Jak w środku tygodnia pobyć na świeżym powietrzu w głębi lasu, bez brania urlopu? Trzeba pojechać jako opiekun dzieci na wycieczkę. Wiem, zaraz powie ktoś, że to też praca i odpowiedzialność, ale gdy dzieci grzeczne, a doświadczenie duże, to i dla siebie można znaleźć chwilę na łonie natury...
Zdarzyło się więc, że pojechaliśmy do ośrodka wypoczynkowego, którego gospodarze organizują świetne zajęcia dla dzieci "Od ziarenka do bochenka".
Nasz prelegent gadał cały czas wierszem, słowo! Dzieciaki zaklinały ciasto drożdżowe by dobrze rosło, lepiliśmy chałki drożdżowe lub bułki, które po upieczeniu zjedliśmy ze smakiem w towarzystwie twarożku z rzodkiewką i masła, wyrobionego pracowicie przez maluchy z wiejskiej śmietany.
Oczywiście, jak to na wsi mieliśmy też okazję poobserwować zwierzęta, bo był tam mini zwierzyniec, a w nim 3 kozy, kucyk, świnie z warchlakami, 2 koty, królik w klatce i papużki faliste. Jedynie krowa była sztuczna, ale naturalnej wielkości i dawała się doić. Zapoznaliśmy się także z wcale nie łatwą budową i obsługą cepa.
Dzień był ciepły, ale nie zaszkodziło posiedzieć przy ognisku i upiec kiełbaski. Dla spalenia kalorii dzieciaki mogły popróbować swych sił w chodzeniu na szczudłach, grze w piłkę, strzelaniu z łuku i w czasie szaleństw na placu zabaw.
Ale największą radochę miały dzieciaki, gdy nasz gospodarz postanowił jedną z pań ochrzcić mąką, by tradycji stało sie zadość i aby pani zbyt czysta nie była. Chyba domyślacie się na kogo padło i tylko szczęście miałam, że pan ludzki był i nie cały kilogram mąki na mnie wysypał, a jedynie symbolicznie poprószył...za to chałka udała mi się znakomicie :-)
Ale nie żałujcie mnie, bo dobrze sie bawiłam :-)
poniedziałek, 29 maja 2017
piątek, 26 maja 2017
Mamą być...
Dziś będzie krótko, okolicznościowo.
Konwalie widoczne na zdjęciu dostałam od koleżanki, stoją na moim biurku w bibliotece i pięknie pachną.
Kwiatki wyjątkowej urody, na które czekamy rok cały, podobnie jak na truskawki, zawsze kojarzą mi się w komplecie.
Przypomniały mi o Dniu Matki, bo zawsze mojej mamie kupowałam konwalie...
Teraz mogę najwyżej znicz na grobie zapalić, ale takie jest życie.
Dziwnym trafem szukałam czegoś w koszyku z drobiazgami i znalazłam kopertę zrobioną własnoręcznie przez mojego syna, chyba 18 lat temu.
W kopercie karteczka, zapisana drukowanymi literami, bo akurat nauczył się pisać, chyba w zerówce...
Gdy przeczytałam, uśmiechnęłam sie do swych wspomnień.
Gdyby ktoś z czytających miał problem z odczytaniem, to piszę tutaj:
MAMO KOCHAM CIE A CZY TY MNIE KOCHASZ I KIEDY DASZ MI CAUSKA ADAM
Dla takich chwil żyjemy, a nie dla sukcesów dzieci w konkursach....
Wszystkim mamom życzę podobnych wzruszeń, nie tylko w Dniu Matki :-)
Konwalie widoczne na zdjęciu dostałam od koleżanki, stoją na moim biurku w bibliotece i pięknie pachną.
Kwiatki wyjątkowej urody, na które czekamy rok cały, podobnie jak na truskawki, zawsze kojarzą mi się w komplecie.
Przypomniały mi o Dniu Matki, bo zawsze mojej mamie kupowałam konwalie...
Teraz mogę najwyżej znicz na grobie zapalić, ale takie jest życie.
Dziwnym trafem szukałam czegoś w koszyku z drobiazgami i znalazłam kopertę zrobioną własnoręcznie przez mojego syna, chyba 18 lat temu.
W kopercie karteczka, zapisana drukowanymi literami, bo akurat nauczył się pisać, chyba w zerówce...
Gdy przeczytałam, uśmiechnęłam sie do swych wspomnień.
Gdyby ktoś z czytających miał problem z odczytaniem, to piszę tutaj:
MAMO KOCHAM CIE A CZY TY MNIE KOCHASZ I KIEDY DASZ MI CAUSKA ADAM
Dla takich chwil żyjemy, a nie dla sukcesów dzieci w konkursach....
Wszystkim mamom życzę podobnych wzruszeń, nie tylko w Dniu Matki :-)
wtorek, 23 maja 2017
Ciekawskim okiem obiektywu...
Czy zastanawialiście sie kiedyś, że gdy wędruje się z aparatem fotograficznym, to inaczej patrzymy na otaczający świat, jakby obiektyw czyli trzecie oko wymuszał większą spostrzegawczość i uważność na szczegóły.
Idąc w towarzystwie przyjaciół czy rodziny pstrykamy sobie wzajemnie pamiątkowe fotki, ale zostając o krok w tyle z aparatem w dłoni, wyostrza się instynkt myśliwego, polującego na szczegóły architektury, ptaszki na dachach, ławkę ukrytą w cieniu drzewa lub tablicę ku czci...
Czasami zapominamy nawet, że gdzieś tam takie zdjęcie zostało zrobione i dopiero w czasie przeglądania retrospektywnego odkrywamy uchwycone smaczki.
Takie właśnie szczegóły chcę dziś pokazać.
Pierwsza seria to zamek Czocha i studnia , po wrzuceniu do której sprawdzano wierność żony pana na zamku, gdy wracał z długiej eskapady. Wiadomo, jeśli utonęła, znaczy że wierna była. Dziś turyści monety tam wrzucają...
Poniżej jedna z wielu armat, które wyciągają szyję wokół murów obronnych i fosy. A po prawej łoże z baldachimem, które onegdaj zapadnię po prawej stronie miało.Dzisiaj można w tej komnacie nocleg zamówić, ale zapadnię rzecz jasna zlikwidowano, by turystów nie straszyć.
Te drewniane cuda zdobią ogrody pałacowe w Decinie w Czechach: ławka w kształcie ust, ławka słoneczna oraz urokliwy dom dla pszczół.
Na dziedzińcu Orawskiego Podzamoka narzędzia tortur, pręgierz oraz miejsce straceń, gdzie ongi kat urzędował. Za żeliwną bramą przejście w litej skale wykute i gdy przechodzisz , wystarczy zadrzeć głowę, by korzenie drzew podziwiać.
W Poznaniu urzekło mnie secesyjne (chyba) zwieńczenie wejścia do kamienicy. Niewielki posąg projektanta ratusza poznańskiego nie rzuca się w oczy o tej porze, bo liczne ogródki z parasolami go zasłaniają.
Nad wejściem do pizzerii znany już saksofonista, którego pokazałam kiedyś w jesienno-zimowej szacie, ale letnia też fajna.
Te cudeńka to ozdoby pszczyńskiego pałacu, jest ich tam tyle, że na kilka postów by starczyło, dobrze, że aparaty teraz cyfrowe, bo kiedyś rolki filmów szybko się kończyły, a u fotografa trzeba było czekać na odbitki...
Na koniec przykłady z Rogalina, a jest ich tam mnóstwo, bo nie tylko w Pałacu, ale także w galerii sztuki, która ogród zimowy przypomina, a sal tam bogatych w arcydzieła sporo, że za jednym pobytem ani oczu, ani duszy nie nasycisz...
W jednym z kolejnych postów wstawię fotki przyrodnicze, bo i w lesie, w górach, nad morzem i przy drodze można znaleźć prawdziwe perełki.
Idąc w towarzystwie przyjaciół czy rodziny pstrykamy sobie wzajemnie pamiątkowe fotki, ale zostając o krok w tyle z aparatem w dłoni, wyostrza się instynkt myśliwego, polującego na szczegóły architektury, ptaszki na dachach, ławkę ukrytą w cieniu drzewa lub tablicę ku czci...
Czasami zapominamy nawet, że gdzieś tam takie zdjęcie zostało zrobione i dopiero w czasie przeglądania retrospektywnego odkrywamy uchwycone smaczki.
Takie właśnie szczegóły chcę dziś pokazać.
Pierwsza seria to zamek Czocha i studnia , po wrzuceniu do której sprawdzano wierność żony pana na zamku, gdy wracał z długiej eskapady. Wiadomo, jeśli utonęła, znaczy że wierna była. Dziś turyści monety tam wrzucają...
Poniżej jedna z wielu armat, które wyciągają szyję wokół murów obronnych i fosy. A po prawej łoże z baldachimem, które onegdaj zapadnię po prawej stronie miało.Dzisiaj można w tej komnacie nocleg zamówić, ale zapadnię rzecz jasna zlikwidowano, by turystów nie straszyć.
Te drewniane cuda zdobią ogrody pałacowe w Decinie w Czechach: ławka w kształcie ust, ławka słoneczna oraz urokliwy dom dla pszczół.
Na dziedzińcu Orawskiego Podzamoka narzędzia tortur, pręgierz oraz miejsce straceń, gdzie ongi kat urzędował. Za żeliwną bramą przejście w litej skale wykute i gdy przechodzisz , wystarczy zadrzeć głowę, by korzenie drzew podziwiać.
W Poznaniu urzekło mnie secesyjne (chyba) zwieńczenie wejścia do kamienicy. Niewielki posąg projektanta ratusza poznańskiego nie rzuca się w oczy o tej porze, bo liczne ogródki z parasolami go zasłaniają.
Nad wejściem do pizzerii znany już saksofonista, którego pokazałam kiedyś w jesienno-zimowej szacie, ale letnia też fajna.
Te cudeńka to ozdoby pszczyńskiego pałacu, jest ich tam tyle, że na kilka postów by starczyło, dobrze, że aparaty teraz cyfrowe, bo kiedyś rolki filmów szybko się kończyły, a u fotografa trzeba było czekać na odbitki...
Na koniec przykłady z Rogalina, a jest ich tam mnóstwo, bo nie tylko w Pałacu, ale także w galerii sztuki, która ogród zimowy przypomina, a sal tam bogatych w arcydzieła sporo, że za jednym pobytem ani oczu, ani duszy nie nasycisz...
W jednym z kolejnych postów wstawię fotki przyrodnicze, bo i w lesie, w górach, nad morzem i przy drodze można znaleźć prawdziwe perełki.
Subskrybuj:
Posty (Atom)