piątek, 21 czerwca 2024

Po prostu iść...

 

Nie jest to książka dla każdego...wiele osób powie nawet, że mało się tam dzieje, że bohater bywa irytujący.
Mamy tu motyw drogi, wędrówki, rozmyślań w marszu, rozrachunku z własnym życiem, ale ja lubię takie lektury i dobrze się to czyta.

Nie wszyscy tolerują streszczanie treści lektury, więc tego nie zrobię, nie zamierzam też oceniać czy polecać, bo każdy lubi co innego. Są okresy, gdy czytamy poważne i ciężkie tomiska, są i takie, gdy sięgamy po lekturę głównie dla rozrywki. Ta książka plasuje się gdzieś pomiędzy.

Co mnie urzekło w tej książce? Bohater i zakończenie! 
Ilu z nas miałoby tyle odwagi i samozaparcia, by ruszyć w drogę, przez całą Wielką Brytanię na własnych nogach? Bez planu, a pod wpływem impulsu, wyjść z domu na chwilę i iść...ale to nie ucieczka, raczej podjęcie wyzwania.

Kilka osób pewnie podjęłoby takie ryzyko, ale pamiętajcie, że można mieć  tylko ubranie, buty i kartę do płacenia w sklepie. Bez telefonu, bez plecaka, bez parasola i czapki... gdy kończą się pieniądze, śpisz gdzie popadnie, liczysz na dobroć napotkanych ludzi, zaczynasz wyglądać podejrzanie, śmierdzisz.

Mierzysz się z własnymi słabościami, ranami na stopach, głodem, wspomnieniami, ale masz cel i ten cel nie pozwala ci zawrócić, ani szukać drogi na skróty. 

Bohater przeżywa kilka przełomów, poznaje różnych ludzi, wędruje prawie 90 dni, jego wyczyn staje się sławny, na odległość ma wsparcie żony, która nie od początku wierzyła w sens i powodzenie wyprawy.

W związku dwojga starszych ludzi, gdzie wszystko jakby się wypaliło, podjęta wędrówka staje się zaczynem nowego uczucia, odkrywaniem bliskiej osoby na nowo, rodzi się zapomniana tęsknota i duma. 

Ludzie podejmują podobne wyzwania z różnych pobudek i w różnych okresach życia. Nie wiem czy odważyłabym się na podobne samotne wędrowanie, ale może warto czasami podjąć jakiekolwiek ryzyko, zaufać sobie i odkryć swoje prawdziwe JA , bez odgrywania narzuconych ról i powinności.
Tylko my i droga przed nami...

To taki wpis na początek wakacji, bo choć nie wszyscy zaczynają urlop, to przyznacie, że klimat wakacyjny czują niemal wszyscy!



82 komentarze:

  1. mnie polonistka w liceum uczyła, że recenzja książki /czy innego dzieła sztuki/ ma nie polegać na streszczeniu, czy opisie akcji, że to nie tak ma być... ale z drugiej strony, jak ktoś nie wie, o chodzi w książce, filmie, czy w spektaklu tańca na rurce, to co mu powie ocena, że było fajne lub nie?...
    chyba nie miała ta pani do końca racji, ale ponieważ szybko miałem u niej przejebane, bo nie czytałem programowych lektur /wołałem Lema/ i według jej idiotycznej opinii byłem wielkim rozrabiaką /fałsz!!!/, w końcu dała mi "trzy" na maturze, to czy jestem dobrze przygotowany do komentowania Twojego posta?... pijemy jakąś kawo-herbatę?... nie widzę innej opcji....
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak naprawdę to nie jest recenzja, tylko luźne przemyślenia na temat wędrowania powstałe pod wpływem lektury. A może ktoś trafi egzemplarz i zdecyduje się przeczytać?
      Warto czasami zadać sobie pewne pytania lub zapytać innych...

      Usuń
  2. Nie napisałaś, jaki cel przyświecał temu mężczyźnie. Czy tylko potrzeba wędrowania i dojścia z punktu A do punktu B? Ile miał lat? jest w tym na pewno nieco szaleństwa ;) To nie dla mnie. Mam wrażenie, że żyję tak, jak chciałam. Że mam tyle wolności, ile potrzebuję. Ale moim priorytetem jest bezpieczeństwo, swoje, ale także najbliższych. Nie zaryzykuję, nie jestem odważna, bo mogłabym za wiele stracić (może i coś zyskać, ale trudno, zysk niepewny nie dla mnie). Tak, czasem trzeba poczytać coś głębszego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie napisałam, bo zdradziłabym za dużo fabuły, a wiek widać na okładce, świeżo upieczony emeryt.
      Ja cały czas rozmyślam, czy byłoby mnie stać na cos takiego...jest w tym jakieś szaleństwo na pewno!

      Usuń
    2. Mnie nie sądzę, żeby było stać. Poza wszystkim innym - potrzebuję swojego domu, swojej toalety, swojej herbaty 😂
      Ale sam pomysł szaleńczego planu na emeryturę mnie pociąga...

      Usuń
    3. Otóż to, chciałoby się spróbować, ale tez trudno zrezygnować z odrobiny komfortu...

      Usuń
  3. Ciekawe i na pewno daje do myślenia, chociaż to zupełnie nie moja bajka. Ale wiadomo, w życiu zdarzają się różne rzeczy. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, nigdy nie wiadomo, jaki impuls nami pokieruje...

      Usuń
  4. Ciekawe, chyba 2 dni temu na australijskim kanale telewizyjnym ABC wspominali tę książkę, a może film (?) - bo napisana w 2012 roku książka doczekała się już ekranizacji.
    Przy okazji dowiedziałem się, że autorka książki doszła już chyba dalej niż bohater jej książki bo książka rozrosła się do rozmiarów trylogii.
    Strzał w dziesiątkę bo temat - co robić z sobą na emeryturze - jest wyjątkowo rozwojowy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, chętnie przeczytałabym całość, może się uda...
      Pomysłów na emeryturę jest wiele, ale nie zawsze zdrowie podąża za pomysłami :-(

      Usuń
  5. BBM: Zapowiada się interesująco. Jeśli trafię, chętnie po nią sięgnę, bo przemyślenia innych ludzi niejednokrotnie wiele mi dały…

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie, czasami przemyślenia innych, nas samych zmuszają do własnych refleksji:-)

      Usuń
  6. O proszę zapowiada się bardzo ciekawa książka. Ciekawe, czy mojej mamie by się spodobała :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudno powiedzieć, ja lubię takie opowieści:-)

      Usuń
  7. Bardzo polecam książkę Raynor Winn " Słone ścieżki" też o ludziach w drodze

    OdpowiedzUsuń
  8. Widziałam film na podstawie tej książki. Bardzo mi się podobał.

    Tak sobie też myślę, że niektóre wędrówki są próbą dojścia gdzieś a inne próbą ucieczki. A czasem trudno odróżnić jedno od drugiego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słuszna uwaga, chyba najczęściej są oba powody...

      Usuń
    2. Ale to jest bardzo ciekawy temat, to, że człowiek czasem nie jest dam ze sobą skomunikowany. Ja mam żal do świata, że nie mogłam choć z rok być sama bez rodziców i jeszcze bez męża. Tak się ludzie ze sobą wiązali, nie mając pojęcia w gruncie rzeczy co lubią i jacy są.

      Usuń
    3. Takie były realia, dziś wielu młodych tego próbuje, inne wychowanie, no i nie ukrywajmy - oparcie w rodzicach, praca zdalna, większe możliwości...

      Usuń
  9. Mimo wszystko - zaintrygowałaś mnie tą książką. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Wiesz Jotko, często tak mam, że gdy przeczytam książkę zastanawiam się, czy jak bohater/bohaterka dałabym radę w życiu rzeczywistym zrobić to, co oni robią. Razem z zięciem jesteśmy fanami Jacka Reachera, byłego żołnierza, bohatera serii książkowej autora Lee Childa (dwa filmy z Tomem Cruise), opisującej wolny/niezaplanowany sposób na życie. Jest trochę tak jak wyżej opisałaś - wędrówka, przypadkowy środek lokomocji, przypadkowi ludzie, jakiś motel na przespanie się, a przy tym pomoc innym. Przygoda.

    Fabuła tych książek, kryminalna/szpiegowska, ale też są tam piękne opisy krajobrazu amerykańskich stanów. Zastanawialiśmy się nie raz z zięciem, czy moglibyśmy tak samo żyć jak bohater. I wiesz co? Moglibyśmy. Mamy na tyle bujną fantazję, że w sprzyjających okolicznościach, kto wie, może taka próba zostałaby przez nas podjęta.

    A tak w ogóle, to może potrzebny jest jakiś bodziec? A może ot tak, bez przyczyny, wstajesz i ruszasz w świat? Oczywiście to tylko fantazja, takie sobie dywagowanie? Polska jest piękna i jest co zwiedzać. Problemem w takiej wędrówce mogliby być tylko ludzie. Zaufanie do siebie? Wzajemne zaufanie? W dzisiejszych czasach? Ryzyko.

    Póki co wychodzę na długie spacery i idę jedną przypadkową drogą, a wracam do domu inną. Namiastka tego, o czym czasami myślę.

    Pozdrawiam serdecznie... lubię takie rozmowy Jotko...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam Reachera! Nie mogłabym żyć jak on ale zaspokaja moja potrzebę bohatera stającego zawsze po dobrej stronie i zawsze pokonującego zło.

      Usuń
    2. Znam film i bohatera, dobrze zagrany przez aktora.
      Jest kilka filmów drogi, które obejrzałam: Dzika droga, Droga życia, Nomadland - każdy niesie jakieś przesłanie i traktuje właśnie o sprawdzeniu siebie w ekstremalnych warunkach.
      Póki co, podobnie jak Ty, chodzę codziennie różnymi drogami, a na wakacjach planujemy tylko miejsce wypadowe, potem ruszamy po prostu przed siebie...

      Usuń
    3. @Rybeńko, to jest już nas kilka osób, tu na blogu Jotki, ale podejrzewam, że fanów Reachera jest multum. To bardzo fajnie pisana seria. Przeczytałam wszystkie tomy oprócz ostatniego. Czekam na dostawę. Również i ja podzielam te same co TY wartości.
      Pozdrawiam serdecznie...

      Usuń
    4. I popatrz Jotko, jak fajnie jest korzystać z książkowych pomysłów w ramach własnych możliwości. Jeżeli chodzi o filmy drogi, to lubię też te dokumentalne, w których nieco inaczej niż w fabularnych podchodzi się do tego tematu. Odbieram je jakby osobiście. Ale i tak wolę czytać książki, bo dzięki temu rozwija się moja wyobraźnia. No i jest to bardzo przyjemne zajęcie.
      Pozdrawiam serdecznie...

      Usuń
    5. O tak, dlatego nie lubię czytać książki, gdy najpierw obejrzałam film, bo potem widzę bohaterów wyjętych żywcem z filmu, zamiast z własnej wyobraźni...

      Usuń
  11. Każda zmiana w życiu "odświeża" życiorys...Cel - realizacja...Uwielbiam takie "zajawki"...;o)
    Gordyjka...;o)

    OdpowiedzUsuń
  12. Jakoś nigdy nie miałam ciągot do sprawdzania siebie w jakiś sposób - miałam dostatecznie sporo komplikacji w życiu, którym musiałam sprostać i spoglądając wstecz mam świadomość, że mimo wszystko jeszcze jestem, co jest pewnym sukcesem. I przeżyłam pół roku sama w Berlinie bez znajomości języka i bez znajomych i rodziny. Człowiek to w sumie dziwny twór - taki splot przeciwności - i delikatny i szalenie twardy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono, czasami życie poddaje nas różnym egzaminom!

      Usuń
  13. Mam podobnie jak Anabell - nie czuje potrzeby zadnego sprawdzania sie. Czyz samo zycie nie sprawdzilo mnie? nigdy nie mialam watpliwosci kim jestem i w jaki sposob zyc a nawet powiem ze wlasnie sytuacje zyciowe pokazaly mi kim jestem.
    nawet gdybym nie wiedziala co ze soba zrobic nie wybralabym wedrowki jako sposobu na odnalezienie sie.
    Czego mi sie czasem chce to zamieszkac na bezludnej wyspie dokad by mi dostarczano wciaz nowe ksiazki.......

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bezludna wyspa, to także niezły sprawdzian, a wkrótce sprawdzi Cię przeprowadzka, więc wrażeń będziesz mieć pod dostatkiem.

      Usuń
  14. Zapisałam sobie książkę.
    Zobaczymy może uda mi się do końca roku w jakieś zakupy wcisnąć.
    Chociaż poprzednie wydanie bardziej mi się podoba (nie za bardzo lubię filmowych)
    https://www.znak.com.pl/ksiazka/niezwykla-wedrowka-harolda-fry-rachel-joyce-3307

    I jeszcze Ove mnie kusi
    https://www.znak.com.pl/ksiazka/mezczyzna-imieniem-ove-fredrik-backman-240507

    Jeżeli chodzi o film to warto go obejrzeć dla samego Jima Broadbenta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ovego tez chciałabym przeczytać lub obejrzeć, zobaczymy, co uda się w pierwszej kolejności!

      Usuń
  15. Lubię klimat drogi. Sama w młodości przewędrowałam kupę kilometrów. Wiem, że droga oczyszcza. Fachowcy objaśnią to bardziej naukowo. Po prostu przy wysiłku fizycznym spalamy kortyzol. Hormon Stresu. Pozbywamy się go i dzięki temu wewnętrznie czujemy się lekko. A że droga sprzyja przemyśleniom, więc człowiek od razu przerabia swoje smutki, rozczarowania, zranienia przy tej okazji spalając ów kortyzol.
    Książka jak najbardziej dla mnie.
    Jestem zafascynowana filmami drogi typu Thelma & Louise, Dzika droga....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, nawet długi spacer oczyszcza umysł i to zmęczenie, tak inne...
      Podobno jest tez film, ale najpierw dotarłam do książki:-)

      Usuń
  16. Osobiście nie miałabym tyle odwagi... I jednak mężczyznom myślę jest łatwiej w takich podróżach niż kobietom...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To na pewno, my mamy nieco inne potrzeby, uwarunkowane fizjologicznie ;-)

      Usuń
  17. Poszukam książki lub filmu. Ja bardzo lubię takie książki !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pisząc , myślałam także o Twojej wyprawie, Ulu. Wprawdzie była zaplanowana, ale to także wyczyn!

      Usuń
  18. Witaj, Jotko.

    Zdarza mi się spontanicznie wybywać i zostawać, ale bliżej i na krócej:)
    Pomijając psychiczne predyspozycje, na taką eskapadę mogą sobie pozwolić przeważnie ci, którzy nie mają palących zobowiązań, nie wiąże ich odpowiedzialność za inne żywe istoty:)

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadza się, wybywanie w nieznane, gdy w domu koty lub pies bywa nierealne, chyba że opieka najbliższych zapewniona.

      Usuń
  19. Przeczytałam tę książkę jakiś czas temu i przyznam, że miałam do niej dwa podejścia bo za pierwszym razem wydała mi się zbyt nudna. Sięgnęłam po nią kiedy potrzebowałam wyciszenia i to był strzał w dziesiątkę bo świetnie się wpisała w moje rozleniwienie.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To wcale nie dziwne, mam podobnie, nawet z filmami, wszystko zależy od kondycji psychicznej i nastroju w danym momencie.

      Usuń
  20. Chyba coś ze mną nie tak, bo ja uznałam to za ogromne nieodpowiedzialne dziwactwo- starsza osoba, bez zabezpieczenia... a jakby coś się stało, to cały "świat" latałaby wokół "bohatera", ratując mu zdrowe, a może nawet życie. zamieszanie ,, zawracanie" głowy różnym ludziom tylko dlatego, że miało się kaprys? fantazję? impuls?
    No tak, ale chodzi o ten romantyzm, o tę niezwykłość, o to wezwanie...Na pewno są inne sposoby, by spokojnie przeprowadzić 'rozrachunki" osobiste.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, tak naprawdę wszędzie może nas spotkać cos złego, słyszałaś się o turystach podróżujących kamperem i napadniętych w drodze?
      Gdy idziemy w góry lub lecimy samolotem tez może nas spotkać nieszczęście i dla wszystkich kłopot.
      Bohater miał kontakt z żoną, dzwonił i pisał regularnie. Myślę, że gdyby cos mu dolegało, to siedziałby w domu...

      Usuń
    2. Nie o to mi chodziło- nie o zachowawczość, a o brak rozmyślności, bo co innego, jak coś trafia nas przypadkiem, a co innego, jak prowokujemy los w ten sposób. Myślenie- nic mi się nie stanie, jak mi się coś stanie to mam telefon do żony, jak mi się coś stanie, to ludzie pomogą, jest myśleniem życzeniowym, domyślnym.
      I staje się, a wtedy zawraca się głowę ludziom, którzy mają w tej chwili coś innego do roboty, ale muszą się oderwać, naraża się żonę i rodzinę na wydatki nieplanowane, zajmuje się miejsce w szpitalu komuś potrzebującemu itp. i w najgorszym przypadku traci się zdrowie lub nawet życie.
      A wszystko dlatego, że ma się kaprys, albo chce się coś na siłę udowodnić, albo jest się 'romantycznym" lub odważnym w źle pojętym tego słowa znaczeniu.
      I nie chodzi o ograniczanie ludzi w realizowaniu np. marzeń, a o odpowiedzialność w realizowaniu tych marzeń.
      Tak naprawdę to nie wiemy co sądziła w duchu żona tego bohatera- ludzie różne mają motywy postępowania i różnie je potem tłumaczą. Może nie chciała tej wędrówki, ale nie chciała go też ograniczać, a potem przez cały ten czas żyła w obawie o niego?

      Usuń
    3. Z jednej strony tak, ale zdradzę Ci, że ta wędrówka uświadomiła jej jednak, że tęskniła za dawnym Haroldem, który urzekł ją kiedyś zwariowanym postępowaniem i szczerym śmiechem. Gdy oboje stracili syna, żyli jak martwi, potrzebowali impulsu, by do siebie wrócić. kiedy chciał przerwać i wrócić, ona sama go dopingowała, by ukończył, co zaplanował. Nigdy nie wiemy, czy warto zaryzykować...

      Usuń
  21. Lektura nie dla mnie. Nie będę się powtarzać, bo jestem podobnego zdania do Jaskółki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego nie polecam, jedynie sygnalizuję, bo uważam, że warto...

      Usuń
  22. W takim pójściu przed siebie jest duzo odwagi, pragnienia odkrycia swoich możliwości, tęsknoty za młodością, wolnoscią, zmianą. Podziwiam tych, którzy potrafią tak wyruszyć i troszkę im nawet zazdroszczę. Sama nieco oklapłam, zdziadziałam...
    Ale ksiązka, o której piszesz na pewno ciekawa. Jak natrafię w bibliotece, to wypożyczę i przeczytam!:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. We dwójkę, to może bym się odważyła, nie wiem jak daleko udałoby się dojść, ale warto choćby spróbować...

      Usuń
  23. Niesamowita historia, która wymaga dużo wewnętrznej odwagi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet rozmyślanie o tym przynosi jakąś korzyść, prawda?

      Usuń
  24. Taka wędrówka to nie dla mnie, kiedyś jak byłam młodą to tak, tylko czasy były inne,pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale przyznasz, że kusiłoby wypróbować swoje siły, choć na krótszym dystansie?

      Usuń
    2. A pewno ale stan nogi nie pozwala, mam ograniczenia i w chodzeniu i w jeżdżeniu na rowerze , pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    3. No tak, każdy z nas ma pewne ograniczenia, które go hamują w działaniu...

      Usuń
  25. Czujemy z żoną a jakże, bo już wnuczka u nas nocuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A widzisz, znam wiele takich wakacji u dziadków:-)

      Usuń
  26. Zdarzało mi się, i to dość często, że podczas organizowanych wycieczek zagranicznych "odbijałem" na kilka dni od grupy i zwiedzałem miejsca poza wynaczonym terenem. To były wrażenia niezapomniane, a znajomości trwają do dzisiaj. Zawsze jednak miałem plan, cel i możliwość powrotu. Ale wtedy, kilkadziesiąt lat wstecz, świat był inny i lepszy. Ciekawe kto jeszcze pamięta podróże ze studencką książeczką "autostopu"?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Autostopem nie jeździłam, raczej z książeczką schronisk młodzieżowych:-)

      Usuń
  27. Z ciekawości może i chętnie sięgnęłabym po tą książkę :D
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  28. Może chodzi też o sprawdzenie swoich możliwości, ile jeszcze możemy, choć emeryci😉 przeszliśmy trudny szlak w bułgarskich górach i byliśmy z siebie bardzo dumni, że daliśmy radę 🙂 pozdrawiam Maria z Pogórza Przemyskiego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że o to także chodzi, niby człowiek czasem narzeka na trudy i zmęczenie, ale pokusa jest wielka:-)

      Usuń
  29. Mój Szalony Geograf twierdzi że każda podróż zaczyna się w momencie jej zaplanowania. I z pewnością ma rację.
    Stokrotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tak, zwłaszcza jeśli szlak trudny i wymaga skomplikowanej logistyki, ale Twój geograf na pewno doskonale sobie radzi!

      Usuń
  30. Samotności się nie boję, ale taka wędrówka wydaje mi się bezsensowna i bezcelowa. No bo czemu właściwie ma służyć? Przemyśleniom? Ależ myśleć można spokojnie na leżaczku!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale jest wyzwanie i postanowienie, no i cel, rozmyślania przy okazji:-)

      Usuń
    2. Nie widzę w tym sensu za grosz. No ale ludzie są różni i ... dziwni :-)

      Usuń
    3. Dziwność czy dziwactwo, to określenie subiektywne...

      Usuń
  31. Nie podjęłabym aż takiego wyzwania. Nie mogłabym być w niepewności, zagrożeniu, braku higieny. Nie, to nie dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, że dla mnie ta odrobina komfortu jest też ważna!

      Usuń
  32. Bardzo pięknie napisane. Lubię jak piszesz o książkach i filmach. Ja także lubię podobne lektury od czasu do czasu

    OdpowiedzUsuń
  33. O, coś dla mnie! Dziękuję za polecenie! Uściski!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja cały czas jestem pod wpływem tej lektury...

      Usuń
  34. Rzeczywiście, takie historie często skrywają w sobie wiele głębszych przesłań o życiu, odnajdywaniu siebie i odkrywaniu nowych możliwości. Podzielenie się z nami tymi refleksjami na temat książki na początek wakacji jest idealnym wyborem! W końcu klimat wakacyjny pobudza wyobraźnię i chęć na nowe przygody, nawet jeśli nie każdy zaczyna już urlop... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak właśnie pomyślałam, wakacje to wędrówki i szalone pomysły:-)

      Usuń