Skończyłam zielony sweterek z alpakowej włóczki, w trakcie roboty jest już pomarańczowy i szybko przybywa rzędów i wzorów.
Za oknem szaruga i mgły, więc w domu światełka powiesiłam i ubrałam małą choineczkę.
Choineczka cała w słomianych i drewnianych ozdobach, na pewno nie jest trendy, ale nie musi!
Rozłożyłam warsztat karteczkowy, z każdą kartką świąteczną idzie mi lepiej, część już wysłałam, na poczcie swoje wystałam, bo 3 starsze panie długo wybierały swoje kartki, długo płaciły itd. a za mną zrobiła się długa kolejka...
Syn koleżanki zaliczył morsowanie. Podziwiam , bo już od samego patrzenia na zdjęcia robi mi się zimno... Ciekawe czy kąpie się także w przeręblu, bo czasem tafla jeziora skuta lodem przecież.
Ja zaliczyłam fotkę z bałwanem, który stał przed wejściem do parku, na drugim planie świetlne ozdoby, które rozmieszczono na trasach spacerowych, muszę sprawdzić wieczorem.
Na koniec dwie karty żurnalowe już w klimacie świątecznym.
Wiele osób z mojego otoczenia wybywa na święta: w góry, nad morze, do Berlina. Czyżby kończyła się tradycja biesiadowania przy suto zastawionych stołach?

























