czwartek, 13 czerwca 2019

Finowie to potrafią...

Kilka moich koleżanek było w Finlandii w ramach wymiany międzynarodowej szkół.
W październiku my będziemy gościć nauczycieli z innych krajów.
Napatrzyły się w tej Finlandii, jak funkcjonuje tamtejsza szkoła, jak pracują nauczyciele, czego i jak uczą się dzieci, jak wyposażone są placówki.
Oglądałyśmy i słuchałyśmy z otwartymi ustami ich relacji, a na sercu robiło się coraz ciężej, bo na wiele z tych rewelacji nie mamy wpływu, a chciałoby się wprowadzić je wszystkie u nas.
Postaram się przekazać kilka z pomysłów fińskiej szkoły na edukację.
Ciekawa jestem Waszych refleksji po przeczytaniu posta.
Budynek szkoły podobny jak na zdjęciu, graniczący z lasem, teren nieogrodzony, boisko szkolne ogólnodostępne, plac zabaw także.
Na przerwach między lekcjami na dyżurze jeden nauczyciel, w szkole pusto, uczniowie mogą wejść do środka tylko wtedy, gdy ktoś otworzy od wewnątrz. Teren wokół pofalowany, momentami nie widać co robią uczniowie, ale przez 5 dni pobytu naszych w tamtej szkole, nic nikomu się nie stało, uczniowie zdyscyplinowani.
Na terenie szkoły wszyscy chodzą w skarpetkach, nawet nauczyciele, zajęcia odbywają się od 8.00 do 16.00 z przerwą na lunch, który jedzą wszyscy w stołówce. Punktualnie o 11.00 wszyscy schodzą do stołówki, obowiązkowo trzeba brać warzywa, nawet 3 fasolki lub 1 marchewkę, ale nie ma zmiłuj...
Jeden dzień w tygodniu każda klasa odbywa zajęcia w terenie i to niezależnie od pogody.
Szkoła posiada specjalny magazyn pomocy dydaktycznych i gdy nauczyciel zaplanuje wypad do lasu, pobiera z magazynka lornetki, siatki na motyle czy co tam będzie potrzebne.
Na specjalne projekty, akcje itp. szkoła otrzymuje oddzielne fundusze.
Równie dobrze wyposażone są pracownie techniczne. Żadnych materiałów uczniowie nie przynoszą z domu, nie ma sytuacji, że ktoś czegoś zapomni.
Dzieci uczą się szycia, gotowania, patroszenia ryb, przy czym sami po sobie sprzątają, szorują stoły, podłogi, piece.
Największym szokiem dla naszych koleżanek była wyprawa nad jezioro. 40 uczniów na rowerach i w kaskach pod opieką 2 nauczycieli (!!!) pojechało nad jezioro, rozłożyli koce i odbywali zajęcia - badanie czystości i pH wody oraz podobne. Po pewnym czasie dzieci mogły pójść sie kapać, same, bo nauczyciele szykowali lunch. Dzieci wiedziały i tego się trzymały, że wolno wchodzić tylko do żółtej boi.
Na gwizdek wszystkie dzieci wyszły z wody, stanęły w kolejce po odbiór kanapek i na kocach spokojnie zjadły.
W podobny sposób ubrały się na koniec i w 5 minut były gotowe do powrotu.
Dla nas szok totalny!
Specjalnie dla mnie koleżanki przyjrzały się bibliotece, okazała sie największym pomieszczeniem w szkole, dwupoziomowa, z pięknymi kręconymi schodami, nowocześnie wyposażona, marzenie nie tylko bibliotekarza.
Taką herbatkę dostałyśmy prosto z Finlandii, 4 smaki, piękne opakowanie, aż żal używać, chyba zostanie na pamiątkę.
Posmakowałyśmy także tureckich słodyczy, bo takowe przywieźli nauczyciele z Turcji.

Uwagi ogólne:

- wakacje w Finlandii zaczynają się 1 czerwca, rok szkolny 1 września
- zebranie z rodzicami 1 raz na rok
- edukacja oparta na konsekwencji, zaufaniu, współpracy
- nauczyciele podlegają szczególnej selekcji, ale są też świetnie wynagradzani
- uczniowie poznają podstawy podstaw do momentu, gdy przychodzi czas wyboru dalszego kształcenia, a nie wszyscy muszą iść na studia

Tyle zapamiętałam, a było tych rewelacji więcej. Myślę, że zagraniczni goście, zwłaszcza z Finlandii bardzo się zdziwią gdy zapoznają się z naszym systemem edukacji...

106 komentarzy:

  1. Bardzo cenna jest taka wymiana, bo można się wiele dowiedzieć i choćby nawet nie udało sie wszystkiego zmienić, to zawsze jakieś elementy można wykorzystać.
    Takie pracownie czy wyjazdy z dwójką nauczycieli z pewnością w Polsce są nierealne. Myślę, że, pomijając inne aspekty, np. finansowe, ma to związek z, jakby to nazwać, cechami narodowymi. Brak jest nam, Polakom, szacunku do prawa i wszelakich zasad, a i dbania o rzeczy wspólne też raczej nie mamy we krwi.
    Tak na marginesie, w Japonii też nie ma sprzątaczek w szkole. Uczniowie sami sprzątają, sami przygotowują sale do wspólnego posiłku, sami ten posiłek roznoszą i po nim sprzątają (w większości szkół obiad w ciągu dnia uczniowie jedzą wspólnie z nauczycielem w klasie, a posiłek trzeba dowieźć ze szkolnej stołówki do klasy).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten japoński przykład bardzo mi się podoba, daleko nam do tego, niestety:-(

      Usuń
  2. Chciałem już się pochwalić, że brat był niedawno w Finlandii, ale przypomniałem sobie, że odwiedził Islandię. :D
    A herbatkę z Muminkami trzymaj na wypadek odwiedzin Buki. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze nie próbowałam, ale tureckie łakocie zjadłyśmy :-)

      Usuń
    2. Kiedyś kupiłem oryginalne tureckie rachatłukum, ale były strasznie mdłe.

      Usuń
    3. My jadłyśmy jakieś galaretki, nawet kwaskowe i dużo tego nie było...

      Usuń
  3. Prawdziwy szok można przeżyć, gdy się zobaczy na własne oczy jak wygląda proces kształcenia na studiach.
    Ale wracając do tematu ... przecież nie ma przeszkód, aby np. plan zajęć "w naturze" opisać w konspektach. Wystarczy: a/ zgłosić temat główny i szczegółowy, b/ podać wiek grupy i ilość, c/ wyznaczyć cele zajęć, d/ określić formy i metody pracy, e/ opisać środki dydaktyczne, i przebieg zajęć, itd., itp., ... Tylko u nas to jest tak jakby ktoś chciał uczyć ryby chodzenia po piasku na płetwach, możliwe, ale w wyniku ewolucji, nie rewolucji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z pozoru jest to proste, ale gdy weźmiemy pod uwagę wszystkie ALE, to się odechciewa, a najbardziej bałabym się o bezpieczeństwo...

      Usuń
  4. Fajne takie lekcje w terenie. Z terenem w szkole to raczej mało wspólnego miałam, chyba że biegi przełajowe można na siłę za takowe zajęcia uznać... :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami uczniowie wychodzą, nie powiem, że nie, ale ile z tym zachodu!
      Na wszystko zgoda na piśmie od rodziców...

      Usuń
  5. Wszystko pięknie i sama marzyłabym o takiej szkole, ale większość rodziców nie przełknęłaby konieczności samoobsługi przez dziecko. Moje dzieci uczyły się w szkole społecznej- duży nacisk był kładziony na różne formy współpracy ze szkołą, uczniowie uczyli się samodzielnego myślenia, nie tylko wykucia regułek. Kochałam tę szkołę. Alle niektórzy rodzice podchodzili w sposób "płacę i chcę mieć spokój i wyniki"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, wiele nowości w dydaktyce i wychowaniu przepada w związku z protestami rodziców, a szkoda.

      Usuń
  6. Tak dobrze wyposażonej szkoły w pomoce dydaktyczne i zdyscyplinowanych uczniów można im pozazdrościć. W naszych szkołach widać na, każdym kroku efekty beztresowego wychowania dzieci, a przy nich murem stojà roszczeniowi rodzice.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najbardziej zazdroszczę tej właśnie dyscypliny i zmotywowania do nauki.

      Usuń
  7. Taka szkoła to marzenie. Realnie przygotowuje do życia. Może kiedyś i u nas doczekamy się podobnego systemu edukacji. Ale to pewnie dalej niż bliżej.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Fajnie, że szkoły organizują takie wymiany bo to zawsze kolejne doświadczenie i można czegoś się nauczyć ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wymiana doświadczeń to nauka przez obserwację i współpracę, daje niezły zastrzyk energii do dalszej pracy.

      Usuń
    2. I człowiek chce więcej? :)

      Usuń
    3. ma motywację i więcej pomysłów...

      Usuń
    4. No pewnie.. dalej się rozwija :)

      Usuń
  9. Ciekawi mnie, w jakim wieku dochodzi do selekcji dzieci (i jak?), pod ewentualnym ukierunkowaniem do dalszych studiów lub pracy zawodowej? O ile pamiętam w Niemczech to już jest po 4 klasie podstawowej (nie wiem, jak to jest u nich wiekowo), więc wcześnie.

    Podstawy podstaw :) Wiesz, moja Przyjaciółka pracowała w australijskim rządowym urzędzie, gdzie wszyscy musieli mieć studia. I mieli. Ale nie wszyscy wiedzieli, że Australia ma stolicę :) a Przyjaciółkę testowali, czy aby ma studia, prosząc o potwierdzenie znajomości alfabetu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba własnie po 4 klasie, podobnie w Turcji, bo i tam ktoś od nas był.
      W Turcji w ogóle, większość nauczycieli to mężczyźni, a po 4 klasie szkoła wystawia rekomendację, którzy uczniowie mogą kształcić się dalej.

      Usuń
    2. I tu jest pies pogrzebany. Reforma Zalewskiej to przysłowiowy strzał kulą w płot. Wręcz odwrotnie. Moim zdaniem etapy edukacji powinny być następujące:
      1. od 3 do 6 lat przedszkola z grupami wielowiekowymi realizujące system Montessori.
      2. od 6 do 9 - 10 lat szkoła podstawowa z hierarchią (ilość godzin) przedmiotów: Pierwszy rok: język ojczysty, język polski, wf, wiedza o człowieku i udzielanie pierwszej pomocy, rachunki. Drugi rok: język polski, wf, pierwsza pomoc, matematyka, przyroda. Trzeci rok: j. polski, matma, wf, j. obcy, pierwsza pomoc, przyroda. Czwarty: jak poprzedni z ewentualnym wydzieleniem z przyrody przygotowywanie posiłków.
      2. Od 9 - 10 do 15 - 19 lat gimnazjum, liceum, zawodowa, technikum. Nauka obowiązkowa powinna trwać do ukończenia 15 lat. Nie każdy musi ubiegać się o dużą maturę

      Usuń
    3. Sęk w tym, że wiele jest ciekawych pomysłów, tylko nikt nie słucha mądrych ludzi, bo o konsultacjach Zalewskiej nikt nie słyszał. Moja znajoma była raz w Toruniu, konsultacja trwała 2 minuty, reszta była przemówieniem kuratora...

      Usuń
    4. Powiem Ci, jak ta konsultacja wyglądała ... W czasie targów w Poznaniu, nie pamiętam jakich, możliwe, że edukacyjnych, zorganizowano spotkanie dyrektorów szkół i nauczycieli z ministrą. Nazwane było to konsultacją. Polegało na to, że ministra się wypowiedziała w superlatywach, które dotyczyły jej pomysłów. Oczywiście, żadnej dyskusji nie było.
      Dwie moje koleżanki od zawodowych przedmiotów też były na jakichś konsultacjach ... nauczyciele wypracowali oczywiście swoje wnioski, które potem w zestawieniu - nie zostały uwzględnione.
      Tak to u nas konsultacje wyglądają.

      Usuń
    5. Dlatego tak wszyscy są wkurzeni i dlatego były te strajki między innymi.

      Usuń
  10. Od dawna jestem zafascynowana fińską edukacją. Może kiedyś nasze społeczeństwo, a zwłaszcza politycy też do podobnych rozwiązań dojrzeją. Twój wpis uzupełnił moją wiedzę w tym temacie o kilka ciekawostek, a ze swojej strony polecam książkę "Fińskie dzieci uczą się najlepiej"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobno mają najlepsze wyniki w Europie. Ja zazdroszczę komfortu pracy uczniom i nauczycielom.

      Usuń
  11. tak to wgląda od strony widza, ale jestem pewna, że wysiłek organizacyjny ze strony nauczyciela jest niebagatelny. żeby wszystko zagrało, musi być jasno określony cel, plan, obmyślona metoda itp. u nas problem zaczyna się na etapie kształcenia nauczycieli, ale to już szerszy problem. Pomysł z wymianą zasługuje na gratulacje

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z pewnością tak jest, ale raz przygotowane programy, plany, projekty sprawdzają sie w dłuższej perspektywie , a wysiłek, który daje wymierne efekty wzmacnia motywację do pracy.

      Usuń
  12. Zebranie z rodzicami raz na rok?
    To nawet chyba dobry pomysł jest!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ustalenie zasad i trzymanie się ich przy obopólnym zaufaniu daje dobre wyniki, zresztą u nas ci, co powinni i tak na zebrania nie przychodzą...

      Usuń
    2. Poza tym, jak jest e-dziennik, to kto chce, to jest na bieżąco z wszystkim.

      Usuń
    3. Zgadza się, ale jeszcze trzeba chcieć do niego zajrzeć!

      Usuń
  13. Co kraj, to obyczaj.
    U nas edukacja jakoś od bardzo dawna nie ma szans na dobre zmiany.
    Serdeczności zostawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Czytałam obszerny artykuł o fińskim szkolnictwie. Brzmi jak bajka, ale do bajki daleko: efekty są całkiem realne!
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taką bajkę to ja też poproszę, nawet od jutra!

      Usuń
  15. GRAŻYNA KOWALIK13 cze 2019, 14:28:00

    Z jednej strony wspaniała sprawa zobaczyć jak jest w tym przypadku w Finlandii ,ale takie "zderzenie " z naszą rzeczywistością trochę przykre.
    Dużo zależy od systemu edukacji a ten u nas niestety kuleje.Super ,że podzieliłaś się tymi pomysłami ,bo dla mnie to zupełna nowość,ale takie rozwiązania jak najbardziej chciałoby się....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu masz całkowitą rację, robi się zwyczajnie żal!
      Zwiedzałam w ubiegłym roku nowiutką szkołę pod Poznaniem, wróciłam do siebie niemal z płaczem...

      Usuń
    2. Jotko - nie płacz. Przyjedź do mojej szkoły, to się pocieszysz :)))) jak wygląda.

      Usuń
    3. No widzisz, a tu się trąbi o sojuszu z Trumpem, kiedy ani służba zdrowia, ani edukacja...

      Usuń
    4. Sojusze .... nie wierzę w nie.
      Wygląd szkoły zależy też w dużej mierze od dyrektora, który wymusi malowanie sal i jakąś dbałość. A u nas to lata świetlne zaniedbań, przez to szkoła wygląda jak skansen. Bardzo powoli zmiany następują, generowane przez innego już, dyrektora.

      Usuń
  16. Cóż. RObię co mogę, by nas do tego zblizyć. A swoją drogą zobacz szkołę Navigo we Wrocławiu, albo No Bell w Konstancinie. Podobnie działają. Za pieniądze rodziców niestety. Ale już w Radowie Małym jest całkiem nieźłe, a to szkoła państwowa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, szkoła za kasę rodziców, a co mają zrobić ci zdolni, ale biedni?

      Usuń
  17. Bardzo ciekawy post. Jakie te dzieci tam zdyscyplinowane. Jakby tak szkoła wyglądała, to chętnie by się nawet do niej chodziło. ;D Szkoda, że nie brałam udziału w takiej wymiance, bezcenne doświadczenie. Podoba mi się, uczą się praktycznych rzeczy, sprzątają po sobie. Aż dziw, że są tak zdyscyplinowani, bardzo to podziwiam. No i obcowanie z naturą, no podoba mi się i to bardzo. Powinniśmy brać z nich przykład. :)

    Naprawdę mega ciekawy post. Pozdrawiam serdecznie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki bardzo. Ja jestem ciekawa do bólu, jak udało im sie takie zdyscyplinowanie i świadomość współpracy osiągnąć?

      Usuń
  18. Już wcześniej słyszałam jak wyglądają szkoły w Finlandii. Jestem tym zachwycona <3 jak to jest, że tutaj rodzice się czepiają gdy dziecko pobrudzi się podczas lekcji na dworze. W ogóle niektórym rodzicom wychodzenie z dziećmi nie odpowiada. Zero samodzielności, mało zajęć praktycznych,potem się dziwić, ze dzieci nie lubią szkoły a tam się cieszą, że do niej idą. W szkole nie może być nudno. Tylko co ma zrobić nauczyciel jak jest z programu rozliczany i męczony rzez rodziców. Już nie mówiąc o tym, że ciężko o dyscyplinę b dużo dzieci z domu wyniosło, że nie ma dać sobie nauczycielowi wejść na głowę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chyba kwestia mentalności i braku współpracy, wielu rodziców traktuje szkołę jak wroga, z którym się walczy, a to przenosi sie na dzieci...

      Usuń
  19. Tak jest w wielu miejscach na świecie i dzieci są naprawdę posłuszne i utrzymują czystość, nie są hałaśliwe. A u nas dzicz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To fakt, nawet wybieganie z klas z dzikim wrzaskiem mnie bardzo dziwi...

      Usuń
  20. Jak poznają nasz system edukacji to się przerażą xD. Chociaż ogólnie Polska wypada całkiem nieźle w tych międzynarodowych testach i ogólnie Polacy są dobrze wykształceni. Niemniej ich uczą życia, a nas nie i to jest fakt. Przerabiałam trochę Finlandię na studiach i obiło mi się o uszy, jak edukują. Z tym, że no tam ktoś bez powołania nie pójdzie. U nas nie oszukujmy się, nie każdy nadaje się do pracy w szkole, ale też nie każdy pracuje tam, gdzie by chciał. Można porównywać i porównywać. Mnie zaskoczyło, że spotkanie z rodzicami jest tylko raz w roku w Finlandii ( w sumie w Polsce też często się zdarza, że rodzic raz w roku się pojawi ;D). No i to, że na 40 tylko 2 opiekunów podczas wycieczki. Miałabym duże obawy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napisałam o tym, co mnie zszokowało w porównaniu z naszymi realiami.
      Często nasze wyobrażenie o pracy zderza się z rzeczywistością ministerialną, papierologią, naciskami ze wszystkich stron. W obliczu tego wszystkiego, nawet młodzi zapaleńcy tracą werwę...

      Usuń
  21. Wystarczyła mi Estonia... Dorzucę, że uczniowie dostają tam pełne wyposażenie, tj. nie tylko podręczniki, ale nawet zeszyty i wszelkie duperele z gumką do mazania włącznie. Zarobki nauczycieli wynoszą 4 razy tyle, co w Polsce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O zarobkach już nie wspomnę, bo jak stwierdził nowy minister od edukacji, nauczyciele biedy nie klepią...

      Usuń
    2. Klepnęłabym z lubością nowego ministra (ciekawe, czy ma zaświadczenie o niekaralności, he, he - bo nauczyciel musi mieć) w dyńkę.

      Usuń
    3. Podobno mu umorzyli...

      Usuń
    4. Oby jeszcze umorzyli JEGO!

      Usuń
  22. W Finlandii jest mało ludzi, raptem 5,5 mln(podobnie w Estonii). Dbają o swoje młode pokolenie. A u nas - chyba za dużo nas jest, sadząc po sposobie traktowania nauczycieli i uczniów (przez urzędasów odpowiedzialnych za edukację). Nadzieja tylko w pasjonatach, nauczycielach z powołania. Ale to kropla w morzu...
    Ciekawe, jakie wrażenia przywieźli koledzy z Turcji?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Turcji dużo biedniej, jeśli chodzi o wyposażenie szkół, ale przyjmują uchodźców zewsząd i każda klasa to konglomerat narodowości i religii.

      Usuń
  23. … a ja myślałam, że rzecz będzie o fińskiej saunie... Nie było nic na ten temat, a i tak mi się spodobała ta forma nauki i dyscyplina, że ja chcę do Finlandii !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W fińskiej saunie był mój brat zimą, ale że nie przyzwyczajony, to wrócił z zapaleniem oskrzeli...

      Usuń
  24. niby niedaleko, a taka egzotyka.

    OdpowiedzUsuń
  25. Podobno fiński system edukacji jest jednym z najlepszych w Europie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przynajmniej tak pokazują badania wyników nauczania..

      Usuń
  26. Sądze, że lekcji nie prowadzą panowie w czarnych sukienkach. Wbrew pozorom to olbrzymia różnica.

    OdpowiedzUsuń
  27. Witaj, Jotko.

    Tylko pozazdrościć.
    Wszystkim krajom, w których edukacja jest traktowana z należytą powagą, a nauczyciele są szanowani.
    Szkoda, że tak ciężko przełamać pokutujące u nas stereotypy.
    Czasami myślę sobie, że dobrze byłoby sprywatyzować ten sektor. Chociaż na próbę:)

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wtedy nie wszystkich byłoby stać...teraz władza dba o wyborców głównie, reszta nie stanowi priorytetu.

      Usuń
  28. I czemu by od nich się nie uczyć?
    Oczywiście pytanie retoryczne, odpowiedź brzmi: BO TAK!
    Moich znajomych córka, w Warszawie kilka lat pracowała w prywatnym przedszkolu, metoda Montessori. To była jej pierwsza praca. Teraz szukała pracy w Białymstoku, w państwowym przedszkolu. Wróciła płacząc, powiedziała, że to obóz koncentracyjny....wcale nie niemiecki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Różnie z tym bywa, myślę, że gdyby było tak źle, dzieci alarmowałyby od razu...
      Czemu nie bierzemy od nich przykładu? któż to wie?

      Usuń
  29. Szczęka mi opadła na podłogę i dotąd tam leży, zaznaczam, że nie mam sztucznej;)!!!
    "Edukacja oparta na zaufaniu, konsekwencji i współpracy" - u nas stosunki miedzyludzkie nie są na tym oparte, choć to powinna być absolutna podstawa, a co dopiero edukacja. Czy kiedyś dojdziemy do podobnego chociaż odrobinę miejsca?
    Moje serce pozostało w bibliotece...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z jednej strony lubię słuchać takich rewelacji, z drugiej tak strasznie mi żal, że nie doświadczam tego samego...

      Usuń
  30. Te Twoje koleżanki miał zabrać ze sobą ministra edukacji i całą jego świtę. Nawet pod przymusem. A dowiedziałaś się jak są organizowane lekcje religii? To dopiero mogłaby być ciekawa lekcja poglądowa dla naszych włodarzy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No własnie o religii nie mówiły...
      Władze pewnie nie chcą za wiele oglądać, bo musiałyby przyznać, że zostaliśmy 100 lat za ... nie wiem już kim.
      Może teraz Owsiak zacznie zbierać na edukację?

      Usuń
  31. Stara jestem, więc edukację zaczynałam zaraz po wojnie.I pamiętam, że to co powiedziała "nasza pani" było święte. I chociaż było nas w klasie 45 pierwszaków żadnego bałaganu nie było.Warunki były straszne, 3 zmiany, WF na korytarzu, ale nie było problemu z dyscypliną.A potem ktoś wymyślił bezstresowe wychowanie dzieci, co w warunkach polskich przełożyło się na zaniechanie jakiegokolwiek wychowania bachora w domu i całkowitą bezkarność. No i jest jak jest.I nie wierzę by coś się w tej mierze zmieniło.Bo w Polsce nic nie jest oparte na rzeczywistych kompetencjach człowieka a głównie na "znajomościach i przynależności do właściwej strony".
    A Finlandia jest wielce ekologicznym krajem, bardzo ładnym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, gdy słuchałam relacji koleżanek, to każdą nowinkę przykładałam do naszych realiów...marnie wypadło porównanie, niestety.

      Usuń
  32. Inne kraje często mają fajne rozwiązania, u nas zaś często są reformy, które nie zawsze dają fajne efekty. Pozdrawiam Cię Jotko serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo u nas reformy nie dotykają sedna rzeczy, realizowane są wizje polityków...

      Usuń
  33. Wy zapas nerwosolu dla Nich kupcie...;o)

    OdpowiedzUsuń
  34. Dla mnie jedynie chodzenie boso odpada :) Ja od razu kicham , może być nawet 30 st jak dziś :) Buziaki ochłodziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tam są zahartowani, u nich 25 stopni to upał...jak u nas 35:-)

      Usuń
    2. Mają podgrzewane podłogi :) tak jak w Norwegii

      Usuń
  35. Jaki ciekawy post. Nie wiedziałam, że edukacja w Finlandii tak wygląda. Dobrze jest dowiedzieć się czegoś nowego. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja coś słyszałam, ale teraz dowiedziałam się z pierwszej ręki...

      Usuń
  36. Wiesz co?
    Cieszę się, że mimo wszystko nasi absolwenci szkól średnich mają w świecie całkiem dobrą opinię i dostają się na studia za granicą. Tak jest w liceum w którym uczy mój geograf. Ciągle pisze im opinie na zagraniczne uczelnie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadza się, ale to w liceum, w podstawówkach sytuacja pogarsza się z roku na rok...i to nie tylko moja opinia.

      Usuń
  37. Może ta wizyta w Finlandii wpłynie dopingująco na grono i dyrekcję.
    Obrazowo to przedstawiłaś! Super wiedzieć!
    Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie, wiele przepisów musiałoby sie zmienić globalnie, na poziomie ministerstwa...ale niektóre pomysły warto przytulić.

      Usuń
  38. Hej :) Aż nie wiem co napisać... Szkoła którą opisałaś jest wyjątkowa. Jak już wspominałam do szkół naszych mam mieszane uczucia i bardziej jestem na Nie niż na Tak...Więc wolę się nie zagłębiać w ten temat. Natomiast uwielbiam biblioteki i Panie bibliotekarki ;) miłego weekendu buziak

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoły nie są tworami niezależnymi...a biblioteki wiele osób lubi, bo to takie kluby dla zaprzyjaźnionych :-)

      Usuń
  39. U nas też by się dało, gdyby lud zmądrzał i nie dał się srebrnikami przekupić.
    Serdeczności zasyłam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, chyba sporo wody upłynie, niektórzy muszą zmienić w sobie wiele...

      Usuń
  40. Ja miałem (znaczy się moja szkoła) "wymianę" wirtualną - kilka szkół z Europy, bez względu na poziom edukacji uczestniczyło w projekcie w ramach programu "e-Twinning; z fińską nauczycielką z podstawówki poznałem się natomiast osobiście i w całości potwierdzam przytoczone przez Ciebie fakty - szkoła fińska opiera się właśnie na nauce w naturalnym środowisku, jest niemal bezstresowa ale charakteryzuje ją odpiwiedzialność tak nauczycieli jak i uczniów... to w największym skrócie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taki system nawet dla nauczycieli byłby ciekawszy, gdy prowadzam dzieci na różne zajęcia poza szkołą widzę, jak wielu rzeczy uczą się przy okazji...

      Usuń
  41. Jestem pod wrażeniem takiego szkolnictwa. U nas niestety to nie przeszłoby, bo społeczeństwo inne... (nie chcę powiedzieć, że gorsze, ale aż samo się ciśnie na usta)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno inne, wszelkie zasady i przepisy obchodzimy, ile sie da...

      Usuń
  42. Najbardziej zaskoczyło mnie to zdyscyplinowanie i stosunkowo dużo luzu jak na nasze realia. Czyli jednak da się?

    OdpowiedzUsuń
  43. Czyli w Fińskiej szkole dużo na plus. To zdyscyplinowanie uczniów robi wrażenie. Chciałabym kiedyś zobaczyć kraje skandynawskie. Czy u nas by się to sprawdziło nie wiem, trudno powiedzieć. Ściskam Jotko mocno!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tez nie wiem, ale wszystko jest do zrobienia, przynajmniej można by spróbować...

      Usuń
  44. To tak samo jak w Norwegii :) tu Te dzieci chodzą na boso a nawet sami nauczyciele. Tu wszystko jest na luzie nie ma strojenia i rywalizacji. Do tego dzieci piszą bardzo długo ołówkiem. Rodzice nie kupują żadnych podręcznikkow ani zeszytów. Wszystko zapewnia szkoła. Dzieci mają zimą łyżwy, narty, wiosna i latem grile spanie w namiocie i w szalasach :) szkoła jest dla dzieci i młodziezy bardzo przyjazna :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podręczniki u nas też teraz zapewnia szkoła, ale to z kolei powoduje brak ich poszanowania, wiem coś o tym...

      Usuń