środa, 18 marca 2020

Śpiewałam w chórze...

Miałam w swoim życiorysie taki epizod, a w zasadzie trzy, że śpiewałam w chórze.
Dlaczego trzy?
Najpierw był chór szkolny w podstawówce, duży , na trzy głosy, ja śpiewałam w drugim.
Wiele godzin żmudnych prób z dyrygentkami, które jednocześnie uczyły w szkole muzyki. Ale pamiętam też dopracowywanie niektórych utworów pod okiem pani ze szkoły muzycznej, zwłaszcza przed występami konkursowymi.
Obowiązywały specjalne stroje , surowa dyscyplina i nikogo nie obchodziło, że białe kolanówki i tenisówki były nie do zdobycia, rodzice stawali na głowie, by były!
Jeździliśmy na przeglądy chórów do innych miast i to z sukcesami.

Jednocześnie udzielałam się w chórze kościelnym, dumna byłam, że mam wstęp na chór, gdzie przy dźwiękach organów odbywałyśmy próby i śpiewałyśmy w trakcie niedzielnych i świątecznych mszy. Ileż znałam wtedy pieśni! Lubiłam nabożeństwa majowe, bo wtedy piękne pieśni się śpiewało…

W liceum zrobiono nabór do zespołu pieśni i tańca KUJAWY. Trafiłam do sekcji chóralnej. Znowu wiele prób, nauka piosenek ludowych, niektóre próby razem z sekcją taneczną. Bardzo ciężkie i bogate mieliśmy kostiumy, niestety nie mam z tego czasu żadnych zdjęć, nie było telefonów komórkowych, fotograf przychodził na występy, ale uczniowie zdjęć nie dostawali. Jest pewnie jakaś fotka w kronice szkoły, ale nie mam dostępu.

Od koleżanki wiem, że dziś trudno zebrać chętnych do chóru szkolnego. Młodzież chciałaby występować solo, robić szybko karierę, bez wysiłku, często i bez talentu czy przygotowania.

Kiedyś śpiewało się głównie a’capella, dziś często zespoły czy chóry śpiewają z podkładem muzycznym lub z orkiestrą.

Te epizody spowodowały, że doceniam piękno śpiewu chóralnego i wkład włożony w przygotowanie występu na żywo.

Jako ciekawostkę podam słowa dwóch piosenek ludowych, doceńcie ich mądrość życiową i dowcipny tekst.

****
Wilczysko ci się ożeniło,
Na ziemię ogon opuściło
Potem sobie smutno zawyło,
Oj, lepiej to mi dawno było.

Chodziłeś ty sobie jak panicz
I wszystkie wilki miałeś za nic.
Chodziłeś ty sobie jak panicz
I mogłeś se wesoło zawyć.

A teraz jak żonka zawoła
Chodzisz jak ona chce dokoła,
Nikt rozweselić cię nie zdoła
Oj, bo zrobiła z ciebie woła.

****
Zachciało się starej babie
młodego galanta,
myślała ci, że on głupi
trafiła na franta.

Młody galant starej babie
skórę wyfutruje,
Baba lata jak szalona
Starości nie czuje.

Powiedziałaś stara babo
Że ty masz dukaty,
Jak mi ich tu nie przyniesiesz
Połamię ci gnaty.

Baba rada i nie rada
Wchodzi do komory,
Jak wynosi tak wynosi
Z dukatami wory.

Pośpiewajcie czasem, choćby przy porządkach, a od razu humor Wam się poprawi...

103 komentarze:

  1. A mnie się przypomniał mój epizod teatralny. Należałam do kólka teatralnego w Pałacu Młodzieży, który mieścił się w Pałacu Kultury i Nauki. Wystawialiśmy m.inn. "Balladynę". A ja grałam Goplanę. Masz pojęcie jakie to było przezycie??? I jeszcze za Julię robiłam w "Romeo i Julia":-)))
    Prowadziła to kółko aktorka Jadwiga Marso https://pl.wikipedia.org/wiki/Jadwiga_Marso
    W tym kółku były bardzo różne osoby, ale kilka z nich poszło potem do Szkoły Teatralnej np. Jadwiga Jankowska-Cieślak i zostało wybitnymi aktorami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, to miałaś kontakt z wybitnymi osobami! Zresztą mnie to nie dziwi, podziwiam Cię nieustannie!
      W teatrze się nie udzielałam, ale na konkursach recytatorskich bywałam...

      Usuń
  2. Moja tesciowa była śpiewaczką operetkową..... Dla rodziny to ciezki orzech do zgryzienie..... Ciągle śpiew s domu..... Gamy, ćwiczenie głosu. Serdeczne pozdrowienia znad sztalug malarskich przesyła Krysia z

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyobrażam sobie, podobnie gdy ktoś ćwiczy grę na instrumencie...

      Usuń
  3. Lubię sobie pomruczeć pod nosem w trakcie jakichś domowych prac, ale tylko tyle. Wolę słuchać.
    A śpiew chóralny bardzo cenię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja mam ten nawyk, że nie potrafię słuchać bez śpiewania, co denerwuje męża...

      Usuń
  4. Ja też śpiewałam. Najpierw w zespole harcerskim, a w liceum także w chórze- altem :) :)
    A co do zespołów pieśni i tańca to do dziś żałuję, że nie skorzystałam z namowy mojego kolegi z grupy. Był on wówczas kierownikiem znanego już wówczas zespołu studenckiego na naszej uczelni, istniejącego zresztą do dziś " Dąbrowiacy". Jakoś tak się poskładało... A ja tak uwielbiam oglądać występy zespołów kultowych w naszym kraju takich jak Mazowsze, czy Śląsk. Zawsze, ale to zawsze popłaczę się słuchając, tak bardzo rozczulaja mnie słowa ludowych, prostych, romantcznych pieśni. No weźmy np. taką: Hej przeleciał ptaszek...
    Piękny post Jotko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, Mazowsze to bajka, uwielbiam słuchać!
      Ilekroć jesteśmy na festynie w skansenie słuchamy i oglądamy występy zespołów ludowych:-)

      Usuń
  5. ja mam pewne dawne powiązania ze znanym polskim chórem, naprawdę wybitnym i lubię śpiew chóralny, ale jako słuchacz tylko, bo ze śpiewaniem u mnie słabo...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słuchacz, w dodatku taki, co potrafi docenić równie cenny!

      Usuń
  6. U mnie z muzyką w ogóle na bakier, jestem typem niemuzycznym i nielirycznym. Muzyki popularnej słucham, żeby poprawić szybko sobie nastrój czy podnieść energię podczas sprzątania :-D Twój "chóralny" epizod zachęcił mnie, by przynajmniej czasami pośpiewać sobie pod nosem. Takie nucenie zajmuje umysł i nie krąży on jak oszalały od punktu do punktu, od przeszłości do przyszłości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, jak wkręci Ci się jakiś motyw muzyczny, to nie ma zmiłuj...

      Usuń
  7. Ja przede wszystkim w podstawówce "dawałam podkład muzyczny" chórzystom, będąc w kółku muzycznym. W dalszek karierze edukacyjnej już musiałam łączyć i granie i uczestnictwo w chórach. Ale mam też w swojej "karierze prowadzenie chóru szkolnego w szkole podstawowej i sukces ( I miejscu w konkursie chórów szkolnych). Uwielbiałam dyrygować tym moim chórem. śpiewał profesjonalnie, bo podwaliny dała im już moja poprzedniczka, a ten chór był oczkiem w głowie całej rady pedagogicznej.Trwało to tylko rok, bo zachciało mi sie rozpocząć studia ekonomiczne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To szkoda wielka dla chóru, ale trudno, czasem zmieniają nam się priorytety:-)

      Usuń
  8. Ja lubię słuchać, sama nie śpiewam.

    OdpowiedzUsuń
  9. W naszej szkole podstawowej były chórowe plany, nawet zrobiono przesłuchania i załapałam się, ino że chór nigdy nie rozpoczął swojej działalności. Mój tato za to prześpiewał w różnych chórach pół swojego życia. Były to najczęściej chóry kościelne, ale śpiewał także w profesjonalnym chórze kolejowym, który nazywał się Harmonia Sygnał. Mama też śpiewała w chórach dopóki nie usadziło ją życie, między innymi 5 dzieci...Ona miała ciekawy epizod, bo gdy jako młoda dziewczyna, pracowała w spółdzielni krawieckiej, która organizowała swoim pracownikom ciekawie czas wolny, to zajęcia z nimi miał Henryk Tomaszewski, ten sławny od Pantomimy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wow, to dopiero! pantomimę Tomaszewskiego widziałam kiedyś w teatrze - Sen Nocy Letniej - nigdy już nie widziałam nic równie pięknego...
      To masz rozśpiewaną rodzinkę:-)

      Usuń
  10. Śpiewałam w zespole. Takim małym, na 8 osób. To było fajne, bo dyscypliny wielkiej nie było, raczej zabawa. Ale wychodziło nam nieźle. Każda impreza w szkole i miasteczku była z nami. W LO było kółko teatralne, robiliśmy sporo różnych skeczy i przedstawień. Bardzo miło wspominam te czasy. Fajnie, że mi o tym przypomniałaś. Dziękuję :)Trzymajcie się zdrowo, nieustannie życzę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powspominać zawsze miło, zwłaszcza najlepsze lata:-)
      I dla Ciebie zdrówka!

      Usuń
  11. Ja śpiewałam jedynie na komuni ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ale wspominki! Przypomniało mi się moje chóralne buczenie, ni to sopran, ni baryton, w szkole średniej. Fajnie było.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No pewnie, że fajnie:-) Śpiew łączy ludzi!

      Usuń
  13. Ha ha ha !!! Chór Puszkina !!!
    Joasiu ! To Ty śpiewaczką jesteś ! Pięknie !!! Ja bardzo lubię śpiew chóralny. To cos niesamowitego, gdy ludzkie głosy tworzą niejako dobrze nastrojony instrument. Gdy gdzieś w mojej okolicy odbywa się koncert chóru - idę posłuchać z wielką ochotą ! Sama śpiewam w Grupie Gospel - choć to trochę inny chór. Pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gospel też lubię i podziwiam za energię i radość!
      Teraz to już nie śpiewaczka, głos zdarty w szkole...

      Usuń
  14. Baba Jaga miała ambicje zrobienia za mnie chórzystki, ale ja to zdecydowanie sekcja taneczna...;o)
    Talentów Ci gratuluję !! ;o)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tańca próbowałam na zajęciach z instruktorem, ale mój narzeczony nie chciał ze mną chodzić, więc zrezygnowałam...

      Usuń
  15. ja unikam śpiewania - bo mam dobry słuch i słyszę swój fałsz :D no może przesadziłam z tym fałszem, nie jest aż tak źle ;) ale talentu wielkiego też nie posiadam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wystarczy zapał i radość z nucenia, dusza śpiewa!

      Usuń
  16. Ja śpiewałam tylko młodemu jak był mały. Teraz czasem też mu zaśpiewam ale to już rzadkość. Zdecydowanie wole śpiewać dla siebie i w samotności :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To może pośpiewajcie razem piosenki dla dzieci?

      Usuń
  17. Zespołowo udzielałam się tylko w podstawówce, oczywiście byłam w zespole tanecznym. Dla mnie to stanie w chórze było masakrą,jest rytm, jest melodia a stać trzeba nieruchomo- szybko odpadłam z tej imprezy. Mój starszy Krasnal śpiewa w berlińskim Mozart Kinder Chor.Ciekawa jestem czy ta półroczna przerwa nie "złamie mu kariery".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego zawsze podziwiałam włoskie chóry dziecięce, gdzie dzieci nie stały na baczność:-)

      Usuń
  18. Ja też się trochę w życiu naśpiewałam :) I to zawsze było w kręgach kościelnych . Najpierw schola, potem zespół młodzieżowy, a potem chór - gdzie nawet w Pasji miałam solo - żony Piłata ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Chór Puszkina jest brzeboski 😊
    Ja też całe życie w chórach, s holach, zespołach. A teraz sama prowadzę szkolny chórek. I jest to święta prawda: dzieciaki nie są chętne... Trzeba namawiać, kusić nie wiem jakimi profitami szkolnymi, by zebrać grupę. W tym roku po raz pierwszy mam prawie 20 dziewczyn. Jakiś wybitny zespół to nie jest, ale postawiłam na tych, którzy mają pasję. Czasem fałszują, ale z uśmiechem, bo śpiew sprawia im frajdę. Pozdrawiam śpiewająco 🎶

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To robisz kawał dobrej roboty, kto wie,ile wychowasz sławnych piosenkarek?

      Usuń
  20. Ludzie teraz nie śpiewają. Nawet utwory muzyczne to już nie piosenki, które można powtórzyć. Tracimy ważną umiejętność relaksacji, ekspresji i kreacji. I ja nawet pamiętam, jak to się zaczęło...W pewnej chwili w szkołach pojawił się nacisk na mistrzostwo, w każdej dziedzinie. Powszechność sportu, muzyki, plastyki została wytępiona.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, za dużo rywalizacji, za mało przyjemności...

      Usuń
  21. W chórze uczestniczyłam jedynie w szkole podstawowej, a teraz jakoś mi z tym nie jest po drodze :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też już nie jestem chórzystką, wszystko się zmienia...

      Usuń
  22. Klik dobry:)
    Także śpiewałam w chórze i tańczyłam w zespole tańców ludowych. To było w szkole podstawowej. W liceum występowałm w kabarecie.
    Białe tenisówki oczywiście miałam. Trudno było utrzymać je w czystości. Kto nie miał białych, zamalowywał je kredą.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kabaret to już wyższa szkoła jazdy...
      My smarowaliśmy tenisówki pastą do zębów:-)

      Usuń
  23. Też śpiewałam w chórze, na różnych apelach w szkole też. Miło to wspominam. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też to lubiłam, dużo śpiewania, ciągle nowe piosenki, występy:-)

      Usuń
  24. Tych bab z dukatami to pewnie teraz jak na lekarstwo za to galantow....
    Nie ma to jak mądrości ludowe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, jest w tych piosenkach cała mądrość przodków...

      Usuń
  25. Całą średnią szkołę mojej klasie udawało się unikać chóru. Tak jakoś wychodziło, że zawsze mieliśmy inne lekcje, a dyrektor nie chciał zmieniać planu. Nie ubolewam nad tym, bo śpiewać nigdy nie lubiłam, a ten nasz pan od chóru (który był również jednym z panów od wychowania fizycznego) nie wzbudzał naszego zaufania. Potrafił rzucać bardzo niewybredne komentarze pod adresem dziewcząt.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To lepiej, że Ci nie pasowało.
      W sumie dziwne zestawienie - chór i WF...

      Usuń
    2. Tak, on ogólnie był bardzo dziwny.

      Usuń
  26. Lubie śpiewać. Spiewam dosyc dosyc sobie i mojej siostrze xD. Niestety nie bylaam w chórze a myślę że to fajna przygoda by była. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zależy, chyba nie wszyscy lubią, jeśli ktoś jest silną indywidualnością, to może się męczyć...

      Usuń
  27. Mam słuch i głos ale nie lubię śpiewać. Gdy w trzeciej klasie podstawówki pani od muzyki zapisała mnie do chóru bez mojej zgody do akcji wkroczyła moja mama i mnie wypisała. A ja zapisałam się na taniec towarzyski:-) Kocham taniec:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też kocham i właściwie dlaczego nie zapiszę się na jakiś taniec, np. brzucha?

      Usuń
    2. A może na pole dance?;-)

      Usuń
    3. Do rozważenia po dniach zarazy:-)

      Usuń
  28. U mnie w liceum był chór ale ja się niestety do niego nie nadawałam :D

    OdpowiedzUsuń
  29. Jotko, śpiewałam w chórze przez 7 lat w podstawówce. Potem dzieciom i z dziećmi śpiewałam. Niestety, gdy dopadła mnie astma - straciłam głos tak, że najmłodszej wnuczce nawet kołysanki nie mogę zaśpiewać:(

    OdpowiedzUsuń
  30. Ja od podstawówki po studia.
    Najgorzej było w LO, bo były to 4 dodatkowe godziny
    zajęć z profesorem Wiolinkiem, a ja dodatkowo chodziłam do
    Szkoły Muzycznej i na inne zajęcia pozalekcyjne.

    Jednak mile wspominam. Wyjeżdżaliśmy na zagraniczne występy,
    do dziś pamiętam pieśni i piosenki, które śpiewaliśmy, m.in.
    Temat Odetty - to chyba śpiewał Jerzy Połomski:

    Deszcz, za oknami szklany deszcz
    i noc w jesiennej stoi mgle...

    A z ludowych: Laboga, chłopaki i wiele innych. :)

    A teraz śpiewam, jak mam doła, wszystkie piosenki, które lubię, dzisiaj od rana "Un break my heart" Toni Braxton. :)

    Serdeczności!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na studiach nie załapałam się i żałowałam, bo za granicę wyjeżdżali, ale trudno...
      Okazuje się, jak wielu z nas śpiewało, tańczyło i fajnie!

      Usuń
  31. pamiętam taką ludową piosenkę: "i choć padało, choć było ślisko, to się przywlekło to świniorzysko", śmieję się do dziś, gdy przypomnę te słowa.Też śpiewałam i grałam...na mandolinie jako uczennica liceum pedagogicznego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubie dźwięk mandoliny, niestety nigdy nie nauczyłam się grać na żadnym instrumencie.
      Ta piosenka to Świniorzysko lub Świniarek - ja lubię fragment : a ja mu na to na papiurecku, żeń się ze świnią, mój świniorecku...

      Usuń
  32. W podstawówce też miałem epizod z chórem. Mutacja przyszła to i epizod się skończył ;)
    Najlepszy utwór chóralny va pansiero z Nabucco Verdiego. Mogę słuchać na okrągło...

    OdpowiedzUsuń
  33. A wiesz, że wcale się nie zdziwiłem... zawsze miałem dobre zdanie o Twoich talentach.
    Ja z kolei miałem w swoim życiorysie epizod w zespole pieśni i tańca zorganizowanym w liceum przez mojego wychowawcę. Wytrzymałem chyba tylko dwa spotkania, już to z powodu doznanej plątaniny nóg własnych (choć to tylko dwie nogi), już to z powodu tenisa ziemnego, w który pogrywałem.
    A taneczno-śpiewny zespół święcił niejakie sukcesy i objeździł socjalistyczne państwa Europy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Można było trochę świata zwiedzić z takim zespołem:-)
      Ja chodziłam do szkoły tańca towarzyskiego, ale krótko, bo mój narzeczony niechętny był...

      Usuń
  34. Witaj, Jotko.

    Też miałam chóralny epizod:) Pozostała mi po nim miłość do muzyki chóralnej i "krytyczne" słuchanie, którym staram się nie chwalić publicznie:)

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tym krytycznym słuchaniem to czasem problem, bo słyszę więcej, niż inni i moje uszy zwijają się do środka...

      Usuń
  35. Nie mam głosu za grosz, ale lubię sobie w domu pośpiewać. Brzmię jak wyjec i wykonuję dziwne pląsy, ale bawię się świetnie :) A co do chóru uwielbiam słuchać. Zresztą tak samo jak muzyki klasycznej. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najważniejsza właśnie dobra zabawa, śpiewaj śmiało!

      Usuń
  36. Witaj wiosennie Jotko
    Ja także "śpiewałam" w chórze szkolnym. Cała klasa musiała... Nauczyciel stawiał mnie zawsze z tyłu, bo nie wiedział co ze mną zrobić:)))
    Pozdrawiam nie tylko nadzieją na piękną wiosnę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro musiała...
      Wiosna już jest, jeszcze tylko kilka chłodnych dni i wybuchnie!

      Usuń
  37. Piękny epizod, a właściwie trzy! Na pewno masz co wspominać!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami różne piosenki mi się przypominają:-)

      Usuń
  38. Tylko pogratulować takich śpiewnych epizodów.
    Pamiętam,że chyba w podstawówce też nauczycielka chciała coś tam zorganizować. Niestety większość z mojej klasy głos raczej do baletu miała.Ja też!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O,udało Ci się wpisać, super!
      Głos do baletu, świetnie powiedziane:-)

      Usuń
  39. tez spiewalam w chorze :) mialam 5 lat i falszowalam niemilosiernie
    w młodzieżowym domu kultury
    kiedys nawet przyjechala telewizja regionalna wiec znalazlam sie na szklanym ekranie
    :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to wcześnie miałaś okazję zostać celebrytką:-)

      Usuń
  40. Wow, ale super! U mnie podobnie był epizod z chórem kościelnym. Bywało różnie, ale pozostały ciepłe wspomnienia i umiejętności. Najmilej wspominam pieśni z Triduum Paschalnego.

    Pozdrawiam Serdecznie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muzyka łączy pokolenia:-)

      Usuń
    2. I w dodatku okazuje się być w wielu przypadkach najlepszym lekarstwem na wszelkie troski :-)

      Dziękuję za uznanie :-)

      Usuń
    3. To prawda, śpiewajmy więc jak najczęściej:-)

      Usuń
  41. Ja też należałam do chóru szkolnego :) A w liceum chodziłam na zajęcia teatralne. Fajnie tak powspominać.

    OdpowiedzUsuń
  42. Także należałam do chóru w podstawówce, był on obowiązkowy dla wszystkich dziewcząt. Pomimo tego nie po drodze mi ze śpiewaniem.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obowiązkowy chór to trochę nie tak...z niewolnika nie ma pracownika.

      Usuń
  43. Również śpiewałam w szkole w chórze, który śpiewał na dwa a czasem na trzy głosy i trochę żałuję, że nigdy nie mogłam tego posłuchać z drugiej strony :) Śpiewaliśmy nawet na koncertach po Litwie w kościołach :) Miło wspominam ten czas, lubiłam próby chóru i lubiłam występy. Zawsze było super. Bo gdy śpiewałam solo już się tak nie czułam pewnie :) Nie odnalazłabym się w dzisiejszym, młodzieżowym świecie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziś niewiele młodych ludzi potrafi wytrwać, zbyt dużo osób ma ADHD...

      Usuń
  44. W podstawówce(kl. 4-6) i gimnazjum też śpiewałam w szkolnym chórze na akademiach(ach, czego ja wtedy nie robiłam), a od dwunastu lat śpiewam w parafialnej scholi. I czasami wspomagam też młodzieżowy zespół. Zgadzam się w zupełności ze stwierdzeniem, że w dzisiejszych czasach młodzież jest zbyt często nastawiona na sławę. A w scholii i w zespole śpiewa się wspólnie, chociaż bywało, że czasami ktoś "gwiazdorzył" solówkę(mógł nie mieć talentu, lecz był pupilkiem księdza prowadzącego scholę). Ale potem z reguły odchodził, bo śpiewanie w zespole zrównywało go z resztą...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Solówki zdarzają się w każdym chórze, ale musi to być silny głos i osobowość odporna na tremę:-)

      Usuń
    2. 7-latka raczej nie ma silnego głosu...

      Usuń
    3. O, słyszałam już takie!

      Usuń
  45. Osobiście udzielałam się w chórze w szkole podstawowej. Miałam szczęście trafić na umuzykalnioną klasę. Nasze klasowe wycieczki zawsze były okraszone śpiewaniem na głosy.
    Trafiłam do szkoły średniej. Tu mało kto potrafił bezbłędnie odtworzyć prawidłowo muzyczne nuty.
    Skończyły się śpiewy na klasowych wycieczkach ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niektórzy uważają wspólne śpiewanie za obciach...

      Usuń
  46. Ja byłam dłuższy czas harcerką i też dużo śpiewaliśmy. Działo się. To było fajne nawet. Ciekawa przygoda. Pozdrawiam najserdeczniej

    OdpowiedzUsuń
  47. W szkole (muzycznej) mieliśmy chór jako przedmiot (to była szkoła z przedmiotami ogólnokształcącymi i muzycznymi). Śpiewaliśmy w dwie klasy (zaledwie 40 osób), ale nie było ogólnoszkolnego chóru (orkiestra była). Bardzo lubiłam ten śpiew chóralny. Po latach, gdy odchowałam dzieci i zobaczyłam w gazecie nabór do chóru, a dyrygentem jest mój kolega z klasy, nic nie było w stanie mnie powstrzymać od zapisania się tam. Wspaniale mi sie śpiewało. Potem problemy z gardłem nie pozwoliły mi śpiewać. Ale po kolejnych 15 latach, już na emeryturze, znów śpiewałam w innym chórze (tamten chór już nie istniał). Cudownie jest być w środku tych dźwięków, tej harmonii. Śpiewanie i słuchanie muzyki zawsze działa na mnie jak balsam. Szkoda, że tak małą wagę przywiązuje się w szkołach do powszechnego wspólnego śpiewania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje gardło też już nie nadaje się do chóru...ale masz rację, zbiorowy śpiew ma w sobie magię, mnie bardzo wzrusza, czasami mam ściśnięte gardło i nie mogę śpiewać.
      Kiedyś w szkole mieliśmy dzień śpiewania pieśni patriotycznych na sali gimnastycznej z okazji Odzyskania Niepodległości, ależ sobie pośpiewałam!

      Usuń