Czytam i słucham o rozlicznych przygotowaniach i obowiązkach, o gorączce świątecznych zakupów, o wymiataniu pajęczyn z najdalszych zakamarków. Nawet wierzący w narodziny Jezusa, zapominają czasem, o czym są te święta i że nie o liczbę potraw czy rozmiar prezentów tu chodzi.
Ale wiadomo, gdy przyjmujemy gości lub zjeżdża się cała rodzina, to i tak przygotowań moc, a po świętach drugie tyle pracy...
Niekiedy odchodzimy od tradycji świątecznego biesiadowania, równie miło można spędzić czas inaczej, a Jezus nie pogniewa się o brak kilku potraw, wszak sam urodził się w ubogiej stajence.
Takie rozmyślania przypomniały mi jak wiele jest sposobów, by spędzić z sensem czas z dziećmi czy wnukami, a nastrój świąteczny przyjdzie sam. Powiesz - no tak, ja będę się nastrajać na wycieczkach, a makowiec sam się upiecze! Gdyby nawet makowca zabrakło czy pierogów, to co się stanie?
Pierwsza propozycja, to wizyta w fabryce bombek. Byłam kilka razy (Gniezno, Bydgoszcz) i wróciłam pełna podziwu dla mistrzostwa pań malujących szkiełka i dla wielkiej różnorodności ozdób.
Były nawet bombki robione na indywidualne zamówienie i bardzo kosztowne, strach wieszać na choince. W czasie zwiedzania można samemu ozdobić swoją bombkę i nadać jej imię.
Druga propozycja, to pobyt w muzeum piernika. Nie tylko oglądamy dawne formy do pieczenia i wystrój młyna czy piekarni, ale sami uczestniczymy w procesie robienia ciasta, wypiekania i zdobienia tych korzennych ciastek. Niektóre takie miejsca częstują też nalewkami, grzańcem - oczywiście tylko dorosłych.
Wiele osób lubi odwiedzać jarmarki i kiermasze świąteczne. Ceny bywają tam wygórowane, ale klimat miejsca nietuzinkowy, czasem i karuzela czy sesja z Mikołajem się trafi. Mój mąż kupił na szkolnym kiermaszu słoik domowej konfitury z wiśni.
Kto pragnie spełnić się twórczo, może skorzystać z oferty licznych warsztatów plastycznych i kulinarnych. Nasza biblioteka publiczna czy centrum kultury często zapraszają na warsztaty robienia szopek i ozdób choinkowych.
Mój syn uczestniczył ostatnio w warsztatach tworzenia czekolady. Fajna sprawa dla rodziny czy znajomych by wesoło spędzić czas przed świętami...
Udział w akcjach charytatywnych nie musi oznaczać wielkich nakładów pracy czy finansowych. Co roku ROBÓTKA zaprasza do wysyłania kartek i drobnych upominków dla swoich podopiecznych.
Naprawdę warto, dla czystej przyjemności sprawiania innym radości.
Do poczytania o akcji
TUTAJGdy pracowałam, angażowałam w ten projekt nie tylko dzieci w czytelni, ale pół szkoły. Serce rosło, jak się dzieciaki angażowały!
Kontakt ze sztuką jest potrzebny cały rok, a przed świętami szczególnie. Teatr Baj Pomorski w Toruniu co roku zaprasza na przedstawienia "Opowieść Wigilijna" według Ch.Dickensa.
Teatr gości nie tylko grypy szkolne, często pojawiają na spektaklach dziadkowie z wnukami.
A cóż bardziej świątecznego, niż wspólne oglądanie filmów? Oby nie był to kolejny raz "Kevin sam w domu". Moja propozycja, to piękne filmy KLAUS lub Express Polarny. Gwarantuję, że i dorośli wciągną się w fabułę i niejedna łza spadnie...
Jeśli mało komuś obcowania ze sztuką i kulturą, polecam koncerty, nie tylko w kościołach organizowane, a i pośpiewać wspólnie można. szczęście ma ten, kto potrafi grać na instrumencie i kolędować z rodziną.
Razem z dziećmi napiszcie list do Mikołaja w Laponii, adres jest dostępny w sieci, jest także szansa na otrzymanie odpowiedzi. Tak zrobiliśmy z synem lata temu, zapraszałam też do pisania dzieci w szkole, wysłaliśmy nasze listy przez szkolny sekretariat.
Mikołaj przysłał odpowiedź w pięknej kopercie, w treści listu mnóstwo ciekawostek o pracy Mikołaja i elfów. Radość dziecka bezcenna!
Ostatnia moja propozycja, to świąteczne spotkania przy piernikach. To moja tradycja od kilku lat. Spotykamy się na kawie z koleżanką, czasem w większym gronie, zawsze jest wesoło, a jakieś drobne upominki z tej okazji, to sama przyjemność.
Czy któraś z powyższych propozycji bywa też Waszą świecką tradycją?
Wszystkie tylko warianty inne.
OdpowiedzUsuńSuper, warianty i odmiany wybieramy sami, wiadomo!
UsuńNa tym Mikolajowym liscie widze grafike znanego autora i rysownika ksiazeczek dla dzieci Mauri Kunnas'a. Jedna z seri o tematyce swiatecznej powinna byc rowniez po polsku. (Ten anonimowy to Echo)
UsuńMy się wybieramy na wystawę Titanica...
OdpowiedzUsuńCoś słyszałam, miłych wrażeń!
Usuńo tak tylko ja nie w okolicznościach rodzinnych, to robię :-) ale zawodowych.
OdpowiedzUsuńRobótkę znam i przez lata z dzieciakami, studentami robótkowałam, teraz robótkuję dla zwierząt :-)
Poza tym filmy o których piszesz owszem bardzo i muzeum piernika...
ale podoba mi się polatujące tu założenie, że nie samą kuchnią i lepieniem pierogów, czy pieników oraz sprzątaniem człowiek żyje :-)
A pewnie, że nie, liczba potraw i perfekcyjna czystość nie zapewnią atmosfery, wszystko jest w nas...
Usuńw moim pobliskim miasteczku na targu jest zawsze doroczny kiermasz świąteczny i jak zauważyłem większość towaru na straganach to domowe wypieki... niektóre są tak fajne wizualnie, że nie sposób przejść obojętnie i kupić chociaż kawałka na spróbowanie... po jednej rundce po obiekcie człowiek ma z głowy kilka posiłków do przodu, tak jest napchany tymi łakociami...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
Kiedyś na festynie w skansenie tak się najedliśmy, że kanapki wróciły z nami do domu :-)
UsuńBardzo fajne propozycje na spędzenie czasu :)
OdpowiedzUsuńZawsze cos można wybrać z regionalnych propozycji lub samemu się zorganizować:-)
UsuńWyborem prezentow rzadzi sklad rodzinny i kolka przyjaciol. Mlode dzieci pragna zabawek, starsze gadzetow elektronicznych albo ciuszkow . Moje juz dorosle wnuki dawniej majace przerozne rzeczowe zachcianki nie chca niczego poza gotowka.
OdpowiedzUsuńMy, starsi mamy bardzo skromne i praktyczne zyczenia a szczegolnie ja bo ani niczego nie potrzebuje ani nie chce sobie zagracac mieszkania czy garderob.
Tak naprawde to obylabym sie bez swiat, juz stracily dla mnie swoj urok.
Gdy wnuki byly mlode czesto w swieta chodzilismy na sztuczne lodowisko - ja jedynie jako obserwator a wnuki mialy frajde widzac dziadka zupelnie przyzwoicie jezdzacego na lyzwach, nawet robiacego piruety.
Ze wzgledu ze wszystko co swiateczne mozna kupic nigdy nie wykonywalismy prezentow recznie poza obwijaniem ich - niemniej ze swego dziecinstwa pamietam jak kilka tygodni przed pomagalam Mamie okrecac, kleic cokolwiek mialo pozniej wisiec na choince. Pamietam jak jednego roku od swieczek bo wtedy ich sie uzywalo zapalila sie nam choinka a wlasciwie firanka. Ojciec zaraz ugasil ale najedlismy sie strachu co niemiara. Albo jak moj brat dostal na Mikolaja rower i tak go cenil ze spal z nim, nie bylo przez jakis czas sily by go na noc odstawil. I na Mikolaja/Gwiazdke czekalismy caly rok a teraz? Tez czekamy a jakze inaczej.
Przed chwilą wysłuchałam dyskusji na temat szaleństw świątecznych w różnych pokoleniach. Kiedyś cieszyło nas wszystko, nawet cytrusy i słodycze z czekolady, prezenty robiło się często samodzielnie. Teraz trudno zadowolić młode pokolenie, bo niemal wszystko mają od ręki...
UsuńNie mam świeckich tradycji z wiązanych z BN 😁 nie moja broszka, dni jak każde inne, poza dekoracjami w domu 😂
OdpowiedzUsuńInna sprawa, że w związku z wiadomą sytuacją źle mi i depresyjnie. Ale - dzień się wydłuża, wrzućmy to do słoika wdzięczności 😉
Z dekoracjami jakby weselej, a czas świąteczny usprawiedliwia małe łakomstwo na ulubione przysmaki:-)
UsuńNa temat akcji "Robótka"- zrobiłam kiedyś 24 serduszka na Walentynki na taka akcję- każde imienne filcowe, zdobione, do każdego kartka z życzeniami-imienna. Wysłałam do wskazanego DPSu. I co? nawet nie przysłali info, że serduszka dotarły.
OdpowiedzUsuńInna akcja- ogłoszenie na lokalnej stronie, że pani będzie organizowała warsztaty w DPSie tam i tam, jeżeli ktoś ma materiały, by się podzielić, to chętnie przyjmie. Skontaktowałam się z panią, przygotowałam bardzo duże pudło wszelkich materiałów, Jaskół zawiózł pod wskazany adres. W tym czasie pani nie było, inne odebrały pudło z info, że przekażą. Do teraz nie wiem, czy przekazały i czy to wszystko wykorzystano. Może powinnam zapytać na messengerze, ale jakoś głupio mi było. Osad został.
to tak przy okazji "akcyjności" na BN.
Informacji zwrotnej też nie dostawaliśmy, a szkoda, bo dzieciaki czekają na takie sygnały. Kiedyś organizatorzy proponowali ogłoszenie się na ich blogu robótkowym, ale nie o promocję przecież nam chodziło...
UsuńMnie chodziło o to tylko, czy dotarło, o nic więcej, ale widziałam na ich stronie informacje o darczyńcach. Sama nie wiem, co o tym sądzić. W każdym razie przeszła mi ochota uczestniczyć w akcjach, gdzie nie znam organizatorów. Biorę udział w tutejszych, znanych i wiem, że moja praca idzie na konkretny cel.
UsuńMam nadzieje, że u mnie tradycją będzie świąteczny odpoczynek i cieszenie nastrojem. A że towarzystwo wyborne i wybrane osobiście ( też zwierzaki) , a posiłki nie odbiegające za bardzo od codzienności- więc i stres hipokryzji mi nie grozi :-)
OdpowiedzUsuńRelaks i słodkie lenistwo to to też tradycja. Jedynie nasz posiłek wigilijny odbiega od normy, bo wiadomo, ale w święta jadamy normalnie, żołądek woli proste i lekkostrawne potrawy.
UsuńNa pewno wyjście na Jarmark i oglądanie świątecznych filmów i bajek :) W tym roku polecam "Tamte święta" na Netflixie i życzę spokojnych przygotowań - Mysza w sieci
OdpowiedzUsuńU mnie tradycyjnie, nigdy nie było 12 dań, przychodzi Dzieciątko .Wigilia będzie 5 osobowa a w pierwsze świeto dojeżdża syn z rodziną, są kolędy śpiewane tylko teraz krócej bo 3 małolatów to trudno.Kiedys potrafiliśmy 2 godziny śpiewać, 2 swieto do syna z najstarszym wnukiem.Czasami była rundka po osiedlu z domkami zobaczyć wystrój.Wesolych Świąt Jotko.
OdpowiedzUsuńPóki rodzice żyją, zjazd rodzinny. Wspólne pogawędki przy stole. Tylko z każdym rokiem trudniej, choć dzieci pomagają w przygotowaniach…
OdpowiedzUsuń