkolna z niezbyt miłą Panią opiekunką ;)
    Bardzo fajnie wyglądają te ryby :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To musisz sobie przypomnieć indywidualnie, Aniu:-)

      Usuń
  7. W Biskupinie byłam lata temu, wtedy jeszcze nie było tego muzeum. Dziękuję za wspaniałą wirtualną wycieczkę, tylko się zastanawiam czym sobie zasłużyłaś, że Cię Asiu zakuli w dyby?:) Pozdrawiam serdecznie!:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Te dwie fotki pokazują dystans ;) Gdzie tam się śmiać. Fajne miejsce, nie znam go, choć w Biskupinie byliśmy z dzieciakami

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie znałam, stoi trochę na uboczu i można przeoczyć...

      Usuń
  9. O tym ile pęcherz zajmuje miejsca w rybie to ja wiedziałam, bo wędkuję i ryby obrabiam. Pęcherz trzeba zawsze wywalić. Śmieszna bańka w dotyku.

    Miejsce ciekawe (albo tak fantastycznie je opisałaś), podoba mi się. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pęcherze widywałam, ale już po wydobyciu z ryby.
      Myślę, że Wam też by się spodobało.

      Usuń
  10. Bardzo dobre miejsce pod względem edukacyjnym i jak widać ciekawie zrobione. Oj,ja za rybami to jakoś nie przepadam, no może poza oglądaniem ich w dobrych akwariach. Natomiast jakoś zupełnie mi nie pasują od strony budowy i kulinarnej.
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, że ja też nie zawsze mam ochotę na ryby...

      Usuń
  11. Kocham ryby jako danie :) Te wypatroszone jakoś mi nie pasują...Hipokrytka jestem ;)
    Pęcherze pławne są mi dobrze znane, bo co roku usuwam je z karpi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najbardziej lubię pstrągi, ale ostatnio mąż kupuje mi polędwicę z dorsza, o ile dorsz ma polędwicę...

      Usuń
  12. Witaj, Jotko.

    Twój opis brzmi bardzo zachęcająco:) Jak widać - można zrobić coś z głową. By dawało zadowolenie obu stronom.
    Bardzo fajna wycieczka. Gdyby mój tata żył, zawiozłabym go tam, choć był zaprzysięgłym wędkarzem, nie - rybakiem:)

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie, różnica chyba jest w ilości łowionych ryb i sprzęcie?
      Nie znam się...

      Usuń
    2. Rybak to zawód, wędkarz - hobby:)

      Pozdrawiam:)

      Usuń
  13. przeczytałem Interaktywne Muzeum Robactwa...
    i troszeczkę mnie szarpnęło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie pomyłki bywają zabawne, ale muzeum robactwa, czemu nie?

      Usuń
  14. Takie interaktywne muzea urozmaicają zwiedzanie. Osobiście lubię takie. Pęcherze pławne ogladałam z liceum na lekcji biologii. Mieliśmy ryby w formalinie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W dzieciństwie, gdy babcia obrabiała ryby strzelalismy z tych pęcherzy...

      Usuń
  15. No proszę, jakie połączenie nowoczesności ze starożytnością :)
    Mam tak blisko, a w Biskupinie byłam w ... siódmej klasie podstawówki :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto też przejechać się kolejką wąskotorową ze Żnina do Biskupina...

      Usuń
  16. Można rzec: W dybach Ci do twarzy, ale na kolanach ryba jeszcze bardziej:)

    OdpowiedzUsuń
  17. Jakie ciekawe miejsce ! Muzeum Rybactwa - to chyba unikat ?! A Ty znów dobrowolnie dałaś się zamknąć w dyby ? Pozdrawiam serdecznie :))

    OdpowiedzUsuń
  18. Jak ma się pomysł i umiejętności, można zrobić muzeum właściwie wszystkiego. Takie instytucje same kuszą zwiedzających moim zdaniem. :)

    Jak człowiek pozna w jakimś miejscu takiego molocha, to znajdzie w nim niemal na pewno coś dla siebie. Osobiście galerie handlowe najbardziej lubię na zakupy płyt z muzyką i książek.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Galerie handlowe fajne są w upały, można się schłodzić...

      Usuń
  19. Moja przygoda z łapaniem ryb skończyła się już w młodości na buszowaniu po sadzawce z koszykiem. Trafiały się karasie,piskorze, kiełbiki. Takie muzeum chętnie bym odwiedził! :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Z Twojej interesującej relacji wynika, iż Biskupin rozwija się nader prężnie. Taki pęcherz przydałby mi się podczas nurkowania, bo wbrew wszystkiemu, ja próbuję na dno, a on mnie do góry wyrzuca.
    Podrawiam Jotka

    OdpowiedzUsuń
  21. Czego to Pani ludziska nie wymyślą, choć przyznam, że inicjatywa bardzo zacna, gdyż ryb u nas również na lekarstwo i jak tak dalej pójdzie, to przyszłe pokolenia będą sobie mogły obejrzeć płotki i okonie, wyłacznie w takim muzeum:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niektórzy wędkarze to łowią i puszczają na wolność...by mieć co łowić następnym razem.

      Usuń
  22. Miałaś rację, Bogdan by chyba stamtąd nie wyszedł :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Byłam w Biskupinie, ale w tych czasach nie było tam tego wspaniałego muzeum.
    Kiedyś byłam zapalonym wędkarzem, nawet miałam kartę wędkarską, tylko nie byłam w stanie nadziać robaka na haczyk. Mąż to robił.
    Grzybów u nas też nie ma, bo było zbyt sucho.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jako dziewczynka próbowałam z ojcem łowić z łodzi, ale wtedy nudne to dla mnie było:-)

      Usuń
  24. A głowa? Dlaczego nie znalazła się w przeznaczonym dla niej otworze?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo kat okazał się łaskawy dla mojego kręgosłupa:-)

      Usuń
  25. Ale super wycieczkę miałaś Asiu:-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A pogoda jaka! Po chorobie wygrzałam się na słońcu!

      Usuń
  26. Wyglądasz młodzieżowo, super, że masz dystans do siebie i potrafisz się bawić, bo mężczyźni z tym na ogół nie mają problemu. Pojęcia nie miałam, że jest takie muzeum i to wirtualne.
    Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Młodzieżowo z daleka, ale dziękuję:-)
      Dziś takie miejsca są poszukiwane przez dzieci i dorosłych.

      Usuń
  27. Takie zabawy są nie tylko dla dzieci;) Ogólnie nie przepadam za muzeami, ale to chętnie bym zwiedziła. Wyglądasz super:)

    OdpowiedzUsuń
  28. A jak się zna w galerii takiej jakieś fajne miejsce, to i można kawy się napić, spotkać się nawet z kimś itp.

    Dzięki za uznanie. :) Staram się jak mogę, żeby było ciekawie.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama czasami spotykam się z koleżanką na kawie w galerii, bo obie mamy blisko.

      Usuń
  29. Niesamowite miejsce :)
    Świetnie, że pan przyjechał i otworzył to miejsce, to się nazywa profesjonalna obsługa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To fakt, otworzył dla 2 osób i opowiedział to i owo.

      Usuń
  30. Witaj
    Dziękuję, że nie zapominasz o mnie w te jesienne dni.
    Biskupin... Twoja opowieść przywiała wspomnienia. Jeździłam tam z moimi dziadkami, którzy mieszkali niedaleko. To były takie piękne wędrówki z nimi.
    Teraz dni stają się jednak coraz krótsze, chłodniejsze. Także i ja spowolniałam.
    Trochę mi tylko szkoda, że mój jesienny koszyk powoli pustoszeje. Śliwki już się skończyły, winogrona powoli też. Gruszki jeszcze są, ale i one niedługo znikną. Na szczęście pozostaną niezawodne jabłka i orzechy. Może zrobiłabym jakiś pyszny, szybki deser? Może masz na niego pomysł i zostawisz go na moich stronkach? Proszę tylko bez glutenu….
    Pozdrawiam końcówką października

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Deser jesienny? proszę bardzo, lecę by Ci napisać!

      Usuń
  31. Tak to czasem jest, że coś nas ciągnie do jakiegoś miejsca i nikt za bardzo nie wie, co to może być. :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  32. Asiu, podziwiam wasze samozaparcie do zwiedzania muzeów - z przyjemnością czyta, twoje relacje. Nie miałam pojęcia, że w Biskupinie jest takie fajne muzeum

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A widzisz, czasami warto wracać w znajome miejsca :-)

      Usuń
  33. Kochana!
    Byłam w Biskupinie, ale nie było wtedy takiego fajnego miejsca z rybką w roli głównej.
    Buziaczki:)

    OdpowiedzUsuń
  34. Ciekawe miejsce. Dziękuję.

    OdpowiedzUsuń