wtorek, 11 sierpnia 2015

Kowalski i Nowak

Dwa najpopularniejsze nazwiska w Polsce (chociaż Nowak podobno częściej spotykane)posłużą do przedstawienia równie popularnego ( w negatywnym sensie) problemu czyli redukcja etatów. Nie jest istotne w jakiej firmie i z jakiego powodu, ale istotne są kryteria decydujące o typowaniu kandydatów do zwolnienia.
Siłą rzeczy nie jestem w stanie napisać o wszystkich przykładach, ale napiszę o tym, z którym zetknęłam się w swoim środowisku. Być może gdzieś funkcjonują inne zasady, być może gdzieś redukcje są konieczne. Na pewno nie jest łatwo "podziękować" komuś za dotychczasową pracę, żeby zrobić to po ludzku, ale niektórzy pracodawcy doszli do perfekcji w poniżaniu pracownika. Słyszałam np. o wymówieniu w postaci sms-a, wymianie zamków w drzwiach i biurkach czy wysłaniu listu pocztą. No cóż, przynajmniej nie trzeba patrzeć ludziom w oczy lub narażać się na kilka słów prawdy o szefie.
Mój przykład dotyczy dwóch osób pracujących w jednej firmie, nazwijmy ich Kowalski i Nowak. Podobny staż pracy, podobne stanowiska, uposażenie wyższe u Nowaka, bo podnosił kwalifikacje, ciągle kończył jakies kursy, podyplomówki, finansowane w części lub w całości z własnych funduszy. Kowalski w tym czasie pomagał żonie wychowywać 2 dzieci, nie brał nigdy dodatkowo płatnych prac, bo on musi do żony, do dzieci. I chociaż nie powodziło im się zbyt dobrze, bo żona nie pracowała, to pojawiło się trzecie dziecko, więc Kowalski tym bardziej musiał w domu pomóc, a zamiast zarobić na rodzinę, brał zapomogi i należne dodatki rodzinne.
Zapytany, czemu nie podnosi kwalifikacji, bo mógłby mieć wyższą pensję odpowiadał: a po co? nie mam co w domu robić? Wówczas etat był jak w banku, a jego żona nie pracowała zawodowo z wyboru. Nadszedł jednak czas, gdy redukcje stały się nagminne, także w firmie Nowaka i kowalskiego. Rozmowa w kręgu decyzyjnym na temat kogo zwolnić w pierwszej kolejności: Nowak ma najwyższe kwalifikacje, kreatywny, pracowity, lubiany, chętnie zatrudniany na godziny w innej firmie, ale ... Kowalski ma 3 dzieci, niską pensję, żona nie pracuje, nie poradzi sobie, a żona Nowaka pracuje zawodowo, mają jedno dziecko, w razie czego dadzą radę...
Decyzja nie została jeszcze podjęta, jak myślicie, co decydenci zrobią, bo ja się domyślam...

24 komentarze:

  1. Wiadomo, że firmy nie szanują pracowitych, kreatywnych, doświadczonych. Zatrudnia się wg zasad, które opisałaś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I często premiuje się według tych zasad :-(

      Usuń
  2. Kowalski mając troje dzieci i niepracującą żonę, tym bardziej powinien inwestować w rozwój zawodowy. To taki moherowy typ, któremu się nie chce i liczy na to, że Państwo POWINNO mu dać zapomogi. Nikt nie kazał mieć trójki dzieci, trzeba myśleć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój wniosek jest taki - firma to nie zakład pomocy społecznej i zwolnią raczej Kowalskiego, bo nie interesuje ich jego sytuacja rodzinna, tylko przydatność jako pracownika. Dla szefa ważny jest interes jego firmy i bardziej potrzebuje pracownika kreatywnego o wysokich kwalifikacjach niż życiowego nieudacznika.

      Usuń
    2. Nie dodałam jeszcze, że taki Kowalski to liczy na pomoc całej rodziny i starych rodziców...

      Usuń
    3. Liczy na pomoc wszystkich, tylko nie na siebie, żałosny facet... Z takim mieć dzieci to porażka.

      Usuń
    4. Biedny ten Kowalski, jakby nie robił, to będzie źle. Poświęci się pracy - zły ojciec i mąż, bo nie pomaga żonie i dzieci go nie widują. Poświęci się rodzinie - wtedy jest nieudacznikiem, bo za mało zarabia... Tak czy siak, psy będą na nim wieszać...
      P.S. Czekam niecierpliwie!

      Usuń
    5. Gdy poświęci się pracy to jest dobrym mężem, bo dba o byt rodziny.

      Usuń
    6. No widocznie rola głowy rodziny go przerosła, bo miał problemy z piciem...
      P.S. Bądź cierpliwy....

      Usuń
  3. Ja też się domyślam... Kowalski da sobie radę, a Nowakowi trzeba pomóc. bo taki bezradny i dzieciaty. Nie wiem, jak to się dzieje, że za przedsiębiorczość, niezależność, pracowitość należy się kara? A byle leń jest wspierany i wzmacniany. Co więcej - on pewnie ma poczucie, że ma do tego święte prawo, że należy mu się i spora grupa społeczeństwa też tak myśli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aj, pomyliłam nazwiska... Ale sens aktualny :) Pozdrowienia

      Usuń
    2. Nie szkodzi:-) Dlatego zawsze twierdziłam, że wiele udogodnień społecznych rozleniwia niektórych, skoro dostają rybkę zamiast wędki, to po co uczyć się łowić?

      Usuń
  4. Nie wiem - chyba upał popalił mi zwoje mózgowe, bo kompletnie nie wiem. Czy pójdą w stronę dobroci i litości - zostanie ojciec wielodzietnej rodziny, czy postawią na dyspozycyjność i kreatywność i zostanie Nowak.
    Nie jestem w stanie nic mądrego wymyślić - proszę o inny zestaw pytań :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo to Gabrysiu zbyt wiele, jak na zdrowy rozum i wbrew logice...

      Usuń
  5. Trudna decyzja; zastanawiam się co sama bym zrobiła - pewnie zostawiłabym tego z trójką dzieci, ale w tej sytuacji każda decyzja niesie za sobą jakiś "smrodek"; pozostaje mi podziękować opatrzności, że nie muszę podejmować takich decyzji :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też nie chciałabym być dyrektorem czy kimś takim...

      Usuń
  6. A ja i Kowalskich i Nowaków mam tyle wśród znajomych :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No własnie, ale skąd się tacy Kowalscy biorą? Już się Aniu stęskniłam, napisz coś:-)

      Usuń
  7. Witam
    Tak naprawdę to jednak ten Nowak mimo wszystko robi przecież swoją robotę i do tej pory jakiś wywiązywał się z obowiązków skoro jeszcze prace. Gdyby było inaczej to pracodawca już dawno wywaliłby gościa z pracy. Nie podnosi swoich kfalifikacji, bo te które posiada jak widać zupełności mu starczają by robić swoją robotę, bo przecież ją robi może nie tak gorliwie ale robi i nikt za niego tego robić nie musi ( przynajmniej ja nie wyczytałam tego z postu) . Nie bierze nad godzin ani pracy dodatkowej, bo chce pomagać swojej rodzinie i spędzać z nią czas, bo człowiek nie przyszedł na świat tylko po to by pracować jak niewolnik za parę groszy( przynajmniej w tym kraju) Czasem lepiej żyć biednie ale mieć czas dla rodziny niż bogato ale nie mając z nią nic wspólnego.
    Nowak korzysta z różnego rodzaju pomocy, bo takowa jest oferowana w firmie więc czemu by nie maił skorzystać tym bardziej, że fundusz socjalny tworzony jest z pieniędzy wypracowanych przez ludzi. Nie lubie takich Kowalskich, przesadnie ambitnych karierowiczów których interesuje tylko pozycja i pieniądz a rodzine mają gdzieś w domu do którego przyjeżdżają wieczorem jak do noclegowni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym, co piszesz jest sporo racji, z jednym ale ( a właściwie z dwoma): Nowak nie jest karierowiczem, po prostu stara się być dobrym w tym, co robi i rozwijać się, a Kowalski niestety popadł w uzależnienie i należy teraz do AA, więc chyba łono rodziny nie wyszło mu na dobre...może gdzieś podświadomie miał wrażenie , że czegoś tam nie dopełnia lub nie sprostał?

      Usuń
  8. Witam
    Ciągle mylą się te nazwiska, bo i jedno i drugie to przysłowiowe ha ha ha Kowalski pracuje dużo jego żona też, a kto wychowuje to ich jedno dziecko? Szkoła? Świetlica? Dziadkowie ? Niania ? Jeszcze jedno ważne spostrzeżenie jakie wynoszę ze środowiska w pracy a mianowicie takie, że nikt nie lubi przesadnie kreatywnych i pracowitych ludzi prócz szefów firm w których owi pracownicy pracują. Kowalski zapewne stawia na zajefajne mieszkanie i zajefajne auto i zajefajne wakacje zagranicą i zajefajne ciuchy i sama jeszcze nie wiem na co zajefajnego może pracować Kowalski ciągnąc osiem godzin w jednej i jeszcze nadgodziny tu i tam. Skoro jest taki zajefajny a mimo to musi jeszcze latać po godzinach tu i tam to znaczy, że albo go nie doceniają finansowo albo ma takie parcie na kasę i życie na wysokim standardzie, że musi tak napierdzielać. Jego wybór. Dla pracodawcy lepszy jest Kowalski, bo oto mu chodzi wy wyeksploatować człowieka maksymalnie a niekoniecznie proporcjonalnie zapłacić. Ludzie dla martwych przedmiotów dużo pracują a przecież nie to jest w życiu najważniejsze jakim autem jeździmy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystkim się mylą:-) I po kolei: dziecko wychowywali sami, z małą pomocą dziadków, jak wszyscy. A pogoń za kasą? To nie ten rząd zarobków, w budżetówce nawet pracując do nocy, kokosów nie zarobisz, ledwie na spłatę mieszkania i wykształcenie dziecka, a nadgodzin od wielu lat już nie ma, albo raczej nie dla kazdego...Tu nie chodzi o pogoń za kasą, ale raczej o podejście do obowiązków, chodzi mi o to, że z jednej strony ktoś ma gdzieś firmę, ale jak przychodzi do ewentualnych zwolnień to pierwszy krzyczy, że on powinien być pod ochroną... Ale w tym, że firmy eksploatują ludzi i czasem wolą mniej wykwalifikowanych, bo mogą mniej płacić to się z Tobą zgodzę...

      Usuń
  9. Ja jestem kiepskim pracownikiem . Nie angażuje się w sprawy firmy ani w pracę. Nie wykraczam poza moje obowiązki , Nie daje nic z siebie poza tym co muszę. Nie zrobiłam studiów choć mogłam bo jestem przeciwko masowej produkcji magistrów a w mojej pracy biurowej wystarczy być osobą inteligentną by ją wykonywać( i w wielu innych pracach swobodnie wystarczyło by ludziom inteligentnym - myślącym wykształcenie np średnie)
    Nie wszystkim pomigali wychowywać dzieci dziadkowie ja świadomie zdecydowałam się nie chodzić do pracy przez pierwsze sześć lat życia moich dzieci, by móc je wychować samemu i nie żałuję tego ale to był mój wybór ,a każdy ma prawo do własnych wyborów.
    :) W mojej firmie są ludzie którzy ciągle podnoszą swoje kfalifikację i rozumiem że ministerstwo edukacji zaciera ręce ale powiem Ci że nie widzę w tym sensu. Mam całą firmę "łomów" magistrów i zastanawiam się jak to możliwe że zdobyli tego magistra :)
    Ale wracając do tych dwóch kolesi z Twojego artykułu. Nie no oczywiście nie jestem za tym by przy wyborze pracownika barana była jego sytuacja rodzinna i materialna lecz umiejętności i pracowitość. Ale w dzisiejszych czasach pod uwagę nie jest brane ani to ani tamto lecz układy i układziki ( przynajmniej w moim środowisku zawodowym tak się to dzieje)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jak piszesz każdy ma swoje wybory, ja np. chętnie wracałam do pracy po macierzyńskim, bo tak chciałam, nie widziałam siebie siedzącej w domu, a pensja męża starczała wtedy tylko na czynsz i media ( z powodu kredytu) i z pomocy dziadków korzystałam w wyjątkowych przypadkach. Zgadzam się, ze produkuje się magistrów ponad miarę, ale są i takie osoby, które naprawdę lubią się uczyć, znam takie, dla samych siebie i nie mówię tu o kursach, które w większości są naciąganiem ludzi na kasę. Zdarza się także, że niektórzy lubią swoją pracę i ludzi, z którymi pracują, a w każdej firmie zdarzają się układy i układziki. Czasami też narzekamy, ale nie mamy odwagi, żeby coś zmienić.

      Usuń