poniedziałek, 7 maja 2018

Jesienne wspomnienia wiosenną porą...

W środku wiosennego rozkwitu przyrody trafiła do mnie książka z jesienią w tytule, wspomnienia zaprzyjaźnionej blogerki Ewy.

Autorka nie tylko pozwoliła na subiektywną notkę o swojej książce u mnie, ale nawet poprosiła o konstruktywną krytykę.

Prawdę powiedziawszy nie wiem, co miałabym krytykować czy oceniać. Krytykiem nie jestem, jedynie skromnym bibliotekarzem i czytelnikiem, a w książkach szukam emocji i nauki.

Przede wszystkim, chylę czoła przed benedyktyńską pracą. Zgromadzenie tylu wspomnień, zdjęć, faktów i nadanie im pewnej spójności oraz cech obiektywnego spojrzenia na ówczesną rzeczywistość to nie lada sztuka.
Czasy dawne i współczesne, Sieradz, Łódź, Warszawa. Tradycje, smaki, zabawy, obrzędowość i polityka... jak to w życiu.
Lekturę zaczęłam oczywiście od przyjrzenia się fotografiom, chociaż cenne jest już słowo wstępne autorki, które często czytelnik pomija, a niesłusznie. Nie ukrywam także, że zaczęłam czytanie od końca czyli od rozdziału o bibliotekach.

Zdjęcia znajome się wydały, choć osoby na nich nieznane, ale wszak podobne mam w domu swoim i rodzinnym, a czasy bliskie sercu i w opowieściach Ewy Stanisławiak znalazłam wiele analogii z własnymi wspomnieniami.
Jakże ciepło pisze autorka o swoich bliskich, trzeźwo jednak przyglądając się ich funkcjonowaniu w zawierusze naszej historii. Tak było, tak żyło wielu Polaków i te opisy są także w tej książce cenne.

Niebywałym zbiegiem okoliczności nasi ojcowie w podobnej branży pracowali, obaj byli społecznikami i podobne perypetie w latach 80 tych były ich udziałem. To chyba jakiś znak, że zapragnęłam tę książkę przeczytać.
Przypadkowy czytelnik nie musi się obawiać, że omawiana lektura zbyt osobistą się okaże, zawiera bowiem tyle ciekawostek, faktów i zajmujących fotografii, że czyta się ją jak najlepszą powieść biograficzną.

Zaskoczeniem dla mnie była nota biograficzna autorki na okładce, z podziwem czytałam o dorobku naukowym i zainteresowaniach badawczych. Nie dziwi udział w pracy zbiorowej : „Pamięć – zjawiska zwykłe i niezwykłe”.
Książka Ewy Stanisławiak to niezwykłe dzieło, zarówno dla dziejów kilku spokrewnionych rodzin, jak i historii naszego społeczeństwa, zwykłych ludzi, którzy byli zawsze jak sól tej ziemi…

Lektury tego typu (należą też do nich pozycje STOKROTKI -Jadwigi Śmigiery ) czyta się najpierw szybko, łapczywie, a potem wolno smakuje, strona po stronie i często do nich wraca...

Czy zastanawialiście się kiedyś, ile ciekawych historii i przyczynków do obrazu naszego społeczeństwa kryją dzieje Waszych rodzin?
Sama próbowałam spisywać te okruchy pamięci, ale nie mogę sobie darować, że nie zaczęłam tego wcześniej i skrupulatniej, bo dziś świadków wielu zdarzeń już nie ma, a pamięć ulotna jest.

Aneks
Notka od autorki książki:
Książka jest w sprzedaży. Wystarczy wysłać maila z zamówieniem na mój adres: stanislawiak.ewa@gmail.com, a wszystko wyjaśnię.

73 komentarze:

  1. W każdej rodzinie są takie historie o których można by napisać książkę , czasami są to smutne historie, ale i radości tez jest wystarczająco...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I jeszcze jedno na krytyka świetnie się nadajesz :-)

      Usuń
    2. Sagi rodzinne bywają ciekawsze od scenariuszy filmowych.
      Jeśli zachęciłam do czytania i pisania to udało mi się:-)

      Usuń
  2. Ja kiedyś kupiłam rodzicom gruby zeszyt i prosiłam, żeby zapisywali w nim co im się tylko przypomni fajnego. Z dzieciństwa, młodości, jakieś historie miasta, swoich przyjaciół, swoich bliskich przede mną. No i nie napisali nic!! Nie mogłam zmuszać, bo chciałam żeby to była i dla nich frajda. Miałam nadzieję, że będzie. Tymczasem tata już 7 lat nie żyje, zeszyt jest pusty. Wspomnienia umarły razem z nim. Nie do odzyskania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Być może wydawało im się, że to były zwyczajne historie i sytuacje, a dla potomnych to skarbnica wiedzy...

      Usuń
    2. Właśnie! I ja to wiem chociażby dlatego, że sama, przez 4 lata mojego licealnego życia prowadziłam pamiętnik. Uwielbiam dzisiaj do niego wracać. Nie robię tego za często, żeby następne czytanie znowu było fajnym wspomnieniem, a nie uczeniem się na pamięć:) Dlatego wiem, że i rodziców pamiętniki byłyby czymś wyjątkowym. Szkoda

      Usuń
    3. No widzisz, a ja pisałam i przestałam, bo według mnie miałam takie nudne życie...

      Usuń
  3. Gratulacje dla Ewy i dla Ciebie, że zaczęłyście spisywać i opisywać, bo coś takiego to bezcenny skarb :)

    Twoja notka przywiodła mi na myśl moją kochaną Prababcię, która odeszła w 2012. Urodziła się kiedy Polski nie było jeszcze na mapie. Przeżyła II RP, komunizm i III RP. Kiedy miała lepszy dzień, to było fajniejsze niż najlepszy podręcznik do historii :)

    Zbierajcie, spisujcie, opisujcie jak najwięcej i jak najczęściej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, świadkowie tych wszystkich zdarzeń, to najlepszy podręcznik historii:-)
      Dzięki za miłe słowa:-)

      Usuń
  4. Pamięć faktycznie jest ulotna. Też powinnam pospisywać, co ciekawsze historie mojej rodziny. Chciałabym odzyskać album ze zdjęciami babci. To byłoby cenne źródło. Albo chociaż mieć możliwość skopiowania go. Gratulacje dla Pani Ewy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak się obronisz, to zabierz się za historie rodzinne, sama chętnie poczytam:-)

      Usuń
  5. Od bardzo dawna (może odkąd się urodziłam?) marze o własnej książce. Pewnie nikt nigdy jej nie wyda, ale uparłam się i w końcu ja napiszę. To chyba jedyne marzenie, na którego realizację mam wpływ.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I do tego bardzo Cię namawiam, bo czytałam już wprawki.
      Sama wydaj, a my kupimy, rodzina za honor zaistnienia na kartach, niech się dołoży trochę:-)

      Usuń
    2. "Sama wydaj". To nie takie proste! Skąd wziąć taką kupę kasy?

      Usuń
    3. Zaraz, zaraz. A te wprawki to gdzie?!

      Usuń
    4. Zapytaj Ewę, ale to chyba nie takie nierealne:-)
      Jak to gdzie, a kto pisuje o swoim dzieciństwie, babci, rodzicach?

      Usuń
    5. Ależ to nie ma nic wspólnego z książką. To tylko wspomnienia.

      Usuń
    6. W takim razie napisz dwie:-) Na pewno kupię:-)

      Usuń
    7. To ja na wydanie jednej nie mam kasy, a Ty każesz mi pisać dwie?!

      Usuń
  6. Bardzo, bardzo dziękuję za recenzję mojej książki, za życzliwe słowa. Cieszą mnie wskazane zbiegi okoliczności. No cóż pokoleniowa wspólnota doświadczeń to coś bardzo ważnego. Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja dziękuję za tyle mądrych refleksji, wyczytanych między wierszami:-)

      Usuń
  7. Bardzo lubię takie opowieści.
    Zawsze uwielbiałam historie rodzinne
    opowiadane przez babcie, ciocie,
    lub po prostu przez starszych znajomych.

    Każde życie jest ważne, jest opowieścią, historią,
    każde ciekawe, inspirujące.

    Kim bylibyśmy bez naszych przodków?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, pięknie podsumowane:-)

      Usuń
    2. Tutaj podpisuję się wszystkimi kończynami.

      Usuń
  8. Asiu nie bądź taka skromna. Krytyk z Ciebie byłby dobry.A co do pisania to ja jednak kocham czytać i przy tym zostanę.Lubię takie wspomnienia rodzinne a jeszcze te fotografie z dawnych lat.Byłam ostatnio tu w Dukli na promocji książki "Dukla i okolice na starej fotografii" i bardzo mile to wspominam. Tylko zabrakło mi takich właśnie wspomnień. A taką powieść biograficzną o której piszesz z wielką przyjemnością bym przeczytała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całkowicie się z Tobą zgadzam, historia miejscowości, to historie ludzkie, każdy dokłada swą cegiełkę do tego dzieła, tylko muszą się znaleźć zapaleńcy, którzy to zbiorą i uporządkują.

      Usuń
  9. To fakt, że co spisane nie jest zapomniane i miło się do tego wraca. No chyba, że ktoś opisze przebyty nieżyt jelit to wtedy słabo. Jakie wydawnictwo?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przebyte choroby i sposoby leczenia to też zajmujący temat...
      Wydane własnym sumptem autorki:-)

      Usuń
    2. Pozwolisz Jotko, że się nieco przy okazji tej miłej recenzji zareklamuję. Książka jest w sprzedaży. Wystarczy wysłać maila z zamówieniem na mój adres: stanislawiak.ewa@gmail.com, a wszystko wyjaśnię.Skusiłam się na autoreklamę, ale możesz być bezwzględna i mój "komentarz niekomentarz" wyrzucić.

      Usuń
    3. Wręcz przeciwnie, nawet zamieszczę Twoje zaproszenie powyżej:-)

      Usuń
  10. Iwona do dziś żałuje, że nie wypytywała dziadka, a ja - kilku osób, które mieszkały kiedyś nad Biebrzą. Człowiek nie myśli o takich sprawach, a potem jest już niestety za późno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdybyśmy byli tacy mądrzy zawczasu!
      Słuchajmy ludzi, tak szybko odchodzą...

      Usuń
  11. Ja też kupiłam tę książkę u Ewy.
    Na razie ją tylko przejrzałam.
    Gdy przeczytam dokładnie postaram się też o niej napisać.
    Ewa Stanisławiak też pisała na swoim blogu o moich ksiązkach, bo ma je wszystkie.
    Pozdrawiam autorkę książki i recenzentkę.

    OdpowiedzUsuń
  12. Wydaje mi się, że każdy czytelnik jest w jakimś stopniu krytykiem. Jeśli odkłada się książkę na półkę z uwagą: ,,To nie dla mnie", wtedy to też jest jakaś recenzja. Jeśli piszemy już o jakiejś książce, wtedy można oczekiwać, że zawartość ma w sobie jakąś magię i wartość.
    Przynajmniej ja tak uważam.

    :) To na pewno ważna uwaga, bo faktycznie pogoda była w weekend idealna wręcz, taka jak lubię, nie za ciepło i nie za zimno.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz całkowitą rację, świetnie to ująłeś :-)

      Usuń
  13. To prawda, że często pomijamy słowo wstępu od autora książki. A szkoda, bo czasami czytając je mam wrażenie, że "mówi" on/ona wprost do mnie. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że taki jest zamiar autora właśnie, powiedzieć coś wprost do czytelnika...

      Usuń
  14. Uwielbiam rodzinne historie. U mnie niestety mało co się opowiadało, bo i za wiele do opowiadania nie było. Czasami tylko jakieś perypetie o kozie co zjadła sukienke albo o sposobie na uspokojenie niesfornego, młodszego brata. Książka interesująca i naprawdę warta nabycia :)

    Pozdrawiam i zapraszam:
    Biblioteka Feniksa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Często nam sie wydaje , że nasze życie to nic ciekawego, ale gdy poruszymy tryby pamięci...

      Usuń
  15. Ja aktualnie czytam biografię Ireny Jarockiej:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubiłam bardzo jej piosenki i bardzo zaskoczyła mnie śmierć piosenkarki.

      Usuń
  16. Bardzo ciekawie zrecenzowałaś tę książkę :)
    W młodości nie za bardzo chce się słuchać historii rodzinnych, a poźniej, kiedy nabiera się ochoty, okazuje się, że nie ma już kto opowiadać...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, to prawda, czasami zbyt późno się za to zabieramy...

      Usuń
  17. Książka musi być ciekawa, bo prawdziwe historie są najlepsze. U mnie w rodzinie sporo wspomnień i dosyć ciekawych i też smutnych, bo moja mama np. widziała śmierć ojca, który był w AK i szedł ich odwiedzić i była obława...zginął na oczach mojej 5 letniej mamy, która wybiegła mu na spotkanie. Przeskoczyła 3 metrowy płot. W rodzinie zastanawiano się jak to jej się udało, ale nie pamięta bo była w szoku i później siedziała wiele godzin ukryta na strychu i nie dość, że zginął dziadek to nikt nie wiedział gdzie dziecko.Super post, bardzo ciekawy, uściski.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jolu, to gotowy scenariusz na film, a na scenę w kinowej produkcji na pewno! Znasz więcej takich historii?

      Usuń
  18. Witaj, Jotko.

    Mój niedosyt jest nieco innego rodzaju - obawiam się, że nie uda mi się opisać wszystkiego, co opisania (z mojego punktu widzenia) jest warte:)

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To fakt, czytając Twoje opowieści też mam takie obawy, ale mimo to warto spróbować...

      Usuń
  19. Wspomniana są cenne. Ja też niestety nie mogę zapytać moich dziadków co oni przeżyli, dlatego, że już nie żyją.
    Historie z życia wzięte są na bardzo interesujące.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, odeszli ludzie, którzy byli najlepszym źródłem wiedzy historycznej.

      Usuń
  20. Gdy założyłam bloga na Onecie, myślałam, że tylko spiszę historię mojej rodziny i moją. Potem zapisywałam wszystko, co działo się w naszej polityce, a potem... Onet zlikwidował blogi.
    Warto pisać choćby tylko dla siebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto, dla potomnych, dla nas samych, dla dziejów społecznych...

      Usuń
  21. Bardzo sobie cenię takie książki i kto wie, może też ją kupię. Jak wiesz, jestem wielkim miłośnikiem historii, mam jedną ciocię, z którą "kopiemy" w różnych źródłach, by znaleźć historię naszej rodziny. To niezwykłe i pochłania mnie bez reszty.
    A życia bez książek sobie nie wyobrażam:)))) to bardzo dobre uzależnienie:)
    Dobrych dni!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie pozdrowienia dla cioci i życzę wytrwałości :-)
      Uściski, Moniko:-)

      Usuń
  22. A ile tajemnic i niespodzianek ? Jak chociażby moja odnaleziona internetowo - rodzina :) Pozdrawiam Asiu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te tajemnice i niespodzianki to taki smaczek lub bonus od losu, nieprawdaż?
      Dobrej kondycji i ciepłej publiki życzę, Gabrysiu:-)

      Usuń
  23. Tak po prostu czuję całą sytuację. :)

    Czyli można powiedzieć, że poza wiewiórkami dość podobnie jest wszędzie. :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  24. Jotka każdy człowiek tworzy historię
    niepowtarzalną

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, niektórzy lepszą inni gorszą...

      Usuń
  25. Książka rysuje się ciekawie, zwłaszcza, że jak piszesz jest tam Warszawa i osobiste, rodzinne historie a ja takie uwielbiam. Może za jakiś czas przeczytam.
    Wiesz, tak się składa, że w dniu moich urodzin w tym roku, to był dokładnie 10 marca, postanowiłam, że każdego dnia będę robić zdjęcia z tego jak wyglądał poszczególny dzień i zrobię z tego piękny album całego roku - dzień po dniu. Dziś po prawie trzech miesiącach to stało się moim nawykiem a zarazem czymś niesamowitym. Kiedy spoglądam np na to co robiliśmy np 23 marca, serce skacze do góry, oczy się szklą.. To była najlepsza decyzja. Życie jakby nie przepadało a trwało. Nasze istnienie jakby nie rozpływało się gdzieś w niebycie ale było obok nas.. Polecam każdemu takie doświadczenie..W kalendarzu do tego piszę choć kilka słów każdego dnia: kupiłam buty, obcięłam włosy; nie miałam siły nic robić.. :)
    Pozdrawiam Jotko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świetny pomysł, takie działania pokazują, jaka ulotna jest nasza pamięć. Co roku próbuję zapamiętać jaka była pogoda, a po roku nie mogę sobie przypomnieć, gdyby nie zdjęcia...

      Usuń
  26. Asiu ja do dzisiaj żałuję, że nie spisywałam tego, co opowiadała moja mama.
    Książka na pewno warta przeczytania.
    Pozdrawiam. :) .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba większość z nas tak ma, a teraz czasu nie cofniesz...

      Usuń
  27. w temacie pisania (chociaż nie książki) chciałam nadmienić nieśmiało, że chyba wróciłam na blogowe grono :)
    pozdrawiam serdecznie Jotko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, najmilsza wiadomość tej wiosny, wreszcie wydostanę Cię z zamrażarki:-)

      Usuń
  28. Takie książki lubię najbardziej. Pozdrawiam Ciebie i autorkę.

    OdpowiedzUsuń
  29. Lubię takie książki - bardzo ! Czytałam książkę o historii pewnej wsi i jej mieszkańcach, napisaną przez młodego człowieka po to, by wspomnienia nie zginęły. Bardzo mi się książka podobała.
    Mówisz, że wstęp często czytelnicy pomijają. Ja czytam wszystko : i wstęp i podziękowania i dedykację. Lubię książki - napisane przez życie. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podziękowania także czytam, bo wiele mówią o nakładzie pracy i osobach pomocnych w powstawaniu książki:-)

      Usuń
  30. Ciepła i mądra recenzja. Masz rację, że coś jest w historii każdej z rodzin. Każda ma swoją tajemnicę. Mnie fascynuje to, jak często w rodzinach z pokolenia na pokolenie powtarza się te same błędy, mimo że patrzy się na to, ile krzywdy one wyrządzają...teoretycznie powinna być nauka, a wniosków nie widać

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słuszna uwaga, a może takie zachowania są wpisane w geny?

      Usuń
  31. Świetna recenzja ci wyszła:) Tyle wokół zdolnych blogerek: pani Ewa, Stokrotka, Gabrysia, Lena... W dobrym towarzystwie się znalazłam:)

    OdpowiedzUsuń