Wszyscy chyba pamiętają satyrę w krótkich majteczkach "Przekroju".
Zebrane przeze mnie historie są autentyczne i jak najbardziej mogłyby się znaleźć w podobnej rubryce.
Część znam z autopsji, resztę zasłyszanych zapisałam.
Wszystkie dotyczą rzeczywistości szkolnej, bo póki co, w takiej się obracam, do emerytury :-)
****
Pewna pani, po odprowadzeniu dziecka do szkoły rozmawia przez telefon:
- wczoraj wieczorem sprawdziłam mu zeszyt do matmy, a tam nieodrobione zadanie z ułamków
- ????
- jak to co, do nocy rozwiązywałam te ułamki, przecież znowu dostałby jedynkę!
****
Uczeń 4 klasy szkoły podstawowej przyszedł na zajęcia w koszulce z napisem Rosja. Następnego dnia mama chłopca miała pretensje do wychowawcy klasy, że koledzy dokuczali jej synowi, przezywając go od konfidentów.
****
Na zastępstwie w pierwszej klasie, przyszło zmierzyć się mojej koleżance z legendą o Syrence. Po zapoznaniu się z treścią legendy dzieci otrzymały kolorowankę. W pewnej chwili zgłasza się dziewczynka:
- proszę pani, czy mogę dorysować syrence stanik, bo ona taka goła...
****
W czytelni chłopcy z młodszych klas oglądają różne książki, siedzą wygodnie na kanapce z pianki. Nagle jeden woła:
- proszę pani, a tu jest zboczony obrazek!
Podchodzę zaniepokojona, co to za książkę dorwali, a tu na ilustracji dwoje ludzi i dziecko, tata całuje mamę.
- dlaczego nazywasz obrazek zboczonym, przecież na ilustracji są kochający się rodzice z dzieckiem, a jeśli się kochają, to pocałunkiem okazują sobie miłość
- całowanie się jest grzechem!
****
Uczeń zerówki wychodzi z zajęć z kartką w dłoni. Tata pyta, co to za kartka.
- masz podpisać zgodę na wycieczkę na safari
- safari, ale dokąd?
- no na safari po prostu
Tato bierze kartkę i czyta:
"Wyrażam zgodę na wycieczkę mojego syna do muzeum w Szafarni"
****
Uczennica siódmej klasy wpada na przerwie do biblioteki:
- proszę pani, jest taka sprawa, czy będę musiała zapłacić za podręcznik do angielskiego?
- a co się stało?
- wpadł w klasie za szafę
- o, sam wpadł i nie chce wyjść?
- za szafą są już dwa podręczniki, bo koleżanki podręcznik też wpadł
- a pan woźny nie może ich wyciągnąć?
- nie może, po regał przytwierdzony do ściany!
- jeśli podręczniki nie wyjdą zza szafy, to musicie zapłacić!
Dopisek:
Mama ósmoklasisty pisze usprawiedliwienie do wychowawcy - proszę usprawiedliwić nieobecność syna w szkole z powodu peregrynacji KOPII obrazu jasnogórskiego...
Przyznam, że jak długo żyję, takiego usprawiedliwienia nie czytałam, ale zdarzało się zwalnianie z lekcji z powodu kolędy lub zebrania ministrantów.
ładnie sobie poczynasz. dobrze, że takie rodzynki nie giną bez śladu, bo byłoby szkoda.
OdpowiedzUsuńNotesik mam zawsze pod ręką!
UsuńZ niektórych się uśmiałam, safari wygrywa. :D Zboczony obrazek z jednej strony śmieszny, a z drugiej trochę martwi - chociaż zapewne za kilka lat chłopiec zmieni zdanie.
OdpowiedzUsuńJeden znany mi Rosjanin bardzo lubił chodzić w bluzie z napisem CCCP (oczywiście bluza marki Adidas, wszystko miał od nich), ale to było kilka lat temu, ciekawe, czy teraz też by ją wziął jadąc za granicę.
A ja się dziwię, skąd u małego chłopca takie określenie na czułość...
UsuńSuper!!! Nawet nie masz pojęcia jak odetchnęłam gdy moja córka skończyła podstawówkę - w liceum (chodziła do "społecznego") już było mniej takich "cyrków', chociaż zdarzyło się, że jedna z dziewcząt calutką lekcję historii przesiedziała.....w szafie- nie odrobiła pracy domowej a nie chciała stracić wykładu. Nadal mam "chopki" z komentowaniem-anabell.
OdpowiedzUsuńZwłaszcza szafy na mapy cieszyły się powodzeniem, bo tam stać można...
Usuń"Satyra w krótki majteczkach" była w Kobiecie i Życiu, a w Przekroju był "Humor zeszytów"... to tak gwoli dokładności historycznej, ale mniejsza z tym...
OdpowiedzUsuńdowcipy o biustonoszu dla Syrenki i "zboczonym" pocałunku wcale nie mnie się śmieszą, skoro są z życia wzięte, bo ilustrują, jak widmo czarneka krąży po szkołach...
p.jzns :)
Bardzo możliwe, tak dawno nie kupowałam jednego i drugiego, że mogłam pomylić...
UsuńSzczerze mówiąc, pomyślałam nie tylko o Czarnku!
ależ oczywiście, "potworu czarneku" trzeba rozumieć nie jako konkretną osobę, ale pewien skrót zbiorczy ostatnich czasów, ideę, którą reprezentuje nie tylko on sam,ale całe mnóstwo innych ludzi...
UsuńO tak, to nie tylko widmo, ale całkiem realne zagrożenie!
UsuńHahaha, no i uwielbiam wchodzić na ten profil. Świetne te opowieści i jeszcze do tego z życia... :)
OdpowiedzUsuńW 100% z życia!
UsuńMimo wszystkich tych zabawnych momentów życzę Ci szybkiego przejścia w stan odpoczynku :)
OdpowiedzUsuńOdliczam dni, już wkrótce!
UsuńNajbardziej podoba mi się to z DISCO POLO :)))
OdpowiedzUsuńAle "usprawiedliwienie z powodu peregrynacji KOPII obrazu jasnogórskiego" też jest niezłe!
Chyba byśmy wszyscy powariowali, gdybyśmy nie spojrzeli na to wszystko czasem trochę z dystansu i nie pośmiali się serdecznie!
Uściski Kochana!
To prawda, wiele rzeczy w głowie się nie mieści, albo nasza wyobraźnia zbyt mała...
UsuńAlbo ludzie rzadko mówią o niektórych historiach, bo wydają się tak nieprawdopodobne!
Usuńżycie pisze ciekawe scenariusze:-)
UsuńSyrence koniecznie stanik, bezwzględnie…akurat politycznie poprawne. 😂😂😂
OdpowiedzUsuńMarek
Wedle nowych wytycznych, skromnie i z pokorą:-)
UsuńSamo życie. Wszystkie są prawdziwe i chyba zawsze są powtarzalne.
OdpowiedzUsuńkażdy dowcip pewnie ma umocowanie w realnym życiu...
UsuńHeh szkoła to jednak jest ciekawa
OdpowiedzUsuńZawsze lubiłam chodzić do szkoły...jako uczennica.
UsuńJa raz lubiłam a raz nie... 😂
UsuńWiadomo, bywały gorsze momenty!
UsuńSzkoła jako kopalnia humoru jak najbardziej. :)
OdpowiedzUsuńChyba zawsze była:-)
UsuńChodziłam do szkoły średniej w której obowiązywały mundurki. Nosiliśmy je...najczęściej w teczkach szkolnych, aby je założyć na lekcje szczególnie upierdliwych nauczycieli, którzy założenia mundurka wymagali. Nauczyciel od robót budowlanych był właśnie takim formalistą. Raz w tygodniu lekcja z nim była jako ostatnia, no więc pół klasy nie zakładało mundurkowej marynarki, aby szybciej pójść do domu ;)
OdpowiedzUsuńMoja edukacja w tej szkole przypadała na pierwsze lata Kodeksu Ucznia, skwapliwie żeśmy się do tego kodeksu odwoływali, kolega cały czas miał egzemplarz pod ręką.
Jak chcieliśmy aby nauczyciel przełożył zapowiedzianą klasówkę, to kupowaliśmy kwiaty i prosiliśmy o przełożenie. Najczęściej odnosiło to pożądany skutek. Jednakoż pani od fizyki okazała się nieugięta. A rytuał wyglądał w ten sposób, że przedstawiciel wręczał bukiet, reszta stała przy swoich ławkach. No więc fizyczka, stwierdziła, że klasówka się odbędzie i rzekła proszę siadać i wyciągnąć kartki. Jakiś kolega rzucił w przestrzeń; wychodzimy, no i...wyszliśmy.
Zrobiła się chryja niemożebna, rozwiązali nam klasę, po zebraniu na którym byliśmy obecni wraz z rodzicami, złożyliśmy podania o ponowne przyjęcie do szkoły.
A działo się to 50 lat temu, no bo w szkole zawsze bywa ciekawie i dlatego podręczniki same za szafę wchodzą ;)
Podobne historyjki mi się przypomniały, w sumie z takich wspomnień mogłaby powstać całkiem ciekawa książka:-)
UsuńBardzo sympatyczne wspomnienia.
OdpowiedzUsuńOczywiście przywołują własne...
Marzec 1953, umarł J. Stalin, każda klasa miała obowiązek odstać 5 minut ciszy w południe. To była szkoła katolicka więc starała się wykonywać polecenia władzy starannie gdyż obawiała się, ze za byle niedociągnięcie mogą szkołę zamknąć.
No więc nauczycielka zarządziła ciszę znacznie wcześniej.
Staliśmy w milczeniu, czas dłużył się okropnie, nauczycielka od czasu do czasu patrzyła znacząco na klamkę do drzwi - czy czasem nie wchodzi kontrola.
I wtedy któryś z uczniów zawołał - o, kot chodzi po dachu!
Rzeczywiście, chodził po dachu budynku na przeciwko. Atmosfera całkiem się rozluźniła, każdy miał cos do powiedzenia, aż szkoda było kończyć tę żałobną ciszę.
Dziękuję za kolejną opowieść, tak jak napisałam wyżej, z takich historyjek powstałaby ciekawa szkolna epopeja...
UsuńAle się uśmiałem 😄 Dzieciaki to zawsze rozbawią dorosłych, są takie szczere i zwracają uwagę na szczegóły, które niejeden z nas by pominął, a tak to przednia zabawa 😄 Świetny tekst, pozdrawiam! 🖐️
OdpowiedzUsuńśmiech to zdrowie, więc śmiejmy się:-)
UsuńTen mem o disco-polo jest bezcenny ;)) I powiem nie bez kozery, Ty się obracaj w tej szkolnej rzeczywistości nie tylko do emerytury ale zawsze jeszcze jeden dzień dłużej.
OdpowiedzUsuńTak czy siak będę, ale już bez zobowiązań:-)
UsuńKażdy z nas ma w zanadrzu śmieszne anegdotki, śmiechom nie byłoby końca gdyby wydać je w formie kilkutomowej encyklopedii 🙂. Myślę, że chłopiec, który myśli że całowanie się to grzech wywodzi się z podobnych "kręgów" co mama od usprawiedliwienia 😀
OdpowiedzUsuńNa pewno, ciekawe jak długo dzieci będą podzielać zdanie rodziców?
UsuńWitaj, Jotko.
OdpowiedzUsuńJedne dykteryjki rozbawiły mnie bardziej, inne - mniej.
Te mniej zabawne przywiodły mnie do myśli, że rodzice niektórych dzieci muszą być nie mniej zagubieni niż ich pociechy...
Pozdrawiam:)
To prawda, nie wszystkie sytuacje są zabawne, raczej słodko-gorzkie...
UsuńSzkoła to niewyczerpane źródło anegdot :-)
OdpowiedzUsuńZasyłam serdeczności
I to zarówno o uczniach, jak i nauczycielach:-)
UsuńSkoro pracujesz w bibliotece, to być może będziesz w stanie dotrzeć do książki Teresy Kłys-Wojtasińskiej "Gdy Sokrates ma 5 lat". Jestem w jej posiadaniu i serdecznie polecam. To zbiór dziecięcych wypowiedzi na różne "dorosłe" tematy. Niby można się pośmiać, ale często przez łzy.
OdpowiedzUsuńW mojej bibliotece na pewno nie mam, ale zapytam w publicznej.
UsuńPodpowiedź: Mam wydanie pierwsze z 1981 roku :-)
UsuńMoja wnuczka Tosia jest na etapie fascynacji syrenkami. To nie stanik czy top posiada syrenka, ale "gu-gu":-)
OdpowiedzUsuńA myślałam, że wszystkie dziewczynki tylko jednorożce lubią:-)
UsuńHa ha ha Safari - cudowne :))))
OdpowiedzUsuńPrawda? Przebój miesiąca!
UsuńNo bo syrenka powinna mieć bikini...
OdpowiedzUsuńSkoro całowanie się jest grzechem, to czemu gra wstępna w szczegółach opisana jest w Biblii? :D
Zadaj im następnym razem lekturę Pieśni nad pieśniami. ;)
Na szczęście nie jestem katechetką...
UsuńU nas natomiast rodzice mają w zwyczaju... straszyć nauczycieli biskupem.
OdpowiedzUsuńO, tego u nas jeszcze nie słyszałam...
UsuńSerio? W razie niezadowolenia, np. z ocen albo uwag o zachowaniu progenitury rozjuszeni (oczywiście na nauczycieli) rodzice ruszają do ataku. Pomijając dyrekcję i nawet kuratorium oświaty, od razu straszą, że mają znajomości w kurii i znają biskupa :-)))
UsuńA dlaczego nauczyciel miałby się bać biskupa?
Usuńbardzo mnie rozśmieszyło rozwiazywanie ułamków do nocy, wszystkie są świetne.... mogę czytać je bez końca..... muszę poprosić moją siostrzeniczkę, też jak wiesz " panią od biblioteki".... może by coś dorzuciła. jest teraz na rocznym urlopie zdrowotnym, niestety kończy się jej w czerwcu.
OdpowiedzUsuńJotko.... nie wiem co z Twoimi komentarzami - faktycznie znikają. Mam je w spisie, ale nie przechodzą do blogu. Spróbuj wpisać coś do ostatniego postu - do Norwida, zobaczymy czy przejdzie. W razie czego będę reklamować. .Pozdrawiam serdecznie. .
Bo pewnie wpadły do spamu, trzeba wtedy odhaczyć , że to nie spam...
UsuńOo to z usprawiedliwieniem kreatywne. Niemniej moim zwycięzcą jest safari xD.
OdpowiedzUsuńA ja się zastanawiałam, co ten uczeń robił, cały dzień modlił się do obrazu?
UsuńHahaha... dzieciaki są obłędne i humor mają przedni. Dla mnie najlepsze- z koszulką Rosja i Safari :) Miłego weekendu...
OdpowiedzUsuńSafari ma powodzenie:-)
UsuńJestem z wykształcenia polonistą, ale nie odważyłam się pracować w szkole jako nauczyciel Te powiedzonka to chyba jedna z lepszych rzeczy w nauczaniu
OdpowiedzUsuńMój syn dostał kiedyś uwagę w świetlicy przed Wielkanocą, że zamiast śpiewać ze wszystkimi dziećmi, że pisanki wyturlały się z koszyczka, śpiewał: "Pisanki wyje... się z koszyczka"
Nie wiedziałam czy śmiać się czy płakać, ale podpisałam uwagę.
Dlatego nie wpisuję uwag, to broń obosieczna...
UsuńHa, ha świetne :) Moje córki też czasami zaskoczą mnie jakimś ciekawym tekstem, zwłaszcza ta młodsza. Wszystkie zabawne dialogi spisuję na pamiątkę :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie, ja zapisywałam zabawne powiedzonka syna, gdy był mały:-)
Usuń"Podsłuchane" przez Ciebie dykteryjki jak zawsze świetne. Uściski.
OdpowiedzUsuńTrudno przejść obojętnie, więc staram się zapisywać, bo pamięć ulotna jest...
UsuńDzieciaki, ach dzieciaki! Ich prosty język do nikogo nie przemawia jak tylko do ich własnych umysłów.
OdpowiedzUsuńmają swoje kody i powiedzonka i obrażają się, gdy próbujesz mówić podobnie...
UsuńJak dla mnie, najlepszy jest mem o powstaniu Disco-polo. Już gorsza forma "muzyki", powstać nie mogła 🙈😅
OdpowiedzUsuńOj, mnie przeraza rap i hip-hop czy jak tam się nazywają...zwłaszcza z użyciem wielu niecenzuralnych słów.
Usuń:D Disco-polo najlepsze. A także mem z Mikołajka.
OdpowiedzUsuńNa razie jeszcze się mobilizuję, jednak powoli mój entuzjazm do ćwiczeń opada.
Może zacznij od spacerów dłuższych, spacerów z kijkami, a nie od razu od ćwiczeń jakichś poważniejszych. To też jakaś metoda.
Pozdrawiam!
Mozaika Rzeczywistości.
Spacery to moja specjalność, muszę jednak poważnie pomyśleć o ćwiczeniach, by jak najdłużej zachować sprawność
UsuńJotko, to wstrzasające, zwłaszcza ci całujący się zboczeńcy. Czasem myślę, że dzieci to zakała ludzkości, ale niektórzy rodzice to totalna apokalipsa. Podziwiam cię za cierpliwość
OdpowiedzUsuńDzieci często powtarzają to, co słyszą od dorosłych. Już z domu wynoszą pewne poglądy, wartości... samo życie.
UsuńDużo rodziców odrabia za dzieci po nocach zadanie i uważam, że to nie jest dobre rozwiązanie :/ Takie usprawiedliwienia nieobecności raczej rzadko się zdarzają ;p Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńW czasie nauki zdalnej było to nagminne.
UsuńNa szczęście rzadko!
Dobrze wspominam szkołę i większość nauczycieli. Dzięki Jotko za przypomnienie szkolnych klimatów.
OdpowiedzUsuńBardzo proszę:-)
UsuńWitaj Asiu. Ale się uśmiałam z niektórych. Zwłaszcza z tego, całowanie jest grzechem. No i że stanika syrenki. Dobrze że zapisujesz. Pozdrawiam serdecznie Kochana. Kasinyswiat
OdpowiedzUsuńTen stanik dla syrenki tez mnie zdziwił:-)
UsuńNa te zwolnienia z powodu kolędy bardzo pomstował mój profesor od WOSu z liceum, zwłaszcza kiedy dotyczyły chłopców z klasy, której był wychowawcą. Za to dzisiaj wspominam te chwile z sentymentem i uśmiechem na twarzy.
OdpowiedzUsuńU mnie tez dzieciaki się zwalniały, ale gdy lekcja raz w tygodniu i wypada sprawdzian, to nie ma zmiłuj...
UsuńDzieci da niesamowite, nieprzewidywalny :) sama pracuje z dziećmi tylko takimi małymi i każdy dzień z nimi jest zabawny, radosny i inny :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, nie ma dwóch podobnych dni:-)
UsuńWitaj Jotko
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy to dokładnie dzisiaj, ale w moim mieście świętują dzisiaj Dzień Bibliotekarza.
Życzę Ci zatem dużo zadowolenia z wykonywanej pracy, cierpliwości i
wytrwałości w kontaktach z czytelnikami (dawno Krzysia nie było, ale pewnie już jest absolwentem), których jednak niech przybywa.
Chociaż powoli już kończysz pracę, to Bibliotekarką będziesz zawsze.
Pozdrawiam serdecznie
Dzień bibliotekarza przypadał w niedzielę, więc pewnie niektórzy świętują później.
UsuńDziękuję za życzenia:-)
Krzyś jest w siódmej klasie, ale widujemy się rzadko.