Nasze wyprawy często prowadzą nad jezioro lub do lasu. Zdarza się, że las leży nad jeziorem, więc łączymy dwa w jednym. Tym razem chcieliśmy sprawdzić, jak daleko posunęła się budowa mostu w Ślesinie. Most całkowicie wyburzono, ale nie mogłam zrobić zdjęć, bo był zakaz fotografowania i wszędzie kamery.
Po starym moście ani śladu, zrobiono kładkę dla pieszych, bo jest to jedyna droga przez kanał, łącząca dwie części miejscowości, a dla mieszkańców droga autem wydłużyła się o kilkanaście kilometrów.
Nie znam się na budowie mostów, ale chyba prace idą dość sprawnie. Widać jednak, ze nie wszystkie nawigacje uwzględniają brak przeprawy, bo wielu kierowców z daleka dojeżdża do zamkniętej drogi i zawraca.
Tak ma wyglądać most finalnie. Poprzedni był bardzo wąski i mocno zniszczony, ostatnio puszczano ruch wahadłowo, by zapobiec przeciążeniom. Zdjęcie kiepsko wyszło, bo nie dość, że wizualizacja za szkłem, to jeszcze mocne słońce tego dnia.
Widok z kładki na marinę, dopiero w domu zauważyłam na zdjęciu tęczę, widzicie także?
Jest i plaża. Zawsze podziwiam odbicia wodne. Tego dnia grała Orkiestra Owsiaka, więc nad jeziorem zbierali się chętni do morsowania na rzecz Orkiestry.
W lesie nad jeziorem śpią domki letniskowe, niektóre dawne ośrodki wypoczynkowe wystawiono na sprzedaż. Gdyby miał ktoś nadmiar gotówki, można kupić i letniskować!
Nie wiem dlaczego, ale uwielbiam drogi pod lasem na granicy pól, wszędzie tropy zwierząt, a cisza aż w uszach dzwoni!
I znowu wodne odbicia, czy można przejść obojętnie obok takich obrazów? Teren rozległy, droga wzdłuż kanału, a my jak Piętaszkowie i cisza, ale nie do końca, słychać wszak odgłosy przyrody!
Przy plaży sympatyczna restauracja z widokiem na jezioro i choć pogoda wiosenna, w restauracji wystrój bardzo świąteczny jeszcze.
Byliśmy jedynymi klientami, miło, muzyczka w tle, aż wpada klient , zamawia kawę i siada przy stoliku, ustawiając telefon przed sobą. Czy dajecie wiarę, że on prowadził rozmowę na kamerce z jakąś kobietą z Niemiec, nie krępując się wcale. Miałam tylko nadzieję, że oszczędzą nam intymnych szczegółów swojej znajomości...
Po obiedzie pojechaliśmy dalej, nad kolejne jezioro, a że w pobliżu licheńska bazylika, to zajrzeliśmy na wystawę szopek krakowskich. Szopki z konkursów z lat ubiegłych. Do Krakowa daleko, więc choć w pobliżu domu zobaczyłam te wszystkie cuda.
Na koniec kilka refleksji z obserwacji wycieczkowych. Jechaliśmy przez kilkanaście miejscowości, często kościoły stoją tam przy drodze. Wszędzie zbiórki na Orkiestrę, strażacy aktywni, w szkołach sztaby wyborcze, koło gospodyń sprzedawało ciasta przed jednym z kościołów.
Nawet w Licheniu, wielu wiernych nosiło z dumą czerwone serduszka na piersi.
Złe języki, na szczęście nie zniechęciły ludzi do idei pomagania.
Sympatyczna dziewczyna na parkingu zbierała datki do puszki, wrzuciliśmy i my :-)
Jeśli pogoda nadal będzie łaskawa, pojeździmy i pooglądamy to i owo, o czym oczywiście opowiem!
Brakuje mi spaceru!
OdpowiedzUsuńBez spaceru czuję się jak ugotowana klucha...
UsuńI co? Oszczędził Wam pan pikantnych szczegółów? :)
OdpowiedzUsuńNa szczęście tak, ale ciekawych rzeczy można się dowiedzieć z takich rozmów!
UsuńZazdroszcze spaceru po lesie. Nie ze nie jestem leniwa ale u mnie sie nie za bardzo sie da - bo niebezpiecznie dla samotnej kobiety, albo weze, albo za goraco......Spaceruje sie tylko po publicznych miejscach a to przeciez nie to samo.
OdpowiedzUsuńOj, takich rozmawiajacych przez telefon publicznie mam na kazdym kroku! To juz normalka jotko. Ile razy nawet kelner chcacy przyjac zamowienie stoi i czeka az klient raczy skonczy i je zlozyc. Albo rozmawiam z kims a ten otrzymuje telefon wiec mnie przeprasza zmuszajac do zamilkniecia bo MUSI odebrac co nie zawsze jest prawda a wynika z tresci rozmowy choc ja slysze tylko od jednej strony. Albo mamusia siedzi przy stoliku gapiac sie w telefon a jej dzieci robia co chca, czesto te malenkie nawet nie otrzymuja od niej pomocy przy jedzeniu bo zbyt zajeta telefonem.
Może niektórzy nie wiedza, że można oddzwonić później albo boją się, że świat im ucieknie?
UsuńWoda daje wyciszenie. Takie spacery pozwalają na pełny odpoczynek.
OdpowiedzUsuńDziś nad jeziorem jak nad morzem, wiatr robił spore fale!
UsuńLas i jeziora w zimowym klimacie - bardzo nastrojowe zdjęcia.
OdpowiedzUsuńTylko śniegu brak. Jednego roku obserwowaliśmy wędkarzy łowiących pod lodem, nawet jeden z nich jechał rowerem po jeziorze:-)
UsuńDawno nie byłam w Ślesinie, a dzięki Tobie mogłam obejrzeć fotki.
OdpowiedzUsuńOj, ja mam też słabość do takich dróg!
Najlepiej wspominam takie domki letniskowe z Suśca na Lubelszczyźnie. Były siermiężne, ale tanio. Właściciel robił wszystko, żeby utrzymać je w jak najlepszym stanie i czystości.
Miałaś okazję do ciekawej obserwacji w tej restauracji.
Za Owsiakiem my też zawsze murem.
Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za tą fotorelację.
Tutaj domki różnej wielkości i jakości, ale pamiętam wczasy z rodzicami. Dziś sanepid nie dopuściłby takiego ośrodka do wynajmu!
UsuńPodzielam Twoje upodobanie do polnych dróg na skraju lasu:) Wspaniale się nimi roweruje:) mam to szczęście, że mogę do lasu pójść codziennie i chętnie korzystam.
OdpowiedzUsuńZazdroszczę, my musimy dojechać!
UsuńOglądam twoje relacje z wypraw, są niesamowite i pełne ciekawostek.
Mnie się również zdarza rozmawiać przez kamerkę z mężem, albo z rodzicami, kiedy jestem gdzieś w miejscu publicznym (autobus, kawiarnia) :D
OdpowiedzUsuńNie krępuje Cię to? chyba że rozmawiasz szeptem...
UsuńKiedyś w autobusie słuchałam rozmowy kobiety z kochankiem, a w pociągu jakaś kobieta torturowała współpasażerów filmikami ze swoim wnukiem.
Polaka dusza przekorna, im więcej "psioczenia", tym bardziej Naród aktywny...;o) Kraków był "zaserduszkowany"...♥
OdpowiedzUsuńA wycieczka "prawie wiosenna" jest super !! Może luty też będzie łaskawy...;o)
Oby, bo mój apetyt na wyprawy nie maleje, dziś tez w drodze, mąż ma ferie!
Usuń"Odbicia" cudne. Też lubię. Sikory zaczynają dzwonić, idzie przedwiośnie.
OdpowiedzUsuńLeszczyna kwitnie, to chyba dobry znak!
Usuńbardzo lubię polne drogi i skrajem lasu, uwielbiam latem jednakowoż :-) w zasadzie tylko latem.
OdpowiedzUsuńKiedyś byłam ciepłolubna, teraz każda pora jest dla mnie dobra!
UsuńWspaniała wycieczka jak zwykle u Ciebie, też lubię drogi pomiędzy polem a lasem, kiedyś właśnie na takiej trasie znalazłam sporo grzybów nie wchodząc do lasu.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńW zeszłym roku w tym lesie znaleźliśmy sporo grzybów i to na skraju właśnie.
UsuńJest coś malowniczego w drzewach odbijających się w wodzie. Miło się patrzy na takie widoki.
OdpowiedzUsuńBardzo ładne zdjęcia (też widzę tęczę na jednym z nich).
Pozdrawiam serdecznie :-)
Dziękuję, zdjęcia zapamiętują za mnie:-)
UsuńJa tak łażę prawie codziennie między lasem a polem, a i tęcze łapię często. Jeziora - cuda natury. W ogóle ostatnio trochę zaniedbałam swoje spacery, jednak powoli wracam. Zdjęcia bardzo fajne,Ty - jak ja dzisiaj - w zielonych spodniach. :))) Uściski!
OdpowiedzUsuńLubię te spodnie, bo bardzo wygodne.
UsuńPięknych spacerów!
Nigdy nie zrozumiem, co te błyszczące pałacyki mają wspólnego z szopką.
OdpowiedzUsuńPewnie tyle, co szopka z miejscem narodzin Jezusa...
UsuńTakie spacery są dobre na wszystko a odbicia w wodzie również bardzo lubię i z pasja fotografuję.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że świadomość Polaków odnośnie tego, co mamy dzięki WOŚP jest większa niż nagonka i plucie jadem w stronę dobrych ludzi, którym się chce. Cudowne jest też to, że my Polacy kiedy chcemy umiemy się jednoczyć i zrobić coś co jest ewenementem na światową skalę.
Szkoda tylko, że okazje do zjednoczenia bywają przeważnie tragiczne...
UsuńJa też łażę. To mi dobrze robi na wszystko. Zielono tam u Was. 😉
OdpowiedzUsuńZielono, bo pogoda niemal wiosenna, od soboty ma być chłodniej.
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńTeż lubię przyglądać się wodnym odbiciom. Krakowskich szopek nigdy nie widziałam, choć bardzo chciałam.
Pozdrawiam serdecznie.
Z bliska obejrzałam pierwszy raz:-)
UsuńW Polsce nie ma zakazów fotografowania. Vide "Audyt Obywatelski". Jeżeli nawet wiszą znaki, to są nielegalne.
OdpowiedzUsuńCiekawe, czy ten most jest ważny dla obronności państwa. Od 1999 r. bowiem nie istnieje w Polsce zakaz fotografowania obiektów państwowych, z wyjątkiem ważnych dla bezpieczeństwa i obronności państwa. Reguluje to rozporządzenie Rady Ministrów z 24 czerwca 2003 r. w sprawie obiektów szczególnie ważnych dla bezpieczeństwa i obronności państwa oraz ich szczególnej ochrony.
OdpowiedzUsuńTeż lubię gruntowe drogi obok lasu a i przez las także i odbicia w wodzie, no a tęcze lubię w sposób szczególny i bez podtekstów :)
OdpowiedzUsuńCo do zbiórek na orkiestrę, to moja wiejska kuzynka pokazywała na fejsie, ile wypieków i jakie różnorodne przygotowało ich Koło Gospodyń, zysk ze sprzedaży oczywiście na Orkiestrę.
Nad jeziorem czesto panuje cisza, powaga i zaduma. Jezioro chlonie ale i odbija ciemne niebo i drzewa, rosliny, budowle, ktore tez z zainteresowaniem spogladaja w wode; co pod powierzchnia jezioro kryje? Zima jezioro jest jedna wielka biala plama lub szara, szarosc to lod. Wczesna jesienia jeziora paruja, wygladaja jak wielki kociol parujacy gotowana ciecza. Wszelkie mgly dodaja lustrzanym odbiciom jeszcze wiecej tajemniczosci. Twoje zdjecia zatrzymuja chwile, ciesza oko i prawie czuje sie to co widzi fotograwfujacy, co czuje (?).
OdpowiedzUsuńGrzyby lubia pojawiac sie na skraju lasu, przy drodze. One lubia i czuja ruch na drodze, to pobudza je do rosniecia.