niedziela, 27 maja 2018

Toast bez procentów...

Byłam świadkiem irracjonalnego dialogu, bo inaczej nie mogę tego nazwać.

W dużym sklepie samoobsługowym młoda para z dzieckiem pakowała przy kasie zakupy, liczyli na jakąś promocję, w której za zakupy ponad 50 zł należał się kupon na dalsze zakupy.
Ostatnim towarem na taśmie był szampan dla dzieci, na urodziny rzecz jasna. Para była z 3-letnią dziewczynką. Kasjerka po podliczeniu zakupów zakomunikowała, że kuponu nie będzie, bo szampan dla dzieci kasa liczy jako ALKOHOL!

Przy kasie stało kilka osób, spojrzeliśmy na siebie z niedowierzaniem. Jak to alkohol, przecież to oranżada, tylko w innym opakowaniu?
- Ale stoi na stoisku z alkoholem - taka była odpowiedź kasjerki.
Jakaś starsza pani zwraca się do dziecka:
- To jak wypijesz ten szampan, to będziesz śpiewać!
- Tak, sto lat! - odpowiedziała rezolutnie mała solenizantka.

Towarzystwo rozbawione podwójnie, bo dziecko zabawne, a oranżada okazała się alkoholem! To może na Sylwestra lepiej kupić szampan dla dzieci, w końcu tańszy?
I nie kupujcie w takim razie dzieciom i wnukom, bo rozpijacie małe dzieci:-)

92 komentarze:

  1. czy oranżada musi udawać szampan:)) Może na urodziny trzylatki lepszy byłby owocowy drink. Masz babo, tu też językowa pułapka, bo drink kojarzy się z alkoholem. Pijmy zatem:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sęk w tym , że dzieciom i młodzieży drink nie kojarzy się z alkoholem, piwo zresztą też nie:-(

      Usuń
  2. Nie odmówiłabym sobie przyjemności złożenia skargi do Państwowej Inspekcji Handlowej- bo albo to jest alkohol i jest to niezgodne z wychowaniem dzieci i młodzieży w trzezwości, albo sklep robi w wiadomym celu "nawalankę" zaliczając do alkoholu wyrób nie alkoholowy. Czy jeżeli postawię na półce z alkoholem świeczkę to ona też zostanie alkoholem?
    A poza tym, nie bardzo widzę potrzebę uczenia dzieci spełniania toastów "szampanem". To takie oswajanie dzieci z alkoholem.
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na stoisku z alkoholem były także słodycze, więc dziwna sprawa...
      Oswajanie dzieci z alkoholem to inna bajka.

      Usuń
    2. tak, to jest ciekawy, choć zaiste osobny temat, bo ten "szampan" to taka zabawa w branie narkotyków na niby... ale nie robiłbym z tego zagadnienia, większość dziecięcych zabaw polega na naśladowaniu "na niby" zachowań dorosłych... np. dziecięce pistolety - zabawki nikomu krzywdy nie robią, a gdy mu takiej zabawy zabronić, to dzieciak zrobi pistolet z patyka /o procy już nie wspomnę/...

      Usuń
    3. Miałam tego przykład na niejednej wycieczce dla dzieci, chłopaki maja to we krwi po prostu...

      Usuń
  3. Strasznie głupia sytuacja, to, że stoi to na półce z alkoholami przecież jeszcze o niczym świadczy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, człowiek czuje się jak w ukrytej kamerze :-)

      Usuń
  4. O matko , co za sytuacja :-)))
    Ciekawe kto to wymyślił , market czy przepisy ustawowe :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tego nie wiem, ale system pokazuje taką bzdurę na wydruku z kasy...

      Usuń
  5. Co za idiotyczna sytuacja, aż dziw bierze , że tak może być. To po co stawiają w stoisku alkoholowym jeśli nie ma w nim alkoholu. Znam ten szampan kupowałam na urodziny córki i po wyszczeleniu zawsze jakaś niespodzianka była. Gra słów jest nieraz zabawna. Trzeba to gdzieś umieścić z lemoniadą też nie, bo wtedy lidzie nie będą umieli poszukać...myślę, że błąd w traktowaniu tego przy kasie. Potrzebne byłby rozgraniczenie, bo to jednak nie alkohol i poinformowanie kasjerki, że tak ma to traktować w przypadku bonów.Miłej niedzieli Asiu, a ja bardziej relaksacyjne myśli mam i tym razem czytam powieść o pewnym kwiatku:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Literatura relaksacyjna przy niedzieli jak najbardziej wskazana, do tego dobra muzyka i psychika odpoczywa:-)

      Usuń
  6. Nie no, padłam. Ciekawe czy od Piccollo można się uzależnić i ile promili po jego wypiciu wskaże alkomat...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uzależnić się można od wszystkiego, ciekawią mnie ewentualne promile...

      Usuń
  7. A jak przestawią procentowego szampana na półkę z bobofrutami, to już nie będzie alkohol?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie nie, to wtedy będzie napój gazowany:-)

      Usuń
  8. To są jak ja to nazywam "przesady" w jedną lub drugą stronę. Niedługo są urodziny mojej wnuczki-Dominiki.Wychodzi na to ,że nie dostanie "szampana" bo u nas w sklepie też stoi na półce z alkoholami.Nawet nie wiedziałam ,że tak łatwo idzie "zarażanie się".....Absurdalne to....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W dziwnym świecie żyjemy Grażynko. To znowu imprezka? Przyjemności dla wszystkich:-)

      Usuń
  9. Pracowałam w markecie kilka lat i niestety to prawda. Nie tylko Piccolo kasa liczy jako alkohol, ale także piwo bezalkoholowe, gdzie – sprawdzałam – było 0,0%
    I niestety kasjerka nic z tym fantem nie może zrobić.

    Miałam taką sytuację, że pewien młody chłopiec chciał kupić u mnie owe piwo bezalk i zgodnie z prawem, jeżeli kasa odnotowuje alkohol, ja nie mogę mu tego sprzedać i niestety niesie się z tym spore ryzyko, bo jeżelibym sprzedała mu je, a okazałoby się, że to podpucha i jest komisja, wyleciałabym z pracy. Procedury są głupie, ale stosować się trzeba.
    W tym celu wezwałam kierownika sklepu, który sam mi powiedział, że mam mu sprzedać to piwo. Byłam chroniona. Jego by wywalili, a nie mnie, gdyby coś ;)

    I oczywiście żadne promocje tego typu jak opisałaś, w tej sytuacji nie wchodzą, bo to "alkohol".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I kto to wymyśla? To jakiś matrix...

      Usuń
    2. byłem świadkiem takiej podpuchy, tyle że sprzedawczyni sprzedała małolatowi butelkę wina... małolat faktycznie wyglądał dość dorosło, ale za nim stał jakiś inspektor, pokazał blachę i się zrobił dym, że nie zapytała o dowód...
      dziewczyna wyleciała z roboty z dnia na dzień, a sklep miał karę: zawieszenie koncesji na miesiąc, a przez następne dwa oddzielne kasy dla produktów alkoholowych i reszty... to dopiero było zamieszanie, bo de facto w dupę dostali klienci...
      sprawa trafiła do prokuratury, ta jednak umorzyła ją ze względu "na małą szkodliwość społeczną"...
      szlag może trafić, gdy się widzi takie idotyczne prawo, gdy za sprzedanie narkotyku dzieciakowi sprawę się umarza, zaś gdyby to był joint Maryśki, dziewczyna poszłaby siedzieć...

      Usuń
    3. Wiele takich przepisów funkcjonuje, najlepsze są te o odległości punktu sprzedaży od kościoła na przykład, czego sklepy nie robią by to obejść!

      Usuń
  10. Urzędnicy wszelakiej maści, nie takie rzeczy potrafią wymyślić. Zwłaszcza po flaszce Piccollaka:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiesz, jak ja bym tyle gazu na raz łyknęła, to nie wiem co bym wymyśliła!

      Usuń
  11. To ja kiedyś własne dziecko w szpony nałogu sama wpychałam? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie da się zaprzeczyć, Twoja wina, Twoja bardzo wielka wina ;-)

      Usuń
  12. Ooo dajcie spokój. Wszyscy to pili! Wszyscy znają. Zresztą to produkt dla dzieci, jak może zawierać alkohol?! Wszystkich by skazali. Nie na darmo jednak się mówi o Polsce jako o kraju absurdu i mówię to z przykrością, bo kocham ten kraj.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo to nie wina kraju, tylko ludzi, niestety...

      Usuń
  13. Poleciałabym do PIH-u jak nic.

    OdpowiedzUsuń
  14. Oj, poleciałabym do PIH również, tak dla relaksu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, taki relaks to zawałem moze skutkować...
      Dzięki za wizytę :-)

      Usuń
  15. Odpowiedzi
    1. Mnie przy tej kasie zatkało najpierw, a potem całą drogę do pracy banan na twarzy...

      Usuń
  16. Żyjemy w świecie, gdzie wszystko jest względne. W końcu dla Unii Europejskiej marchewka jest owocem nie od dziś :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Ha, ha, ha! Ale takich absurdów w Polsce całe mnóstwo jest przecież, a przynajmniej było zanim wyjechałam.
    Nie miałam okazji kupić takiego szampana dla dzieci, ale też nigdy nie przyszłoby mi do głowy, że sprzedawany jest jako alkohol :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie nikomu by to nie przyszło do głowy, ja byłam zdziwiona jak nigdy!

      Usuń
  18. Aż żal, że odeszły te czasy, gdy do butelek po oranżadzie i wodzie mineralnej wlewano alkohol, i serwowano na stoły prezydialne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, napiłam się kiedyś tej "białej" oranżady, myślałam, że stracę oddech!

      Usuń
    2. przypomniało mi się z Wiecha:
      - Ej, panowie, co wy tam tak popijacie z tych butelek?
      - Ależ panie władzo, to tylko oranżada.
      - A co ona taka biała?
      - Bo gruszkowa...

      Usuń
    3. O, to to właśnie:-)

      Usuń
    4. Phi! Ostatnio, w porządnej restauracji piłam piwo wlewane z czajniczka do filiżanek. Takie prawa Ramadanu!

      Usuń
    5. Tak to jeszcze nie piłam!

      Usuń
  19. Jakie to proste, wystarczy postawić na półce z alkoholem..... :) . :) .

    OdpowiedzUsuń
  20. W ogóle nie powinni tego badziewia dla dziecka kupować. Chrzanić absurdy.

    OdpowiedzUsuń
  21. Świat jest pełen absurdów...
    Powyższa sytuacja może wywołać rozbawienie albo rozdrażnienie (jeśli chodzi o tę młodą parę - mam nadzieję, że dołożyli coś do koszyka i dostali bon na zakupy).
    Dobrze, że jubilatka zachowała dobry humor w tym całym zamieszaniu. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jubilatka nawet nie zauważyła problemu, w końcu najważniejsze urodziny:-)

      Usuń
  22. Zawiłości sklepowych promocji;-) zapewne nigdy ich nie zrozumiemy;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nawet nie próbuję i nie zbieram zdrapek, saszetek i innych atrakcji...

      Usuń
  23. czyli taki "szampan" powinien mieć na butelce banderolę akcyzy /akurat nie ma/... można było spróbować takiej właśnie argumentacji...
    no tak, ale z kolei piwo banderoli też nie ma /ale cydr już ma/...
    tu mi się pojawiło pytanie, czy piwo bezalkoholowe liczy się w tej kasie jako alkohol?... chyba tak...
    jakby nie było, szkoda czasu na robienie dymu, to z taką sklepową nie wygrasz, bo ona ma swoją procedurę, ona tylko tu pracuje i można jej skoczyć...
    zaś sama procedura to wypisz wymaluj taka sama głupota, jak unijne regulacje według których ślimak winniczek to ryba, a marchewka to owoc...
    p.jzns :)...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie i raczej nikt lub rzadko kto robi zadymę, bierze towar i wychodzi.Pewnie jeszcze niejedno mnie zdziwi.

      Usuń
  24. Żyjemy w kraju absurdów, a może to czasy takie, a może pozjadaliśmy już wszystkie rozumy...?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie wiem, czy to czasy takie czy ludzie pogłupieli...

      Usuń
  25. Na Ozyrysa a mnie się zdarzyło po tym auto prowadzić!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No kochana, mogłaś prawko stracić, jak nic!

      Usuń
  26. Urocza sytuacja :D

    Idąc tokiem myślenia pani przy kasie, ja już powinienem być na odwyku :D Dawniej piło się Piccolo na każde urodziny - własne lub cudze ;) (bo jak stawiają to przecież nie odmówisz, bo niegrzecznie będzie ;) ).

    Dzięki, że przypomniałaś mi dzieciństwo :)

    Pozdrawiam Cię gorąco!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A nie jesteś? to masz mocną głowę!
      Pozdrawiam upalnie:-)

      Usuń
  27. Ten problem można widzieć różnie. Po co dzieciom szampan? Inny drink też by je cieszył. A pani w sklepie nie powinna go zakwalifikować do alkoholi. Absurd goni absurd!
    Pozdrawiam bardzo serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani chyba o tym nie decyduje, system na kasie jej to wprowadził do rachunku...

      Usuń
  28. Przypomniało mi się jak w ubiegłego Sylwestra kupiliśmy Szczerbatym takiego szampana. Powiedziały po spróbowaniu że to okropne paskudztwo :-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli rozpijacie wnuki!
      Ja kiedyś synowi na urodziny kupiłam, ale nie próbowałam, bo nie mogę gazowanego...

      Usuń
  29. Absurd goni absurd...byle, żeby nie było zniżki...

    OdpowiedzUsuń
  30. Witaj, Jotko.

    Niedawno byłam świadkiem podobnej przepychanki słownej z promocyjnym absurdem w tle.
    Uważam, że to klient miał rację, ale tak zwane "ostatnie słowo" należało do sprzedawczyni. Gdy już zabrakło jej argumentów, wprawiła w osłupienie kłótnika, gromko wołając: "Taka PRODECURA!".
    Jak się domyślasz, w obliczu groźnie brzmiącej "prodecury" - odstąpił od roszczeń:)

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W dzisiejszych czasach PROCEDURA załatwia wszystko - pacjent zmarł, ale procedury zostały zachowane...

      Usuń
  31. Klik dobry:)
    Idiotyzmów, jak zwykle, dostatek. Począwszy od oranżady nazwanej szampanem i zaliczonej do alkoholu, a skończywszy na uczeniu 3-letnich dzieci picia toastów.

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nasza polska tradycja, powiedz komuś o imprezie bez alkoholu...popuka się w czoło.

      Usuń
  32. Zdecydowanie Piccolo to mój ulubiony "alkohol" z dzieciństwa :D Nawet teraz chętnie wymieniłbym procenty na taki zamiennik :) Można się rozpijać do woli, a co!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pijaństwo bez kaca:-) najwyżej brzuch rozboli;-)

      Usuń
  33. Świat absurdów, jak widać, trzyma się mocno. dobrze, że dziecko rezolutne...

    OdpowiedzUsuń
  34. W Polsce absurd goni absurd. Mnie to totalnie nie dziwi....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jako zjawisko też mnie nie dziwi za bardzo, ale w tym wypadku jednak trochę tak.

      Usuń
  35. Najgorsze w całej historii: kuponu nie dostali, a pewnie wszystko sobie skrupulatnie policzyli. Dzieciom bym szampana bezalkoholowego nie kupowała, bo to zbędne naśladownictwo rytuałów ludzi dorosłych. Ale też bym nadmiernie nie obawiała się, że w ten sposób wychowam przyszłych fanów alkoholu. Są inne, też bardzo rodzinne, ścieżki ku temu uzależnieniu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, wiele jest okazji do złego naśladownictwa, ostatnio nawet kibole i narodowcy pojawiają się wśród dzieci...

      Usuń
  36. Szampan to szampan i tyle. Chociaż powinno być na nim wyraźnie napisane ile zawiera alkoholu.
    Jestem przeciwniczką kupowania dzieciom takich "zabawek". Dotyczy to też gum do żucia w kształcie papierosa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie to też nie zachwyca, ale szampan dla dzieci chyba nie ma procentów?

      Usuń
  37. Trochę wygląda jak "ukryta kamera". ;-) Ciekawe, czy jakby dziecko przyszło sobie samo kupić takiego pseudo-szampana to ekspedientka by poprosiła o dowód?...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobno piwa bezalkoholowego młodzieży też nie sprzedadzą...to może jakiś alkohol jednak jest?

      Usuń
  38. Tak szczerze to głupota ludzka po prostu, już tak wymyślają byle tylko zarobić. Bo to 'alkohol' .. Jasne, niech tylko ludzie nie mają tego kuponu. Żenada .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobnie jak przypisy małym druczkiem na dokumentach, tak małym, że nawet w okularach nikt nie odczyta...

      Usuń
  39. Kasjerka nie jest winna, bo ją obowiązują sklepowe przepisy. Kiedyś chciałam kupić słodzik, który zawsze stał obok kawy i herbaty. Okazało się, że teraz znajduje się tam, gdzie są suplementy diety.. Niestety, nie mogłam go znaleźć, więc kasjerka wysłała kogoś, aby mi przyniósł.
    Markety to źródło wielu wrażeń dla klientów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tak naszukałam się kiedyś filtrów do kawy, które co chwila zmieniały miejsce w sklepie.

      Usuń
  40. Szaleństwo, jak to na takich promocjach bywa, zawsze są jakieś ukryte punkty, ale że aż takie, to bym się niespodziewała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystkich to dziwi, chciałabym wiedzieć, kto to wymyślił...

      Usuń
  41. Przypomniało mi się, jak w szkole podstawowej kupowaliśmy cichaczem taki napój - chyba nazywał się perlisty. Butelka jak oranżada a miał chyba troszkę promili :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie pamiętam, dla mnie nawet oranżada miała za dużo bąbelków...

      Usuń
  42. U nas wszystko na głowie stoi... Chociaż z tym szampanem dla dzieci to lekka przesada. Soku mogłyby się napić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No pewnie, w ogóle toasty dziecięce to przesada...

      Usuń