piątek, 18 września 2015

Na lekkość duszy

Jak nie uśmiechnąć się do takiego słonecznika, podarowanego wraz z życzeniami zdrowia i dobrego humoru? Jak nie uśmiechać się do do słońca za oknem i ćwierkania wróbli? Są takie drobiazgi i takie gesty, które powodują, że lekko się robi na duszy, nawet gdy masz największego doła.
Niektórym pomagają zakupy, innym wizyta w SPA, zajęcia zumby lub romantyczna komedia z ocieraniem łez. Zawsze dobrze robi na duszę list lub telefon zapewniający, że ktoś o Tobie myśli, że trzyma kciuki, zwyczajnie pochwali, że dobrze coś robisz.

Ten kwiatek pojawił się u mnie niedawno, podarowany przez koleżanki z pracy i chociaż moje okazje imieninowo-urodzinowe przypadają w wakacje i nie widzimy się wtedy, to czekał na mnie po powrocie do pracy...

Wrzosowy prezent otrzymałam od koleżanki, która odwiedziła mnie w domu. Jest już na emeryturze, ale spotykamy się na plotki, najczęściej w kafejkach, ale że ja teraz z chorym kręgosłupem, więc zaprosiłam ją do domu. A mój mąż na poprawę humoru upiekł placek drożdżowy z czarną porzeczką, który nie zdążył dobrze ostygnąć przed zniknięciem w naszych żołądkach. A kalorie? Przepraszam, a widział ktoś kalorię, choć jedną? No to o czym mowa?


Czasami dobrze jest zmienić coś w swoim otoczeniu, kupić świeże kwiaty, reprodukcję, nakryć stół nową serwetą. Dla mnie najlepszym balsamem dla duszy jest rozmowa z kimś kto tego bardzo potrzebuje i słyszę potem : jak dobrze zrobiła mi ta rozmowa, już mi lepiej...
Poza tym na lekkość duszy zawsze najlepiej robi dobra książka, jest kilka takich które zaliczam do kategorii BALSAM DLA DUSZY, udana wycieczka i Wasze blogi, na których zawsze coś ciekawego...
A jakie są wasze sposoby na lekkość duszy?

32 komentarze:

  1. Joasiu" Lekkość duszy" rezerwuję :) mogę? bo już mi ziarenko tytułu wiersza wpadło w duszę.
    W całym tym zamieszaniu nie spytałam jak się czujesz - ale myśli moje krążą wokół Twojego biednego kręgosłupa cały czas.
    Nic nie zastąpi rozmowy z drugim człowiekiem i to takiej " na żywo" , ale w chwilach emocjonalnej "studni" dobrze jest mieć do kogo zadzwonić, napisać..Bo są chwile takie, że choćbyś nie wiem jak z sobą czuła się dobrze - nie dasz rady sama sobie pomóc.Lekkość duszy odczuwam wtedy, kiedy wszystko idzie spokojnie swoim rytmem i nie zakłóca tego np. nagła wizyta ratowników medycznych albo inne niespodzianki ( przykre). Pozdrawiam Joasiu i zdrówka życzę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gabrysiu, możesz :-) ja też niby lubię gdy dużo się dzieje, ale tak naprawdę w życiu lubię spokój ducha i porządek. Za troskę dziękuję, już dobrze. Staram się ruszać w miarę ostrożnie, pośladki bolą od zastrzyków, ale nie marudzę. Również życzę zdrówka i posyłam serdeczności...

      Usuń
  2. Lekkość duszy i owszem, kwiaty są piękne - ale kolejny post proponuję Ci zatytułować "CIĘŻKOŚĆ TYŁKA"!!! Wy się doigracie za te słodkości :(((((

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :))))))) ale w końcu bilans na zero wyjdzie :)

      Usuń
    2. Oj ,,, Gabrysiu, żeby to tak działało u mnie :)

      Usuń
    3. Uwielbiam gdy w komentarzach wszyscy gawędzą ze wszystkimi, jakbyśmy w kafejce siedziały...O ciężkości tyłka mogę napisać, a co ! Ale gdy tyłek rośnie, to przynajmniej igły jest gdzie wbijać...zresztą drożdżówka jest jak lekarstwo, na pracę jelit dobra ;-)

      Usuń
    4. Takie ciasto to jest dobre na wszystko :) Na mózg, na serce :)
      A na tyłek mam patent (już pisałam) - legginsy odpowiednio rozciągnięte z literką "s" na metce. Ostatecznie w słowo pisane należy wierzyć - skoro jest "s", to tyłek nie może być duży, nawet w legginsach rozwleczonych do nieprzytomności

      Usuń
    5. Masz rację, inne ciasta szybko się nudzą - drożdżowe nigdy. Literka S samym kształtem umożliwia rozciąganie :-)

      Usuń
  3. Ja tylko chciałam zauważyć, choć pewnie wszyscy tu wpadający to widzą, że jest CIASTO, i to jakie - duże, owocowe, drożdżowe i pyszne :D - żeby nie było, że tylko ja społeczeństwo na złą drogę sprowadzam ;) A u mnie, nie chwaląc się, dziś będzie się robiło czekoladowe z kremem kokosowym i Malibu - ciasto, za które mogę oddać prawie wszystko ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wysilaj się - nadal Cię nienawidzę !! I ciesz się że jesteś daleko, bo już zaplułam klawiaturę

      Usuń
    2. Jago :) Wy się kobieto nie nerwujcie i nie plujcie, bo wypadająca z rozmachem szczęka rozbije Wam monitor i co? I kontakt ze swoimi ukochanymi kumpelami blogowymi stracisz :D Poza tym, zawsze możemy jakiś zlot czarownic blogowych zorganizować - w jakim pensjonacie i wtedy będziemy się pławić w ciastach i innych dobrach tego świata do woli :D

      Usuń
    3. Dziewczyny nie dość będzie powtarzać, że Was uwielbiam i to jest dla mnie lekkość duszy, przyjeżdżam, zaglądam i facjata roześmiana od ucha do ucha, a mój mąż pyta z czego ja tak rżę w tej kuchni...bo na stole w kuchni mam laptopa, wygodniej mi się pisze:-)

      Usuń
    4. My Ciebie też uwielbiamy :D Tylko koleżanka Jaga tutaj atmosferę zanieczyszcza jakimś jadem zawartym w ślinie i nienawiść szerzy zołza jedna :D

      Usuń
    5. Widocznie dawno placka nie jadła. Jaguś, apelujemy weekendowo, zaaplikuj sobie kawał dobrego ciacha :-)

      Usuń
    6. Ciebie też nie znoszę!! I tak gruba jestem bez ciacha, wyglądam jak duże ciacho - zapuściłam się w te wakacje (w poprzednie też) A Zołza to moja kotka - jam jest Jaga , możesz se z przodu dodać BABA..... :)

      Usuń
    7. Aniołek już do ciebie leci, więc lżejsza będziesz, skrzydeł Ci użyczy...

      Usuń
  4. Podeślij tego placka do mnie, bo z drożdżowym mam kłopoty. Nie ma chyba osoby, która by nie lubiła domowego drożdżowego.A cenię Cię za to, że potrafisz się uśmiechać i cieszyć zwykłością życia. Zasyłam serdeczności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, nie ostał się ani okruszek. ja nie piekę, to specjalność mego męża. Zrobiłam raz według przepisu od koleżanki, bo zawsze wychodzi i nie trzeba wyrabiać, ale przecież nie będę robić afrontu mężowi...
      Co do zwykłości życia - ona zawsze zachwyca, a niezwykłość czasem rozczarowuje...

      Usuń
  5. Kalorie nie istnieją, bo nikt ich przecież nie widział :P
    Sama lubię od czasu do czasu poświęcić dzień wyłącznie sobie, najczęściej gotuję wtedy jakiś wyjątkowy obiad (spokojnie, uwielbiam gotować). A gdy do tego urozmaicę jeszcze otoczenie, to nic, tylko korzystać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, to samo mówi mój syn, chociaż niektórzy twierdzą, że te wredne kalorie zmniejszają nam garderobę - normalnie Kingsajz...
      Jeśli lubisz gotować, to zazdroszczę, bo ja gotuję, ale wolę inne zajęcia, niestety -niestety dla moich domowników.

      Usuń
  6. Przypomniało mi się, że zawsze myślałam sobie: "jak ja bym chciała pracować w bibliotece", ale u mnie do niedawna było inaczej - żyłam tak, jak nie chciałam. Np. : Jestem typową humanistką, uwielbiam czytać i ciągle coś piszę, a od prawie 20 lat pracuję w zawodach, które z natury są mi obce, czyli w sektorze finansowym, a szczerze nie cierpię cyferek, nawet maturę zdawałam z biologii, byli nie z matmy. Jednak od jakiegoś czasu wszystko zdaje się układać po moich myślach. Moje sposoby na lekkość duszy, kiedy już oderwę się od kalkulatora? To mój blog, pisany w celach zupełnie niekomercyjnych oraz moja książka, któraś tam (mam nadzieję, że ta zostanie ukończona!) i tysiące codziennych przyjemności. O życiu mam takie zdanie, że urodziliśmy sie, żeby doznawać szczęścia. Od kiedy to sobie uświadomiłam, zdarzają mi się cuda, niemal codziennie ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Życie zawsze nas zaskakuje, kiedyś chciałam być archeologiem, ale właściwie teraz też grzebię, tyle że nie w ziemi, a w książkach... Masz rację, gdy dopuszczamy do siebie myśli o szczęściu, to ono samo nas znajduje...

      Usuń
  7. Dzień dobry Pani od Biblioteki :D
    Dziękuję za wizytę na moim blogu i miły komentarz.
    Mój sposób na lekkość duszy to (jak zapewne można się domyślić po lekturze mojego bloga) zabawa słowem i śpiewanie w chórze.
    Zapraszam z kolejną wizytą i kolejną ... i kolejną :D
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie omieszkam , dziękuje za zaproszenie i wzajemnie :-)

      Usuń
  8. Jezuuuuu jakiego smaka mi zrobiłaś tym ciachem. Mniam. Mogę poderwać Twojego Mezusia jak taki jest dobry w te klocki ;-). O kulinarnych klockach myślę jak coś ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak on robi ciacho to każda dieta idzie w kąt... zapytam czy da się poderwać kulinarnie :-)

      Usuń
  9. Witaj Joasiu:) Jak dobrze, że upiekłam ciasto...co prawda ze śliwkami, ale ciacho to ciacho;)
    Gratulacje dla męża:) Brawo:) Moje sposoby na lekkość duszy to podobnie jak u Ciebie książka, wycieczki i jeszcze praca w ogrodzie, coraz głębiej w nią wchodzę;) Przesadzam, dosadzam, dokupuję i się nie obejrzę, a tu już kolejna pora roku;)
    Poza tym moje rękodzieło, jak wiesz jest moją wielką miłością, zapach drewna powoduje, że się wyciszam i jest dobrze. Dobrej niedzieli życzę:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciasto ze śliwkami też uwielbiam :-) Ogrodu nie mam, dlatego muszą starczyć mi kwiaty doniczkowe i przyroda za oknem, ale do parku i lasu mam blisko:-) A pory roku pędza nieubłaganie i każda oferuje coś pięknego...
      Także życzę pięknej niedzieli, bogatej w nowe pomysły...

      Usuń
  10. Wrzosy oczywiście są najpiękniejsze :))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, wszystkie z pozoru proste rzeczy są najpiękniejsze...

      Usuń
  11. Czasem na poprawę humoru czy złego dnia potrzeba bardzo niewiele :) jeśli należysz do takich osób to chwała Ci za to, masz lepiej :D uwielbiam wrzosy, orchide też ale u kogoś, u mnie niestety nie wytrzymują długo :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwszy raz jest u mnie taki egzotyczny gość, nie wiem czy sprostam...

      Usuń