sobota, 18 października 2025

Zapiski codzienności cz.24

 Łapiemy okna pogodowe, by pospacerować lub do lasu wybyć, a zdjęcia przydają się na blog. Na początek migawki ze spaceru - tajemniczy dom porośnięty winobluszczem, który wreszcie się przebarwił, bo długo był zielony.


Te urokliwe grzyby, to z parku, rosły sobie na trawniku w sporej liczbie!


Pojechaliśmy do Torunia po zapas pierników i miło było jesienne dekoracje przed sklepami oglądać. Restauracje tym bardziej kolorami i jesiennym menu przyciągają, a to zupa z dyni, a to pierogi z kurkami, my zamówiliśmy pizzę z pieczonymi gruszkami, serem pleśniowym , orzechami i rukolą - pycha!


Przerwa na kawę w ulubionej kafejce, a w gablocie istne cuda, sami zobaczcie!


Witryna zakładu optycznego zaprasza frywolnym aniołkiem, no jak tu się nie uśmiechnąć?


Kolejna niespodzianka - Piernikowy domek. Sprawdzam w googlach, a to hotelik w centrum, do wszystkich atrakcji miasta blisko.


Dwa murale nowo odkryte - warto przejść się bocznymi uliczkami starówki, by trafić na takie okazje!


Drugi mural powstał z okazji 30 rocznicy podpisania umowy między miastami bliźniaczymi Toruń i Lejda.


W komentarzu u Stokrotki napisałam od ręki lepiej, który teraz wkleiłam w jedno z jesiennych zdjęć, ku pamięci...


Odebrałam miłą przesyłkę od mojej mentorki kartkowej z daleka. Przyszły materiały do tworzenia kartek świątecznych. Nie pozostaje nic innego, jak zabrać się do roboty, ale najpierw kolorowanie, malowanie, kombinowanie.
Najbardziej w przesyłkach od M. imponują mi opakowania na drobne elementy, które robi sama i jeszcze ozdabia...


Był też las, wyprawa w dzień z mżawką, choć w prognozie miało być słońce. Znaleźliśmy tylko dwa grzybki, ale tlenu łyknęliśmy sporo. Mąż nadal nie może uwierzyć, że po prostu w środku tygodnia wsiadamy w auto i jedziemy...jak to emeryci :-)


Na koniec karty art żurnala, bo cały czas powstają. Pierwsza zainspirowana wierszem Frau Be, z jej tomiku, który mam w domu i zaglądam...




Mam pytanie - co w mijającym tygodniu zrobiliście tylko dla siebie?

Dla chętnych - napiszcie lepieja o jesieni:-)

czwartek, 16 października 2025

Dbaj o siebie...

Często mówimy komuś - dbaj o siebie, słyszymy ciągle o profilaktyce i słusznie. Ale jak teoria ma się do praktyki?

Pisałam już kiedyś o wizycie u neurologa. Pal licho terminy, wszędzie jest kiepsko, choć w przypadku niektórych chorób termin bywa kluczowy.

Dostałam skierowanie do neurologa, bo często miewałam kontuzje odcinka lędźwiowego kręgosłupa. Odczekałam swoje, kolejne skierowanie do fizjoterapeuty, kolejne czekanie na zabiegi, trwało to w sumie od października do kwietnia. Gdy  w czasie wizyty wspomniałam o zawrotach głowy , pani doktor na to, że w sprawie 
kręgosłupa szyjnego i ewentualnych zawrotów, muszę mieć osobne skierowanie i ona teraz mi nic nie zapisze, nawet wywiadu nie zrobi, bo to inna procedura... KONIEC.

Tym razem dostałam skierowanie do kardiologa, lekarz pierwszego kontaktu coś tam usłyszał czy w zapisie EKG zobaczył. Czekałam ze skierowaniem PILNE od lutego do października. W szpitalnej przychodni kolejka, bałagan, bo panie z rejestracji ściągnęły osoby zapisane na późniejsze godziny (może lekarz się śpieszył), ktoś poszedł na EKG, ktoś inny do toalety, trudno zapamiętać kto po kim wchodzi do gabinetu.

Wreszcie moja kolej, wszystko szybko, głównie w komputerze, badanie trwa ułamek sekundy, wywiad może dwie,  skierowanie na holter EKG , mam zadzwonić na podany numer i się umówić, a po badaniu wrócić do kardiologa. Dzwonię już z domu następnego dnia, bo mam terminy do stomatologa, więc żeby nie kolidowało...
Pani nawet od razu odebrała, chwila ciszy i podaje mi termin na 7 lipca.
- Chyba się pani pomyliła? a nie na 7 listopada? mamy dopiero 9 października!
- Nie, na 7 lipca 2026! godzina 10.15

Podziękowałam i wybuchnęłam śmiechem. Do 7 lipca 2026 to ja już mogę nie żyć! A jeszcze kontrola u kardiologa, na kiedy? może na grudzień 2026?

Trzymajcie się zdrowo, a kto praktykuje, niechaj się  pomodli ! 



poniedziałek, 13 października 2025

Pożeracze czasu...

 Mówi się, że seriale to pożeracze czasu, zwłaszcza gdy są to tasiemcowe produkcje, nadawane codziennie. Jedna z moich sąsiadek zdradziła kiedyś, że stara się pozałatwiać wszystko do trzeciej po południu, bo potem zasiada do swoich seriali.

Nie oceniam, niech każdy spędza czas jak lubi, sama kiedyś oglądałam jakieś seriale, ale z kolejnymi sezonami było tylko gorzej, powtarzalnie, a poza tym odkryłam ciekawsze zajęcia.

Jeśli serial, to krótki, kilka odcinków i zaskakujący finał!

Zresztą, co to znaczy POŻERACZ CZASU? gdy pracuje się zawodowo, większość czasu zabiera nam praca i obowiązki domowe. Nie oszukujmy się, mało kogo stać na panią do sprzątania czy jadanie na mieście. Na hobby czy rozrywki zostaje mało czasu...

Mówi się też, że prawdziwa pasja, pozwala z sensem przejść przez życie i bardzo je ubarwia. Wybierając ulubione zajęcia, zapominamy o całym świecie i o upływie czasu właśnie. Może dlatego, ludzie bez pasji, hobby, zainteresowań, tak boją się emerytury, bo zaleje ich nadmiar czasu wolnego, z którym nie wiadomo, co zrobić. 

Niektórzy uciekają w seriale lub szukają towarzystwa w klubach seniora i innych grupach towarzyskich. Każda forma jest dobra, byle czas zagospodarować z sensem, nie zestarzeć się zbyt wcześnie i nie zaśniedzieć mentalnie:-)


A jakie są Wasze pożeracze czasu? 
Pochwalcie się w komentarzach, może ktoś z czytających znajdzie nową pasję dla siebie?