czwartek, 29 października 2020

W oku cyklonu

 

Słyszałam wiele historii o korzystaniu z porad lekarskich w czasie pandemii. W niektóre trudno uwierzyć, ale miałam okazję sama przetestować, jak to wygląda.

W czwartek bardzo bolały mnie plecy, czułam nawet jakiś stan zapalny, wszak w szkole przeciągi, wietrzenie, nie byłam pewna czy to plecy czy grypa ...

Myślę sobie - w piątek pewnie mniej pacjentów, dzwonię do przychodni, już wiedziałam, że nie grypa, tylko kręgosłup.

Wykonałam tak na oko ze 150 połączeń, raz mnie rozłączyło, gdy już byłam w kolejce oczekujących, ale nareszcie sukces - usłyszałam w słuchawce - jesteś trzeci w kolejce.

Recepcjonistka odebrała, zapytała do jakiego lekarza i przystąpiła do uzupełniania ankiety, nie dziwota, że to tak długo trwa. Przerwałam jej w połowie, mówiąc, że mam problem z kręgosłupem.

Usłyszałam, że pani doktor oddzwoni między 11.00 a 13.00

Telefon zadzwonił przed 11.00 , numer nieznany, pani krótko i mało sympatycznie zażądała wyniku prześwietlenia, które robiłam w marcu i kazała niezwłocznie przyjść do przychodni. Byłam w szoku!

Gorączkowo zaczęłam szukać koperty ze zdjęciem i opisem badania, dowlokłam się jakoś do przychodni, myśląc, że dziwne to, skoro z bolącym kręgosłupem muszę iść, a dla grypy czy anginy teleporada.

Weszłam w oko cyklonu, bo było otwarte, a tam na wejściu zmierzono mi temperaturę, pytając podejrzliwie czy na pewno pani doktor obiecała mnie zbadać, zaprowadzono do pokoju oczekiwań, pielęgniarka zaniosła moją kartotekę i wyniki, ponownie zmierzono mi temperaturę i ciśnienie, i kazano  siedzieć samej w wielkiej poczekalni.

Po kilku minutach wyszła pani doktor, już bardziej sympatyczna i życzliwa, choć miałam wrażenie, że gdyby mogła, badałaby mnie przez szybę.

Wreszcie po krótkich oględzinach sprawności moich kończyn kazała wstać i znowu czekać w poczekalni.

Wyszła po kilkunastu minutach z plikiem papierów, które podała niemal w powietrzu, ledwie chwyciłam, gdy zbliżyłam się nieco, bo nie słyszałam co do mnie mówi , ostrzegła - proszę tam stać!

Czekając w poczekalni zauważyłam, że lekarze siedzą w swoich gabinetach, a pielęgniarki uwijają się jak w ukropie, nosząc kartoteki, mierząc temperaturę i ciśnienie, dezynfekując wszystko bez przerwy, odbierając telefony, pilnując porządku przed wejściem do przychodni, bo czasem jednak pacjenci pojawiali się z różnymi problemami. 

Byłam świadkiem załamania nerwowego u jednej z pielęgniarek, która na korytarzu popłakała się w rozmowie z inną - że nie daje już rady fizycznie i psychicznie, bo miota się między lekarzem na piętrze, a pacjentami na parterze,  wszyscy mają pretensje, w "umundurowaniu" duszno, a ona już niemłoda...

75 komentarzy:

  1. Niemal każdy kontakt ze "służbą zdrowia" to stres przedurazowy. Czy w Tobie chociaż pomogli?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie testuję leki, jest lepiej...dziękuję:-)

      Usuń
  2. Chyba najcięższy zawód w Polsce w obecnych czasach to pielęgniarka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak myślę...no i na teraz ratownik medyczny.

      Usuń
  3. udało się nam zakończyć kontakt ze służbą zdrowia teleporadą.( komp. poprawia mnie na teleportacją - może słusznie?)poza tym nie wiem jaka dolegliwość zmusiłaby mnie do wejścia w oko cyklonu. Marzenie takie ma moja teściowa, ale kiedy wymagam,żeby po wizycie odbyła kwarantannę, myśl o przygodzie wietrzeje:)) Podziwiam, ze odważnie przetestowałaś bliskie spotkanie. Brawo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie miałam wyboru, potrzebowałam zwolnienia, a pani doktor bez zobaczenia mnie nie chciała o tym słyszeć, może myślała, że symuluję?

      Usuń
    2. To chyba nie to, że podejrzewała Cię o symulację,po prostu bólu kręgosłupa nie można lekceważyć, bo może się to źle skończyć.

      Usuń
    3. To mój nie kolejny raz, już mnie kiedyś badała, tamte leki pomogły, a nowe badanie niczego nowego nie wniosło. Mam skierowanie do neurologa, ale kiedy skorzystam? Do kardiologa mi przepadło.

      Usuń
  4. No nie wiem- tu mogłam się dodzwonić do swego rodzinnego bez problemu właśnie w czasie lockdownu ( co było zawsze problemem wcześniej), w trakcie lekkiego poluzowania nawet byłam w swej przychodni i choć wcale tego nie oczekiwałam byłam przyjęta przez lekarza. Co prawda dziwnie wygląda gdy kolejka do lekarza lub recepcji stoi na klatce schodowej malowniczo rozlokowana na stopniach od parteru po wysokie I piętro, bo parteru tam nie ma.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas niektórzy dodzwaniają się kolejnego dnia, a gdy pracujesz, to musisz iść do pracy chora...

      Usuń
  5. Znam ten ból! Ze mną było o tyle ciekawiej, że już, już prawie się łączyłam, gdy połączenie było zrywane i cały taniec rozpoczynał się od nowa. A ja stawiałam kreskę: jedna kreska, jedna próba połączenia. Zakreskowałam prawie całą kartkę, po czym udało mi się połączyć, aby się dowiedzieć, że na dziś numerków nie ma a na zaś nie zapisują!!!
    Na teleporadę dostałam się na trzeci dzień po podobnych perypetiach połączeniowych.;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świetny przykład, moja koleżanka nawet nie dodzwoniła się i przyszła do pracy mocno przeziębiona, bo bała się, że nie dostanie zwolnienia wstecz.

      Usuń
  6. Mam dla Ciebie dobrą wiadomość. Podobno Kaczyński zamierza zdymisjonować ministra zdrowia, bo jest oburzony na służbę zdrowia. Na jego miejsce ma być powołany wojskowy w randze generała dywizji. W przychodniach teraz będzie rygor wojskowy.
    Powołana do wojska pielęgniarka nie będzie już płakać. Rozkaz to rozkaz, bez zająknięcia trzeba wykonać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomniałem życzyć powrotu do zdrowia, co teraz czynię.

      Usuń
    2. U Ciebie znikł ten robot, co to mnie pytał, czy jestem robotem. Czyżby dopadł go koronawirus? ;)

      Usuń
    3. Wcale by mnie to nie zdziwiło, może i chorych powołać, to dostaną rozkaz nie chorować i tyle.
      Plecy bolą mniej, za to głowa mi pęka! Za dobrze by było.
      Weryfikacja pojawia się i znika:-)

      Usuń
  7. Z publicznej służby zdrowia staram się korzystać jak najrzadziej i to najchętniej przez telefon. Dla bezpieczeństwa, ale i ze względu, że nie mam sił na długie czekanie. Jakoś idzie do przodu, ale modlę się, żeby moje potrzeby lecznicze szybko się skończyły.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz nawet niewierzący się modlą o zdrowie, bo chorować w czasie pandemii nie wolno.

      Usuń
    2. Mówisz, że głowa Cię boli, a wcześniej plecy? Na wszelki wypadek omijaj znajomych. W moim otoczeniu tak się "typowo" przechodzi tę zarazę. Oby to była tylko przypadkowa zbieżność.
      3maj się.

      Usuń
    3. A kysz, na psa urok!
      Głowa boli mnie przepisowo, jak zwykle, ale nie wiadomo...będę obserwować:-(

      Usuń
    4. Na końcu zawsze pozostaje Ci niedźwiedź :)

      Usuń
    5. Mąż wystarczy, zawsze mogę liczyć na masaż:-)

      Usuń
  8. Małż przy pierwszych objawach konkretnego bólu pleców prosi bym mu po nich pochodziła, więc ten misiu się zna ;)

    A tak poza - szkoda że najważniejsi w tym kraju pamiętają tylko o tym co chcą ugrać a nie o tych którzy w tym momencie pracują dla dobra wszystkich.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdy byliśmy młodsi, to tez taki masaż był, ale gdy są zwyrodnienia, to lepiej nie ryzykować.
      No niestety, premie i nagrody są dla swoich!

      Usuń
  9. Pozwolisz Asiu że nie skomentuję. Komentarzem będzie mój tekst prawdopodobnie w niedzielę /jeśli do tego czasu wytrzymam.../

    OdpowiedzUsuń
  10. Moja synowa pracuje zaledwie drugi miesiąc i już poszła na bezpłatny urlop, bo lekarz na SORze dał jej tylko dwa dni zwolnienia, a ona nadal czuje się źle. Niechaj leki na kręgosłup pomogą i zdrowie wróci do normy. Uściski.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Iwonko i trzymam kciuki za synową, bo pechowo zaczęła...

      Usuń
  11. dzięki mieszance farta i sprytu wciąż nie mam powodu za bardzo narzekać na państwową służbę zdrowia na poziomie przychodni...
    ale wiem skądinąd, że np. w szpitalach faktycznie jest istny sajgon...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nigdy nie narzekałam zbytnio, ale teraz to byłam przerażona...

      Usuń
  12. Szybkiego powrotu do pełnej formy życzę!!!
    Należę do malutkiej przychodni rodzinnej, odpada więc tam bieganie po schodach. Nie byłam tam już chyba rok, więc nie wiem jaka tam w tej chwili jest atmosfera. Jak na razie się trzymamy i oby jak najdłużej. Stałe leki dla mamy zamawiam zaś mailowo, więc dodzwonić się nie próbowałam. Teraz znowu muszę zamówić leki, zobaczę czy ten mail dalej jest aktywny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mąż także zamawia leki mailowo, ale na inne choroby konieczna bywa konsultacja.

      Usuń
  13. Witaj, Jotko.

    Ode mnie też życzenia jak najszybszego powrotu do zdrowia.
    A absurdalnych działań naszej służby zdrowia w ekstremalnych warunkach nie mam siły komentować:(

    Pozdrawiam:)






    OdpowiedzUsuń
  14. Zdrowia życzę ... ot co . Utyskiwanie nic tu nie pomoże. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdrowie się przyda, a chciałam raczej podzielić się doświadczeniem...

      Usuń
  15. Ból pleców trudno udowodnić (mogę przecież nie mieć wyników badań, a dostać rwy kulszowej), więc już mogli wystawić to zwolnienie zdalnie, tylko wypytać o szczegóły. Fizjoterapeutą ten lekarz nie jest, żeby mógł w czymś więcej pomóc.
    Swojej przychodni miałam szczęście nie musieć testować... tam zawsze trzeba było mieć dużo cierpliwości, żeby się dodzwonić. Chociaż tak każdy narzeka, a mało kto się przenosi do innych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas z dzwonieniem do rejestracji zawsze było ciężko, ale teraz to koszmar.
      Tak myślałam i ja z tą poradą, ale niestety, byłam, doświadczyłam.

      Usuń
  16. Ja byłam na kilku wizytach prywatnych. Bardzo miło, spokojnie, maseczki są, albo nie ma. Badania fizykalne też spokojnie. 200-300 zł. za wizytę. Ale to mój wybór, nie narzekam, tylko się cieszę, że ta możliwość nadal jest.
    Z lekarzami jak z innymi, różne stopnie paranoi. Czym lekarz różni się od innych? Jedni panikują, inni mówią: spokojnie, to podobne do grypy. Wolę wierzyć tym drugim. Zwłaszcza, że sprzedawczynie nadal zdrowe ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dodam jeszcze, że praca w obciążeniu psychicznym powoduje bóle kręgosłupa. Pewnie już pomyślałaś o tym, ale z własnego doświadczenia powiem, że najbardziej pomaga fizjoterapeuta.

      Usuń
    2. Muszę właśnie znaleźć fizjoterapeutę, a stresów pozbędę się chyba dopiero na emeryturze.
      Specjalnie nie choruję, a z dolegliwościami jakoś sobie radzę, gorzej gdy potrzebne zwolnienie.

      Usuń
  17. Podczas pandemi mialam do czynienia z dermatologiem, dentysta i okulista. Najwieksze rygory byly u dentysty co nie dziwne skoro grzebia akurat tam gdzie najgorsze siedlisko ewentualnej zarazy. Ale nie ciezko sie zarejestrowac i dostac szybka wizyte - jeden telefon, tyle co zawsze.
    Osobiscie mam duzy szacunek dla sluzby zdrowia pracujacej w tych warunkach, nigdy przeciez nie bedacej pewna czy po pracy wraca do domu i rodziny zdrowa i cala. Ci pielegnujacy zakazonych w szpitalach maja jeszcze gorzej. Moze w Polsce biurokracja jest nielogiczna i meczaca ale oni sami robia dobra robote.
    Zycze poprawy z plecami - tym bardziej ze dzis mnie tez krzyze sie odezwaly wiec sie solidaryzuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno winę za stan rzeczy ponosi wieloletnie niedoinwestowanie służby zdrowia, u nas niedawno powstała dopiero druga przychodnia na wielkie osiedle mieszkaniowe i mimo ubezpieczenia większość z nas i tak leczy się prywatnie za spore pieniądze.
      Dziękuję i także zdrowia życzę:-)

      Usuń
  18. CHYLĘ GŁOWĘ PRZED PIELĘGNIARKAMI. W ZOZ-ie, do którego jestem przypisany, panuje porządek. Empatia i rozsądek kończą się jednak na ich poziomie. Powyżej króluje już jednak jaśniepaństwo ongiś składających chyba przysięgę HipokrYtesa [to nie pomyłka!]. Pojęcie "godzin pracy" nie istnieje. Pojęcie "przerwa obiadowa" - jak najbardziej. Czczą nowego Boga, a imię jego TELEFON. Istnnieją oczywiście chlubne wyjątki. Ale rzecz w tym, że są to wy-jąt-ki. Jestem natomiast pod wrażeniem [pozytywnym] ratowników z karetek pogotowia. Bohaterowie nierzadko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyjątki na szczęście są w każdym zawodzie.
      Ciekawe, ilu jest w statystykach covidowych ludzi, do których wszelka pomoc przyszła zbyt późno?

      Usuń
  19. Mamy znajomą lekarkę, niby pracuje w bardziej komfortowych warunkach, niż osoby na pierwszej linii frontu, ale psychicznie jest jej trudno. Jeden pacjent z covidem i robi się nieprzyjemnie. Już raz była na kwarantannie, a naokoło ludzie padają jak muchy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobnie jest w szkołach, jeden z kolegów już 3 razy był w kwarantannie, bo pracuje w 3 szkołach, a jego żona w dwóch.
      Rodzice uczniów tez chorują, a zanim szkoła się dowie, wirus sobie wędruje ...

      Usuń
  20. Mam nadzieję, że po tak perfekcyjnym zrealizowaniu procedury medycznej, Twoje plecy cierpią znacznie mniej, a być może dolegliwość poszła sobie won (oby nie tak jak pogoniony przez morawieckiego wirus). Co to ja miałem napisać...? Aha, a ja, idiota, wychowałem się na "Dżumie" Camusa... ech...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przypomniałeś mi, żeby poszukać Dżumy , bo miałam stare wydanie z maleńką czcionką...a chciałabym odświeżyć.

      Usuń
  21. To nawet ciężko skomentować. Służba zdrowia została zostawiona sama sobie. Marni ministrowie, brak, planu. Jak to zwykle u nas...jakoś to będzie. Żal mi najbardziej tych pielęgniarek, salowych i innego personelu, oni zawsze pracują najciężej za marne pieniądze i za wszystko ich się obwinia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, teraz nawet gratyfikacje covidowe podobno nie dla wszystkich...

      Usuń
  22. Aż się boję, bo jutro mam wyznaczoną standardową wizytę u laryngologa. Ale ostatni raz byłam w styczniu, więc jak tam jest aktualnie, nie wiem.
    Szybkiego powrotu do zdrowia Ci życzę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli tez wejdziesz w sam środek żywiołu;-)
      Dzięki, trzymam kciuki:-)

      Usuń
  23. Zdrowia Jotuś, poprawy i braku nawrotu bólu Ci życzę przede wszystkim.
    W mojej przychodni ostał się jeno jeden doktor, reszta odeszła. Szczęście, że e-recepty wypisuje na stałe leki, ewentualne skierowanie do specjalisty też na odległość. Tylko nie wiem czy do każdego, czy tylko do tego, co już był "w użyciu". I nie chcę sprawdzać. Na mój kręgosłup (bo też odmówił pełnej współpracy) - jak zawsze ibuprom w tabletkach i voltaren w maści. Już mi trochę lepiej. Trzymaj się kochana! anka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powroty pewnie będą, bo zwyrodnienia robią swoje, ale staram się nie nadwerężać, co czasami jest trudne.
      I dla Ciebie dużo zdrowia i dobrego nastroju, co nam zostało...

      Usuń
  24. Służba zdrowia w obecnym czasie to temat rzeka...
    Życzę Ci szybkiego powrotu do zdrowia <3
    Pozdrawiam ciepło, Aness:)

    OdpowiedzUsuń
  25. To dobrze, że Cię przyjeli. Znam takie przypadki, że kogoś bołały plecy i rozmowe telefoniczną z fizjoterapeutą, bo jego gabinet zamknięty więc pracuje w domu na teleporadzie.
    Oj teraz ciężki zawód być pielegniarką bądź pracować w szpitalu.
    Dużo zdrowia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba wszyscy mamy nie lekko, ale nie dajmy się:-)

      Usuń
  26. Aź wstyd się przyznać, ale ja z zagroźeniem utraty wzroku zrezygnowałam z wyznaczonych 2 wizyt. Jedną miałam mieć W Klijice Wojskowej VAT na Szaserów. a drugą w prywatnej klinice w Poznaniu. Obawiałam się. źe nie da się dokonać badań bez naraźania mnie na covid .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wielkopolska w czołówce zakażeń, dlatego nie jedziemy na razie do syna...

      Usuń
  27. Teraz to gdy tylko dzwonisz o poradę w kwestii bolącego palca to kierują na wymaz.

    OdpowiedzUsuń
  28. No, treść Twojego wpisu jest raczej tragedią naszych nowych czasów ale spowodowała we mnie wesołość - pewnie nerwową, bo mnie wkurzają teleporady ciągłe.

    OdpowiedzUsuń
  29. Teraz jest to tym bardziej trudne..

    OdpowiedzUsuń
  30. Za mało personelu... Jak wszędzie zresztą. To jest duży problem. Wszyscy teraz zajmują się koronawirusem ,są pozamykani, boją się zbliżać do innych ludzi, a co człowiek winny, że go boli i chce ulgi i pomocy? Współczuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeba chyba poprosić swój organizm, by na ten czas zaprzestał chorowania ;-)

      Usuń
  31. Jakby nie patrzeć pielęgniarki też czasami mają ciężko, ale największym cudem jest dodzwonienie się do przychodni. 150 połączeń jest dla mnie czymś niewyobrażalnym, żeby człowiek tyle czasu musiał czekać, aby ktoś łaskawie podniósł słuchawkę. Gorączka prawdopodobnie jest mierzona przed wejściem w każdej przychodni. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słuchawkę to nawet podnoszą, widziałam, tylko biurokracja przerośnięta nad miarę i wszystko na telefon...

      Usuń
  32. Witaj snującą się nostalgią Jotko
    Służba zdrowia.... Nie rozumiem, jak niektóre choroby można leczyć zdalnie. Bo cóż pomoże mi okulista?
    Pozdrawiam uśmiechającym się za oknem wyjątkowym księżycem, nazywanym blue moon

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W dzisiejszym świecie różne cuda się zdarzają:-)

      Usuń
  33. Niech to cholerstwo sie skonczy bo ludzie już nie wyrabiaja. Niedlugo szpitale psychiatryczne beda pełne. Co za czas. Asiu mam nadzieję że już jest lepiej. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń