niedziela, 18 listopada 2018

Dojrzewanie...


Dojrzewanie…

Wyleczyłam się
Z idealnych rozwiązań
Wyleczyłam
Z powszechnej akceptacji
Wyleczyłam
Z nadążania za modą.
Polubiłam
PÓŹNIEJ i MOGĘ.
Nie robię sobie
Złudnych nadziei
Nie zazdroszczę –
Podziwiam raczej.
Tylko jeszcze
Próbuję znaleźć
Równowagę między
Oczekiwaniem a spełnieniem…

Człowiek dojrzewa całe życie, od chwili narodzin aż do śmierci. Zmienia się, nabiera doświadczenia, przeżywa rozczarowania, uczy się relacji z innymi, cierpi w samotności.
Spotykamy na swej drodze różnych ludzi, uczymy się asertywności lub dajemy się wykorzystywać, ale każda taka lekcja, każda sytuacja jest po coś.

Sami musimy wybrać czy będziemy dobrzy dla siebie, czy zawsze już będziemy żyć pod czyjeś dyktando.

Niektórzy szukają swej drogi, inni dawno już znaleźli spokój duchowy, dla wielu trwa to całe życie...



79 komentarzy:

  1. Bardzo mądry wiersz. Ja też wyleczyłam się z wymienionych rzeczy ale jeszcze nie nauczyłam się później i mogę.Wiem bowiem, że nie zawsze mogę i że czasami później może się okazać spóźnione. Buziaki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iwonko, twój komentarz to kolejna nauka, także dla mnie:-)

      Usuń
  2. Witaj o poranku
    Mądre słowa...
    A czyj, to wiersz?
    Całe życie czegoś próbujemy, naprawiamy, obiecujemy sobie, że... nie zawsze nam to wychodzi.
    Ja nadal asertywna nie jestem!
    Ból fizyczny niszczy wiele, tak mam teraz.
    Powoli znika nawet uśmiech, który był moim znakiem rozpoznawczym.
    Spokojnego dnia, udanego całego tygodnia kochana


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami słowa same się układają, chodzą za man i pchają się do głowy... notes od Ciebie pomoże je okiełznać, gdy przychodzą nieoczekiwanie:-)
      Ból jest okrutny, jak człowiek i niszczy radość życia, ale wierzę, że Ciebie nie zniszczy, sporo jest w Tobie dobra i otwartości na innych, by mógł Cię pokonać... tak czuję:-)

      Usuń
  3. Dość wcześnie przestałam szaleć z powodu "muszę"- bo tak naprawdę jedyne co naprawdę musimy to...umrzeć. I że to jest jedyną sprawiedliwością, od śmierci nie ma odwołania.To są dwie sprawy, do których trzeba dojrzeć- z pierwszej "muszę" wyzwalamy się najczęściej po przejściu na emeryturę, z ową sprawiedliwością trudniej nam się w myślach pogodzić.
    Piękny wiersz napisałaś Jotko,a fakt jego napisania to wszak objaw dojrzałości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja zbyt późno nauczyłam się wielu rzeczy, ale podobno wszystko ma swój czas...
      Dziękuję bardzo:-)

      Usuń
  4. Dobrze, by też było umrzeć będąc mądrym! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby młodość miała mądrość siwej głowy...

      Usuń
  5. Niektórym w niedojrzałości jest po prostu wygodnie. Doceniam dojrzałość wieku. wiesz, że najchętniej ucinam pogawędki ze starszymi ode mnie osobami? Jeszcze za czasów liceum odkryłam, że nie mam o czym rozmawiać z rówieśnikami, ale myślałam, że to z czasem przeminie, że wszyscy dojrzeją itd. Jednak nadal, do tej pory nie mam o czym rozmawiać z rówieśnikami. I dobrze mi z tym ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widocznie jesteś bardziej dojrzała od rówieśników, a skoro Ci z tym dobrze, to dowód na tę dojrzałość:-)

      Usuń
  6. Zawsze sądziłam, że jestem jakaś niedorobiona, opóźniona w rozwoju, niedostosowana. Twój dzisiejszy wpis nieco mnie uspokoił.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tym bardziej się cieszę:-)

      Usuń
    2. Naprawdę tak się czuję. Jeszcze w tym roku (za miesiąc) skończę 50 lat, tymczasem: do małżeństwa nie dojrzałam, do macierzyństwa - dopiero co, a z literatury dla normalnej młodzieży w ogóle jeszcze nie wyrosłam. Pocieszam się tym, że pochodzę z długowiecznej rodziny i pewnie moje tempo dojrzewania jest proporcjonalne do długości życia :)

      Usuń
    3. A według mnie , wszystko, co napisałaś świadczy o Twojej dojrzałości właśnie, bo dostrzegać pewne cechy to już dojrzałość - nie kojarzyć ze starością, broń boże!

      Usuń
    4. Ze starością nic mi się nie kojarzy, mam DOPIERO niecałe 50 lat!

      Usuń
    5. No myślę! Twój duch nigdy się nie zestarzeje, choć niektórzy urodzili się starcami...

      Usuń
    6. Co do mnie, urodziłam się chyba nastolatką. Zatrzymałam się na poziomie "Jeżycjady", Joanny Jagiełło, Anny Łaciny, Ewy Nowak, Marii Krüger...

      Usuń
    7. Ja tez podczytuje nowości dla dzieci i młodzieży, by mieć temat do rozmów z czytelnikami:-)

      Usuń
    8. To raczej co innego - dociekliwość zawodowa, a nie niedorozwój :)

      Usuń
    9. To nie jest niedorozwój, ale pielęgnowanie dziecka w sobie:-)

      Usuń
    10. Ja go nie pielęgnuję, ono samo z siebie tam siedzi.

      Usuń
  7. Dojrzałość to dla mnie uświadomienie sobie że tu i teraz jestem we właściwym miejscu
    Nie muszę się nigdzie śpieszyć i ni nikomu udowadniać

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli osiągnęłaś spokój ducha, a to nie wszystkim się udaje, super!

      Usuń
    2. Czasami ten duch i bywa niepokorny
      Ale w tedy nakrywam go kołdrą i przyduszam
      😆😆😆
      Trzeba się cieszyć tu i teraz

      Usuń
    3. Przyduszasz? Dobry sposób!
      Niepokorność nie musi byc negatywna, wręcz przeciwnie - spokój ducha nie oznacza, że szykujesz się do trumny...

      Usuń
  8. Jak to mi brzmi znajomo. Kiedyś chciałam wszystko już teraz i natychmiast. Toczyłam wojny z góry skazane na porażki. Waliłam głową w ścianę. Odkąd pojęłam tak proste rzeczy moje życie stało się spokojniejsze

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, ten spokój jest boski i pomaga unikać rozczarowań, co najwyżej oczekujemy na miłe niespodzianki:-)

      Usuń
  9. Refleksyjna dziś jesteś Jotko, penie ten listopadowy dzień tak cię nastroił. Mnie podobnie. Nawiązując do tego, co napisałaś, jeszcze nie całkiem nauczyłam się tego, że mogę a nie muszę. Nadal w moim życiu są sytuacje, gdy muszę i nie ma wyjścia. W najbliższej przyszłości muszę zorganizować w domu święta dla naszych starszych bardzo mam. Zawsze marzyłam, żeby gdzieś wyjechać i spędzić Boże Narodzenie bez spinki. jednak najpierw musieliśmy jeździć i odwiedzać mamy (w różnych miastach), a teraz musimy gościć je u siebie. Teoretycznie nie musimy. Prawda? Ale w praktyce? Wiadomo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiadomo, kochajmy bliskich póki są z nami...
      Parę tych MUSZĘ też bym znalazła, na przykład płacenie rachunków, ale generalnie zawsze mamy wybór, jakikolwiek, ale mamy...

      Usuń
    2. Tu się odwzwę :-) Może Iwona przeczyta :-) Robienie czegoś, co nas unieszczęśliwia tak naprawdę, czegoś na przekór sobie, wcale nie uszczęśliwi naszych bliskich. Niby dla nich to robimy, ale tak naprawdę nie. Robiłam to dekady całe, jeżdziłam na święta do mamy, choć chciałam spędzić je sama, z dziećmi, z mężem. Byłam zmęczona, zniechęcona, rozdrażniona. Przez chwilę bywało fajnie, ale potem musiałam kilka dni dochodzic do siebie po świętach. Nie o to chodzi. Kiedyś pojechałam na święta do Warszawy, na wigilię tylko ja i mąż :-) mimo szantażu emocjonalnego mamy. Łaziliśmy po Placu Zamkowym, zjedliśmy co kupiliśmy w sklepie, robiliśmy dużo miłych rzeczy :-) To były najcudowniejsze święta w życiu. A potem, chciałam tym szczęściem podzielić się, bo je MIAŁAM. Po świętach z rodziną, nie miałam czym się dzielić, bo nie chiałam tam być. Nie wyjeżdżam teraz na każde święta, ale pamietam, że mogę :-) I dbam o to by mieć SWOJE szczęście. To właśnie jest miłość do siebie i, co nie jest takie oczywiste, ale prawdziwe, szacuneki mi miłość do innych :-) Iwona, spróbuj :-)

      Usuń
    3. To bardzo ważne, co piszesz, spinkę na święta i inne okazje rodzinne już dawno sobie odpuściłam, by nie przeżywać kolejnych rozczarowań, które mnie dołowały i myśl o takich okazjach nie napawa mnie strachem na długo przed... jeśli komuś nie pasuje - trudno.

      Usuń
  10. Piękny i mądry wiersz... no cóż, powtarzam się, ale to prawda. Natomiast nie byłbym sobą, gdybym zuchwale nie wtrącił czegoś od siebie. A co byś powiedziała o napisaniu wiersza o mnie - owocu przedojrzalym, by nie powiedzieć zgniłym, który zaległ gdzieś w zmierzwionej trawie pod jablonią, co zrodziła go i zachwycała? A teraz... teraz ów owoc przegniły myśli już jedynie o tym, jakiego by tu psikusa uczynić... ot, może jakaś dama obuta w pantofelek nastąpnie nóżką i z przerażenia, że wdepnęła w g..... wrzaśnie ... :-) pozdrawiam z Anglii

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dowcip jak zwykle u Ciebie przedni, jak dojrzałe wino.
      Psikusy nie są przynależne tylko do wieku smarkatego, czasami uśmiecham sie w duchu, na myśli, które mnie prześladują...
      Dziękuję, Podróżniku i jak zwykle uważaj na siebie!

      Usuń
  11. dojrzewać można w sensie biologicznym...
    dojrzewać można do robienia czegoś lub nie robienia /np. do rzucenia palenia/...
    ale człowiek jest w pełni dojrzały wtedy, gdy nie jest dla niego istotne, co ktoś inny uważa za "bycie dojrzałym"... i faktycznie wiek metrykalny nie tu znaczenia...
    p.jzns :)...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No pewnie nie ma, czego dowodzą liczne przykłady, chociaż mówi się potocznie o dojrzałym wieku...ale to głównie o dojrzałość biologiczną chodzi.

      Usuń
  12. Często powtarzam powiedzenia mojej mamy, która miała je na każdą okazję: "Głupi się urodziłeś i głupi umrzesz".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja babcia mawiała podobnie, więc coś w tym jest:-)

      Usuń
  13. Cudny wiersz Joasiu - czuję dokładnie to samo, a moje ostatnie doświadczenia mówią jeszcze, że powiedzenie " co ma wisieć - nie utonie" też ma swój głęboki sens.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Twoich ustach taka pochwała to prawdziwy komplement:-)

      Usuń
  14. Ja dojrzałam do tego, żeby siebie lubić.Bo tak długo nie było. A Twój wiersz Joasiu jest piękny...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubić siebie - to dopiero dojrzałość, gratuluję:-)
      Ja ciągle się staram siebie polubić...

      Usuń
  15. Lubię do Ciebie zaglądać, bo zawsze znajduję coś dla siebie,
    coś o czym myślę, co analizuję.

    Uczę się wciąż i będę uczyć.
    Najmniej umiem być asertywna ale i tę umiejętność kiedyś ogarnę.

    Pięknie napisałaś i mogłabym się podpisać obiema rękoma pod słowami wiersza:

    Nie zazdroszczę –
    Podziwiam raczej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, a asertywność to sztuka, której wszyscy się chyba uczymy całe życie...

      Usuń
  16. To jest dokładnie to - do czego dojrzewamy z wiekiem. Pięknie napisanie...
    Te prawdy są jakoś przed młodością schowane, bo młodość niecierpliwa jest, pragnie zasłużyć, zaborcza... dopiero później jak jej skroń posiwieje, nabiera łagodności... Pozdrawiam i dziękuję za piękny wiersz!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za odwiedziny i ciepłe słowa, doceniam:-)

      Usuń
  17. Ale pięknie dziś powiedziałaś - nic nie dodam tylko po prostu dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  18. Wiersz refleksyjny, piękny:)
    Bierzemy lekcje od innych i sami je dajemy. Wszystkie doświadczenia kształtują nas i naprowadzają na wyznaczoną nam drogę. Każde doswiadczenie jest po coś, zmienia nas, jest szansą do zajrzenia w siebie, a odkrywanie własnej istoty to piękna droga:)

    OdpowiedzUsuń
  19. Bo całe życie można się czegoś uczyć, poznawać coś, wyciągać wnioski.

    To są takie chwile, które się potem pamięta. To tak jak pierwsze sukcesy Adama Małysza, potem Kamila Stocha i całej reszty obecnie skaczących zawodników.

    To już następny konkurs zobacz. :) Bo zwłaszcza po drużynowym mogę powiedzieć, że warto.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skokami aż tak się nie emocjonuję, ale śledzę wyniki oczywiście:-)

      Usuń
  20. Wiele spraw już sobie odpuszczam i myślę nieraz, po co się tak całe życie szarpałam?
    Pozdrawiam niedzielnie :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Nic mądrego nie dodam - człowiek najpierw dojrzewa, a potem na ogół przejrzewa, robiąc się głupszy niż był wcześniej...

    OdpowiedzUsuń
  22. święte słowa:))
    podobno tylko mężczyźni dojrzewają do 6. roku, później tylko rosną:))), ale to taki seksistowski pogląd, ze raczej sama nie wierzę:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To taki niby dowcip, ale w przypadku niektórych się sprawdza...

      Usuń
  23. Witaj, Jotko.

    I to wydaje się kluczowe: "próby odnalezienia równowagi między oczekiwaniem a spełnieniem":)

    Pięknie uchwyciłaś tę "lirykę listopada":)

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nadal tej równowagi szukam...
      Dziękuję, Leno:-)

      Usuń
  24. Życie zaserwowało mi kilka bolesnych lekcji więc teraz jestem asertywna i to bardzo. Nie muszę. Chcę, mogę, w najgorszym wypadku powinnam. Zdarza mi się słyszeć, że jestem dziwna... Ale nie dbam o to lecz o siebie, żyję po swojemu i jest mi z tym dobrze:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, że dopiero te trudne lekcje od życia zmuszają nas do radykalnej zmiany, ale późno, niż wcale:-)

      Usuń
  25. Ale mi się udało, zajrzałam do Ciebie w końcu, a tu taki piękny wiersza. Zgadzam się w całości. Rzeczywiście to "później i mogę" jest chyba najprzyjemniejsze. Ja też "na stare lata" zrobiłam się bardziej asertywna, czasami wydaje mi się, że aż za bardzo...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno nie za bardzo...tam, gdzie Twoje dobro się liczy nie ma za bardzo:-)

      Usuń
  26. Bardzo mądre słowa, Jotko.
    Dojrzewanie zaczęłam nie tak dawno, mam nadzieję, że zdążę.
    Co do świąt, to nie do końca tak według mnie. Dla naszych bliskich, tych najstarszych, to czasem jedyna okazja na rodzinne spotkanie. I nie wiemy jak wiele im tych spotkań zostało. Ale nie musi być przecież wyczyszczony każdy kątek, a na stole nie musi stać dwanaście wymyślnych dań, prawda? Więc ja w kwestii świąt tutaj tak pośrodku jestem ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja przyjmuję życie jak leci, zaproszą to jadę, chcą u mnie, też dobrze, ale bez 12 dań, bez generalnych porządków, dawno się wyzbyłam perfekcyjności - ona zabija radość...

      Usuń
  27. Bardzo mądry wiersz. Taka refleksja rzeczywiście przychodzi z wiekiem. Ja jeszcze dojrzewam, ale już wiem, że nic nie muszę ( nooo… do pracy czasem muszę pójść ).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak większość z nas, rachunki trzeba płacić, ale w pracy staram się robić gradacje rzeczy ważnych i zupełnie mało ważnych...

      Usuń
  28. Asiu sama prawda i mądre słowa. Wspaniały wiersz, jestem pod wrażeniem twojego posta. Tak właśnue czuję, staram się uczyć różnego odczuwania, rozumieć ludzi. Do tego muszę walczyć sama ze sobą, bo jeśli nie robiłabym tego to marny człowiek byłby ze mnie, tyle mam wad...buziaki Asiu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jolu, ciągły rozwój i nasze pasje trzymają nas przy życiu...

      Usuń
  29. A ja chyba z sezonu na sezon coraz bardziej się w skoki wciągam. :)

    Tak samo z Babcią było jak jeszcze p. Sława nie zamykała drzwi na zamek, który można tylko kluczem z zewnątrz otwierać. Została naciągnięta na filtr za bodajże 600 złotych. Wysłaliśmy paczkę z nim z powrotem, dołączając kopię listu do UOKiK.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na oszustów i naciągaczy trzeba ciągle uważać.

      Usuń
  30. Z tym dojrzewaniem to dziwna sprawa jest. Ja częściowo jestem przejrzały, a częściowo niedojrzały... I nie tylko ja tak twierdzę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To wcale nie dziwne jest, wielu ludzi tak ma:-)

      Usuń
  31. Piękny wiersz...
    Każde słowo jest przemyślane, potrzebne i doskonale wyważone.
    A ta pointa: szukanie równowagi między spełnieniem a oczekiwaniem - trafiasz w sam środek serca, Jotko.
    Wiersz przepiszę sobie do kalendarza, by nie zapomnieć.
    Dziękuję ślicznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja nie wiem, co powiedzieć na tyle miłych słów...

      Usuń
    2. Nic nie musisz mówić, Jotko. ;)
      Po prostu przyjąć i już. :) Pozdrawiam :)

      Usuń
    3. Serdecznie dziękuję:-)

      Usuń